Autor
oryginału:
SaintDionysus
Autor
tłumaczenia:
Arcanum Felis
Zgoda na
tłumaczenie:
jest
Beta: Degausser
Fandom: Harry Potter
Para: Dramione
Status: miniaturka
(liczba słów: 1 174)
Gatunek: romance
Klasyfikacja: T
Opis: Dwoje
szkolnych kochanków ma szansę na nowo się połączyć podczas spotkania na
terminalu lotniska.
Koła dotknęły asfaltu, a Draco obudził
się przez chwiejne lądowanie. Jęknął i przeklął pod nosem:
— Cholerny pilot.
Nawet pierwsza klasa w liniach
Emiratów Arabskich nie sprawiła, że ten lot stałby się znośny. Udawanie brytyjskiego
bizmesmena w obecności arabskich magnatów nudziło go. Odwracali jego uwagę
luksusami, podczas zawierania z nim transakcji — dokładnie na dwanaście
milionów funtów. Cieszył się, że jest w domu, tak jakby.
Przeciągnął się i starł sen ze swoich
oczu. Stewardesa mruknęła coś do niego, ale nie mógł niczego zrozumieć przez
zatkane uszy, co było spowodowane podchodzeniem do lądowania. Skinął głową
bezmyślnie, patrząc na piękną kobietę i udając, że słyszał to, co do niego
mówiła. Szczerze mówiąc, w tym momencie objawiła się jego druga natura.
Nieważne, jak ładna była, nie mógł skupić na niej swojej uwagi.
Przechodząc przez terminal, zerknął na
zegarek, zdając sobie sprawę z tego, ile czasu z pracowitego dnia jeszcze
pozostało i ile będzie potrzebował kawy, jeśli chce mieć nadzieję to przetrwać.
Zmierzwił swoje jasne blond włosy, masując skórę głowy i mając nadzieję, że to
pobudzi przepływ krwi do jego mózgu.
— Wezmę podwójne cappuccino. W średnim
kubku. Jedna kostka cukru, tylko jedna. Jedna łyżka orzechów laskowych, ale
tylko jedna. Nie lubię, gdy jest zbyt słodko. Och i jeszcze posypka cynamonowa
— powiedziała apodyktycznym tonem kobieta stojąca dwa miejsca przed nim.
To obudziło go od razu. Zawsze tak
zamawiała. To ona. Musi być. Serce podeszło mu do gardła. Miał nadzieje, że
facet przed nim nie zamówi nic wymyślnego i Draco będzie miał szansę ją
dogonić, zanim jej absurdalna kawa będzie gotowa.
— Średnia, mocno palona, czarna —
mruknął do baristy starszy, pulchny mężczyzna.
Draco westchnął z ulgą. Kiedy mężczyzna
zapłacił, wziął swoją kawę i odszedł, Draco rozejrzał się za nią kątem oka i
zorientował się, że go zauważyła. Niestety wisiała na telefonie, pisząc coś i
słodko się uśmiechając.
— Proszę dużą, czarną paloną kawę,
dwie porcje syropu.
— Draco? — odezwał się głos tuż za
nim. Ona także rozpoznała jego zamówienie.
Zagryzł wargę i odwrócił się.
— Hermiona? To naprawdę ty? — Udał
niewinność. — Poczekaj chwilę, tylko zapłacę.
To ona i rozpoznała go. Tego, który
uciekł. Miłość jego życia, ale był zbyt młody i za głupi, by zrozumieć. Barista
podał Draco papierowy kubek, a on ostrożnie, z parującą kawą, podszedł do
swojej szkolnej ukochanej.
Prawie w ogóle się nie zmieniła.
Trochę dorosła, ale i tak piękna. Ubrana w biznesowy strój, zarzuciła wielki
szalik wokół szyi; a na twarzy dostrzegł odrobinę makijażu.
— Widzę, że nadal zamawiasz
skomplikowane napoje — zażartował.
— A ty jak zwykle zamawiasz coś
zwykłego — wspomniała. — Och, nie zachowuj się jak obcy. — Niezgrabnie go
przytuliła, próbując nie łączyć się z nim klatką piersiową. Ale chwilę po tym,
jak oderwali się od siebie, poczuł się jak zardzewiały stary samochód, który
został uruchomiony po raz pierwszy od lat, a dokładnie pięciu lat.
Draco był trochę zdumiony faktem, że
tak wiele rzeczy się nie zmieniło, w tym jej perfumy. Wszystkie wspomnienia
wróciły do niego, gdy musnęła go swoją szyją. Późne wieczory w jej dormitorium,
gdy wspólnie się uczyli… i nie uczyli. Potem rozdzierające serce pożegnanie,
gdy kończyli szkołę.
Wziął łyk kawy, chcąc się otrząsnąć.
Chrząknął i zapytał:
— Przylot czy odlot?
— Wylot. Lecę na misję dobrej woli do
Arabii Saudyjskiej — rzuciła.
— Herm… — zawołał głos za nimi.
— Hermiona. Dziękuję. — Wychyliła się
do lady, aby odebrać swoje zamówienie, a potem zwróciła się do Draco. — Będę tu
jeszcze przez półtorej godziny. Musisz gdzieś iść?
Pieprzyć
to
— pomyślał. — Chrzanić inwestorów. Mogą
poczekać. Mój bagaż też.
— Nie przez następne dwie godziny —
skłamał.
— Chcesz pogadać? — zapytała,
wskazując na stoliki bistro.
Bardziej
niż myślisz.
— Jasne — powiedział beztrosko, nie
chcąc pokazać, jak bardzo za nią tęsknił.
Gdy przetransportowali swój bagaż
podręczny do stolika, radość z ich ponownego spotkania zamieniła się w
niepokój. Zerkał na jej lewą dłoń, aby się upewnić, że nie miała żadnego
pierścionka zaręczynowego lub ślubnej obrączki — ani jeden z jej palców nie był
ozdobiony złotem.
Hermiona zdjęła jedwabny szal, eksponując
długą i elegancką szyję. Nawet teraz nosiła się jak balerina. Tylko ona mogła
połączyć ze sobą dwa kierunki: stosunki międzynarodowe i taniec. Tancerka i
podróżnik. Oboje uczęszczali do szkoły średniej, a potem poszli na Oxford. Ich
bogactwo i znamiona bycia z klasy wyższej byłyby irytujące, gdyby tak bardzo to
do nich nie pasowało.
Upiła łyk kawy i spojrzała mu w oczy,
gdy się na nią gapił. Próbowała stłumić śmiech, jednak bezskutecznie.
— Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Nie zastanawiając się nad swoimi
słowami, wypalił:
— Jak to się stało, że jesteś coraz
piękniejsza, podczas gdy ja przytyłem i zsiwiałem?
Zarumieniła się, taksując go wzrokiem.
— Nie jesteś gruby. Może nie jesteś w
sportowej formie, ale nadal dobrze wyglądasz — powiedziała, mrugając. — Więc
opowiadaj! Gdzie pracujesz? Żonaty? Dzieci? Pies?
— Jesteś taka miła. Zdecydowanie
powinienem pozwolić sobie na co nieco. Ciągle jem na lotnisku i podróżuję w
sprawach biznesowych. Nie dbam o siebie. Mój ojciec odszedł już na emeryturę,
ale nadal siedzi w zarządzie. Zaproponowano mi stanowisko dyrektora generalnego
i nie ukrywam, kusi mnie to — zaszydził. — Więc przeważnie żyję na walizkach,
podróżuję i jestem odpowiedzialny za transakcje.
— Czyli nie masz czasu na rodzinę? —
Zauważył jej lewą dłoń na swojej lewej ręce i ciekawość w jej głosie.
— Niestety nie — odparł. — A ty?
Westchnęła.
— Ja… Przez ONZ muszę często
podróżować. Aktualnie stacjonuję w Nowym Jorku, ale przez ostatnie kilka
tygodni przebywałam w Londynie. Teraz lecę do Arabii Saudyjskiej, a stamtąd do
domu.
Dlaczego
miałem wrażenie, że coś ukrywa? — zastanowił się.
— Jesteś szczęśliwa?
— Dziwne pytanie — zauważyła.
— Nie jest dziwne, tylko ważne.
— Tak myślę. Moja praca daje mi wiele
satysfakcji. A mój kot nadal żyje — zażartowała.
— Ten rudy kot. Przecież jest już taki
stary, więc jak?
Roześmiała się.
— Nie mam pojęcia. A co z tobą?
Jesteś… szczęśliwy?
— Do dziś myślałem, że tak, ale zdałem
sobie sprawę, że… Nie, nie jestem szczęśliwy. — Postanowił przejść do sedna
sprawy. — Kiedy wracasz?
— Za tydzień — Wydawała się niechętna
do udzielenia odpowiedzi.
— Zjedz ze mną kolację. Porozmawiamy
przy czymś lepszym niż okropna kawa z lotniska — powiedział bez wahania.
— Ja… ja nie wiem, Draco.
— Proszę, bez zobowiązań. Tylko
rozmowa. My… Ja… nie robiłem tego, odkąd poszliśmy w oddzielne strony.
Myślałem, że to najlepsze rozwiązanie, ale teraz uświadomiłem sobie, w jakim
byłem błędzie. Proszę, zgódź się. To może być pub, restauracja indyjska lub
restauracja z Gwiazdką Michelin. Wybieraj. — Gdzieś pośród tego błagania,
sięgnął po jej dłoń i teraz pocierał ją kciukiem.
Polizała usta, gdy niemal roztopiła
się pod jego dotykiem. Może nawet tęskniła za nim i nie zdawała sobie z tego
sprawy. W jej wnętrzu zapłonął ogień, gdy przytaknęła. Nie była pewna dlaczego,
ale jej oczy zaszły łzami. Nie chciała zawstydzać siebie przed swoim byłym
chłopakiem, więc szybko zamrugała i powiedziała:
— Rzęsa. Przepraszam, tak. Mam nowy
numer, napiszę do ciebie.
Wymienili się informacjami i
uśmiechnęli do siebie. Kilka wiadomości wyskoczyło na telefonie Draco — praca.
— Cholera, przepraszam, muszę iść.
Później do ciebie napiszę lub wyślę maila — mruknął z niesmakiem.
— Okej, cześć.
Nawet nie myśląc, jakby to była naturalna
rzecz, szybko cmoknął ją w usta i powiedział:
— Kocham cię.
Zrobił pięć kroków, zanim dotarło do
niego, co zrobił. Odwrócił się, zawstydzony.
Siedziała tam, trzymając łokcie na
stole, opierając podbródek na palcach z szerokim uśmiechem na twarzy.
Draco chciał przeprosić, ale przerwała
mu.
— Ja ciebie też. Nigdy nie przestałam.
_________
Witajcie :) W niedzielne popołudnie publikuję nowe tłumaczenie. To taka krótka miniaturka, ale ma w sobie coś uroczego, a takie lubię najbardziej. Jestem ciekawa Waszych opinii na jej temat. Piszcie w komentarzach.
Nie wiem, kiedy pojawi się drugi rozdział „Zakazanych”, ponieważ we wtorek wyjeżdżam na trzy dni. Zapewne koło weekendu, więc oczekujcie. „Zakochana fretka” pewnie pojawi się za dwa tygodnie. Tak przewiduję, ale czas pokaże, jak będzie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Przyznam szczerze,że końcówka mnie rozczarowała. Chyba chciałam czegoś więcej - tajemnicy, zagadki. Tego, że Hermiona tak szybko nie ulegnie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony reakcja Draco była urocza - ten mimochodem skradziony pocałunek, te dwa słowa. To był odruch, nad którym nie zapanował - i tylko zdradził swoje prawdziwe uczucia.
Ogólnie miniaturka na plus - tylko chyba przyzwyczaiłaś mnie do tego, że teksty u Ciebie są zawsze dużo dłuższe! :)
Ja byłam oczarowana tą końcówką, a szczególnie słowami Draco. To było takie niewinne i słodkie.
UsuńNie wszystkie teksty, które tłumaczę są długie. Obecnie mam w planach kilka krótszych, ale z pewnością nie będziecie rozczarowani :)
Pozdrawiam
Och bardzo spodobała mi się ta miniaturka. Była wprost urzekająca. Takie lubię najbardziej! Zachowanie Draco na samym końcu strasznie mnie usatysfakcjonowało. Myślałam, że rozwinie się coś w związku z tajemnicą Hermiony, ale taki koniec jak najbardziej mi pasował. Lubię krótsze miniatruki, które mają w sobie tyle uroki. Dlatego tak bardzo kocham twojego bloga! Na nim mogę znaleźć wszystko czego mi potrzeba do szczęścia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lirveni-A.W
Bardzo się cieszę, że miniaturka zrobiła na Tobie dobre wrażenie. Urzekająca to dobre słowo. Mnie ujęły słowa Draco i ten gest. To było takie aww.
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! Właśnie przygotuję dla Was kilka krótszych miniaturek. Mam nadzieję, że się spodobają :)
Pozdrawiam
#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
OdpowiedzUsuńTo takie urocze, że potrafił rozpoznać ją po kawie, jaką pije! Szkoda, że ta miniaturka była taka krótka, ale i tak urocza. Szczególnie, gdy Draco na końcu powiedział przez przypadek, że ją kocha. Jednak brakuje mi w niej kilku szczegółów, ktore pozwoliłyby wczuć sie lepiej w historie. Niby wszysyko jest dobrze, ale wypada troche płasko. Tłumaczenie znowu bardzo dobre. Zawsze będe pod wrażeniem tłumaczeń, bo wiem ile pracy to wymaga, zeby wszystko brzmiało składnie.
Wybierając tę historię, kierowałam się szczegółami: tym poznawaniem po kawie, czy powiedzianym od niechcenia "kocham cię". Wiem, że historia momentami jest niespójna, cóż, to nie zależy ode mnie, ale oczywiście dziękuję za miłe słowa
UsuńPozdrawiam
Oooooo, jejku, jakie to było słodkie i urocze! <3 Aww, rozpływam się, naprawdę. Kocham takie teksty, naprawdę, nie wierzę, że tak długo mogłam tu nie zaglądać. Tyle świetnych tekstów przeszło mi koło nosa!
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać dalej!
Charlotte
wschod-slonca-dramione.blogspot.com
Hah dziękuję :) Wiedziałam, że tekst wzbudza emocje, ale że aż takie? Oczywiście dziękuję także za miłe słowa
Usuń