Kiedy Hermiona znalazła się w
dormitorium chłopców Slytherinu, przeraziła ją panująca ciemność. Nie było
okien, ale i tak niewiele byłoby widać, bo księżyc dzisiejszego wieczora był za
chmurami. Światło prowadzące do dormitoriów było bardzo słabe i blade. Rzucało
czarno-szare cienie na ściany. Bardzo dobrze komponowało się to z hasłem Tenebrae. Łacina dla cieni. Pamiętała,
jak Draco wyszeptał je wczoraj do jej ucha - wydawało się jej, że to było wieki
temu. Pamiętała dźwięk jego głosu, wargi dotykające jej ucha.
Ostrożnie, wybrała drogę wzdłuż łóżek.
Zauważyła Crabbe’a, który podczas snu wyglądał mniej groźnie niż w prawdziwym
życiu. Dobrze - weszła do odpowiedniego pomieszczenia. Skradała się tak cicho,
jak tylko mogła, modląc się, żeby deski podłogowe nie skrzypiały i bardziej
naciągnęła pelerynę niewidkę.
Czuła się dziwnie spokojna. Owszem
była zdenerwowana, ale nie panikowała. To były nerwy, które zdawały się mówić,
że to może być trudne, ale mogę to zrobić. To było jak kolejny egzamin z
zaklęć. Po prostu kolejny test, który wiedziała, że zda.
Które łóżko było Dracona? Cóż, są tu
Crabbe i Goyle, a także jakiś chłopak, którego imienia nie znała… Reszta łóżek
miała opuszczone zasłony. Marszcząc brwi skierowała się w kierunku najbliższego
łóżka blisko goryli Malfoya i rozsunęła szmaragdowe zasłony.
Jej serce podskoczyło do gardła. Koce
leżały obok jego brody, jego twarz była ukryta w cieniu, ale srebrne włosy
zdradzały, że to on. Zatrzymała się, jej oddech był prawie niesłyszalny. Był
inny kiedy spał. Kiedy się budził miał w sobie wiele emocji - od fałszywej
niewinności do przebiegłego uśmiechu, złośliwy uśmieszek lub gniewne spojrzenie
i wiele innych. Ale nigdy nie widziała go w takiej postaci. Jego twarz
rozluźniła się, uśmiechał się słabo. To nie był szczęśliwy uśmiech, ale także
nie smutny - to zmęczony uśmiech, uśmiech kogoś, kto widział cuda i lęki i dla
kogo sen jest miłą ucieczką od rzeczywistości po długim dniu.
Starannie zaciągnęła zasłony, nie
robiąc przy tym hałasu i zdjęła pelerynę z głowy. Odwróciła się w stronę łóżka,
złożyła płaszcz i zobaczyła Draco, a raczej jego otwarte oczy, które błyszczały
w półmroku. Dyszała ze zdziwienia.
- Draco! - wykrzyknęła, ledwie zdołają
utrzymać swój głos na granicy szeptu. - Myślałam, że śpisz.
- Spałem - powiedział swoim normalnym
tonem, co spowodowało, że dziewczyna przeraziła się, że obudzą pozostałych. -
Obudziłaś mnie kiedy zaciągałaś zasłony. A i nie musisz szeptać. Na pierwszym
roku nałożyłem zaklęcia na to łóżko - nikt nie słyszy co dzieje się od wewnątrz
nich.
- Musisz mieć uszy jak nietoperz. -
Hermiona pokręciła głową. - Ale dlaczego masz zaklęcia wyciszające?
Wzruszył ramionami, omijając pytanie.
- Równie dobrze mógłbym zapytać, dlaczego tu jesteś. Przyszłaś współpracować z
Crabbe’m o północy? - Uśmiechnął się złośliwie i odwrócił swą twarz w jej
kierunku.
Przewróciła oczami, siadając na brzegu
łóżka. Było niezwykle miękkie, prawie jak chmurka. Przypomniała sobie, że w
Hogwarcie miękkość łóżek jest dostosowana do osoby, która na nim śpi. Draco był
wychowany w luksusowych warunkach, więc nie była zbyt zaskoczona, że jego łóżko
jest tak miękkie.
- Nie bądź głupi - odpowiedziała.
Spojrzała na niego. Obserwował ją spokojnymi oczami. - Cóż myślę… powodem
dlaczego tutaj jestem jest to, że…
Wzięła głęboki oddech i zastanawiała
się jak przekazać mu to, co powiedział jej Harry. - Harry… Harry powiedział mi,
że… Powiedział mi co było lekarstwem na klątwę Glacios. - Skończyła w
pośpiechu, jej żołądek wariował.
Nie odważyła się spojrzeć na niego.
Nie odrywała wzroku od zasłon.
Głos Draco, gdy przemówił, był
zmęczony. - Zapomnij o tym Hermiono. To nie ma znaczenia.
Odwróciła się w jego kierunku, ale on
odwrócił się w drugą stronę i naciągnął na siebie koc. - Nie Draco, to ma
znaczenie, ja…
- Nie ma. - Jego głos był szorstki,
pełen uczuć, które próbował ukryć, ale nie potrafił. - Wiem, co myślisz. Nigdy
nie mogłabyś mnie pokochać i ja to wiem. Byłem głupi, że kiedykolwiek o tym
pomyślałem. Zapomnij o tym. To nie ma znaczenia.
Hermiona wpatrywała się w jego plecy,
nie wiedząc co robić. - Draco, ty nie rozumiesz… - wyszeptała. - Draco, ja… -
Gula w gardle rosła z każdą sekunda. Nie tak miało być. Wyciągnęła ramię
i obróciła go w swoją stronę. - Draco spójrz na mnie i posłuchaj…
Urwała, gdy ujrzała jego oczy. Były
pełne emocji, nigdy ich takich nie widziała. Miłość ujawniła się, towarzyszył
jej najbardziej straszliwy smutek, jaki kiedykolwiek widziała. Ból w jego
oczach nie był tym, czego pragnął… wyglądał jakby miał złamane serce.
Mogła płakać. Mogła, ale nie zrobiła
tego. Zamiast tego, pochyliła się i delikatnie pocałowała go w usta.
Nie wiedziała, czego może się
spodziewać i nawet jeśli nie miała innych pomysłów, nie przypuszczała, że to
się stanie. Był delikatny, prawie niezdecydowany. Zaskoczony na początku,
stopniowo pogłębił pocałunek, trzymając ją lekko w ramionach. To nie był rodzaj
pocałunku, który powoduje, że fajerwerki gasną w twoich oczach. Ten pocałunek
był czysty i prosty. To było kocham cię powiedziane
bez słów, bo nie potrafił wyrazić tego słowami. A niektóre rzeczy są tak
piękne, tak ważne, że nie powinny być zanieczyszczone zwyczajnymi słowami.
♥ ♥ ♥ ♥
Kiedy Hermiona obudziła się następnego
ranka, pierwszą rzeczą, jaką poczuła było ciepło. Uzmysłowiła sobie także, że
źródłem ciepła jest Draco, jest w dormitorium Slytherinu i już jest poranek.
Na jej ustach błąkał się mały
uśmieszek. Co ludzie pomyślą! Hermiona Granger, idealna uczennica,
przestrzegająca wszystkich zasad… Zacisnęła mocno oczy, rozkoszując się chwilą.
- Dobry - powiedział głos do jej ucha,
lekko rozbawiony. - Dobrze spałaś?
Otworzyła oczy, spoglądając na szare
Draco. Błyszczały w nich figlarne iskierki. - Oczywiście - odpowiedziała.
Leżeli tak przez kilka minut, nie
odzywając się, bo nie było nic, co należało powiedzieć. Wszystko co istniało,
nie miało dla nich znaczenia. Liczył się tylko ten idealny moment.
- Powinnaś iść - powiedział Draco
niechętnie.
- Muszę?
- Czy raczej wolisz poczekać, aż
znajdzie nas jakiś Ślizgon?
- Nie - westchnęła. - Masz rację,
powinnam iść.
Usiadła, biorąc pelerynę niewidkę spod
poduszki, gdzie włożyła ją wczoraj w nocy.
- Zobaczymy się na eliksirach -
powiedziała, wstając i narzucając płaszcz na ramiona. Jej głowa unosiła się w
powietrzu. Draco nawet nie mrugnął.
Czuła się trochę dziwnie, zostawiając
go w taki sposób. To tak jakby coś cofnąć albo niedopowiedzieć… Wciągnęła
pelerynę na głowę, aby całkowicie zniknąć i rozsunęła zasłony. Kiedy miała
zrobić krok do przodu, zatrzymała się.
Biorąc głęboki oddech, na pół szeptem
powiedziała - Kocham cię.
Czując wdzięczność, że peleryna
niewidka ukrywa jej rumieniec, odwróciła głowę w stronę Draco. Uśmiechał się,
uśmiechem pełnym szczęścia.
- Też cię kocham - odpowiedział
brzmiąc tak, jakby nigdy nie wypowiedział tych słów. Hermiona poczuła falę
ciepła. Spontanicznie i niemal nie myśląc, schyliła się i pocałowała go w
policzek, zanim niechętnie wyszła do wieży Gryffindoru.
♥ ♥ ♥ ♥
Światło słoneczne przebijające się
przez wschodnie okna, zwiastowało zbliżające się lato. Świeciło na ściany
wieży, ocieplając pomieszczenia.
Hermiona chodziła korytarzami jakby
była w transie, ledwie zauważając światło słoneczne, które oświecało jej drogę.
Zatrzymała się, aby zdjąć pelerynę niewidkę i stanęła naprzeciwko obrazu Grubej
Damy.
- Ogień
- mruknęła, po czym weszła do pokoju wspólnego. Wspinała się po schodach
powoli. Otworzyła drzwi do swojego dormitorium i poczuła znajomy zapach. Jej
myśli wciąż szalały, a w brzuchu szalały motyle.
- Hermiona! - krzyknęła Lavender,
zauważając dziewczynę kiedy zamykała drzwi. - Gdzie byłaś?
Parvati podbiegła do niej, wciąż była
ubrana w niebieską piżamę. - Martwiłyśmy się! Myślałyśmy, że znowu ktoś cię
porwał, ale kiedy zapytałyśmy Harry’ego powiedział, że wie, gdzie poszłaś i że
wszystko w porządku, ale nie chciał nam powiedzieć nic więcej. Byłyśmy bardzo
zaniepokojone, ale uspokoił nas, że nie musimy się martwić.
Hermiona musiała się skoncentrować, bo
trudno było wyłapać o co tak naprawdę chodzi Parvati. Dziewczyna zazwyczaj
potrafiła paplać godzinami, szczególnie gdy była podekscytowana
i zdenerwowana.
- Więc gdzie byłaś? - Lavender
ponownie spytała.
Hermiona machnęła ręką, próbując
znaleźć odpowiednie słowa. - Och, po prostu…
- Czekaj, nie mów mi. To spojrzenie w
twoich oczach, jesteś taka roztargniona i rozmarzona - powiedziała blondynka.
- Tak sądzisz? - zapytała Parvati z
powątpiewaniem. - Nigdy nie myślałam, że ona jest taka… jest bardziej molem
książkowym. Bez obrazy Hermiono, ale taka jesteś.
- Czy możecie wyjaśnić do czego
zmierzacie?
- Chłopcy - odpowiedziały
jednocześnie. Hermiona poczuła, że się rumieni. Czy tak łatwo można odczytać
jej emocje?
- Cóż, prawda jest taka, że… -
zaczęła, ale przerwał jej pisk dziewcząt.
- Oh wow! Hermiono! - Lavender z
wrażenia rzuciła jej się na szyję.
Hermiona poczuła, że się dusi.
- Kto jest tym szczęściarzem? -
Parvati chciała wiedzieć.
Hermiona poczuła, że coraz bardziej
się czerwieni. Jak zareagują?
- No cóż… - patrzyła na twarze
dziewcząt oczekujących w napięciu. - To Draco.
- Draco! - krzyknęły jednocześnie,
brzmiąc jak nadpobudliwe echo.
- Nie mówisz poważnie? Draco Malfoy?
Hermiona skinęła głową w milczeniu.
- O mój Boże! - powiedziała z
niedowierzaniem Parvati, siadając na najbliższym łóżku. Hermiona przełknęła
ślinę. Czy odtrącą ją za kochanie Ślizgona?
- Jesteś bez wątpienia - zaczęła
Lavender - najszczęśliwszą dziewczyną w całym Hogwarcie!
- Po prostu spójrz na niego!
- Te srebrne włosy!
- Jego oczy są cudowne!
Hermiona przestała czuć ulgę i zaczęła
się irytować. W końcu mówią o jej nowym chłopaku.
- Więc, Hermiono - zaczęła Parvati,
kładąc rękę na jej ramiona. - Podstawowe pytanie: czy dobrze całuje?
♥ ♥ ♥ ♥
Południowe słońce było wysoko nad
jeziorem. Drzewa były pełne świeżych zielonych liści, które dawały schronienie
różnym zwierzętom - magicznym jak i nie-magicznym - żyjącym na terenie
Hogwartu.
Draco też cieszył się z cienia. Usiadł
na skraju jeziora, na skalistym brzegu ukrytym między kępami drzew. Drzewa były
dla niego ochroną przed słońcem ale także przed szkołą. Gdy spoglądał wysoko, nie
widział jedynie Wieżę Astronomiczną.
Tyle rzeczy wydarzyło się w ciągu
ostatnich dni. Wielu z nich się nie spodziewał. Atak śmierciożerców, a potem
sytuacja z Hermioną. Kiedy powiedziała mu że wie, lodowata ręka znów chwyciła
go za serce, jakby klątwa Glacios powróciła ze zdwojoną siłą. Myślał, że nigdy
nie mogłaby go pokochać, pomyślał, że przyszła aby mu powiedzieć - uprzejmie w
swoim stylu - że go nie kocha. Ale nie zrobiła tego. Kochała go.
Wieści rozeszły się jak ogień i cała
szkoła huczała od plotek. Ale, o dziwo, nikt nie był zły. Ślizgonów ciekawił
związek Malfoya z dziewczyną mugolskiego pochodzenia, ale mruknął coś niejasno
o tajnych planach i dominacji nad światem i zostawili go w spokoju. Taka
taktyka zawsze sprawdzała się wśród Ślizgonów. Mógłby podpalić szkołę, a oni
nadal by się nie wtrącali, uważając, że to część misternego planu.
Większość Gryfonów przyjęła to dobrze,
podobnie jak Puchoni i Krukoni. Domyślał się, że Weasley - Ron - nie jest zbyt
szczęśliwy. Hermiona powiedziała, że Ron był przeciwko ich związkowi, ale ona
z Harrym pracują nad nim.
Pomyślał o powodzie, dlaczego tu
przyszedł. W jednej ręce trzymał Malus Orbis. Tak, zapewniała mu ochronę. Ale
to przedmiot ciemności. Czy to dobry sposób ochrony?
Kłamstwa z jego dzieciństwa skończyły
się. Po raz pierwszy Draco wiedział co jest dobre a co złe. Może było by
lepiej, gdyby zatrzymał kulę. Może uratowałaby mu życie. Ale czy to właściwe?
Pożądał jej, odkąd poznał jej moc. Dzięki niej mógł uniknąć większości
zabójczych zaklęć! Ochrona.
To przedmiot ciemności. Nie chciał
mieć nic wspólnego z ciemnością, ojcem i Voldemortem. To go chroniło, tak, ale
nie za cenę pozbawienia moralności. Większość ludzi, którzy znaleźliby taką
kulę, nie pozwoliliby, aby trafiła w niepowołane ręce. Powinna być bezpieczna.
Wstając, Draco przekręcił kulę.
Pojedynczy włos leżał wewnątrz. Obrócił kulę do góry nogami, pozwalając, aby
włos uniósł się na wietrze. Następnie zamknął szczelnie i rzucił najdalej jak
mógł na środek jeziora.
Wylądowała z głośnym odgłosem, strasząc
ptaki na drzewach. Przez chwilę Draco poczuł żal. Spokój tego miejsca zawsze
uświadamiał mu, ze zło czai się pod wodą. Ale czy życie w taki sposób ma sens?
Zawsze zło czaiło się za rogiem. Trzeba czekać i obserwować.
Draco patrzył na zmarszczki na wodzie,
rozkładające się w pierścienie. Obserwował je, dopóki nie dotarły do brzegu, po
czym odwrócił się i poszedł w kierunku zamku.
_______
W tym momencie mogłabym napisać wyczekiwane przez Was słowo Koniec jednak nie zrobię tego, ponieważ ta historia jeszcze się nie skończyła :) Cyropi zrobiła nam wszystkim bardzo miłą niespodziankę i napisała kontynuację Ognia i Lodu. Zaskoczeni? Mam nadzieję, że tak ;) Kontynuacja nosi tytuł Ciemność i Światło i jednym z głównych bohaterów będzie niezbyt lubiany Lucjusz Malfoy. Więcej informacji o kontynuacji przeczytacie tu. Tak jak mówiłam szybko nie zakończę tej historii ;)
Korzystając z okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy komentowali rozdziały, a także tym, którzy wchodzili na mojego bloga. To dla mnie bardzo miłe. Nie przypuszczałam, że moja historia tak Wam się spodoba :)
Jakie wrażenia po rozdziale? Mam nadzieję, że nie zawiodłam oczekiwań. Opinie mile widziane :) W następnym tygodniu rozpoczynamy przygodę z Ciemnością i Światłem. Mam nadzieję, że będzie równie popularna jak Ogień i Lód.
To by było na tyle. Enjoy!