Tytuł
oryginału i link: The Runaways
Autor
oryginału: viv-heart
Autor
tłumaczenia:
Arcanum Felis
Zgoda na
tłumaczenie:
jest
Bety: sierraShield, Kaczurek
Fandom: Harry Potter
Para: Dramione
Status: miniaturka
(liczba słów: 1 979)
Gatunek: romance,
hurt, comfort
Klasyfikacja: T
Opis: Osiem lat po
wojnie Hermiona Granger — dosłownie — wpada na Draco Malfoya w miejscu, gdzie
nigdy nie spodziewałaby się go widzieć: na lotnisku w Amsterdamie.
Hermiona klnie. Głośno. Lata radzenia
sobie z korupcją, idiotyzmem i chciwością sprawiły, że stała się porywcza i
dosadna.
Jej lot został odwołany, a kolejny ma
być dopiero po północy. Siedem godzin na tym cholernym lotnisku, gdzie nic się nie dzieje. Jest wściekła i bardzo, ale to bardzo zmęczona. Niewiele jednak
może zrobić, ponieważ na zewnątrz szaleje ta cholerna burza.
Wraca właśnie z międzynarodowego kongresu w
Nowym Jorku, zatrzymała się nawet na dwa dni w Londynie, aby załatwić kilka spraw w
ministerstwie, choć chciałaby już po prostu wrócić do Kenii. Na swoje nieszczęście została uziemiona w
Amsterdamie.
Dlaczego nie użyła świstoklika? Ach,
racja. Musiała pracować z mugolską organizacją, która nalegała, że odbiorą ją z
lotniska. A brytyjskie ministerstwo nie organizuje świstoklików do Kenii ze
względu na sytuację w kraju.
Hermiona kupuje sobie za drogą kawę,
wiedząc, że i tak nie zaśnie, po czym odwraca się, aby znaleźć miejsce do
siedzenia.
Zderza się z kimś, a jej kawa rozlewa
się na jego płaszcz.
Kiedy spogląda w górę, chcąc
przeprosić, jej oczy rozszerzają się z zaskoczenia.
— Granger — mamrocze Draco Malfoy z
irytacją, patrząc w dół na swoje zniszczone ubranie. — Miło cię tu spotkać.
— Bardzo, bardzo przepraszam! —
Hermiona, nie wiedząc, co innego może zrobić, odkłada papierowy kubek z resztką
kawy i postanawia wyczyścić jego płaszcz serwetką, którą trzyma w ręku.
— Nie przejmuj się tym. — Draco brzmi
trochę nieswojo. — Wiesz, że mogę szybko to wyczyścić. Oczywiście nie tutaj.
Hermiona zamiera i pozwala, aby jej
ramiona opadły z bezradności.
— Racja. Przepraszam. Dużo pracuję z
mugolami i… — przerywa, przeczesując dłonią swoje napuszone loki. Wiele z nich
ścięła, odkąd wojna się skończyła i teraz nie sięgają nawet do ramion, ale i
tak nie udaje się ich poskromić.
— To wiele wyjaśnia — mówi Draco, nie
patrząc na nią. Zerka przez ramię, a Hermiona czuje się jak głupiec. Przez
przypadek na niego wpadła, on nie chce z nią rozmawiać, a nawet jeśli ciekawość
ją zabija i nie ma nic do robienia, jasne jest, że Draco czuje się nieswojo z
powodu ich spotkania.
— Powinnam już iść… — Zanim Hermiona
kończy zdanie, jego dłoń otacza jej nadgarstek i kobieta patrzy na niego ze
zdziwieniem.
— Kiedy wylatujesz?
Hermiona marszczy brwi.
— Czy to ważne?
Draco zagryza wargę, wciąż nie patrząc
jej w oczy.
— Chciałbym kupić ci kawę, jeśli nie
masz nic przeciwko.
W tym momencie Hermiona nie może się
powstrzymać i pozwala sobie na cichy, zgorzkniały śmiech. Nawet nie wie, skąd
on pochodzi. To bez znaczenia.
— Kupić mi kawę? Kiedy nawet nie masz
odwagi spojrzeć mi prosto w oczy? Malfoy, nie lubisz mnie, a ja nie lubię
ciebie. Dlaczego, u licha, miałbyś chcieć kupić mi kawę?
Draco wzdycha i wreszcie na nią
spogląda.
— Nie wiem, czy zauważyłaś, ale po
wojnie praktycznie uciekłem z Wielkiej Brytanii. Nie miałem kontaktu z nikim,
kto tam przebywał i jestem pewien, że trąbią o tym w Proroku. Kiedy zobaczyłem
ciebie tutaj, miałem nadzieję, że możesz mi powiedzieć, jak sprawy się mają.
Ale teraz widzę, że to był raczej głupi pomysł.
Odwraca się, aby odejść, ale tym razem
Hermiona go powstrzymuje, nawet jeśli potem zawsze mówiła, że nie ma pojęcia,
dlaczego tak zrobiła, kiedy pytał ją o to wiele lat później.
— Jedna kostka cukru, bez mleka.
Gdy Draco to zapamiętuje, kieruje się
do baru.
— Nie jestem najlepszym wyborem, aby
pytać o Anglię — mówi Hermiona, gdy mężczyzna stawia napoje między nimi. — Nie
mieszkam tam od wojny, więc nie, nie zauważyłam twojego zniknięcia.
Draco wygląda na dość zaskoczonego.
— Gdzie wyjechałaś?
— Szkoła medyczna w Niemczech, a potem
wyjechałam z Lekarzami bez Granic do Afryki. Łatwiej było dostać się na
nieznany mugolski uniwersytet niż uciekać z jednym z moich przyjaciół ze
szkoły. Łatwiej było dostać się na zagraniczny mugolski uniwersytet, ponieważ
szanse na wpadnięcie na jednego z moich rzekomych kolegów ze szkoły były
naprawdę nikłe. Chciałam uciec z Anglii i pomagać ludziom, więc właśnie to
teraz robię.
— A co z Weasleyem? — wypala Draco,
nie mogąc się powstrzymać, a Hermiona krzywi się. Spodziewała się tego pytania,
ponieważ wszystkich to interesowało, nawet kilka lat po ich niewinnym
pocałunku, ale to nie znaczyło, że jej się to podobało.
— Nic. Coś powinno być? Nigdy się nie
umawialiśmy.
Draco znowu na nią nie patrzy,
skupiając zbyt dużą uwagę na swojej kawie, najwyraźniej świadom, że ją
zdenerwował.
— Przepraszam, domyślam się, że dużo
osób o to pyta — mówi.
Na twarzy Hermiony pojawia się kwaśny
uśmiech.
— Można tak powiedzieć. Ale dosyć o
mnie. Co się stało z tobą? Dlaczego tutaj jesteś?
Draco przekłada kawę z jednej ręki do
drugiej, a jego oczy patrzą na kubek, kiedy odpowiada:
— Zrobiłem jedną rzecz, w której
jestem naprawdę dobry. Uciekłem. Wyjechałem z rodziną do Francji, gdzie
posiadamy kilka nieruchomości. Stamtąd podróżowałem z Blaise’em i Teo, a potem
z innymi towarzyszami. Przez ten czas straciłem wszystkich, wymieniając firmę
na aparat. — Wskazuje małą torbę, której Hermiona wcześniej nie dostrzegła.
— Gdzie teraz się wybierasz?
Draco wzrusza ramionami.
— Nie wiem. — Widząc zdziwioną minę
Hermiony, wzdycha i wyjaśnia dalej: — Przyjeżdżam na lotnisko i wybieram losowy
lot. Najpierw robiliśmy to dla zabawy i rozproszenia, ale to było dawno temu.
Teraz chcę zobaczyć i poznać jak najwięcej. Wiem, że byłem uprzedzonym,
ograniczonym dzieckiem, ale chcę to zmienić. Chcę się uczyć.
Nie zastanawiając się, Hermiona
kładzie swoją dłoń na jego, skutecznie powstrzymując go od irytującej zabawy
kubkiem i zmuszając do spojrzenia na nią.
— Już się zmieniłeś, jeśli tak
myślisz.
Draco krzywi się i odsuwa swą dłoń.
— Jesteś najbardziej wielkoduszną
osobą na tej cholernej planecie, Granger. Łatwo tak mówić.
Hermiona, która miała wypić kawę, gwałtownie
stawia kubek na stoliku, a kawa rozpryskuje się, jednak żadne nie zwraca na to
uwagi.
— Gdybym była wielkoduszna, nie byłoby
mnie tutaj — oświadcza, a jej głos drży z wściekłości.
— Gdybyś nie była wielkoduszna, mnie
także by tutaj nie było — odpowiada Draco, patrząc jej w oczy. — Gdybym wpadł
na Weasleya na tym cholernym lotnisku, zapewne spędziłbym noc w szpitalu.
— Gdybym wybaczyła Ronaldowi,
prawdopodobnie spędzałabym noc w ciepłym łóżku razem z nim, a może z dzieckiem
lub dwojgiem. Ale ze wszystkich ludzi, siedzę tutaj z tobą. Jak bardzo
wielkoduszna jestem?
Milczą po jej wybuchu, nie wiedząc,
jak poradzić sobie z tak dużą uczciwością wobec siebie — dwójki osób, które
były wrogami przez większość swojego życia.
— Więc, dokąd właściwie się wybierasz?
— pyta Draco, najbardziej nonszalancko jak potrafi, udając, że sprawdza swój
telefon.
— Kenia.
Draco kiwa głową, obracając się na
fotelu.
— Granger — mówi wreszcie, a ona
patrzy na niego, nie wiedząc, czego się spodziewać. — Czy nie miałabyś nic
przeciwko, żebym ci towarzyszył?
Hermiona mruga kilka razy, nie będąc
pewną, czy zasnęła i to spotkanie jej się śni.
— Chcesz ze mną jechać? Do Kenii?
Draco pociera swój kark z
zakłopotaniem.
— A chciałabyś?
— Dlaczego?
Na jego twarzy pojawia się dziwny
uśmiech i Hermiona nie wie, co powinna czuć w tej chwili. Po raz pierwszy,
odkąd wpadła na niego na tym cholernym lotnisku, pyta samą siebie, kim jest ten
mężczyzna naprzeciwko niej, którego nie widziała od ośmiu lat. Musi przyznać,
że ta mała zmiana jego osobowości intryguje ją.
— Jeszcze tam nie byłem — mówi,
wahając się, nie wiedząc, czy powinien kontynuować, ale gdy Hermiona przechyla
głowę w jego kierunku, dając mu do zrozumienia, że słucha, Draco wzdycha i
kontynuuje: — Myślę także, że mam dość samotnych podróży. Czuję, że to nasze
przypadkowe spotkanie — wskazuje na nią, a potem na siebie — coś znaczy. Nie
wierzę w Boga czy przeznaczenie, czy cokolwiek innego, ale teraz jest inaczej.
Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, co obecnie dzieje się w Anglii.
Podszedłem do ciebie, ponieważ chciałem z tobą porozmawiać.
Ona rozmyśla o jego wyznaniu i mija
wieczność, zanim się zgadza.
— Ale będziesz musiał słuchać
wszystkiego, co mówię. Nie chcę mieć twojej krwi na rękach.
Draco przytakuje i Hermiona uśmiecha
się do niego, pierwszy raz tego popołudnia prawdziwym uśmiechem, co zaskakuje
Draco.
— Wyładniałaś — mówi, a ona podnosi
brew.
— Wiem, dziękuję.
Draco wybucha śmiechem, słysząc jej
słowa, a jego policzki lekko różowieją.
— Nie to miałem na myśli. Wyglądasz
tak świetnie, jak podczas Balu Bożonarodzeniowego.
— Nie lubię tego wspominać — odcina
się, co powoduje, że Draco unosi brew.
— Możesz rozwinąć temat?
Kiedy potrząsa głową, jej krótkie
włosy zostają na nosie. On wyciąga rękę i je strąca. Hermiona tego nie
komentuje.
Siedzą w milczeniu, każdy zajęty
swoimi myślami, dopóki kelner nie podchodzi do ich stolika i pyta, czy chcą coś
jeszcze zamówić.
Hermiona zerka na zegarek, minęły
tylko dwie godziny, więc zamawia filiżankę herbaty i jagodową babeczkę, a Draco
odchodzi, usprawiedliwiając się kupieniem biletu.
Jest zaskoczona, widząc go
powracającego po dwóch godzinach.
— Myślałaś, że nie wrócę. — To nie
jest pytanie i ona gwałtownie przytakuje, a Draco przeczesuje dłońmi swoje
krótkie włosy.
— Dlaczego zgodziłaś się, żebym z tobą
poleciał, skoro mnie tam nie chcesz?
— Nie wiem — odpowiada szczerze
Hermiona, kiedy Draco wstaje, aby zamówić coś dla siebie.
— Czego chcesz od życia? — pyta, gdy
ponownie siada, trzymając w dłoniach kanapkę z pomidorem i mozzarellą oraz kawę
latte, a pytanie zaskakuje Hermionę.
Patrzy na swoją babeczkę, zanim
wreszcie spogląda na Draco.
— Szczęścia.
Odpowiedź jest tak prosta, że
mężczyzna wybucha śmiechem.
— Serio, Granger? Nie stać cię na coś
lepszego?
Hermiona wzrusza ramionami.
— Czego chcesz od życia, Malfoy?
— Odkupienia.
Dłoń Hermiony, w której trzyma kawałek
babeczki, zamiera w drodze do ust.
— Co przez to rozumiesz? — pyta,
odkładając ciastko, momentalnie tracąc apetyt.
Mężczyzna wzrusza ramionami i nie chce
odpowiadać, ale Hermiona nie ustępuje.
— Malfoy. Draco. Porozmawiaj ze mną.
— Nie chcę nigdy więcej budzić się z
krzykiem w środku nocy. Nie chcę, aby rodzice ukrywali swoje dzieci przed moim
spojrzeniem. Chcę przestać siebie nienawidzić.
Hermiona patrzy na niego z
przerażeniem, gdy kończy mówić.
— Rodzice chronią swoje dzieci przed
tobą?
— W taki sposób można rozpoznać
brytyjskich turystów — oświadcza bez śladu humoru w głosie.
Hermiona przełyka ślinę, pytając
siebie, czy naprawdę powinna to zrobić, ale wyraz jego twarzy, sprawia, że chce
mu pokazać, iż nie jest sam.
— Zostałam lekarzem, ponieważ czuję
się winna. Przetrwałam wojnę, w której zginęło tak wiele osób, a niektóre z
nich umarły, abym ja mogła żyć. — Bierze głęboki oddech, nie patrząc na niego i
starając się powstrzymać łzy, które napływają do oczy za każdym razem, gdy o
tym myśli. — Nie mogłam ich uratować i nienawidzę siebie za to. Nazywają mnie
najmądrzejszą czarownicą naszych czasów, ale zawaliłam. Dlatego staram się
ratować wszystkich.
Hermiona jest zaskoczona, gdy otaczają
ją czyjeś ręce. Nie zauważyła, że Draco wstał, ale nie wie, co robić, dlatego
odwzajemnia ten niezręczny uścisk.
Jego policzki są różowe, gdy odsuwa
się, a ona nie może się powstrzymać przed uśmiechem.
— Dzięki — mówi, a on także się
uśmiecha.
— Nie wspominajmy tego. Nigdy więcej.
W tym momencie kobieta wybucha
śmiechem i myśli, że może zabranie ze sobą Draco Malfoya do Kenii nie będzie
złym pomysłem.
Mały uśmiech, który mężczyzna próbuje
ukryć za filiżanką, sprawia, że Hermiona śmieje się jeszcze głośniej.
— To dziwne — mówi Hermiona, gdy się
uspokaja i widząc pytające spojrzenie Draco, wyjaśnia: — My, rozmawiający, to
nieoczekiwane.
— Ale czy niepożądane? — Nie patrzy na
nią, gdy zadaje pytanie, ale zdradza go głos. Stracił doskonałą samokontrolę,
która trenował od dziecka lub po prostu się tym nie przejmuje — Hermiona tego
nie dostrzega, ale za pewne wie, że on najbardziej obawia się odpowiedzi.
— Nie. Wcale nie.
W milczeniu dopijają napoje i wychodzą
z kawiarni, gdy ich filiżanki są puste. Draco bierze torbę Hermiony i znajdują
najbardziej pusty kąt, gdzie siadają na brzydkich, plastikowych krzesłach
lotniska.
Wkrótce Hermiona kładzie głowę na
ramieniu Draco, a on beztrosko rysuje kółka na jej plecach.
Hermiona jest na wpół śpiąca, gdy
ogłaszają ich lot i Draco musi praktycznie nieść ją do samolotu, ponieważ nie
chce wstać, czując się komfortowo.
— Więc uważasz, że jestem wygodny? —
Draco śmieje się, gdy podnosi Hermionę i bierze na ręce, a ona przytakuje,
uśmiechając się figlarnie.
— Jeśli chcesz, możesz ze mną spać,
gdy dolecimy do Kenii. — Draco zamiera, gdy zdaje sobie sprawę z tego, co
właśnie powiedział i spogląda z niepokojem na Hermionę, spodziewając się, że go
uderzy i każe spadać.
— Może wreszcie będziemy mogli spać
całą noc — mówi Hermiona zamiast tego i wlecze go za sobą.
Kiedy wreszcie wychodzą z samolotu w
Kenii, idą ramię w ramię i Hermiona jest pewna, że Draco ma rację, a ich
spotkanie coś oznacza, ale wolałaby umrzeć, niż to przyznać.
__________
Witajcie :) niedługo święta, więc pora opublikować coś specjalnie na tę okazję. Wiem, że ta miniaturka nijak ma się do Bożego Narodzenia, ale lotnisko i wyjazdy też się z nimi kojarzą, więc może jednak pasuje. Jestem ciekawa Waszych wrażeń co do postaci, fabuły.
Korzystając z okazji, chciałabym wszystkim złożyć życzenia świąteczne. Zdrowych, wesołych, radosnych i spędzonych w gronie rodzinnym Świąt Bożego Narodzenia, bogatego Mikołaja, samych miłych chwil i przede wszystkim spełnienia marzeń w nowym 2019 roku. Niech będzie lepszy od poprzedniego! Odpoczywajcie, regenerujcie siły i zróbcie coś dla siebie. Jeszcze raz wszystkiego dobrego! :)
Tyle ode mnie. Lecę oglądać serial. Miłego odpoczynku! Enjoy!
Cześć!
OdpowiedzUsuńCo tu się wydarzyło? Nawet nie wiesz co zrobiłaś mi tą miniaturką!
Jest piękna! Bardzo się wzruszyłam- jej bohaterowie i pozornie prosta fabuła sprawiła, że mój makijaż znalazł się w niewesołej sytuacji ;)
Kochana!
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Zdrowia, bo jest najważniejsze, rodzinnej atmosfery, bo to ona tworzy święta i daje poczucie bezpieczeństwa . Wiary w siebie i innych - bez znaczenia jak trudne może się to wydawać.
A w Nowym roku życzę Ci, żeby był jeszcze lepszy niż ten, był pełen radości i sukcesów na każdym polu.
I smacznego ciasta.
Pachnącej choinki.
Miękkiej kanapy.
Ciepłego koca.
I miłego wieczoru przy serialu!
Pozdrawiam,
A.C
Hej, cieszę się, że miniaturka wzbudziła w Tobie wiele emocji, mam nadzieję pozytywnych! Chciałam trochę osłodzić Wam ten świąteczny wieczór i chyba się udało.
UsuńDziękuję za życzenia i udanych świąt!
Pozdrawiam
Aw, cudaśna miniaturka, równie słodka, jak ta najnowsza. Śmiesznie, kiedy się pomyśli, że na świecie naprawdę zdarzają się takie przypadki, że spotyka się kogoś znajomego nawet w innej części świata.
OdpowiedzUsuńSuper ją przetłumaczyłaś, jakbym miała wrażenie, że czytam którąś z Twoich prac. Jesteś stworzona do tłumaczenia. :D
Buziaki
Ana
Dziękuję! Los bywa przewrotny i wydaje mi się, że takie przypadkowe spotkania zawsze niosą za sobą coś fajnego :)
UsuńAch, dziękuję za miłe słowa!
Pozdrawiam