Po dłuższej chwili grania i wygłupów
nadeszła kolej Harry’ego, by zakręcić butelką. Wskazała Draco.
— Wybieram prawdę — powiedział.
— W porządku, hmm… Cholera, nic mi nie
przychodzi do głowy. — Zaśmiał się Harry. — Dobra, co czujesz do Astorii? Nie
mówisz o niej zbyt często.
Hermiona wpatrywała się w swoje
kolana, czując, jak jej serce się ściska. Tak, Draco ją pocałował, ale był z
Astorią — te pocałunki nic dla niego nie znaczyły, ale dla niej były całym
światem.
— Cóż, naprawdę ją lubię i byliśmy na
kilku randkach. Nie planuję ślubu czy coś, to dopiero początek, ale myślę, że
coś z tego może być — odpowiedział.
— A to ci dopiero. — Blaise uśmiechnął
się.
— Nasza Fretka się zakochała! —
wykrzyknął Teo i obaj zaczęli drwić z Draco.
Hermiona poczuła się tak, jakby ktoś
właśnie wyjął jej wnętrzności, nadepnął na nie i wepchnął je z powrotem do
gardła. Wstała i wymamrotała jakąś wymówkę, po czym udała się na górę do
łazienki. Podczas gdy wszyscy chłopcy byli tego nieświadomi, dziewczyny
wyglądały na zaniepokojone, ale uznały, że najlepiej będzie zostawić Hermionę z
tym samą.
Wróciła kilka minut później i zastała
Harry’ego i Rona siedzących na podłodze, czerwonych na twarzach, i kilka
balonów unoszących się wokół nich. Hermiona uśmiechnęła się i spojrzała
pytająco na przyjaciół.
— Co wy, u licha, robicie? — zapytała.
— Gramy w nową grę! Nie wiem, jak to
się nazywa, ale widziałam, jak mugole robią to w telewizji. Dobieracie się w
pary i musicie tańczyć z balonem między wami, ale nie możecie go przebić —
wyjaśniła Ginny.
Gdy Ron i Harry skończyli
nadmuchiwanie balonów, byli gotowi.
— Bądźcie świadomi, że mamy
nieparzystą liczbę. Dwóch facetów musi tańczyć razem. — Pansy zachichotała.
Od razu wszyscy chłopcy chwycili
kobiecą dłoń w zasięgu swojego wzroku. Neville był z Ginny, Blaise z Luną, Teo
z Pansy, a Draco z Hermioną, zostawiając Rona i Harry’ego. (autorka oryginału jest wielką fanką tego
pairingu)
— Och, świetnie, co za fajny wieczór.
Najpierw patrzę, jak niemal pochłaniasz twarz mojej siostry, a teraz muszę z
tobą tańczyć z ogromnym balonem między nami — powiedział Ron sarkastycznie.
— Hej, to będzie dla ciebie dobry
trening przed ślubem Gin. — Blaise roześmiał się, a Ginny uderzyła go w głowę.
— Daj spokój — mruknęła i wszyscy
zajęli pozycje.
Ginny włączyła odtwarzanie stereo i
usłyszeli Perfect Eda Sheerana.
— Nie, to jest zbyt romantyczne, jeśli
nie tańczymy z naszymi partnerami — powiedziała Pansy i przełączyła na Country Roads.
Neville natychmiast potknął się o
dywan, co oznaczało, że on i Ginny odpadają. Hermiona i Draco tańczyli z
zakłopotaniem na twarzach, starając się nie śmiać, obserwując Harry’ego i Rona
i nie prowadząc zbyt wielu rozmów.
— Dlaczego wcześniej poszłaś na górę?
— zapytał Draco.
— Och, po prostu nie czułam się zbyt
dobrze. — Westchnęła.
— Nie cięłaś się znowu, prawda? —
sprawdzał.
— Nie, oczywiście, że nie — odparła.
— Nie okłamujesz mnie, Hermiono? —
rzucił.
— Nie! Boże, dlaczego nie możesz mi
zaufać? — zawołała.
Właśnie wtedy pękł balon Luny i
Blaise’a.
— Tylko się o ciebie troszczę. Nie
chcę, żebyś znowu zrobiła coś głupiego — wymamrotał.
— Och, myślisz, że jestem głupia? —
warknęła.
— Nie, Hermiono, nie przekręcaj moich
słów — odwarknął.
Hermiona wyciągnęła różdżkę i dźgnęła
balon, rozbijając go, zanim wybiegła do ogrodu. Poczuła gorące łzy spływające
po jej twarzy, gdy zimny wiatr rozwiewał jej włosy i ruszyła ścieżką w kierunku
swojego samochodu. Padało mocno i było słychać dziwne grzmoty. Usłyszała za
sobą kroki, a kiedy się odwróciła, zobaczyła Draco, pędzącego ku niej.
— Hermiono, proszę — błagał, gdy do
niej dotarł, trzymając ręce nad głową.
— Wróć do środka, Draco — mruknęła i
odwróciła się.
— Nie! Hermiono, posłuchaj, ja… ja…
— Co, Draco? — warknęła, odwracając
się ponownie do niego. — Nie masz mi nic do powiedzenia i ja również nie mam
tobie nic do powiedzenia — pocałowałeś mnie dwa razy i nadal spotykasz się z
kimś innym. Traktujesz kobiety jak gówno i jakoś ci to uchodzi na sucho, ale
gdybym ja traktowała ciebie tak, jak ty traktujesz mnie, zdałbyś sobie sprawę,
jak bardzo to boli, ale to mnie nazwanoby dziwką! Więc nie, nic nie mów.
Dobranoc.
Odwróciła się i zrobiła krok do
przodu, gdy deszcz się nasilił. Draco chwycił ją za ramię, odwrócił i pocałował
z taką siłą, że aż zabolało. Cofnęła się, więc została przyciśnięta do
samochodu i chociaż wciąż była na niego zła, nie mogła powstrzymać się od oddania
pocałunku. Draco przeczesał palcami jej włosy i wypuścił z ust cichy jęk.
Rozdzielili się. Hermiona skrzyżowała ramiona, niepewna, co zrobić lub
powiedzieć. Na pewno była na niego zła, ale tym razem nie miała dowcipnej
riposty czy powodu do dyskusji.
— Ja pierdolę. Jestem prawdziwym
dupkiem — wyszeptał i, zanim zdążyła odpowiedzieć, zniknął.
Jęknęła i przetarła oczy. Wsiadła do
samochodu i chwilę jeździła po okolicy, potem wróciła do domu ze łzami wciąż
spływającymi po jej twarzy. Kiedy weszła do mieszkania, źle się poczuła, bo nie
pożegnała się z innymi, więc wzięła telefon stacjonarny i wybrała numer.
— Halo? — Głos Ginny odbił się echem.
— Hej, Gin — powiedziała cicho
Hermiona.
— Och, Miona! Zastanawialiśmy się,
gdzie się podziewasz, czy Draco jest z tobą? — zapytała.
— Cóż, nie… Pokłóciliśmy się i po
prostu nie myślałam. Przepraszam, że nie wróciłam. Wynagrodzę to wam —
wyszeptała.
— Spokojnie, nic się nie dzieje. Do
zobaczenia jutro i czekam na dostawę plotek — powiedziała Ginny. — Pa, Miona.
— Pa, Gin — odpowiedziała Hermiona i
odłożyła telefon.
Weszła do swojego pokoju i przemieniła
dżinsy na swoje spodnie od piżamy w kratkę, po czym położyła się do łóżka i
zasnęła, gdy tylko jej głowa dotknęła poduszki. Stres z dnia powoli zniknął w
ciągu kilku godzin.
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona obudziła się, bo Luna
potrząsnęła jej ramionami. Usiadła szybko, myśląc, że musiała się spóźnić do
pracy, ale stwierdziła, że w pokoju wciąż panowała ciemność.
— Lu?! Co się dzieje?! — zawołała.
— To Draco… rozszczepił się. Jest w
Świętym Mungu — mruknęła Luna.
Hermiona zrzuciła kołdrę z nóg i
szybko wstała. Założyła buty, wciągnęła sweter przez głowę (tył na przód, ale
miała to gdzieś) i chwyciła Lunę za rękę, teleportując je do Świętego Munga.
Podbiegła do recepcjonistki.
— Przepraszam, czy mogłaby nam pani
powiedzieć, gdzie leży Draco Malfoy? — zapytała szybko.
— Sala trzynaście — odpowiedziała
kobieta. — Ale sale są już zatłoczone, czy mogę poprosić o…
Ale Hermiona już biegła korytarzem, a
Luna podążała za nią, mamrocząc i przepraszając wszystkich, na których Hermiona
wpadła. Dotarły do wskazanej sali i zobaczyły wszystkich swoich przyjaciół
zgromadzonych wokół łóżka, gdzie leżał nieprzytomny Draco. Hermiona usiadła
obok niego i złapała go za rękę, ściskając ją mocno, modląc się cicho, by nic
mu się nie stało.
— Cześć wam — wymamrotała Luna.
— Hej, wszystko w porządku? — zapytał
Ron.
— Hermionie skoczyło ciśnienie, gdy
się dowiedziała. — Luna westchnęła, delikatnie szarpiąc dół swetra
przyjaciółki. — Więc, co się stało?
— Aportował się z dala od naszego
mieszkania i poszedł do jakiegoś parku. Jego myśli odpłynęły gdzieś indziej —
odpowiedział cicho Harry.
Hermiona przeklinała siebie za to, że
wybiegła i wpadła w złość. Gdyby tego nie zrobiła, Draco nic by się nie stało.
Nagle jęknął i poruszył się lekko, po czym powoli otworzył oczy.
— Gdzie ja jestem, do cholery? —
mruknął.
— Święty Mungo. Rozszczepiłeś się —
powiedział Teo.
Draco skrzywił się i przesunął,
sprawiając, że kołdra spadła mu z piersi i ukazała wirującą bliznę.
— Hej, mamy takie same blizny. — Ron
zaśmiał się cicho.
— Och, świetnie. Teraz Blaise
potrzebuje tylko błyskawicy na czole — powiedział sarkastycznie Draco ochrypłym
głosem.
— Uleczysz się. — Pansy uśmiechnęła
się.
— Draco, tak bardzo przepraszam, nie
powinnam była się na ciebie wściekać. Wtedy byś tu nie leżał, bo nie musiałbyś
się aportować. Tak mi przykro, ja…
— Hermiono, to nie twoja wina —
wymamrotał.
Hermiona chwyciła jego twarz i
pocałowała go. Postawiłaby dwa szylingi na to, że ich znajdujący się w sali
przyjaciele zaczną żartować ile chcą i rzucać szydercze komentarze. Ale to był
jej sposób na powiedzenie Draco, że jej na nim zależy, jak za każdym razem, gdy
próbowali przeprowadzić tę rozmowę, a ona kończyła się kłótnią. Rozdzielili się
i Draco przycisnął swoje czoło do jej czoła.
— Podoba
mi się to, że jesteś złamana, złamana, jak ja, może to czyni mnie głupcem.
Podoba mi się, że jesteś samotna, samotna, jak ja, mogę być samotny z tobą
— wyszeptał.
— Hej, znam tę piosenkę! — wykrzyknął
Teo. Inni spojrzeli na niego. — Zły moment? Dobra.
Draco i Hermiona znów się rozdzielili,
ale nie puściła jego dłoni.
— Och, patrzcie na to. Nev, jesteś mi
winien dziesięć galeonów. — Ron uśmiechnął się.
— Dzięki, chłopaki — powiedziała
sarkastycznie Hermiona.
___________
Witajcie :) we wtorkowy wieczór pojawiam się z nowym rozdziałem tłumaczenia. Zadowoleni? Zapewne tak, zwłaszcza tą sceną w deszczu. Trochę zaleciało amerykańskim romansidłem, ale my takie lubimy, prawda? :D Razem z betą byłyśmy tą sceną mega oczarowane.... Dajcie znać, co myślicie.
Kolejny rozdział zostanie opublikowany w czwartek. Zdradzę tylko, że czeka nas randka D + H. Wybaczcie spojler, ale mega się jaram.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)