piątek, 15 lipca 2022

[T] Apartament 9 i 3/4: Rozdział 15

 

Draco został wypisany ze szpitala dwa dni później i pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było zerwanie z Astorią. Cóż, właściwie pierwszą rzeczą, którą zrobił, było przeklęcie Rona i Neville’a za zakład odnośnie jego i Hermiony, a potem zerwał z Astorią. Lubił się z nią spotykać i lubił ją, ale to, co było między nim a Hermioną, było inne, nawet jeśli nigdy nie powiedzieliby tego otwarcie.

Hermiona siedziała na sofie i czytała, podczas gdy Teo, Luna, Pansy, Blaise i Ron siedzieli wokół niej, oglądając mecz piłki nożnej. W ogóle tego nie rozumieli, a Ron uznał to za niesamowicie nudne w porównaniu do Quidditcha, ale mimo to wciąż wiwatowali, gdy ktoś strzelił gola, czasem z przeciwnej drużyny. Hermiona, ku własnej irytacji, musiała ciągle wyjaśniać, co się dzieje, chociaż próbowała dokończyć książkę. Właśnie wtedy drzwi się otworzyły i wszedł Draco w płaszczu.

— Wybierasz się gdzieś? — zapytała Pansy.

— Na randkę — odpowiedział.

Hermiona poczuła, że jej ciało się napina i zacisnęła szczękę. Trochę za mocno zatrzasnęła książkę, bo Ron podskoczył, ale nie zauważyła tego, gdy odwróciła się, by spojrzeć na Draco.

— Tak? Z kim? — warknęła, nie zawracając sobie głowy ukrywaniem irytacji.

— Z tobą. Wsiadaj do samochodu — powiedział.

Teo prychnął tak mocno, że przez jego nos wypłynął sok.

— Draco Malfoy, proszę państwa. — Blaise uśmiechnął się, machając ręką.

— Co? — zapytała Hermiona.

— Zabieram cię na randkę, wsiadaj do samochodu — powtórzył, jakby planowali to od tygodni.

Hermiona spojrzała na niego zdezorientowana. Ron odwrócił się, by być twarzą do niego.

— Widzisz, normalnie obie osoby wiedzą o randce i jej terminie — mruknął.

— Wiem o tym, Łasic. Pomyślałem, że ją zaskoczę — wyjaśnił Draco.

— Nie mogę teraz iść z tobą na randkę! Wyglądam okropnie! — załkała Hermiona.

— Ech, pójdziesz — powiedział i rzucił w nią jej kurtką.

Hermiona złapała ją i spojrzała na Lunę, która tylko uniosła brwi i uśmiechnęła się w odpowiedzi. Hermiona wstała i włożyła kurtkę.

— To nie było typowe zaproszenie na randkę, wiesz. — Pansy uśmiechnęła się.

— Och, racja. Wyglądasz cudownie, wyglądałabyś pięknie nawet, gdybyś nosiła worek po ziemniakach, rozświetlasz świat… mogę już przestać? — zapytał sarkastycznie Draco.

— No dobra… Do zobaczenia później — wymamrotała Hermiona.

— Boisz się? — zapytał Blaise kpiąco.

— Nie wiem, a powinnam? — Hermiona uśmiechnęła się.

— Oczywiście, że nie. Nie ma powodu — odpowiedział Draco, mrugając.

Hermiona przewróciła oczami i przeszła przez drzwi.

— Skoro Hermiony tu nie ma? — zapytała Pansy.

— Nigdy nie byłem bardziej przerażony — wymamrotał Draco i wyszedł za nią, pozostawiając resztę przyjaciół śmiejących się.

Zszedł po schodach i znalazł Hermionę, czekającą na niego w holu.

— Więc, co to za randka-niespodzianka? — zapytała.

— Pomyślałem, że to może być mój sposób na powiedzenie, że zależy mi na tobie i… nie wiem, po prostu pomyślałem, że będzie fajnie — powiedział.

— Cóż, to bardzo słodkie. — Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.

Draco wziął ją za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Wsiedli do samochodu i ruszył w drogę. Siedzieli w wygodnej ciszy, słuchając radia, podczas gdy Hermiona wyglądała przez okno. Po około dziesięciu minutach jazdy Draco zatrzymał samochód.

— Hmm, Draco, gdzie jesteśmy? — zapytała.

— Cóż, jeśli mam rację, Hermiono, to powiedziałbym, że na polu — odpowiedział z uśmieszkiem.

— Tak, ale dlaczego dokładnie tutaj? — zapytała.

— Zobaczysz — powiedział i wysiadł z samochodu, obchodząc go i otwierając jej drzwi.

— Jaki dżentelmen — dokuczała.

— Daruj sobie, Kosa — wymamrotał.

Uśmiechnęła się i uszczypała go w policzek, po czym ponownie wzięła go za rękę i pozwoliła Draco poprowadzić ją przez pola. W końcu zatrzymali się pod drzewem, a Hermiona sapnęła. Na ziemi leżał koc w czerwoną kratkę i kosz piknikowy. Otaczały go zaczarowane świece, takie jak w Hogwarcie, a na trawie stało radio. Draco owinął ramiona wokół jej talii, stając za nią, i oparł brodę na jej ramieniu.

— Może być? — zapytał.

— Draco, to… to jest niesamowite. — Odwróciła głowę do niego. — Dziękuję.

Pochyliła się i delikatnie go pocałowała, po czym oboje usiedli. Draco zaczął naciskać przyciski radia, otwierając i zamykając różne klapy.

— Hmm, Draco. — Hermiona odsunęła jego rękę i nacisnęła przycisk, włączając radio. — Jak to mówiłeś? Że Blaise nie potrafi nawet włączyć telewizora?

Draco przewrócił oczami i szturchnął ją łokciem w żebra. Odepchnęła go i oparła głowę na jego ramieniu. Draco splótł złączył ich dłonie i przez chwilę trwali w ciszy, obserwując zachód słońca. Zabrzmiała piosenka Hold Back The River Jamesa Baya i Draco odwrócił się, by spojrzeć na Hermionę.

— Zatańcz ze mną — powiedział.

— Co? — zaśmiała się, unosząc głowę.

— Zatańcz ze mną — powtórzył i wstał.

Wyciągnął rękę, a Hermiona wzięła ją, śmiejąc się cicho. Pocałował ją w doń, po czym objął w talii. Kołysali się do przodu i do tyłu w rytm muzyki, a Draco obrócił Hermionę wśród jej śmiechu. Potem położyła głowę na jego piersi i słuchała bicia serca, gdy piosenka dobiegła końca.

— Dlaczego to wszystko zrobiłeś? Dla mnie? — zapytała.

— Cóż, kiedy byłem w Świętym Mungo, pewnego wieczoru Pansy i Blaise przyszli mnie odwiedzić i Blaise… Nie pamiętam już teraz, chyba musiał iść do pracy, rozmawiałem z Pansy i uświadomiła mi coś — odpowiedział.

— Co takiego? — dopytywała, patrząc na niego.

— Co ci zawsze mówiono, gdy byłaś dzieckiem?

— Hmm… myj zęby. — Uśmiechnęła się.

— Co? Nie, coś innego.

— Kapusie ciężko kończą? Nie poddawaj się presji rówieśników? Och! Mam… Przestań się uczyć i zacznij żyć! Ron i Harry co rok mi to powtarzali — powiedziała.

— Nie, o, hm… tej sprawie z warkoczami. — Westchnął.

— Och, chodzi ci o to, że chłopcy ciągną cię za warkocze tylko dlatego, że ciebie lubią? — zapytała.

— Tak! Właśnie o to. — Zaśmiał się.

— Co ty… Och! Och… — Uśmiechnęła się lekko i owinęła ramiona wokół jego szyi. — Dziewczyny uderzają cię w twarz, ponieważ… Cóż, dlatego, że byłeś głupcem, a nie dlatego, że ciebie lubią.

Draco roześmiał się i przycisnął swoje usta do jej ust. Usiedli z powrotem i otworzył koszyk. Rzucił dwie plastikowe torebki.

— Bam, kanapki, bo nie mogłem gotować przez dwóch sierpów.

Hermiona zaśmiała się i wzięła jedną z kanapek. Resztę wieczoru spędzili na rozmowach i dobrej zabawie, po czym wrócili do domu. Weszli na górę i Draco oparł się o framugę drzwi, gdy Hermiona je otworzyła.

— Świetnie się dziś bawiłam, dziękuję — powiedziała.

— Ja też. Do zobaczenia jutro. Dobranoc.

Ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją jeszcze raz, zanim poszedł korytarzem do swojego mieszkania. Hermiona oparła się o drzwi, uśmiechając jak szalona i patrząc, jak odchodzi. Odwrócił się i mrugnął do niej po raz ostatni, zanim wszedł do środka. Miała ochotę skakać i piszczeć jak dziecko w bożonarodzeniowy poranek, ale opanowała się i weszła do środka. Luna, Pansy i Ginny siedziały na kanapie, ale ich głowy przekręciły się, gdy tylko Hermiona otworzyła drzwi. Nic nie powiedziała, po prostu odwiesiła kurtkę na wieszak i poszła do kuchni po drinka.

— I? — spytała Luna.

— Co? — Hermiona uniosła brew.

— Jak przebiegła randka z Draco?! — wykrzyknęła Pansy.

— Cóż, było w porządku — powiedziała Hermiona.

— Serio? — zażartowała Ginny.

Hermiona myślała o tym, by kontynuować grę i nie zdradzać zbyt wiele, ale pękła.

— Na brodę Merlina, było niesamowicie! Zabrał mnie na pole i urządził piknik. Tańczyliśmy i to było takie romantyczne! — zawołała.

Wszystkie dziewczyny śmiały się, gdy Hermiona kręciła się po pokoju.

— Więc to oficjalne? — spytała Luna.

— Chyba. Nie zdawałam sobie sprawy, że potrafi być taki romantyczny! — odpowiedziała.

— Jesteś zakochaaanaaa! — skandowała Pansy.

Tymczasem w sąsiednim mieszkaniu Draco, Blaise i Teo prowadzili podobną rozmowę…. Do tego chodziło o to samo. Siedzieli razem na kanapie, rozmawiając przy Ognistej Whisky.

— Co zrobiłeś? — zapytał Blaise.

— Piknik i taniec — powiedział Draco.

— Och, kto by pomyślał, że jesteś takim romantykiem? — dokuczał Teo.

— Daj spokój. Myślałem o tym żałosnym przemówieniu, które Pansy wygłosiła mi kilka tygodni temu… wiesz, kiedy Blaise płakał z powodu Titanica… a Hermiona jest powodem tego wszystkiego — wyjaśnił Draco.

— Przez nią zrobiłeś się miękki. — Blaise uśmiechnął się.

— I mówi to ten, który płakał przez Titanica? — Teo roześmiał się.

— A ty ukrywałeś się za swoją dziewczyną, gdy oglądaliśmy Żółte psisko — warknął Blaise.

— Hej, to był smutny film! Zabili psa! — bronił się Teo.

— A Titanic był prawdziwy! — krzyknął Blaise.

Draco potrząsnął głową i roześmiał się, po czym wstał i wszedł do swojego pokoju.

____________

Witajcie :) w piątkowy wieczór pora na kolejny rozdział tej historii. Nie wiem jak Wy, ale ja coraz bardziej lubię Draco z tego opowiadania. Jest taki zaborczy i to jest w nim chyba najfajniejsze. Co myślicie? Dajcie znać.

Tradycyjnie kolejny rozdział pojawi się we wtorek. Od razu uprzedzę, że będzie dotyczył Neville'a, ale i tak będzie śmiesznie. :) A w niedzielę zapraszam na 2 rozdział "Still Life". Mam nadzieję, że uda mi się go szybko przetłumaczyć, bo właśnie zaczynam. Także trzymajcie kciuki.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy