Hermiona myliła się co do tego, że
następnego dnia będzie ciekawie. Gdy tylko weszła do gabinetu, Sally przywitała
ją herbatą i poinformowała, że pan Malfoy zachorował i nie przyjdzie dzisiaj do
pracy. Co za drań. Może też doszedł
do wniosku, że to był błąd. Merlinie, może wstydził się, że ją przeleciał.
Opuściła głowę w dłonie i jęknęła. Jak
mogła być tak nieostrożna? Pozwoliła, by jej pieczołowicie zbudowane ściany
upadły, i po co — dla seksownego tyłka? Jasne, Draco był niesamowity, dokładnie
taki, jak sobie wyobrażała, ale doskonały seks nie był wart utraty go jako
doradcy. Zrobił tak wiele w ciągu tych kilku miesięcy, gdy z nią pracował.
Szkoda byłoby wrócić do poprzedniego stanu.
Jej dzień był zauważalnie nudniejszy
bez ich dowcipnych przekomarzań i dźwięku jego akcentu, gdy droczył się z nią
bezceremonialnymi uwagami na temat jej ubrań czy włosów. Pod koniec dnia była
kłębkiem nerwów, nie wiedząc, co myśleć o jego nieobecności. Wielokrotnie
sięgała po swoje pióro, by wysłać mu sowę, ale za każdym razem odkładała je z
powrotem. To było bez sensu — nie wiedziała, co napisać. Postanowiła, że
następnym razem, gdy go zobaczy, przeprosi i zapyta, czy mogą po prostu udawać,
że nic się nie stało.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Światło słoneczne wpadło przez
zasłonę, oświetlając twarz Draco. Chwila… nie powinno.
— Mistrz nie powinien spać cały dzień.
Pani Cyzia jest zaniepokojona.
— Tilly, zasłoń te pieprzone zasłony!
— Pani powiedziała, że mistrz Draco
powinien przyjść na herbatę i przestać się mazgaić.
— Tilly…
— Powiedziała: „Powiedz to dokładnie
tymi słowami, Tilly”. Więc Tilly mówi tak, jak nakazuje Pani.
Draco jęknął, gdy skrzatka nadal
odsuwała zasłony, a rzeczywistość wczorajszych wydarzeń uderzyła w niego z
pełną mocą. Cholera, dlaczego nie mógł po prostu trzymać swojego fiuta w
spodniach? Odtwarzał to w kółko w swojej głowie zeszłej nocy, nawet masturbując
się na wspomnienie jej zbliżającej się do jego kutasa. Była… — nie miał słów by
to opisać. To był z pewnością najlepszy seks w jego życiu i nie sądził, że
mógłby wejść do biura i stanąć z nią twarzą w twarz, zastanawiając się, czy
uważała to za pomyłkę — że może nigdy więcej nie poczuć jej żaru zaciskającego
się wokół niego. Nie sądził, że sobie z tym poradzi, więc zaraz po przebudzeniu
napisał sowę, że jest chory.
To nie było kompletne kłamstwo.
Zeszłej nocy upił się do całkowitego odrętwienia, a teraz cierpiał przez
ogromnego kaca, jakiego nie pamiętał od wczesnej młodości. Będzie musiał zejść
do laboratorium i uwarzyć sobie eliksir. Minęły lata, odkąd go potrzebował.
Kiedy już przygotował i wypił wstrętną
miksturę, spotkał się z matką na herbatę w jej salonie.
— Co ty narobiłeś, Draco? — Narcyza
przeszła od razu do sedna.
Można było dostrzec, że wyglądała
nieco lepiej — jej skóra była żywsza, a policzki nieco pulchniejsze. Może
zaczynała iść dalej.
— Nie jestem już dzieckiem, mamo.
Byłbym wdzięczny, gdybyś mnie tak nie traktowała.
Zmierzyła go zimnym spojrzeniem.
— Och, naprawdę? W takim razie, jak
nazwałbyś całonocną popijawę i nieobecność w pracy, jeśli nie dziecinnym
zachowaniem?
Skrzywił się. Oczywiście wiedziała
dokładnie, co kombinował. Nie było sensu spodziewać się posiadania prywatności
w posiadłości, w której portrety i skrzaty domowe lubiły rozmawiać. Wziął głęboki
oddech, zanim kontynuował:
— Mogłem popełnić błąd z panią
Minister. I nie byłem pewny, czy mógłbym dzisiaj stanąć z nią twarzą w twarz.
Nie miał siły, by ją okłamać. Poza
tym, to jedyna osoba, która zawsze była odporna na jego umiejętności
oklumencyjne. Nie musiała znać paskudnych szczegółów.
— Rozumiem — odpowiedziała, opierając
czubki palców na brodzie, gdy mu się przyglądała. Powoli zaczęła się uśmiechać.
— Nie, nie rób tego. — Nienawidził,
kiedy po prostu wiedziała o wszystkim. Zwłaszcza, gdy to były tajemnice
dotyczące… jego.
— Nie powiedziałam ani słowa. — Nalała
mu herbaty, wciąż się uśmiechając.
— Nie musiałaś.
— Więc, co zamierzasz teraz zrobić?
— Jeszcze nie wiem. Być może
zastanowienie się nad tym zajmie mi resztę tygodnia.
Narcyza przewróciła oczami.
— Nie bądź idiotą, Draco. Też mam na
oku Ministerstwo. Nikt nie widział pani Minister tak wypoczętej i szczęśliwej,
jak teraz, odkąd zacząłeś z nią pracować. Jeśli mnie pytasz, ma szczęście, że
ciebie ma… w jakimkolwiek charakterze.
Uśmiechnął się lekko.
— Dziękuję ci, matko.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona szalała. Sally poinformowała
ją, że Draco dzisiaj znowu nie będzie i chociaż był piątek, zaczęła panikować.
A jeśli naprawdę coś z nim było nie tak? A jeśli planował odejść?
Postanowiła zebrać się na odwagę i
wysłać mu sowę, zanim zrobi się naprawdę źle.
Drogi Draco,
mam nadzieję, że
czujesz się lepiej. Jeśli jest coś, o czym chciałbyś ze mną porozmawiać, daj mi
znać. Powinieneś wiedzieć, że naprawdę doceniam Twoją pomoc, odkąd zacząłeś
pracę w Ministerstwie, i nie mogę się doczekać naszej dalszej współpracy, bez
względu na wszelkie niedogodności, które będziemy musieli naprawić. Jeśli mogę
coś zrobić, by pomóc w Twojej obecnej sytuacji, daj mi znać.
Twoja,
Hermiona
Gdy tylko wysłała list, znów zaczęła
się martwić. Zastanawiała się, czy to było zbyt niejasne. Zbyt osobiste. Czy
nie powinna była podpisywać go „Twoja”? Zanim zaczęła dalej rozmyślać, rozległo
się pukanie do jej drzwi.
— Harry, tak dobrze cię widzieć!
— Hej, Hermiono. Minęło trochę czasu,
odkąd rozmawialiśmy. Chcesz zjeść lunch?
Pragnąc rozproszenia, szybko wstała z
krzesła.
— Brzmi wspaniale. Jestem głodna jak
wilk.
Wylądowali w mugolskiej pizzerii
niedaleko Ministerstwa. Miło było móc spokojnie porozmawiać, nie martwiąc się,
że ludzie będą podsłuchiwać dwie trzecie Złotego Tria. Nawet po tych wszystkich
latach ludzie nadal byli zbytnio zainteresowani plotkami dotyczącymi Harry’ego
Pottera i jego przyjaciół.
— Słyszałem, że Malfoy jest chory.
Świetnie, jedyny temat rozmowy,
którego miała nadzieję uniknąć.
— Tak. — Odchrząknęła. — Mam nadzieję,
że wszystko z nim dobrze.
— Chodziło mi o to, że widziałem go w
środę po południu i wydawał się być w świetnej formie. Wyglądał nawet na
nietypowo szczęśliwego. — Skończył kroić kawałek swojej pizzy i włożył go do
ust, celując nożem w Hermionę. — Dziwne, prawda?
Napiła się swojego Pellegrino. Harry
zawsze był podejrzliwy wobec Malfoya — co oczywiście nie oznaczało, że
wiedział, co właściwie wydarzyło się w środę.
— Może to coś z żołądkiem.
Harry wzruszył ramionami.
— Może. Ale mam nadzieję, że mi nie
odbija. Jeśli chcesz, żebym przemówił mu trochę do rozsądku, daj mi znać.
Hermiona uśmiechnęła się.
— Myślę, że jestem w stanie sama to
zrobić, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Harry odwzajemnił uśmiech.
— Masz rację.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Draco krążył po swoim gabinecie już od
prawie dwóch godzin. Oszalał — dlaczego uważał, że ponowne wezwanie to dobry
pomysł? Wzdrygnął się na myśl o tym, co musi przechodzić Hermiona podczas jego
nieobecności. Była podręcznikowym przykładem osoby zbyt dużo myślącej i
prawdopodobnie wyczerpała milion nieprawdopodobnych powodów jego nieobecności w
pracy. Dlaczego był takim tchórzem?
Prawdę mówiąc, wkurzyła go tego dnia,
pozwalając mu robić to, o czym marzył od dnia, w którym zaczął z nią pracować.
Próbował stworzyć plan uwiedzenia jej. Potem prawie się poddał. A na koniec
pieprzyli się jak pufki pstrokate na jej biurku. To nie miało sensu. Wiedział,
że musi z nią porozmawiać, dowiedzieć się, czego ona chce — ale bał się. A
jeśli chciała po prostu zapomnieć, że to się stało? Ucisk w klatce piersiowej
sprawił, że na samą myśl zaczął ciężej oddychać.
Właśnie wtedy w jego oknie rozległo
się stukanie. To była jedna z sów Ministerstwa. Wpuścił ją do środka, dając
smakołyk, po czym zdjął kawałek pergaminu z nogi ptaka. Przeczytał list od
Hermiony i westchnął głęboko. Zwróciła się do niego jego imieniem i podpisała:
„Twoja”.
Wystarczyło. Dziś wieczorem pójdzie do
jej mieszkania i się wytłumaczy. Był jej to winien.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Draco wygładził koszulę trzydziesty
raz. Pojechał windą do mieszkania Hermiony po tym, jak do niego napisała.
Wcześniej spędził sporo czasu na obsesyjnym zadbaniu o swój wygląd. Wybrał
czarny sweter i dżinsy, wiedząc, że podobał jej się wygląd inspirowany
mugolami.
Wziął głęboki oddech i nacisnął
dzwonek. Drzwi otworzyły się i jego serce prawie się zatrzymało. Miała na sobie
czerwoną sukienkę, która opinała jej krągłości we właściwych miejscach.
Głębokie wycięcie z przodu odsłaniało wspaniały dekolt. Materiał wyglądał na
niemożliwie miękki — umierał z chęci dotknięcia go, jego palce drżały z
pożądania. Hermiona stała boso, paznokcie u stóp miała pomalowane na blady
odcień różu.
Przełknął ślinę.
— Musimy porozmawiać.
Cofnęła się o krok, by wpuścić go do
środka.
— Dostałeś moją sowę?
— Tak, dziękuję. — Odwrócił się, gdy
zamknęła drzwi. — Merlinie, wyglądasz zachwycająco.
Czy to tylko on, czy jej też oddychało
się ciężej niż normalnie?
Zarumieniła się i poczuł, jak
przepływa przez niego ulga, że wciąż jest tak samo poruszona, jak on przy niej.
Jej oczy zerkały psotnie, gdy nadal się na nią gapił.
— Dziękuję ci. Ty też wyglądasz
niesamowicie. Twój tyłek w tych dżinsach jest po prostu…
— Granger, ty niegrzeczna dziewczyno.
Obserwowałaś mój tyłek?
Zbliżył się do niej, a ona położyła
ręce na jego klatce piersiowej. Czuł, jak jej dłonie przyciskają się do niego,
jednocześnie pieszcząc go i trzymając przy sobie.
— Najpierw porozmawiajmy. Dlaczego nie
przyszedłeś do pracy?
— Przeraziłem się. Pomyślałem, że może
zmusiłem nas do czegoś, czego nie chciałaś…
— Draco…
— I nie chciałem, żebyś mnie zwolniła
albo pomyślała, że to pomyłka, albo… nie wiem, Hermiono. Minęło dużo czasu,
odkąd byłem z kimś w intymnej sytuacji.
— Ja też. Ale musisz przyznać, że było
dobrze, prawda?
— Dobrze?
Nie mogłem przestać o tym myśleć.
Zdjęła ręce z jego piersi i weszła do
kuchni.
— Ja też. Wina?
— Poproszę.
Hermiona nalała im po kieliszku wina i
zastanawiała się nad tym, co ćwiczyła dzisiaj prawie milion razy. Nie
spodziewała się, że dzisiaj zobaczy Draco, ale kiedy zadzwonił do jej
mieszkania, rzuciła ostrożność na wiatr i włożyła swoją ulubioną sukienkę.
— Myślę, że może… moglibyśmy być
przyjaciółmi z korzyściami?
Draco przyglądał się jej, ledwo wierząc
własnym uszom. Sugerowała, żeby po prostu się bzykali bez zobowiązań? To było
bardzo niepodobne do Hermiony Granger. Co ważniejsze, wcale tego nie chciał.
Pragnął jej: związku, całego tego bałaganu od początku do końca. Uniósł brew.
— Och?
— Chodzi mi o to, że oboje wyraźnie
dobrze się bawiliśmy i chcemy to powtórzyć. Ale właśnie się rozwiodłam i nie
możemy angażować się w romans. Doszłam do wniosku, że jeśli moglibyśmy zachować
pozory i zobaczyć, jak to się potoczy, to co nam szkodzi?
Oderwała oczy od kieliszka i
zaryzykowała spojrzenie na niego. Jego wyraz twarzy był twardy, ale
nieczytelny. Proszę, powiedz tak, błagała go w duchu.
Draco zastanawiał się. Oczywiście,
chciał więcej. Ale jeśli podchodzić do tego racjonalnie, to, co w tej chwili
proponowała, było prawdopodobnie jego najlepszą opcją. Miała powody, by być
ostrożną, ale w międzyczasie nadal chciała z nim pracować i bzykać się. Mógłby
z tym żyć… na razie.
— Dobrze.
— Tak?
Wziął kolejny łyk wina i postawił
kieliszek na blacie, zbliżając się do niej.
— Tak. Wchodzę w to, Granger.
Hermiona upiła trochę z kieliszka i
zaśmiała się cicho.
— Zachowujesz się zupełnie inaczej,
niż sobie wyobrażałam.
Przez chwilę patrzył poważnie. Wiedział,
co miała na myśli, i nie było mowy, żeby kiedykolwiek mógł jej to wynagrodzić.
— Chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę
przepraszam za wszystko, co się wydarzyło w naszej przeszłości. Wiem, że w
szkole byłem dla ciebie wyjątkowo okropny.
— To przeszłość.
— Ale, mimo wszystko, przepraszam,
Hermiono. — Jego kciuk z roztargnieniem zaczął przesuwać się po wysuszonej
bliźnie na jej ramieniu. Była ledwo widoczna, ale wciąż tam się znajdowała.
— Wybaczyłam ci dawno temu, Draco.
Ciągle dotykał jej ramienia, zataczając
kręgi na jej delikatnej skórze.
— Myślę, że bycie rodzicem zmienia
wewnętrznie. W dniu, w którym urodził się Scorpius, wydawało mi się, że mój
cały świat obrócił się wokół własnej osi. Kiedy po raz pierwszy na niego
spojrzałem, obiecałem sobie, że wyrośnie na znacznie lepszego człowieka niż
jego ojciec. Wszystkie rzeczy, których się teraz wstydzę, musiałem zakończyć
dla jego dobra.
Hermiona zaniemówiła na dłuższą
chwilę. Nie spodziewała się po nim tak głębokiej refleksji. Patrzył w podłogę.
— Tak, jak ty dorosłeś, by być o wiele
lepszym mężczyzną niż twój ojciec — powiedziała łagodnie.
Draco spojrzał w górę. Mógł
powiedzieć, że była szczera i musiał zrobić coś z tym, jak jego serce waliło w
klatce piersiowej. Podszedł bliżej i zmrużył oczy.
— Teraz cię pocałuję.
W rzeczywistości Hermiona miała czas,
by go odepchnąć. Mogła zmienić zdanie na temat ich układu. Wmówiła sobie trochę
rozsądku. Ale kiedy podszedł bliżej, pożądanie wzięło górę nad rozsądkiem.
Niczego bardziej nie pragnęła. Jego usta połączyły się z jej i jęknęła,
obejmując ramionami jego szyję. Był wolniejszy, łagodniejszy, delikatniejszy
niż wcześniej — kiedy ich pospieszne połączenie było kulminacją gorącej kłótni.
Hermiona nie miała zbyt dużego doświadczenia z luźnymi układami, ale sądząc po
sposobie, w jaki jego język wślizgnął się do jej ust i mrowieniu pełzającym po
jej kręgosłupie, wydawało jej się to nie do pomyślenia.
Odsunął się powoli, zaciskając jej
dolną wargę między zębami, na co sapnęła.
— Granger — warknął. — Co ty ze mną
robisz? — Jego dłonie przeczesywały jej włosy, gdy przycisnął ją do lodówki.
Ledwo zarejestrowała jego słowa. Mogła
myśleć tylko o jego dłoniach na niej, o tym, jak się przy niej czuł. Minęły
lata, odkąd coś takiego czuła i była naprawdę rozpalona pożądaniem. Ścisnął ją
mocniej i sapnęła.
— Nic gorszego od tego, co ty robisz
ze mną.
Tańczyli na krawędzi urwiska. Jeden
zły ruch i spadną. Był jej doradcą, a ona Minister. Nie wspominając o ich
dawnej wrogości lub fakcie, że atrament na jej rozwodowym zwoju ledwo wysechł.
Zastanawiała się, czy cokolwiek z tego ma jeszcze jakieś znaczenie. Zamknęła
oczy, gdy sunął nosem wzdłuż linii jej włosów. Ustami musnął małżowinę jej ucha
i szepnął:
— Powiedz mi, czego chcesz.
To była chwila prawdy. Mogła mu
powiedzieć, żeby sobie poszedł i wiedziała, że to zrobi. Ale stale narastające
ciepło w podbrzuszu było zbyt uporczywe i uderzające, by je zignorować.
— Chcę, żebyś mnie przeleciał, Draco.
— Miałem nadzieję, że to powiesz. —
Uśmiechnął się, zanim pocałował ją ponownie. Jego dłonie znalazły jej tyłek, by
ją podnieść. Oplotła go nogami, gdy niósł ją do sypialni.
Jej mieszkanie było skromne i
praktyczne — z miejscem na wszystko i wszystkim na swoim miejscu. Ale jej łóżko
to zupełnie inna historia. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miała możliwość
spania tak, jak chciała, i wydała sporą sumę pieniędzy na coś naprawdę
wygodnego, w co mogła zapaść po długim dniu w Ministerstwie. Teraz jednak…
teraz zatopiła się w miękkim materacu, gdy Draco położył ją na nim, sadowiąc
się między jej udami. Czuła jego rosnącą erekcję przyciśniętą do niej i prawie
tęskniła za nim, gdy kołysał się przy niej. Jej ręce powędrowały do paska jego
spodni, chcąc się tym zająć.
— Potrzebuję… ciebie… — dyszała między
pocałunkami.
Odepchnął jej rękę i zaczął podnosić
sukienkę.
— Cierpliwości, Granger. Wcześniej się
spieszyliśmy. Planuję to zrobić na koniec.
O
Boże. Wiedziała, że umrze. Seks w jej gabinecie był
szybką akcją, ale Hermionie się to podobało. Była tak podekscytowana, kiedy w
nią wszedł, że nie zajęło jej dużo czasu osiągnięcie orgazmu. Tym razem jednak
zamierzał to przeciągać. Nienawidziła go za to tak samo, jak się tym
rozkoszowała. Poczuła, jak jego długie palce muskają jej sutki przez sukienkę.
Celowo zrezygnowała ze stanika na wypadek, gdyby coś takiego miało miejsce.
Jego wzrok był przepełniony szacunkiem, kiedy ją dotykał, i zastanawiała się,
czy kiedykolwiek ktoś patrzył na nią w ten sposób — jakby miał szczęście, że
może po prostu być w jej obecności. Zsunął ramiączko, odsłaniając pierś.
Krzyknęła, gdy wziął sutek do ust, powodując, że wygięła się w łuk na łóżku.
Mogła powiedzieć, że się uśmiechał,
nawet mając pełne usta. Musnął zębami wrażliwy punkt, a ona przeczesała palcami
jego włosy. Obcięcie ich sprawiło, że wyglądał młodziej, bardziej jak on.
Zniecierpliwiona, bezróżdżkowo usunęła sukienkę, zostając tylko w samych
majtkach.
— Co mówiłem o cierpliwości? —
warknął, a szare oczy pociemniały.
Przycisnął jej nadgarstki nad głową i
ponownie łapczywie pocałował.
Jej oczy wywróciły się do tyłu, gdy
całował jej szyję i zajął się drugą piersią. Właśnie wtedy, gdy pomyślała, że
oszaleje, zaczął zsuwać się niżej, rozpalając gorący szlak ustami w dół jej
ciała, aż do paska jej koronkowych majtek. Hermiona nagle była wdzięczna, że w
zeszłym roku, w ostatniej próbie ratowania jej małżeństwa, pozwoliła Ginny
zaciągnąć się do jej agentki Provocateur.
— Proszę, proszę. Nie spodziewałem
się, że jesteś fanką tak fantazyjnej bielizny. Oczekiwałem babcinych majtek.
— Zamknij się, Malfoy. — Użyła swojego najbardziej surowego głosu, wiedząc, że
prawdopodobnie go lubił.
— Powiedz mi, Granger. — Jego kciuki
wbiły się w majtki, ściągając je w dół, aby w pełni ją odsłonić. — Kiedy ktoś
ostatnio wylizał ci cipkę?
Jej ogromne oczy ją zdradziły. Ron
próbował kilka razy, ale był trochę zbyt niechlujny i nigdy nie była w stanie
dojść w ten sposób, więc zrezygnowali. Hermiona po prostu założyła, że seks w
małżeństwie jest nudny i tyle.
— Dawno temu — wymamrotała, a jej
policzki zarumieniły się, gdy to powiedziała.
— Hmm… tak właśnie myślałem. Nie martw
się, jestem w tym bardzo dobry. — Sugestywnie poruszył brwiami, zdejmując
sweter i schylając się, aż poczuła jego oddech między nogami.
Chwycił jej uda, zmuszając je do
rozszerzenia, gdy się zagłębiał, a jego gorący język wyznaczył ścieżkę przez jej
wargi do delikatnej wiązki nerwów na górze, zatrzymując się, by tam zawirować i
lekko ssać.
— Kurwa. — Jej głos drżał, gdy
wypowiedziała to słowo. Czuła, jak uśmiecha się do niej, gdy jego usta
utrzymywały zaporę. Był prawdziwym palantem, dupkiem i — jęknęła głośno, gdy
jego język drażnił jej wejście — geniuszem zła, mistrzem kobiecej anatomii i
ślizgońskim bogiem seksu. Jej biodra podskoczyły z własnej woli, ocierając się
o jego twarz. Nie miała pojęcia, że to się stanie. — Draco, ja…
Przerwała, gdy włożył w nią jeden ze
swoich długich palców. Zacisnęła się wokół niego, a on dodał kolejny, nie
odrywając ust od delikatnej łechtaczki u góry. Pieprzył ją palcami, zwijając je
tylko po to, by dotrzeć do tego gąbczastego miejsca w środku, które sprawiło,
że się skręciła. Rozpadła się pod nim z krzykiem, spazmy wciąż kołysały jej
ciałem. Polizał ją, wyciągając palce, by delikatnie położyć dłoń na jej
brzuchu, uspokajając ją. Potem wspiął się z powrotem na jej ciało, wylizując do
czysta palce.
— Zawsze wiedziałem, że będziesz
dobrze smakować, ale, ja pierdolę…
Wyglądał na tak zadowolonego z siebie,
że byłaby zirytowana, gdyby nie pławiła się w orgazmicznym blasku. Hermiona
przyciągnęła go z powrotem do siebie, całując leniwie. Zarejestrowała swój smak
na jego języku. Zamiast czuć się tym obrzydzoną, odkryła, że jest podniecona,
wpychając język głębiej w jego usta. Czuła się dzika i zaborcza, zupełnie
inaczej niż kiedykolwiek się spodziewała, że będzie się czuła z Draco Malfoyem
w swoim łóżku.
Materac poruszył się pod nimi i zdała
sobie sprawę, że on zsuwa swoje spodnie. Krótko widziała wcześniej jego kutasa,
ale gdy zobaczyła go ponownie, to w pewnym stopniu wydało się pierwszym razem.
Był dłuższy niż ten, do którego była przyzwyczajona, a jej oczy rozszerzyły się
na widok twardego i nagiego fiuta przed nią. Zauważyła nagą klatkę piersiową
Draco, twarde mięśnie jego bladego, muskularnego ciała, które ją zadowoliły.
Lata były dla niego łaskawe. Założyła, że musiał zachować jakiś schemat
ćwiczeń, żeby pozostać w takiej formie. Jego ego nie potrzebowało rozbudzenia,
więc zamiast go chwalić, z uznaniem przesunęła po nim rękami. Zadrżał, gdy jej
palce zaczęły bawić się jego sutkami. Potem wziął kutasa w rękę i zaczął
masować, zanim zanurzył się w niej.
— Ja pierdolę, Hermiono…
Sapnęła, gdy ją napełniał.
— Myślałam, że to właśnie robisz.
Oboje jęknęli, gdy wbił się cały.
— Hmm, a może zamkniesz swoje mądre
usta. — Zakrył jej usta swoimi, gdy zaczął się poruszać.
Było o wiele lepiej niż za pierwszym
razem. Wcześniej szaleli, próbując złagodzić narastające między nimi napięcie.
Tym razem oboje wiedzieli, czego chcą i bez wahania do tego dążyli. Draco
westchnął; jej roztaczające się ciepło wokół niego było jak niebo. Nigdy nie
sądził, że naprawdę będzie tutaj, wewnątrz Hermiony Granger, pieprząc ją w
głębokim materacu w jakimś mugolskim mieszkaniu w Londynie. Chciał zamknąć w
sobie wszystkie wspomnienia, aby odtwarzać je w kółko, kiedy nieuchronnie ona
zda sobie sprawę ze swojego wielkiego błędu i go opuści.
Z wiekiem narastała wytrzymałość i
chociaż nie miał okazji jej użyć w ostatnich latach, teraz był za to wdzięczny.
Wiedział, jak trudny może być, ale seks zawsze był czymś, z czego był dumny.
Wyraz twarzy Hermiony powiedział mu wszystko — idealny kształt jej ust, pot na
skroniach, urwany oddech — seks był teraz zdecydowanie
lepszy.
— Czujesz się niesamowicie —
wyszeptał, zlizując krople potu z jej czoła.
Hermiona mogła odpowiedzieć jedynie
niespójnym bełkotem. Jego tempo przyspieszyło i wchodził w nią tak głęboko, że
ledwo mogła oddychać. To już nie potrwa długo. Iskry już zaczęły przepływać
wzdłuż jej kręgosłupa. Nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak pożądana.
Jej palce wbijały się w jego plecy, gdy go trzymała; będzie musiała później
sprawdzić, czy nie ma zadrapań, które wymagają leczenia.
— Draco — wydyszała.
Jej palce przesunęły się po jego
plecach, aż dotarła do tyłka, chwytając mięśnie, gdy uderzał w nią rytmicznie.
Przyjemność narastała w niej tak intensywnie, że myślała, iż może się załamać.
I nagle znalazła się na krawędzi — jej plecy ponownie wygięły się w łuk, gdy
ogarnęły ją fale przyjemności.
Ściskała go tak mocno, że aż go za
sobą pociągnęła. Poczuł, jak się zaciska, a potem puszcza, gdy wszedł w nią, a
jego biodra szarpnęły chaotycznie. Ugryzł ramię Hermiony, żeby nie krzyczeć. W
końcu znieruchomiał, próbując złapać oddech. To… był najlepszy seks w jego
życiu. Jak teraz mógł ją puścić?
— Granger. — Jego głos był cichy, gdy
odgarniał jej włosy do tyłu, obsypując jej twarz pocałunkami. Była teraz
jeszcze piękniejsza niż wtedy, gdy chodzili do szkoły, pomyślał. Jej oczy
zatrzepotały pod jego dotykiem i obróciła głowę, by pocałować jego dłoń. Kurwa.
Jeśli jego serce nie przepadło wcześniej, to stało się to właśnie teraz. To
była niebezpieczna gra, w którą grali, ale nie mógł się powstrzymać. Przyjmie
wszystko, co ona zaproponuje. Zsunął się z niej i ułożył za nią, chowając jej
głowę pod swoją brodą.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiedy Hermiona się obudziła, ramiona
Draco trzymały ją w niewoli. Oboje wciąż byli nadzy, a ona czuła lepkość między
udami. Jej policzki zarumieniły się, gdy przypomniała sobie poprzednią noc.
Nawet gdy spotykali się wiele lat temu z Ronem, nigdy tak nie było. W
większości był zdolnym kochankiem, ale brakowało mu ognia i namiętności,
których doświadczyła z Draco. Czuła się tak, jakby została odpowiednio
wyruchana i nie wiedziała, jak mogłaby to przerwać. Próbowała się poruszyć, ale
on przyciągnął ją bliżej we śnie. Wyrwało jej się westchnienie. To jest niebezpieczne.
Kiedy w końcu wyswobodziła się z jego
uścisku, na chwiejnych nogach udała się do toalety. Między nogami czuła
przyjemny ból. Spojrzała przez ramię i zobaczyła, że ją obserwuje.
— Przepraszam, starałam się ciebie nie
obudzić.
Uśmiechnął się.
— Czy ktoś ci kiedykolwiek powiedział,
jaki masz doskonały tyłek?
— Tylko ty, Draco.
— Żałosne. — Uśmiechnął się, ale nie
spuszczał z niej oczu, dopóki nie zamknęła drzwi.
____________
Witajcie :) dzisiaj pojawiam się z nowym rozdziałem. Znowu dzieje się wiele fajnego między naszą ulubioną dwójką. Ale taki raj lubimy najbardziej... :) Jak Wasze wrażenia? Dajcie znać!
Kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się w czwartek, więc oczekujcie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego! Enjoy!
Chyba potrzebuję jakiegoś wiatraka dla ochłody 🥵 CUDO! Uwielbiam ich! Ale mam nadzieję, że Hermiona szybko zrezygnuje z układu ,,friends with benefits" I będą w prawdziwym związku ♥️
OdpowiedzUsuń