Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przewodnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przewodnik. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 sierpnia 2021

[T] Przewodnik po randkach i miłości według Draco Malfoya: Krople deszczu (+18)

 

Hermiona nie miała pojęcia, czego się spodziewać, kiedy następnego dnia wyszła z mieszkania na swoją pierwszą oficjalną randkę z Draco, ale z pewnością nie tego.

— Piknik? — spytała, próbując się nie śmiać na jego widok w za dużym wełnianym płaszczu z granatowym szalikiem owiniętym wokół szyi i koszykiem wiklinowym w ręce. Chmury nad nimi były szare i złowieszcze, ale przypuszczała, że miał nadzieję na brak deszczu.

Skinął głową, jego policzki zaróżowiły się.

— Mogę zapytać, dokąd jedziemy? — droczyła się, a jego rumieniec pogłębił się.

— Teo pokazał mi ładny las, do którego możemy się aportować. Mam nadzieję, że jest wystarczająco podobny do „lasów”, o których wspominałaś wcześniej. — Prychnął, gdy jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. — To było o wiele mniej krępujące w mojej głowie.

Parsknęła.

Naprawdę próbujesz mi to wynagrodzić, prawda?

Zrobił krok do przodu, Hermiona spanikowała i z perspektywy czasu zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie delikatny pocałunek zamienił się w zderzenie jej nosa z jego szczęką.

— Przepraszam! — pisnęła, cofając się.

Nigdy nie widziała go tak beznadziejnie zakłopotanego.

— Za chwilę wrócę — powiedziała, po czym szybko wbiegła do środka, by przy użyciu Accio przywołać swój płaszcz.

Kiedy wróciła, udało mu się trochę uspokoić i wyciągnął do niej rękę z grymasem twarzy podobnym do jego normalnego uśmieszku. Delikatnie ścisnęła jego dłoń i aportowali się.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona mogłaby się roześmiać.

To było Forest of Dean. Oczywiście, że tak.

Przeszli kawałek, zanim znaleźli miejsce, gdzie mogliby usiąść — na szczęście od kilku dni nie padało, więc było stosunkowo sucho, ale nadal grunt był dość błotnisty pod stopami. Draco spojrzał z niesmakiem na ziemię, po czym wyczarował duży koc, by go położyć i wyglądał na raczej zadowolonego z siebie, gdy Hermiona z wdzięcznością usiadła, zrzucając buty i krzyżując nogi.

Dodanie kilku poduszek, małego czarodziejskiego radia i rzucenie kilku zaklęć rozgrzewających przyczyniło się do stworzenia dość przytulnej atmosfery i wkrótce mogli zdjąć także płaszcze.

Jednak gdy rozpakowali jedzenie i zaczęli rozmawiać, Hermiona zdała sobie sprawę, że jest śmiesznie zdenerwowana, a po dość płytkim tonie jego głosu i wahaniach w ruchach, zrozumiała, że Draco także.

Nie była pewna czy to nieznane otoczenie, czy wszelkie niewiadome związane z tym nowym związkiem, czy wspomnienie ich wczorajszego pocałunku wprawiło ją w ten stan, ale cokolwiek to było, sprawiało, że czuła adrenalinę płynącą w żyłach. A jej gardło było ściśnięte i spięte.

Ich normalne, niepozorne przekomarzanie ucichło, aż zapadła całkowita cisza. Oboje próbowali zainicjować rozmowę, ale każda próba zmniejszała entuzjazm, aż Hermiona zaczęła tracić nadzieję.

Po tym wszystkim byli skazani na koniec?

Oboje zdawali sobie z tego sprawę, powietrze pomiędzy nimi było puste i ciężkie jak ołów.

— W biurze jest o wiele łatwiej — zażartował, a ona odwróciła się do niego ze smutnym uśmiechem.

— Coś tu nie gra, prawda? — powiedziała cicho.

Spojrzał na nią z bolesnym wyrazem twarzy, potrząsając głową.

— Nie rozumiem dlaczego.

— Ja też nie — mruknęła, podciągając kolana do piersi. — Chodzi mi o to, że to oczywiście nie ma nic wspólnego z pożądaniem, Bóg jeden wie, że wczorajszy pocałunek był wspaniały…

— Niesamowity, naprawdę — powiedział.

Patrzyli na siebie.

— Może po prostu za bardzo staramy się to wymusić? — zasugerował.

— Może — wymamrotała nieszczęśliwie.

I w tym momencie, jakby gorzej być nie mogło…

Kropla zimnej wody uderzyła ją w policzek.

— Czy to…?

A potem, jakby to było wystarczające ostrzeżenie, niebiosa się otworzyły.

— Och! — wrzasnęła Hermiona, zrywając się na równe nogi i szukając różdżki, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że zostawiła ją w płaszczu. Ledwo mogła utrzymać otwarte oczy przez ulewę, potknęła się tam, gdzie stała, ale była już tak mokra, że ledwo mogła odróżnić kołnierz od rąbka. Była przemoczona, drżała, palce zaczynały jej drętwieć, kiedy dłoń chwyciła ją.

Spojrzała w górę i zobaczyła Draco, jego włosy były przyklejone do głowy, rzęsy nasączone wodą, krople deszczu spływały po twarzy. Przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu, a potem oboje ryknęli śmiechem.

— To… jest.. zabawne — wydyszała przez chichot i tym razem poczuła, że to najbardziej naturalna rzecz na świecie, gdy przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, przemoczone ubranie przylepiło się do zimnej skóry, a oni śmiali się i śmiali, aż ledwo mogli oddychać.

— To najgorsza randka, na której byłam — wymamrotała Hermiona, a on wtulił twarz w jej włosy, ciało trzęsło się z rozbawienia. — A to o czymś świadczy.

— Całkowicie okropna — parsknął.

I wciąż się uśmiechali, gdy włożył lodowatą dłoń w jej przemoczone włosy i pocałował ją ogniem, którego deszcz nie mógł zgasić.

Padało coraz intensywniej, jej serce waliło jak szalone za żebrami, gdy chwytała tył płaszcza Draco, by przyciągnąć go bliżej. Deszcz wstrzymywał ich oddechy, woda spływała strużkami po jego kciuku na jej policzku, a kiedy w końcu się rozłączyli, Hermiona zdała sobie sprawę, że nie obchodzi ją, na ile randek muszą iść, zanim zrobią to dobrze, właśnie tego chciała.

Trzęsła się, gdy odsunął się do tyłu, ale jej serce promieniowało ciepłem w klatce piersiowej.

— Powinniśmy wracać i się wysuszyć — powiedział niechętnie, a ona skinęła głową.

— Możesz… możemy teleportować się do mnie, jeśli chcesz — zasugerowała. — Aby się wysuszyć.

Spojrzenie jego oczu wywołało nietypową słabość kończyn Hermiony.

— To byłoby strasznie niestosowne po pierwszej randce — drażnił się z nią, a ona pociągnęła go w dół, wkręcając zdeterminowane palce we włosy na jego karku.

— Więc dobrze, że to nie jest nasza pierwsza prawdziwa randka — wymamrotała w jego usta, a dźwięk, który wydał, sprawił, że pochyliła się, by go pocałować i teleportowali się do jej mieszkania.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Scena dla dorosłych (+18)

 

Wylądowali awaryjnie w jej kuchni, Draco przerwał na chwilę, by się zaklimatyzować, zanim chwycił ją za biodra i posadził na blacie, by móc ją pocałować z większą pasją.

Każdy nerw w jej ciele nabrzmiał z podniecenia, rozszerzyła nogi i przysunęła się bliżej krawędzi, by móc przycisnąć swoje ciało do jego, przesuwając palcami po wilgotnym ubraniu.

— Wiesz — powiedziała bez tchu — mówią, że najlepszym sposobem na wysuszenie się jest rozebranie się.

Podniecenie nabrzmiało w jego spojrzeniu, a potem chwycił palcami rąbek jej swetra i ściągnął go przez jej głowę, gdy chwyciła go za pasek.

Mokre ubrania spadały na podłogę, aż został obnażony do pasa, a ona siedziała ubrana tylko w bieliznę, wpatrując się z podnieceniem w dolnej części miednicy, iskrzącym się jak czerwone płomienie w mężczyznę, którego znała od tylu lat, ale dopiero niedawno pogodziła się z pragnieniem. Sięgnęła za plecy, by zdjąć stanik, który opadł na podłogę w zwoju mokrej koronki i satyny, gdy Draco patrzył na nią jak oczarowany.

Jego paznokcie przesunęły się po skórze jej ud, które automatycznie rozszerzyły się pod jego dotykiem, jakby rozwijała się tylko dla niego. Jego kciuk przesunął się po zagłębieniu jej pachwiny, a ona chwyciła go za szczękę, przyciągając rozpaczliwie blisko, by pocałował ją jeszcze raz, połączenie jego języka z jej własnym nagle stało się najbardziej erotycznym doznaniem, jakie kiedykolwiek przeżyła.

Jej serce zatrzepotało, gdy jego dłonie ponownie powędrowały w dół i tym razem chwyciły jej uda, przyciągając je, by spoczęły po obu stronach jego talii. Napięcie mięśni, a potem podniósł ją, ściskając tak mocno, że miała ochotę rozpaść się w jego ramionach.

— Ostrożnie, jestem ciężka — powiedziała szybko, a on rzucił jej diabelskie spojrzenie.

— Jestem silny. — Uśmiechnął się.

Za każdym innym razem Hermiona przewróciłabym oczami, ale teraz czuła każdy jego naprężający się mięsień, a pożądanie przeszło przez jej kości jak fala uderzeniowa.

— Moja sypialnia jest na górze — mruknęła mu do ucha i słuchała, jak wzdycha, gdy aportowała ich na piętro.

— Tam… tamte drzwi — powiedziała gorączkowo, a potem wpadł do pokoju i opadli razem na łóżko, dłonie szukały, wargi pękały, a serca biły szybciej.

Uniosła się, by go pocałować, gdy wczołgał się na nią, przesunęła dłonie po jego udach aż do guzika jego spodni. Jęknął, gdy jej palce znalazły nabrzmiały kształt pod przemoczoną tkaniną i zadrżał pod jej dotykiem, powieki zamknęły się z błogością.

Jego pocałunki spłynęły kaskadą po jej obojczyku, język przesuwał się po sutku, a ona jęknęła, gdy ssał na tyle mocno, że ją uszczypnął, ciepło jego ust natychmiast ją ukoiło. Poprawiła chwyt w jego wspaniałych włosach i przytuliła go mocno, gdy każda pieszczota powodowała przyjemność na jej skórze, a podniecenie wzbierało się w jej klatce piersiowej.

— Myślałam, że miałeś się wysuszyć — szepnęła, ciągnąc za jego wilgotne spodnie, a on natychmiast sięgnął w dół, by je zrzucić, po czym z nową determinacją wcisnął się w materac. Poddała się rozkosznemu tarciu, gdy duża część jego skóry przycisnęła się do niej, a jej ciało zwinęło się jak papier, gdy przylgnęła do niego, rozpaczliwie szukając kontaktu, bo Boże, to trwało tak długo.

Nie było słów na to, w jaki chaos wprawił jej serce, przyjemny dreszcz przeszył czubki jej palców, a ciepło spływało w dół ciała jak rozlany miód. To było tak, jakby został stworzony dla niej, każdy ślad jego oczu, ust i rąk powodował, że szalała — nie mając nad tym kontroli. Nie było siły, która by to powstrzymała. I czuła, że powinna się tego spodziewać przez cały czas.

Przechylił się na bok i przeciągnął dłonią po jej udach i bliżej pachwiny, a Hermiona napięła się pod jego dotykiem, aż chwycił jej wzgórek swoją dłonią, a ciepło jego skóry przebiło się przez jej majtki.

— Mogę cię dotknąć? — mruknął, a ona żarliwie pokiwała głową, splatając swoje palce z jego palcami i wabiąc gumką w talii.

— Proszę — szepnęła i odrzuciła głowę do tyłu, gdy wykonał rozpoznawczy ruch i głośno sapnęła.

— Cóż, zdecydowanie nie zrobiliśmy tego, po co ty przyszliśmy — powiedział cicho, a ona już miała zapytać, co miał na myśli, dopóki nie zauważyła złośliwego uśmiechu na jego twarzy. — Wcale nie jesteś sucha. — Uśmiechnął się.

Jej usta otworzyły się z oburzenia, zanim jego palce znów się zacisnęły i szybko westchnęła z przyjemności.

— Ty — sapnęła, jej nogi się trzęsły — nigdy nie przestaniesz mnie drażnić, prawda?

Czuła jego uśmiech na swojej szyi, gdy całował jej skórę.

— Nigdy — zgodził się i śliskimi opuszkami palców dotknął jej łechtaczki, aż kobieta go chwyciła, jęcząc z potrzeby. — Ale czy to w porządku?

— Bardziej niż w porządku — powiedziała chrapliwie i zanurzyła palce w gumce majtek, aby całkowicie je ściągnąć. Wygięła się na chwilę, by usiąść i przerzucić jedną nogę przez jego talię, po czym wstała i przerzuciła go, ponownie wciągając jego rękę między swoje uda.

— Poradzimy sobie z tym randkowaniem, prawda? — zapytała. — Ostatecznie.

Jego pocałunek był wolniejszy, tym razem słodszy, gdy pociągnął ją w dół, łącząc się z jej skórą jak melasa i podążał prostą linią w dół do miejsca, w którym jego palce zataczały coraz mocniejsze kręgi, zbliżając ją do szczytu.

— Obiecuję — powiedział tak cicho, że nie usłyszałaby tego, gdyby nie była wygięta jak łuk i nie miała policzka tuż przy jego ustach.

I wtedy oparła biodra na jego palcach, raz za razem wzdychając z przyjemnością. Obserwował ją tak bystro, że mogłaby być zawstydzona, gdyby nie sztywne wygięcie jego penisa, desperacko napierające na jej ciepło.

Jego druga ręka znalazła się na jej biodrze i delikatnie poprowadził ją w dół, aż wygięła się w łuk i wydał jęk gdzieś wewnątrz płuc, gdy każdy ruch przesuwał jej łechtaczkę po jego penisie.

— Kurwa — wyszeptał. — Merlinie, chciałbym sprawić, żebyś doszła…

— Sprawisz — powiedziała miękko i owinęła dłonią podstawę jego penisa, ściskając lekko, badając jego kształt, chcąc wiedzieć, jakby to było mieć go w…

Na chwilę włożył palce do jej wnętrza, zanim przeciągnął po nim penisem, podskakując lekko, gdy dotknął się powoli, nie spuszczając z niej wzroku.

— Czy chcesz… czy mam rzucić zaklęcie antykoncepcyjne? — spytała prawie bez tchu.

Jego oczy były szeroko otwarte z pożądania, kiedy skinął głową, obserwując, jak przywołuje różdżkę z dołu i przesuwa ją po brzuchu, pozostawiając słabą, srebrną poświatę.

— Hermiono — wyszeptał, a ona pocałowana go tak mocno, że potrzeba między jej udami wygięła się w łuk i zadrżała jak wznosząca się fala. A potem kobieta wsunęła jego penisa między palce, podnosząc się lekko, zamknęła oczy i zaczęła się obniżać.

Chwycił ją w talii tak mocno, że była pewna, że poczuje każde drżenie jej ciała, gdy przystosuje się do niego, do tej niemożliwej nowości, która wszystko zmieni.

A potem… bezruch.

Jego palce objęły jej szczękę, by pociągnąć ją w dół, by znów do pocałowała, więc przechyliła biodra do przodu, aż przełknął jej jęk.

— Kurwa — wydyszała, jakby budziła się ze snu.

A potem poruszała się, ocierając się o niego, gdy jego dłonie ugniatały jej tyłek, ciągnąc ją w dół, gdy pchał w górę. Jej skóra stała się śliska w ciągu kilku chwil, ich oddechy zjednoczyły się, ale orgazm, który się zbliżał, by wszystkim, co mogła czuć, zagłuszając wszystko inne, odkąd wiedziała, że to dzięki niemu.

Chwyciła Draco za rękę i przycisnęła jego palce do łechtaczki, zagłębiając się w nią z każdym ruchem, a intensywność rozkwitała pod jej powiekami jak rozbłysk światła, gdy mruczał bezsensowne słowa zachęty i desperacji, aż nagle krzyknęła. I trzymał ją, rozkoszując się widokiem jej rozpadającej się w jego dłoniach, jej ciało drgało bezradnie, aż jej oczy znów się otworzyły.

— O kurwa, Hermiono, to wszystko — wyszeptał.

A potem obrócił ją, wykręcając ich oboje, aż jej plecy uderzyły w materac, a ona przytuliła się do niego, dysząc, gdy kontynuował, szukając własnej rozkoszy, mając usta na jej skroni i ręce na prześcieradle.

Ciepło w jej wnętrzu topniało, gdy zatapiał się w niej raz za razem, fala przyjemności objęła jego ciało, a kiedy wydał okrzyk, wyginając plecy, szarpnął biodrami, usiłując zaburzyć się głęboko w niej, a jego orgazm rozpłynął się po jej skórze w błyszczących falach.

Przesunęła ręce w dół jego pleców, oddychając ciężko w jego ramię, gdy mocno ją ścisnął.

— Chryste — wydyszała i poczuła jego śmiech na skórze, gdzieś głęboko w jej sercu.

Odsunął się delikatnie i położył obok niej, jego ręce nigdy nie opuściły jej ciała.

— Proszę, chodźmy dalej na okropne randki — wyszeptał, a potem oboje się roześmiali.

Sufit w jej sypialni nigdy nie był tak gorący, tak otwarty i patrzyła na niego szczęśliwa, gdy palce Draco ostrożnie przesuwały się po jej dłoni, łącząc jej dłoń ze swoją, podczas gdy ich oddechy wracały do normy.

— Powinniśmy byli wiedzieć, że ta śmieszna randka zaprowadzi nas tutaj — powiedziała cicho.

Parsknął.

— Wiesz, co to oznacza?

Przeskanowała jego twarz, starając się nie śmiać.

— Co?

— Ślepe robaki przez cały czas miały rację — oznajmił.

Hermiona jęknęła, przyciskając twarz do poduszki, gdy mocno ją ścisnął, śmiejąc się w jej włosy.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

To było nowe.

Z początku dalekie od ideału, więc wciąż mieli sporo do zrobienia.

Ale było dobre.

A skoro w ciągu zaledwie kilku miesięcy przeszli od pogardy do tego…

Cóż.

Nie mogła się doczekać przyszłości.

____________

Witajcie :) mamy weekend, więc pora na ostatni rozdział tłumaczenia. Mam nadzieję, że scena +18 nie wyszła sztywno, przynajmniej starałam się, by tak nie było. Dajcie znać, czy takie zakończenie Was satysfakcjonuje? Mnie jak najbardziej :)

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, oceny i wyświetlenia. To dla mnie wiele znaczy, że mimo moich długich przerw wciąż jesteście tutaj ze mną i czytacie to, co przetłumaczę. Poza tym to pierwsze w pełni tłumaczone opowiadanie bez bety i chyba nie było tak źle. Jednak doświadczenie robi swoje.

Co teraz? W weekend może zacznę To, co najlepsze, wszystko zależy od ilości wolnego czasu, bo zapowiada się fajna pogoda, więc może gdzieś wyskoczę na dwa dni. Chciałabym opublikować rozdział w przyszły weekend, więc możecie się wtedy go spodziewać. Może uda mi się także trochę przetłumaczyć na zapas, bo mam w planach kolejną krótką historię z dość specyficzną Hermioną :) ale o tym kiedy indziej...

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu i tygodnia! Enjoy!

wtorek, 17 sierpnia 2021

[T] Przewodnik po randkach i miłości według Draco Malfoya: Podkładki

 

Prosta odpowiedź — unikanie.

Nazbierało jej się wiele dni urlopu, a szef zawsze powtarzał, że nie musi go informować, jeśli chce wziąć dzień wolny, ale kiedy pojawiła się w jego kominku przez sieć Fiuu, by mu powiedzieć, że musi to zrobić, był tak zaniepokojony, jakby miała swego rodzaju załamanie nerwowe i kazał jej wziąć urlop do końca tygodnia.

Ginny wpadła w poniedziałek po pracy z paczką czekoladowych żab i zszokowaną miną. Po tym, jak Hermiona dokładnie wyjaśniła, że wszystko z nią w porządku i nie zamierza opuścić czarodziejskiego świata na rzecz życia w mugolskim klasztorze, Ginny opadła na sofę i spojrzała na nią uważnie.

— Dobra — powiedziała — co się wydarzyło w weekend?

— Nic — skłamała Hermiona. — Chciałam mieć tylko trochę wolnego, to wszystko.

— Trollowa bzdura — oświadczyła Ginny, kładąc stopy na kanapie poprawiając spodnie, aby jej rosnący brzuch miał więcej miejsca. — Nigdy nie chcesz mieć wolnego. Próbowałaś przyjść do pracy w Nowy Rok.

— Jestem po prostu napędzana — mruknęła Hermiona, a Ginny roześmiała się.

— Tak jasne — powiedziała. — No weź, wiem, że coś jest nie tak.

A potem wszystko się wydało. Ginny z trudem powstrzymywała śmiech, gdy Hermiona opowiadała o wydarzeniach z jej randki z Cormacem, ale jej chichot szybko zamienił się w niedowierzanie, gdy doszła do czasu spędzonego z Draco.

— Lubi cię — powiedziała natychmiast Ginny.

— Której części z „odrzucił mnie” nie usłyszałaś? — zapytała żałośnie Hermiona, odgryzając łeb czekoladowej żabie.

— Och, dobrze cię słyszałam — odpowiedziała Ginny. — Ale słyszałam także coś bardzo interesującego od Daphne Greengrass o niedawnej randce jej siostry z Draco. Tuż przed tym jak na niego wpadłaś.

Oczy Hermiony rozszerzyły się jak spodki.

— Serio?!

— Tak — powiedziała Ginny, wyraźnie zachwycona. — Najwyraźniej wszystko skończyło się płaczem, bo nie mógł przestać mówić o… tobie.

Cisza między nimi była ogłuszająca.

— On co?!

— Tak! — Ginny uśmiechnęła się. — Na randce z jedną z najbardziej rozchwytywanych młodych kobiet ze świata czarodziejów Draco Malfoy nie mógł przestać mówić o tobie.

Hermiona zarumieniła się wściekle.

— To nieprawda. Powiedział, że mam przerażającą osobowość biurową.

Ginny milczała chwilę za długo.

— O Boże, ty też tak sądzisz?!

Młodsza kobieta spojrzała na nią ostrożnie.

— Cóż, wiesz, hm… niektórzy ludzie mogą uważać kobiety takie jak ty za… onieśmielające.

— Co masz na myśli, mówiąc kobiety takie jak ja?!

— Mam na myśli… ambitne. Napędzane. Nie bojące się mówić, co myślą.

Hermiona opuściła głowę na zagłówek sofy.

— Świetnie — sapnęła. — Większość mężczyzn uważa mnie za przerażającą. I chociaż Draco taki nie jest, nadal nie może znieść myśli umawiania się ze mną.

— Może po prostu się denerwuje — powiedziała Ginny z namysłem, ale Hermiona pokręciła głową.

— Proszę Gin. Nie chcę o tym myśleć. Zresztą i tak go nie lubię, to było tylko głupie zauroczenie. Wezmę tydzień wolnego od pracy, zapomnę o tym wszystkim i w poniedziałek będę gotowa pójść do pracy i jak zawsze się z nim pokłócić.

Ginny skinęła głową ze zrozumieniem, a Hermiona odetchnęła z ulgą.

— Świetnie — oświadczyła. — Zaproponowałabym ci wino, ale oczywiście nie będzie to możliwe przez następne kilka miesięcy. Więc zamiast tego nastawię wodę na herbatę i możesz mi opowiedzieć o pokoju dziecinnym, który podobno razem z Harrym dekorujecie dla małego Pottera.

Ginny rozpromieniła się.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona uznała, że tydzień bez pracy — i także bez Draco — jest cudownie odświeżający.

Pomiędzy próbą nauki szydełkowania (celem był koc dla jej przyszłego chrześniaka, ale jak dotąd udało jej się wyprodukować niewiele więcej niż plątaninę wełny) i doskonaleniem różnego rodzaju zaklęć ogrodniczych, udało jej się odciąć od myśli związanych z jej współpracownikiem.

Zanim nadszedł następny poniedziałek, czuła się bardziej niż gotowa, by zignorować Draco i wszelkie docinki jakie może jej zaserwować.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

— W końcu wróciłaś.

Natychmiast podniosła wzrok i kopnęła się mentalnie.

Cholera.

Draco stał, jak zwykle, w drzwiach jej biura, z rękami w kieszeniach i nieczytelnym wyrazem twarzy, gdy na nią patrzył. I zrobił coś z jej wnętrznościami, przebijając się przez tamę, nad którą tak ciężko pracowała.

Cokolwiek to było, to zauroczenie nie zniknęło.

A desperackie pragnienie wyciągnięcia ręki i dotknięcia go szarpnęło struny jej serca.

— Cóż, zauważyłeś — powiedziała stanowczo, wiedząc, że brakowało jej ognia między nimi, ale nie mogła nic z tym zrobić.

— Jak ci minął tydzień? — próbował.

— Wspaniale — wycedziła.

Zapadła między nimi cisza pełna napięcia, a Draco spróbował się uśmiechnąć.

— Nie zamierzasz spytać, jak mnie minął…

Hermiona chwyciła pobliską podkładkę (jasnoróżową, ozdobioną rysunkowym Pufkiem) i cisnęła nią w jego kierunku, a ta odbiła się nieszkodliwie od futryny i spadła, aby dołączyć do małego stosu pocisków o podobnym przeznaczeniu leżących na podłodze.

Spojrzał na nie.

— Jak często rzucasz we mnie rzeczami?

— Prawie za każdym razem, gdy bezpodstawnie przychodzisz do mojego biura — odpowiedziała krótko. — Więc dość często.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a serce Hermiony podskoczyło.

— Myślałem…

— Możesz to robić gdzieś indziej, a nie w moim biurze? — zapytała szybko.

Zamrugał.

— Myślałem o trzeciej wskazówce dla ciebie. Dotyczących umawiania się na randki.

Hermiona krew zalała, umartwienie pękło w jej żyłach.

— Nie mogę w to uwierzyć! — wypaliła. — Kiedy to do ciebie dotrze?! Nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia! — Chwyciła się czegoś — czegokolwiek— by zyskać przewagę. — Właściwie to mam randkę w ten weekend i nie potrzebowałam żadnej z twoich głupich rad! Ponieważ w przeciwieństwie do ciebie on jest miły i słodki i nie myśli, że jestem onieśmielająca!

Draco wzdrygnął się.

— Więc jeśli nie masz nic przeciwko — warknęła — chciałabym, abyś wyszedł z mojego biura i zostawił mnie w spokoju, najlepiej na zawsze.

Uniosła różdżkę i drzwi zatrzasnęły się tuż przed jego twarzą.

Patrzyła tam, ciężko oddychając z uczuciem zadowolenia buzującym w jej krwi.

Nie na długo.

— Kurwa.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Ginny, potrzebuję twojej pomocy! — załkała, wbiegając do gabinetu młodszej kobiety w Departamencie Magicznych Gier i Sportów, przewracając kilka mioteł i stos dokumentów. — Znajdź mi kogoś, kto pójdzie ze mną na randkę w ten weekend.

Ginny obróciła się na krześle i przełknęła makaron, najwyraźniej nie zaskoczona nagłym pojawieniem się Hermiony.

— Draco Malfoy — powiedziała.

— Nie!

Ginny zachichotała.

— Mówię poważnie — oświadczyła Hermiona. — Właśnie nakrzyczałam na Draco i powiedziałam mu, że mam randkę w ten weekend.

— A masz?

— Oczywiście, że nie!

Ginny była bliska śmiechu, a Hermiona rzuciła się na pobliskie krzesło, kładąc twarz na biurku.

— Proszę, pomóż — wymamrotała.

— Dobra — powiedziała Ginny. — Co u licha cię opętało, że powiedziałaś Malfoyowi, że masz randkę?

Jęknęła w biurko.

— Spanikowałam.

— Myślałam, że panujesz nad sobą.

Wiem, ja pierdolę.

Ginny ochronnie położyła ręce na brzuchu, wyglądając na zgorszoną.

— Proszę — powiedziała. — Nie przy Potterze Juniorze.

— Jestem pewna, że Potter Junior jest narażony na znacznie gorsze rzeczy od twoich braci — wymigała się Hermiona, ponownie się prostując. — Myślisz, że możesz mi pomóc?

Ginny zacisnęła usta.

— Potrzebujesz faceta na randkę.

— Tak.

— Kogoś dostępnego w bardzo krótkim czasie.

— Tak.

— Kogoś, kto sprawi, że Draco będzie zazdrosny.

— Nie powiedziałam, że… — Zauważyła wyraz twarzy Ginny i westchnęła. — Dobra, dobra, to może być bonus.

A potem Ginny spojrzała na miotły, które Hermiona przewróciła.

— Myślę, że mam pomysł.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Hermijonina!

Wiktor Krum wyglądał tak, jak zawsze z gęstymi brwiami nad ciemnymi oczami i wyostrzonym spojrzeniem, które zawsze miękło na jej widok. Od dawna o nim nie myślała, ale ciepłe, nostalgiczne wspomnienie ich młodzieńczego romansu jarzyło się pod jej skórą jak blask świecy.

Uśmiechnęła się do niego czule.

 — Jak się masz, Wiktorze?

Zaoferował jej uścisk, a ona szczęśliwie z tego skorzystała.

 — Lepiej, widząc cię, tak myślę — powiedział.

— Jak minął sezon w quidditcha w tym roku? — zapytała go, gdy usadowili się przy stole restauracji, uśmiechając się do siebie nad kieliszkami.

— Nieźle — odpowiedział. — Ale mam dość gadania o quidditchu w pracy. — Posłał jej uśmiech. — Porozmawiajmy o tobie.

A Hermiona zarumieniła się.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

To było niesamowicie słodkie ze strony Wiktora, że zgodził się na spotkanie w tak krótkim czasie. Ginny wykorzystując możliwości swojego Departamentu, szybko ustaliła miejsce pobytu niektórych międzynarodowych graczy quidditcha, dała cynk Hermionie i szybka sowa wystarczyła, by zorganizować tę kolację.

Siedzieli na zewnątrz na tarasie restauracji, w której Hermiona nigdy wcześniej nie była, ale gorąco polecali ją Potterowie. Atmosfera była cudowna, światła wokół nich ciepłe i lekko przygaszone, a Wiktor był dżentelmenem, zadawał jej właściwe pytania, opowiadał ciekawe historie i poświęcał jej szczerą, niepodzielną uwagę.

To było… miłe.

Było.

Hermiona zignorowała głos z tyłu głowy, który przypominał jej, że miłe niekoniecznie było tym, czego chciała.

Mimo tego wieczór przebiegał w miarę dobrze.

Tak było, dopóki nad jej głową nie przeleciała duża sowa i upuściła niewielki list na kolana kobiety, po czym natychmiast odleciała.

Hermiona spojrzała w dół, po czym na Wiktora, czując, że jej policzki płoną.

— Bardzo przepraszam!

— Nic nie szkodzi — powiedział, machając ręką ze zrozumieniem. — Wiem, że jesteś zajętą kobietą. Proszę, śmiało.

Hermiona walczyła ze sobą przez chwilę, zanim poddała się i otworzyła list.

 

Wskazówka numer 37: połóż łokcie na stole.

 

— Coś się stało? — zapytał Wiktor?

Przełknęła szok, który wezbrał się w jej gardle na słowa Draco.

— Nie, nic a nic. — Usunęła list i z determinacją pochyliła się do przodu, trzymając łokcie z dala od stołu. — Bardzo za to przepraszam — powiedziała. — O czym mówiłeś?

Znów pogrążyli się w rozmowie; miłej, cywilizowanej rozmowie. Rodzaju rozmowy, która była łatwa, prosta i niewymagająca.

Mimo to nie mogła powstrzymać przyjemnego szarpnięcia w żołądku, gdy niecałe dziesięć minut później na jej kolanach wylądował drugi list.

 

Wskazówka numer 38: zamów najtańsze wino z menu.

 

Poczuła wściekłość w żołądku, ale jednocześnie… niepowstrzymaną intrygę.

— Proszę pani, nie zezwalamy na dostarczanie sowich przesyłek, gdy inni goście jedzą — powiedział przechodzący kelner i Hermiona przygryzła wargę, próbując usunąć wszystkie emocje oprócz złości na Draco.

Zamierzała go zabić. Tym razem naprawdę.

— Ktoś sobie ze mnie żartuje — powiedziała Wiktorowi, który miał tyle uprzejmości w sobie, że kiwnął głową i wrócił do poprzedniej rozmowy na temat ostatnich reform edukacyjnych w Durmstrangu, jakby tego rodzaju rzeczy zdarzały się codziennie.

Gdy w połowie drugiego dania dotarł trzeci list, Hermiona natychmiast wepchnęła go do torebki, gdzie leżał przez dwie minuty, zanim wygrała kobieca ciekawość i rozpieczętowała go pomimo rozczarowanego wyrazu twarzy Wiktora.

 

Wskazówki 39 do 44: włóż rękę do szklanki; uderz sztućcami o podłogę; wyzywaj swojego partnera; nie zgadzaj się ze wszystkim, co mówi; zaproś kogoś innego na randkę; powiedz mu, że potem jesteś umówiona z kimś innym.

 

Jej szczęka opadła.

— Nalegam — powiedział nagle kelner. — Jeśli nie może się pani powstrzymać tych listów, będziemy zmuszeni panią wyprosić.

— Wiem, wiem — mruknęła szybko Hermiona, wpychając pergamin do torebki — przepraszam…

— Czy jesteś pewna, że chcesz tu być? — zapytał cicho Wiktor, a poczucie winy zebrało się w jej piersi.

— To się więcej nie powtórzy — zapewniła obu mężczyzn. — Bardzo przepraszam.

Zaciekle grzebała w swoim makaronie, zdecydowana wyrzucić z głowy wszystkie myśli o Draco. Ale w miarę upływu czasu gdy ona i Viktor rozmawiali jak starzy przyjaciele, nawet gdy się uśmiechała, śmiała i rumieniła, nie mogła przestać myśleć o listach.

Przesyłał jej złe rady.

Co to oznaczało?

Nagle zdała sobie sprawę, że bez względu na to, jak przystojny był Wiktor, jak cierpliwy, miły i uprzejmy był z jakiegoś powodu nadal wolałaby siedzieć tu z Draco, kłócąc się, drażniąc i rzucając sobie nawzajem wyzwania aż zabrakłoby im tchu.

Była stracona.

I gdy tylko doszła do tego wniosku, na stół spadł kolejny list.

Spojrzała bezradnie na Wiktora.

— Musisz? — zapytał zrezygnowany, a ona wzdrygnęła się, już znając odpowiedź.

— Przepraszam — powiedziała, rzucając mu ostatnie desperackie spojrzenie zanim sięgnęła po kopertę.

 

Wskazówka numer 45: wybiegnij z restauracji.

 

Czy on… chciał, żeby wyszła?

Najwyraźniej zbyt długo milczała.

— Hermijonino — powiedział Wiktor, kładąc garść monet na stole i wstając. — Idę do domu.

Poczucie winy ogarnęło ją jak imadło. I dotarło do niej, że to będzie jej trzecia nieudana randka w tym roku. Trzy randki, na które nigdy nie powinna była iść, trzy randki, które zakończyły się katastrofą i wszystkie z winy Draco. Bez wyjątków.

— Wiktor, poczekaj…

Był już poza zasięgiem jej wzroku.

Chwyciła torebkę i zerwała się na równe nogi z zamiarem podążenia za nim, aż „hej!” od nękającego ją kelnera kazało jej wrócić, by uregulować resztę rachunku. Potem wybiegła z restauracji, próbując znaleźć Wiktora, zdecydowana by go przeprosić, wyrzucić Draco z pamięci, przepychając się przez drzwi i…

Wpadła prosto w ramiona kogoś o miękkich, platynowych włosach i zdumionym wyrazie twarzy.

— Ty! — syknęła, odrywając się od Draco, który patrzył na nią z niedowierzaniem. — Co ty tutaj robisz?!

Draco zamrugał, jakby nie był pewien, czy rzeczywiście da mu czas na odpowiedź.

— Ginny powiedziała mi gdzie…

— Zabiję ją — powiedziała Hermiona, a wściekłość i upokorzenie bulgotały w jej piersi, gdy odwróciła się i odeszła od niego na kilka kroków. — Nie mogę uwierzyć…

— Wow, poczekaj…

— Nie! — wrzasnęła, odwracając się, by na niego spojrzeć. — To wszystko twoja wina! Ciągle mnie nakręcasz. Utknęliśmy razem na tej głupiej randce w ciemno i nie mogłeś być miły nawet przez pięć minut! A potem ciągle się ze mnie śmiałeś i popisywałeś swoim życiem miłosnym, że byłam zmuszona umówić się z cholernym Cormacem McLaggenem, a w końcu gdy zaczęłam myśleć, że może wcale nie jesteś taki zły, nękałeś mnie podczas gdy byłam na idealnej randce, bo co, nie mogłeś znieść myśli, że umówiłam się z kimś, kto naprawdę mnie lubi?! Jasno dałeś mi do zrozumienia, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra, więc co jeszcze potrzebujesz, by udowodnić swoją rację?!

— Hermiono, czy mogłabyś po prostu posłuchać…

— Nie! — krzyknęła. — Mam cię dość! Wysyłasz mi okropne „wskazówki”, gdy jestem z kimś innym? W co ty sobie pogrywasz?!

I chociaż mógł powiedzieć wiele, zdecydował się na coś, co sprawiło, że wbiło ją w ziemię.

— Próbowałem przeprosić — powiedział.

Była prawie pewna, że świat przestał się kręcić.

— Ty co?

— Miałaś rację. Nigdy nie powinienem był mówić, że to nie była randka.

Ulica wokół nich była zatłoczona, ale Hermiona czuła, że w uszach dzwoni jej cisza.

— Więc dlaczego tego nie zrobiłeś? — Odetchnęła.

Zrobił krok ku niej.

— Byłem przerażony.

Zaśmiała się drętwo.

— Och tak, racja, bo jestem tak cholernie onieśmielająca

— Nie! — wybuchnął, a ona ponownie zamarła. — Nie. Nie onieśmielasz. Nie mnie. Uwielbiam to, że jesteś taka silna i krnąbrna, i że nigdy nie wycofujesz się z kłótni. — Wziął oddech, podczas gdy serce Hermiony łomotało w piersi. — Łatwiej było nie myśleć, dlaczego tak bardzo lubiłem się z tobą droczyć — powiedział cicho. — I przeraziło mnie to, gdy zdałem sobie sprawę, że jest coś, co lubię jeszcze bardziej.

Nie wiedziała, kto podszedł bliżej, ale stał ledwie dwa centymetry od niej.

— Naprawdę przepraszam — mruknął. — za wszystko.

— Masz zabawny sposób na okazywanie tego — powiedziała niemal bez tchu. — Te wszystkie złe rady…

Przełknął ślinę.

— To nie były złe rady…

— Och i sugerowanie, żebym wybiegła z restauracji…

— To właśnie na mnie zadziałało.

Spojrzała na niego.

— Co?

— Wszystko, co ci dzisiaj wysłałem. To były rzeczy, które zrobiłaś, przez które się z tobą drażniłem i tak, na papierze brzmią jak okropne rady. Ale to właśnie one… sprawiły, że bardziej cię lubię.

Jej wściekłość złagodniała, ostygła i malała coraz bardziej w jej klatce piersiowej, aż nie była pewna, czy w ogóle pamięta, dlaczego w ogóle się na niego złościła.

Stał tak blisko.

— Draco? — zapytała cicho. — Gdy przyszedłeś do mojego biura w tym tygodniu, powiedziałeś, że masz dla mnie trzecią radę dotyczącą randek.

Zamrugał w milczeniu.

— Co to było?

Spojrzał w dół, mając zaczerwienione policzki.

— Chodziło o… to miało być… „zapytaj mnie ponownie” — wyznał.

— Zapytać o co?

— Czy tamten wieczór był randką.

Serce utkwiło jej w gardle, puls niemal palił w opuszkach palców.

— Cóż — wydyszała. — A był?

Jego dłoń musnęła jej palce, gdy nerwowo przełknął ślinę.

— Chcę, żeby tak było.

Serce Hermiony eksplodowało nadzieją, a żyły wypełniły się możliwościami.

— Potrzebuję jeszcze jednej rady — mruknęła drżącym głosem.

Draco skinął głową, jego oczy były tak szare i szeroko otwarte.

— Draco — wydyszała. — Jak mogę sprawić, że mnie pocałujesz?

Nie mogła przestać wpatrywać się w jego usta.

Desperacka przerwa.

— Właśnie tak — szepnął.

A potem — tam — delikatne muśnięcie niezdecydowanych ust i całe powietrze opuściło płuca Hermiony, gdy zarzuciła mu ręce na szyję i odwzajemniła pocałunek.

_____________

Hej! To znowu ja i kolejny rozdział tłumaczenia. Jak wrażenia? Zadowoleni i chętni na więcej? Tak jak pisałam wcześniej, świetnie się bawiłam przy tym tłumaczeniu, które jest mega komiczne, ale jednocześnie super urocze. Dajcie znać, co myślicie o tej części.

Ostatni rozdział opublikuję w piątek. Trochę się stresuję, bo to pierwsza scena +18, którą tłumaczyłam bez bety... ale może będziecie wyrozumiali. ;)

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego!

Obserwatorzy