— Jakie warunki? — powtórzyła
Hermiona, gdy weszła do pokoju z rękami skrzyżowanymi na piersi.
— Na pewno domyślasz się, że dwór
został przeklęty — powiedziała pani Malfoy.
— Tak, domyśliłam się tego —
odpowiedziała Hermiona, podchodząc do sofy i otrzepując ją z kurzu, zanim
usiadła. — Co dokładnie się stało?
Draco wszedł do pomieszczenia i zaczął
spacerować w pobliżu kominka.
— Zjawiła się tu pewna czarownica i
nie była zbyt zachwycona, kiedy jej nie wpuściłem.
Hermiona uniosła brew.
— Czuję, że ta historia ma głębsze
dno. Wiesz, kto rzucił zaklęcie?
— Gdybyśmy to wiedzieli, Granger, nie potrzebowalibyśmy ciebie,
prawda? — odgryzł się.
— Mnie? Do czego mnie potrzebujecie? — zapytała, zwracając całą uwagę na czajnik.
— Zważywszy na to, że ani Draco, ani
ja nie możemy opuścić dworu, nie wywołując pewnego rodzaju…. paniki, potrzebujemy kogoś, kto zrobi to
za nas. Być może znajdzie czarownicę, która nałożyła tę klątwę lub przekona ją,
aby ją cofnęła.
Hermiona zamyśliła się przez chwilę,
marszcząc brwi.
— Mogłabym to zrobić, gdybym
wiedziała, jak wygląda..
— Stara, pomarszczona, śmierdzi jak
smocze łajno. Widziałem ją sprzedającą róże na ulicy Pokątnej kilka dni przed
tym, gdy to zrobiła. — Draco splunął, wskazując na siebie. — Ale to miało
miejsce rok temu, więc nie wiadomo, czy nadal gdzieś tam jest.
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Szukaliście może przeciw-klątwy? —
spytała chwilę później.
— Przeglądaliśmy naszą bibliotekę, ale
jak dotąd niczego nie znaleźliśmy — wyjaśniła pani Malfoy.
Hermiona kiwnęła głową.
— Czy macie coś przeciwko, żebym
poszukała? Mogę być w stanie po…
— Nie, nie możesz — przerwał jej
Draco.
Hermiona pozwoliła sobie na zirytowane
westchnienie.
— No dobrze. Cóż, spróbuję się czegoś
dowiedzieć i być może przy odrobinie szczęścia natknę się na czarownicę o tych
dość pochlebnych cechach —
powiedziała, zerkając na Draco, który warknął pod nosem.
— Doceniamy twoją pomoc, panno Granger
— mruknęła pani Malfoy.
Hermiona wstała.
— Naprawdę powinnam już iść, zanim
ktoś zacznie mnie szukać.
Nie czekała na pozwolenie i skierowała
się w stronę drzwi wejściowych. Usłyszała Draco idącego za nią szybkim krokiem.
— Granger! — warknął, łapiąc ją za
łokieć.
Odwróciła się i spojrzała na niego,
próbując uwolnić ramię.
— Nie. Mów. Nikomu — wycedził, zanim
wreszcie ją puścił.
— Powiedziałam, że tego nie zrobię —
oświadczyła, zanim odwróciła się na pięcie. Otworzyła dwór różdżką i wyszła,
nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
Draco zatrzasnął drzwi i wrócił do
salonu, gdzie wciąż znajdowała się jego matka.
— Nadal nie rozumiem, dlaczego
musieliśmy ją w to zaangażować — mruknął.
— Sam twierdziłeś, że nazwano ją
„najmądrzejszą czarownicą” twojego pokolenia. Myślę, że jeśli ktokolwiek mógłby
nam pomóc, to właśnie ona. Chociaż wydaje mi się, że powinieneś jej powiedzieć
o warunkach zerwania klątwy…
— Matko, naprawdę myślisz, że będę w
stanie przerwać klątwę, gdy ktoś, zwłaszcza Granger, zakocha się we mnie?
Chodzi mi o to… spójrz na mnie! — ryknął.
Pani Malfoy aż podskoczyła.
— Musisz tylko pomóc jej zapomnieć o
przeszłości, to wszystko.
— Byłem dla niej potworem na długo
przed tym, jak zostałem przekształcony w jednego z nich. Nie ma mowy, żeby
Granger kiedykolwiek się we mnie zakochała. Poza tym było powiedziane, że ja
również muszę się zakochać i nie ma mowy, żebym pokochał tę wszystko wiedzącą
wiedźmę o napuszonych włosach.
Pani Malfoy wypuściła głośno
powietrze.
— W porządku, kochanie. Chociaż jeśli
chcesz, aby zaczęła naprawdę cię szanować, powinieneś spróbować zachowywać się
jak dżentelmen. Przestań się garbić. Wyprostuj się. Nie warcz na nią. Tylko… porozmawiaj.
Draco parsknął śmiechem.
— Dlaczego myślisz, że wróci?
Prawdopodobnie zaoferowała pomoc, ponieważ chciała stąd wyjść i nigdy więcej
się tu nie pojawi.
— Gdyby chciała odejść, nie pomagając
nam, zrobiłaby to przed podaniem śniadania i prawdopodobnie przeklęłaby cię na
odchodne. Ale została i wysłuchała. Ciekawość zwycięży. Wróci — powiedziała
pewnie pani Malfoy. Wózek zaczął się poruszać, kierując się do drzwi —
Sprawdzę, co się dzieje w kuchni. Do zobaczenia wieczorem, kochanie.
Draco burczał pod nosem, wracając do
swojego pokoju; wiedział, że matka się myliła; bez względu na to, jak ją
traktował, wiedział, że Hermiona Granger widzi w nim tylko potwora.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona nie miała zamiaru pomagać
Malfoyowi. Zamierzała wrócić do swojego mieszkania, przebrać się w świeże
ubrania i zapomnieć o ostatnich dwudziestu czterech godzinach, zanurzając się w
książce.
Taki miała plan.
Szkoda tylko, że umysł nie pozwolił
jej przestać myśleć o Malfoyu i fatalnym położeniu, w którym się znalazł.
Usiadła na kanapie z książką w ręku,
ale nie mogła się skupić, próbując sobie przypomnieć, czy w ciągu ostatniego
roku widziała na ulicy Pokątnej kogoś sprzedającego róże. Potrząsając głową,
spróbowała ponownie skupić się na swojej książce.
Ale kiedy po raz czwarty przeczytała
to samo zdanie, zamknęła wolumin z trzaskiem, warcząc na siebie i odkładając go
z powrotem na półkę.
Zdecydowała, że wycieczka na ulicę
Pokątną nie była takim złym pomysłem i możliwe, że to nowa książka bardziej ją
zainteresuje. Włożyła długi, zimowy płaszcz i siecią Fiuu przeniosła się do
Dziurawego Kotła, a stamtąd na ulicę Pokątną.
Pierwszą rzeczą, którą poczuła, był
świeżo pieczony chleb. Uśmiechnęła się, patrząc na nową piekarnię otworzoną
tutaj niemal rok temu. Zawsze sprzedawano ten sam rodzaj pieczywa i skłamałaby,
gdyby powiedziała, że nie było pyszne. Może kupi trochę w drodze do domu…
— Dzień dobry, panno Granger! —
zawołał piekarz.
Hermiona pomachała i uśmiechnęła się.
— Witaj, jak się masz?
— W porządku. Gdzie się wybierasz?
— Och, do księgarni, muszę kupić nową
książkę i…
— To cudownie! — Spojrzał za siebie. —
Marie! Bagietki! Pospiesz się!
— Idę, ojcze! — odpowiedział głos w
sklepie.
Hermiona uśmiechnęła się.
— Przyjdę tu w drodze powrotnej i coś
wybiorę.
Piekarz pomachał jej przyjaźnie, po
czym kontynuowała spacer po brukowej ścieżce.
Przypadkowo miała na oku starsze
wiedźmy sprzedające róże, ale zanim doszła do księgarni, nie znalazła żadnej
pasującej do opisu Malfoya.
Kiedy weszła do Gałek i Mioteł, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nowa księgarnia
nie była tak zatłoczona jak Esy i Floresy.
Podobało jej się to, że w małym sklepiku można było poczuć się jak w domu z
czasów dzieciństwa.
Starszy sprzedawca, pan Watson, posłał
jej uśmiech.
— Witaj, panno Granger! W czym mogę ci
dzisiaj pomóc?
Uśmiechnęła się do mężczyzny.
— Dzień dobry, panie Watson. Chciałam
się rozejrzeć. Macie coś nowego?
Starszy pan zachichotał.
— Nic od wczoraj — powiedział,
puszczając oko.
Hermiona zarumieniła się, prawie
zapominając, że była tutaj poprzedniego dnia na chwilę przed przerwą na lunch.
Przejrzała książki i natknęła się na
tę, którą od jakiegoś czasu obserwowała. Zdjęła ją z półki i zaczęła kartkować.
— Może ją weźmiesz? Na koszt firmy.
Hermiona spojrzała na niego
oszołomiona.
— Och, nie mogłabym, mam galeony…
— Przestań — przerwał jej, machając
dłonią. — Nalegam.
— Bardzo dziękuję — powiedziała,
uśmiechając się.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę, nim
usłyszeli dzwonek, dający znak, iż pojawił się nowy klient. Hermiona pomachała
na pożegnanie i gdy tylko wyszła, od razu wsadziła nos w nowo zakupioną
książkę. Natychmiast zderzyła się z wysokim, muskularnym ciałem.
— Hermiona? — zapytał głos.
Podniosła wzrok, ostatkiem sił
powstrzymując się od jęku.
— Cześć, Cormac… Jak się masz?
Uśmiechnął się szeroko.
— Dobrze. Wczoraj wstąpiłem do twojego
biura, ale nie było cię tam… unikasz mnie? — drażnił się.
Przewróciła oczami i zaczęła iść,
wiedząc, że podąży za nią.
— Nie, Cormac. Pracowałam.
— Tak, domyśliłem się, więc udałem się
także do twojego mieszkania i…
— Cormac! — zawołała, odwracając się.
— Proszę… po prostu… przestań. Okej? Chodziliśmy ze sobą przez jakiś czas na
szóstym roku, ale to wszystko. To koniec. Proszę, nie próbuj więcej.
Cormac podniósł ręce w geście
poddania.
— W porządku, Hermiono, rozumiem.
Chociaż jeśli zmienisz zdanie, moje biuro znajduje się kilka kroków od twojego
— powiedział z kolejnym mrugnięciem.
— Nigdy w życiu — wymamrotała, gdy się
odwróciła i odeszła.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Późno w nocy, gdy Hermiona zjadła
kolejną bułkę z piekarni, odwróciła ostatnią stronę nowej książki i uśmiechnęła
się na szczęśliwe zakończenie.
To była bajka — z nieszczęśliwą damą,
dzielnym księciem i mroczną klątwą sprowadzoną na ziemię. Hermiona nie mogła
się powstrzymać przed myśleniem o Draco i klątwie rzuconej na niego i cały dom.
Wiedziała, że musi mu pomóc, ale jak?
Następnego dnia wykorzystała przerwę
na lunch, aby przeszukać starą bibliotekę Ministerstwa. Miejsce to było
zazwyczaj opuszczone z powodu starych i przestarzałych ksiąg, ale być może to
właśnie ich potrzebowała. Bezskutecznie wertowała książkę po książce. Po
tygodniu poszukiwań Hermiona w końcu się poddała — nie było tutaj żadnych
odpowiedzi. Następnym logicznym krokiem był powrót do dworu Malfoyów i rozmowa
z Malfoyem, aby uzyskać więcej szczegółów. Może nawet mogłaby go przekonać, aby
pozwolił jej korzystać z biblioteki… Na pewno miał książki dotyczące klątw i
tym podobnych.
Kiedy wróciła do swojego biurka,
napisała krótki list do blond bestii, pytając, czy nie miałby nic przeciwko,
gdyby przyszła w weekend, aby omówić jego „kłopotliwe położenie”.
Nie otrzymała odpowiedzi aż do późnego
wieczora, kiedy jej sowa, Filip, wpadła do kuchni i upuściła pergamin.
Rozwinęła zwitek i zmrużyła oczy, widząc zarysowania, które prawdopodobnie
można było uznać za pismo Malfoya. Po około dziesięciu minutach udało jej się
je rozszyfrować:
Granger,
Sobota,
południe.
D.M.
PS.
Żadnych sów!
Cały dzień dzisiaj siedziałam jak na szpilkach i wchodziłam tu w poszukiwaniu.... Bestii 😂
OdpowiedzUsuńNie zawiodłam się- jest!
Faktycznie, dzieje się niewiele, ale takie rozdziały też są potrzebne :)
Myślałam że Hermiona spotka tę kobietę, szkoda że tak się nie stało.
Hermiona i ta jej ciekawość! Ciekawe, czy i tym razem będzie pierwszym stopniem do piekła 😏
Super że tak regularnie dodajesz rozdziały!
Autentycznie niekiedy zapominam że to tłumaczenia, bo nie czuć zgrzytów czy językowych niezręczności. Słowem - cud, miód i orzeszki :D
Pozdrawiam ciepło!
A.C
Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy fakt, że wyczekujesz kolejnych części! Dzięki temu nadal mam nadzieję, że moje tłumaczenia mają sens. Dziękuję Ci za to <3
UsuńWiem, że ten rozdział to taki przerywnik, ale potem będzie lepiej. Wiadomo było, że Hermiona jest bardzo ciekawską osobą, więc nie mogłaby tak po prostu zrezygnować z zagadki. Niedługo się dowiecie, do czego to doprowadzi.
Wrzucam rozdziały regularnie, bo chcę mieć z Wami kontakt i nie chcę już nic zaniedbywać. Poza tym zbliżają się wakacje, więc przy odrobinie szczęścia uda mi się przygotować coś ekstra. Ale o tym później.
Nad tymi rozdziałami pracują także moje bety, bez nich nie byłoby tak idealnie, ale mimo wszystko dziękuję za komplement. :)
Pozdrawiam!