sobota, 8 czerwca 2019

Piękna i bestia: Rozdział 4


— Jakie warunki? — powtórzyła Hermiona, gdy weszła do pokoju z rękami skrzyżowanymi na piersi.
— Na pewno domyślasz się, że dwór został przeklęty — powiedziała pani Malfoy.
— Tak, domyśliłam się tego — odpowiedziała Hermiona, podchodząc do sofy i otrzepując ją z kurzu, zanim usiadła. — Co dokładnie się stało?
Draco wszedł do pomieszczenia i zaczął spacerować w pobliżu kominka.
— Zjawiła się tu pewna czarownica i nie była zbyt zachwycona, kiedy jej nie wpuściłem.
Hermiona uniosła brew.
— Czuję, że ta historia ma głębsze dno. Wiesz, kto rzucił zaklęcie?
— Gdybyśmy to wiedzieli, Granger, nie potrzebowalibyśmy ciebie, prawda? — odgryzł się.
— Mnie? Do czego mnie potrzebujecie? — zapytała, zwracając całą uwagę na czajnik.
— Zważywszy na to, że ani Draco, ani ja nie możemy opuścić dworu, nie wywołując pewnego rodzaju…. paniki, potrzebujemy kogoś, kto zrobi to za nas. Być może znajdzie czarownicę, która nałożyła tę klątwę lub przekona ją, aby ją cofnęła.
Hermiona zamyśliła się przez chwilę, marszcząc brwi.
— Mogłabym to zrobić, gdybym wiedziała, jak wygląda..
— Stara, pomarszczona, śmierdzi jak smocze łajno. Widziałem ją sprzedającą róże na ulicy Pokątnej kilka dni przed tym, gdy to zrobiła. — Draco splunął, wskazując na siebie. — Ale to miało miejsce rok temu, więc nie wiadomo, czy nadal gdzieś tam jest.
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Szukaliście może przeciw-klątwy? — spytała chwilę później.
— Przeglądaliśmy naszą bibliotekę, ale jak dotąd niczego nie znaleźliśmy — wyjaśniła pani Malfoy.
Hermiona kiwnęła głową.
— Czy macie coś przeciwko, żebym poszukała? Mogę być w stanie po…
— Nie, nie możesz — przerwał jej Draco.
Hermiona pozwoliła sobie na zirytowane westchnienie.
— No dobrze. Cóż, spróbuję się czegoś dowiedzieć i być może przy odrobinie szczęścia natknę się na czarownicę o tych dość pochlebnych cechach — powiedziała, zerkając na Draco, który warknął pod nosem.
— Doceniamy twoją pomoc, panno Granger — mruknęła pani Malfoy.
Hermiona wstała.
— Naprawdę powinnam już iść, zanim ktoś zacznie mnie szukać.
Nie czekała na pozwolenie i skierowała się w stronę drzwi wejściowych. Usłyszała Draco idącego za nią szybkim krokiem.
— Granger! — warknął, łapiąc ją za łokieć.
Odwróciła się i spojrzała na niego, próbując uwolnić ramię.
— Nie. Mów. Nikomu — wycedził, zanim wreszcie ją puścił.
— Powiedziałam, że tego nie zrobię — oświadczyła, zanim odwróciła się na pięcie. Otworzyła dwór różdżką i wyszła, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
Draco zatrzasnął drzwi i wrócił do salonu, gdzie wciąż znajdowała się jego matka.
— Nadal nie rozumiem, dlaczego musieliśmy ją w to zaangażować — mruknął.
— Sam twierdziłeś, że nazwano ją „najmądrzejszą czarownicą” twojego pokolenia. Myślę, że jeśli ktokolwiek mógłby nam pomóc, to właśnie ona. Chociaż wydaje mi się, że powinieneś jej powiedzieć o warunkach zerwania klątwy…
— Matko, naprawdę myślisz, że będę w stanie przerwać klątwę, gdy ktoś, zwłaszcza Granger, zakocha się we mnie? Chodzi mi o to… spójrz na mnie! — ryknął.
Pani Malfoy aż podskoczyła.
— Musisz tylko pomóc jej zapomnieć o przeszłości, to wszystko.
— Byłem dla niej potworem na długo przed tym, jak zostałem przekształcony w jednego z nich. Nie ma mowy, żeby Granger kiedykolwiek się we mnie zakochała. Poza tym było powiedziane, że ja również muszę się zakochać i nie ma mowy, żebym pokochał tę wszystko wiedzącą wiedźmę o napuszonych włosach.
Pani Malfoy wypuściła głośno powietrze.
— W porządku, kochanie. Chociaż jeśli chcesz, aby zaczęła naprawdę cię szanować, powinieneś spróbować zachowywać się jak dżentelmen. Przestań się garbić. Wyprostuj się. Nie warcz na nią. Tylko… porozmawiaj.
Draco parsknął śmiechem.
— Dlaczego myślisz, że wróci? Prawdopodobnie zaoferowała pomoc, ponieważ chciała stąd wyjść i nigdy więcej się tu nie pojawi.
— Gdyby chciała odejść, nie pomagając nam, zrobiłaby to przed podaniem śniadania i prawdopodobnie przeklęłaby cię na odchodne. Ale została i wysłuchała. Ciekawość zwycięży. Wróci — powiedziała pewnie pani Malfoy. Wózek zaczął się poruszać, kierując się do drzwi — Sprawdzę, co się dzieje w kuchni. Do zobaczenia wieczorem, kochanie.
Draco burczał pod nosem, wracając do swojego pokoju; wiedział, że matka się myliła; bez względu na to, jak ją traktował, wiedział, że Hermiona Granger widzi w nim tylko potwora.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hermiona nie miała zamiaru pomagać Malfoyowi. Zamierzała wrócić do swojego mieszkania, przebrać się w świeże ubrania i zapomnieć o ostatnich dwudziestu czterech godzinach, zanurzając się w książce.
Taki miała plan.
Szkoda tylko, że umysł nie pozwolił jej przestać myśleć o Malfoyu i fatalnym położeniu, w którym się znalazł.
Usiadła na kanapie z książką w ręku, ale nie mogła się skupić, próbując sobie przypomnieć, czy w ciągu ostatniego roku widziała na ulicy Pokątnej kogoś sprzedającego róże. Potrząsając głową, spróbowała ponownie skupić się na swojej książce.
Ale kiedy po raz czwarty przeczytała to samo zdanie, zamknęła wolumin z trzaskiem, warcząc na siebie i odkładając go z powrotem na półkę.
Zdecydowała, że wycieczka na ulicę Pokątną nie była takim złym pomysłem i możliwe, że to nowa książka bardziej ją zainteresuje. Włożyła długi, zimowy płaszcz i siecią Fiuu przeniosła się do Dziurawego Kotła, a stamtąd na ulicę Pokątną.
Pierwszą rzeczą, którą poczuła, był świeżo pieczony chleb. Uśmiechnęła się, patrząc na nową piekarnię otworzoną tutaj niemal rok temu. Zawsze sprzedawano ten sam rodzaj pieczywa i skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie było pyszne. Może kupi trochę w drodze do domu…
— Dzień dobry, panno Granger! — zawołał piekarz.
Hermiona pomachała i uśmiechnęła się.
— Witaj, jak się masz?
— W porządku. Gdzie się wybierasz?
— Och, do księgarni, muszę kupić nową książkę i…
— To cudownie! — Spojrzał za siebie. — Marie! Bagietki! Pospiesz się!
— Idę, ojcze! — odpowiedział głos w sklepie.
Hermiona uśmiechnęła się.
— Przyjdę tu w drodze powrotnej i coś wybiorę.
Piekarz pomachał jej przyjaźnie, po czym kontynuowała spacer po brukowej ścieżce.
Przypadkowo miała na oku starsze wiedźmy sprzedające róże, ale zanim doszła do księgarni, nie znalazła żadnej pasującej do opisu Malfoya.
Kiedy weszła do Gałek i Mioteł, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nowa księgarnia nie była tak zatłoczona jak Esy i Floresy. Podobało jej się to, że w małym sklepiku można było poczuć się jak w domu z czasów dzieciństwa.
Starszy sprzedawca, pan Watson, posłał jej uśmiech.
— Witaj, panno Granger! W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
Uśmiechnęła się do mężczyzny.
— Dzień dobry, panie Watson. Chciałam się rozejrzeć. Macie coś nowego?
Starszy pan zachichotał.
— Nic od wczoraj — powiedział, puszczając oko.
Hermiona zarumieniła się, prawie zapominając, że była tutaj poprzedniego dnia na chwilę przed przerwą na lunch.
Przejrzała książki i natknęła się na tę, którą od jakiegoś czasu obserwowała. Zdjęła ją z półki i zaczęła kartkować.
— Może ją weźmiesz? Na koszt firmy.
Hermiona spojrzała na niego oszołomiona.
— Och, nie mogłabym, mam galeony…
— Przestań — przerwał jej, machając dłonią. — Nalegam.
— Bardzo dziękuję — powiedziała, uśmiechając się.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę, nim usłyszeli dzwonek, dający znak, iż pojawił się nowy klient. Hermiona pomachała na pożegnanie i gdy tylko wyszła, od razu wsadziła nos w nowo zakupioną książkę. Natychmiast zderzyła się z wysokim, muskularnym ciałem.
— Hermiona? — zapytał głos.
Podniosła wzrok, ostatkiem sił powstrzymując się od jęku.
— Cześć, Cormac… Jak się masz?
Uśmiechnął się szeroko.
— Dobrze. Wczoraj wstąpiłem do twojego biura, ale nie było cię tam… unikasz mnie? — drażnił się.
Przewróciła oczami i zaczęła iść, wiedząc, że podąży za nią.
— Nie, Cormac. Pracowałam.
— Tak, domyśliłem się, więc udałem się także do twojego mieszkania i…
— Cormac! — zawołała, odwracając się. — Proszę… po prostu… przestań. Okej? Chodziliśmy ze sobą przez jakiś czas na szóstym roku, ale to wszystko. To koniec. Proszę, nie próbuj więcej.
Cormac podniósł ręce w geście poddania.
— W porządku, Hermiono, rozumiem. Chociaż jeśli zmienisz zdanie, moje biuro znajduje się kilka kroków od twojego — powiedział z kolejnym mrugnięciem.
— Nigdy w życiu — wymamrotała, gdy się odwróciła i odeszła.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Późno w nocy, gdy Hermiona zjadła kolejną bułkę z piekarni, odwróciła ostatnią stronę nowej książki i uśmiechnęła się na szczęśliwe zakończenie.
To była bajka — z nieszczęśliwą damą, dzielnym księciem i mroczną klątwą sprowadzoną na ziemię. Hermiona nie mogła się powstrzymać przed myśleniem o Draco i klątwie rzuconej na niego i cały dom. Wiedziała, że musi mu pomóc, ale jak?
Następnego dnia wykorzystała przerwę na lunch, aby przeszukać starą bibliotekę Ministerstwa. Miejsce to było zazwyczaj opuszczone z powodu starych i przestarzałych ksiąg, ale być może to właśnie ich potrzebowała. Bezskutecznie wertowała książkę po książce. Po tygodniu poszukiwań Hermiona w końcu się poddała — nie było tutaj żadnych odpowiedzi. Następnym logicznym krokiem był powrót do dworu Malfoyów i rozmowa z Malfoyem, aby uzyskać więcej szczegółów. Może nawet mogłaby go przekonać, aby pozwolił jej korzystać z biblioteki… Na pewno miał książki dotyczące klątw i tym podobnych.
Kiedy wróciła do swojego biurka, napisała krótki list do blond bestii, pytając, czy nie miałby nic przeciwko, gdyby przyszła w weekend, aby omówić jego „kłopotliwe położenie”.
Nie otrzymała odpowiedzi aż do późnego wieczora, kiedy jej sowa, Filip, wpadła do kuchni i upuściła pergamin. Rozwinęła zwitek i zmrużyła oczy, widząc zarysowania, które prawdopodobnie można było uznać za pismo Malfoya. Po około dziesięciu minutach udało jej się je rozszyfrować:

Granger,
Sobota, południe.
D.M.
PS. Żadnych sów!
 __________

Witajcie :) jest sobota, więc czas na nowy rozdział tłumaczenia. To taka przejściówka, bo w sumie niewiele się działo, ale mam nadzieję, że mimo to Wam się podobało. Dajcie znać w komentarzach! Są naprawdę motywujące i nie ukrywam, że poprawiają nastrój.
Ja dzisiaj miałam mega cudowny dzień, który spędziłam z fantastycznymi osobami. Pierwszy raz poszłam na paradę równości i było super! Mega pozytywna atmosfera i nadal w głowie huczą hity z lat 90-tych. 
Następny rozdział pojawi się za tydzień, więc miłego leniuchowania w niedzielę i udanego tygodnia! Enjoy!
PS. Oczywiście komentujcie i oceniajcie! Jak to zwykle piszę na koniec. :)

2 komentarze:

  1. Cały dzień dzisiaj siedziałam jak na szpilkach i wchodziłam tu w poszukiwaniu.... Bestii 😂
    Nie zawiodłam się- jest!

    Faktycznie, dzieje się niewiele, ale takie rozdziały też są potrzebne :)
    Myślałam że Hermiona spotka tę kobietę, szkoda że tak się nie stało.
    Hermiona i ta jej ciekawość! Ciekawe, czy i tym razem będzie pierwszym stopniem do piekła 😏
    Super że tak regularnie dodajesz rozdziały!
    Autentycznie niekiedy zapominam że to tłumaczenia, bo nie czuć zgrzytów czy językowych niezręczności. Słowem - cud, miód i orzeszki :D
    Pozdrawiam ciepło!
    A.C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy fakt, że wyczekujesz kolejnych części! Dzięki temu nadal mam nadzieję, że moje tłumaczenia mają sens. Dziękuję Ci za to <3
      Wiem, że ten rozdział to taki przerywnik, ale potem będzie lepiej. Wiadomo było, że Hermiona jest bardzo ciekawską osobą, więc nie mogłaby tak po prostu zrezygnować z zagadki. Niedługo się dowiecie, do czego to doprowadzi.
      Wrzucam rozdziały regularnie, bo chcę mieć z Wami kontakt i nie chcę już nic zaniedbywać. Poza tym zbliżają się wakacje, więc przy odrobinie szczęścia uda mi się przygotować coś ekstra. Ale o tym później.
      Nad tymi rozdziałami pracują także moje bety, bez nich nie byłoby tak idealnie, ale mimo wszystko dziękuję za komplement. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy