niedziela, 3 października 2021

[T] To, co najlepsze: Rozdział 10

 

Przewracając oczami, Hermiona obserwowała, jak Scorpius delikatnie szturchnął Krzywołapa, budząc go z drugiej porannej drzemki. Niespodziewanie czajnik zagwizdał w momencie, gdy zadzwonił telefon, a Hermiona podskoczyła. Nie spodziewała się telefonu. Podniosła słuchawkę, przyłożyła ją do ucha i owinęła przewód wokół palca.

— Halo?

— Hermiono, nigdy nie uwierzysz w moje parszywe szczęście. — Hermiona mogła się domyślić po szorstkości jej głosu. — Jestem chora i zarażam.

— Och, w porządku. Mogę wziąć dzień wolny. W sklepie jest dzisiaj komplet pracowników…

Clara odchrząknęła.

Albo uznasz za korzystne, aby Draco znów zajął się Scorpiusem przez cały dzień. Robi się poważnie między wami, prawda?

Nie była pewna, czy mądrze było kusić los, zgadzając się, czy nawet powinna to rozważać. Znali go zaledwie kilka tygodni. To prawda, że te tygodnie były wypełnione śmiechem, od którego bolały ją policzki i pozbawiał ją powietrza.

— Co sugerujesz?

Scorpius zachichotał, gdy Krzywołap przewrócił się na plecy, ukazując brzuch do głaskania. To była pułapka, ale jej syn za każdym razem się nabierał, a ich przerośnięty kot podgryzał mu ręce.

— Co byś zrobił, gdybym to ja cię ugryzł?

— Nie gryź Krzywołapa — syknęła Hermiona, zwracając się do telefonu. — Claro…

Clara westchnęła.

— Zbliżyliście się do siebie i to wspaniale, ale w końcu będziesz musiała powiedzieć o tym związku Scorpiusowi. Nie oznacza to, że powinnaś zrobić to natychmiast, ale przygotowanie się do tego nie brzmi źle.

— Nie wiem. — Hermiona przygryzła dolną wargę.

— Ostatnim razem fantastycznie się bawili. Scorpius opowiedział mi o tym. Tylko o tym mówił przez resztę tygodnia.

Hermiona o tym wiedziała. Odetchnęła i natychmiast przełknęła ślinę.

— W porządku, wpadnę do Draco i zapytam. Zdrowiej szybko. Chcesz, żebym zrobiła ci zakupy w sklepie spożywczym?

— Nie, ale jestem pewna, że i tak to zrobisz. — Clara parsknęła. — Tylko zwykłą zupę, jeśli łaska. Do zobaczenia później.

Połączenie zostało zerwane i Hermiona odłożyła słuchawkę na podstawkę.

— Scorpius? Załóż płaszcz, idziemy do Draco. — Zanim te słowa wypłynęły z jej ust, zerwał się na równe nogi i chwycił płaszcz, który wisiał na krześle. — Dlaczego nie ubierasz się tak szybko przez cały czas?

Przechylił głowę w bok z szerokim uśmiechem, który kobieta pewnie znienawidzi, gdy chłopiec będzie nastolatkiem.

— To Draco, mamo.

Obrócił się na pięcie z rozmachem. Gdy tylko dotrą do momentu, w którym mu powiedzą, jeśli to zrobią, Scorpius z pewnością nie będzie miał żadnych zastrzeżeń do jej związku z Draco.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Bez niespodzianek, Draco zgodził się sekundę po tym, jak go poprosiła. W rzeczywistości nie skończyła pytania, a porozumienie wyszło z jego ust i wymieniła z nim uśmiechy, gdy Scorpius opadł na trawnik. Ale chwila ciszy zniknęła, gdy tylko nadeszła.

— Muszę dzisiaj pracować. To praca biurowa, więc jeśli nie masz nic przeciwko, żebym zabrał go ze sobą na kilka godzin… — Draco urwał. — To naprawdę żaden problem i nie bylibyśmy tam długo.

Nie była pewna, czy posterunek policji to najlepsze miejsce dla sześcioletniego chłopca, ale ustąpiła.

— Będziesz go trzymał z dala od kłopotów? Nie zobaczy nikogo, kto jest przestępcą, prawda? — Kiedy odwróciła wzrok, znalazła syna pochylonego i skubiącego źdźbła trawy, a potem zerknęła na Draco, którego oczy ściemniały. — Draco?

Potrząsnął głową.

— Oczywiście, że nie. Nie pozwoliłbym, żeby tak się stało i tak, uchronię go od kłopotów. Zjemy lunch i przyniesiemy ci go później?

Cóż, gdy tak to ujął…

Hermiona skinęła głową.

— Świetnie. Nie mogę się doczekać. — Patrzyła, jak jego oczy przesuwają się na jej usta. — Nawet o tym nie myśl.

Zaśmiał się.

— Mam spiżarnię.

Odwróciła się od niego, przesuwając palcami wzdłuż żyły na wewnętrznej stronie jego nadgarstka.

 — Wiesz, wolę łóżka od spiżarni. To… informacja na następny raz.

Oczy Draco zwęziły się, ale nie odwróciła wzroku, gdy ogarnęło ją poczucie triumfu.

— Scorpius — potargała mu włosy, kucając obok. — Draco będzie cię pilnował przez cały dzień, dobrze? Musi pracować przez kilka godzin, więc masz zachowywać się jak najlepiej.

Spojrzał nad nią na Draco z szeroko otwartymi oczami.

Naprawdę? Dzięki, mamo! — Scorpius zarzucił ręce na jej szyję, ściskając ją mocno, po czym podbiegł do Draco.

Śmiejąc się pod nosem, Hermiona nagle nie była pewna, kogo jej syn bardziej lubi.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kiedy wrócił do domu, Scorpius zapytał, czy Draco mógłby się nim czasami opiekować. Może nie tylko wtedy, gdy Clara jest chora?

Potem szybko dopowiedział Nie chcę, by Clara myślała, że jej nienawidzę.

To było urocze. Hermiona zachichotała, kiedy położyła go do łóżka, mierzwiąc mu włosy, dopóki nie zaprotestował. Pocałowała go w czoło i zasnął, gdy stała w drzwiach.

To było trzy noce temu. Przez wszystkie trzy noce Scorpius budził ją atakiem krzyków, które przeszywały ją do szpiku kości, że instynktownie złapała kij z szafy. Nie miewał koszmarów od ponad dwóch lat. Wtedy przekonywała go, że pod jego łóżkiem, ani w szafie nie ma potworów, więc nagłe pojawienie się koszmarów było dziwne.

Jego małe rączki były wilgotne, a twarz poczerwieniała od hiperwentylacji. Łzy spływały mu po policzkach, gdy Hermiona otworzyła drzwi.

— Kochanie — wydyszała, siadając obok niego, gdy przecierał twarz pościelą. — Co się stało?

Nie chciał jej powiedzieć dwie noce wcześniej. Za każdym razem gdy pytała, Scorpius odwracał się od niej i nie mówił ani słowa. Biorąc pod uwagę jego zwykłą szczerość, nawet gdy pakowało go to w kłopoty, Hermiona nie była pewna, co o tym sądzić.

— Kochanie, nie mogę pomóc, jeśli nie wiem, co się dzieje. — Potarła jego plecy, kiedy osunął się do przodu. — Możesz powiedzieć mi wszystko.

Słaby szloch wstrząsnął jego ciałem.

— Nie chcę mieć kłopotów.

— Nie będziesz…

— Draco nie wie.

Zmroziło krew w jej żyłach.

— O czym ty mówisz?

Scorpius potrząsnął głową.

— Lubię, gdy się mną zajmuje. Bawimy się i…

Jej paznokcie wbiły jej w jej dłoń, gdy jedna zacisnęła się w pięść.

— Scorpius, to ważne, by być szczerym. Nie wpadniesz w kłopoty. Zwłaszcza, jeśli to nie była jego wina, a jeśli była…

Nie chciała podążać tym tokiem myślenia.

Przełknął ślinę i odwrócił się, by schować twarz w jej piersi.

— Draco musiał z kimś porozmawiać. Siedziałem przy jego biurku. Był tam folder i raczej nie powinienem go otwierać, ale to zrobiłem.

Objęła go ramionami.

— Scorpiusie, co widziałeś?

Minęło kilka sekund.

— Była ranna. Jej głowa krwawiła. Nie widziałem jej twarzy.

Uświadomienie sobie spadło na nią, jak grom z jasnego nieba, po czym szybko zastąpiła je wściekłość. Wiedziała, że Scorpius prawdopodobnie widział zdjęcia z morderstwa, o którym Draco wspomniał kilka tygodni wcześniej. Był to temat plotek i wiedziała, że dziewczyna została pobita na śmierć.

A Scorpius to widział.

Hermiona nie poruszyła się, gdy płakał, wtulając się w nią, dopóki jego oddech nie zwolnił. Położyła go i przykryła pościelą, siedząc z nim dwadzieścia minut, aby upewnić się, że śpi. Cicho zamykając drzwi, z wyjątkiem szczeliny, by wpuścić światło, pospiesznie zeszła po schodach i założyła buty, otulając się cienką kurtką.

Mimo że była druga nad ranem, nie obchodziło jej zbytnio, czy obudzi Draco, waląc w frontowe drzwi jego domu. Sekundę później otworzyły się, ukazując go w pełni ubranego w piżamę, marszczącego brwi.

— Hermiono? Czy ze Scorpiusem wszystko w porządku? Czy ty…

Przerwała mu swoim złośliwym i donośnym głosem — walić sąsiadów — i przyszpiliła go ostrym spojrzeniem.

— Nie jest z nim kurwa dobrze przez ciebie!

Cały kolor odpłynął z twarzy Draco, gdy uniósł ręce.

— Czekaj, ja nic nie…

— Nic nie zrobiłeś? — Hermiona zakończyła z sykiem. — Myślę, że ty i ja wiemy, że to nieprawda. Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłam mu iść z tobą do pracy! Nie wierzę, że w ogóle powierzyłam ci mojego syna!

Draco wzdrygnął się.

— Hermiono, nie wiem, co się dzieje, ale nigdy celowo nie skrzywdziłbym Scorpiusa.

Szczerość wypływała z każdego słowa i jakoś to powodowało, że było jeszcze gorzej.

Opierając dłonie na biodrach, spojrzała na niego ostrym i bezlitosnym spojrzeniem.

— Co sobie myślałeś, zostawiając akta dotyczące morderstwa tej biednej dziewczyny na swoim biurku, skąd mój syn mógł je wziąć. Czyż nie żartowaliśmy jakim to jest wścibskim dzieckiem? O czym myślałeś? — Każde słowo było zaakcentowane, niemal przypominało warknięcie.

Zacisnął powieki, a palce zacisnęły się wokół framugi drzwi.

— Nie miałem pojęcia.

— To oczywiste i możliwe. Budził się z krzykiem przez ostatnie trzy noce, bo widział tę dziewczynę z rozwaloną głową! Chcesz wiedzieć, co sprawia, że jestem jeszcze bardziej zła?

Draco nic nie powiedział, ale widziała, jak jego gardło pulsuje, gdy przełyka.

— Nie chciał mi powiedzieć, żebym się na ciebie złościła. Nie chciał, żebyś był na niego zły za węszenie. I wiesz co jeszcze? Scorpius zapytał mnie tej nocy, kiedy wrócił do domu, czy mógłby spędzać z tobą więcej czasu. — Hermiona potrząsnęła głową. — Nie wiem, o czym myślałam, kiedy rozważałam powiedzenie „tak”?

— Hermiono, czekaj…

Sięgnął ku niej, ale cofnęła się.

— Nie chcę słyszeć twoich przeprosin. Jakiekolwiek by nie były, nie są wystarczająco dobre.

Załamanie pojawiło się na jego twarzy i nie mogła sobie wyobrazić, skąd wzięło się przekonanie, że może wyglądać na tak przygnębionego.

— Tak mi przykro. Nie miałem pojęcia. Nigdy bym… — Głos mu się załamał, a oczy zaszły łzami.

Zeszła po schodach.

— Wiem, że ci przykro, ale to nie wystarczy.

Hermiona nie obejrzała się, nawet mając świadomość, że Draco wciąż znajduje się na swoim ganku.

Mając nadzieję, że ona wróci.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Wszechogarniający ból w klatce piersiowej mógł być porównywalny tylko z jedną chwilą z jego życia i to był moment, w którym patrzył, jak Granger znika pośrodku Ostatecznej Bitwy pochłonięta przez ciemnofioletową mgiełkę. Czekał, aż kobieta wróci do domu, czekał, aż zgasną wszystkie światła, z wyjątkiem tego, które, jak wiedział, Hermiona zostawiła dla Scorpiusa.

Kurwa.

Scorpius…

Naprawdę zjebał. Przeczesując włosy palcami, odwrócił się i zobaczył twarz Pottera wciąż unoszącą się w kominku.

— Słyszałeś wszystko?

Potter skrzywił się.

— Tak, stary, będziesz…

— Wiedziałem, że to spierdolę.

— Draco, to błąd, ale to nie oznacza, że wszystko się spieprzy. To tymczasowe… spieprzenie.

Harry skulił się pod spojrzeniem Draco.

— Zdaje się, że mówiłeś, że to słyszałeś.

Potter westchnął.

— Najwyraźniej nie jesteś w nastroju do rozmowy, ale jeśli zdecydujesz, że…

— Raczej nie.

— … wiesz, gdzie mnie szukać.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco wiedział, że potrzebowała przestrzeni. Jednak trzy dni później nie był pewien, czy trzymał się z daleka, by załagodzić sytuację, czy też dlatego, że był tchórzem. Połączenia Pottera przez sieć Fiuu pozostały bez odpowiedzi i Draco nawet przeszło przez myśl, aby odłączyć się na zawsze. Zrobiłby to, gdyby nie Robards. Jeśli mężczyzna wezwał by go bezpośrednio do zdania raportu ze sprawy — a wkrótce by to zrobił, gdyby Draco nie poinformował Pottera, że upił się w sztok — a Draco by nie odpowiedział… Cóż, Draco nie miał szczególnej ochoty zastanawiać się nad konsekwencjami.

Nie zatrzymał się koło jej domu bez zapowiedzi, chociaż dąsał się na sofie, zastanawiając się, czy myślała o nim podczas kolacji, którą powinni zjeść wspólnie. A jego zdradziecki umysł zapewniał go, że być może Granger nie była do niego tak przywiązana, a to było dokładnie to, co sprawiłoby, że nie chciałaby być z nim widziana.

Nie zatrzymał się także niby przypadkiem koło księgarni.

Przez cały czas zastanawiał się, czy ona też za nim tęskni. Było jasne, że przynajmniej ktoś z domu Granger tęsknił. Draco obudził się, by znaleźć Krzywołapa w swoim domu, miauczącego z oburzeniem na pustą miskę, którą strącił ze stołu. Draco nie miał pojęcia, jak pół-kuguchar dostał się do środka, ale zamiast tego go nakarmił.

Krzywołap leżał zwinięty w kłębek w nogach łóżka, podczas gdy Draco wpatrywał się w paczkę przed nim. Był na tyle dorosły, by nie bać się złych wiadomości, które niewątpliwie zawierała koperta. Nic nigdy nie przychodziło mu łatwo — nie skarżył się, to było wciąż prawdziwe ogólne oświadczenie.

Przełykając ślinę, rozerwał kopertę i zaśmiał się, gdy Krzywołap warknął przez sen.

— Jesteś gwałtownym maleństwem.

Nie było potrzeby czytania dokumentu. Przeglądając pierwszą stronę, Draco już wiedział, a żołądek podszedł mu do gardła. Mimo to przeczytał treść jeszcze kilka razy, pragnąć, aby wyschnięty atrament na stronie zamienił się w inne słowa.

— Kurwa!

Krzywołap otworzył jedno oko.

Draco spojrzał na niego, obserwując jak rozciąga się na pościeli i wbija w nią pazury.

— Jasne, czuj się jak u siebie w domu.

Miau.

— Merlinie, mam przejebane.

Przeczesał palcami włosy, paznokcie podrapały skórę głowy.

Z kolejnym miauknięciem, tym razem bardziej wściekłym niż poprzednie, Krzywołap usiadł i wpatrywał się w kawałki pergaminu zaśmiecającego łóżko. Przechylił głowę na bok, a kiedy Draco wygładził futro na czubku jego głowy, zwierzę pochyliło się w jego stronę.

— Nie rozwiążą zaręczyn — wyszeptał Draco, a jego żołądek się skręcił. — Nie wiem, czy uda mi się z tego wymigać.

Przebierając nogami, Krzywołap wspiął się na jego kolana, patrząc mu prosto w oczy.

— Nie wiem, dlaczego ci to mówię. Nie rozumiesz, prawda?

Rozległ się dziki syk, po którym nastąpił dźwięk, który Draco uznał za warczenie, zanim Krzywołap zeskoczył z jego kolan i rozerwał pergamin. Mężczyzna parsknął, wciąż czując nieszczęście, gdy spojrzał na łóżko teraz wypełnione podartymi kawałkami pergaminu.

— Ja też tak o tym myślę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

To był właściwy wybór, powtarzała sobie Hermiona. Wierzyła w to, odkąd ponownie przeanalizowała fakty, bo przecież one nie podlegały negocjacjom. Pozwolenie Draco na pilnowanie Scorpiusa nie było złą decyzją, ale Draco był rażąco nieodpowiedzialny.

Powinien był wiedzieć, że teczka leży na biurku.

Powinien był zdawać sobie sprawę, że wszystko może się zdarzyć.

Powinien…

Ten sposób myślenia posunął się tak daleko, że odpłynęła myślami. Chociaż pod żadnym względem nie obwiniała Scorpiusa — był tylko dzieckiem, a koszmary, z którymi się zmagał, były wystarczającą karą — powinien był wiedzieć, że nie może dotykać czegoś, co nie należało do niego.

Przypominając sobie powody winy Draco, które na dobrą sprawę były podważalne, uznała, że to cud, że była nieugięta przez tak długi czas. Tydzień to zbyt długi czas spędzony z dala od osoby, która sprawiła, że ostatni miesiąc minął w plątaninie splątanych kończyn i spiżarni i śmiechu aż to utraty tchu.

Nie wspominając, że bez względu na to, co robiła, wspomnienie twarzy Draco, gdy odchodziła, zawsze łamało jej serce. Wiedziała, że wystarczyły sekundy, żeby błagał ją o przebaczenie. W jego rysach twarzy był wypisany prawdziwy żal i wstyd.

Hermiona powinna była powiedzieć, że potrzebuje czasu na uspokojenie się, na przemyślenie wszystkiego. Żałowała swoich złośliwych słów, jakiekolwiek by one nie były, to nie wystarczy.

I przeszkadzało jej to w każdej sekundzie każdego dnia.

Scorpius też nie radził sobie zbyt dobrze. Słusznie zdenerwowana, kilka razy przyłapała go na próbie wymknięcia się frontowymi drzwiami. Tęsknię za Draco. Mamusiu, proszę?

Wiedząc o tym wszystkim, nie była zaskoczona, gdy Scorpius spojrzał na nią pośrodku alejki podczas zakupów spożywczych.

— Mamusiu?

— Co się stało? — Hermiona sięgnęła po ostatnie pudełko płatków śniadaniowych na górnej półce. Była po prostu za niska, byłoby łatwiej, gdy był z nią ktoś wyższy. Ktoś jak…

— Czy Draco może przyjść dzisiaj na kolację?

Pudełko wyślizgnęło się z jej palców i próbowała je złapać, uderzając łokciem o półkę.

— Ja… — Hermiona urwała, odzywając się dopiero wtedy, gdy ton jej głosu był normalny. — Nie jestem pewna, czy Draco będzie chciał, kochanie. On i ja pokłóciliśmy się.

Scorpius wpatrywał się w podłogę.

— To wszystko moja wina. — Założył ręce na piersi. — Mamusiu, naprawdę tęsknię za Draco.

Wrzucając pudełko do wózka, uklękła przez Scorpiusem.

— Nic nie jest twoją winą. Draco i ja jesteśmy dorośli.

— Chcę mu pokazać moje nowe książki. — Oczy chłopca zaszły łzami. — Poprosiłem Clarę o jedną ze smokiem. Tak ma na imię, prawda?

Nie mogła mu odmówić, nie wtedy, gdy był na granicy płaczu i patrzył w nią w ten pełen nadziei sposób. Z pewnością nie kiedy Hermiona także bardzo tęskniła za Draco.

— Porozmawiam z nim wieczorem. Co ty na to? Możesz zostać trochę z Clarą, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, może wpadnie dziś wieczorem lub jutro.

Możesz zostać trochę z Clarą, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, może wpadnie dziś wieczorem lub jutro.

— Naprawdę? — Scorpius rozpromienił się i otarł oczy.

Hermiona skinęła głową.

— Tak, naprawdę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Uważała się za szczęściarę, kiedy Clara o nic nie pytała i po prostu wprowadziła Scorpiusa do środka po ich wyprawie do sklepu.

Wycierając dłonie w dżinsy, zrobiła sobie krótki spacer do Draco i ta sama deska co zawsze zaskrzypiała pod jej stopami, gdy wspinała się po schodach. Zanim Hermiona zdążyła sobie to wyperswadować, lekko zapukała w frontowe drzwi.

Część jej chciała odejść, ale to nie pomogłoby nikomu. Podczas gdy jej gniew był niesłuszny, unikanie do przez kilka dni było irracjonalne i dziecinne. Myśl o ucieczce zniknęła, gdy drzwi się otworzyły.

— Jeśli to zły moment… — Hermiona przerwała, robiąc wszystko, co w jej mocy — i nie udało jej się — by nie patrzeć na jego nagą klatkę piersiową. Wokół pasa miał owinięty ręcznik i było jasne, że pod spodem nic nie ma.

Oczy Draco były szeroko otwarte i potrząsnął głową.

— Nie! W porządku. Proszę, wejdź. Ubiorę się i zaraz wracam.

Zostawił ją w progu, po zamknięciu za nią drzwi.

Przełykając, Hermiona podeszła do sofy. Krzywołap wyszedł zza rogu.

— Więc tutaj się schowałeś.

Usiadła na środku sofy, krzyżując jedną nogę z drugą, gdy jej kot zwinął się na poduszce obok niej.

Chwilę później Draco wyłonił się z korytarza, woda wciąż spływała z jego włosów, gdy usiadł obok niej. Jego kolano było ciepłe przy jej nogach, a gardło podskakiwało, gdy przełykał.

— Dobrze cię widzieć.

— Przepraszam — wypaliła Hermiona, chwytając go za kolano i przysuwając się bliżej niego. — Po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że mogłam przesadnie zareagować tamtej nocy. Scorpius obudził się wtedy zalany łzami, a ja… byłam tak wściekła, że całą winę skierowałam na ciebie. To był wypadek.

Uniósł brwi.

— Miałaś rację i naprawdę nie sądzę, że przesadziłaś, Hermiono. Monumentalnie spieprzyłem i…

Ręce Hermiony objęły jego twarz i przycisnęła swoje usta do jego, wplatając palce we wciąż mokre włosy. Cokolwiek chciał powiedzieć, nie miało to znaczenia, gdy przyciągnął ją do swojej piersi.

— Przepraszam — wyszeptała Hermiona — nie mogę przestać myśleć o tym, jak bardzo tęskniłam za całowaniem się z tobą.

— Zapewniam, że to uczucie jest całkowicie odwzajemnione. — Draco zaśmiał się.

Odsuwając się, Hermiona podwinęła nogi pod siebie.

— Teraz, gdy mogę jasno myśleć, musimy przeprowadzić poważną rozmowę o tym, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu.

Jego oczy pociemniały.

— Wybacz, jeśli to brzmi dziwnie albo zbyt bezpośrednio, biorąc pod uwagę krótki czas, odkąd się znamy, ale Scorpius tęsknił za tobą jak szalony. Ja także tęskniłam za tobą jak szalona.

Twarz Draco złagodniała.

— To nie jest dziwne.

Westchnęła z ulgą.

— Nigdy nie wpuściłam nikogo do życia Scorpiusa, Draco. Kiedy to się stało, ja… Pomyślałam, że to był błąd, ale nie wierzę w to, niezupełnie. Wiem, że tamtej nocy powiedziałam okrutne słowa, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz.

— Niedługo przekonasz się, że nie ma niczego, czego był ci nie wybaczył. — Kręcił jej loki wokół palca, jego uśmiech był ponury.

— Nie wiem jak to powiedzieć. — Hermiona przygryzła dolną wargę. — To niemal żenujące, że nigdy nie wpuściła do jego życia kogoś z kim się umawiałam, Draco. Bałam się — właściwie nadal boję — co by się stało, gdybyśmy mu powiedzieli, że się spotykamy, a potem to by się skończyło.

Draco uniósł głowę.

— Hermiono…

— Nie proszę cię, żebyś mi cokolwiek obiecywał. Nie chcę, żeby to tak brzmiało, ale tylko w taki sposób ma to szansę przetrwać, jeśli traktujesz to tak poważnie, jak ja. Gdy robiliśmy dzisiaj zakupy na kolację, Scorpius rozpłakał się na środku sklepu, ponieważ tęsknił za jedzeniem z tobą kolacji.

— On… co?

Hermiona skinęła głową.

— Uwielbia cię, ale nie mogę wpuścić się do jego życia jako kogoś ważnego dla mnie, jeśli nie…

Draco pociągnął ją na swoje kolana, chwytając za biodra i mocno pocałował.

— Tęskniłem za tobą. — Jego ręce zsunęły się po jej bokach. — Tęskniłem za Scorpiusem. A jeśli pytasz mnie, czy to coś poważnego i czy jesteś dla mnie ważna, odpowiedź brzmi: tak. Zawsze było tak.

Zawsze brzmiało dziwnie, ale Hermiona uśmiechnęła się, słysząc te piękne słowa i przesunęła biodra bliżej niego.

— Idealnie — zamruczała. — Jednak mój syn oczekuje ciebie na kolacji za piętnaście minut, więc jeśli się nie pospieszysz…

Parsknął.

— Nie ma pospiechu, a poza tym nasz pierwszy raz na pewno nie będzie na mojej sofie.

Oczy Hermiony pojaśniały.

— A drugi?

— Ty kusząca mała wiedźmo. — Draco przyciągnął jej usta do swoich.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Tego wieczoru podczas kolacji Draco i Scorpius spierali się o przedstawienie smoków w nowej książce chłopca. Draco upierał się, że smoki nie byłyby tak przyjazne, gdyby się zakradały — rzucając jednocześnie spojrzenie pełne humoru Hermionie — a Scorpius mruknął, że wszystko, co muszą zrobić, to być krewnym i będzie dobrze. To była prawdopodobnie najdziwniejsza debata, jaka kiedykolwiek miała miejsce przy jej stole i Hermiona podejrzewała, że jeśli będzie ich jeszcze kilka, jeżeli Draco będzie w to zaangażowany.

Przynajmniej miała nadzieję, że tak będzie.

Po położeniu Scorpiusa do łóżka, uciekając się do przekupstwa, że następnego dnia pójdą do parku, Draco i Hermiona noc spędzili na sofie. Położyła głowę na jego ramieniu i cieszyła się ciszą, czytając, a on był zadowolony z patrzenia na nią.

To było wstrząsające, ale Hermiona szybko wtopiła się w jego domową atmosferę.

Następnego dnia Scorpius pobiegł do największej zjeżdżalni i pomachał im przed wejściem po schodach.

— Dziękuję, że przyszedłeś z nami dzisiaj. — Hermiona usiadła na ławce i poprawiła bluzkę. — Nie żeby Scorpius dał ci jakikolwiek wybór.

Draco prychnął.

— Z radością tu przyszedłem. — Usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem. — Chcę cię o coś zapytać, ale to sprawa osobista.

Hermiona klasnęła, gdy Scorpius zjechał ze zjeżdżalni.

— Możesz mnie zapytać, o co tylko chcesz.

Bawił się brzegiem jej swetra.

— Czy czułabyś się nieswojo, gdybym zapytał cię o ojca Scorpiusa?

Napięła się.

— Zapytaj mnie o cokolwiek, ale nie mogę zagwarantować, że odpowiem na twoje pytania. O czym zapewne już wiesz.

— Chciałem tylko zapytać, czy myślisz, że kiedykolwiek mogłabyś mu wybaczyć.

Nikt jej o to nie pytał. Zadawali sondujące pytania, niegrzeczne pytania, ale nigdy, czy wybaczy mężczyźnie, który był dla niej obcy. Hermiona obserwowała, jak jej syn machał ze zjeżdżalni i przełknęła ślinę.

— Lubię myśleć, że mogłabym, gdyby miał dobry powód, dla którego trzymał się z daleka. Po prostu nie wiem, kto chciałby go przegapić.

— Tak. — Draco pozwolił głowie opaść do tyłu i wpatrywał się w niebo.

Kiedy spojrzała za siebie, ich oczy się spotkały i dreszcz przebiegł po jej kręgosłupie.

— Nie wyobrażam sobie kogoś, kto dobrowolnie zdecydowałby się przegapić choćby chwilę z wami.

 __________________________

Witajcie :) Wiem, że zapewne nikt się nie spodziewał dzisiaj rozdziału, no ale jest, świeżo przetłumaczony. Nie chcę się tłumaczyć z długiej nieobecności, bo to już brzmi nudno, no ale po prostu nic nie szło po mojej myśli. Mam nadzieję, że teraz już będzie.

Dajcie znać, co myślicie o rozdziale. Ktoś w ogóle czekał czy kompletnie straciliście nadzieję? Związek Draco i Hermiony nabiera rumieńców, ale ten przewijający się wątek zaręczyn trochę namiesza... ale o tym w kolejnych rozdziałach.

Postaram się publikować w miarę regularnie, więc trzymajcie kciuki.

To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

3 komentarze:

  1. Juhuu nowy rozdział! Warto było czekać, bo jest genialny! Trochę dramy i duuużo miłości to coś co lubię najbardziej 😄 Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział. Ale na tak dobre rozdziały warto czekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Już myślałam, że nikt nie czeka, bo w zasadzie nikt tutaj nie komentuje, więc miło. :) Tak drama i miłość będzie się tu przewijać bez końca! Kolejny planuję dodać w weekend.
      Pozdrawiam
      Arcanum

      Usuń
  2. Cudowna praca - ostatnio stwierdziłam, że zaglądnę do blogsfery czy istnieje - no i jest! Dobra robota, Arcanum!
    Trzymaj się i nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy