18 grudnia 2008
W
tym roku Bal Bożonarodzeniowy wypadał w piątek wieczorem i zajęcia skończyły
się wcześnie, aby wszyscy mogli się przygotować. Sale w większości świeciły
pustkami, a w bibliotece od godziny nie było uczniów. Tylko trzydziestu zostało
na przerwę świąteczną, a pozostali mieli wyjeżdżać w sobotę wczesnym rankiem,
aby złapać pociąg z Hogwartu do Londynu na rozpoczęcie ferii zimowych. Hermiona
zrobiła ostatni obchód po bibliotece, zanim zamknęła ją na popołudnie. Zajęcia
oficjalnie zakończyły się w południe i wszyscy wiedzieli, że przed przerwą
świąteczną muszą zabrać wszystkie potrzebne materiały do nauki, zanim stracą
dostęp do książek na praktycznie cały dzień.
Zamknęła
drzwi dużym, ciężkim kluczem i swoim magicznym podpisem, po czym udała się do
swojego pokoju na lekki obiad przed przygotowaniami. Większość profesorów
polegała na skrzatach domowych, które zapewniały jedzenie i napoje, ale
Hermiona zmodyfikowała swoje komnaty, dodając do salonu dobudówkę na pół pokoju
z zestawem szafek i jedną chłodzącą szybko psujące się produkty i kilkoma
innymi na sztućce, ulubione filiżanki do herbaty oraz szafkę na herbatę i
ciastka, w której trzymała także owoce. Miała też mały palnik z czajnikiem,
żeby wieczorem, podczas czytania, móc zaparzyć sobie herbatę ziołową i Ovaltine.
Być może to było jej mugolskie dziedzictwo, ale chciała być pewna, że poprosi
skrzaty, by coś dla niej przygotowały tylko wtedy, gdy sama nie będzie w stanie
tego zrobić.
Po
zjedzeniu herbatników z małego talerza, sera i jabłka, zaczęła przygotowywać
się do balu. Minerwa chciała, aby wszyscy pracownicy w nim uczestniczyli, więc
zgodzili się przebrać i założyć odznakę personelu, która identyfikowała ich
wśród uczniów. Nie chcieli ustalać tematu przewodniego, ale zgodzili się, że
przyjście jako postać historyczna z kultury mugolskiej lub czarodziejskiej jest
najprostszym wyborem, który da im różnorodność w wyborze własnego stylu. Po
leniwej kąpieli i skończeniu ostatniej powieści, Hermiona owinęła się
szlafrokiem i otworzyła drzwi, by wpuścić Astrid, kiedy zapukała do drzwi, tak
jak to miała w zwyczaju robić; z dużą energią, ale i uprzejmością.
—
Hej, wszystko w porządku? — zapytała, nieprzyzwyczajona do tego, że jej
przyjaciółka wygląda na tak zdenerwowaną.
Blondynka
wyglądała prosto, ale oszałamiająco w długich, czarnych spodniach typu palazzo
i dopasowanym, czarnym topie, z rzędami pereł wokół szyi i fryzurą
przypominającą lata dwudzieste.
—
Nawiązanie do Coco Chanel? — spytała Hermiona porozumiewawczo i zaprosiła ją,
by usiadła.
Astrid
jednak ledwo siadła, już zaczęła spacerować.
—
Była wspaniałą czarownicą. Podoba ci się? Czy to za dużo? Niewystarczająco? Nie
wiem. Myślisz, że Sarze się spodoba? — pytała trochę nerwowo.
Hermiona
uśmiechnęła się porozumiewawczo i skierowała do swojej małej kuchni, gdzie
nalała im po małym kieliszku brandy.
—
Jestem pewna, że jej się spodoba. Chyba mówiła, że przebierze się za
mugolskiego naukowca, aby zainspirować niektóre ze swoich uczennic do dalszego
zgłębiania mugolskich nauk połączonych z magicznymi — zadumała się.
Hermiona
i Hanna wiedziały, że francuska nauczycielka obrony przed czarną magią była
biseksualna i podobała jej się panna Sara Newton, nauczycielka mugoloznawstwa.
Sara była uroczą, młodą kobietą; trochę nieśmiałą i cichą, słodką, krągłą
blondynką o uroczych oczach i zamiłowaniu do książek, w którym prawie
dorównywała Hermionie. Była córką profesora antropologii i szkockiej malarki. W
latach osiemdziesiątych wychowywała się w liberalnym, mugolskim gospodarstwie
domowym, w którym nazwisko Thatcher uważano za przekleństwo. Tyle dowiedziały
się z okazjonalnych wieczorów przy winie, które odbywały się w komnatach
Hermiony.
I
może raz czy dwa ukradkiem Sara spojrzała na Astrid, kiedy ta mówiła; jej
spojrzenie było zaciekawione i pojawił się lekki rumieniec na policzkach.
Hermiona to zauważyła, chociaż znała swoją koleżankę na tyle dobrze, by
wiedzieć, że nigdy nie miałaby odwagi zaprosić Astrid, nawet gdyby ta była
zainteresowana.
—
Co mam zrobić? Nie sądzę, żeby była zainteresowana. Merde, zapaliłabym — prychnęła Astrid.
—
Hej, usiądź, boli mnie już głowa od twojego chodzenia. A Sara nie znosi
palenia, więc może to nienajlepszy pomysł? — zasugerowała Hermiona z uniesioną
brwią.
Astrid
westchnęła i w końcu usiadła na krześle, sącząc brandy.
—
Ona nigdy nie poczuje tego samego — powiedziała ponuro.
—
Nie dowiesz się, dopóki nie zapytasz — stwierdziła znacząco Hermiona. Kiedy
Astrid ledwo zareagowała, ścisnęła jej przedramię. — Hej, wiem, że to ważne,
ale pod koniec dnia albo obie będziecie czuły to samo, albo nie. A jeśli ona
nie czuje do ciebie tego samego, przynajmniej będziesz wiedziała, że tak nie
miało być — powiedziała z uśmiechem i, pomimo zaskoczenia, owinęła ramiona
wokół blondynki, przytulając ją. — Cokolwiek się stanie, jesteśmy tu dla ciebie
— obiecała i kojąco potarła jej plecy.
—
Merci, mon amie. — Astrid pocałowała
ją w policzek, po czym ponownie wstała z większą energią. — Powinnam zrobić…
jak to się mówi… ostatnie poprawki? — Wskazała na swój strój.
—
Myślę, że godnie oddajesz cześć pannie Chanel. — Hermiona uśmiechnęła się i
zachichotała, kiedy została ponownie przytulona.
—
Merci. — Uśmiechnęła się Astrid i
wróciła do swojej komnaty, żeby dokończyć przygotowania.
Hermiona
westchnęła i odłożyła okulary, sama czując nieco melancholii. Hanna i Neville pojechali
do Devon, by odwiedzić rodziców Hanny podczas świąt Bożego Narodzenia. To ich
pierwsze Boże Narodzenie jako pełnej, trzypokoleniowej rodziny. Hermiona nie
miała nic przeciwko zastąpieniu profesora zielarstwa i pomocy w pilnowaniu
uczniów podczas dzisiejszego balu, jeśli to oznaczało więcej czasu dla rodziny
tego młodego małżeństwa.
Kiedy
była młodsza, Boże Narodzenie bywało ciężkie. Tęskniła za rodzicami, wypiekami
mamy, zapachem pieczonych ziemniaków z rozmarynem od taty i chwilą wolnego od
szkoły i cieszeniem się swoim towarzystwem. Z biegiem lat zaczęła tworzyć
własne tradycje i rytuały, a mieszkanie w Hogwarcie wiązało się ze spędzeniem
świątecznego czasu z przyjaciółmi i kolegami. W tym roku nie mogła się
doczekać, aby zobaczyć jakie kreatywne kostiumy wymyślili uczniowie, a także
spokojnych świąt w zamku.
Ostrożnie
wysuszyła włosy i ubrała swój kostium, spoglądając w lustro, aby upewnić się,
że ładnie pasuje. Potem założyła wszystkie dodatki i zaplotła włosy zgodnie ze
zdjęciem, które znalazła w jednym z podręczników do historii. Odrobina
niebieskiej farby na twarzy sprawiła, że z dumą mogła powiedzieć, iż królowa
Iceni Boudicca będzie obecna na balu tego wieczoru. Przetransmutowała swoją
tunikę tak, aby dobrze pasowała; skórzany pasek wokół bioder trzymał piękny,
ozdobny sztylet, i nosiła tradycyjny naszyjnik plemienia Iceni. Jej bujne loki
stanowiły prawdziwy atut, ponieważ, według opisów, królowa Iceni miała piękną,
rudą grzywę kręconych włosów. Ostatnim akcentem był szal w szkocką kratę,
którym owinęła klatkę piersiową i wsunęła końce za pasek. Trudno było uzyskać
historyczny wygląd, ale miała nadzieję, że przynajmniej odda cześć tej ważnej
dla historii postaci.
W
końcu gotowa, i z przypiętą odznaką personelu, zeszła do holu i wpadła na
Poppy, która wyglądała, jakby wyszła prosto z wiktoriańskiej szkoły pielęgniarskiej.
—
Niech zgadnę: Florence Nightingale. — Hermiona uśmiechnęła się promiennie,
patrząc na piękne detale na czarnej sukience i sznurowadłach.
—
Była jednym z najbardziej utalentowanych charłaków znanych w obu naszych
kulturach — powiedziała z dumą Poppy. Jej siwe loki były schludnie upięte pod
białym czepkiem.
—
Wyglądasz pięknie, Poppy — skomplementowała Hermiona. — Nie mam wątpliwości, że
zainspirujesz niektórych młodszych uczniów do zastanowienia się nad karierą
uzdrowiciela.
Poppy
ujęła ich ręce i spojrzała na kostium Hermiony.
—
Jesteś imponującą pogańską królową, moja droga. Myślę, że możesz bardzo dobrze
wypaść w konkurencji na najlepszy kostium. — Poklepała ją po dłoni.
—
Mam nadzieję, że nie! Nagrody są tylko dla uczniów. — Uśmiechnęła się, gdy
weszły do Wielkiej Sali wejściem dla personelu.
Wielka
Sala była wspaniale udekorowana. Wokół unosiły się setki świec, tworząc dobrze
oświetloną, ale intymną atmosferę. Kilka małych choinek rozstawiono w całym
obwodzie i udekorowano złotem, czerwienią oraz zielenią, tak jak dużą choinkę
za stołem nauczycielskim. Resztę stołów zsunięto na boki, aby stworzyć parkiet
taneczny, jednocześnie pozwalając uczniom usiąść i porozmawiać, gdy chcieliby
się napić drinka. Dla wszystkich przygotowano miski z przekąskami i ponczem
oraz innymi kusząco przyprawionymi napojami. Gdy tylko weszły, z sufitu zaczął
padać śnieg, stanowiąc odbicie delikatnych opadów na zewnątrz. Otwarte drzwi z
boku zostały zaczarowane, by utrzymywać ciepło na sali, jednocześnie pozwalając
uczniom wymknąć się na przylegający dziedziniec i do ogrodów.
Minerwa
stanęła pośrodku sceny i uśmiechnęła się do uczniów, którzy w tym roku włożyli
wiele starań w przygotowania. Ona sama miała na sobie długą spódnicę i białą
koszulę oraz fioletowo-biało-zieloną szarfę, przewieszoną przez pierś, z
wyhaftowanym na białym tle napisem: „Głos dla kobiet!”. Hermiona nie wyobrażała
sobie nikogo innego na zamku, kto mógłby przebrać się za Emmeline Pankhurst,
wiedźmę, która swoją kampanią na rzecz praw kobiet zmieniła bieg mugolskiej i
magicznej historii. Obok Minerwy stała Astrid, która wyglądała na opanowaną i
spokojną, chociaż Hermiona wyczuła jej lekkie zdenerwowanie, gdy spojrzała
przelotnie na Sarę ubraną w fartuch laboratoryjny, z dwiema fiolkami w
kieszeni, oznaczonymi rozpoznawalnym na całym świecie czerwonym krzyżem. Dla
Hermiony było oczywiste, że przebrała się za Marię Curie. To zdumiewające, jak
wiele historycznych postaci postanowili reprezentować.
Minerwa
klasnęła, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich, i uśmiechnęła się do
wilkołaków, księżniczek, wojowników, wampirów i małego Thora, który biegał
radośnie.
—
Dobry wieczór wszystkim. Witamy na tegorocznym Kostiumowym Balu
Bożonarodzeniowym. Nie muszę wam przypominać, że jest to szkolna uroczystość i
oczekuję, że wrócicie do łóżek przed północą. Przedstawiciele personelu mają
przypięte charakterystyczne odznaki. Zajmą się patrolowaniem korytarzy i
terenów wokół szkoły. Jeżeli zostaniecie przyłapani na nieodpowiednim
zachowaniu, stracicie punkty waszego domu i po powrocie z ferii zimowych czeka
was szlaban — ostrzegła surowo, patrząc na uczniów znad swoich okularów, po
czym znów się uśmiechnęła i klasnęła w dłonie, otwierając bal Walcem Kwiatów
Czajkowskiego.
Jak
można się było spodziewać, niektórzy uczniowie byli nieco onieśmieleni walcem i
tylko kilka par od razu zaczęło tańczyć; większość z nich stanowili uczniowie
szóstego i siódmego rocznika. Więc nauczyciele trochę im pomogli, a Minerwa
przyjęła rękę profesora Bloggarta, który kręcił nią po parkiecie z energią
większą niż pozwalał mu na to jego wiek.
Hermiona
pomyślała, że to dobry moment, by przełamać lody, więc skłoniła się Poppy i
wyciągnęła rękę. Na szczęście kobieta miała podobne poczucie humoru i przyjęła
jej dłoń, więc Boudicca zabrała Florence Nightingale na przechadzkę po
parkiecie, chichocząc przy tym. Większość uczniów, którzy je zauważyli,
przyłączyła się do nich ze śmiechem i wkrótce parkiet wypełnił się trochę
bardziej. Pod koniec piosenki dyrektorka machnęła różdżką i włączyła mugolski
system stereo, który Sara zdołała zaczarować, aby działał magicznie, a losowa
kombinacja klasycznej i nowoczesnej mugolskiej oraz magicznej muzyki zaczęła
wydobywać się z dużych głośników.
Hermiona
stłumiła swój śmiech, słysząc muzykę Rihanny; większość uczniów mugolskiego
pochodzenia natychmiast ją rozpoznała. W ciągu kilku sekund parkiet zamienił
się z na wpół zaludnionego na zatłoczony, więc Hermiona zaprowadziła Poppy do
sekcji z napojami, gdzie śmiały się do rozpuku i nalewały sobie owocowego
ponczu, który elfy przygotowały na tę okazję. To było nic więcej tylko
mieszanka soków i przypraw, ale i tak smakował obłędnie. W ten weekend będzie
musiała znów zrobić trochę grzanego wina i zaprosić Astrid, żeby opowiedziała
jej wszystko o wieczorze.
Podczas
gdy dla uczniów bal był ekscytujący, a konkurs na najlepszy kostium sprawił, że
wszyscy szybciej niż kiedykolwiek nauczyli się zaklęć zmieniających, dla
nauczycieli to była misja. Przed tym wieczorem spotkali się na zebraniu
personelu i Minerwa, z mapą w ręku, połączyła ich w pary na patrole w głównej
sali, korytarzach i dziedzińcu, który posiadał wiele zakamarków, gdzie mogli
się schować zakochani uczniowie. Hermiona zasugerowała, aby Astrid i Sara były
razem sparowane do monitorowania korytarzy, ponieważ Sara po latach spędzonych
w Hogwarcie miała wielką wiedzę na temat zamkowych skrótów, a Astrid jeszcze
wszystkich się nie nauczyła. Minerwa uznała to za wspaniały pomysł. Astrid była
bardziej niż kiedykolwiek zdenerwowana perspektywą spędzenia w większości
nieprzerwanych czterech godzin w towarzystwie swojej sympatii, ale Hermiona
wiedziała, że to da im impuls, by dowiedziały się, co do siebie czują.
Prawie
potknęła się, gdy wpadło na nią małe ciało, i o mały włos wylałaby drinka,
chichocząc, gdy zauważyła bardzo podekscytowanego Scorpiusa w kostiumie Thora,
który uśmiechał się do niej szeroko.
—
Hermiono, Hermiono, jadłaś już babeczki? Są pyszne! Patrzyłem na drzewo; łuk
opadł w dół i mnie połaskotał! To było niesamowite! Ciekawe jak je zaczarowano.
Mogę się tego nauczyć? — zapytał na prawie jednym oddechu, a szeroki uśmiech
przyklejony do jego twarzy nie zniknął nawet na moment.
O Boże, ktoś
zjadł za dużo cukru,
pomyślała, zanim nalała mu ponczu.
—
Uważaj, jest ciepłe. Co do zaklęcia, będziesz musiał poczekać na naukę jego do
drugiego roku, ale mogę pożyczyć ci książkę, żebyś ją przeczytał — obiecała i
pozwoliła mu wziąć się za rękę i poprowadzić ją żwawo do drzewa i pokazać
łaskoczącą wstążkę.
Ale
ledwo mógł się powstrzymać i wkrótce zauważył coś innego, zabawnego i
błyszczącego, i ruszył, by odkrywać.
—
Nie biegaj! — Hermiona zawołała za nim, ale potrząsnęła głową z rozbawieniem,
ponieważ nie było mowy, żeby chłopiec ją usłyszał lub miał zamiar posłuchać
rozsądku.
—
Nie sądzę, że będę w stanie dzisiaj wieczorem położyć go do łóżka, chyba że
całkowicie padnie z powodu odurzenia cukrem. — Draco pojawił się obok niej.
Cóż, technicznie rzecz biorąc, to nie był on, ponieważ nosił tradycyjną szatę
czarodziejów w szmaragdowej zieleni, coś, co nosiłoby się jakiś czas temu.
—
I dobry wieczór, Lordzie Slytherinie — zauważyła Hermiona.
Skinął
głową, przyglądając się wojennej farbie i rozczochranym włosom.
—
Królowa Boudicca tańcząca z Florence Nightingale, co za historyczny moment —
wycedził złośliwie.
—
Cóż, siła kobiet i w ogóle. Jeśli nie zostanę zaproszona do tańca, znajdę sobie
własnego partnera do tańca. — Wzruszyła ramionami i dopiła kubek gorącego
ponczu.
Draco
przez chwilę wyglądał na zamyślonego, zanim potrząsnął głową.
—
Nie jestem pewien, kim jest ta kobieta i dlaczego śpiewa o całowaniu
dziewczyny, ale obawiam się, że nie jestem na tyle wstawiony, by do tego
tańczyć. — Uśmiechnął się, dając jej znak, by poprowadziła go na dziedziniec,
gdzie mieli razem patrolować.
—
Nazywa się Katy Perry i nie obwiniam cię. Twoja panna Peregrine wydaje się
jednak mieć pomysł. — Wskazała na Ślizgonkę z piątego roku w kostiumie anioła,
wykonującą jakiś taniec ze swoją przyjaciółką, przebraną za banshee. Nie była
do końca pewna, jak nazywał się ten rodzaj tańca. Mogła jednak powiedzieć, że
sporo rówieśników dziewcząt przyglądało im się z zainteresowaniem. — Czy to
tylko ja, czy ty też czujesz się trochę stary, patrząc na nich? — zapytała,
wskazując na podekscytowanych nastolatków.
Nigdy
tego nie mieli. Nigdy nie mieli czasu, żeby po prostu dobrze się bawić. Nawet
mimo tego, że mieli Bal Bożonarodzeniowy na czwartym roku, żadne z nich nie
miało czasu, aby być nastolatkiem i cieszyć się nim. Wieczór Hermiony został
zrujnowany przez zazdrość Rona, a Draco musiał przyjść z Pansy, która jedynie
plotkowała. A potem wybuchła wojna i ich życie wymknęło się spod kontroli.
Draco
wyczuł zmianę w jej nastroju i skinął głową.
—
Czasami. Nie mają pojęcia, jak to było. Cieszę się z tego. Nie chciałbym, żeby
Scorp dorastał w taki sposób, jak ja. Ale jednocześnie…
—
Nigdy nie będą tak przygotowani na niebezpieczeństwo, jak my — dokończyła za
niego, patrząc na dziedziniec i piękne ogrody.
Rzucili
na siebie zaklęcia rozgrzewające, aby nie zamarznąć podczas patrolowania, i
ruszyli kamienną ścieżką w przyjemnej ciszy, oboje pogrążeni w myślach.
I,
co zaskakujące, następne trzy godziny minęły szybciej, niż sądzili. Kiedy
przerwali ciszę, łatwo było wpaść w rytm, nadrabiając zaległości z zeszłego
tygodnia, ponieważ nie widywali się zbyt często poza zebraniem personelu w celu
planowania tego wydarzenia. Scorpius regularnie odwiedzał bibliotekę, a
Hermiona była szczęśliwa, widząc, że dobrze sobie radzi z nauką, od czasu do
czasu pomagając mu w odrobieniu pracy domowej lub w znalezieniu odpowiedniej
książki, która wyjaśniłaby ten temat w zrozumiały sposób dla jego ciekawskiego
umysłu.
—
A potem zapytał mnie o wojnę z goblinami i czy zaatakowali czarodziejów,
ponieważ byli tacy brzydcy, a czarodzieje jakoś ich obrazili — wyjaśniła, ku
rozbawieniu Draco.
Śmiał
się serdecznie, wiecznie rozbawiony ciekawskimi pytaniami syna.
—
Mam nadzieję, że wyrośnie z tego, zanim będę musiał go ratować w Gringotcie po
tym, jak kogoś obrazi — parsknął i zatrzymał się wpół kroku.
Zbliżali
się do drzwi Wielkiej Sali; dziedziniec był pusty, bo powoli zaganiali uczniów
do ich dormitoriów. Stereo ponownie zmieniło utwory i współczesną mugolską
muzykę zastąpiła ta bardziej znajoma dla dwóch członków personelu.
—
Szostakowicz… Do tego mogę tańczyć. — Draco odwrócił się do Hermiony i skłonił
się, wyciągając rękę.
A
Hermiona przyjęła ją z uśmiechem, pozwalając blondynowi przyciągnąć się bliżej,
gdy zaczęli taniec pełen wdzięku. Dźwięk muzyki był delikatny, noc czysta i
chłodna, a słabnący księżyc oświetlał dziedziniec i ziemię pod ich stopami.
—
Nie tańczyłam od jakiegoś czasu — przyznała Hermiona, gdy nią obracał.
Draco
zaśmiał się.
—
Może i nie, ale to nieprawda, że wcześniej nie tańczyliśmy. A przynajmniej tak
sądził Scorp — zadumał się.
Hermiona
spojrzała na niego pytająco.
—
Co masz na myśli?
Dłoń
Draco spoczywająca na dolnej części jej pleców wygięła się nieco i obrócili
się, a ich ciała przysunęły się nieco bliżej.
—
Zakradł się, aby zobaczyć nasz trening bojowy dwa tygodnie temu i powiedział,
że wyglądamy, jakbyśmy tańczyli, a nie walczyli — wyjaśnił.
—
Wydaje mi się, że to wiąże się ze zażyłością — zauważyła. — Może powinniśmy
poprosić Astrid, aby dołączyła do nas pewnego ranka, zmieniła rutynę, stworzyła
kilka sytuacji pojedynków z wieloma napastnikami — zasugerowała.
—
Rutynę? Nazywasz mnie nudnym, Granger? — Jego oczy zwęziły się, chociaż
widziała w nich nutkę rozbawienia.
Uśmiechnęła
się szeroko.
—
Cóż, nie wiem, może to stało się trochę przewidywalne — zachichotała drażniąco.
Jej
śmiech ucichł chwilę później, gdy oba ramiona Draco objęły ją wokół talii i
zatrzymały. Stali blisko siebie, a powietrze między nimi szumiało energią,
która sprawiła, że Hermiona zrozumiała, iż ich magia zaczęła się łączyć. Jego
wzrok przesunął się z niepewnych orzechowych oczu na te miękkie różowe usta i
poczuł potrzebę pocałowania ich, jakby od tego zależała jego magia.
Przerwał
im głośny śmiech i odsunęli się od siebie, gdy przez drzwi wypadła grupa
uczennic i zatrzymała się na widok profesora i bibliotekarki.
—
Już prawie północ, dziewczęta. Ostatni taniec, a potem do dormitoriów. Koniec z
wychodzeniem na zewnątrz. — Hermiona wprowadziła ich do środka i rzuciła
zaklęcia, aby upewnić się, że żaden uczeń nie został na dziedzińcu, zanim
zamknęli drzwi.
Wielka
Sala zaczynała pustoszeć, gdy uczniowie wychodzili grupami, śmiejąc się i
planując kontynuować prywatne przyjęcia w swoich domach. Draco westchnął,
wiedząc, że będzie musiał pilnować swoich węży i upewnić się, że wszyscy pójdą
spać i będą gotowi do porannej podróży.
Hermiona
zwróciła jego uwagę, wskazując na jedno z krzeseł, które zostało przemienione w
fotel, a mały Thor skulił się na nim, głęboko śpiąc.
—
Wiem, że musisz pilnować uczniów w swoim domu. Mogę go zabrać do łóżka, jeśli
chcesz? — zasugerowała.
Draco
patrzył na nią przez chwilę, zanim skinął głową.
—
Dzięki, to byłoby mile widziane. Może mogłabyś zostać na drinka przed snem? —
zapytał, nie chcąc zostawić tego, co wydarzyło się między nimi bez odpowiedzi.
Hermiona
zawahała się, ale skinęła głową, że tak byłoby najlepiej. Ruszyli w różnych
kierunkach; Hermiona, by powiadomić Minerwę, że wychodzi, a Draco zszedł do
lochów, gdy skończył się ostatni taniec i tym samym bal. Hermiona pochyliła się
i próbowała znaleźć najlepszy sposób na podniesienie chłopca bez budzenia go.
Spał głęboko, wyglądał spokojnie, w końcu padł od nadmiaru cukru i ciągłego
biegania, więc podniosła go ostrożnie i poczuła, jak małe ramiona owijają się
wokół jej szyi, gdy ułożyła go na biodrze.
—
Hermiono? — zapytał sennie.
—
Cii, to tylko ja. Czas do łóżka, śpij, jesteś bezpieczny — obiecała, ostrożnie
wchodząc pod pustych schodach.
Kiedy
znalazła się na piętrze personelu, przez chwilę zastanawiała się, czy zostanie
wpuszczona do komnaty Malfoyów, ale jej zaklęcie odblokowujące zostało łatwo
zaakceptowane i weszła do środka, rozglądając się dookoła, aby znaleźć pokój
chłopca. Przestrzeń była schludna, ale zamieszkana, z porozrzucanymi zabawkami
i komiksami. Przeszła przez korytarz i zajrzała do jednego pokoju, szybko
cofając się, ponieważ wydawał się być sypialnią Draco. Zamiast tego udała się
do drugiego pokoju i uśmiechnęła się na widok pięknego malarstwa ściennego. To
zdecydowanie był pokój chłopca. Delikatnie położyła Scorpiusa na łóżku i
machnęła różdżką, zamieniając kostium na jego piżamę, mając nadzieję, że dzięki
temu będzie mu wygodniej.
Kiedy
kołdra znalazła się tuż pod jego brodą, chłopiec wtulił się w poduszkę, a
Hermiona pochyliła się, by pocałować go w czoło, i wyszeptała mu do ucha:
„słodkich snów”, zanim opuściła pokój i cicho zamknęła drzwi. Po rzuceniu
zaklęcia alarmującego na drzwi, udała się do salonu, gdzie zastała Draco, który
właśnie się pojawił.
Patrzyli
na siebie przez dłuższą chwilę, zanim Draco skinął na nią, by dołączyła do
niego na sofie. W pierwszej chwili chciała usiąść naprzeciwko niego, ale
zdecydowała się tego nie robić, siadając obok blondyna i wzdychając ze
znużeniem, gdy jego ramię wysunęło się zza sofy i ją owinęło.
—
Mogę być szczera? — zapytała, patrząc na niego.
Uniósł
brew.
—
Ponownie, jak mogłabyś nie? — Zaśmiał się.
—
Prawda — zgodziła się. — To naprawdę miłe, ale jestem bardzo zmęczona —
powiedziała, po czym szybko zakryła usta, by stłumić ziewnięcie; jej oczy
zaszły łzami, kiedy mrugała ze zmęczenia.
—
Mam tak samo — przyznał Draco. — Mam nadzieję, że jutro dłużej pośpię —
przyznał.
Hermiona
skinęła głową i zastanowiła się przez chwilę.
—
Chcesz może… zjeść razem lunch… w tym tygodniu? — odważyła się.
Draco
potrząsnął głową.
—
Nie, nie sądzę, żebym chciał zjeść lunch. Chcę cię zabrać na randkę… jeśli
chcesz — zasugerował, mając nadzieję, że będą mogli kontynuować to, co zaczęli.
Hermiona
uśmiechnęła się, ale ponownie musiała zakryć usta przez ziewnięcie, bezgłośnie
przepraszając oczami.
—
Z przyjemnością. Jednak w tej chwili muszę zmyć te barwy wojenne i położyć się
spać. — Wstała i była zaskoczona, gdy też się podniósł i podszedł z nią do
drzwi.
—
No to dobranoc. — Pochylił się i pocałował ją w policzek.
—
Dobranoc. — Uśmiechnęła się i skierowała do swojej komnaty.
Kolejne
pół godziny zajęło jej zmycie wszystkiego, upewnienie się, że jej włosy są wygodnie
splecione na noc, i wreszcie ubrała się w grubą, kraciastą piżamę. Była
wyczerpana i wciąż ziewała, ale zanim zasnęła, uśmiechnęła się przez
podekscytowanie trzepoczące w brzuchu. Byli przyjaciółmi od miesięcy; treningi,
zakupy w Londynie, zwyczajne pogawędki przy śniadaniu… Wiedziała, że szybko się
zaprzyjaźnią, ale nigdy nie spodziewała, że aż tak do siebie zbliżą. Część jej
pozostała ostrożna, ale mimo to była podekscytowana perspektywą odkrycia, dokąd
to może zaprowadzić.
_________
Witajcie :) tak jak obiecałam, pojawiam się z trochę dłuższym rozdziałem. Wiem, że to nadal mało, ale ta historia po prostu tak ma. Chociaż pewnie w tym rodziale wszystko wynagrodzą ciekawe opisy. Zapewne czekaliście na pocałunek Draco i Hermiony... my z betą też! Ale w kolejnej części wszystko zostanie oddane z nawiązką, bo czeka nas scena +18. Więc... ktoś czeka? :) Dajcie znać.
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek lub w środę. Wszystko zależy od tego ile czeka na mnie rzeczy do zrobienia w pracy po urlopie, bo nie było mnie dość długo i mam wrażenie, że szybko się z tym nie uporam. Wiem, że to pewnie nie na temat, ale właśnie jestem po seansie rocznicowego dokumentu o sadze "Harry Potter" i jestem przepełniona tą magią i na nowo poczułam chęć do działania. Także może w Nowym Roku uda mi się spełnić kilka swoich postanowień związanych z publikacjami tłumaczeń i opowiadań.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)