Dorastanie w wiejskiej okolicy
Bedforgshire nie mogło przygotować Hermiony Granger na tak wielką liczbę osób
znajdujących się w studenckim barze podczas pierwszego wieczora dla nowych
studentów.
Lub, jak nazywają to starsi studenci,
„PWJ”.
Nie wie, co to oznacza, i jakoś wątpi,
że którakolwiek pozycja z listy lektur oświeci ją w tym temacie. Najwyraźniej
szaleńcze, codzienne wyszukiwania w Google, które przeprowadzała przed wyjazdem
na uniwersytet, nie ujawniły wszechobecności i niezrozumiałości slangu
Cambridge.
Hermiona przełyka łyk już ciepłego
cydru i zerka przez ramię na jedyną dziewczynę, która (jest pewna na prawie
dziewięćdziesiąt procent) ma na imię Ginny. Ginny jest ciepła, pełna życia i
szczera, a Hermiona ma wrażenie, że będą się dobrze dogadywać. Kiedy rudowłosa
wprowadziła się tego ranka, była otoczona przez tak wielu głośnych, starszych
braci i zdenerwowanych rodziców, powtarzających w kółko: „Ginevra!”, „Gin!” i
„George, odłóż to!”, dlatego Hermiona obawiała się, że mogła źle usłyszeć jej
imię.
Ginny krzywi się nad kieliszkiem wina.
— Głośno tutaj, prawda?! — krzyczy.
To prawda. Pośród zgiełku setki
studentów na uniwersytecie, próbujących poznać się nawzajem w ramach niedużego
PWJ Queens’ College, Hermiona ledwo słyszy własne myśli.
Przypuszcza jednak, że lepiej do tego
przywyknąć.
Ta myśl powoduje dreszcz podniecenia w
jej żyłach.
Od dwunastego roku życia marzy o
ukończeniu filologii angielskiej na Uniwersytecie Cambridge. I po dokładnym
planowaniu, pracy, wszystkich wczesnych porankach i późnych nocach oraz
wyrywaniu sobie włosów na egzaminach… w końcu tutaj jest.
Bierze kolejny łyk, uśmiechając się
potajemnie do kufla.
— Mnie też trudno w to uwierzyć. —
Uśmiecha się Ginny.
— Czytanie w myślach jest twoją
umiejętnością? — pyta Hermiona, unosząc brew, a Ginny się śmieje.
— Nie. Po prostu wyglądasz dokładnie
tak, jak ja się teraz czuję.
— Czyli podskakujesz z podniecenia?
— Dokładnie tak.
Śmieją się, a Ginny opróżnia kieliszek
wina.
— Idę po dolewkę — mówi. — Masz ochotę
na inny?
Hermiona przygląda się płynowi
pozostałemu w kuflu.
— Nie, dziękuję — odpowiada. — Nie
jestem przyzwyczajona do picia, naprawdę. Powinnam to robić powoli.
— Czaję — mówi Ginny. — Przyniosę ci
wody.
Hermiona uśmiecha się z wdzięcznością,
gdy jej współlokatorka znika w tłumie, zostawiając ją, by mogła skanować masę
nieznajomych wokół niej i zastanawiać się, ilu z nich może pewnego dnia zostać
przyjaciółmi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
— Hej — mówi ktoś chwilę później, a
Hermiona odwraca się, by zobaczyć studenta, którego nie rozpoznaje,
uśmiechającego się do niej z butelką piwa w dłoni.
Jego zaczesane do tyłu włosy są tak
jasne, że praktycznie srebrne, ale Hermiona nie uważa, że zostały ufarbowane.
Koszula chłopaka jest w niezwykłym odcieniu szmaragdu i wygląda na droższą niż
powinna. Jego policzki mają kształt wręcz stworzony
do pogawędek z dziewczynami w uniwersyteckim barze.
Hermiona natychmiast staje się
podejrzliwa.
— Przepraszam — mówi — znamy się?
— Och. — Jego uśmiech się lekko waha.
— Nie, ale zauważyłem napis „Filologia angielska” na twojej torbie. Ja też to
studiuję.
— Och. Cześć? — odpowiada, a jego
uśmiech rozjaśnia twarz. W oczach migocze coś psotnego, a lekkość w wyrazie twarzy
sprawia, że Hermiona czuje, jakby właśnie przepłynęła kilka centymetrów poza
swoją głębię.
— Draco — mówi chłopak.
— Słucham?
— Draco — powtarza z wahaniem, a
Hermiona wzdryga się na myśl, że jej niezdarne konwersacje mogą sprawić, że
nawet tak pewny siebie mężczyzna zawaha się. — To moje imię.
— Och! — Ciepło występuje na jej
policzki. — Och, przepraszam, nie zdawałam sobie sprawy…
— Trochę dziwne, wiem — kontynuuje
Draco. — Moi rodzice lubili astrologię. To z…
— Greckiego, prawda?
Hermiona uśmiecha się, widząc jego
zdziwioną minę.
— Nazywam się Hermiona. Także z
greckiego.
— Och! — W jego oczach pojawia się
rozbawienie, które sprawia, że jej policzki niemal purpurowieją. Przez chwilę
chłopak się zastanawia, patrząc na butelkę w swojej dłoni. — Może chciałabyś…
— Nie, dziękuję — przerywa mu
Hermiona, a on kiwa głową, stukając w kufel piwem. Zastanawia się, czy żałuje,
że z nią rozmawia. — Przepraszam, to nic osobistego, po prostu biorę leki.
Draco uśmiecha się.
— Słusznie. Jesteś na pierwszym roku?
— Tak — przyznaje.
— Ja też. Może będziemy mieć razem
jakieś zajęcia?
— Może — mówi Hermiona, starając się
nie uśmiechać, widząc jego upór.
To jednocześnie schlebiające i
niesamowicie niepokojące, że tak atrakcyjny mężczyzna zdecydował się z nią
porozmawiać. Subtelnie sprawdza, czy jej bielizna przez przypadek nie znalazła
się na widoku.
— Skąd jesteś? — pyta leniwie
Hermiona, potwierdzając swoją wstydliwość.
— Wiltshire — mówi Draco i niemal
natychmiast mózg dziewczyny przywołuje obraz jakiejś eleganckiej posiadłości na
wsi, idealnie pasującej do jego drogich butów i niedawnego odświeżenia fryzury,
która, jej zdaniem, wymaga regularnych wizyt u fryzjera. — Właściwie to nie
jest zbyt interesujące.
Hermiona przechyla kufel, poniewczasie
uświadamiając sobie, że dotarła do samego dna. Jest coś czułego w tym, że nagle
nie ma to nic wspólnego z jej ustami, ale oczy Draco ciągle patrzą na jej
twarz, zostawiając ślady ciepła, gdziekolwiek wędrują.
— Jeśli nie kolejny cydr — mówi z
uśmieszkiem na ustach — co powiesz na napój bezalkoholowy?
Hermiona uśmiecha się, nawet nie mając
takiego zamiaru.
— W porządku.
Jego oczy są urzekające, kiedy odwraca
się, by poprowadzić ją do baru, a Hermiona wie, że wpada prosto w pułapkę i
została zagadana przez faceta, który prawdopodobnie jest tylko zainteresowany
dobieraniem się do niej, ale uważa, że cola nie zdziesiątkuje jego konta
bankowego. Postanawia więc nie czuć się zbyt winna, biorąc drinka i jego uwagę,
a następnie zniknąć, aby więcej go nie zobaczyć, chyba że po przeciwnej stronie
sali wykładowej, podczas niebieskiego księżyca.
Draco opiera się o bar, czekając na
obsługę.
— Którego działu najbardziej nie
możesz się doczekać?
Hermiona nie potrafi wymyślić ani
jednego pytania, na które odpowiedziałaby dłużej.
— No cóż — zaczyna i natychmiast
widzi, jak uśmiech Draco rozszerza się, dopasowując do jej wyrazu twarzy. —
Tegoroczne opracowanie o Szekspirze będzie ciekawe — wiem, że to banał, ale nie
bez powodu jest to uznawane za banał. Więc nie mogę się doczekać — urywa,
ale Draco wciąż patrzy na nią, jakby był przejęty każdym wypowiedzianym słowem,
więc bierze oddech i kontynuuje: — Drugi rok skupia się na Tragedii; mam
nadzieję, że pozwolą mi zapoznać się z tragicznymi opowieściami ludowymi z
całego świata. Ale, tak naprawdę, najbardziej jestem podekscytowana działami do
wyboru na trzecim roku.
— Ja też — mówi Draco. — Waham się
między wyborem Chaucera lub średniowiecznego…
— O rany — mówi Hermiona —
średniowieczna literatura rani mój mózg; te wszystkie dziwne pisownie…
— Dlatego to uwielbiam. — Uśmiecha się
Draco. — To takie inne — czy nie
skłania cię to do myślenia o tym, jak żyli nasi przodkowie?
— Chyba tak — przyznaje Hermiona,
dziwnie oczarowana. — Byłeś kiedyś w Bibliotece Brytyjskiej?
— Czy byłem?! — Draco śmieje się. — To
moje ulubione miejsce. Po raz pierwszy poszedłem tam, gdy miałem osiem lat, a
potem musieli mnie stamtąd wyciągać.
I nagle myśl o tym fajnym i pewnym
siebie mężczyźnie, jako młodym chłopcu, wpadającym w złość, bo nie chciał
opuścić swojej literackiej przystani, sprawia, że w piersi Hermiony kłębi się
coś delikatnego i ciepłego, jakby znała go od lat, a nie sekundy.
— To brzmi zupełnie jak ja — mówi mu.
— Jak myślisz, który dział wybierzesz
na trzecim roku?
Hermiona przygryza wargę.
— Nie śmiej się.
— Kwestia miłości, płci i
seksualności, prawda? — zgaduje.
— Mówiłam, nie śmiej się!
Draco uśmiecha się.
— Nigdy nie żartowałbym z seksu.
Zauważa ciekawy błysk w jego
rozgrzanych oczach, a żołądek Hermiony zmienia się w syrop.
— Skąd możesz wiedzieć, że wybiorę ten
dział? — pyta Hermiona, jakby bez tchu.
— Po prostu sprawiasz takie wrażenie.
— Co, że lubię seks? — droczy się
Hermiona i patrzy, jak Draco przełyka, jego gardło podskakuje.
— Nigdy bym nie przypuszczał… —
odpowiada z chytrym uśmiechem. — Ale skoro mi powiedziałaś…
W tym momencie barman daje znak, że
mogą złożyć zamówienie, więc Draco odwraca się i czyni honory.
Serce Hermiony wciąż bije, gdy burza
rudych włosów przesłania jej wzrok.
— Hermiono! — Ginny wrzeszczy,
chwytając ją za ramię i odciągając od baru. — Znalazłam naszych współlokatorów!
Oczy Hermiony się rozszerzają.
— Serio?!
— Tak! Chodźmy ich poznać! — woła
Ginny.
— Poczekaj, właśnie rozmawiałam z
Draco…
Twarz Ginny opada.
— O, cholera, przepraszam!
Hermiona spogląda na bar, ale Draco
został już zasłonięty przez tłum ludzi. No cóż. Jest pewna, że niedługo znów na
niego wpadnie.
— W porządku — mówi do Ginny. — Gdzie
oni są?
Ginny toruje przejście i odskakuje,
holując Hermionę, i kiedy znikają z pola widzenia, ponownie dostrzega Draco
przy barze z dwoma drinkami w dłoniach. Przez chwilę obserwuje tłum, zanim ją
zauważa, ale jedyne, co może zrobić Hermiona, to przeprosić i patrzeć, jak
Draco się śmieje z niedowierzaniem, gdy zostaje odciągnięta.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona zapomina o wszystkim, zanim
razem z Ginny wracają do mieszkania, chichocząc od nadmiaru alkoholu.
— Jest wódka — w moim pokoju jest
wódka! — powtarza Ginny jak mantrę. Obie wpadają przez framugę i bezwiednie
rozlewają alkohol na dywan. — Ach, cholera, kubki!
A potem znowu się zataczają, potykając
się przez drzwi do drugiej połowy korytarza, po czym Hermiona rzuca się do
kuchni i prosto w pierś kogoś, kogo myśli, że może rozpoznać.
— Draco! — sapie. — Co ty tutaj
robisz?!
Jego brwi unoszą się ze zdziwienia.
— Hermiono? Ty też tutaj mieszkasz?
— Och — mówi usłużnie. — O cholera.
Miło cię poznać! Moje imię jest pijane; Jestem Hermiona.
A potem chwyta kubek z napisem „Nie jestem lepsza od ciebie, po prostu
myślę, że jestem” , który kupiła kiedyś dla żartu, i wybiega z powrotem na
korytarz, gdzie znajduje Ginny, patrzącą z szeroko otwartymi ustami.
— Ginny! — syczy. — Facet, z którym
wcześniej rozmawiałam, mieszka tutaj!
Ginny głośno wzdycha.
— Ten seksowny?!
Hermiona ciągnie ją wzdłuż korytarza
ze spanikowanym „cicho!”, podczas gdy
Ginny rechocze szaleńczo, mając rozpaczliwą nadzieję, że Draco nie patrzy.
A kiedy przechodzą przez próg ich
mieszkania i do pokoju Ginny, Hermiona zerka za siebie.
Oczywiście.
Nie tylko patrzy, ale także się
uśmiecha.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ich korytarz składa się z jednego
segmentu pięciu pokoi i drugiego z czterech, oddzielonych szokująco głośnymi
drzwiami, które przeznaczono na budzik Hermiony w nadchodzącym roku.
Strona Hermiony i Ginny, którą
pieszczotliwie nazwały „czerwoną” przez silnie pachnącą farbę na drzwiach, jest
także domem dla Harry’ego, pochodzącego z Londynu studenta prawa, którego nigdy
nie widziano bez jego charakterystycznej pary okularów w drucianych oprawkach i
bałaganu na głowie, który wydawał się przeczyć prawom fizyki. Hermiona
podejrzewa, że Harry nadal nie wierzy w swoją obecność na Uniwersytecie Cambridge,
co wyraża przez zachwyt, gdy włóczy się z nimi po college’u, ale twardo stąpa
po ziemi. Ma genialne poczucie humoru, z przymrużeniem oka, i można się
domyślić, że jest już zakochany w Ginny; wpatruje się w nią za każdym razem,
gdy ta nie patrzy w jego stronę. Hermiona od razu go polubiła.
Pokój Harry’ego znajduje się
bezpośrednio obok pokoju Neville’a, chłopca, którego osoba składa się z
kamizelek i wiecznie zmartwionych wyrazów twarzy, kłócących się z
niewiarygodnie oddanym studentem nauk przyrodniczych, uwielbiającym wszystko,
co jest zielone i liściaste. Delikatnie mówiąc, jest trochę nieskoordynowany i
udało mu się zgubić zarówno harmonogram zajęć, jak i akademicką togę w
pierwszym tygodniu, ale przez swój naturalny urok natychmiast jednoczy się z Hermioną,
komplementując jej umiejętności organizacyjne i pytając, czy mogą raz w
tygodniu uczyć się razem.
Ogromne pomieszczenie w segmencie, to
pokój Luny, irlandzkiej studentki weterynarii, która ma najbardziej
wyrafinowany gust modowy, jaki Hermiona kiedykolwiek widziała, i wydaje się, że
cała zawartość piórnika Luny jest ukrywana w delikatnym blond koku na karku.
Pewnego dnia przyłapano ją na próbie przyniesienia królika do swojego pokoju,
więc zamiast tego musiała zadowolić się akwarium z dobrze utrzymanymi rybkami,
które ukrywa pod łóżkiem w razie inspekcji. Hermiona, oczywiście, tego nie
popiera, ale Luna jest miła i mówi tak ciepłym głosem, że nawet nie myśli o
wydaniu jej.
Ta piątka tworzy ciepłą, towarzyską
grupę, która świetnie się dogaduje. Ich mieszanka kierunków i środowisk
zapowiada niekończące się tematy rozmów, a Hermiona tak bardzo cieszy się ich
towarzystwem, że spędza z nimi znacznie więcej czasu niż się spodziewała.
Jedynym problemem jest to, że wspólna
kuchnia znajduje się po drugiej stronie drzwi. Zielonej stronie.
Mieszkają tam: Pansy, która studiuje
nauki humanistyczno-społeczno-polityczne i nigdy nie przestaje o nich mówić;
Teo — student filologii klasycznej z upodobaniem do pozostawiania w kuchni
nieczytelnych łacińskich tekstów i brudnych naczyń; Blaise, który rekompensuje
sobie brak dziewcząt na inżynierii chemicznej poprzez bycie niepoprawnym
flirciarzem; i… Draco.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Następnego ranka po tej nocy, raczej skacowana Hermiona
wchodzi do kuchni i znajduje Draco, popijającego kawę, ubranego jedynie w
ręcznik.
— Och — mówi słabo, skupiając swój
wzrok na jego twarzy. — Jak się masz?
— Tak samo seksownie jak wczoraj —
odpowiada zadowolony z siebie, a Hermiona zastanawia się, czy jeszcze nie jest
za późno na całkowite porzucenie studiów.
Queens’s College – jedna z 31 organizacji wchodzących w skład Uniwersytetu Cambridge
PWJ
– Pokój Wspólny Juniorów – główna przestrzeń społeczna, przeznaczona dla
studentów studiów licencjackich
______________
Witajcie :) pewnie trochę z zaskoczeniem pojawiam się dzisiaj z nowym tłumaczeniem. Czasem tak mam, że muszę sobie odmienić, aby nabrać chęci do pracy. Teraz padło na tę historię. Jest dość oryginalna, prawda? Jak pewnie już się domyśliliście, lubię nieszablonowe pomysły. To opowiadanie idealnie to odzwierciedla. Czy Wam się spodoba? Cóż, mam głęboką nadzieję, że tak. Dajcie znać, jak początek? Zaciekawił?
W tej historii nie będzie magii. I dominuje narracja drugoosobowa. Nie wiem, czy lubicie, ale trzymam kciuki, żeby tak było. Ta historia miłosna Hermiony będzie dość... urozmaicona, jednak całość liczy tylko 8 rozdziałów, dlatego tłumaczenie nie będzie trwało długo.
Rozdziały Cambridge Blue będą się pojawiały w każdy wtorek, Apartamentu 9 i 3/4 w czwartki, a To, co najlepsze w weekendy. Chciałabym wreszcie trzymać się własnych planów i nie ukrywam, że wsparcie z Waszej strony dodałoby mi sił do wytrwania w postanowieniach.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)