A/N: W
Wielkiej Brytanii Dzień Matki ma miejsce na początku wiosny, a konkretnie w
czwartą niedzielę Wielkiego Postu.
Tegoroczna wiosna rozpoczęła się
naprawdę pięknie: na drzewach widoczne były pąki, coraz częściej słuchano
śpiewu ptaków, nawet trawa zaczynała rosnąć i gdzieniegdzie dostrzegano
rozwijające się kwiaty. Ogród państwa Malfoy prezentował się lepiej niż
kiedykolwiek.
Hermiona Malfoy wyszła na taras, by
zaczerpnąć odrobinę świeżego powietrza. Rozejrzała się wkoło i uśmiechnęła
lekko. Zawsze lubiła wiosnę. Ta pora roku nastrajała ją na lepsze jutro.
Najbardziej upodobała sobie wystawianie twarzy do słońca i wdychanie wiosennego
powietrza. Zapach kwiatów i trawy stał się jej ulubionym.
Podeszła do leżaka, który stał na
tarasie, i usiadła na nim. Następnie sięgnęła po książkę i pogrążyła się w
lekturze; nie wiedziała, że ktoś ją bacznie obserwował.
Za dużym drzewem ukrywało się dwoje
dzieci i zawzięcie o czymś rozmawiało. Chłopiec co chwila wychylał się i zerkał
w stronę kobiety.
Młodzieniec miał niezwykle jasne włosy
i niebieskie oczy, a dodatkowo był niski jak na swój wiek, jednak nadrabiał to
pewnością siebie. Dziewczynka z kolei to całkowite przeciwieństwo: burza
ciemnych loków, które musiała non stop odgarniać, zasłaniała jej ciemne oczy.
Poza tym nie była taka odważna jak jej brat i zazwyczaj trzymała się z boku,
obserwując to, co działo się wokół niej. Spojrzała na chłopca i uniosła brew ze
zdziwieniem.
— Scorp, dlaczego tak zerkasz na
mamusię? — zapytała cicho.
Ten, jakby na zawołanie, popatrzył w
stronę tarasu, a następnie na swoją siostrę.
— Rose, nie wydaje ci się, że mama
jest smutna?
Spojrzała na kobietę i wzruszyła
ramionami.
— Nie wiem, wydaje się normalna.
Przecież zawsze czyta książki.
— Tak, ale zobacz; co chwilę wzdycha i
patrzy przed siebie.
Oboje wyjrzeli zza drzewa. Hermiona
podniosła wzrok znad lektury i westchnęła przeciągle. Chwilę patrzyła na ptaki
śpiewające na drzewie, po czym wróciła do poprzedniego zajęcia.
Rose zagryzła dolną wargę.
— Faktycznie, jest jakaś zamyślona.
Ciekawe, czemu...
Scorpius podrapał się po głowie, a
następnie i po brodzie. W tamtym momencie wyglądał tak samo jak tata, kiedy nie
wiedział, co powiedzieć albo nad czymś rozmyślał. Nagle otworzył szeroko oczy i
spojrzał na Rose, przez co posłała mu pytające spojrzenie.
— Zapewne chodzi o Dzień Matki.
Mamusia chce wspaniałego prezentu! — krzyknął, ale natychmiast zakrył sobie
usta, żeby nie zwrócić na siebie uwagi Hermiony.
Rose pokręciła głową.
— Serio? Skąd pewność, że o to chodzi?
Chłopczyk wyprostował się i popatrzył
na nią z góry.
— Ja to po prostu wiem.
Rose przewróciła oczami.
— Dobrze, panie mądraliński, w takim
razie powiedz mi, jaki masz pomysł na prezent dla mamusi.
Scorpius zmarszczył czoło i spojrzał
na Hermionę. To jej zamyślenie i smutek w oczach nie dawały mu spokoju. Chciał,
żeby się uśmiechała. Chciał, żeby była szczęśliwa. Tylko co ją uszczęśliwi? — zastanowił się. Może miała jakieś
marzenie, które mógłby spełnić?
Uśmiechnął się przebiegle i popatrzył
na siostrę.
— Spełnimy jej największe marzenie —
powiedział krótko.
— Co? O czym ty mówisz? — zapytała
Rose, nic nie rozumiejąc.
Chłopiec znowu zerknął na mamę i
zrobił minę szaleńca.
— Sprawimy, że mamusia będzie radosna.
Ale najpierw musimy porozmawiać z tatą…
Draco Malfoy siedział w salonie na
kanapie i czytał nowy numer Proroka
Codziennego. Chciał chociaż chwilę odetchnąć po męczącym dniu.
Odkąd pracował w Biurze Aurorów, nie
miał ani chwili spokoju. Codziennie razem z Potterem wyruszali na akcje i
łapali przestępców. Żaden z nich nie podejrzewał, że tak dobrze ułoży im się
współpraca. To dzięki Hermionie zaczęli się dogadywać. Draco sam się sobie
dziwił, ale był jej za to bardzo wdzięczny, bowiem Harry okazał się
inteligentnym mężczyzną i mógł z nim porozmawiać na wszystkie tematy.
Nagle Draco usłyszał szelest i
podniósł wzrok znad gazety. Na fotelach siedziały jego dzieci. Scorpius oparł
się wygodnie o oparcie i patrzył na niego przenikliwie. Rose uśmiechała się
lekko i nie wyglądała na zachwyconą pomysłem brata. Malfoy uniósł jedną brew ze
zdziwienia.
— Coś się stało? — zapytał, ogarniając
wzrokiem oboje.
Rose otworzyła usta, żeby coś
powiedzieć, ale Scorpius był szybszy.
— Musimy porozmawiać — odparł krótko.
Draco zmarszczył czoło.
— O czym?
— O mamie — odpowiedziała dziewczynka.
Na chwilę zapadła cisza. Mężczyzna
patrzył na dzieci podejrzliwie, aż w końcu zapytał:
— A konkretnie?
Chłopiec wymienił porozumiewawcze
spojrzenia z siostrą. Kiedy skinęła głową, zwrócił się do mężczyzny:
— Jak myślisz, tato, co jest
największym marzeniem mamy?
— A dlaczego pytacie?
Scorpius posłał mu znaczące
spojrzenie.
— A co jest za parę dni?
Draco zmrużył oczy i spojrzał na
kalendarz wiszący na ścianie.
— Dzień Matki — powiedział krótko.
Dzieci skinęły głowami z entuzjazmem.
— Tak, właśnie dlatego pytamy o to, co
jest jej największym marzeniem — odpowiedział chłopiec.
Mężczyzna zamyślił się chwilę i usiadł
wygodnie na kanapie. Odpowiedź na to pytanie nie była taka oczywista. Hermiona
miała wiele marzeń. Niektóre z nich już się spełniły, a inne czekały na swoją
kolej.
Spojrzał na dzieci.
Był zaskoczony ich pytaniem, a
szczególnie przerażała go ta determinacja w oczach Scorpiusa. Maluch słynął z
dość zaskakujących pomysłów. W sumie cieszył się, że był tak odważny, mimo że
czasami Hermiona miała do niego o to żal. Usiłowała w końcu wychować Scorpiusa
na grzeczne dziecko, a Draco nieustannie podsycał go do psot. Chciał, żeby
dzieci miały wspaniałe dzieciństwo, bez żalów i trosk, a pełne śmiechu i
radości.
Chrząknięcie wybiło go z zamyślenia.
Popatrzył w tamtym kierunku i zobaczył dzieci, oczekujące na odpowiedź.
Westchnął i zaczął mówić:
– Cóż, ciężko odpowiedzieć na to
pytanie. Jakiś czas temu Hermiona, to znaczy mama, najbardziej pragnęłaby
odnaleźć rodziców. Ale niedawno już to zrobiłem razem z wujkiem Harrym i
zapewne pamiętacie, jak się ucieszyła, gdy ich zobaczyła. Nie wiem, czego mogłaby
jeszcze chcieć. Wszystko, o czym marzyła, już ma. Mam na myśli was, mnie, ten
piękny dom i pracę, o którą się starała. Zawsze chciała być uzdrowiciem i
osiągnęła to. — Podrapał się po brodzie. — W sumie, to mogłaby chcieć… ale nie,
to bez sensu.
Dzieci wymieniły spojrzenia i jak na
komendę zapytały:
— Co takiego?
Draco zrobił dziwną minę.
— Wydaje mi się, że chciałaby pogodzić
się z Łasicem…
Scorpius uniósł brew ze zdziwienia.
— Z kim?
— To znaczy z Ronem Weasleyem. Kiedyś
się przyjaźnili i razem z Harrym tworzyli grupę przyjaciół. Wiecie, to oni
pokonali Czarnego Pana. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, jednak Ron po
wojnie zaczął się dziwnie zachowywać. Na początku nie miało to dla mnie
większego znaczenia, ale kiedy Hermiona i Harry wstawili się za mną przed
Wizengamotem, to znaczy przed sądem dla czarodziejów, wszystko się zmieniło.
Zaczął robić waszej mamie wyrzuty i wyzywać mnie od złych ludzi. Prawdę
powiedziawszy, nikogo nigdy nie skrzywdziłem, ale co ta pokraka mogła o tym
wiedzieć, skoro był zapatrzony w siebie i swoją pokręconą rodzinkę. Pamiętam,
że przed ostatnią rozprawą Ron podszedł do Hermiony i zapytał się jej, czy jest
po mojej stronie. Kiedy odpowiedziała, że tak, oznajmił, że to koniec ich
przyjaźni i po prostu odszedł. Na początku myślała, że tylko żartuje, ale
mijały dni, a on się nie odzywał. Nawet wujek Harry nie potrafił na niego
wpłynąć. Hermiona się tym bardzo załamała i od tamtej pory nie mają kontaktu.
Rose wpatrywała się w tatę z otwartymi
ustami, zaś Scorpius był coraz bardziej zdziwiony, co próbował ukryć, robiąc
poważną minę.
— Myślisz, że gdyby miała możliwość z
nim porozmawiać, byłaby szczęśliwa? — zapytała dziewczynka.
Draco spojrzał na nią i uśmiechnął się
lekko. Jej duże ciemne oczy błagały o potwierdzającą odpowiedź.
— Sam się sobie dziwię, że to mówię,
ale tak, myślę, że gdyby wasza mama mogła porozmawiać z Ronem, byłaby
najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Zawsze chciała żyć ze wszystkimi w zgodzie, a
rudzielec był jej bardzo bliski. Nie lubię go, ale sądzę, że ewentualnie
mógłbym go zaakceptować.
Scorpius zamyślił się chwilę, a potem
spojrzał na Draco.
— Czy Ron jest ojcem Davida Weasleya?
— zapytał.
Draco skinął głową.
— Tak, David jest taką samą ofermą jak
jego ojciec.
Chłopiec uśmiechnął się przebiegle i
spojrzał na siostrę, która usiadła wygodnie w fotelu i przewróciła oczami.
– Nie jest ofermą, tatusiu. Po prostu,
znajduje się w nieodpowiednich miejscach w nieodpowiednim czasie — wyjaśniła,
gestykulując rękami.
Scorpius i Draco rzucili jej znaczące
spojrzenie.
— Czyli jest ofermą — powiedzieli
jednocześnie.
Dziewczynka westchnęła przeciągle, a
Scorpius już obmyślał w głowie plan działania. Wiedział, co należało
zrobić.
Spojrzał na tatę.
— Tato, co trzeba zrobić, żeby mamusia
mogła porozmawiać z Weasleyem? – zapytał, nie owijając w bawełnę.
Draco uniósł brwi ze zdziwieniem i
wpatrywał się w malca, po czym zmrużył oczy.
— Scorp, co ty kombinujesz? — zapytał.
Chłopiec zignorował jego pytanie.
— Co trzeba zrobić, żeby mamusia mogła
porozmawiać z Weasleyem? — spytał ponownie.
Malfoy popatrzył na niego krytycznym
wzrokiem i westchnął przeciągle.
— Cóż, zapewne należałoby go do tego
przekonać, ale ja nie zamierzam go błagać. Zresztą, i tak pewnie rzuciłby we
mnie jakimś zaklęciem. Nie sądzę, że zgodzi się porozmawiać z Hermioną. Może
Harry mógłby go przekonać, ale nie jestem pewien.
Scorpius uśmiechnął się
konspiracyjnie.
— Harry Potter?
Draco skinął głową.
— Tak, Scorp, Harry nadal utrzymuje
kontakt z Łasicem i jego rodzinką.
— A wiesz, gdzie mieszka wujek? —
dopytywał chłopiec.
Draco prychnął.
— Oczywiście, że wiem. Przecież razem
pracujemy, ale…
Scorpius szybko podszedł do Rose i
zaczął jej coś szeptać na ucho. Dziewczynka z każdym jego słowem coraz bardziej
mrużyła oczy. Gdy skończył mówić, niechętnie skinęła głową, po czym obydwoje
spojrzeli na Draco.
— Musimy iść do Harry’ego — powiedział
chłopczyk.
Mężczyzna otworzył usta, ale nie
zdążył nic odpowiedzieć, bo Rose zrobiła maślane oczy i złożyła ręce jak do
modlitwy.
— Proszę, tatusiu, proszę, prooooszę —
błagała, patrząc mu w oczy.
Doskonale wiedziała, że tata spełni
każdą jej prośbę. Draco zrobił dziwną minę, popatrzył w górę i westchnął z
rezygnacją.
— Dobrze, teleportujemy się do
Pottera.
Słysząc jego słowa, dzieci zaczęły
piszczeć i tańczyć. Draco usiadł wygodniej na kanapie i położył rękę na czole.
Obawiał się, że to, co wykombinował Scorpius, może się skończyć tragedią.
Kiedy Hermiona wyszła do pracy, Draco
ubrał dzieci i razem z nimi aportował się pod dom Harry’ego. Pierwotnie Potter
miał zamieszkać w Dolinie Godryka, ale sprawy się nieco skomplikowały i
postanowił wynająć niewielki domek na przedmieściach Londynu. Gdy pojawili się
przed posiadłością, dzieci otworzyły oczy ze zdziwienia. Dom, mimo swoich
rozmiarów, robił wielkie wrażenie. Czarny dach ładnie kontrastował z jasnymi
ścianami i nawet ogród prezentował się całkiem nieźle. Ginny pielęgnowała
rośliny z wielką pasją i efekty były widoczne na pierwszy rzut oka. Draco wziął
dzieci za ręce i razem przeszli po kamiennych schodach prosto do głównego
wejścia. Mężczyzna zapukał w drewniane drzwi i czekał, aż ktoś otworzy.
— Już idę! – Usłyszeli krzyk
Harry’ego.
Chwilę później stanął przed nimi
niezwykle zaskoczony mężczyzna.. Spojrzał na Draco, a potem na dzieci. Zamrugał
dwa razy.
— Malfoy?
— Cześć, Potter.
— Co ty tu robisz? — zapytał Wybraniec
pewniejszym głosem.
Draco westchnął i wskazał ręką dwójkę
dzieci.
— Te małe szkraby chciały z tobą
porozmawiać.
Harry znowu zamrugał i popatrzył w
dół. Scorpius i Rose machali do niego i uśmiechali się uroczo.
— Dzień dobry, Harry! — powiedzieli
jednocześnie.
Harry uśmiechnął się pod nosem i
uklęknął, żeby być z nimi na równi.
— Cześć, dzieciaki. W czym mogę wam
pomóc?
Rose spojrzała na Scorpiusa i
wyszeptała:
— Chcieliśmy porozmawiać o mamie.
Wybraniec popatrzył na Draco, niewiele
z tego rozumiejąc, jednak mężczyzna wzruszył ramionami i pokręcił lekko
głową.
Harry przeniósł wzrok na dzieci.
— A konkretnie?
Maluchy wymieniły spojrzenia. Scorpius
chciał coś powiedzieć, ale Draco był szybszy.
— Może wejdziemy do środka? Coś czuję,
że zapowiada się długa rozmowa.
Harry wstał z klęczek i skinął głową.
Przesunął się w bok i gestem ręki zaprosił ich do środka. Dzieci rozglądały się
dookoła i podziwiały wystrój wnętrza. Dom od środka prezentował się bardzo
ładnie. Jasne ściany idealnie pasowały do ciemnego parkietu. Przy wejściu stał
mały stolik i ława do siedzenia, a nad nią wisiało duże lustro, oprawione złotą
ramą. Harry poprowadził ich do salonu, gdzie zobaczyli ręcznie robione
drewniane meble i dopasowane do nich kanapę i dwa fotele. Na szafkach i na
ścianach znajdowało się wiele zdjęć przedstawiających Harry’ego, Ginny i Jamesa
w przeróżnych sytuacjach. Draco pokiwał głową z uznaniem i usiadł na jednym z
foteli. Rose podbiegła do niego i wskoczyła mu na kolana. Jęknął pod jej
ciężarem, ale gdy spojrzała na niego swoimi dużymi oczami, uśmiechnął się lekko
i usadził ją wygodnie na kolanach. W międzyczasie Scorpius i Harry zajęli
miejsca na kanapie.
— Chcecie coś do picia? — zapytał
Harry.
Cała trójka pokręciła przecząco
głowami.
— Nie, dziękujemy — powiedział
Scorpius. — Przyszliśmy tu z ważną misją.
Harry uniósł brew ze zdziwieniem.
— Jaką? — zapytał.
Chłopiec przybliżył się do niego.
— Przyszliśmy do ciebie, bo chcemy
uszczęśliwić mamę.
— W jaki sposób? — dopytywał
mężczyzna.
Scorpius wziął głęboki oddech, jakby
chciał coś powiedzieć, ale Rose była szybsza.
— Chcielibyśmy spełnić jej największe
marzenie.
Harry popatrzył na oboje pytającym
wzrokiem. Draco westchnął przeciągle.
— Scorp, możesz w końcu powiedzieć, o
co chodzi? — zapytał zirytowany.
Chłopiec zmrużył gniewnie oczy i
niechętnie przytaknął.
— Dobrze, już mówię, w czym rzecz —
zwrócił się do Harry’ego. — Jak wiesz, niedługo jest Dzień Matki i razem z Rose
chcieliśmy spełnić największe marzenie mamy. Rozmawialiśmy z tatą i powiedział
nam, że mama chciałaby porozmawiać z Ronem Weasleyem. Harry, czy masz z nim
jakiś kontakt?
— Tak, oczywiście — odpowiedział mężczyzna,
co spowodowało, że humorScorpiusa znacząco się poprawił.
— Chciałbym z nim porozmawiać i
zapytać, czy mógłby skontaktować się z mamą. To by ją bardzo ucieszyło.
Mężczyźni unieśli brwi ze zdziwieniem.
Harry podrapał się po głowie i uśmiechnął nerwowo, po czym uchwycił wzrok
chłopca.
— Nie jestem pewny, czy Ron chciałby z
tobą rozmawiać.
Scorpius posmutniał i zamyślił się
chwilę, a potem spojrzał na Rose, która wskazywała głową Harry’ego.
Obydwoje uśmiechnęli się przebiegle.
— Ale z tobą zapewne będzie chciał
rozmawiać — powiedział, patrząc na mężczyznę.
Harry skinął głową.
— Tak, ale…
— Czy mógłbyś go tutaj sprowadzić? —
zapytała Rose.
Uśmiechnął się do niej.
— Cóż, macie szczęście, bo Ron ma tu
być za kilka minut.
— Super! — krzyknęły radośnie dzieci.
— Cudownie — mruknął Draco pod nosem i
schował twarz w dłoniach.
Harry wyszczerzył zęby, widząc jego
reakcję. Wiedział, że mężczyźni się nie lubią, ale dla dzieci Draco był w
stanie znieść wszystko.
Nagle, jak na zawołanie, usłyszeli
trzask i na środku salonu pojawił się Ron Weasley. Uśmiechał się radośnie, ale
kiedy zobaczył Draco, mina mu zrzedła. Zmrużył gniewnie oczy, spojrzał na
Harry’ego i wrzasnął, wskazując palcem Draco:
— Co on tu robi?!
Harry westchnął.
— Przyszedł do mnie z dziećmi.
Ron przeniósł wzrok na dwójkę
maluchów. Jęknął, gdy zobaczył dziewczynkę, będącą pomniejszoną wersją
Hermiony. Rose uśmiechnęła się przyjaźnie, ale zignorował to. Chłopiec patrzył
na niego przenikliwym wzrokiem, przez co Weasley przełknął głośno ślinę i
poprawił ubranie.
— Skoro on tu jest, to ja wychodzę! —
krzyknął.
Harry wstał gwałtownie z kanapy.
— Ron, proszę cię, przestań zachowywać
się jak dziecko! Jesteśmy dorośli. Nie możesz po prostu odpuścić?
— Nie!
Mężczyzna zamknął oczy i próbował
skupić się na miejscu, do którego miał zamiar się teleportować. Nagle poczuł
uścisk małej rączki. Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył duże oczy Rose.
Dziewczynka wpatrywała się w niego jak oczarowana.
— Zostań, proszę — błagała cieniutkim
głosem.
Przełknął ślinę.
— Ale…
— Chodzi o mamusię.
Uniósł brew ze zdziwieniem.
— O kogo? — dopytywał.
— Chodzi o Hermionę — powiedział
Harry.
Ron popatrzył na przyjaciela pytająco,
a potem znowu na dziewczynkę. Chwilę się w nią wpatrywał; jej błyszczące oczy
prześwietlały go na wylot. W końcu odetchnął głęboko i skinął głową.
— Dobrze, możemy porozmawiać.
Rose uśmiechnęła się szeroko i,
trzymając go za rękę, zaprowadziła na kanapę. Usiadł obok Scorpiusa i starał
się nie patrzeć na Malfoya. Chłopiec puścił oczko do siostry i zaczął mówić.
— Dobrze, panie Weasley. My się chyba
nie znamy, dlatego najpierw się przedstawimy. Jestem Scorpius Malfoy, a to moja
siostra, Rose.
— Ron Weasley — wydukał mężczyzna.
— Miło nam pana poznać. Pozwoli pan,
że będę mówił do pana po imieniu? Tak będzie o wiele łatwiej. — Ron skinął
głową. — Dobrze, więc teraz przejdę do sedna sprawy. Wiemy, że kiedyś
przyjaźniłeś się z mamą, ale jakiś czas temu okropnie się pokłóciliście.
Mamusia mocno to przeżywa i ostatnio jest bardzo smutna. Sądzimy, że chciałaby
z tobą porozmawiać, a dodatkowo zbliża się Dzień Matki i razem z Rose
postanowiliśmy spełnić jej największe marzenie.
— Jakie marzenie? — zapytał Ron.
Scorpius przewrócił oczami.
— To jasne jak słońce! Mama chciałaby
się z tobą pogodzić. To jest jej największe pragnienie — powiedział z
przejęciem.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy i
spojrzał na Harry’ego, który lekko skinął głową. Poczuł, że ktoś ciągnie go za
rękaw, więc popatrzył w tamtym kierunku i znowu zobaczył duże oczy Rose.
— Chyba nie chcesz, żeby mamusia była
smutna, prawda? — zapytała zadziornie.
Ron przełknął ślinę.
— Nie chcę. Oczywiście, że nie chcę.
Dziewczynka rozpromieniła się.
— Więc, porozmawiasz z nią? — spytała
głosem pełnym nadziei.
— T-tak — bąknął.
Scorpius zaklaskał w dłonie i przybił
piątkę z Rose. Potem obydwoje spojrzeli na Rona.
— Dziękujemy! — powiedzieli
jednocześnie.
Mężczyzna zachichotał nerwowo.
— Nie… nie ma sprawy — odparł cicho.
Draco wymienił porozumiewawcze
spojrzenia z Harrym. Zdziwiło go to, że dzieciaki miały taki dar przekonywania.
Przyglądał się Ronowi, który wyglądał, jakby nie wiedział, co się przed chwilą
stało. Draco prychnął pod nosem i pokręcił głową z politowaniem. Nie rozumiał,
dlaczego Hermionie tak zależało na kontakcie z Łasicem, ale nie miał zamiaru
się temu sprzeciwiać.
Z rozmyślań wyrwał go głos Scorpiusa.
— Chcielibyśmy, żebyś pojawił się u
nas w Dzień Matki. Zorganizujemy małe przyjęcie dla mamy i wtedy będziecie
mogli porozmawiać.
Ron otworzył szeroko oczy, ale po
chwili pokiwał głową. Dzieci wymieniły spojrzenia i zwróciły się do Dracona.
— Widzisz, tato, udało się! — krzyknął
chłopiec.
Mężczyzna zaklaskał w dłonie z
uznaniem.
— Gratuluję, synu — powiedział z dumą.
Rose uśmiechnęła się pod nosem.
Szczerze mówiąc, nie wierzyła, że plan Scorpiusa wypali, ale była zadowolona z
takiego obrotu spraw. Już nie mogła się doczekać Dnia Matki.
Nadszedł oczekiwany przez wszystkich
dzień. Scorpius i Rose z pomocą dziadków przygotowali śniadanie dla rodziców.
Bardzo się starali, żeby wszystko wyszło idealnie. Nawet zaparzyli kawę za
pomocą mugolskiego ekspresu. Hermiona była pod wrażeniem. Zjadła wszystko ze
smakiem i od rana miała świetny humor.
Następnie dzieciaki oglądały z mamą
mugolskie seriale, które uwielbiała, a czego zazwyczaj nie robiły, jednak dziś
postanowiły jej potowarzyszyć. Były bardzo zaskoczone faktem, że te programy
wcale nie okazały się tak nudne, jak sądzili.
Po obiedzie Hermiona dostała sowę od
Ginny. Kobieta prosiła ją, żeby szybko teleportowała się do Potterów, bo James
spadł z krzesła i bardzo się potłukł. Hermiona wzięła swoją torbę i zniknęła z
trzaskiem. Parę minut później Draco, dzieci i dziadkowie rozpoczęli przygotowania
do przyjęcia. Rose i babcia przygotowały ulubione potrawy kobiety i za pomocą
czarów ustawiały je na stole. Scorpius i Draco wieszali balony i serpentyny, a
dziadek oceniał ich działania.
Godzinę później wszystko było gotowe.
Całość prezentowała się fantastycznie i jedyne, co im pozostało, to oczekiwanie
na Hermionę. Kilka minut później usłyszeli wyczekiwany trzask i Hermiona
pojawiła się przed domem. Weszła do środka i krzyknęła:
— Już jestem!
Jednak nie usłyszała odpowiedzi.
Rozejrzała się nieufnie i wolnym krokiem przeszła do salonu. Gdy stanęła w
wejściu, cała rodzina Malfoyów wyskoczyła zza kanapy, uśmiechając się radośnie.
Scorpius i Rose krzyknęli:
— Wszystkiego najlepszego z okazji
Dnia Matki, mamusiu!
Hermiona uśmiechnęła się szeroko i spojrzała
na stół uginający się pod jej ulubionymi potrawami. Dzieci momentalnie pojawiły
się obok niej.
— Mamusiu, mamy dla ciebie wyjątkowy
prezent — powiedziała Rose.
— Jaki, kochanie? — zapytała kobieta.
Scorpius uśmiechnął się przebiegle.
— Stoi tuż za tobą.
Hermiona zmarszczyła czoło i obróciła
się. Jęknęła, gdy zobaczyła znajomą postać.
— Ron?
Ron Weasley stał obok Harry’ego i
uśmiechał się nieśmiało. Uniósł rękę i pomachał.
— Cześć, Hermiono.
Kobieta poczuła łzy napływające do
oczu i spontanicznie rzuciła mu się na szyję. Mężczyzna rozejrzał się po
gościach i uchwycił wzrok Dracona. Mężczyzna chwilę prześwietlał go wzrokiem,
ale potem lekko skinął głową i uśmiechnął się pod nosem. Ron przytulił Hermonę
i wyszeptał do jej ucha:
— Przepraszam… zachowałem się jak
kretyn.
Hermiona zachichotała przez łzy i
mocniej go uścisnęła.
— Przeprosiny przyjęte. Tęskniłam za
tobą, Ronaldzie Weasley.
Słysząc jej słowa, Harry roześmiał się
na głos. Po chwili dołączyła do niego cała rodzina Malfoyów.
Przyjęcie przebiegało w miłej
atmosferze. Hermiona porozmawiała z Ronem i wyjaśnili sobie kilka spraw. Widać
było, że ta niespodzianka bardzo ją ucieszyła, bo uśmiechała się od ucha do
ucha.
Scorpius i Rose siedzieli na fotelach
blisko ściany. Z tego miejsca mieli podgląd na cały salon.
— Prawda, że jestem genialny? —
zapytał chłopiec.
Dziewczynka przewróciła oczami.
— I taki skromny — dodała
sarkastycznym tonem.
Wskazał ręką Hermionę.
— Zobacz, jaka mamusia jest
szczęśliwa. To wszystko dzięki nam!
Rose skinęła głową i uśmiechnęła się
lekko.
— Tak. Masz rację, jesteśmy genialni.
Popatrzyli po sobie i roześmiali się radośnie. Scorpius miał rację — to dzięki nim wszyscy byli szczęśliwi. Nawet Ron przestał nieufnie zerkać na Dracona. Dzieci miały nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
____________
Witajcie :) wiem, że całkiem niespodziewanie, ale pojawiam się miniaturką mojego autorstwa. Trochę cukru w życiu nie zaszkodzi, prawda? Jestem ciekawa, jak Wasze wrażenia? Dajcie znać.
Na nowy rozdział „Still Life” zapraszam dopiero w weekend. Niestety praca znacznie wszystko utrudnia.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)