Draco przez kilka chwil wpatrywał się
w skrzata domowego.
— Scorpius, mógłbyś pójść do swojego
pokoju i tam skończyć kolację? Albo gdziekolwiek indziej?
Jego syn skrzywił się.
— Ale dlaczego?
— Ponieważ Tilly ma poufne informacje,
które są przeznaczone tylko dla mnie i twojej babci. — Upewnił się, że rzuca
surowe spojrzenie — takie, którego często nie potrzebował w przypadku dziecka
tak grzecznego jak Scorpius — tylko po to, by osiągnąć cel.
Prychnął.
— Dobra.
Dlaczego zawsze się mnie pozbywasz, gdy robi się ciekawie?
Scorpius wstał z miejsca i wręczył
swój na wpół pusty talerz Mimsy, która nagle znalazła się u jego boku.
Zaczarowała talerz, wysyłając go w miejsce, gdzie poszedł, żeby mógł dokończyć
kolację.
— Pewnego dnia będziesz na tyle
dorosły, że nie będziesz chciał brać udziału w takich rozmowach — wycedził
Draco.
Kiedy wyszedł, Narcyza zwróciła się do
małej skrzatki domowej, która wciąż podskakiwała z podniecenia.
— Co znalazłaś, Tilly?
— Pani powiedziała Tilly, żeby poszła
za paniami, które opuszczają sypialnię pana Zabiniego. Większość pań jest
bardzo nudna. Ale pan Zabini ma ostatnio nową damę.
Draco spojrzał na matkę, która uniosła
brew. Musiał przyznać, że to był genialny pomysł.
— Kogo? — zapytał.
— Pannę Daphne Greengrass.
Draco zamurowało. Nie widział Daphne
od śmierci Astorii i nawet wtedy ledwo. Spóźniła się na ceremonię i uciekła bez
słowa. Starsza siostra Greengrass była zagadką po wojnie. Podobno zalecała się
do czarodziejów w całej Europie, ale nigdy się z żadnym z nich nie osiedliła.
Ciekawe więc było to, że teraz wylądowała w łóżku Blaise’a Zabiniego.
Słuchał, jak Tilly dzieliła się swoją
detektywistyczną pracą. Najwyraźniej Dahpne wydawała cotygodniowe obiady dla
kilku swoich najbliższych przyjaciół i wspomniała mimochodem, że ma nadzieję
niedługo zostać żoną kogoś bardzo ważnego w Ministerstwie — i że on w końcu
zostanie Naczelnym Magiem Wizengamotu.
— Fascynujące — zadumała się Narcyza,
odchylając się na krześle.
— Myślisz, że szykuje jakiś plan
obalenia Percy’ego Weasleya? — zapytał Draco.
— To miałoby sens, prawda? Teraz
musisz tylko przeprowadzić własne dochodzenie, Draco. Przejrzyj akta i dowiedz
się dokładnie, ile osób nominował Blaise, odkąd zajął swoje stanowisko.
— Znakomicie. — Zatrzymał się na
chwilę, zamyślony. — Wiesz, że on też załatwił mi moje stanowisko.
— Tak, ale do własnych celów. Powinien
był wiedzieć, że lepiej nie zadzierać z Malfoyami.
— W rzeczy samej — powiedział Draco z
lekkim uśmieszkiem na ustach.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Przełom z Tilly sprawił, że Draco
poczuł się lepiej niż przez ostatnie tygodnie — do czasu aż znów zobaczył Hermionę.
Dała sobie spokój z noszeniem szarych, żałobnych szat, czy cokolwiek to było, i
wróciła do normalnych ubrań. Dziś miała na sobie czarno-biały top w kropki i
ołówkową spódnicę w kolorze łososiowym. Chociaż zauważył, że nieco schudła,
nadal wyglądała zachwycająco, a jego usta wyschły na jej widok. Merlinie, daj mi siłę.
Hermiona podniosła wzrok, gdy szła
przez Atrium. Oczywiście ona i Draco przybyli o tej samej porze. Wyglądał tak
samo przystojnie jak zawsze w ciemnych, granatowych szatach z limonkową
podszewką dla odrobiny koloru — i odrobiny Slytherinu. To sprawiło, że jej
klatka piersiowa zacisnęła się, gdy widziała, jak dobrze wygląda, i nie mogła
nic z tym zrobić. Chciała wciągnąć do go wnęki i głupio pocałować, przeprosić
za to, że się wystraszyła i wznowić to, co przerwali. Z drugiej strony nie była
pewna, czy nadal tego chciał. Decyzja o rozstaniu była obopólna, ale to on zrobił pierwszy krok — to on zachowywał się tak, jakby mu to
nie przeszkadzało. Westchnęła. To wszystko było takie skomplikowane, prawda?
Niech szlag trafi ją i jej ambicję.
Uwielbiała bycie Minister Magii; był to najlepszy sposób, by pomóc
czarodziejskiemu światu i uczynić jak najwięcej dobra. Ale po co pomagać
wszystkim na około, skoro sama była nieszczęśliwa?
— Dzień dobry, pani Minister. — Jego
głos brzmiał dzisiaj rano bardziej ochryple niż zwykle i Hermiona musiała
aktywnie walczyć z ciepłem zalewającym jej ciało.
— Dzień dobry, doradco. Odbierzesz
herbatę przed naszym porannym spotkaniem?
Była spokojna, chłodna i opanowana.
Draco chciał zaciągnąć ją do toalety i wydymać do upadłego, aż zapomni,
dlaczego to przerwali.
— Tak; chcesz, żebym ci przyniósł?
Uniósł brew — czy już to przerabiali?
Miał nadzieję, że kiedy jego plany dotyczące Blaise’a się powiodą, będzie mógł
wrócić do niej na kolanach, a ona zlituje się nad nim — albo na coś znacznie
bardziej godnego i odpowiadającego Malfoyom.
— Proszę. Byłoby miło.
Hermiona uśmiechnęła się i poczuła się
trochę bardziej jak za dawnych czasów, zanim zaczęli się pieprzyć jak króliki na
każdej powierzchni w jej gabinecie… i w mieszkaniu. Przynajmniej nadal był
obecny w jej życiu — to było najważniejsze.
Kiedy Hermiona wróciła do domu w
piątek wieczorem, Rose czekała na nią w kuchni.
— Tata miał plany na wieczór, więc
pozwolił mi wcześniej tu przyjść przez Sieć Fiuu.
— Cóż, jaka cudowna niespodzianka.
— Wyglądasz dzisiaj trochę lepiej,
mamo. — Rose uściskała ją na powitanie.
— Co masz na myśli, mówiąc „lepiej”? —
Hermiona położyła dłoń na biodrze, starając się brzmieć nonszalancko. Próbowała
być subtelna w swoim smutku, ale, z drugiej strony, jej córka była całkiem
spostrzegawcza.
Rose wzruszyła ramionami.
— Ostatnio byłaś trochę przygnębiona.
Założyłam, że zerwałaś ze swoim sekretnym chłopakiem.
Hermiona walczyła z gorącem na
policzkach i zaniepokojonym spojrzeniem córki.
— Cóż, to skomplikowane… ale nie
mijasz się z prawdą. — Odchrząknęła i zaczęła krzątać się po kuchni, dając do
zrozumienia, że to nie jest temat, na który chciałaby rozmawiać. — Może
zamówimy coś na wynos? Ty wybierasz?
Rose ożywiła się tym.
— Brzmi wspaniale. Może chińszczyzna?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trochę musiał ją czarować, ale Draco w
końcu namówił starszą, zrzędliwą czarownicę o imieniu Edna, żeby wpuściła go do
archiwum. Kilka lat temu Ministerstwo masowo wdrożyło samopiszące pióra, aby
rejestrowały w zasadzie wszystko, co działo się w budynku. Zatrudnienia,
zwolnienia, rozprawy sądowe w Wizengamocie — jeśli miało to miejsce w
Ministerstwie, rejestrowano to i umieszczano w archiwum.
Funkcja wyszukiwania była jednak dość
uciążliwa. Trzeba było rzucić zaklęcie i wypowiedzieć słowa kluczowe, które
wskazałyby wszystkie zwoje zawierające to słowo. To zajęło mu wieczność. W
końcu natknął się na to, czego szukał: akta obecnych członków Wizengamotu. Na
ustach Draco pojawił się chytry uśmiech, kiedy rozpoznał kilka nazwisk.
Był o wiele bliższy pogrzebania
Blaise’a i swojej wolności.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona znów pracowała do późna.
Teraz nie to, że potrzebowała, ale raczej nie była gotowa wrócić do swojego
pustego mieszkania. Ułożyła alfabetycznie wszystkie książki w swoim gabinecie,
po tym, jak kilka miesięcy temu posegregowała je według tematu. Przygotowywała
właśnie zamówienie na nowe krzesło biurowe, kiedy poczuła czyjąś obecność w
drzwiach. Jej tętno przyspieszyło, ale kiedy podniosła wzrok, zawstydziła się,
że jest lekko rozczarowana.
— Och, to ty.
Harry wyglądał na skonsternowanego jej
niezbyt ciepłym powitaniem.
— Ciebie też miło widzieć, Hermiono.
— Przepraszam, Harry. Myślałam, że to
ktoś inny.
A przynajmniej miała nadzieję, że tak
będzie. Jej policzki zarumieniły się, gdy przerzucała papiery na biurku.
Minęło kilka tygodni, odkąd ona i
Draco zerwali. Odzyskali poniekąd profesjonalną relację zawodową — i nadal był
doskonałym doradcą — ale tęskniła za nim.
Harry uniósł brew.
— W ciągu ostatnich tygodni znowu
zapracowujesz się na śmierć. Wiem, że twoje obciążenie pracą nie jest tak duże,
jak kiedyś… — urwał, a jego policzki zalał róż. Wiedziała, że próbował
przywołać temat Draco.
Hermiona rzuciła mu swoje najlepsze
spojrzenie z serii „proszę, nie pytaj”.
— Słuchaj, Ginny zabrała dzisiaj
dzieci do Nory na kolację. Może gdzieś pójdziemy? Minęło trochę czasu, prawda?
Kolacja z Harrym brzmiała świetnie.
Powrót do jej samotnego mieszkania opóźniłby się jeszcze o kilka godzin i
mogliby nadrobić zaległości.
— Brzmi wspaniale.
Znaleźli się w mugolskiej restauracji,
do której poszli tylko raz w życiu na dość niezręczną podwójną randkę z Ginny i
Ronem. Atmosfera tam była cudowna, zapachy rozpływały się w ustach i wkrótce
Hermiona zanurzyła drugi kawałek naan w kurczaku tikka masala.
— Cieszę się, że wrócił ci apetyt. —
Harry patrzył, jak wkłada jedzenie do ust.
— Co masz na myśli?
Wzruszył ramionami.
— Schudłaś, Hermiono. Martwiłem się o
ciebie. Znowu pracujesz do późna, prawie z nikim nie rozmawiasz…
— Cóż, byłam zajęta. — Przerwała
posiłek, by wziąć łyk piwa.
— Malfoy nie wykonuje swoich
obowiązków? — Hermiona skrzywiła się, kiedy wypowiedział to nazwisko, i wtedy
go oświeciło. — Jasny gwint. Przepraszam, Hermiono. Obawiam się, że to moja
wina.
Jej oczy rozszerzyły się.
— Harry, o czym ty…
— Nie zdawałem sobie sprawy, że ty też
jesteś w nim zakochana.
Hermiona sapnęła.
— O czym ty… ja nawet…
— Wiem, że ty i Malfoy ze sobą
sypialiście.
Poczuła, jak jej twarz się rozgrzewa i
rozejrzała się dookoła, aby upewnić się, że nikt ich nie obserwuje, chociaż
było to wysoce nieprawdopodobne w mugolskiej restauracji.
— Nawet jeśli to prawda, skąd wiesz… o
tej drugiej rzeczy?
— To ja przekonałem go do zerwania.
Myślałem, że ryzykujesz swoją pracę dla odskoczni.
Hermiona gapiła się na niego. Wyglądał
poważnie i aż zaczęło ją boleć w piersi.
— On nie był… to było coś więcej niż
to. — Pociągnęła nosem, gdy łzy zebrały się w kącikach jej oczu.
Harry zastanawiał się nad tym przez
chwilę, drapiąc się palcami po brodzie.
— Cóż, powiedziałaś mu to?
— Mieliśmy umowę. To miało być czysto
fizyczne — mój pomysł. Potem musiałam to spieprzyć i zacząć coś czuć.
— Hermiono, jesteś ślepa, czy jak? Ten
szpiczasty półgłówek szaleje za tobą. Ostatnio chodzi po okolicy, wyglądając
jak Inferius. Wiem, że jest tak samo nieszczęśliwy jak ty.
Potrząsnęła głową, ocierając łzę,
która uciekła.
— To i tak nie ma znaczenia. Jak
powiedziałeś, głupio było ryzykować swoją pracę dla dobrego bzykanka.
Harry sięgnął przez stół, by wziąć ją
za rękę.
— Nie sądzę, że to było tylko tyle, ty
też nie. Po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa. I przez jakiś czas w tym roku
byłaś najszczęśliwszą, jaką widziałem cię od bardzo dawna. Chociaż boli mnie
samo mówienie o tym, myślę, że ty i Malfoy do siebie pasujecie.
Uśmiechnęła się, słysząc wyznanie
swojego najlepszego przyjaciela — w zasadzie pieczęć aprobaty. Przełknęła.
— Ale prawo..
— Zostało stworzone z myślą o lukach.
Jak myślisz, z kim rozmawiasz? — Harry uśmiechnął się.
Hermiona zaśmiała się i wróciła do
jedzenia. Dopiero później zdała sobie sprawę, że Harry powiedział „ty też jesteś w nim zakochana”. Musiała
przyznać Złotemu Chłopcu nagrodę za spostrzegawczość: absolutnie była zakochana
w Draco. Zaprzeczanie mijało się z celem. Ale czy on czuł to samo? Czy Harry
miał jakieś informacje, w które nie była wtajemniczona? Draco mógł mu się
zwierzyć?
Te pytania nie pozwalały jej zasnąć
przez długi czas, zanim sen ją pochłonął.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
— Muszę cię pochwalić za dobrze
wykonaną robotę, Draco. Wprowadzenie Millie do Wizengamotu zaplanowano na
przyszły wtorek i jest zachwycona, że może służyć innym czarownicom i
czarodziejom.
Draco poczuł żółć w gardle.
— Daruj sobie, Blaise.
Wrócili do tego samego baru, pijąc i
śmiejąc się, jak za starych czasów w pokoju wspólnym Slytherinu. Zabini wydawał
się być raczej zadowolonym z siebie, ale Draco pozwolił mu się puszyć, ile
tylko chciał. Wkrótce załatwi go na dobre i Blaise nawet nie będzie się tego
spodziewał.
— Och, no weź. Kiedyś byłeś taki
fajny! — Blaise prychnął i wziął kolejny łyk swojego drinka. Był już mocno
wstawiony Ognistą Whisky — to zdecydowanie nie był pierwszy drink.
— Nadal się bawię. Kiedy moje środki
do życia nie są zagrożone.
Blaise przewrócił oczami.
— Błagam. Nie jest tak, że potrzebujesz
tej pracy. Masz wystarczająco dużo pieniędzy.
— Nie, ale lubię ją. Wiesz lub nie,
ale lubię politykę i wymyślanie najlepszych pomysłów na załatwianie spraw. Poza
tym Granger przegrałaby beze mnie. — Myśl o niej natychmiast go zdenerwowała.
Draco przeczesał palcami włosy, całkowicie je rujnując.
Blaise zmiękł na chwilę, gdy się mu
przyglądał.
— Naprawdę ją kochasz, prawda?
Usta Draco zacisnęły się w linię. Nie
chciał nawet odrobiny współczucia od Zabiniego.
— A co, jeśli tak?
— Stary, Weasley cię zabije.
Draco prychnął.
— Rozwiedli się. Poza tym chciałbym
zobaczyć, jak próbuje.
To wywołało kolejny chichot Blaise’a.
— Ja też, kolego. Ja też.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
— A więc to prawda? Przez cały ten
czas bzykałaś się z Draco Malfoyem? —
Oczy Ginny zabłysnęły ciekawością.
Hermiona zaprosiła ją na kolację i
drinki, ponieważ Harry musiał pracować do późnych godzin wieczornych. Ron
obecnie zajmował się wszystkimi dziećmi. Westchnęła.
— Wygląda na to, że Harry nie ma przed
tobą żadnych tajemnic.
— Proponuję mu loda i wszystko mi
mówi. Miejmy nadzieję, że nie zostanie przesłuchany przez Vilę. — Ginny
zaśmiała się z siebie. — Ale wróćmy do rzeczy — Malfoy? Wiedziałam, że jest
twoim doradcą, ale… — Jej oczy rozszerzyły się, gdy wszystko zrozumiała. — Na obwisłe jaja Merlina, czy to bóg
seksu, którego mi opisywałaś kilka miesięcy temu?
Hermiona zarumieniła się i upiła łyk
wina, podczas gdy Ginny uśmiechała się do niej.
— Tak, hmm… to on. Ale Harry musiał ci
powiedzieć, że zerwaliśmy.
Jej
twarz posmutniała.
— Tak, i nie myśl, że tak szybko mu
wybaczę. Wyglądałaś zdrowo, szczęśliwie i na całkowicie wyruchaną. Teraz znowu
jesteś chuda i smutna, a ja nie mogę tego znieść. — Ginny szybko złapała ją w
gwałtownym, miażdżącym oddech uścisku, a Hermiona wypluła rude włosy ze swoich
ust.
Kiedy udało jej się wyplątać, Hermiona
posłała jej słaby uśmiech.
— Tęsknię za nim, ale czy warto
ryzykować moją pracę?
— Prawdziwe pytanie brzmi: czy go
kochasz?
Łzy wypełniły oczy Hermiony.
— Myślę, że tak.
— W takim razie jest tego warte. — Ginny
nalała sobie kolejny kieliszek wina, najwyraźniej uznając, że zmiana tematu
wyjdzie im na dobre. — Jesteś gotowa na powrót Rose do Hogwartu?
— Z pewnością ona jest gotowa. Już spakowała kufer. Ale jestem podekscytowana jej
ostatnim weekendem tutaj.
— To dobrze. Założę się, że lubi twoje
mieszkanie.
— O tak. Doceniła też dodatkową
przestrzeń w szafie. Ta dziewczyna jest wieszakiem na ubrania.
Ginny przechyliła butelkę nad
kieliszkiem Hermiony.
— Zakończmy to. — Na jej ustach
pojawił się bezczelny uśmiech. — Więc, jakim sprzętem dysponuje Malfoy?
— Ginny! — Hermona udawała oburzenie,
ale potem zaczęła chichotać jak szalona ze swoją przyjaciółką.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiedy wrócił do domu z pubu, Draco
zastał matkę w jej rzadko używanym gabinecie, piszącą list.
— Do kogo wysyłasz sowę?
— To nie twoja sprawa, kochanie.
Zebrałeś więcej informacji o Blaisie Zabinim?
Draco podejrzewał, że to, co robiła,
jak najbardziej było jego sprawą, ale zdecydował, że najlepiej będzie jej to
zostawić.
— Tak, myślę, że mam wszystko, czego
potrzebuję.
Akta były bezpiecznie schowane w jego
własnym gabinecie, w urządzeniu, które wymagało otwarcia krwią Malfoyów.
— Doskonale. Masz plan, jak to
ujawnić?
— Mam.
Narcyza uśmiechnęła się złośliwie i
napiła wody z kryształowego kielicha stojącego na jej biurku.
— Kiedy wszystko się ułoży, możesz
przeprosić panią Minister i odpowiednio się związać. Myślę, że nadal gdzieś mam
pierścionek twojej babci…
— Nie wychodźmy przed szereg, matko.
Jeszcze się nie płaszczyłem i nie wyznałem jej miłości.
— No to rób to jak najszybciej! Nie
będę żyła wiecznie, Draco. Chciałabym zobaczyć ciebie szczęśliwego i ponownie
ożenionego, zanim umrę.
Draco przewrócił oczami.
— Będę miał to na uwadze.
Zostawił matkę z jej korespondencją i
poszedł sprawdzić, co ze Scorpiusem. Jutro Hogwart Express zabierze go z
powrotem do szkoły. Miło było mieć go w domu, ale cieszył się, że jego syn
wraca do rutyny. Merlin wiedział, że ostatnio Draco nie był dobrym
towarzystwem. Mam nadzieję, że niedługo
się to zmieni.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona i Rose świetnie bawiły się
ubiegłego wieczora w Londynie. Poszły na pizzę, obejrzały film i zrobiły małe
zakupy na ostatnią chwilę, ponieważ Rose chciała mieć kilka nowych ubrań na
weekendy w Hogsmeade.
Zbyt szybko Hermiona obudziła się w
bezlitosnym świetle słonecznym, wpełzającym przez jej zasłony, i zdała sobie
sprawę, że podróż na peron 9 i ¾ oznaczała zobaczenie Draco. Ona… nie mogła
tego zrobić. Wystarczająco trudno było widywać go w pracy, kiedy mieli sprawy
do omówienia. Myśl o konieczności porozmawiania z nim w obecności tylu byłych
kolegów z klasy, którzy wysyłali swoje dzieci z powrotem do szkoły, sprawiła,
że jej żołądek się skręcił. Właśnie zdała sobie sprawę, że go kocha; na taką
konfrontację było za wcześnie.
Poszła do kuchni, żeby zrobić sobie
herbatę, najpierw pisząc krótką wiadomość do Rona, by zmienić miejsce
spotkania. Wszyscy planowali pojechać na King’s Cross, ale nie mogła tego
zrobić. Miejmy nadzieję, że Rose zrozumie.
Ron zgodził się, ale kiedy spotkała
się z nim, by przekazać Rose, patrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy. To było
tak, jakby widział ją po raz pierwszy od lat.
— Nie wyglądasz zbyt dobrze, Miona.
Hermiona zacisnęła usta w cienką
linię.
— O rany, dzięki, Ronaldzie.
— Wiesz, że nie miałem nic złego na
myśli. Wszystko w porządku?
— Jak najbardziej. To tylko gorszy
dzień. Zamierzam trochę pospacerować po Brytyjskiej Bibliotece. Wiesz, że
przebywanie z książkami zawsze pomaga.
Ron wzruszył ramionami.
— Właściwie nigdy tego nie rozumiałem,
ale jeśli pomaga.
— Pa, mamo. — Rose przytuliła ją
mocno.
— Do widzenia, Rosie — odszepnęła
Hermiona. Jej mała dziewczynka tak szybko dorastała.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po tym, co wydawało się niekończącym
się latem, w końcu nadszedł czas, aby dzieci wróciły do Hogwartu. Draco widział
w oddali parę unoszącą się z lokomotywy; nostalgia wpełzła w jego żyły.
Scorpius zawsze nalegał, by wcześniej dotrzeć na peron, ponieważ lubił patrzeć,
jak wjeżdża pociąg.
Tak jak to miał w zwyczaju robić w
ubiegłych latach, Draco trzymał się z tyłu, od niechcenia opierając się o
ścianę i obserwując, jak Scorpius i Albus rozmawiają. Ginny była jedynym
dorosłym Potterem, który się pojawił, ponieważ Harry miał pilne sprawy do
załatwienia w Ministerstwie. Wypatrywał drugiego Weasleya, mając raczej
nadzieję, że zamiast niego zobaczy Granger.
Minęły dwa miesiące, odkąd zerwali —
odkąd był tchórzem i bez walki przystał na żądania Blaise’a. Bez niej był
nieszczęśliwy. Choć przyznanie się do tego bolało, Harry miał rację — był w
niej rozpaczliwie zakochany. Tak było, odkąd pierwszy raz się bzykali. Może
nawet wcześniej.
— Ej, Malfoy! — usłyszał zgrzytliwy
głos. — Pieprzysz moją żonę?
Draco odwrócił się w samą porę, by
zobaczyć Rona Weasleya, zbliżającego się do niego z twarzą prawie tak czerwoną
jak jego włosy. Ledwo zdążył przetworzyć słowa mężczyzny, zanim jego pięść
wymierzyła w twarz Draco. To był ostry cios, ale nie tak mocny, jak mógłby być.
Jak, do diabła, się dowiedział? Draco
wytarł krew z kącika ust i uśmiechnął się, a adrenalina zaczęła krążyć w jego
żyłach.
— Masz na myśli byłą żonę, Weasley?
Twarz Rona była prawie fioletowa z
wściekłości.
— Ty jebany frajerze, zabije cię! —
Znowu go zaatakował.
Tym razem Draco był gotowy i
zablokował jego cios, skręcając w bok, zanim wylądował na nosie Weasleya.
Głośne chrupnięcie było strasznie satysfakcjonujące i tylko sprawiło, że poczuł
się trochę winny, gdy gapie sapnęli i osłonili swoje dzieci.
Ron zacisnął nos i spojrzał w górę,
niedowierzając, że Draco Malfoy spowodował jego krwotok. Zanim jednak mu się
odpłacił, jakiś głos krzyknął:
— Tato!
Rose Granger-Weasley podbiegła,
wciskając obie ręce w pięść ojca, by powstrzymać go przed rzuceniem się na
starszego Malfoya. Scorpius był tuż za nią, biegnąc sprintem, żeby sprawdzić,
co z Draco.
— Przestań w tej chwili! — rozkazała, brzmiąc jak jej matka.
Oczy Rona obserwowały Draco, gdy
próbował wyrwać się z uścisku córki.
— Rose, doceniam troskę, ale to sprawa
między mną a Malfoyem.
— Nie, tato. Mnie też to dotyczy, bo
mama jest w nim zakochana!
Ron zamarł i spojrzał na córkę szeroko
otwartymi i błagalnymi oczami.
Draco był oszołomiony. Spojrzał na
Scorpiusa, prawie na poziomie jego oczu. Jego syn wzruszył ramionami i
powiedział:
— Co, myślisz, że o was nie
rozmawiamy?
— Ona nie może… to nie jest… — Ron
nadal mamrotał bzdury, gdy jego córka rzuciła szybkie Episkey i wręczyła mu chusteczkę, aby wytarł krew.
— Mama była bardzo szczęśliwa przez
mniej więcej pierwszy tydzień, kiedy wróciłam do domu na wakacje. Byłam bardzo
podekscytowana latem. Potem coś się stało i od tego czasu jest nieszczęśliwa.
Scorpius i ja domyśliliśmy się tego, kiedy przyłapał ich na całowaniu.
Draco otworzył usta, żeby coś
powiedzieć, ale żadne słowa nie padły.
— To prawda, panie Weasley —
powiedział Scorpius, stając przed swoim niemym ojcem. — Cokolwiek myśli pan o
moim tacie, teraz jest inny. I mogę powiedzieć, że bardzo kocha panią Minister.
Jest przygnębiony, odkąd zerwali.
Kiedy to mówił, stał się trochę
wyższy, a serce Draco wezbrało z dumy.
— Lepiej wsiadajcie do pociągu —
wtrącił łagodny głos.
To była Ginny, która pojawiła się tu w
trakcie zamieszania. Albus wisiał na pociągu, machając dziko do Scorpiusa.
— Chodź, Scorp. — Rose złapała go za
ramię i pobiegli do pociągu.
Draco patrzył, jak odchodzą, myśląc o
tym, jak miło było widzieć, że się dogadują, kiedy jego syn odwrócił się i
mrugnął przez ramię. Draco parsknął śmiechem i skinął głową.
— Skończyliście już? — powiedziała
Ginny swoim najsurowszym matczynym głosem.
— Ja tak, jeśli on też. — Draco nie
dbał o to, czy był rozdrażniony. Nie ufał Weasleyowi nawet na tyle, na ile
daleko potrafił nim rzucić — co sądząc po jego piwnym brzuchu, nie byłoby zbyt
daleko.
— Tak, Gin. Przepraszam. Po prostu nie
miałem wystarczająco dużo czasu, aby to przetrawić.
Wbiła w brata mordercze spojrzenie.
— Więc pomyślałeś, że najlepiej będzie
zacząć walczyć z Draco na peronie na oczach wszystkich dzieci?
Przynajmniej miał na tyle
przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzonego.
— Cóż, to brzmi bardzo źle, gdy tak o
tym mówisz.
— Ron, jesteś moim bratem i kocham
cię, ale czasem potrafisz być cholernym dupkiem. — Ginny położyła ręce na
biodrach. — A teraz znikaj stąd, do cholery. Muszę pomówić z Draco.
Gdy Ron znalazł się poza zasięgiem
słuchu, Draco próbował się do niej uśmiechnąć, ale skończyło się to skrzywieniem
z bólu.
— Chciałaś ze mną porozmawiać, pani
Potter?
— Słuchaj, nie wiem dokładnie, co
powiedział ci mój mąż, ale potrafi być nadopiekuńczy wobec Hermiony. Jest jak
siostra, której nigdy nie miał. Ale między tobą i Hermioną najwyraźniej jest coś wyjątkowego. Jest wrakiem odkąd zerwaliście.
Zakładam, że nie chciała cię dzisiaj widzieć, dlatego poszła do Brytyjskiej
Biblioteki.
Draco przygryzł usta; możliwość
rozwiązania sprawy z Granger wyrosła jak grzyby po deszczu. Potem przypomniał
sobie, że nadal nie załatwił sprawy z Blaise’em. Albo z ich pracą. Przełknął.
— Dlaczego mi o tym mówisz?
— Oczywiście po to, żebyś mógł tam
pójść i jej powiedzieć, co czujesz. Szczerze, Malfoy. Czy wszyscy mężczyźni są
tacy głupi? — Uśmiechnęła się do niego, jej oczy powędrowały w dół jego ciała i
mrugnęła, zanim przeszła na mugolską stronę dworca King’s Cross.
_____________
Witajcie :) we wtorkowy wieczór pora na kolejną dawkę tłumaczenia. Nie wiem jak Wy, ale ja coraz bardziej lubię Narcyzę w tej historii. Zawsze była traktowana po macoszemu, ale tutaj ukazana została z najlepszej, ślizgońskiej strony. Chociaż ten rozdział zdecydowanie wygrała Ginny. Jakie są Wasze odczucia? Dajcie znać.
Kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się w piątek lub sobotę. W tygodniu mam wiele na głowie i brakuje czasu na tłumaczenie, no ale może coś się uda wygospodarować.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Całe szczęście, że sprawy zaczynają się dobrze układać! Uwielbiam Narcyze, prawdziwa z niej Ślizgonka ♥️ Ginny jak zawsze ogień 🔥 Kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuń