Hermiona odetchnęła głęboko,
pozwalając, by zapach starych książek i przemysłowego dywanu wypełnił jej
płuca. Bezpieczna w słabo oświetlonym pomieszczeniu Galerii Skarbów Sir Johna
Ritblata, pocieszała się, przeglądając fragment Wielkiej Księgi Wolności, po czym rzuciła okiem na wczesne rękopisy
szekspirowskie. Wewnątrz kontrolowano temperaturę, aby chronić starożytne
księgi, ale rzuciła na ramiona zaklęcie rozgrzewające, żeby mogła tu pozostać
tak długo, jak chciała.
Gdy rodzice po raz pierwszy zabrali ją
do Brytyjskiej Biblioteki, Hermiona była oszołomiona. Nigdy nie widziała tylu
książek w jednym miejscu. Natychmiast się zakochała i często tu wracała —
oczywiście dopóki biblioteka Hogwartu nie zaczęła zaspokajać jej potrzeb. W
rzeczywistości minęło zbyt wiele czasu, odkąd tu była. Objęła się ramionami,
myśląc o swoich rodzicach. Naprawdę mogłaby teraz skorzystać z mądrej rady
swojej mamy.
Hermiona była przyzwyczajona do
rozwiązywania problemów. Do znajdowania odpowiedzi na nawet najbardziej złożone
pytania. Uczenie się i wiedza były jej mocnymi stronami. Ale sprawy sercowe? To
zupełnie inna sprawa — zagadka, której nigdy tak naprawdę nie była w stanie
rozwiązać. Traktowała swój związek z Ronem podobnie jak wszystkie inne rzeczy:
na papierze to miało sens, więc jeśli poszłaby za tym dalej, powinna była mieć
swoje szczęśliwe zakończenie. A plus B równa się C, prawda? Ale tak się nie
stało. A potem pojawił się Draco. Był zmienną, której nie mogła przewidzieć.
Zawrócił jej w głowie na więcej niż jeden sposobów. Zanim zdążyła się
zorientować, co się dzieje, jej serce należało do niego.
Gdyby tylko wcześniej zdała sobie z
tego sprawę i miała odwagę mu to powiedzieć.
Westchnęła, przeglądając notatnik Jane
Austen. Historia zawarta w tym pomieszczeniu nigdy nie przestała jej zadziwiać.
Kilku mugoli kręciło się wokół, kiedy weszła tu po raz pierwszy, ale teraz
uznała, że jest dziwnie cicho. Prawie tak, jakby ktoś rzucił Muffliato. Odwróciła się i zobaczyła
tylko jedną osobę — mężczyznę w czarnym swetrze i dżinsach, z platynowymi
włosami, które zdawały się świecić w słabym świetle. Sapnęła.
— Draco, co ty tutaj robisz?
— Ginny powiedziała mi, że tu
będziesz.
— Dlaczego miałaby to zrobić? — Jej
serce biło tak szybko, że pomyślała, że mógłby je usłyszeć.
— Granger… — Zbliżył się do światła i
zobaczyła jego rozciętą wargę. — Muszę ci coś powiedzieć.
— O mój Boże, Draco! Krwawisz. —
Podbiegła do niego i ujęła jego twarz w dłonie. — Co się stało? — Rzuciła kilka
bezróżdżkowych, niewerbalnych zaklęć, usuwając krew z jego wargi i brody, a
następnie zamykając ranę na wardze.
Wzdrygnął się pod jej dotykiem,
zamykając oczy, gdy się nim zajmowała.
— Twój były mąż.
Hermiona jęknęła. Jeśli Draco tak
wyglądał, zastanawiała się, w jakim stanie jest Ron.
— Jak bardzo mu przyłożyłeś?
— Czyżbym usłyszał zaufanie do moich
umiejętności? — Uśmiechnął się.
— Może. — Wciąż dotykała jego twarzy,
przesuwając kciukiem po jego świeżo zagojonej wardze.
— Złamałem mu nos, ale twoja
utalentowana córka go uleczyła. — Zbliżył swoją twarz do jej twarzy. — Obawiam
się, że teraz wszyscy o nas wiedzą. Cóż, każdy, kto znajdował się w zasięgu
słuchu na peronie.
Przysunęła się do niego jeszcze
bliżej; ich ciała przycisnęły się do siebie.
— Myślę, że mam to gdzieś. Tak bardzo
za tobą tęskniłam.
Draco nie mógł już tego znieść.
Pochylił się i pocałował ją. Jego ramiona natychmiast ją otoczyły i przycisnął
ją do siebie tak mocno, jak tylko zdołał. Od razu się dla niego otworzyła, jej
język wysunął się na spotkanie jego. Sapnął, odsuwając się lekko, zanim
przesunął dłonie po jej klatce piersiowej i gardle, całując ją jeszcze mocniej.
Merlinie, tak za tym tęsknił.
— Hermiono — wydyszał. — Chciałem ci
powiedzieć…
— Powiedz mi, Draco. Powiedz mi
wszystko. — Ugryzła go w szczękę i przysunęła się do ucha.
Trudno było się skoncentrować na tym,
co chciał powiedzieć, kiedy doprowadzała go do szaleństwa.
Odsunął ją i przesunął dłońmi po jej
ramionach, by móc się skoncentrować. Jego szare oczy błysnęły w słabym świetle,
wbijając się w jej brązowe. Wziął głęboki oddech.
— Jestem w tobie beznadziejnie
zakochany, Hermiono Granger. Byłem już od dłuższego czasu i chciałem zerwać z
powodów, przez które obawiam się, że możesz mnie znienawidzić.
Hermiona cicho sapnęła; uciekła
nieproszona łza. Jej serce wezbrało, gdy wyciągnęła rękę, by dotknąć jego
twarzy.
— Jak mogłabym cię nienawidzić, skoro
tak bardzo cię kocham?
Pocałowała go ponownie, nie spiesząc
się, pozwalając, by jego smak i zapach zawładnął jej zmysłami, gdy jęknął w jej
usta i mocno ją chwycił. Tak miało być — znowu razem. Cokolwiek wydarzy się
później, nigdy więcej nie chciała się z nim rozstać.
— Jeszcze możesz. — Wziął jej dłonie i
uniósł do ust, całując jej knykcie. Wypuścił ostry wdech, obserwując ją uważnym
spojrzeniem. — Blaise mnie szantażował. Śledził nas i sfotografował, jak
całowaliśmy się przed hotelem. Zagroził, że przekaże zdjęcia prasie, jeśli nie
zacznę wyświadczać mu przysług.
Oczy Hermiony rozszerzyły się. Gniew
zalał jej żyły lodowatym chłodem. Kipiała, szukając słów do wypowiedzenia.
Niepokój Draco nasilał się z każdą mijającą chwilą.
— Wiedziałam,
że ten oślizgły drań coś kombinuje. O co cię prosił? Jak długo to trwało?
Wymienił swoje grzechy, wyliczając
wszystkie sposoby, w jakie ugiął się pod żądaniami Blaise’a, obawiając się, że
z każdym z nich ona coraz bardziej wyślizguje się z jego uścisku.
— To było tuż przed naszym zerwaniem.
Pomyślałem, że byłoby bezpieczniej, gdybym nie dał mu powodu, by miał nade mną
większą władzę.
Skinęła głową, wciąż przetwarzając.
Nic, co przekazał, nie było bardzo szkodliwe. Wyglądało na to, że Zabini
ustawiał pionki do późniejszego przewrotu — była pewna, że w pewnym momencie
chciał przejąć władzę.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś?
— Nie chciałem, żebyś była w to
wplątana na wypadek, gdyby wydarzyło się coś wielkiego. — Zwiesił głowę,
patrząc na ich wciąż splecione ręce. — Tak bardzo przepraszam. Byłem
zawstydzony. Nie wiedziałem, co robić — jak o ciebie walczyć… ale jeśli dasz mi
szansę, mam plan.
O dziwo, gniew wybuch tylko na minutę.
Gdy się rozproszył, przytłoczył ją fakt, jak bardzo to było do niej niepodobne.
Oczywiście była wściekła na Blaise’a, ale do Draco czuła zupełnie co innego.
Rozumiała jego powody i nie mogła go winić za to, że nie był do końca szczery.
To było wbrew jej naturalnym instynktom. Musieli nad tym popracować, ale na
razie poczuła ulgę, że może go znowu przytulić. Kochał ją i to się liczyło.
— Nie mogę się doczekać, kiedy go
usłyszę — powiedziała, ponownie obejmując go ramionami. — Pocałuj mnie,
podstępy później.
— Nie jesteś zła? — Uniósł brwi.
— Trochę, ale możemy o tym porozmawiać
później. Za bardzo za tobą tęskniłam, żeby się tym teraz przejmować. —
Rozejrzała się, zauważając, jak pusto było w pomieszczeniu.
Draco uśmiechnął się.
— Przed wejściem rzuciłem Repello Muggletum.
Na jej twarzy pojawił się złośliwy
uśmieszek.
— Wiesz, seks w bibliotece zawsze był
moją fantazją…
— Doprawdy? — Zachichotał, ale
Hermiona już odpinała pasek jego spodni, rozpinając zamek w jego dżinsach. Był
już twardy i szybko go oswobodziła, po czym uklęknęła przed nim. — Co ty…
Uciszył go pierwszy ruch jej języka na
jego kutasie. Nigdy wcześniej tego nie robili — nie dlatego, że mu się to nie
podobało, ale dlatego, że miał przeczucie, że Hermiona zawsze była tą, co daje
w swoich poprzednich doświadczeniach i zawsze chciał się upewnić, że będzie na
pierwszym miejscu. I często więcej niż raz. Draco jęknął, gdy pocałowała
czubek, a potem włożyła go w swoje gorące, mokre usta.
— Kurwa,
Granger, nie musisz…
Wypuściła go z pyknięciem, patrząc na
Draco oczami pełnymi pożądania.
— Wiem, ale chcę.
Był wobec niej bezradny, gdy ponownie
wciągnęła go do ust, nawilżając śliną, by osiągnąć długość, której nie
zmieściłaby w ręce. Jęknął, gdy wciągnęła policzki, by włożyć go głębiej, i
przeczesał palcami jej włosy. Uwielbiał te dzikie loki i sposób, w jaki jej
głowa podskakiwała teraz przed nim; był całkowicie grzeszny. Wpatrywał się w
nią, ledwo ośmielając się mrugnąć, chcąc na zawsze zapamiętać ten moment.
Hermiona jęczała wokół niego, wibracje
były zbyt silne.
— Dobra, Hermiono. Kochanie, musisz
przestać.
Puściła go i otarła usta.
— Dlaczego?
— Bo chcę dojść w tobie.
Pomógł jej wstać i przyciągnął do
najbliższej ściany — między dwoma eksponatami — podtrzymując ją, gdy owinęła
się wokół niego nogami.
Ich usta spotkały się w agresywnym
pocałunku; gorącym i zdesperowanym. Hermiona była ubrana swobodnie,
przygotowana na lekki chłód w powietrzu — dżinsy, sweter i szalik. Draco się
niecierpliwił, więc wezwał różdżkę i jednym płynnym ruchem usunął jej ubranie.
Jej oczy rozszerzyły się, gdy prychnęła krótko.
— O wiele lepiej — wymamrotała, zanim
ponownie zaczęła ssać jego szczękę.
— Śniłem o twojej idealnej cipce —
szepnął jej do ucha, a jego gorący oddech podniecił ją jeszcze bardziej.
— Pieprz mnie, Draco. — Wbiła palce w
jego plecy, podkreślając, że go potrzebuje.
Ustawił się tuż przed jej wejściem i
wepchnął się do środka. Oboje westchnęli, gdy ją wypełniał, dzieląc ulgę, jaką
dało ponowne spotkanie się po tak długiej rozłące. Nigdy więcej.
— Jesteś taka mokra — mruknął przy jej
szyi.
— Tylko dla ciebie — wydyszała.
Kołysał się powoli ku niej; jej plecy
były przyciśnięte do ściany, ich oczy patrzyły na siebie. Draco jedną ręką
wędrował po jej ciele, podczas gdy druga pomagała utrzymać jej ciężar. Palce
przesunęły się po jej obojczyku, pozwalając kciukowi spocząć w zagłębieniu
między szyją a ramieniem.
— Jesteś moja, Hermiono. Już nigdy nie
chcę ciebie stracić.
— Nigdy — wydyszała, gdy tempo jego
pchnięć wzrosło. — Jestem twoja. Kocham cię, Draco.
— Ja ciebie też kocham.
Był blisko, ale trudno było mu
utrzymać stały rytm. Zatrzymał się, podniósł ją i wyszeptał zaklęcie amortyzujące,
zanim położył ją na podłodze. Dużo
lepiej. Wyglądała tak pięknie, rozłożona przed nim.
— Kurwa.
Hermiona nigdy nie miała dość sposobu,
w jaki wypełniał ją całkowicie. To była czysta błogość czuć pchnięcie i
ciągnięcie, gdy jej mięśnie przywierały do niego przy każdym ruchu. Potem
przesunął palce na jej łechtaczkę, a ona przeciągnęła paznokcie w dół jego
pleców, dysząc, gdy doszła mocne niż j kiedykolwiek w swoim życiu.
Jej mięśnie drżały wokół niego i Draco
nie mógł już dłużej wytrzymać. Pchnął kilka razy, zanim doszedł z jękiem i
rozlał się głęboko w jej wnętrzu. Tak bardzo za tym tęsknił.
— Kocham cię, kocham cię, kocham cię —
skandował, opadając na nią.
Poczuł jej palce przeczesujące jego
włosy, gdy pocałowała go w skroń i wyszeptała to samo.
Kiedy oboje ochłonęli, Draco z
powrotem wyczarował jej ubrania i podał jej.
— Więc, masz jakieś plany na resztę
dnia?
Uśmiechnęła się.
— Okazuje się, że jestem całkowicie
wolna.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiedy dotarli do dworu, Draco
wyjaśnił, co robili z Tilly i jego matką. Na wtorek zaplanowano ceremonię
wprowadzenia Millicenty Bulstrode jako najnowszego członka Wizengamotu i
pomyślał, że to najlepszy czas na ujawnienie informacji, których dowiedział się
o Blaisie.
Pili herbatę w ogrodzie, Hermiona
przeglądała akta, które jej dał, kiedy pojawiła się Narcyza. Jej oczy
błyszczały, gdy na nich patrzyła.
— Pani Minister, jak miło widzieć
panią u nas w odwiedzinach.
— Proszę, Narcyzo, mówi mi Hermiona. —
Hermiona zatrzymała się na chwilę, przygryzając wargę. Potem sięgnęła i ujęła
dłoń Draco w swoją.
Narcyza uśmiechnęła się do nich.
— Oczywiście, Hermiono. Cieszę się, że mój syn wciąż ma w sobie chociaż odrobinę
rozsądku. Zostawię was samych. — Odwróciła się i skierowała do ogrodu; jej
eleganckie szaty w kolorze północy kołysały się, gdy się poruszała.
— Czy ona wie? — zapytała Hermiona.
Draco spojrzał na ich splecione dłonie, a potem z powrotem na nią, unosząc
brwi. Jej policzki zarumieniły się. — O Blaisie.
Draco przewrócił oczami.
— Moja matka wie wszystko.
Kiedy już omówili logistykę swojego
planu, zabrał ją na wycieczkę po dworze. Hermiona była zdumiona jego ogromem.
— Jest jak TARDIS — zadumała się.
— Co? — Draco spojrzał na nią
pytająco.
— Większy w środku. To z mugolskiej
telewizji… nieważne. — Pokręciła głową i uśmiechnęła się.
— Chodź, jest ktoś, kogo chciałbym,
żebyś poznała. — Draco objął ją ramieniem, gdy szli korytarzem.
Hermiona była zaskoczona, kiedy
zatrzymali się przed portretem Astorii. Instynktownie rozluźniła rękę, patrząc
na młodą kobietę. Był to obraz z początku małżeństwa, zanim zachorowała. Jej
twarz była jasna i młodzieńcza, obraz elegancji w jej jasnoróżowych szatach, z
palcami delikatnie ułożonymi na kolanach.
— Cześć, Draco. I miło cię widzieć,
Hermiono.
Wyglądała na szczęśliwą — zbyt
szczęśliwą, jak na wspomnienie zmarłej kobiety przedstawianej nowej kobiecie
przez jej męża.
— Tori, wiem, że zachęcałaś mnie do
kontynuowania tego związku. Pomyślałem, że dobrze byłoby, żebyś poznała kobietę,
która sprawiła, że uwierzyłem, iż znów mogę być szczęśliwy. — Draco objął
Hermionę ramieniem, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że będzie dobrze.
— Miło cię poznać, Astorio —
wyksztusiła.
Hermiona nigdy nie spotkała tej
kobiety za jej życia. Widziała ją kiedyś w przelocie, gdy wysyłali dzieci do
Hogwartu, ale to było tyle. Sposób, w jaki się nosiła, wcale nie był tym, co
jej młodsze ja wyobrażało sobie jako żonę Draco Malfoya.
Astoria uśmiechnęła się, patrząc na
nich.
— Kochasz go. Dobrze. Opiekuj się nim.
— Będę — obiecała cicho.
— Cześć, Tori — powiedział Draco, gdy
odwrócili się do wyjścia. Miał wrażenie, że nie będzie jej już więcej
odwiedzał. Zeszli na dół, a on zwrócił się do Hermiony. — Przepraszam, jeśli to
było niezręczne, ale naprawdę chciała cię poznać.
— Nie, to mnie cieszy. Wiem, że jest
inaczej, ale kochanie mnie nie oznacza, że kochałeś ją mniej.
Uśmiechnął się i założył kosmyk jej
włosów za ucho.
— Kiedy umarła, nie sądziłem, że
kiedykolwiek znów będę kochać. Ale to, co do ciebie czuję — jest tak różne, że
nie sposób tego porównać. Dałaś mi powód do życia.
Hermiona poczuła motylki w brzuchu.
Chwyciła go za poły szaty i przyciągnęła do siebie, by szybko pocałować.
— Zanim się pojawiłeś, zachowywałam
pozory. Przywróciłeś mnie do życia.
Pociągnął ją za rękę.
— Chciałbym pokazać ci jeszcze coś, bo
wiem, jak bardzo lubisz biblioteki.
Zatrzymali się przed dwojgiem bogato
złoconych drzwi z zakrzywionymi klamkami.
— Czy to jest to, o czym myślę?
— Sama zobacz.
Otworzyła podwójne drzwi i prawie
straciła oddech. Biblioteka dworu była ogromna — znacznie większa niż się
spodziewała. Przed jej oczami stały alejki z książkami, a wszystko to na
nienagannie rzeźbionych, drewnianych półkach.
— Jest piękna.
Odwróciła się i zobaczyła Draco
opartego o drzwi, który tylko ją obserwował, a jego zawsze obecny uśmieszek
wykrzywiał kąciki ust.
— Wiedziałem, że ci się spodoba. Nie
wierzę, że wcześniej ci jej nie pokazałem. — Odbił się od framugi drzwi i
podszedł do niej, odgarniając dłonią jej włosy na bok, by móc złożyć delikatny
pocałunek na jej szyi.
— Rozejrzyj się, kochanie.
Z uwielbieniem przesuwała dłońmi po
oprawach starych, skórzanych książek, przechadzając się w przód i w tył między
rzędami. Znowu poczuła się jak dziecko. Tyle że młoda Hermiona nigdy nie
zaakceptowałaby tego, gdzie teraz jest. Na jej twarzy pojawił się złośliwy
uśmiech, gdy pomyślała o tym, jak zareagowałoby jej młodsze ja, gdyby
wiedziało, jak bardzo lubi ruchać się z Draco Malfoyem.
Draco usiadł na jednym z ogromnych
skórzanych foteli, które stały przed kominkiem z przodu biblioteki. Uznał, że
Hermionie to trochę zajmie, więc wezwał dla siebie książkę i szklankę Ognistej
Whisky. Cieszył się tym tak długo, jak mógł, ale po dwóch godzinach wstał, żeby
sprawdzić, jak się miewa. Kiedy zobaczył, gdzie jest — w piątej alejce z tyłu,
z kilkoma książkami rozłożonymi wokół niej na podłodze, czytającą inną,
trzymając ją kolanach — nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
Hermiona siedziała na podłodze po
turecku.
— Trochę mnie poniosło — przyznała.
— Widzę. Minęły dwie godziny, Granger.
— Naprawdę. Rany… — Zaczęła układać
książki i uniosła się na kolana, by wstać. — Przepraszam.
Draco wyciągnął rękę, aby pomóc jej
się podnieść, i pociągnął ją do siebie.
— Nie masz za co przepraszać — to
jeden z wielu powodów, dlaczego cię kocham.
Uśmiechnęła się do niego, gdy ich usta
się spotkały. Kiedy w końcu się rozdzielili, by odetchnąć, westchnęła.
— Nigdy nie będę miała dość słuchania,
jak to mówisz.
Pocałował ją w nos i powiedział:
— Zostań na kolację… może na noc.
Oparła głowę na jego klatce
piersiowej.
— Zgadzam się na oba. Tylko pozwól mi
wrócić do domu po ubranie na zmianę.
Kiedy spakowała torbę i wróciła,
dołączyli do Narcyzy na kolację w jadalni. Z tej okazji Hermiona przebrała się
w śliczną, szmaragdową sukienkę, najwyraźniej próbując zdobyć punkty u pani
Malfoy.
— To piękna sukienka, Hermiono, ale
nie musisz nosić zieleni z mojego powodu. — Uśmiechnęła się, biorąc łyk wina.
Hermiona pochyliła się i szepnęła do
Draco:
— Czy ona jest mistrzynią
legilimencji?
— Szczerze mówiąc, wciąż tego nie
rozgryzłem — odszepnął.
— Wolelibyście być sami?
Wyglądał na zakłopotanego.
— Nie, matko. Chciałem, żebyśmy razem
zjedli kolację. Przepraszamy.
Narcyza roześmiała się.
— Zapominasz, że mam poczucie humoru,
Draco.
Hermiona zachichotała i zjadła swoje
pierwsze danie: jaskrawo kolorowe gazpacho. Reszta kolacji przebiegła wśród
ożywionych rozmów, obfitego jedzenia i dobrego wina. Po deserze z gotowanych
gruszek z mascarpone Narcyza udała się do swojego skrzydła.
— Dobrze znów cię widzieć we dworze,
Hermiono.
— Dziękuję, Narcyzo. Dobrze jest tu
być.
Po kolacji Hermiona pozwoliła Draco
odprowadzić się do pokoju, objęta mocno jego ramieniem. Zapalił świece w całym
pomieszczeniu i powoli ją rozebrał. Potem doszła dwa razy dzięki jego palcom i
językowi, zanim zerżnął ją głęboko, nigdy nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Oddech Hermiony zamarł, gdy wiła się
pod mężczyzną, którego kochała. Odnalazła jego dłonie i splotła ich palce,
kiedy wbił się w nią. Wygięła plecy w łuk, gdy wszedł głęboko, a ona pocałowała
go ponownie, przeciągając jego dolną wargę między zębami.
— Patrz na mnie. Chcę patrzeć, jak
dochodzisz — powiedział.
Jej oczy spojrzały na jego, kiedy
szczytowała, ciągnąc go za sobą. Potem przyciągnął ją do piersi i wsunął jej
głowę pod brodę. Kiedy zasypiała, Hermiona poczuła się kompletna po raz
pierwszy od dłuższego czasu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wtorkowy poranek nadszedł zbyt
wcześnie. Motyle siały spustoszenie w żołądku Hermiony na myśl o tym, co
zamierzają zrobić. Mogła mieć tylko nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z
planem i że Wizengamot zlituje się nad nimi. Nie martwiła się o Blaise’a
Zabiniego — wiedziała, że Draco to ukrył. Jedyną obawą, jaką miała, było to,
czy członkowie zrealizują jej plan, ten, który dotyczył Draco pozostającego w
Ministerstwie.
Draco patrzył, jak członkowie
wchodzili; morze fioletu wlewało się do komnaty. Blaise wkroczył na środek,
jego ślizgoński dumny styl był w szczytowej formie. Na razie widział Millicentę
Bullstrode w loży dla gości, czekającą na jej wprowadzenie — co, jeśli to zrobią,
nigdy się nie wydarzy. Było tam specjalne miejsce, zarezerwowane dla pani
Minister, a teraz zauważył, że obok niej znajdowało się jeszcze jedno krzesło
dla jej doradcy. Usiadł obok Hermiony i stuknął jej buta swoim.
— Uda się. Tylko oddychaj.
Uśmiechnęła się do niego.
— Wiem, po prostu się denerwuję.
— No weź, gdzie twoja gryfońska
odwaga? — Towarzyszący temu uśmiech był uroczy i musiała sobie przypomnieć,
gdzie są, aby oprzeć się chęci pocałowania go.
Kiedy wszyscy ucichli, Percy Weasley
odchrząknął.
— Posiedzenie Wizengamotu właśnie się
rozpoczęło. Pierwszym zadaniem dzisiaj jest wprowadzenie naszego najnowszego
członka, Millicenty Bullstrode.
— Jeśli sąd pozwoli, najpierw
chciałbym złożyć oświadczenie — wtrącił Draco. Swędziała go skóra, gdy skupiły się
na nim oczy wszystkich.
Percy spojrzał sceptycznie, unosząc
pytająco brew.
— Wizengamot rozpoznaje oświadczenie
Draco Malfoya, doradcy Minister Magii.
— Dziękuję, Naczelny Magu. — Draco
wstał i poprawił swoje szaty. Mówiąc, trzymał akta w jednej ręce. — Mam do
wygłoszenia dość nietypowe oświadczenie, ale najpierw najważniejsze: oficjalnie
rezygnuję ze stanowiska doradcy Minister Magii. — Szmery tłumu. — Nie mogę już
dłużej z czystym sumieniem pracować na tym stanowisku. Stanowiłoby to konflikt
interesów, ponieważ ja… zakochałem się w Hermionie Granger.
W całym pomieszczeniu rozległy się
westchnienia i krótkie poruszenie fioletowych szat, gdy niektórzy członkowie
zakryli usta rękami. Blaise kipiał ze złości na miejscu, w którym siedział —
wyraźnie go przyćmili. Hermiona zarumieniła się i spojrzała w dół, ale
milczała. Nie pozwolił jej wcześniej wysłuchać przemówienia.
Draco wydawał się nieczuły na to
wszystko.
— Teraz wiem, że obowiązują zasady,
które nie pozwalają przełożonym spotykać się z podwładnymi, dlatego muszę
zrezygnować. Przyjmujesz moją rezygnację?
Spojrzał wprost na Hermionę, która
skinęła głową.
— Przyjmuję.
— Dobrze. Więc przejdźmy dalej.
Odkryłem spisek mający na celu obalenie Naczelnego Maga i przejęcie większości
głosów Wizengamotu.
Więcej westchnień i zamieszania. Percy
wyczarował młotek na końcu swojej różdżki i dość głośno nim uderzył.
— Cisza! — Jego zmodyfikowany głos
rozbrzmiał w komnatach, uciszając wszystkich członków. — Proszę kontynuować,
panie Malfoy.
— Dziękuję.
Draco zaczął szczegółowo wyjaśniać, w
jaki sposób Blaise Zabini był odpowiedzialny za wprowadzenie co najmniej
dziesięciu nowych członków od początku jego kadencji, nie licząc Millicenty,
która z każdą mijającą sekundą coraz bardziej zieleniała na twarzy. Przedstawił
także dowody dotyczące łapówek, wymuszeń, niewierności (poprzez wspomnienie
Daphne Greengrass) i licznych oszczerstw przeciwko samemu Naczelnemu Magowi.
Skończywszy swoją długą i obskurną
opowieść, Draco podał akta Percy’emu i tłum skierował swoje oczy na Blaise’a. Kto teraz zyskał przewagę, ty oślizgły
draniu?
Percy przejrzał dokumenty w aktach.
— Cóż, w świetle tych nowych dowodów,
ceremonia wprowadzenia zostaje wstrzymana na czas nieokreślony, podczas gdy
będziemy badać te roszczenia. W międzyczasie Blaise Zabini nie może
uczestniczyć w sesjach Wizengamotu.
Blaise wstał, jego usta wykrzywiły się
w szyderczym uśmiechu.
— To jest niedorzeczne. — Schodząc po
schodach ze swojego miejsca, spojrzał Draco w oczy. — To jeszcze nie koniec,
Malfoy.
— Och, myślę, że tak, Zabini. —
Mrugnął do niego, zanim Blaise wybiegł, rozwścieczony.
Draco został wyrwany z zamętu
zadowolenia, gdy Percy ponownie uderzył młotkiem.
— Cisza! Przypominam członkom, że
posiedzenie wciąż trwa. Proszę zignorować nagłe odejście członka Zabiniego.
Teraz przejdźmy do kolejnej sprawy…
Hermiona wstała.
— Właściwie, Naczelny Magu, jeśli to
zadowoli Wizengamot, mam propozycję.
Percy wyglądał na lekko
zdezorientowanego, że to posiedzenie nie przebiega zgodnie z planem. Mimo to
wziął głęboki oddech.
— Oczywiście, pani Minister. Proszę
mówić.
— Chociaż przyjmuję rezygnację Draco
Malfoya ze stanowiska doradcy, chciałabym zaproponować, aby został przeniesiony
na stanowisko szefa Departamentu Dezinformacji. Obecnie departament ten
istnieje tylko na papierze, ponieważ od czasów Drugiej Wojny Czarodziejów był
stosunkowo mało przydatny. Chciałabym jednak uwzględnić w tym stanowisku bieżące
obowiązki doradcy jako łącznika z mugolskim premierem, a także kilka innych
rzeczy, które tutaj opisałam.
Więcej brzęczenia z tłumu. Hermiona
wyprostowała ramiona, przywołując swoją gryfońską odwagę.
— Chociaż nie zaprzeczam, że pragnę
nawiązać osobistą relację z panem Malfoyem, jestem przekonana, że jest
najlepszą osobą na to stanowisko. Znajdują się tam obszerne dane opisujące jego
kwalifikację i sposób, w jaki proponowana restrukturyzacja może poprawić
wydajność w Departamencie Niewłaściwego Używania Magii i Nadużywania Mugolskich
Artefaktów, a także w innych, jak Departamencie Regulacji i Kontroli Magicznymi
Stworzeniami. — Podała Percy’emu swoje akta.
Percy przejrzał je przez chwilę z
otwartymi ustami, zanim spojrzał na nią.
— Dobrze. Cóż, to jest bardzo
dokładne, pani Minister. Możemy nad tym głosować.
Draco mógł tylko wpatrywać się w nią
ze zdumieniem, gdy z powrotem usiadła. Nie słyszał nawet Naczelnego Maga, gdy
przeszedł do innych spraw. Hermiona uśmiechnęła się do niego drwiąco i
szepnęła:
— Nie tylko ty masz asy w rękawie.
W
rzeczy samej, pomyślał, a dreszcz przebiegł po
jego kręgosłupie. Na pewno później okaże jej swoją wdzięczność.
Reszta posiedzenia przebiegła
normalnie. Percy przesunął wszystkie głosowania na koniec. Draco wyglądał na
oszołomionego, kiedy większość członków zagłosowała za propozycją Minister,
dotyczącą jego przeniesienia. Nie spodziewał się, że będzie mógł nadal pracować
w Ministerstwie. Jedyne, na co miał nadzieję tego dnia, to uratowanie kariery
Hermiony i uwolnienie ich obojga z uścisku Blaise’a. A jednak jego utalentowana
wiedźma znalazła sposób, by go tam zatrzymać, razem z nią.
W obrocie wydarzeń, których nie mógł
przewidzieć, nikt nie powiedział ani słowa o wyjawieniu, że Minister i jej
doradca są zakochani. Chociaż wydawało się, że podsłuchał Seamusa Finnegana
mówiącego, że ktoś jest mu winien dwadzieścia galeonów. Wyglądało na to, że
Blaise wykorzystał swój własny strach przed reperkusjami przeciwko nim, podczas
gdy w rzeczywistości nie było powodów do obaw.
—
To było… łatwiejsze, niż się spodziewałem. — Draco przeczesał włosy ręką.
Zbliżał się czas na kolejne strzyżenie.
— Nie musiałam, ale mogłam uwzględnić
kilka szczegółów w mojej propozycji dotyczącej randek międzybiurowych. Jedną z
zasad, które zaleciłam zachować, było to, że nikt nie może umawiać się na
randki z bezpośrednim podwładnym, co jest w porządku, ponieważ nie będziesz już
podlegał bezpośrednio mnie.
Draco zmarszczył brwi.
— A komu będę składał raport?
Hermiona uśmiechnęła się chytrze.
— To zabawne, że pytasz, bo
Departament Regulacji i Kontroli Magicznych Stworzeń od kilku tygodni ma nowego
szefa. Chodźmy się z nią spotkać.
Pojechali windą na czwarte piętro.
Draco stanął tak blisko Hermiony, jak tylko mógł, zahaczając swój mały palec o
jej, podczas gdy kilka innych osób w windzie wyraźnie wpatrywało się w swoje
buty.
— Czy to naprawdę konieczne? —
wyszeptała, a jej policzki się zaróżowiły.
— Teraz, kiedy mogę cię dotykać
publicznie, zamierzam nadużywać tego przywileju — odpowiedział, mrugając.
Gdy drzwi windy się otworzyły,
Hermiona przewróciła oczami i pociągnęła Draco za sobą, splatając swoje palce
całkowicie z jego. Przeszli kilka zakrętów, zanim zatrzymali się przed
gabinetem. Puściła dłoń Draco, by zapukać do drzwi.
— Proszę — odpowiedział melodyjny głos.
Weszli do środka i zobaczyli, jak
szefowa departamentu wściekle przeszukuje pomieszczenie. Było prawie w gruzach;
przewrócony kosz, porozrzucane książki i meble ustawione na środku pokoju.
Hermiona uśmiechnęła się do Draco, który wyglądał na raczej przerażonego.
— Draco, jak sądzę, pamiętasz Lunę
Lovegood-Scamander.
Luna odwróciła się do nich.
— Przepraszam za bałagan. Mój gabinet
jest pełen nargli, ale nie udało mi się jeszcze znaleźć gniazda.
— L-Luna? — wyjąkał Draco.
— Draco Malfoy, jak miło cię widzieć.
Twój gabinet będzie naprzeciwko mojego — czy to nie cudownie? — Przysunęła się
bliżej i przyjrzała uważnie Hermionie i Draco. — Och. Wasza seksualna aura
wykracza poza wszelkie granice! Hermiono, nie powiedziałaś mi, że to Draco
podlewał twój ogród.
Hermiona zrobiła się jasnoróżowa.
— Ja… no cóż, wtedy to była tajemnica.
Luna zignorowała ją i zaczęła
szturchać twarz Draco.
— Fascynujące — mruknęła głównie do
siebie.
— Granger, co ona robi? — Wyglądał na
zaniepokojonego, ale jej nie powstrzymał. W końcu była jego nowym szefem.
— Na twoim ciele nie ma żadnych
Gnębiwtrysków! — Luna rozpromieniła się, jakby powinien być z tego zadowolony.
— To dobrze?
— Cóż, pamiętam, że kiedy byliśmy w
Hogwarcie, miałeś ich mnóstwo. Tak naprawdę jest tylko jedna rzecz, która może
sprawić, że całkowicie znikną.
Hermiona w końcu się odezwała, bardzo
rozbawiona.
— Co takiego, Luno?
Odrzuciła swoje długie blond włosy
przez ramię i uśmiechnęła się.
— Prawdziwa miłość.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
— Jesteś tego pewna, Granger?
— To tylko kolacja, Draco. Już
przyjaźnisz się z Harrym. — Przesunęła uspokajająco dłonią po jego ramieniu.
— To zależy od twojej interpretacji
słowa przy… ała! — krzyknął, gdy uderzyła go w ramię. — Dobrze, jesteśmy
przyjaciółmi, ale nie sądzę, żeby jego żona zbytnio mnie lubiła.
— To podwójna randka, a nie próba
walki.
— Ty tak uważasz. — Draco zatrzymał
się, by dotknąć palcem jej klatkę piersiową.
Złapała go za palec i pospiesznie
pocałowała. Szybko zapomniał o swoich obawach i objął ją ramionami, pogłębiając
pocałunek.
— Wynajmijcie sobie pokój! — zawołał
głos za nimi.
Hermiona przerwała pocałunek i wyrwała
się z uścisku Draco.
— Harry — powiedziała na powitanie,
zanim przytuliła swojego najlepszego przyjaciela.
— Wszystkiego najlepszego z okazji
urodzin, Hermiono — wyszeptał jej do ucha. — Naprawdę się cieszę, że wszystko
się udało.
— Ja też — odszepnęła.
Ginny również ją przytuliła, a potem,
ku zaskoczeniu wszystkich, przytuliła również Draco.
— Wy dwoje wyglądacie na naprawdę
szczęśliwych.
Draco zdołał się uśmiechnąć.
— Dziękuję, Ginny.
Harry wziął żonę pod ramię i wskazał
na znajdującą się przed nimi restaurację.
— Idziemy?
Hermiona spojrzała na Draco, wciąż
zachwycona miłością i pożądaniem, które widziała w jego oczach. To był dopiero
początek ich wspólnego życia — na otwartej przestrzeni, aby cały świat mógł to
zobaczyć. Ta myśl wywołała dreszcz w jej kręgosłupie. Ciepło wypełniło jej
ciało, gdy zdała sobie sprawę, że jest całkowicie zadowolona w tej chwili. Objęła
go ramieniem.
— Idziemy.
_____________
Witajcie :) w sobotni wieczór czas na nowy rozdział tłumaczenia. Przyjemny, prawda? Mega fajnie mi się go tłumaczyło. Bardzo potrzebowałam pozytywnych emocji po poprzedniej dramie i nie zawiodłam się. Pięknie to wszystko rozegrali. Poza tym scena z Luną zrobiła mi dzień, dawno tak się nie uśmiałam :D Piszcie, co sądzicie.
Zostały dwa rozdziały do końca. Myślę, że publikacje będą w środę i w przyszłą sobotę. Taki jest wstępny plan. Czeka mnie trudny tydzień w pracy, ale mimo wszystko postaram się znaleźć czas na tłumaczenie. Później krótka przerwa na złapanie oddechu i lecimy dalej z tym koksem! :)
A zapomniałabym, w tekście jest piękne nawiązanie do tytułu opowiadania. Także jeśli zauważycie, gratuluję spostrzegawczości!
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej niedzieli. Enjoy!
Uwielbiam jak wszystko się dobrze układa ♥️ Tak się cieszę, że wszystko się wyjaśniło i związek Draco i Hermiony ujrzał światło dzienne. Cudowny rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnych!
OdpowiedzUsuń