— Proszę, proszę, czy to nie Kawaler
Roku Tygodnika Czarownica?
— Zamknij się, Zabini — zagroził
żartobliwie Draco Malfoy, wchodząc do mieszkania przyjaciela.
— Hej, to nie moja wina. To nie tak,
że wpisałem twoje imię i nazwisko ponad pięćset razy czy coś… — odparł niewinne
Blaise Zabini.
Draco odwrócił się w kierunku swojego
przyjaciela z otwartymi ustami.
— Proszę, powiedz, że tego nie
zrobiłeś.
Blaise tylko wzruszył ramionami i
przeszedł obok z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Draco westchnął, idąc za nim do
salonu.
— Napijesz się czegoś? Ognistej
Whisky? — zaproponował Blaise, wchodząc za bar.
Na skinienie Draco, Blaise nalał dwie
szklanki bursztynowego płynu. Zanim Draco zdążył wypić swoją, Blaise go
powstrzymał.
— Powinniśmy wznieść toast.
— Zabini… — ostrzegł Draco.
— Za Draco Malfoya…
— Ostrzegam cię…
— Co? Chciałem tylko powiedzieć:
„słynnego alchemika”. Wyluzuj. — Uśmiechnął się do przyjaciela, stuknął szklanką
w szklankę Draco i wypił zawartość jednym haustem.
— Nie jestem znanym alchemikiem —
burknął Draco, pociągając łyk trunku.
— Jeszcze nie. Ale teraz, kiedy jesteś
sławny…
— Szczerze wątpię, że bycie Kawalerem
Roku Tygodnika Czarownica kwalifikuje
mnie do miana „bycia sławnym”.
Blaise wzruszył ramionami.
— Ale nie krzywdzi.
Draco warknął w odpowiedzi, wypijając
resztę zawartości swojej szklanki.
— Przeczytałeś to?
Draco udawał ignorancję.
— Przeczytałem co?
Blaise przewrócił oczami.
— Artykuł w Tygodniku Czarownica. Precyzując, ten, dotyczący ciebie.
— Nie.
— Nie? Dlaczego nie?
— Bo wiem, co tam napisali. Zrobiłem
wywiad, zrobiłem zdjęcie. Prawdopodobnie napisali trochę o mojej rodzinie i o
tym, że mój tata był zwolennikiem Sam-Wiesz-Kogo-Voldemorta, i który wciąż ma
areszt domowy, albo o tym, że Złoty Chłopiec i ja byliśmy wrogami w szkole.
Zawsze to samo, nudne rzeczy.
Blaise uśmiechnął się do niego.
— A mówiłeś, że tego nie czytałeś.
Draco prychnął.
— Bo nie czytałem. Po prostu zgadłem.
— Cóż, mam swój egzemplarz, jeśli
chcesz rzucić okiem.
Oczy Draco rozszerzyły się.
— Masz?
Od kiedy kupujesz Tygodnik Czarownica?
— Odkąd mój najlepszy przyjaciel był
na okładce — powiedział po prostu Blaise.
Draco przewrócił oczami. Widząc
spojrzenie kumpla, westchnął.
— Dobrze. Pokaż mi to.
Blaise uśmiechnął się szeroko; jego
białe, perłowe zęby niemal błyszczały na tle ciemnej skóry. Sięgnął za kontuar
i rzucił magazyn przed Draco.
Ten podniósł gazetę, studiując
okładkę. Jak przypuszczał, zdjęcie wyglądało dokładnie tak, jak myślał: miał na
sobie ciemno niebieskie szaty, które podkreślały stalowoszary kolor jego oczu.
Te, które jego matka nalegała, by nosił. Początkowo zamierzał wyglądać
poważnie, ale fotograf powiedział coś zabawnego, co spowodowało, że usta Draco
lekko się uniosły. Musiał oddać fotografowi, że odrobina ukrytego uśmieszku z
pewnością sprawiła, że wyglądał dobrze, i chociaż nie był to poważny wizerunek,
do którego dążył, stwierdził, że mu się podoba. Otworzył gazetę, aby przeczytać
artykuł.
Po
raz kolejny trudno było nam wybrać, kto zostanie Kawalerem Roku Tygodnika
Czarownica. Walka była wyrównana, ale z radością informujemy, że Draco Malfoy
podbił serca naszych wyborców. To jedyny syn Lucjusza i Narcyzy Malfoyów,
znanych zwolenników Tego, Którego Imienia Nie Można Wymawiać (wybaczcie nam, że
nie napisaliśmy jego imienia, ale wciąż nie mamy odwagi, by je wymawiać czy
napisać). Oddany pracy do swojej ukochanej alchemii, ten dwudziestodwuletni
kawaler zapewnił nas, że nie podąża za poglądami, które jego rodzice próbowali
mu wpoić przez całe dzieciństwo. Zapraszamy do lektury ekskluzywnego wywiadu z
samym Draco Malfoyem!
Tygodnik Czarownica (TC): Draco, słyszeliśmy, że
pokochałeś alchemię. Jak to się zaczęło?
Draco Malfoy (DM): Zawsze miałem smykałkę do
eliksirów podczas nauki w Hogwarcie. Niewiele było tak dobrych jak ja albo
lepszych ode mnie. Nigdy tak naprawdę nie znalazłem powołania do niczego
innego, więc postanowiłem studiować sztukę i wybrałem alchemię.
TC: Czy to prawda, że po wojnie
przez kilka lat jeździłeś po świecie?
DM: Tak. Chciałem na trochę wyjechać
z kraju, a także poszerzyć swoją wiedzę z zakresu alchemii. Podróżowałem po
całym świecie, zwiedzając inne kraje i spotykając się z wieloma ludźmi, którzy
dużo mnie nauczyli.
TC: Ty i twoja rodzina jesteście
czystej krwi i zostaliście wychowani z pewnymi przekonaniami czystokrwistych.
Dałeś jasno do zrozumienia, że już nie wierzysz w takie rzeczy; że
czystokrwiści nie różnią się od czarodziei półkrwi lub mugolaków. Zgadza się?
Co sprawiło, że zmieniłeś swoje przekonania?
DM: Podczas moich podróży spotkałem
masę ludzi, z których większość była czarodziejami półkrwi lub mugolakami.
Niewielu było czystokrwistych. To naprawdę skłoniło mnie do przewartościowania
tego, czego uczono mnie, gdy dorastałem. Zdałem sobie również sprawę, że
chociaż czystokrwistość szczyci się swoim statusem, większość rodzin jest
mieszanką różnych typów. I to naprawdę nie jest już aż tak istotne.
TC: Plotki głoszą, że ty i Harry
Potter byliście, że tak powiem, wrogami w Hogwarcie. Jak układają się wasze
relacje, gdy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, odszedł?
DM: Nie mam z nim żadnej relacji.
Bardzo rzadko na siebie wpadamy. On jest aurorem, a ja głównie pracuje w moim
laboratorium.
TC: I na koniec ostatnie pytanie;
jak się czujesz, będąc Kawalerem Roku Tygodnika Czarownica?
DM: Zaskoczony. Nie spodziewałem się
tego. Jak mówiłem wcześniej, głównie siedzę w moim laboratorium i pracuję, więc
to był dla mnie szok.
Co
za skromny człowiek! Nic dziwnego, że tak wielu z was na niego głosowało. A do
tego jest przystojny!
Bądźcie
na bieżąco, aby zobaczyć, kto za kilka tygodni zostanie Czarownicą Roku
Tygodnika Czarownica! Jak zwykle, Kawaler Roku i Czarownica Roku zostaną
zaproszeni na bankiet, a wszelkie dochody będą przeznaczone na wybraną przez
nich organizację charytatywną.
Draco przeczytał artykuł dwa razy,
zadowolony, że nie było aż tak źle. Nigdy nikomu się nie przyznał, ale kiedy
powiedziano mu, że ma udzielić wywiadu, miał nadzieję, że to nie Rita Skeeter
go przeprowadzi. Ta kobieta potrafi przekręcać słowa.
Draco
odłożył magazyn, popychając go z powrotem do Blaise’a.
— Więc, twoi rodzice to przeczytali? —
zapytał, biorąc czasopismo i odkładając na przeznaczone dla niego miejsce za
kontuarem.
Draco wzruszył ramionami.
— Prawdopodobnie. W końcu moja matka
to prenumeruje. Pewnie nawet podała moje imię i nazwisko, jak tak się dobrze
zastanowić.
— I założę się, że twój ojciec jest
bardzo dumny z twojej nowo odkrytej sympatii do mugolaków i czarodziei półkrwi
— mruknął Blaise, chichocząc.
Draco zmarszczył brwi, patrząc na
swojego przyjaciela.
— Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie
to, co myśli mój ojciec. I on o tym wie. I tak naprawdę nie chodzi o sentyment,
ale raczej o zrozumienie, że nie jest ważny status krwi, ale umiejętności i
determinacja…
— Tak, tak. Odbyliśmy tę rozmowę wiele
razy — powiedział lekceważąco Blaise.
Nalał im kolejną kolejkę, tym razem
wznosząc niemy toast.
— Naprawdę nominowałeś mnie ponad
pięćset razy? — zapytał Draco.
Blaise roześmiał się.
— Nie pięćset. Może pięćdziesiąt.
Draco potrząsnął głową, śmiejąc się.
Alkohol, który pił, rozluźnił go.
— Szczerze mówiąc, zrobiłem to tylko
dla zabawy. I pomyślałem, że jeśli wygrasz, może spotkasz kogoś, kto ci się
spodoba… Znaczy, po tym wszystkim, co przydarzyło się Astorii…
— Blaise, proszę. Przestań — syknął
Draco, zamykając oczy.
Blaise spojrzał na przyjaciela i
wyciągnął rękę ku jego ramieniu. Kiedy ten w końcu na niego zerknął,
powiedział:
— To, co ci zrobiła, jest do bani.
Zdradziła cię z tym… tym…
— Dwa fronty? Wbijasz nóż w plecy
naszemu współlokatorowi ze Slytherinu? — wtrącił Draco przez zaciśnięte zęby,
mówiąc o Teodorze Notcie.
Blaise skinął głową.
— Tak. Ale musisz odpuścić. Zostaw ją.
Musisz wyjść do ludzi. Poznać kogoś nowego. Idź na cholerną randkę, żeby głośno
popłakać! — zaproponował, delikatnie potrząsając przyjacielem i powodując, że
Draco się uśmiechnął.
— Zobaczymy — mruknął Draco.
Blaise przewrócił oczami.
— Jak pójdziesz na ten bankiet,
przynajmniej będziesz miał randkę. Może, jeśli też jest singielką, będziecie
się razem dobrze bawić.
— Nie liczyłbym na to — odparł Draco,
wstając ze stołka. — Powinienem wracać. Muszę sprawdzić kilka rzeczy w
laboratorium, a potem przygotować coś na kolację. Matka wciąż nalega, żebyśmy
co wieczór jedli razem jak zwykła rodzina. — Skrzywił się.
Blaise kiwnął głową ze zrozumieniem,
ponieważ zawsze w weekendy musiał chodzić na kolacje do swojej matki i poznawać
każdego nowego ojczyma.
— Jakieś plany na jutro? — zapytał
Blaise, odprowadzając Draco do drzwi.
— Muszę odebrać kilka rzeczy z zoo.
Składniki eliksirów, nad którymi pracuję.
— Pansy nadal tam pracuje? — zapytał.
Draco skinął głową.
— Uwielbia to. Kocha zwierzęta. To nie
jest czarodziejska praca, a jej rodzice nienawidzą tego, co robi. Ale ona to
naprawdę kocha, więc się tego trzyma.
— Pozdrów ją ode mnie, dobrze?
— Jasne. Do zobaczenia później,
Zabini. — Draco uścisnął dłoń przyjaciela. — I dzięki za drinka.
Blaise skinął na niego, obserwując go,
jak wyszedł na podest, obrócił się w miejscu i aportował z pyknięciem.
Potem udał się do salonu, włączając telewizor.
Ze wszystkich mugolskich wynalazków ten był jego ulubionym. Zatrzymał się na
kanale sportowym, bezwiednie oglądając, gdy pomyślał o swoim przyjacielu.
Ze wszystkich ludzi, których znał ze
szkoły, Draco Malfoy był prawdopodobnie tym, który zmienił się najbardziej.
Otwarte przyznanie, że nie podąża już za swoimi rodzinnymi poglądami, musiało
być wielkim policzkiem dla starego Malfoya. Ale nie tylko to. Ogólna postawa
Draco zmieniła się po tym, jak wyjechał za granicę. Więcej się uśmiechał i nie
był tak sztywny i poważny. O wiele bardziej wolał takiego Draco niż tego, z
którym chodził do szkoły. Miał tylko nadzieję, że jego przyjaciel znajdzie
kogoś, kto nie skrzywdzi go tak, jak Astoria.
Minął rok, odkąd to się wydarzyło, i
Blaise wciąż widział ból i nienawiść w jego oczach, ilekroć padało jej imię.
Przypomniał sobie, kiedy Draco ogłosił, że planuje się oświadczyć tego
wieczoru, ale zamiast tego wszedł do jej domu tylko po to, aby zobaczyć ją, jak
puszcza się z tym sukinsynem, Nottem. Draco, oczywiście, był wściekły.
Właściwie, to zaczął rzucać klątwy na byłego przyjaciela, który, koniec końców,
był na tyle sprytny, żeby się aportować, mając spodnie opuszczone do kostek.
Draco powiedział Astorii, co zaplanował na ten wieczór, a ona natychmiast zaczęła
błagać o wybaczenie. Ale było już za późno; Draco wiedział, że nigdy nie będzie
mógł jej znowu zaufać.
Zwrócił matce rodzinny pierścionek, a
potem na tydzień zamieszkał u Blaise’a, upijając się do nieprzytomności i
przeklinając każdą kobietę, którą znał. Kiedy w końcu wytrzeźwiał i na chwilę
dał sobie spokój z kobietami, wrócił do pracy. Blaise myślał, że minie kilka
miesięcy zanim znowu Draco zacznie się umawiać, ale od tego czasu nie zaprosił
na randkę żadnej kobiety. Z wahaniem zgłosił Draco do ankiety Tygodnika Czarownica na Kawalera Roku,
głównie dla żartu, ale także dlatego, że wiedział, iż jego przyjaciel się
zmienił i może gdyby więcej ludzi to zobaczyło, inne kobiety dałyby mu szansę i
zaprosiły go na randkę. Wiedział, że Draco będzie zbyt uprzejmy, by odmówić.
Miał tylko nadzieję, że ta, która zostanie Czarownicą Roku, spodoba się Draco i
coś z tego wyjdzie.
Chciał tylko, żeby jego przyjaciel był
szczęśliwy.
___________
Witajcie :) w sobotni wieczór zapraszam na nowy rozdział tłumaczenia. Dzisiaj dowiadujemy się trochę o Draco. Jak pierwsze wrażenia? Pozytywne czy raczej odwrotnie. Ja od początku mam wrażenie, że ta kreacja Draco mi się spodoba. Zresztą zawsze tak mam, także może nie jestem obiektywna.
Na kolejny rozdział zapraszam w poniedziałek. Tam wróci słodycz Rosie, także to, co lubimy najbardziej.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)