Hermiona
obudziła się w niedzielę o szóstej rano. Spojrzała na zegar i zastanawiała się,
dlaczego Rose jeszcze się nie obudziła. Po cichu poszła do pokoju córki i
zajrzała. Wypuściła oddech, którego nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje,
gdy zobaczyła, że jej córeczka nadal mocno śpi. Musiała być wykończona przez
wczorajszą wizytę w Norze i potrzebowała dodatkowego snu, pomyślała Hermiona.
Skoro
już wstała, postanowiła zrobić domowe babeczki na śniadanie, żeby były gotowe,
gdy tylko jej córka się obudzi. Kiedy babeczki się piekły, Hermiona wzięła się
za pocztę, która zaczynała piętrzyć się na kuchennym blacie. Zawsze od razu
otwierała listy, ponieważ zwykle były ważne i wymagały odpowiedzi, ale takie
rzeczy jak prenumerowane czasopisma zwykle czekały do weekendu. Popijała gorącą
kawę, przeglądając różne gazety, takie jak Żongler
czy Prorok Codzienny, i prawe się
zakrztusiła, gdy natknęła się na Tygodnik
Czarownica z Draco Malfoyem na okładce.
—
Kawaler Roku? Tak, jasne — powiedziała, odrzucając czasopismo na bok i nie
zawracając sobie głowy czytaniem go. Od czasu do czasu rozważała anulowanie tej
prenumeraty, a to przypieczętowało jej decyzję.
Kiedy
babeczki się upiekły, usłyszała, jak jej córka woła z sypialni. Szybko wyjęła
wypieki na kuchenkę, żeby ostygły, po czym zajęła się dzieckiem.
Rose
zjadła swoją babeczkę z takim entuzjazmem, jak zwykle, jeśli chodziło o
jedzenie. Gdy skończyła, patrzyła, jak jej mama czyta czasopisma i też chciała
to zrobić. Zobaczyła porzucony magazyn na boku i przyciągnęła go do siebie.
Spojrzała na Hermionę i zapytała:
—
Mama, mój?
Hermiona
zerknęła na czasopismo, wiedząc, że chce ją tylko skopiować, więc uśmiechnęła
się do Rose i zapytała:
—
Chcesz czytać jak mamusia? Ty przeczytasz ten, a ja tamten, dobrze?
—
Dobla! — powiedziała Rose, podnosząc gazetę i patrząc na okładkę. — Ooooo,
ślicny! — zawołała.
—
Tak, dużo ładnych kolorów na okładce, prawda? — skomentowała Hermiona, wciąż
czytając własne czasopismo. Kiedy zerknęła i zobaczyła, jak Rose pochyla się i
całuje uśmiechnięte zdjęcie Draco Malfoya, a potem każe to również zrobić
swojemu pluszowemu króliczkowi, wyciągnęła rękę i otworzyła magazyn. —
Zobaczymy, co jest w środku, dobrze? — zaproponowała.
—
Dobla!
Rose
udawała, że czyta, dopóki Hermiona nie skończyła własnej lektury. Gdy zerknęła
na zegar, stwierdziła, że mają niewiele czasu na przygotowania. Postanowiła
zabrać czasopismo Rose, ale dziecko trzymało je przy sobie i mówiło:
—
Nie, mama. Moje!
Hermiona
westchnęła. Naprawdę żałowała, że Teddy i Victoire nauczyli ją tego słowa.
—
Dobrze, możesz je zatrzymać, dopóki nie wyjdziemy. Ale pamiętaj, dzisiaj
idziemy do zoo spotkać się z wujkiem Harrym i Teddym.
Na
wzmiankę o zoo, Harrym i Teddym dziecko upuściło czasopismo na podłogę i
pobiegło do swojego pokoju, piszcząc z zachwytu. Potrząsając głową, Hermiona
podniosła gazetę i marszcząc nos na widok zdjęcia mężczyzny na okładce,
wrzuciła ją do kosza na śmieci.
Już
miała iść zobaczyć, gdzie pobiegła Rose, kiedy usłyszała pukanie do drzwi
kuchennych. Zobaczyła sowę Harry’ego i Ginny, Lyrę, i otworzyła wejście, by
sowa wleciała do środka i upuściła list na stół.
—
Dziękuję, Lyro. Poczekasz chwilę, gdy będę czytać list, na wypadek, gdybym
musiała odpisać? Możesz odwiedzić Świnkę i napić się wody, jeśli chcesz —
powiedziała do ptaka, otwierając list.
Hermiono,
przepraszam, za odwoływanie w
ostatniej chwili, ale kiedy poszedłem do Andromedy po Teddy’ego, dowiedziałem
się, że ma problemy żołądkowe. Wrócę tam posiedzieć i pomóc się nim zająć.
Powiedz Rose, że przepraszam, ale wkrótce się zobaczymy. Miłej zabawy w zoo,
jeśli nadal planujecie iść.
Ściskam was,
Harry
—
Biedactwo — powiedziała Hermiona, czytając list.
Wiedziała,
że Rose będzie smutna, że nie zobaczy tam swoich dwóch ulubionych osób, ale
wiedziała także, że widząc wszystkie zwierzęta, szybko o tym zapomni.
Napisała
krótką wiadomość do Harry’ego, mówiąc mu, żeby się nie martwił i zaopiekował
Teddym. Gdy Lyra wyleciała z kuchni z listem przyczepionym do nogi, Hermiona
podążyła za chichotem dochodzącym z salonu. Na podłodze leżała Rose z czymś, co
wyglądało jak wyrzucone czasopismo; Draco wpatrywał się w jej córkę, a Rose
szturchnęła jego twarz palcami. Potrząsając głową, Hermiona podniosła dziecko,
co sprawiło, że zaśmiało się z radości.
—
Wygląda na to, że dzisiaj tylko ty i ja pójdziemy do zoo, kochanie. Chcesz się
przygotować i ubrać?
—
Tiak! Ublanka! — Wyswobodziła się z ramion matki i pobiegła korytarzem do
swojego pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
—
Dobrze, Rosie, co chcesz zobaczyć najpierw? — spytała małą siedzącą w wózku,
trzymającą Kic-kica w ramionach i machającą nóżkami.
Rose
wskazała rączką i zaczęła paplać coś, czego Hermiona nie mogła rozszyfrować.
Pchnęła wózek w kierunku wskazanym przez dziecko, zatrzymując się przy różnych
ekspozycjach, aby po drodze przyjrzeć się zwierzętom.
Po
chwili Rose miała już dość wózka i głośno protestowała, gdy Hermiona zmierzała
na pobliską ławkę.
—
Dobrze, kochanie, uspokój się. Proszę bardzo. Może trochę rozprostujesz nogi,
dobrze?
Odpięła
pociągające nosem dziecko i postawiła na ziemię. Rose szybko zaczęła biegać po
trawiastym terenie, na którym została umieszczona, szczęśliwa, że uwolniono ją
z jej więzienia.
Po
kilku minutach pobiegła do mamy i powiedziała:
—
Mama, jeść?
Hermiona
spojrzała na swój zegarek i zdała sobie sprawę, że było później niż sądziła i
ominęły porę standardowego lunchu. Zajrzała do swojej torby i przeklęła siebie,
zdając sobie sprawę, że zostawiła kanapki na kuchennym blacie w domu. Wokół
było zbyt wielu mugoli, by uprawiać jakąkolwiek magię, więc postanowiła po
prostu szybko kupić coś w strefie gastronomicznej.
Wiedziała,
że włożenie dziecka do wózka mija się z celem, więc jedną ręką pchała pusty
wózek, a drugą trzymała małą rączkę Rose.
Kupiła
kilka pasków kurczaka i frytki do podzielenia się i cieszyła się obserwowaniem,
jak jej córka ostrożnie zanurza kawałki mięsa w keczupie, ale mimo to udało jej
się pokryć sosem twarz i palce w trakcie wpychania jedzenia do ust.
Kiedy
skończyły jeść, Rose zauważyła ptaki krążące wokół, próbujące zdobyć resztki
jedzenia, które zostawiły.
—
Ptaszek! — zawołała radośnie i zerwała się, żeby je gonić.
Hermiona
złapała ją jednak i posadziła na swoim miejscu.
—
Jeszcze nie, kochanie, mama musi najpierw cię wyczyścić. Jesteś brudna!
Po
użyciu wszystkich serwetek znajdujących się na stole, jej córka wyglądała w
końcu reprezentacyjnie. Postawiła ją na ziemię.
—
Trzymaj się blisko, dobrze? Mamusia spojrzy na mapę i zobaczy, gdzie pójdziemy
dalej, dobrze?
—
Dobla! — odpowiedziała jej córka, biegnąc, by gonić kilka ptaków, przyciskając
swojego pluszaka do piersi.
Hermiona
spojrzała na mapę, myśląc, że Rose w następnej kolejności chciałaby zobaczyć
żyrafy i słonie. Złożyła mapę, zerknęła w górę i zdała sobie sprawę, że nie
widzi ani nie słyszy swojej córki.
Panika
szybko ją ogarnęła, kiedy wstała i zaczęła się rozglądać.
—
Rose! — krzyknęła, idąc w kierunku, w którym ostatnio widziała córkę,
zostawiając przy stole wózek oraz torbę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Draco
wychodził z budynku znajdującego się obok wystawy zwierząt, eskortowany przez
młodą kobietę o krótkich, czarnych włosach.
—
Jeszcze raz dziękuję, Pansy. Wiem, że zawsze mógłbym pójść na Ulicę Pokątną,
ale zauważyłem, że większość eliksirów, które warzę, dużo lepiej działa ze
świeżymi składnikami.
—
To naprawdę żaden problem, Draco. Zwykle i tak po prostu wszystko wyrzucamy.
—
A twoi mugolscy współpracownicy w ogóle nie kwestionują faktu, że zachowujesz
oczy nietoperzy lub odchody węży?
Pansy
wzruszyła ramionami.
—
Oni tak naprawdę o tym nie wiedzą, chociaż wątpię, żeby się tym przejęli.
Trzymam pojemniki w mojej torbie i wkładam tam wszystko w razie potrzeby.
—
Cóż, doceniam to — odpowiedział, posyłając jej szczery uśmiech.
—
Wszystko dla Kawalera Roku Tygodnika
Czarownica — mruknęła z uśmieszkiem.
Draco
jęknął.
—
Widziałaś to, co?
Pansy
skinęła głową, próbując powstrzymać śmiech. Wiedziała, że jej przyjaciel czuje
się z tym niekomfortowo, ale mimo wszystko to było zabawne.
Draco
chrząknął.
—
Jasne, śmiej się, ile chcesz. Ale jeśli ty i Blaise nie będziecie się z nikim
spotykać do przyszłego roku, zgłoszę was oboje — zagroził.
Pansy
przewróciła oczami, po czym go uściskała.
—
Dam ci znać, gdy coś się pojawi. Mam w torbie listę, którą mi dałeś, więc będę
mieć to na uwadze.
—
Jeszcze raz, doceniam to. Do zobaczenia później, Pans — powiedział, machając do
niej i odchodząc.
Kiedy
Draco skręcił za róg, musiał się zatrzymać, gdy prawie przewrócił małe dziecko,
które goniło ptaka.
Dziewczynka
spojrzała na niego i uśmiechnęła się szeroko, gdy go rozpoznała. Owinęła
ramiona wokół jednej z jego nóg i natychmiast oświadczyła:
—
Mój!
_____________
Witajcie :) mamy poniedziałek, więc pora na tę słodką historię. Robi się fajnie, prawda? Cóż, Rosie jest cudna i będzie jeszcze lepiej. Także przygotujcie się na nadmiar słodyczy. Jako że pewnie byście płakali, że nie ma kolejnej części, od razu zapraszam na kolejny rozdział, który także został dzisiaj opublikowany. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)