Kilka
tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego Scorpiusa, Draco otrzymał pilną sowę od
dyrektor McGonagall.
Panie Malfoy,
Mam szczerą nadzieję, że będzie Pan
mógł spotkać się ze mną, opiekunem domu młodego pana Malfoya i profesorem
obrony przed czarną magią jutro o 15:00. Musimy omówić zachowanie pańskiego
syna, które ostatnio stało się raczej niestosowne.
Proszę jak najszybciej wysłać sowę
z odpowiedzią.
Z poważaniem,
Minerva McGonagall
Dyrektor Szkoły Magii i
Czarodziejstwa w Hogwarcie
Co
do cholery? Scorpius był dobrym dzieciakiem. Znacznie lepszym niż on podczas
szkolnych lat w Hogwarcie. Co takiego mógł zrobić, że Draco musiałby
uczestniczyć w… spotkaniu rodzica z nauczycielami?
Merlinie, błagam, niech to nie ma
nic wspólnego z tą zdzirą, w której się zakochał.
~*~*~*~*~*~*~*~
Gdy
Draco wchodził po schodach do gabinetu dyrektorki, poczuł się jak
pierwszoroczniak, który zaraz dostanie pogadankę za złe zachowanie i karę. Co
mógł zrobić Scorpius? Miał nieskazitelną kartotekę. Nigdy nawet nie stracił punktów swojego domu. Doskonale się
uczył. Był uprzejmy i elokwentny. Draco nie miał pewności, jak to się stało, że
syn trafił do Slytherinu, mimo że ich rodzica cieszyła się pokaźnym
dziedzictwem wywodzącym się z tego domu. Szczerze mówiąc, ten pomiot Pottera, z
którym się zadawał, wydawał się o wiele
bardziej konwencjonalnym Ślizgonem.
Podszedł
do drzwi i zapukał.
Dyrektor
McGonagall otworzyła mu drzwi, żeby go przywitać.
—
Panie Malfoy, cieszę się, że mógł pan do nas dołączyć. Proszę wejść.
Wskazała
mu krzesło naprzeciwko siebie, profesora Slughorna (jak to możliwe, że on
jeszcze żyje?), obecnego opiekuna Slytherinu i… Granger? Jego oczy musiały płatać mu figle.
—
Pamiętasz Hermionę Granger, prawda, panie Malfoy?
—
Teraz profesor Granger, Minervo.
Wolałabym, żebyśmy zachowali jakiś rodzaj przyzwoitości na tym spotkaniu, mimo
nieco niewygodnego powodu, dla którego je zwołaliśmy.
Tak.
To zdecydowanie ona. Powstrzymywał się od żartu, którym chciał rzucić. Profesor Granger. Cieszę się, że nadal jesteś nieznośną kujonką. Chociaż musiał
przyznać, że wyglądała dobrze.
Nie
była już tak niezdarnym, chudym, urwisem, którego drażnił przez całą szkołę.
Jej włosy ujarzmiły się w gładkie loki. Skóra miała kremowy odcień, a nie
bladość osoby, która nie opuszczała biblioteki. Dostrzegł kobiece krągłości,
które, gdyby miała w szkole, Draco z przyjemnością chciałby mieć blisko siebie,
aby…
—
Spotkaliśmy się tu, panie Malfoy, ponieważ pański syn najwyraźniej ma…
niestosowne uczucia wobec członka naszego personelu — wyjaśniła profesor
McGonagall, wskazując cel spotkania.
Draco
mrugnął.
—
To pomyłka. Mojemu synowi podoba się jakaś dziewczyna i chociaż niezbyt to
aprobuję…
—
Więc jak to wytłumaczysz?
Granger…
odmówił zwracania się do niej Profesor
Granger podała mu złożoną kartkę papieru.
W
liście było napisane:
Profesor Granger,
cały czas o Tobie myślę. Wiem, że
wiele osób powie, że jesteś dla mnie za stara, ale zawsze mówiono mi, że jestem
dojrzały jak na swój wiek.
Wiem, że kobieta taka jak Ty ma
pewne potrzeby i chcę Cię zapewnić, że jestem więcej niż gotowy, by je spełnić.
Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć cię nago. Zwłaszcza Twoje piersi. Założę
się, że są wspaniałe.
Mój ojciec zapewnia mnie, że to, co
się wydarzy między nami, jest całkowicie legalne. Musimy tylko nie robić tego
po godzinie policyjnej.
Na zawsze Twój,
Scorpius Malfoy
Draco
poczuł, jakby miał zawał serca. Nie mógł oddychać. Jego syn, jego dziecko,
zaproponował seks Hermionie kujonce Granger. Nagle przypomniały mu się
fragmenty ich rozmowy o dziewczynach.
To kobieta, ale jest… w pewnym
sensie… chodzi mi o to, że jest inna. Jest… kobietą.
Jest piękna. I mądra, mądrzejsza od
kogokolwiek. Tak wiele zrobiła i tak wiele widziała.
Był
cholernym idiotą. Jego syn, jego niewinny chłopiec, w zasadzie wyłożył mu, że
jest zakochany w nauczycielce, ale założył, że Scorpius odziedziczył po nim
skłonność do przyciągania zdzirowatych dziewczyn. Poczuł mdłości, gdy
przypomniał sobie (teraz przerażającą) radę, której udzielił swojemu synowi.
Oczywiście, że legalne, o ile
dochodzi do tego za obopólną zgodą. Chodzi mi o to, że nie możesz dać się
złapać podczas godziny policyjnej i tak dalej.
Oficjalnie
był najgorszym ojcem na świecie. Nieświadomie dał swojemu dziecku błogosławieństwo, by spróbowało uwieść
Hermionę Granger. Powinni go wsadzić za to do Azkabanu.
—
Panie Malfoy? Panie Malfoy, wszystko dobrze? — zapytała dyrektorka.
Draco
zdał sobie sprawę, że przez ostatnie kilka minut się nie odzywał. Podniósł
wzrok i zobaczył, że Granger wpatruje się w niego z wrogością.
—
Co dokładnie miał na myśli, pisząc,
że „ojciec zapewnił go, że to całkowicie legalne”? — Granger zażądała
odpowiedzi, używając tonu głosu, który jak podejrzewał, był niezwykle skuteczny
w kontaktach z jej uczniami.
Draco
gwałtownie pokręcił głową.
—
Przysięgam na Merlina, myślałem, że mówi o dziewczynie.
Powiedział, że jest ktoś, kto mu się podoba, a ja nie miałem pojęcia, że
chodziło mu o nauczycielkę… a tym bardziej ciebie.
Próbowałem z nim porozmawiać o dziewczynach i teraz zdaję sobie sprawę, jak
bardzo pojebana była ta rozmowa.
—
Panie Malfoy, język.
—
Przepraszam, pani profesor. Znaczy… dyrektor.
Draco
nie był pewien, czy kiedykolwiek był takim idiotą w obecności profesorów Hogwartu,
gdy się tu uczył.
Profesor
Slughorn, który do tej pory siedział cicho, podał Draco kolejną kartkę.
—
Wczoraj na eliksirach skonfiskowałem to pańskiemu synowi. Próbował przekazać to
Albusowi Potterowi. Twój syn jest dobrym chłopcem. I mądrym. Ale brakuje mu
subtelności kojarzonej z naszym domem.
Draco
wziął pergamin drżącymi rękami. Serce waliło mu w piersi i zmusił się, by na
nią spojrzeć.
To
był niezwykle lubieżny rysunek Granger, zupełnie nagiej, robiącej bardzo nieprofesjonalne rzeczy jego
ukochanemu synkowi.
Draco
był tym nieco mniej zaskoczony. Rozpustne myśli trzynastoletniego chłopca były
czymś, z czym przynajmniej mógł się utożsamić.
—
I? — zapytała Granger.
Draco
wzruszył ramionami.
—
Muszę powiedzieć, że jestem w szoku. Nie miałem pojęcia, że mój syn jest tak
utalentowany.
Slughorn
próbował ukryć chichot, podczas gdy Granger się wściekła.
—
Myśli pan, że to jakiś żart, panie
Malfoy?
Mógłby
przysiąc, że jej włosy robiły się dłuższe, gdy coraz bardziej się złościła.
—
Ani. Trochę. Ale musisz przyznać, że
to jest w sumie… Dobra. Bardzo przepraszam w
imieniu mojego syna. Nigdy czegoś
takiego nie robił. Ale ma trzynaście lat. A w tym wieku to — wskazał na rysunek — jest wszystko, o czym potrafi myśleć.
Porozmawiam z nim. Wyjaśnię to wszystko. Nie będziesz miała z nim więcej
kłopotów, przysięgam, Granger.
— Profesor Granger.
— Dobra profesor
Granger! Porozmawiam z nim.
Granger
wyglądała na uspokojoną.
—
Dopilnuj tego. I obiecuję, ż jeśli tego rodzaju… zachowanie nie będzie się
powtarzać, zapomnę o sprawie. Scorpius jest jednym z moich najlepszych uczniów
nie chciałabym, żeby ten incydent zszargał jego reputację wśród profesorów.
Draco
był zaskoczony.
—
Dziękuję.
Draco
opuścił gabinet, czując się kompletnie oszołomiony. To zdecydowanie nie było
to, czego się spodziewał. Udał się do lochów, aby porozmawiać ze Scorpiusem. To
będzie bardzo niezręczna rozmowa. Ale
nie wyobrażał sobie, że będzie mniej przyjemna niż ostatnie pół godziny.
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Scorp, masz chwilę?
—
Tato? Co ty tu robisz? Nie możesz tu być.
Jesteś rodzicem!
—
Rzekomo. Słuchaj, Scorp, dostałem sowę od dyrektorki dotyczącą czegoś, co
zrobiłeś i muszę z tobą o tym porozmawiać.
Scorpius
się zarumienił.
—
Jeśli chodzi o list, który wysłałem do profesor Granger, myślałem tylko o tym,
co mówiłeś. Ona ma oczekiwania, bo jest kobietą.
Draco
potarł twarz i ścisnął grzbiet nosa.
—
Właśnie o tym chciałem porozmawiać. Chyba doszło do małego nieporozumienia. Myślałem, że kiedy powiedziałeś, że jest kobietą… że „wiele robiła i tyle widziała”,
miałeś na myśli, że jest bardziej doświadczona od ciebie.
—
Bo jest.
—
Oczywiście, że tak, Scorp! To kobieta. Jest w moim wieku, wiesz o tym, prawda? Chodzi o to, że nie wiedziałem,
że masz na myśli prawdziwą kobietę.
Myślałem, że to po prostu twój sposób na wielbienie dziewczyny. Najwyraźniej kompletnie się myliłem i przepraszam za
pomyłkę. Ale nie możesz się zalecać do nauczycielki. To złe i niewłaściwe… nie
wspominając o tym, że całkowicie
nielegalne. Rozumiesz?
Scorpius
zarumienił się.
—
Więc… więc po prostu zrobiłem z siebie głupka?
—
Tak, Scorpius, trochę tak. Ale to już
załatwione. Profesor Granger jest skłonna zapomnieć o całej sprawie, jeśli
tylko powstrzymasz się od jakichkolwiek… miłosnych
uniesień w przyszłości.
Scorpius
skinął głową.
—
To nie tylko ja, tato. Wszyscy się w niej podkochują. Ona jest niesamowita…
Draco
zmarszczył brwi.
—
Serio, Scorpius, kocham cię, ale błagam, nie mów przy mnie, że ta kobieta jest „niesamowita”.
—
Co z nią nie tak?
Draco
wiedział, że nie powinien źle mówić o żadnym z nauczycieli syna w jego
obecności. Chłopak udowodnił, że jest chłonny jak gąbka, jeśli chodzi o
rodzicielskie porady, bez względu na to, jak durne były. Byłby dumny ze swojego
wyjątkowego rodzicielstwa, gdyby jego dziecko faktycznie go słuchało, gdyby nie
upokarzająca sytuacja, w jakiej się
znalazł. Powinien zachować ostrożność.
—
Nic. Po prostu… jestem pewien, że to świetna nauczycielka. Zawsze była dość… entuzjastycznie nastawiona do edukacji,
nawet w szkole. Zapomnij, że cokolwiek powiedziałem.
—
Znałeś ją w szkole? Kiedy była w moim
wieku?
—
Byliśmy na tym samym roku. I zapewniam cię, że wtedy tak nie wyglądała.
Scorpius
szeroko otworzył oczy.
—
Przyjaźniliście się?
—
Nie. W sumie sobą gardziliśmy. Ale nie pozwól, żeby to na ciebie wpłynęło.
Powinieneś szanować swoich nauczycieli.
—
Nie pozwolę na to. Ona jest
absolutnie idealna.
—
Z pewnością myślisz tak, bo jest
najmłodszą profesorką i jest kobietą.
—
Nie, tato. Ona naprawdę jest
niesamowita. Wiesz, że ona i tata Albusa są najlepszymi przyjaciółmi i razem walczyli
z Sam-Wiesz-Kim?
Draco
przewrócił oczami.
—
Naprawdę? Nie słyszałem o tym. W tym roku. Słuchaj, Scorp, to zupełnie
naturalne, że uczniowie zakochują się w swoich nauczycielach. Po prostu tak
bywa. Ale szkoła roi się od dziewczyn
w twoim wieku. Na tym powinieneś się skupić. Oczywiście najpierw na nauce, ale…
chyba wiesz, o co mi chodzi.
Prawdziwy „Ojciec roku”.
—
Jaka była w szkole?
—
Dokładnie taka sama, jak pewnie jest teraz. Apodyktyczna, wiedząca zbyt wiele i
absolutnie nietykalna. Wyraziłem się
jasno?
Scorpius
skinął głową.
—
Dobrze.
Draco
był przekonany, że nie było możliwości, aby tym razem syn źle zinterpretował
jego słowa.
—
Wiesz… czuję, że muszę to powiedzieć… nie miałem pojęcia, że jesteś taki utalentowany
artystycznie.
Scorpius
jęknął.
—
Sluggy pokazał ci rysunek?
—
Oczywiście, że tak. Sam się
przekonasz za kilka lat, ale… kobiety tak się nie wyginają.
Scorpius
znów jęknął.
—
Tato, kocham cię. Ale czy mógłbyś już iść, póki mam jakiekolwiek resztki
godności?
______________
Witajcie :) na koniec weekendu pojawiam się z nowym rozdziałem tłumaczenia. Akcja się rozkręca i nie raz się śmiałam, tłumacząc ten rozdział. Mam nadzieję, że Wam też poprawił humor. Dajcie znać jak wrażenia.
Tak jak pisałam wczoraj, w najbliższym tygodniu planuję dodać rozdziały tej historii, prawdopodobnie w środę. Inne opowiadania pojawią się podczas mojego urlopu.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)