Hermiona
Granger westchnęła ciężko, zajmując się stertą wypracowań trzeciego roku, które
czekały na ocenę na biurku. Dzisiejszy dzień zdecydowanie testował jej
cierpliwość.
Po
ponad dziesięciu latach w Biurze Aurorów Hermiona potrzebowała nowego wyzwania.
W zeszłym roku przyjęła stanowisko profesora obrony przed czarną magią i była
podekscytowana na przygody, które ją czekały.
Nie wyobrażała sobie, że będą obejmować otrzymywanie
nieprzyzwoitych propozycji od napalonych, małych gówniarzy, a co za tym idzie
konfrontację z ich debilnymi, potencjalnie socjopatycznymi ojcami na rozmowach
rodzicielsko-nauczycielskich.
Nie
dajcie się zwieść, Scorpius Malfoy był świetnym dzieciakiem. Mile ją
zaskoczyło, gdy odkryła, że w ogóle
nie przypominał swojego ojca dupka. Był uprzejmy, uważny, zaangażowany w naukę.
Chociaż patrząc wstecz, zastanawiała się, czy Scorpius rzeczywiście był głodny
wiedzy, czy też jego rzekome zainteresowanie jej zajęciami miało coś wspólnego
z zauroczeniem, które najwyraźniej do niej żywił. Tak czy inaczej, był miłym
chłopcem i nie pozwoliłaby, aby ten incydent wpłynął na jej opinię o nim w
przyszłości. Nieważne, czy jego ojciec jest wkurzającym palantem.
Malfoy. Ani trochę się nie zmienił. Nadal był tą
arogancką, zadufaną w sobie, szydzącą, małą fretką.
Cóż…
może trochę się zmienił. Z biegiem
lat urósł jeszcze bardziej, a jego sylwetka zmężniała ze szczupłej, żylastej,
którą miał jako szukający, do bardziej męskiej, muskularnej budowy ciała
dorosłego mężczyzny. Na jego głupiej, uśmiechniętej twarzy pojawił się zarost.
I nosił włosy w inny sposób. Teraz były bardziej swobodne i sprawiały, że
wyglądał bardziej… surowo.
Westchnęła.
Kurwa, wyglądał dobrze, co ją jeszcze bardziej wkurzyło. Jak śmiał wejść na to
spotkanie jak seksowny, samotny ojciec i zbagatelizować fakt, że jego syn
narysował ją w tak obrzydliwy sposób? Owszem, przeprosił za ten incydent. I
powiedział, że porozmawia ze Scorpiusem. Ale i tak! Dla niego to był pewnie
jeden, wielki żart. Bez wątpienia uważał za zabawne, że jego syn tak ją
uprzedmiotawia. Mogła po prostu (ponownie) uderzyć go w tę uśmiechniętą,
głupią, seksowną… idiotyczną twarz!
—
Profesor Granger?
Cichy,
męski głos wyrwał ją z jej niespodziewanej fantazji.
—
Panie Malfoy! Nie zauważyłam pana. W czym mogę pomóc?
—
Chciałem tylko przeprosić za ten list. Mój tata wyjaśnił mi, jak niestosowne to
było i czuję się upokorzony, że to zrobiłem. Zawsze była pani dla mnie taka
miła i pomyślałem… nieważne. Proszę przyjąć moje przeprosiny.
—
Oczywiście, panie Malfoy. Uznaj to za zapomniane.
—
Dziękuję, pani profesor. Chociaż… powinna pani wiedzieć… że nadal uważam, że
jest pani najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie obchodzi
mnie, co mówi mój tata.
—
To bardzo miłe z twojej strony, panie Malfoy, ale zapewniam cię… chwila. Co dokładnie powiedział twój ojciec?
—
Tylko, że znaliście się w szkole. Powiedział, że wtedy nie wyglądałaś tak, jak
teraz i że prawdopodobnie myślałem, że jestem w tobie zakochany, bo jesteś moją
nauczycielką. I że byłaś apodyktyczna, wiedząca zbyt wiele i absolutnie
nietykalna. Dokładnie tak powiedział.
—
Cóż, dziękuję za przeprosiny, panie Malfoy. Zobaczymy się jutro na zajęciach.
Scorpius
skinął głową i wyszedł z gabinetu.
Więc
fretka uważała, że jest apodyktyczna, tak? Że nie jest godna bycia obiektem
uczuć?
Co
za gnojek.
Oczywiście,
nie chciała, żeby uczniowie jej pożądali. To było obrzydliwe. I dziwne. Ale
uważał, że jest „absolutnie nietykalna” i zastanawiała się, czy to dlatego, że
była nauczycielką, co oczywiście było prawdą, czy też z powodu jej statusu
krwi, co było niemałym rozczarowaniem.
Co
za cholerny dupek. I co dokładnie miał na myśli, mówiąc, że „wtedy nie
wyglądała tak, jak teraz”? Czy zachęcał swojego syna do oceniania kobiet na
podstawie wyglądu?
Cholerny,
nieznośny dupek.
~*~*~*~*~*~*~*~
Panie
Malfoy,
proszę
o przybycie do mojego gabinetu w najbliższym możliwym terminie. Nie jestem
przekonana, czy Scorpius w pełni rozumie, dlaczego jego zachowanie było
niewłaściwe.
Proszę
o sowę z informacją o swojej dostępności.
Pozdrawiam,
Profesor
Granger
Och,
co on, kurwa, znowu zrobił? No serio!
Był pewien, że jaśniej nie dało się tego wytłumaczyć. I jak ta mała kujonka
śmie nim rządzić, jakby była jego szefową? Do diabła z nią i jej apodyktyczną,
wszystkowiedzącą postawą!
Mógł
sobie wyobrazić, jak surowo go opieprza, unosząc pierś, kładąc ręce na tych
ślicznych biodrach, strofując go tymi swoimi rozkosznymi, wspaniałymi, pełnymi
ustami.
Do
cholery, zauważył to. Dlatego te
bachory miały obsesję na jej punkcie.
Musiał
się napić.
Natychmiast
wysłał jej sowę.
Profesor Granger,
Będę w Twoim gabinecie jutro o
18:00. Nie wiem, jak mógłbym jaśniej wytłumaczyć mojemu synowi jego niestosowne
zachowanie, ale po prostu nie mogę się doczekać, żeby się tego dowiedzieć.
Pozdrawiam,
Draco Malfoy
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona
rozmyślała, co powiedzieć Malfoyowi — w myślach nie chciała się do niego
zwracać per pan Malfoy — kiedy się
pojawi.
Ćwiczyła
na głos.
—
Próbujesz nauczyć swojego syna, żeby
nie szanował kobiet, czy po prostu nie możesz się powstrzymać?
—
Granger.
Hermiona
podskoczyła. Odwróciła głowę i zobaczyła, że w drzwiach stoi uśmiechająca się
blond fretka w bardzo przystojny sposób oparta o ścianę.
—
Dopiero teraz ćwiczysz, co mi
powiesz? Opuszczasz się, Granger.
—
Dla ciebie profesor Granger.
—
Profesor Granger — wycedził.
Hermiona
poczuła ciepło w dolnej części brzucha, gdy zwrócił się do niej tytułem. Kurwa. Nie powinno mi się to aż tak podobać.
—
Miejmy to już za sobą, dobrze? — nalegał Malfoy. — W jaki sposób tym razem
zawiodłem w roli ojca?
Hermiona
prychnęła.
—
Może usiądziesz, Malfoy?
—
Chyba panie Malfoy.
—
Dobra! Panie Malfoy, proszę usiąść.
—
Nie skorzystam. Czuję się bardziej komfortowo stojąc, gdy jestem atakowany.
—
Świetnie! W takim razie oboje
postoimy. — Położyła ręce na biodrach i spojrzała na niego gniewnie. — Co
dokładnie powiedział pan swojemu synowi, gdy ostatnio pan z nim rozmawiał?
Merlinie, pomóż mi, oto ona. W
trybie profesorki, a ja byłem niegrzecznym, oj bardzo niegrzecznym chłopcem —
PRZESTAŃ, DRACO! Nie fantazjuj o nauczycielce swojego syna! Nie jesteś lepszy
od Scorpiusa! Masz się zachowywać jak dorosły.
—
Powiedziałem mu, że nie wypada żywić lubieżnych uczuć do nauczycielki. Czy nie powinienem był tego mówić?
—
A czy nie dodałeś także, że kiedy byłam uczennicą „rządziłam się” i „nie
wyglądałam tak, jak teraz”?
Ja pierdolę, Scorp. Dlaczego tak
dokładnie słuchasz wszystko, co mówię?
—
Możliwe, ale to robiłaś i nie wyglądałaś. Jaki dokładnie masz problem?
—
Zdawało mi się, że insynuujesz, że uczucia twojego syna były niewłaściwe nie
dlatego, że jestem jego nauczycielką, ale dlatego, że jestem mugolaczką.
—
Wow. Hej! Skąd się to wzięło? Zapytał mnie, jaka byłaś za dzieciaka, a ja mu
powiedziałem. Chciałaś żebym skłamał i powiedział, że za czasów szkolnych
byliśmy najlepszymi przyjaciółmi?
—
To dlaczego powiedziałeś mu, że teraz, jak
i wtedy, jestem „absolutnie nietykalna”, jeśli nie chodziło o mój status
krwi?
Draco
się wściekł.
—
Jesteś cholernie wkurzająca, Granger!
Wierz lub nie, ale mam w dupie status
krwi i jeśli Scorpius będzie chciał się umawiać tylko z mugolaczkami, to mnie to nie obchodzi! Próbowałem tylko przekazać, że jesteś jego nauczycielką i
że to wszystko było złe na wielu płaszczyznach. Czy Scorpius nie powiedział ci
także, że uważam, iż jesteś świetną nauczycielką i że powiedziałem mu, iż
powinien szanować swoich profesorów? Nie? Nie wspomniał o tym? Oczywiście, że nie, bo moje życie byłoby
zbyt proste. Po prostu walnij mnie w nadgarstek i miejmy to z głowy, Granger,
bo mam dość bycia strofowanym za
głupie zauroczenie mojego syna. Przykro
mi, że ma na ciebie ochotę i uwierz
mi, że za żadne skarby nie przypuszczałem, że takie coś może się wydarzyć.
To brzmi jak jakiś kosmiczny żart, że mój syn pożąda Hermiony Granger,
dziewczyny, z którą przekomarzałem się w szkole. Ale to tylko dzieciak.
Trzynastolatek, który zaczyna dojrzewać i nie
mogę, kurwa, kontrolować tego, do czego on się masturbuje. Mogę już iść?
Profesorski
tryb Hermiony załamał się w mniej więcej połowie przemówienia Draco. Gdzieś w
okolicach „Uważam, iż jesteś świetną nauczycielką…”
Może
się myliła. Głupim było zakładać, że ojcostwo i dobre piętnaście lat od
zakończenia wojny nie zmieniły Draco Malfoya.
Głos
uwiązł jej w gardle. Musiała coś powiedzieć, coś, co mówiła wielu osobom, ale
nigdy Draco Malfoyowi.
—
Przepraszam — wymamrotała tak cicho, że ledwo ją usłyszał.
—
Słucham?
—
Przepraszam, Malf… znaczy, panie Malfoy.
Draco
ciarki przeszły po plecach. Tak.
Zdecydowanie podoba mi się, że mówi do mnie tak trochę za często.
—
Nigdy nie powinnam była insynuować, że próbujesz wyprać mózg Scorpiusowi i
zmienić go w… cóż.. siebie w czasach
szkolnych. Zupełnie przekroczyłam granice i mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Draco
uniósł brwi. Hermiona Granger właśnie do
przeprosiła. To było urocze. Dobre. Warte szaleństwa ostatnich dni.
—
Przeprosiny przyjęte.
—
Wiesz, Scorpius to dobry dzieciak. Ulubieniec wszystkich profesorów. Musisz być
bardzo dumny.
—
Jestem.
—
Nie wiem, po kim to ma, ale…
—
Widzę, że to silniejsze od ciebie. — Uśmiechnął się. — Mam prosić o kolejne
przeprosiny?
—
Panie Malfoy.
Och, cholera, wykończę się przez
nią — pomyślał Draco.
—
Bardzo przepraszam, że nie potrafię
się powstrzymać przed obrażaniem cię lub oskarżaniem o nikczemne praktyki
rodzicielskie, kiedy przebywam w twoim towarzystwie i postaram się poprawić swoje zachowanie. W międzyczasie wiedz, że
twój syn jest doskonałym uczniem i lubię go mieć na swoich zajęciach… kiedy nie
próbuje się dobrać do moich majtek.
Draco
zaśmiał się.
—
Wygrałaś, Granger. To były cudowne przeprosiny. I… jeśli nie poniżyłem się już
wystarczająco w tym tygodniu przez mojego małego, pryszczatego pomiotu… szczerze przepraszam za lubieżne
zachowanie mojego syna wobec ciebie, profesor Granger.
Och, kurwa. Naprawdę musi przestać
tak do mnie mówić — pomyślała
Hermiona.
—
I będę nadal upewniać się, że jeśli to jeszcze nie zakorzeniło się w jego tępej
głowie, że zawsze powinien traktować damę z szacunkiem i być całkowitym
przeciwieństwem mnie za szkolnych lat.
Hermiona
powstrzymała śmiech.
—
No dobrze.
Draco
zagryzł wargę, kryjąc się za uśmieszkiem.
—
Dobrze. Chyba zobaczymy się następnym razem, gdy mój syn zrobi coś żenującego
lub okropnego.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Nie mogę się tego doczekać.
—
Ja też — mruknął Draco pod nosem, opuszczając jej gabinet.
_____________
Witajcie :) w przedświąteczny czas zapraszam na kolejną dawkę tej historii. Jest śmiesznie i komicznie, ale mimo wszystko fajnie, prawda? Nie przedłużając, zapraszam na jeszcze dwa rozdziały, które zostały dziś opublikowane. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)