czwartek, 30 kwietnia 2020

[T] To, co najlepsze: Rozdział 1


Rozpinając zamek plecaka i niemal wysypując całą jego zawartość, Draco rzucił piorunujące spojrzenie mężczyźnie kręcącemu się u stóp jego łóżka —  o ile to coś, można było tak nazwać. Łóżko, które zaoferował gospodarz przypominało jego marną namiastkę pełną pieprzonych gwoździ i nawet żadne zaklęcia nie były w stanie tego zmienić.
— Wiercisz się — mruknął, sięgając po różdżkę. — Czy ostatnio nie kręciłeś się zbyt często koło Molly Weasley? Myślałem, że po tym jak jej córka…
Wzrok Pottera wyostrzył się.
— Ginny i ja nie jesteśmy…
Razem — Draco dokończył sarkastycznie, przewracając oczami. — Tak, jestem świadomy twoich eskapad seksualnych. Już nie umawiasz się z Weasleyówną, ale mimo to tego nie zakończyłeś.
— Nie ująłbym tego w ten sposób.
Draco zatrzymał się, a jego torba spadła na łóżko.
— Naprawdę? — zapytał, unosząc brew. — Nie ująłbyś tego w ten sposób? A ja tak, ponieważ ciągle przesiaduje w naszym mieszkaniu. Widziałem twój tyłek częściej, niż bym chciał.
Tak jak się spodziewał, ich poprzednia rozmowa wypadła z toru, gdy Potter chwycił przynętę.
— Nigdy nie pukasz.
— Musisz nauczyć się zaklęcia blokującego lub, w tym przypadku, zaklęcia wyciszającego. Wieszaj skarpetę na klamce, jeśli możesz. — Przerzucając plecak przez ramię, Draco wsunął różdżkę do kabury przymocowanej na przedramieniu pod rękawem. — Wrócę.
Harry nagle pojawił się przed nim, potrząsając głową.
— Malfoy, nie rób tego. Dostałeś tę samą wiadomość, co ja. Robards chce, abyśmy złapali świstoklik za godzinę. Niczego tutaj nie znajdziemy, poza...
Popychając go ramieniem, Draco splunął:
— Nic poza duchami?
Wyraz na twarzy Pottera przedstawiał litość i Draco zrobił kolejny krok.
— Gdyby gdziekolwiek była, znalazłaby drogę powrotną do nas — mruknął Harry, przeczesując palcami włosy, aż sterczały we wszystkich kierunkach. — Hermiona by do ciebie wróciła. Przerabialiśmy to.
Zatrzymując się przy drzwiach i patrząc w jego stronę, włosy Draco opadły na oczy.
— Daruj sobie. Już to słyszałem. Jakieś miliony razy.
Deski podłogowe zatrzeszczały pod ich ciężarem, gdy Draco schodził po dość chwiejnych schodach, a Harry pędził zaraz za nim.
— Spotkamy się w Ministerstwie, gdy skończę.
Zdążył dotrzeć do holu, zanim dłoń Harry’ego zacisnęła się na jego ramieniu i pociągnęła do tyłu. Draco odtrącił go i odgryzł się:
— Może i przestałeś jej szukać, rozumiem to, ale ja nie zamierzam. Nie dzisiaj, nie jutro ani żadnego kolejnego dnia.
Harry stanął wygodniej, a jego ręka bezwładnie ułożyła się na boku, drgając w kierunku różdżki.
— Nie chciałaby tego dla ciebie.
Na jego twarzy pojawiła się maska, Draco nic nie odpowiedział. Zawsze było tak samo. Szukał jej — i będzie to robił bez względu na to, ile lat minęło — i Potter próbował mu pomóc.
Iść dalej.
To właśnie powinien zrobić, Draco bardzo dobrze to rozumiał. Jego upoważnienie skurczyło się podczas zwolnienia warunkowego po wojnie, a teraz jako auror wyraźnie pokazywał, jak niezdrowo jest trzymać się kogoś, kto zaginął.
Granger zaginęła. Był tego pewny. Podczas Ostatecznej Bitwy dokładnie widział, jak ciotka obróciła różdżkę, a Hermiona nagle zniknęła w eksplozji magii, której Niewymowni wciąż nie rozumieli. Nikt nie potrafił, bez względu na to, ile galeonów im zaoferował.
Nie znaleziono ciała, więc nadal była szansa, że znajdzie ją gdzieś spacerującą. Żywą.
Tylko milion rzeczy się w tym nie zgadzało i Potter wymieniłby wszystkie, gdyby mu pozwolono.
Nigdy by nas nie opuściła, Malfoy. Ani ciebie, ani Rona, ani mnie.
Nie tych, którzy ją kochali.
Nie zmieniał tego fakt, że właściciel gospody ją rozpoznał. Może i był to niemal niezauważalny ślad i mógł być kolejnym ślepym zaułkiem, który nakręcił go do działania, ale nie mógł tego tak zostawić.
Jego, tym razem nieułożone, włosy opadały na twarz, a teczka w plecaku ważyła więcej niż jego pozostała zawartość.
— Idę — powtórzył Draco, przesuwając czubkiem buta po szczelinie w podłodze. — Złap świstoklik, spotkamy się w Ministerstwie, gdy złapię kolejny.
Jego partner jęknął, zaciskając palce na włosach.
— Jak myślisz, jakie są szanse, że ona tam jest? Ale tak szczerze.
Unikając spojrzenia Pottera, Draco przez chwilę miał ochotę go oszołomić, by móc odejść w spokoju. Każda sekunda, którą by spędził na kłótni, tylko go opóźni.
— Być może żadne. To właśnie chciałeś usłyszeć? — warknął.
Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i wybiegł z gospody, puszczając za sobą drzwi, które głośno uderzały w ścianę.
— Malfoy! — Liście chrzęściły pod jego stopami, gdy za nim biegł. — Nie jestem twoim wrogiem. Jeśli twierdzisz, że jest jakaś szansa, to ruszamy. Wchodzę w to.
Draco obserwował go, wyostrzając spojrzenie, gdy Harry zamrugał kilka razy.
— Myślałem, że martwisz się Robardsem.
— Chce, żebyśmy jutro wyruszyli na kolejną misję — burknął Potter, stając obok niego. — Jeśli wrócę sam, będzie jeszcze gorzej, a na dodatek wylądujesz w Departamencie Przestrzegania Praw Czarodziejów. Jeśli obaj…
— Nie potrzebuję opiekuna.
— Wtedy szybciej odpuści. Jesteśmy partnerami.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Gdy Potter powiedział, że do niego dołączy, najwyraźniej miał zamiar też kontynuować rozmowę, której Draco chciał uniknąć. Harry w sumie też, bo przerabiali to już wiele razy.
— Wszędzie szukaliśmy — zaczął cicho, a gałąź trzasnęła pod jego butem. — Podróżowaliśmy tam, gdzie wskazałeś, ale nikt nie rozpoznał jej na zdjęciu.
Draco odetchnął głęboko, wpatrując się w bardzo zużyte zdjęcie w swej dłoni. To była chwila zamrożona w czasie. Pamiętał to dobrze, kryjówka podczas wojny, w której spędzali zdecydowanie za dużo czasu po nalocie na Malfoy Manor. Odrobinę za duży sweter zsunął się z jej ramion. Uśmiechała się szeroko.
Do niego, z powodu tego, co powiedział.
Draco nawet nie pamiętał, o co chodziło.
Wówczas żyli tak, jakby każdy dzień mógł być ostatnim. Od samego początku nie wyobrażał sobie, że zostanie uwięziony w kryjówce po zniszczeniu horkruksów.
Mimo że rozmawiali o życiu tak, jakby każdy dzień był ostatnim, nigdy nie spodziewał się, że ją straci. Z natury była tak dobra, że…
— To powinienem być ja.
Potter wciągnął gwałtownie powietrze i położył dłoń na jego ramieniu.
— Nie, nie powinieneś. Nie możesz tak myśleć.
— Każdy, kto o nas wiedział, tak myślał — odparł Draco, miażdżąc liść pod stopą. — Ty też powinieneś.
Jego współpracownik zesztywniał i to była jedyna odpowiedź, której Draco potrzebował.
— Czekaj. — Harry potrząsnął głową. — Kiedy Hermiona zniknęła, chciałem ją odzyskać. Dałbym wszystko, żeby tak było, ale nie poświęciłbym ciebie.
— Nie mogę tak dłużej. Wszędzie jej szukam.
— Wiem.
Przygryzając dolną wargę, Draco przyznał:
— Wszędzie ją widzę.
Harry uderzył go w ramię.
— Masz prawo za nią tęsknić, zawsze, jeśli chcesz. Jednak w pewnym momencie… — urwał. — Będziesz musiał zaakceptować fakt, że jej nie znajdziesz. Minęło sześć lat.
Draco o tym wiedział. Było tak wiele potencjalnych powodów, dlaczego Hermiona nie wróciła i żaden z nich nie wróżył nic dobrego.
— Nie zrezygnowałaby ze mnie. Chodzi o to, że chcę ją po prostu zabrać do domu, bez względu na to, gdzie jest. 
Harry przesunął dłonią po twarzy.
— Nie sypiasz.
Otwierał już usta, by coś powiedzieć, ale Harry mu na to nie pozwolił.
— Mieszkamy razem od trzech lat. Muszę przyznać, że trochę sam się do tego przyczyniłem, ale możesz posunąć się za daleko. Pytasz o nią w każdym mieście, które odwiedzamy. Wiem, jak bardzo ją kochałeś, ale…
Wiatr śmignął obok nich, przez co Draco owinął się mocniej kurtką.
— Potter, czekaj. Widzisz to? — Wskazał wzgórze, a jego oczy zwęziły się, gdy poczuł ucisk w piersi. — Wygląda jak…
— Na Merlina! — warknął Harry, a jego oczy błysnęły. — Wiem, o czym myślisz i nie, nie jest to, kurwa, możliwe. Krzywołapa nie ma prawa być we Francji!
Ręce Draco zacisnęły się w pięści w kieszeniach, gdy rudy kot ruszył w dół wzgórza, machając ogonem.
— To miałoby sens. Granger nigdy nie wyjechałby bez tej przeklętej bestii i teraz jestem pewny, że ani Krzywołapa, ani jej nie ma w Anglii.
Potter odwrócił się, mamrocząc pod nosem przekleństwa.
— Doprowadzisz się do szaleństwa. Hermiona nie żyje — syknął, celując palcem w pierś Draco.
Ciche „miau” zwróciło uwagę Draco i spojrzał na swoje stopy. Wyglądający jak Krzywołap przeszedł między jego nogami, ocierając się o kostki.
— Pierdol się.
— Malfoy, martwię się…
— Martw się swoją dupą. — Draco ukląkł, gładząc kota ręką po grzbiecie. — Kim jesteś?
Odpowiedziało mu kolejne miauknięcie.
— Jesteś napuszony bardziej niż kiedykolwiek.
— Malfoy?
— Nadal tu jesteś?
Harry prychnął.
— Słuchaj, myślę, że miałeś rację.
Głowa Draco podskoczyła, a ostre jak brzytwa zęby skubały koniec jego palca.
— Ja nie — świszczał Draco, gdy jego oczy się rozszerzyły, jakby miał wrażenie, że wiatr go odciął. — Nie rozumiem.
Kot przewrócił się na plecy, ukazując brzuch i coś rozbłysnęło na jego szyi. Trzęsącymi się palcami Draco obrócił małą, brązową plakietkę.
Krzywołap
W normalnych okolicznościach chełpiłby się tym. W końcu miał rację. To był ten sam pół-kuguchar, który uwielbiał jego spodnie i oblepianie je sierścią.
Jednakże nie powiedział ani słowa, gdy mały chłopiec zbiegł ze wzgórza, wołając kota.
Mały chłopiec o jasnych blond włosach i wyrazistych rysach twarzy oraz dobrze znanym uśmieszkiem, gdy jego oczy wypatrzyły Krzywołapa.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Nie był pewien, jak udało mu się wyprostować, gdy chłopiec zbliżył się do nich. Napotykając szeroko otwarte oczy Pottera, Draco zmusił się do zaakceptowania faktu, że to nie sen.
— To twój kot? — Draco przełknął ślinę, aby jego głos nie brzmiał za szorstko. — Wydaje mi się, że się zgubił.
To… To jest…
— Lubi zbiegać ze wzgórza. Byliśmy na górze. — Jego głos był cichy i dziecięcy.
Oczywiście, że był kurwa dziecięcy. Czego mógłby oczekiwać? Nie może mieć więcej niż pięć lat.
Machał dookoła garstką kwiatów.
— Zebrałem je dla mamy. Jej urodziny były w zeszłym tygodniu, ale myślę, że zapomniała. Mamusia czasem zapomina o różnych sprawach.
Jego płuca niemal się zapadły. Niemal pewny tego, spojrzał na Harry’ego, podczas gdy dziecko mamrotało coś do kota. Urodziny Hermiony były w zeszłym tygodniu, w nocy, którą spędził w zamkniętym gabinecie z karafką bez szklanki w zasięgu jego wzroku.
Draco miał wrażenie, że zwymiotuje.
Już miał to zrobić, ale…
— Proszę pana?
Zachowaj spokój.
— Tak? — jęknął Draco.
Przymknięte szare oczy patrzyły na niego z zaciekawieniem, a garstka kwiatów nadal spoczywała w ręce chłopca.
— Krzywołap nienawidzi nieznajomych.
Draco skinął głową, gdy kot syknął na Harry’ego, wpatrując się w niego, chowając za nogami Draco.
— Chyba mam szczęście, że mnie lubi. — Ponownie przełknął ślinę, narażając się na pęknięcie klatki piersiowej. — Nie masz nic przeciwko, że odprowadzę cię do domu? Nie wybaczyłbym sobie, gdybyś się zgubił.
Wzruszył ramionami.
— Jeśli pan chce. — Draco zauważył, że jego akcent nie był zbyt brytyjski, ale był dostrzegalny. — Chodź za mną.
Gdy Potter nawiązał z nim kontakt wzrokowy, Draco zastanawiał się, dlaczego mały chłopiec byłby tak przyjazny dla pary nieznajomych. Nie żeby wyglądali jak dewianci, ale Draco musiał przyznać, że na pewno wyglądali, jakby wiele przeszli. Mogło to być spowodowane atmosferą małego miasteczka, w którym nikt nie był obcy i dlatego dziecinnie ufano wszystkim.
Myślenie o tym sprawiło, że prawie się potknął.
Kot posłusznie trzymał się blisko chłopca, odwracając się od czasu do czasu, by spojrzeć na Draco.
Ulica biegła w lewo, prowadząc ich z dala od ściśle umiejscowionych sklepów do dzielnicy samodzielnych domów. W rytm odbijanych się kroków, chłopiec zawołał:
— To nasz dom. O nie.
— Scorpius! — Głos przeciął powietrze jak bicz, a sposób, w jaki Potter zamarł w pół kroku, mu nie umknął. Był matczyny, surowy i autorytarny, to ona.
To była Granger, w tamtej chwili poczuł, jak ziemia pod nim zatrzęsła się nieznacznie. Ręka Draco wystrzeliła w górę, zderzając się mocno z klatką piersiową Pottera, zanim ten mógł zrobić krok do przodu.
Potter odwzajemnił ten ruch, zgniatając stopę Draco:
— To Hermiona.
Nikt nie musiał mu tego mówić.
Faktem było, że kilka rzeczy uderzyło go jednocześnie.
Żyła z kimś, kogo Draco mógł uznać za jej — ich — syna. Choć wyglądała tak samo, zauważył subtelne różnice między kobietą a dziewczyną na pogniecionym zdjęciu w kieszeni. Na linii ust dostrzegł zarysowane zmarszczki, a na prawej skroni malutką bliznę, która wywołała u niego gniew, ponieważ wiedział, że nie miała jej, gdy widział ją po raz ostatni. Włosy Granger nie były już tak dzikie, tylko kręcone, a połowa z nich związana z tyłu, podczas gdy reszta otulała jej twarz. Miała lekki makijaż i cienką, czarną kreskę, która uwydatniała oczy.
Na szczęście nie zauważyła, że się gapił.
Nazywał się Scorpius. Konstelacja.
Draco.
Scorpius.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Scorpius miał niemal białe włosy, błyszczące w popołudniowym słońcu, a ostre szturchnięcie łokciem zasygnalizowało, że jego partner pomyślał dokładnie to samo.
Musiał coś powiedzieć, uświadomiło to sobie, gdy Granger podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego.
— Witam — wymamrotał Draco, a obie sylaby były jak brzytwa. — Martwiliśmy się, że twój syn się zgubi. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że go odprowadziliśmy.
Scorpius zakołysał się na nogach, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy przycisnął kwiaty do jej dłoni.
Kącik jej ust drgnął.
— Nie ma problemu. Scorpius nie powinien wędrować. — Rzuciła ostrzegawcze spojrzenie chłopcu, który zatoczył się na piętach. — Ale on nie lubi słuchać.
Potter parsknął.
To zdanie musiało być jedynym, które mogło podsumować jej lata w Hogwarcie.
— Konstelacja? — zapytał Draco, nie mogąc się powstrzymać. — To interesujące, ja też otrzymałem imię po jednej. Draco — przedstawił się, wyciągając rękę.
Była ciepła, a on zimny, odkąd zniknęła, mimo że teraz stała zaledwie krok przed nim.
Hermiona zaśmiała się, chowając włosy za uszy.
— Tak, miałam niefortunny wypadek, więc nie pamiętam początku mojej ciąży. — Każde słowo odbijało się echem w jego klatce. — Jednak od dnia, gdy się obudziłam, zaczęłam go tak nazywać. Przypuszczam, że to było ważne, skoro akurat to utknęło w mojej głowie.
Zbierało mu się na wymioty. Pod koniec wojny odbyli rozmowę, gdy zostali uwięzieni w kryjówce, gdy świat dookoła nich płonął. Żartowali o blondynach z kręconymi włosami i o okropnym poczuciu sprawiedliwości. Pamiętał, że był na tyle samolubny, aby tego pragnąć, mimo że zasługiwała znacznie lepsze życie niż, kiedykolwiek mógłby jej podarować.
Mimo to wspomnienia były żywe jak rzeczywistość.
Scorpius, powiedział, gdy klątwa Sectrumsempra rozcięła jego pierś.
— To okropne — wtrącił Potter, wyciągając rękę. — Harry, miło cię poznać.
— Scorpius powiedział, że miałaś urodziny w zeszłym tygodniu. Więc spóźnione wszystkiego najlepszego… — przerwał Draco, pozwalając słowom zawisnąć w powietrzu, jakby nie znał jej imienia, a wszystko dotyczące jej sprawiało, że jego wnętrzności szalały.
— Hermiona i dziękuję — odpowiedziała.
Nie mógł się powstrzymać przed kontynuowaniem rozmowy, niepewny, czy uda mu się odejść, gdy ona to zrobi.
— Ciekawy wybór. Szekspir czy Córka Troi?
Nic dziwnego, że Potter wyglądał na zmieszanego tym pytaniem.
Zachwiała się, jej oczy rozszerzyły się na ten komentarz, a potem twarz rozświetlił uśmiech.
— Jestem pewna, że Szekspir — powiedziała Hermiona. — Córka Troi uciekła, co było dość odważne, ale ja jestem jej całkowitym przeciwieństwem.
— Mamusiu, czy już czas na lunch? — Scorpius pociągnął rąbek swetra kobiety. — Możemy ich zaprosić?
Spojrzała na syna.
— Jeśli chcesz, mamy pokój. — Hermiona odetchnęła, a jej usta ułożyły się w uśmiech.
Potter zrobił gwałtowny ruch, a jego różdżka wbiła się w plecy Draco.
— Niestety nie możemy. Musimy wracać do Anglii i spóźnimy się na samolot. — Harry łatwo to wytłumaczył. — Dziękujemy za…
— Szybkie pytanie — przerwał Draco. — Zanim pójdziemy, naprawdę chciałbym się tu przeprowadzić. Znasz może kogoś, kto ma dom na sprzedaż?
Co? — Harry syknął pod nosem.
Wcale nie uważała go za dziwnego, co uznał za fart.
— Tylko dom po drugiej stronie ulicy. Porzucony ponad rok temu.
Draco kiwnął głową.
— Dziękuję, miło było was poznać.
Każdy krok, który odciągał go od nich, przypominał cegły przywiązane do stóp, ale Potter nie dawał mu szansy na odwrót.
— Słuchaj, wiem, że chcesz tam biec nieprzygotowany, ale nie wiemy, z czym mamy do czynienia. Musimy wrócić do Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów i porozmawiać z Robardsem.
Draco wiedział o tym.
— Ona żyje.
Jednym ruchem różdżki Potter otoczył ich zaklęciem wyciszającym.
— Ma mojego syna.
Harry pochylił głowę, słabo przytakując.
— Tak, ma.
Kciuki Draco były zupełnie białe, gdy opadł na ziemię z zaciśniętymi rękami i wyobrażał sobie, że jego twarz wygląda tak samo.
— To mój syn. To Granger i mnie nie pamięta.
Słowa Harry’ego dobiegały z daleka, gdy upadł na trawę, a gorące łzy piekły jego oczy.
Hermiona Granger, księżniczka Gryffindoru, dosłownie Złota Dziewczyna, nie była odważna?
To największy absurd, jaki kiedykolwiek usłyszał.
____________

Witajcie :) Nadeszła ta chwila, gdy publikuję pierwszy rozdział nowego tłumaczenia. To szczególny dla mnie dzień, bo obchodzę dzisiaj 30-ste urodziny. Nie mogę uwierzyć, że to już tyle lat i niecałe 5 lat jestem w blogosferze! Jak ten czas leci...
Jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Zaintrygował Was? Będziecie czytać dalej?
To dość wymagające opowiadanie i przy obecnie panującej sytuacji ciężko będzie dodawać nowe rozdziały dość często. Myślę, że będą się pojawiały co 2 lub 3 tygodnie. Więc oczekujcie, bo naprawdę warto.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

20 komentarzy:

  1. Witaj!
    Po pierwsze to wszystkiego najlepszego! Mnóstwa radości i spełniania marzeń <3
    Po drugie szok! Ten rozdział jest jaki? Inny? Kurcze to naprawdę pierwsza historia, która tak mnie zaintrygowała. Mam nadzieję, że rozwinie się jak najszybciej.
    Buziaki,
    Leksia
    https://dramione-dlug-wdziecznosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dziękuję za życzenia, oby się spełniły. :)
      To opowiadanie ma swoją swoistą magię i mam nadzieję, że będzie czarować Was do samego końca.
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  2. O Boże. Jestem zachwycona, aż bałam się końca tego rozdziału! Chciałam już szybko dowiedzieć się więcej i więcej i poprostu kocham takie wciągające dramione ���� szkoda że nie będzie szybciej dalszych części, ale cóż pozostaje mi czekać i mieć nadzieję że czas będzie szybko płynął �� pozdrawiam A.! ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia Cię zaciekawiła. Obawiałam się Waszej reakcji, bo jak wiadomo gusta są różne i nie wszystkim wszystko pasuje. Cierpliwość się opłaci, obiecuję!
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  3. Wreszcie coś, co zainteresowało mnie od bardzo dawna! Czekam niecierpliwie na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  4. Cudny cudny cudny ❤ jestem zachwycona ❤ mam tylko nadzieję, że Miona sobie przypomni, a my wraz z nią 😊 Draco ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Hermiona sobie przypomni, ale daleka droga do tego... warto czekać!
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  5. Kurcze, świetny początek. Wciągający, ciekawy, taki inny. Po prostu wspaniały! ;D Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów
    Powodzenia w dalszym tłumaczeniu! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało. Kolejne są jeszcze bardziej wciągające.
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  6. O matulu wiedziałam że kiedy zabierzesz się za kolejne tłumaczenie będzie ono bardzo dobre, ale to jest po prostu petarda !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Pozdrawiam
      Arcanum Felis

      Usuń
  7. Wow, nie mogę doczekać sie następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Tego jeszcze nie było! Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń i jestem okropnie ciekawa, jak rozwinie się sytuacja i czy w jakiś sposób zostanie zarysowane tło i okoliczności, przez które Draco i Hermiona skończyli jako para (tutaj zostały one jednak tylko wspomniane). Bardzo podoba mi się to, że Draco i Harry się zaprzyjaźnili (gdzie tutaj miejsce dla Rona?) i zamieszkali razem... To takie naturalne, że zaginięcie Hermiony ich tak ze sobą związało.
    Jestem bardzo pod wrażeniem determinacji Draco, by znaleźć ukochaną. Sześć lat... To cholernie długo. I trafić na nią po takim czasie, w takich okolicznościach. Aż dziw, że facet nie padł na ziemię w szoku - w jednej chwili zyskał rodzinę, która go nie pamięta.
    Ciekawa jestem, co to była za klątwa i czy Hermiona może używać normalnie magii. No nic, lecę czytać dalej, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie ma w sobie coś niezwykłego — przyjaźń Draco i Harry'ego. Tak, to nieczęste zagranie, ale tutaj sprawdza się idealnie. Dla Rona też będzie miejsce, ale to w swoim czasie.
      Draco jest w stanie zrobić dla niej wszystko i podejrzewam, że wiele razy jego zagrania Was zaskoczą.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Cześć,
    Bardzo ciekawa historia. Czy mogłabyś powiedzieć jak nazywa się oryginał tego opowiadania i gdzie mogę je znaleźć?
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w tłumaczeniu :)
    Dagmara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, link do historii podałam w zakładce "To, co najlepsze"
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Cześć Arcanum!
    Od dawna nie uczestniczę w fandomie. Za sprawą Vera Verto wróciłam bo dokończyła the dragons bride, a ja chyba wszystko co polski fandom wypuścił mam za sobą (albo tak mi się tylko wydaje). W każdym razie, miałyśmy kiedyś przyjemność rozmawiać - męczyłam cię o polecajki i obłędnie kocham Twoje tłumaczenia zwłaszcza Live Again i SI.
    Podziwiam, że chce Ci się tłumaczyć i dziękuję Ci po stokroć. To tłumaczenie (i opowiadanie) bardzo mi się spodobało - także spodziewaj się wzmożonego ataku z mojej strony :)

    Pierwszy raz spotykam się z taką historią i jestem nią bardzo ale to bardzo zaskoczona (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

    Pozdrawiam!
    Win/Menc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak to się stało, ale nie zauważyłam Twoich komentarzy, bardzo przepraszam! Atak w postaci komentarzy jest bardzo mile widziany :)
      Pozdrawiam
      Arcanum

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy