niedziela, 12 czerwca 2022

[T] To, co najlepsze: Rozdział 17

 

Następnego ranka Draco był obok niej. Przysunęła się do niego, zanim jej oczy się otworzyły. Już obudzony Draco opierał się na łokciu i obserwował ją, siedząc prosto.

— Jak się czujesz?

Zamrugała. Hermiona rozejrzała się po pokoju i zorientowała się, że ma na sobie ubrania, których nie pamiętała, żeby zakładała.

— Nie wiem. — Przełknęła i ujęła jego twarz. — Co ty tu robisz? Nie spaliśmy ze sobą, prawda?

Roześmiał się, ale nie wyczuła w tym radości.

— Nie, nie zrobiliśmy tego. Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem na werandzie.

— Nie pamiętam. — Hermiona, zwijając pościel w dłoniach, próbowała się skupić, ale nic to nie dało. — Powiedziałabym ci, żebyś sobie poszedł. Jestem na ciebie wściekła.

— Tak. Kazałaś mi odejść, ale kiedy uświadomiłaś sobie, że jestem pijany i nic nie jadłem, usiadłaś, aby ze mną porozmawiać. Ale zemdlałaś w moich ramionach, Hermiono. Jeszcze nigdy tak się nie wystraszyłem. Byłem przerażony.

Sądząc po tym, jak to brzmiało, odbyli rozmowę — i mogła przypuszczać, że dość długą — ale nie pamiętała jej. W ogóle.

— Rozmawialiśmy o Astorii?

— Owszem.

— Wybaczyłam ci?

Draco wciąż był kompletnie ubrany i cuchnął alkoholem. Wyglądało na to, że spał na kocach, jeśli w ogóle pozostał na łóżku.

— Nie wiem, nawet gdybyś to zrobiła, nie spodziewałbym się tego. Ale tak, rozmawialiśmy o tym i pozwoliłaś mi wyjaśnić, co się stało. Dość dramatycznie się płaszczyłem, płacząc wtulony w twoją klatkę piersiową.

Jej oczy rozszerzyły się.

— Muszę zadzwonić do lekarza, żeby umówić się na wizytę i iść do pracy…

— Hermiono, nie.

— Idę do pracy, a ty mnie nie powstrzymasz — warknęła. — Myślę, że chciałabym usłyszeć, co wczoraj mi powiedziałeś. Ale… może nie, kiedy leżymy w łóżku.

Uśmiechnął się.

— Z chęcią.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Zadzwonił dzwonek na drzwiami sklepu i Hermiona pospiesznie przeszła do lady, wsuwając długopis we włosy.

— Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

Na pierwszy rzut oka Hermiona opisałaby tę kobietę jako mającą ściągnięte rysy, ale sekundę później zobaczyła, jak łagodnieją.

— Panna Granger? — zapytała, wyciągając dłoń.

Hermiona potrząsnęła ją, żeby nie wyglądać na niegrzeczną.

— Tak, ale jeśli pani woli, może mówić do mnie Hermiona. W czym mogę pani pomóc?

— Przyszłam się z tobą spotkać. — Kobieta poprawiła płaszcz, uśmiechając się. Krzywizna jej pomalowanych ust niezupełnie pasowała do twarzy. — Przepraszam, powinnam się przedstawić. Jestem Narcyza Malfoy.

— Narcyza — powtórzyła Hermiona. — Miło poznać. Przepraszam, jestem dość brudna. Z tyłu jest wiele kurzu.

Nad drzwiami znowu zadzwoniło, ale tym razem to Draco przyszedł się z nią spotkać, by wspólnie zjeść lunch. Zamarł tam, gdzie stał, jego oczy się wyostrzyły, gdy przyglądał się scenie przed sobą, zaciskając palce na framudze.

— Matko, co za niespodzianka.

Hermiona wytarła wilgotne dłonie w dżinsy.

— Właśnie mieliśmy iść na lunch, jeśli chcesz, możesz do nas dołączyć, Narcyzo. Niedaleko jest fajna restauracja, o ile nas wpuszczą.

Draco nie uśmiechnął się, ani nie zachichotał na jej subtelną wzmiankę o Adamie.

— Z przyjemnością, Hermiono. Ale najpierw, czy nie miałabyś nic przeciwko, żebym zamieniła słowo ze swoim synem?

Hermiona potrząsnęła głową.

— Będę z tyłu.

Po ucieczce za róg, by schować się poza zasięgiem wzroku kobiety, poczuła ciężar w piersi.

Hermiona spotkała już wcześniej Narcyzę Malfoy.

Nie była pewna jak i dlaczego, ale walczyła, by zachować to uświadomienie, chociaż wydawało się nie mieć żadnego sensu.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Unikanie matki nie było łatwym zadaniem. Draco był zszokowany, widząc ją, żołądek opadł mu aż do stóp, ale szybko się ogarnął. Kiedy Hermiona zniknęła tuż za rogiem, jego matka wyszła za nim ze sklepu i szli ulicą, aby nikt nie mógł ich podsłuchać. Rozmowa była krótka, ale przynajmniej zniweczyła plan pójścia na cholerny lunch.

Delikatnie trzymając matkę za ramię, starał się nie skrzywić. Ale zawalił.

— Draco. — Poklepała go po dłoni. — Nie ma powodu do niepokoju.

— Nie… — Draco potrząsnął głową, pojedyncze słowo zostało zduszone. — Nie ma powodu do niepokoju? Czy ty w ogóle siebie słyszysz, matko? Co ty tutaj robisz?

— Pomyślałam, że chciałabym poznać mojego wnuka, ponieważ nigdy nie dałeś mi szansy.

Pieprzone bzdury.

Rozejrzał się po okolicy, aby uspokoić i tak już postrzępione nerwy. Granger nie było w zasięgu wzroku.

— Nie wiedziałem, że Scorpius istnieje aż do września. Nie wiedziałem nawet, że Granger żyje, a kiedy się o tym dowiedziałem, oczywiście nie miałem zamiaru ci o tym mówić.

Sposób, w jaki jej twarz się opadła, był ledwo dostrzegalny, ale zauważył to.

— Rozumiem. — Złożyła ręce. — Nie ufasz własnej matce, prawda? Cóż, przypuszczam, że więcej nie musisz mówić.

— Próbowałaś mnie ożenić, odkąd wyjechałem — Draco wsunął ręce do kieszeni i uniósł bladą brew. — Kurwa, odkąd zostałem aurorem próbowałaś to zrobić i nagle nazwisko Malfoy nie było takie haniebne.

Zanim się zorientował, Narcyza chwyciła go za podbródek i zmusiła do spojrzenia na siebie.

— Gdybym wiedziała, zerwałabym zaręczyny. Nie jestem twoim ojcem. Wiesz, że cenię twoje szczęście ponad wszystko inne. Panna Granger… Hermiona… — Odchrząknęła. — Byłeś z nią podczas wojny. Twój ojciec i ja oczywiście o tym wiedzieliśmy.

Zmrużył oczy i zawahał się.

— Nigdy mi nie powiedziałaś, że wiesz.

Narcyza uwolniła jego podbródek, jej twarz złagodniała.

— Nie chciałeś mi powiedzieć. Zanim mogłam wyjawić ci prawdę, jej już nie było i martwiłam się, że będę zasypywała twoje rany solą.

Jego umysł wirował, wszystkie myśli zebrały się razem, gdy zalewała go nowymi informacjami.

— Lucjusz wiedział? Cały ten czas i…

Matka skinęła głową.

— Draco, nie mam pojęcia, o co w tym chodzi, ale z naszej krótkiej interakcji wiem, że ta kobieta absolutnie nie ma pojęcia, kim jestem. Gdyby to zrobiła, zwymiotowałaby mi na buty ze strachu na wspomnienie rezydencji Malfoyów.

Nie trzeba było mu przypominać. W jego umyśle pojawiły się obrazy Granger wijącej się na podłodze i krzyczącej oraz Granger wracającej do kryjówki, wciąż załamanej i krwawiącej.

Żałował, że to Molly Weasley rzuciła to zaklęcie, a nie on.

— Jednak — kontynuowała. — Przyjechałam z dwóch powodów: żeby spotkać się z moim wnukiem i coś ci powiedzieć. Gdybym wiedziała, że ona żyje, powiedziałabym ci, ale… — Spojrzała na swoje stopy i Draco zdał sobie sprawę, że nigdy nie widział, jak jego matka gapi się na ziemię.

Zawsze chodziła z podniesioną głową. Tego też go nauczono.

Przełykając gulę w gardle, zapytał:

— Co byś mi powiedziała, matko?

— Bellatrix wiedziała o was. Nigdy mi o tym nie wspominała, ale rzucała kąśliwe uwagi, które nie pozostawiały co do tego wątpliwości.

— Wiesz, kto mógłby jej pomóc? Ktoś tu przyjeżdża od lat, by rzucać zaklęcie na ramię Granger — na tę bliznę — żeby nie pamiętała. To klątwa, która aktywuje się, gdy zaczyna sobie coś przypominać.

Narcyza skinęła głową.

— Czy coś uruchomiło jej wspomnienia?

— Kilka rzeczy. — Głos Draco załamał się. — Scorpius miał epizod przypadkowej magii i myślałem, że ją stracę. Nie mogę jej znów stracić.

Obejmując go ramionami w pasie, przytuliła go mocno.

— W takim razie upewnimy się, że tak się nie stanie. Jeżeli to Hermiona Granger utrzymywała cię przy życiu podczas wojny, to wiele jej zawdzięczam.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Scorpius był z Clarą, co oznaczało, że nie Hermiona nie miała wymówki, by przełknąć swą dumę. Skubała odpryskującą farbę na swoim kubku. Musiała iść do Draco. Spędzili sporo czasu, dyskutując o rewelacjach ze Świąt Bożego Narodzenia. Nie było łatwo siedzieć tam, kiedy wyjawił, że kłamał niemal od początku. Nie było łatwo pogodzić się z tym, że w dniu, w którym zostawił kartkę o nagłej sprawie rodzinnej — co było na tyle zwyczajne, że można było w to uwierzyć — słuchał, jak rodzice informowali go o zaaranżowanym małżeństwie.

Boże, kto w ogóle zmusza dorosłego syna do zaaranżowanego małżeństwa? To barbarzyństwo.

— Dobra — burknęła Hermiona, zaciskając palce wokół krawędzi blatu. — Opóźniasz nieuniknione. Dorośli ze sobą rozmawiają.

Gadka motywująca na środku kuchni nie zdołała zmusić jej do zrobienia chociaż kroku.

Ale tęskniła za nim.

Niewyobrażalne było uświadomienie sobie, jak bardzo nie mogła się doczekać, kiedy obudzi się obok niego, zanim odszedł, nawet jeśli minął zaledwie tydzień.

Hermiona chwyciła płaszcz, zanim zdążyła zmienić zdanie, wciągając na głowę dzianinową czapkę. Drzwi się za nią zamknęły. Zimno drażniło jej policzki i otoczyła się ramionami, idąc ulicą. Miała do pokonania krótki dystans, ale jej kroki zwolniły wraz ze wzrostem niepokoju.

Zapukała dwa razy i musiała poczekać tylko chwilę, zanim je otworzył. Popatrzył na nią sekundę, rozluźniając ramiona.

— Myślę, że powinniśmy porozmawiać.

Otworzył szerzej drzwi.

— Przerabialiśmy już to, prawda? — Draco wziął jej płaszcz. — Przepraszam.

Pocierając ręce, Hermiona potrząsnęła głową.

— W porządku. Serio, rozmawialiśmy wczoraj o większości i nie jestem zła. Miałam nadzieję, że po prostu mnie trochę uspokoisz. Ciężko jest to przetrawić, bo łatwo można ci zaufać. Dlatego jestem tak przerażona, bo mnie okłamałeś i nawet się nie zorientowałam.

— Nigdy więcej tego nie zrobię.

Hermiona przygryzła wargę, mrugając.

— Tak, ale tak mógłbyś mi powiedzieć, gdyby to się zaczęło. To nie było małe kłamstwo. A jednak jestem tutaj, gotowa znów ci zaufać, ponieważ nie mogę znieść siebie bez ciebie.

Jego stopy poprowadziły go ku niej, zmniejszając dystans.

— Mogę ci coś powiedzieć?

— Nie ma tam żadnych sekretnych narzeczonych, prawda? — Zaśmiała się. — Dobra, za wcześnie na żarty.

Wtedy uśmiechnął się i przesunął palcem po jej policzku.

— Ja żartowałem sobie z twojego podpalania pieca, więc to chyba sprawiedliwe.

— Wybaczam ci. — Hermiona wsunęła palce w szlufki jego spodni i przyciągnęła go do siebie. — Nie jestem pewna, czy to sprawia, że jestem naiwna, ale zawsze wiedziałam, że ci wybaczę.

— Nawet kiedy Astoria stała na twojej werandzie?

Prychnęła.

— Tak, nawet wtedy. Jej imię sprawia, że czuję irracjonalną złość. Nie jestem agresywną osobą, ale…

Parsknął.

— Co się bawi?

— Nic a nic.

Hermiona przewróciła oczami.

— Wracając do tego, co pierwotnie chciałam powiedzieć, Scorpius tęskni za tobą i wiem, że ty tęsknisz za nim. — Jej palce bezwiednie wsunęły się pod jego koszulę. — Musisz mi coś obiecać.

— Wszystko.

— Jesteś teraz ojcem. Robimy to i nie możemy mieć przed sobą tajemnic. To nas zniszczy. Zniszczy jego. Czy jest jeszcze coś, o czym muszę wiedzieć?

Draco nie wahał się.

— Nic nie ma.

— Obiecujesz?

Uniósł jej głowę, jego usta znajdowały się centymetry od jej ust.

— Obiecuję.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Narcyza Malfoy była intensywną kobietą i jeśli jej mąż był gorszy od niej — w co Draco kazał Hermionie wierzyć — nie była pewna, czy kiedykolwiek chciała spotkać się z jej partnerem. W rzeczywistości zawładnął nią strach, gdy myślała o tym przez kolejne trzy dni. Imię Lucjusz było bardzo znajome, ale nie mogła sobie przypomnieć, gdzie je usłyszała.

Relacja Hermiony z Draco szybko się poprawiła w ciągu kilku dni. Chciała znów móc się budzić obok niego.

Temat kolacji z jego matką przyprawiał Hermionę o mdłości. Kiedy to zaproponowano, nie było żadnego powodu, by nie zapraszać Narcyzy i Hermiona siedziała podczas godzinnej kolacji, debatując sama ze sobą. Scorpius lubił ją, nawet jeśli początkowo wahał się, czy ją przywitać. Jak zwykle nie minęło dużo czasu, zanim Scorpius owinął sobie nowo odnalezioną babcię wokół palca.

Wieczór przybrał ostry obrót, gdy zobaczyli Narcyzę, a Hermiona podziękowała jej za przybycie.

Clara szła chodnikiem z naczyniem w dłoni i zamarła, widząc kobietę na werandzie.

— Cyziu, jak miło cię widzieć.

Hermiona obserwowała ze zdumieniem, jak rumieniec odpływa z twarzy Narcyzy.

— Panno Prewett, co za niespodzianka widzieć cię we Francji. Pewnie znasz Hermionę.

— Tak — wtrąciła Hermiona. — Clara zawsze zajmowała się Scorpiusem, gdy pracowałam. To moja bliska przyjaciółka. Powiedziałaś Prewett?

Zmarszczki Clary pogłębiły się.

— To moje panieńskie nazwisko. Wolę się nim nie posługiwać, ponieważ przywołuje wiele niemiłych wspomnień. Zdaję sobie sprawę, że moja obecność tutaj może być zaskakująca. To byłoby bardziej obraźliwe niż przywoływanie tematu mojej rodziny, moja droga.

Hermiona nie była pewna, co myśleć o scenie rozgrywającej się przed nią i spojrzała na Draco. Potrząsnął głową.

Clara wcisnęła talerz w ręce Hermiony i cmoknęła ją w policzek.

— Bądź ostrożna, kochanie.

Kiedy kobieta wyszła, Narcyza wyjaśniła, że Clara była przyjaciółką rodziny Blacków — wyszeptała nazwisko, ale Hermiona je usłyszała. Narcyza znała Clarę, gdy były dziećmi.

Palce Hermiony zacisnęły się mocno na talerzu i przeprosiła.

Zwymiotowała w toalecie i pulsowało jej w głowie, ale myśli nie zniknęły.

Kto miał wiedzieć, że to dobrze?

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Wszystko będzie dobrze, prawda? Nigdy nie pozwalałam go zabierać nikomu poza Clarą i tobą. — Hermiona przygryzła paznokieć, mając rozbiegany wzrok. — Nie chcę brzmieć niegrzecznie. To twoja matka. Po prostu nigdy…

Pocałował ją w czoło.

— Wszystko będzie dobrze. Matka zaopiekuje się Scorpiusem w moim domu, więc nadal będzie w znajomym miejscu i jeśli będą czegoś potrzebować, wszystko tam znajdą. Ale nie dojdzie do tego. — Draco potarł jej dłonie, aż jego dłonie znalazły się na jej ramionach. — Ona chce po prostu, żebyśmy spędzili razem dzień i jestem pewien, że też chciałaby spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Jeśli nie chcesz, to nie musimy.

Odwołanie wszystkiego było kuszące, ale pokręciła głową.

— Nie, w porządku. Scorpius już i tak jest jej ciekaw. Będzie się dobrze bawić.

Draco ścisnął jej ramię.

— Cudownie. Idę im powiedzieć, dobrze?

Patrząc, jak odchodzi, wiedziała, że powinna mu powiedzieć. Hermiona była na skraju od kilku dni, ale odepchnęła tę myśl, kiedy wybierała filmy do obejrzenia. Poprzedniego wieczora, podczas euforii po stosunku Draco zgodził się obejrzeć wszystkie filmy, jakie chciała. Co dziwne, kiedy mu powiedziała, że tylko się z nim droczy i on też może wybierać filmy do obejrzenia, oświadczył, że nie zna żadnych filmów.

— Nigdy nie oglądałeś filmu? To niemożliwe.

Rozproszył ją, wsuwając rękę między jej uda.

Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, sygnalizując jego powrót i spotkała go na sofie z miską pełną popcornu.

— Jesteś pewny, że nie masz nic, co chciałbyś obejrzeć?

— Każdy, który wybierzesz, jest w porządku. — Objął ją ramieniem, opierając się plecami o sofę.

Hermiona podwinęła nogi pod siebie, wkładając jedzenie do ust, gdy pochyliła się ku niemu.

— Naciśniesz „Play”?

Jego brwi złączyły się?

— Słucham?

— Możesz nacisnąć „Play”? Nie chcę wstawać, żeby włączyć film. — Hermiona mówiła z ustami pełnymi popcornu, chichocząc. — Proszę? — Może nie kłamał, mówiąc, że nigdy nie oglądał filmu, biorąc pod uwagę sposób, w jaki obsługiwał telewizor. Patrzyła na to z przytłumionym rozbawieniem. — Nie, to ten drugi guzik. Drugi, drugi guzik.

Nacisnął „Wysuń”.

— Kurwa!

Ozdobna poduszka, którą trzymała przy ustach, nie stłumiła jej głośnego śmiechu.

— Nie mogę się doczekać, kiedy powiem o tym Scorpiusowi.

Draco wpatrywał się w nią z miejsca, w którym przykucnął na podłodze.

— Planujesz się ze mnie naśmiewać, prawda?

— Oczywiście, że tak. — Ściągnęła kusząco usta. — Może filmy nie są najlepszym sposobem na spędzenie dnia.

Wciąż szarpiąc za sznurki, które nie rozwiążą jego problemów, Draco zapytał:

— Więc co proponujesz?

Skrzyżowała nogi i przytuliła poduszkę.

— Opowiedz mi o swojej mamie. Nie patrz tak na mnie. Będzie teraz częścią naszego życia, prawda? Powinnam wiedzieć o niej więcej, a może… może też o twoim ojcu.

Będzie sprawiał kłopoty, Hermiono.

Nie mogąc sobie przypomnieć, skąd wzięło się to wspomnienie, Hermiona przylepiła uśmiech do twarzy, by zignorować znajomy ból.

— Nie wydaje mi się, żeby rozmowa o moim ojcu była dobrym pomysłem. — Draco podrapał się po karku, a jego ton nie znosił sprzeciwu.

Hermiona nie była kobietą, która przyjęłaby to jako odpowiedź.

— Nie, myślę, że powinniśmy porozmawiać o Lucjuszu i o tym, dlaczego będzie sprawiał kłopoty.

Jakkolwiek irytujące było doświadczenie kolejnego zaniku pamięci, wiedziała, że jej to powiedział.

Nawet jeśli nie miała pojęcia kiedy.

Podniósł gwałtownie głowę.

— Co powiedziałaś?

— Mówiłeś, że będzie sprawiał kłopoty. Nie jestem pewna, co to oznacza, ale brzmi…

— Hermiono, powiedziałem ci to tego wieczora, gdy zemdlałaś. — Draco zacisnął zęby. — To tylko pieprzony dupek. Szczerze mówiąc, nie wiem, co jeszcze ci powiedzieć, ale nie ufam mu. Nie chcę, żeby się do ciebie zbliżał. Zdecydowanie nie chcę, aby zbliżał się do naszego syna.

Powietrze wyleciało z jej ust, zanim wzięła głęboki oddech.

— Nie rozumiem. — Słowa powoli formowały się na jej języku. — Czy on cię zranił?

Draco otworzył usta i zamknął.

— To było dawno temu.

Tkanina zaczepiła się o jej paznokieć.

— Co zrobił? — Krew się w niej zagotowała.

— To… nie mogę o tym rozmawiać. Nie mówię, że tego nie zrobię, ale proszę, nie teraz. — Oczy Draco błagały ją i chciała odpuścić.

Wydawało się, że zaciągnięty sznurek nagle pękł. Nie miała zamiaru wypytywać go o tak delikatny temat i Hermiona wiedziała, jak straszne to było, ale słowa wypłynęły z jej ust, zanim zdążyła je powstrzymać.

— Kim jest Lucjusz Malfoy? Skrzywdzi mnie? Scorpiusa?

Wcześniej gorąca krew zamieniła się w lód w jej żyłach, gdy patrzyła, jak kiwa głową.

— Nie wiem, ale to nie jest ryzyko, które jestem w stanie podjąć. Dysfunkcja naszej rodziny nie zaczęła się od aranżowanych małżeństw. I na tym się nie zakończyła i z pewnością to nie jest najgorsza rzecz, jaka mi się przytrafiła.

Hermiona nie była osobą agresywną. Nigdy nie była agresywna, ale przysięgła, że rozerwie tego mężczyznę na strzępy, jeśli kiedykolwiek przed nią stanie.

— Blizna na twojej klatce piersiowej. Obiecałeś mi kiedyś, że mi o tym opowiesz. Powiedziałeś, że to Harry. Że to był wypadek. Czy to twój ojciec?

— Nie, nie. Kurwa. — Przejechał rękami po twarzy. — Zaufasz mi?

— Ufam ci, a ty mi?

— Naprawdę mnie o to pytasz? Wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem…

— Co masz na myśli, mówiąc „wszystko, co kiedykolwiek zrobiłeś”? Draco, brzmisz, jakbyś znał mnie od lat, a ja nie… — Hermiona przerwała, jej usta rozchyliły się, gdy opadła do tyłu. — Znasz mnie?

Draco patrzył na nią nieruchomo.

— Boli cię głowa?

Hermiona przełknęła i stwierdziła, że ma sucho w ustach.

— Zawsze mnie znałeś.

— Też zawsze cię kochałem.

W jej oczach pojawiły się łzy.

— Jesteś ojcem Scorpiusa, prawda?

— Granger…

Otarła twarz.

— Dlaczego mnie tak nazywasz?

Zaśmiał się. Brzmiało to cholernie żałośnie.

— Zawsze zwracaliśmy się do siebie po nazwisku. Nigdy nie dogadywaliśmy się w szkole. Zawsze się kłóciliśmy. Spieraliśmy się jak szaleni, kiedy to się zaczęło. Potter myślał, że zburzymy dom, ale kurwa, niczego w życiu tak nie kochałem, jak godzenia się z tobą.

Wstała, jej nogi drżały, gdy szła w jego kierunku. Odnalazł dłońmi jej biodra, gdy przykucnęła przed nim, a Hermiona odniosła przytłaczające wrażenie, że widziała to wcześniej.

— Zostawiłeś mnie?

— Nigdy.

Gorące łzy spływały po jej policzkach i wzdrygnęła się, kiedy je otarł, a jego kciuk przesunął się łukiem po jej skórze.

— Dlaczego nie znalazłeś mnie wcześniej?

Draco pochylił czoło ku niej i przytulił jej twarz.

— Myślałem, że nie żyjesz. — Jego oddech się urwał. — Nie wiedziałem, że jesteś w ciąży, ale nigdy, przenigdy nie przestałem cię szukać. Wszyscy mówili, że już cię nie ma, ale nigdy z ciebie nie zrezygnowałem.

— To dużo do ogarnięcia.

— Wiem. — Przesunął palcami przez przestrzenie między jej placami. — Hermiono, nawet jeśli zapomnisz, nadal tu będę. Chcę, żebyś to wiedziała. Zawsze tu będę.

Hermiona jęknęła i zacisnęła uścisk na jego dłoni.

— Zawsze? Brzmi jak parszywa robota.

— Nie dla mnie. — Pocałował ją w skroń. — Nie, jeśli to ty.

_________

Witajcie :) niedzielne popołudnie to idealny czas na nowy rozdział. Nie wiem jak Wam, ale mnie on bardzo się podoba. Zwłaszcza sceny z Narcyzą i końcowa rozmowa. To, jak Draco wszystko Hermionie powiedział, było mega urocze... A jak Wasze wrażenia? Dajcie znać.

Kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się jutro. Planowo miał być we wtorek, ale wyjeżdżam wtedy na tygodniowy urlop, więc niezbyt będę mieć czas na publikację. Stąd tak krótki czas oczekiwania. Rozdział 18 jest chyba najkrótszy z tych wszystkich, ale bardzo ważny dla dalszej fabuły. W ogóle zostało tylko cztery rozdziały. Bardzo mnie to cieszy, bo chcę już ruszyć z czymś nowym. Ale o tym innym razem.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

2 komentarze:

  1. Aaaaa, ta końcówka 😍😍😍 Merlinie, uwielbiam to opowiadanie z całego serca ❤️ Mam nadzieję, że to oznacza, że Hermionie wraca pamięć na stałe. I jeszcze jutro kolejny rozdział... Wspaniały prezent na niedzielę ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry krok ku powrotowi wspomnień. To taki mały prezent ode mnie dla Was. Rozdział już wleciał, więc zapraszam :)

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy