—
Taaato! Musimy wychodzić! Spóźnimy się.
Scorpius
walił w drzwi sypialni ojca.
Draco
otworzył i zobaczył nienagannie ubranego w szkolne szaty syna. Przeczytał od
deski do deski wszystkie książki z programu nauczania trzeciego roku. Był
spakowany od tygodni. Draco zastanawiał się, jak to się stało, że spłodził
takiego małego kujona.
—
Uzależniłeś się od fonetyki? Ktoś nie
może się doczekać powrotu do szkoły w tym roku. Naprawdę byłem takim kiepskim
towarzystwem tego lata?
— Skończyłeś już się stroić?
—
Wiesz, nigdy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym odzywać się takim tonem do
mojego ojca, jak ty do mnie. To takie lekceważące…
—
Masz żel do włosów? Już spakowałem swój.
Draco
uniósł brwi.
—
Ty tak na serio?
—
Tato, czy mogę pożyczyć żel do
włosów, który wiem, że masz?
—
Jaka kultura. Tak, mój synu, możesz.
Draco
nie nosił włosów zaczesanych do tyłu jak za młodu, ale on i Scorpius byli
okropnie próżni w kwestii swoich niemalże białych, blond malfoyowskich włosów.
Musiały wyglądać na potargane, ale celowo.
Draco
dostrzegł coś nowego u swojego syna, gdy ten przebiegł obok.
—
Użyłeś wody kolońskiej?
—
Co? Nie! Znaczy… tak, trochę.
Draco
uniósł znacząco brwi i uśmiechnął się.
—
Kim ona jest?
—
Co? Kto? Znaczy… nikim, tato. Rany!
Scorpius
złapał (teraz skradziony) żel do włosów i przebiegł obok Draco, by uniknąć
przesłuchania.
Draco
mruknął pod nosem, krzywiąc się:
—
Merlinie, nadszedł okres dojrzewania.
~*~*~*~*~*~*~*~
Ojciec
i syn sprzeczali się, ale w rzeczywistości byli sobie niezwykle bliscy. Z
pewnością bliżsi niż Draco kiedykolwiek z Lucjuszem, jednak mimo wszystko nie
mógł być uważany za świetlany przykład ojcostwa. Kiedy Astoria zmarła, Draco
przysiągł, że zadba o to, by Scorpius nigdy nie czuł, że czegoś mu brakuje. Będzie
najbardziej kochającym i uważnym ojcem, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. Tę
obietnicę złożył dziesięć lat temu. Przez ten czas Scorpius niczego nie ukrywał
przed ojcem. Aż do teraz.
Musiało chodzić o dziewczynę. Niby z jakiego innego
powodu tak bardzo chciałby wrócić do szkoły? Dlaczego po raz pierwszy używałby
wody kolońskiej?
Draco
pamiętał samego siebie mającego trzynaście lat. Generalnie w mózgu chłopca w
tym wieku jakby włączało się światło i nagle wszystko, co widzą, to dziewczyny. Dziewczyny wszędzie. Kiedy idą
spać… dziewczyny. Kiedy próbują skupić się na lekcjach… dziewczyny. Draco
wyobrażał sobie, że to uczucie podobne do tego, co mogliby doświadczać
mieszkańcy jaskini Platona, widzący światło po raz pierwszy. Dezorientujące,
ekscytujące, doprowadzające do szału i cholernie przerażające.
Draco
wiedział, że Scorpius musi odczuwać wszystkie te emocje. Naprawdę chciał, żeby syn poczuł, iż może z nim o
tym porozmawiać. Akurat w tych sprawach miał spore doświadczenie. Jako
nastolatek radził sobie całkiem nieźle z kobietami.
Nie
żeby ostatnio tak robił. Jego przyjaciele ciągle powtarzali, że powinien „bardziej
się starać” i tym podobne bzdury. Przypuszczał, że mieli rację. Nadal był
młodym mężczyzną po trzydziestce. Wcześnie został ojcem. Ale odmówił marnowania
swojego czasu i Scorpiusa na przyprowadzanie kobiet, które po prostu znikną za
miesiąc lub dwa.
Może
po prostu potrzebował dobrego seksu. Minęły lata
i nastoletni Draco by się załamał, gdyby to usłyszał. Nie był pewien, czy jego
nastoletnie ja miało świadomość, że można wytrzymać tak długo bez seksu. Ale
Scorpius na pewno miał więcej rozumu niż on w tym wieku, prawda? Nigdy nie będą
go pociągały te tandetne dziewczyny, które zdawały się być niemal magnetycznie
przyciągane do nastoletniego Draco.
Może
powinien porozmawiać ze Scorpiusem, zanim wyjadą, tak na wszelki wypadek. Udał
się do pokoju syna, ale drzwi były już uchylone. Scorpius stał przed lustrem,
przykładając do swoich włosów tyle uwagi i dbałości, że mógłby mu pozazdrościć każdy
neurochirurg.
Draco
uśmiechnął się, opierając się o framugę.
—
Kto teraz się stroi?
Scorpius
zwrócił się do niego twarzą.
—
Jak wyglądam?
—
Wyglądasz jak mój syn, a to największy komplement jaki mógłby ci dać.
Nastolatek
przewrócił oczami.
—
Scorp, chciałem się upewnić, że wiesz, iż możesz ze mną rozmawiać o dziewczynach.
Nie jestem beznadziejny w tym temacie, jeśli twoja matka jest jakimkolwiek
wskaźnikiem.
—
Wiem, wiem, po prostu… to nie jest dziewczynka.
Twarz
Draco lekko posmutniała. Nie żeby mu to przeszkadzało, bo zależało mu na
szczęściu syna, ale nie miał pojęcia, jak sobie poradzić z tą szczególną
skłonnością.
—
Cóż… no wiesz. Nie mam wiedzy o podrywaniu facetów, ale…
—
Rany, tato! NIE! Och, Merlinie, tato, przestań gadać, serio, nie podobają mi się faceci.
Draco
odchylił ramiona do tyłu i skrzyżował ręce.
—
Okej. — Naprawdę to spieprzył. — Ale
powiedziałeś, że to nie jest dziewczynka więc…
—
Jest. Chodziło mi o dziewczynę. W pewnym sensie.
—
Dziewczyna… w pewnym sensie. Hmm. Nie jestem pewien, do czego zmierzasz, Scorp.
—
To kobieta, ale jest… w pewnym sensie… chodzi mi o to, że jest inna. Jest… kobietą.
Brwi
Draco zniknęły w linii włosów. Może jego syn naprawdę odziedziczył po nim
upodobanie do dziewczyn o… nazwijmy to bardziej dojrzałym poziomie
doświadczenia.
—
Mów dalej.
—
Jest piękna. I mądra, mądrzejsza od kogokolwiek. Tak wiele zrobiła i tak wiele widziała.
Draco
wciągnął powietrze, nie mogąc powstrzymać lekkiego grymasu na twarzy.
—
Scorp, czuję, że powinienem ci powiedzieć, iż takie dziewczyny często zwiastują
kłopoty. Będzie od ciebie oczekiwać pewnych rzeczy i powinieneś wiedzieć, że
nie musisz się na to godzić.
—
Jakich rzeczy?
—
No cóż… — Jak do cholery ubrać to w słowa
„Nie powinieneś czuć się zmuszony do uprawiania seksu, dopóki nie będziesz tego
chciał” nie brzmiąc przy tym jak kompletny idiota? — Takie dziewczyny chcą to robić dużo szybciej niż inne.
Brwi
Scorpiusa poszybowały w górę.
—
Masz na myśli seks? Ona będzie
chciała, żebym uprawiał z nią seks?
—
Tak, Scorp, o to mi chodzi i naprawdę nie masz się…
—
To w ogóle legalne?
Draco
znieruchomiał.
—
Oczywiście, że legalne, o ile dochodzi do tego za obopólną zgodą. Chodzi mi o
to, że nie możesz dać się złapać podczas godziny policyjnej i tak dalej… Scorp?
Jego
syn wyglądał jednocześnie na wstrząśniętego i podekscytowanego. Usiadł na
łóżku, żeby powstrzymać uginanie się kolan.
—
Scorp? Mam wrażenie, że kiepsko ci to
wszystko wyjaśniłem. Chodzi mi o to, że nie powinieneś robić niczego, na co nie
jesteś gotowy.
Świetna robota. W ogóle nie
brzmiałeś jak idiota.
—
A co jeśli jestem gotowy?
Draco
przewrócił oczami. Oczywiście chłopak myślał, że jest gotowy. Miał trzynaście
cholernych lat! Każdy trzynastolatek
chce uprawiać seks.
—
Obiecaj mi tylko, że poważnie się nad tym zastanowisz, zanim podejmiesz tak
duży krok, okej?
Scorpius
skinął głową.
—
Obiecuję.
—
No dobrze. Powinniśmy się zbierać, zanim ugnę się pod ciężarem mojego medalu „Ojca
roku”
Scorpius
przewrócił oczami. To był nieco mniej niż uroczy gest, który Draco zauważył, że
skopiował od niego w zeszłym roku. Pieprzone
nastoletnie lata, jesteś gotowy czy nie, nadchodzą.
____________
Witajcie :) późnym wieczorem pojawiam się z małą niespodzianką, która czekała na publikację od dawna, ale jakoś się nie składało. Wiem, że lubicie komedie, więc ta z pewnością Wam się spodoba. Dajcie znać jak wrażenia po pierwszej części.
W tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden rozdział tego opowiadania, w weekend To, co jest między nami, a w kolejnym tygodniu zakończenie Oceanu między nami. Mam nadzieję, że wszystko się uda bez problemu. Trzymajcie kciuki!
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)