wtorek, 8 kwietnia 2025

[T] Hot for Teacher: Ojciec roku

 

Taaato! Musimy wychodzić! Spóźnimy się.

Scorpius walił w drzwi sypialni ojca.

Draco otworzył i zobaczył nienagannie ubranego w szkolne szaty syna. Przeczytał od deski do deski wszystkie książki z programu nauczania trzeciego roku. Był spakowany od tygodni. Draco zastanawiał się, jak to się stało, że spłodził takiego małego kujona.

— Uzależniłeś się od fonetyki? Ktoś nie może się doczekać powrotu do szkoły w tym roku. Naprawdę byłem takim kiepskim towarzystwem tego lata?

  Skończyłeś już się stroić?

— Wiesz, nigdy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym odzywać się takim tonem do mojego ojca, jak ty do mnie. To takie lekceważące…

— Masz żel do włosów? Już spakowałem swój.

Draco uniósł brwi.

— Ty tak na serio?

Tato, czy mogę pożyczyć żel do włosów, który wiem, że masz?

— Jaka kultura. Tak, mój synu, możesz.

Draco nie nosił włosów zaczesanych do tyłu jak za młodu, ale on i Scorpius byli okropnie próżni w kwestii swoich niemalże białych, blond malfoyowskich włosów. Musiały wyglądać na potargane, ale celowo.

Draco dostrzegł coś nowego u swojego syna, gdy ten przebiegł obok.

— Użyłeś wody kolońskiej?

Co? Nie! Znaczy… tak, trochę.

Draco uniósł znacząco brwi i uśmiechnął się.

— Kim ona jest?

Co? Kto? Znaczy… nikim, tato. Rany!

Scorpius złapał (teraz skradziony) żel do włosów i przebiegł obok Draco, by uniknąć przesłuchania.

Draco mruknął pod nosem, krzywiąc się:

— Merlinie, nadszedł okres dojrzewania.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Ojciec i syn sprzeczali się, ale w rzeczywistości byli sobie niezwykle bliscy. Z pewnością bliżsi niż Draco kiedykolwiek z Lucjuszem, jednak mimo wszystko nie mógł być uważany za świetlany przykład ojcostwa. Kiedy Astoria zmarła, Draco przysiągł, że zadba o to, by Scorpius nigdy nie czuł, że czegoś mu brakuje. Będzie najbardziej kochającym i uważnym ojcem, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. Tę obietnicę złożył dziesięć lat temu. Przez ten czas Scorpius niczego nie ukrywał przed ojcem. Aż do teraz.

Musiało chodzić o dziewczynę. Niby z jakiego innego powodu tak bardzo chciałby wrócić do szkoły? Dlaczego po raz pierwszy używałby wody kolońskiej?

Draco pamiętał samego siebie mającego trzynaście lat. Generalnie w mózgu chłopca w tym wieku jakby włączało się światło i nagle wszystko, co widzą, to dziewczyny. Dziewczyny wszędzie. Kiedy idą spać… dziewczyny. Kiedy próbują skupić się na lekcjach… dziewczyny. Draco wyobrażał sobie, że to uczucie podobne do tego, co mogliby doświadczać mieszkańcy jaskini Platona, widzący światło po raz pierwszy. Dezorientujące, ekscytujące, doprowadzające do szału i cholernie przerażające.

Draco wiedział, że Scorpius musi odczuwać wszystkie te emocje. Naprawdę chciał, żeby syn poczuł, iż może z nim o tym porozmawiać. Akurat w tych sprawach miał spore doświadczenie. Jako nastolatek radził sobie całkiem nieźle z kobietami.

Nie żeby ostatnio tak robił. Jego przyjaciele ciągle powtarzali, że powinien „bardziej się starać” i tym podobne bzdury. Przypuszczał, że mieli rację. Nadal był młodym mężczyzną po trzydziestce. Wcześnie został ojcem. Ale odmówił marnowania swojego czasu i Scorpiusa na przyprowadzanie kobiet, które po prostu znikną za miesiąc lub dwa.

Może po prostu potrzebował dobrego seksu. Minęły lata i nastoletni Draco by się załamał, gdyby to usłyszał. Nie był pewien, czy jego nastoletnie ja miało świadomość, że można wytrzymać tak długo bez seksu. Ale Scorpius na pewno miał więcej rozumu niż on w tym wieku, prawda? Nigdy nie będą go pociągały te tandetne dziewczyny, które zdawały się być niemal magnetycznie przyciągane do nastoletniego Draco.

Może powinien porozmawiać ze Scorpiusem, zanim wyjadą, tak na wszelki wypadek. Udał się do pokoju syna, ale drzwi były już uchylone. Scorpius stał przed lustrem, przykładając do swoich włosów tyle uwagi i dbałości, że mógłby mu pozazdrościć każdy neurochirurg.

Draco uśmiechnął się, opierając się o framugę.

— Kto teraz się stroi?

Scorpius zwrócił się do niego twarzą.

— Jak wyglądam?

— Wyglądasz jak mój syn, a to największy komplement jaki mógłby ci dać.

Nastolatek przewrócił oczami.

— Scorp, chciałem się upewnić, że wiesz, iż możesz ze mną rozmawiać o dziewczynach. Nie jestem beznadziejny w tym temacie, jeśli twoja matka jest jakimkolwiek wskaźnikiem.

— Wiem, wiem, po prostu… to nie jest dziewczynka.

Twarz Draco lekko posmutniała. Nie żeby mu to przeszkadzało, bo zależało mu na szczęściu syna, ale nie miał pojęcia, jak sobie poradzić z tą szczególną skłonnością.

— Cóż… no wiesz. Nie mam wiedzy o podrywaniu facetów, ale…

Rany, tato! NIE! Och, Merlinie, tato, przestań gadać, serio, nie podobają mi się faceci.

Draco odchylił ramiona do tyłu i skrzyżował ręce.

— Okej. — Naprawdę to spieprzył. — Ale powiedziałeś, że to nie jest dziewczynka więc…

— Jest. Chodziło mi o dziewczynę. W pewnym sensie.

— Dziewczyna… w pewnym sensie. Hmm. Nie jestem pewien, do czego zmierzasz, Scorp.

— To kobieta, ale jest… w pewnym sensie… chodzi mi o to, że jest inna. Jest… kobietą.

Brwi Draco zniknęły w linii włosów. Może jego syn naprawdę odziedziczył po nim upodobanie do dziewczyn o… nazwijmy to bardziej dojrzałym poziomie doświadczenia.

— Mów dalej.

— Jest piękna. I mądra, mądrzejsza od kogokolwiek. Tak wiele zrobiła i tak wiele widziała.

Draco wciągnął powietrze, nie mogąc powstrzymać lekkiego grymasu na twarzy.

— Scorp, czuję, że powinienem ci powiedzieć, iż takie dziewczyny często zwiastują kłopoty. Będzie od ciebie oczekiwać pewnych rzeczy i powinieneś wiedzieć, że nie musisz się na to godzić.

— Jakich rzeczy?

— No cóż… — Jak do cholery ubrać to w słowa „Nie powinieneś czuć się zmuszony do uprawiania seksu, dopóki nie będziesz tego chciał” nie brzmiąc przy tym jak kompletny idiota? — Takie dziewczyny chcą to robić dużo szybciej niż inne.

Brwi Scorpiusa poszybowały w górę.

— Masz na myśli seks? Ona będzie chciała, żebym uprawiał z nią seks?

— Tak, Scorp, o to mi chodzi i naprawdę nie masz się…

— To w ogóle legalne?

Draco znieruchomiał.

— Oczywiście, że legalne, o ile dochodzi do tego za obopólną zgodą. Chodzi mi o to, że nie możesz dać się złapać podczas godziny policyjnej i tak dalej… Scorp?

Jego syn wyglądał jednocześnie na wstrząśniętego i podekscytowanego. Usiadł na łóżku, żeby powstrzymać uginanie się kolan.

— Scorp? Mam wrażenie, że kiepsko ci to wszystko wyjaśniłem. Chodzi mi o to, że nie powinieneś robić niczego, na co nie jesteś gotowy.

Świetna robota. W ogóle nie brzmiałeś jak idiota.

— A co jeśli jestem gotowy?

Draco przewrócił oczami. Oczywiście chłopak myślał, że jest gotowy. Miał trzynaście cholernych lat! Każdy trzynastolatek chce uprawiać seks.

— Obiecaj mi tylko, że poważnie się nad tym zastanowisz, zanim podejmiesz tak duży krok, okej?

Scorpius skinął głową.

— Obiecuję.

— No dobrze. Powinniśmy się zbierać, zanim ugnę się pod ciężarem mojego medalu „Ojca roku”

Scorpius przewrócił oczami. To był nieco mniej niż uroczy gest, który Draco zauważył, że skopiował od niego w zeszłym roku. Pieprzone nastoletnie lata, jesteś gotowy czy nie, nadchodzą.

____________

Witajcie :) późnym wieczorem pojawiam się z małą niespodzianką, która czekała na publikację od dawna, ale jakoś się nie składało. Wiem, że lubicie komedie, więc ta z pewnością Wam się spodoba. Dajcie znać jak wrażenia po pierwszej części.

W tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden rozdział tego opowiadania, w weekend To, co jest między nami, a w kolejnym tygodniu zakończenie Oceanu między nami. Mam nadzieję, że wszystko się uda bez problemu. Trzymajcie kciuki!

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy