— Gdzie byłaś, Hermiono? — pyta Ron
oskarżycielskim tonem, gdy siadam obok Harry’ego przy stole Gryffindoru.
— Słucham? — odpowiadam agresywnie
pytaniem na pytanie.
— Przegapiłaś śniadanie i obiad — mówi
spokojnie, ignorując mój ton. — A Lav powiedziała, że tej nocy nie spałaś w
waszym dormitorium. Więc, gdzie byłaś?
— A dlaczego cię to obchodzi? —
warczę.
Ron wygląda jakby ktoś uderzył go w
twarz, a ja nie mam nastroju na wysłuchiwanie jego błyskotliwych pytań. Przez
kilka godzin pojedynkowania się z Draco praktycznie zapomniałam o kłamstwie
rudzielca. Jak mam mu zaufać, skoro okłamał mnie w tak ważnej sprawie?
Oczywiście, w tej teraźniejszości nie kłamał, ale gdybym ich nie nakryła,
jestem pewna, że zrobiłby to jeszcze raz.
— Harry, jak tam przyjęcie? — pytam
jakby od niechcenia, zwracając uwagę Wybrańca, który ostatkiem sił próbuje
zamaskować lekki uśmiech na widok zdumionej twarzy Rona.
— W porządku, tak sądzę. Raczej nudno.
Rozmawiałem z Ginny, bo inni jakoś nie kwapili się do rozmów z kimś spoza
swojego domu. Slughorn wygłosił mowę o tym, jak to się cieszy, że jesteśmy tam
wszyscy razem i starał się nas przekonać, że powinniśmy chociaż spróbować
wmieszać się w tłum i przez chwilę o czymś podyskutować. Ale, jak zapewne się
domyślasz, to nie podziałało i po jego pasjonującej przemowie wszyscy wyszli —
wyjaśnia.
Przytakuję. Ron zaczyna pochłaniać
zawartość swojego talerza, całkowicie ignorując moją obecność. Oczywiście taki
obrót spraw jest mi na rękę i jeszcze przez chwilę rozmawiam z Harrym, ale
niestety naszą pogawędkę przerywa Ginny, która bez uprzedzenia siada obok
chłopaka, spychając mnie na bok. Siedzi bardzo blisko niego, niemal na
kolanach. Od razu zwraca na siebie uwagę chłopaka i zaczyna z nim rozmawiać.
Rozglądam się po Wielkiej Sali i
przyłapuję Malfoya na obserwowaniu mnie. Jak gdyby nigdy nic przechyla głowę na
bok, ale sekundę później nasze oczy się spotykają. Przewracam oczami, a on
uśmiecha się lekko, po czym kontynuuje rozmowę z jakimś chłopakiem ze
Slytherinu. Kątem oka zerkam w bok i widzę zmrużone oczy Rona. Kręcę głową z
rezygnacją. Nie wiem czy powinnam wyluzować czy się smucić, ale jego złość boli
mniej niż jakiś czas temu.
~*~*~*~*~*~
Siedzę w pokoju wspólnym w niedzielę i
oczekuję na obiad, jednak to, co widzę, sprawia, że mam ochotę zwymiotować.
Lavender całuje się z Ronem, siedząc na jego kolanach i chichocząc irytująco w
przerwach między pocałunkami. Harry trąca mnie w ramię, próbując zwrócić na siebie
moją uwagę i tym samym nie patrzeć na ten paskudny widok. Głową wskazuje
przejście pod portretem i bez słowa, wychodzę razem z nim na korytarz. W ciszy
wędrujemy, mijając po drodze kilkoro Gryfonów z pierwszego roku. Parę minut
później Harry skręca na opuszczony korytarz, gdzie spokojnie możemy
porozmawiać.
— Jak się masz? — pyta, a jego zielone
oczy prześwietlają mnie na wylot.
Wzruszam ramionami.
— W porządku, tak sądzę.
— Wydajesz się być przejęta całą tą
sprawą z Ronem.
— Którą?
Śmieje się.
— Nie wiem, którą? Związek z Lavender
czy podejrzane zachowanie?
— Obie. — Wzdycham z rezygnacją.
— Tak myślałem — mówi po prostu.
— Zdawało mi się, że między mną a
Ronem może być coś więcej — wyznaję. — Ale nie wiem, czy on kiedykolwiek w
pełni mi zaufa. Albo czy ja mogę mu zaufać. — Ostatnie zdanie wypowiadam niemal
szeptem, ale wiem, że Harry i tak to usłyszy. W końcu to Harry.
— Czy coś się stało? — pyta z troską w
głosie.
— Ja po prostu… Niedawno dowiedziałam
się, że okłamał mnie w ważnej sprawie. Teraz nic nie mogę z tym zrobić, ale nie
wiem, czy kiedykolwiek uwierzę, w to co on mówi.
Harry wypuszcza głośno powietrze przez
usta.
— Ron zawsze wybiera najprostsze
wyjście. — Wzdycha. — Jeśli on myśli, że kłamstwo brzmi lepiej niż prawda, to
nic i nikt nie przekona go do zmiany decyzji. Trzeba pamiętać także o tym, że
zawsze jest podejrzliwy i nieufny. Może to dlatego, że dorastał z Fredem i
George’em — mówi, posyłając mi znaczące spojrzenie. — Ron jest moim najlepszym
kumplem, ale z pewnością nie jest łatwo go zrozumieć.
Wzdycham.
— Nie, nie jest. Jest jednym z moich
najlepszych przyjaciół, ale nie mogę pozwolić mu na to, żeby atakował mnie bez
powodu.
— Wiem. — Uśmiecha się przyjaźnie. —
Nigdy nie pozwalałaś nikomu zrobić czegoś, tylko dlatego, że ten ktoś, tego
chce.
Również się uśmiecham.
— Dzięki za zrozumienie. Między nami w
porządku?
— Oczywiście, Hermiono. Jest jeszcze
coś, o czym chciałem z tobą porozmawiać.
Wygląda na zdenerwowanego, ale nie
odzywam się, tylko patrzę na niego wyczekująco.
— Cóż, Ginny i ja, spędziliśmy wczoraj
bardzo miły wieczór i… teraz ona jest moją dziewczyną — mówi, patrząc na swoje
buty.
— W porządku, Harry. To świetnie,
prawda?
Oddycha z ulgą.
— O tak.
— Cóż, cieszę się twoim szczęściem.
Przez chwilę patrzymy na siebie, ale
sekundę później kontynuujemy wędrówkę po szkole. Tak dawno temu ja i Harry
spędzaliśmy ze sobą popołudnie. Może ta niedziela nie będzie taka zła?
~*~*~*~*~*~
W poniedziałkowy wieczór siedzę w
pokoju wspólnym, próbując dokończyć esej z zaklęć. Ron siedzi na kanapie obok
mnie z Lavender na kolanach. Jęczą dziwnie, ponieważ bez przerwy się całują i
nie wydają się być tym zażenowani. Ukradkiem spoglądam w ich stronę i zauważam,
że blondynka mi się przygląda. Mruga do mnie, a potem odwraca się do Rona i
całuje go namiętnie. Mrużę gniewnie oczy i głośno zatrzaskuję książkę.
Podskakują z zaskoczenia. Nie patrzę w ich stronę, tylko zbieram swoje rzeczy i
bez słowa wstaję z kanapy. Lavender chichocze jak wariatka, ale ja nie będę
bawić się w jej gierki. Przechodzę do wyjścia pod portretem i jedynie przez
sekundę patrzę w ich stronę, po czym wychodzę na korytarz.
Głowa kieruje mnie do biblioteki, ale
moje stopy prowadzą mnie na korytarz na siódmym piętrze, prosto do Pokoju
Życzeń. Patrzę na ścianę i zaczynam chodzić w tą i z powrotem.
— Potrzebuję miejsca, w którym będę
mogła się uczyć — myślę. — Miejsca, gdzie będę mogła odrabiać pracę domową.
Miejsca, gdzie będę mogła się wyciszyć.
Na ścianie pojawiają się drzwi i
szybko ciągnę za klamkę. To, co widzę, zapiera dech w piersiach. Na podłodze
leży pluszowy biały dywan. Po jednej stronie pokoju stoi duży stół z krzesłami,
a po drugiej szafa wypełniona po brzegi książkami. Skanuję pomieszczenie oczami
i w kącie na podłodze zauważam znajomą blond postać z książką w ręce.
— Malfoy?
Jego głowa podnosi się do góry na
dźwięk mojego głosu. Jeden z kącików ust nieznacznie się unosi.
— Granger, nie możesz się trzymać z
daleka?
Przewracam oczami.
— Nie wiedziałam, że tu będziesz —
bronię się.
— Jasne, że nie.
Mruga do mnie porozumiewawczo, a ja
kładę swoje książki na stole, nie siląc się na delikatność.
— Ja po prostu musiałam wyjść z pokoju
wspólnego — wyznaję, rozwijając pergamin z niedokończonym esejem na zaklęcia.
— Wszyscy cholerni Gryfoni cię
denerwują? — pyta, uśmiechając się lekko.
W odpowiedzi kręcę przecząco głową.
— Właściwie to dwoje.
— Ach, Łasic i puszczalska.
— Malfoy — ganię go, unosząc brwi.
Wybucha śmiechem.
— To, że ty nie widziałaś jej
całującej się z każdym napotkanym chłopakiem, nie znaczy, że reszta z nas jest
aż tak ślepa. — Moje brwi unoszą się jeszcze wyżej i patrzę na niego ze
zdziwieniem. Wzdycha z rezygnacją i kontynuuje: — Lavender Brown wiele razy
została przyłapana w schowku na miotły na obściskiwaniu się z chłopakami. Za
każdym razem Filch nakrywał ją z kimś innym. Każdy o tym wie, Granger.
Rumienię się, słysząc ostatnie zdanie
i szybko zerkam na swoją pracę domową.
— Cóż, dobrze wiedzieć. Ale teraz mnie
to nie interesuje, bo mam napisać esej z zaklęć — mówię, nie spoglądając na
niego.
Słyszę cichy śmiech.
— Więc, powinnaś się nim zająć —
odpowiada jakby od niechcenia.
Podnoszę wzrok i widzę jego firmowy
irytujący uśmieszek. Przewracam oczami i zaczynam pisać.
Godziny mijają bardzo szybko, podczas
gdy my odrabiamy znaczącą część sterty pracy domowej. Nagle w pokoju słychać
cichy gong i Draco zaczyna się pakować.
— Pół godziny do ciszy nocnej — mówi,
gdy widzi moje zdziwione spojrzenie.
— Oh.
Szybko pakuję swoje rzeczy do torby.
— Codziennie tu przychodzisz? — pytam,
na co on wzrusza ramionami.
— Dość często. Tutaj mam spokój i mogę
się uczyć.
Przytakuję.
— Pewnie będziemy się tu widywać. Nie
wiem, czy będę w stanie odrabiać lekcje w pokoju wspólnym, gdy oni się
obściskują — mówię z obrzydzeniem.
Chłopak uśmiecha się pod nosem.
— Po prostu przyznaj, że za mną
tęsknisz.
Parskam śmiechem.
— W twoich snach.
On także się śmieje i w dobrych
nastrojach wychodzimy z Pokoju Życzeń, po czym kierujemy się do naszych pokoi
wspólnych.
Kiedy przechodzę przez dziurę pod
portretem, Ron i Lavender nadal się obściskują. Powinnam powiedzieć Ronowi, że
powinien się wziąć za naukę, ale opieram się tej pokusie i szybko idę do
swojego dormitorium. Przebieram się i kładę na łóżku, uprzednio zasłaniając
szczelnie zasłony.
— Oczyść umysł — mruczę pod nosem. Gdy
wymazuję z pamięci obrazy z dzisiejszego wieczora, zasypiam.
~*~*~*~*~*~
Przez ostatni tydzień każdej nocy
spotykałam się z Draco w Pokoju Życzeń i razem odrabialiśmy lekcje. Pomijając
nic nieznaczące docinki, byliśmy uprzejmi wobec siebie i pracowaliśmy niemal w
ciszy. Odpowiadało mi to, bo wreszcie nie musiałam odpowiadać na niewygodne
pytania.
— Tęsknisz za nim — komentuje Malfoy,
gdy wchodzi do Pokoju Życzeń w piątkowy wieczór.
Wzruszam ramionami, odwracając wzrok.
— Tęsknie za tym, co było. Ale teraz
nie wiem, czy to było prawdziwe — odpowiadam.
— Ze względu na jedno kłamstwo?
Kręcę głową.
— Nie. Jasne, to kłamstwo spowodowało,
że zaczęłam o tym myśleć i teraz mam w głowie więcej pytań niż odpowiedzi. Chodzi
mi oto, że kiedyś była między nami niesamowita więź. Nie wiem, może to wszystko
spowodowała wojna, ale wtedy potrzebowałam kogoś, na kim będę mogła polegać i
on kimś takim był. Zbliżyliśmy się do siebie i zakochaliśmy się w sobie. Ale
teraz uświadomiłam sobie, że to nie była miłość tylko… przywiązanie.
— Gdyby ta wojna… jeśli byście
wygrali, czy nadal bylibyście razem? — pyta.
Śmieję się krótko, ale w moich oczach
nie ma chociaż jednej iskierki radości. Nadal nie patrzę na Malfoya.
— Nie. To, co było między nami po
prostu się wypaliło. Nie mieliśmy sobie zbyt wiele do powiedzenia.
Potrzebowaliśmy rozmów, ale żadne z nas nie próbowało ich zacząć, bo baliśmy
się, że wszystko się rozpadnie. Dlatego udawaliśmy, że jest dobrze, ale w
rzeczywistości bolało jak cholera. Ale musieliśmy to robić, bo była wojna. Nie
mogliśmy walczyć między sobą. To nie był odpowiedni moment.
— Jak wtedy, gdy was zostawił? — pyta
Draco.
W końcu zerkam w jego stronę. Jego
szare oczy błyszczą z ciekawości i prześwietlają mnie na wylot.
— On oskarżył ciebie o zdradę z
Potterem?
— Tak — mówię, powstrzymując się od
odwrócenia wzroku. — Kiedy wrócił, wiedział, że nigdy tego nie zrobiłam, ale
nadal był podejrzliwy. Ubzdurał sobie, że bardziej wolę Harry’ego i nawet gdy poznał
prawdę, nadal bacznie nas obserwował. Być może było więcej złego niż dobrego w
tym związku. Wydaje mi się, że byliśmy razem, bo baliśmy się samotności —
dodaję smutnym tonem.
— Rozumiem. — Jego słowa zwracają moją
uwagę. Rozgląda się dookoła siebie tak, jakby patrzył w przeszłość. Gdy jego
oczy spotykają się z moimi, mówi: — Jakoś nie mam nastroju na naukę.
Przytakuję.
— Ja też nie.
— Wyjdźmy na chwilę. Chcę zmienić
pokój.
Biorę moją torbę i bacznie go
obserwuję. Wychodzimy na zewnątrz i Malfoy spaceruje w tą i z powrotem,
mamrocząc coś pod nosem.
Kiedy na ścianie pojawiają się drzwi,
otwiera je i gestem ręki zaprasza do środka. Biały puchowy dywan zamienił się w
ciemnozielony. Nie ma żadnych mebli i pochodni. Mimo tego jest bardzo jasno,
ponieważ na niebie, w który został zamieniony sufit, migocze wiele gwiazd.
Patrzę na ten cudowny widok, a w międzyczasie Draco przechodzi obok mnie,
odkłada torbę na ziemię i kładzie się na podłodze. Mimowolnie naśladuję go, układając
torbę blisko jego, ale kładę się w odwrotnym kierunku.
— Pięknie — mruczę.
— Granger, dlaczego nie wyjechałaś z
kraju razem z rodzicami? — pyta.
Spoglądam na niego kątem oka, ale on
nawet nie patrzy w moim kierunku, tylko na gwiazdy.
— Bo to także jest mój świat. Nie
mogłam po prostu wyjechać jak tchórz i nie mogłam zostawić Harry’ego.
— Kochasz go?
— Co to znaczy? Bawisz się w
dwadzieścia pytań?
— A co to? — pyta niewinnie.
— Nieważne. Tak, kocham Harry’ego… jak
brata. On jest moją rodziną — odpowiadam.
— Wiem, co to znaczy… chodzi mi o
zostanie w piekle dla rodziny.
— Masz na myśli swoją mamę? Zostałeś
dla niej? — dopytuję.
— Tak, zasłużyła na więcej, niż
otrzymała. Ta wojna ją wykończyła. Oczywiście, każdy z nas został w jakiś sposób
skrzywdzony. Ale ojciec tracił uznanie. Czarny Pan użył naszego domu jako
hotelu dla swoich zwolenników i miejsca tortur dla wrogów. Mama starała się to
wszystko ogarnąć, ale… to jej jeszcze bardziej zaszkodziło. Nawet nie zdaję
sobie sprawy z tego, co musiała przeżywać.
— Przykro mi — szepczę.
Czuję lekkie wzruszenie ramionami.
— Była wojna.
Po tych słowach zapada cisza. Gwiazdy
migoczą, nie przejmując się otaczającym je światem. Były na niebie podczas
wojny — są i teraz. Przypominam sobie moment, gdy razem z Harrym słyszeliśmy
rozmowę Deana z uciekinierami. Cóż, wspomnienia na zawsze zostaną w mojej
głowie.
— Co zamierzasz zrobić z Łasicem? —
pyta Malfoy, przerywając ciszę.
Patrzę na niego ze zdziwieniem.
— Mówiłeś, że rozumiesz. Więc, co masz
na myśli?
— Co?
— Wcześniej, gdy powiedziałam, że nie
chcieliśmy być sami, powiedziałeś, że rozumiesz — naciskam.
Śmieje się.
— Nie byłaś jedyną, która była z kimś
dla dobra sprawy — odpowiada spokojnie.
— Zrobiłbyś to jeszcze raz?
Odwraca głowę, żeby na mnie spojrzeć.
— Granger?
— Zrobiłbyś to jeszcze raz? Byłbyś z
kimś?
Nie patrzę na niego, ale wiem, że
nadal na mnie zerka.
— Nie wiem. Prawdopodobnie tak. W
końcu była wojna, a ja nie byłem Gryfonem. Ale ja nie kłamałem. Wszyscy
staraliśmy się chociaż na chwilę zapomnieć o okrucieństwie tego świata. Nie
rozmawialiśmy o miłości i związkach. My tylko chcieliśmy przetrwać.
— Nie mogłam tak postąpić — szepcę.
— Wiem.
Odwracam głowę, żeby spojrzeć na szare
oczy.
— Myślałam, że go kocham. I wiem, że
czasem to pomagało. Ale miałam świadomość tego, że to nie jest prawdziwe. Po
prostu… było mi trudno. Nie wiem, czy mogłabym znowu z nim być, wiedząc jaki jest,
a przede wszystkim wiedząc jaki będzie.
— Właśnie dlatego jesteś w Gryffindorze.
Ale jesteś wystarczająco odważna, żebyś była sama — wyjaśnia.
— Nie wiem, czy to ma coś wspólnego z
odwagą — mówię.
— Ma i to dużo.
Znowu panuje cisza między nami, ale
tym razem nie jest taka przytłaczająca. Wreszcie czuję ulgę, bo powiedziałam
komuś o moich rozterkach. Gdy słyszymy gong, wstajemy z podłogi i wychodzimy na
korytarz. Zerkamy na siebie ostatni raz i uśmiechamy się do siebie, po czym
kierujemy się w sobie wiadomych kierunkach.
__________
Witajcie :) W to środowe popołudnie publikuję kolejny rozdział opowiadania. Jestem ciekawa Waszej opinii o rozdziale. Więź Draco i Hermiony pogłębia się i jest między nimi coś na kształt przyjaźni. Wiem, że w wielu opowiadaniach nie jest to praktykowane, ale wydaje mi się, że autorka po prostu chciała łamać stereotypy ;)
Wiem, że miałam tłumaczyć kolejną część epilogu Simply. No ale moja wena znowu płata mi figle. Nie pomaga nawet świadomość, że to końcówka opowiadania. Muszę wreszcie wziąć się w garść. Szukam motywacji, a Wasze komentarze z pewnością mi w tym pomogą.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Żyć od nowa nie jest tak popularne jak Ogień i Lód czy Ciemność i Światło, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wiele osób przekona się do tej historii, bo niedługo zacznie się dziać!
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Zaklepuję miejsce!
OdpowiedzUsuńSkoro zaklepałam, to pora na komentarz!
UsuńRon coraz bardziej mnie irytuje. Już lepiej by było, gdyby traktował Hermionę jak wroga, bo teraz traktuje ją jak rzecz! Odłożył uszkodzony "bibelot" na półkę, bo znalazł sobie inny, ale tego starego nie pozwoli tknąć, nawet jeśli ktoś chciałby go naprawić. Znam osobę, którą Ron bardzo mi przypomina i jeszcze bardziej ta postać mnie denerwuje xD. Chociaż są z Lavender siebie warci!
Nareszcie na siebie nie warczą! Nareszcie gadają jak ludzie! Brawo, Hermiono i Draco! 300 punktów dla Gryffindoru i 1 dla Slytherinu (sposób oceniania Dumbledore'a)! W ostatniej scenie panował piękny klimat, te gwiazdy na suficie... ♥ Mam nadzieję, że relacja Draco i Hermiony dalej się będzie rozwijać.
Pozdrawiam!
Aha, i znalazłam literówkę "Flitch", powinno być Filch :)
UsuńNie tylko Ty masz dość Rona. Mnie bardzo denerwuje jego powierzchowność, ale to kreacja Sophie, więc my nie mamy nic do gadania :)
UsuńHehe bardzo mi się podoba Twój rozdział punktów (Albus wymiata!). Ostatnia scena miała taki uroczy klimat, że tłumaczyłam ją z wielkim uśmiechem na ustach ;)
Dziękuję za wskazanie błędu — już poprawiony.
Pozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńJestem, bo jakżeby mogło mnie zabraknąć?
Dokładnie, myślę, że to co jest pomiędzy nimi to już przyjaźń. Droczenie się to nie to samo, co było kiedyś. I może właśnie ta zmiana stereotypu, u którym od razu od nienawiści przechodzą do big love, sprawiła, że tak bardzo lubię tę historię...
Jestem ciekawa kiedy cos między nimi"kliknie" i od przyjaźni przejdą do czegoś więcej :D
Ooo oczami wyobraźni już widzę reakcję Rona, bo jak zauważyłam dzisiaj, coś chyba podejrzał podczas posiłku :P może mi się wydaje, ale chyba zobaczył to porozumiewawcze spojrzenie między Draconem a Hermioną.
Ta cała sprawa z Ronem mnie mega irytuje. Gdybym dostała go w swoje ręce... :D
Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Mnie bardzo denerwuje przechodzenie z nienawiści do big love. To takie stereotypowe, dlatego właśnie zaczęłam tłumaczyć tą historię ;)
UsuńJeszcze trochę poczekasz, bo akcja będzie rozwijała się dość wolno, ale obiecuję, że nie będzie nudno ;)
Zapewne Ron zaczyna coś podejrzewać, ale zapewne nie będzie palił się do rozmowy z Hermioną.
Pozdrawiam
Cały rozdział się uśmiechałam! Uwielbiam przyjaźń Draco i Miony, z której dopiero wyniknie miłość, takie rozwiązanie jest realniejsze niż od razu rodzące się uczucie :).
OdpowiedzUsuńBardzo ładny rozdzialik, słodki, ah, no i Ron... Jak ja go nie lubię. Choć prawdę mówiąc nieco irytowało mnie przedstawienie relacji Ginny-Harry i Ron-Lavender w taki sposób. Ostatnimi czasy strasznie mnie wkurza, takie przedstawienie związków i relacji, opierających się tylko na czysto fizycznej fascynacji. No ale wybaczam to, fabuła jest na tyle ciekawa i interesująca, że jakoś to zniosę :D.
Czekam na kolejny rozdział! ;)
Pozdrawiam i życzę dużo chęci do tłumaczenia!
Charlotte
Jak fajnie, że kolejna osoba lubi przyjaźń Draco i Hermiony <3 Nie jestem sama, yey!
UsuńTak wszystko byłoby fajne i słodkie, gdyby nie rudzielec. Podejrzewam, że Sophie nie przepada za Ginny i Lavender dlatego tak je wykreowała. Ale nie możemy z tym dyskutować. Powiem tylko tyle, że za kilka rozdziałów chłopcy przejrzą na oczy :)
Pozdrawiam
Trochę merdają mi się czasy co jest czym, ale jakoś to ogarniam. Największym problemem jest czas teraźniejszy w sensie gramatycznym tego opowiadanie. Razi mnie i skrajnie irytuje, jednakże staram się go przeboleć. Rozumiem, że chcesz to rozegrać tak, jak w oryginale. Mówiłam już, iż ukłuło mnie tak szybkie przejście ze stosunku "wrogowie" na "lubię cię"? Chyba tak... Poza tym w porządku :)) Łasic po raz kolejny mnie dołuje, on zawsze musi być tą czarną owcą? Lubię go... Czasami... A ty zawsze wybierasz go na tego złego 😂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na następny
KH
Zapewne chodzi Ci o narrację pierwszoosobową. Okay może i jest dość specyficzna, ale idzie się przyzwyczaić. Ja osobiście wolę pisanie w takiej formie, bo lepiej można opisać emocje bohaterów. Nikt nie mówił, że oni się lubią. Oni po prostu zaczynają się tolerować i ze sobą rozmawiać. Lepsze to niż tandetne big love. Ja nie lubię Rona, więc taka jego kreacja mi odpowiada ;) Nie zawsze Ron jest zły (OiL, CiS i MM są tego dowodem)
UsuńPozdrawiam
Z lekkim poślizgiem, ale jestem i komentuję ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem fanką przyjaźni pomiędzy Draco i Hermioną, więc to ff bardzo mi się podoba :D z każdym rozdziałem jest coraz lepiej, a jeżeli piszesz, że za niedługo zacznie się dziać, to już nie mogę się doczekać dalszych części!
Szczególnie podoba mi się w tym opku kreacja Draco. Niby nie stracił swojego ciętego języka, ale jest miły dla Hermiony. Perfecto *.*
A Ron... cóż, o nim nie będę pisać, bo nie chcę się denerwować...
Gorąco pozdrawiam i życzę weny, szczególnie na Simply!!! Johanna Malfoy :*
Bardzo dziękuję za komentarz! :)
UsuńTo ff ma w sobie coś fajnego. Chyba znowu trafiłam na perełkę, która dopiero za jakiś czas stanie się hitem (czuję to w kościach) :D
Oh tak, Draco nie jest dla niej wredny, ale to nie znaczy, że nie potrafi dogryźć innym ;)
Pozdrawiam
Cześć!
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się znaleźć czas na skomentowanie rozdziału. Odnoszę wrażenie, że komentowanie kilka dni po przeczytaniu mija się z powołaniem, trzeba przeczytać jeszcze raz.
Nigdy nie lubiłam związku Rona z Lavander. Ona jest taka... może nie pusta, ale sztuczna? Tak jakby leciała na niego tylko dlatego, że podoba się dla Hermiony. W stylu: zagrajmy w grę, kogo wybierze? Cieszę się, że Hermiona przejrzała na oczy i nie ma zamiaru wypłakiwać oczu po tym kretynie.
Spodobała mi się rozmowa z Draco. Urocza :)
Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wena cię nie opuści :)
Pozdrawiam, Equmiri
Ja też nigdy nie lubiłam ich związku. Może dlatego, że blondynki, które znam potwierdzają wszelakie stereotypy? Chyba właśnie dlatego. Hermiona to mądra dziewczyna i wie, co jest dla niej najlepsze :)
UsuńFajnie, że rozmowa się podobała.
Pozdrawiam
No, w końcu przetrawiłam fakt, iż w kolejnym rozdziale musiałam znieść tak dużą ilość Rudego i wzmianek o nim w rozmowach Hermiony.
UsuńPominę już milczeniem to obrzydliwe obcałowywanie się pustą Lavender - ta dwójka mi właśnie do siebie pasuje idealnie. Obydwoje powierzchowni, głupiutcy w sferze uczuć i nie tylko, kompletnie odmóżdżeni i na tym niech zostanie.
Bardzo podobały mi się scenki z Draco, ich rozmowy, spokojne i relaksujące dla obydwojga spędzanie czasu. Niekoniecznie musiało to być rozstrząsanie żalów po Łasicu, ale, z drugiej strony, może w końcu oczyści trochę atmosferę i umysł Hermiony.
Miło, że Hermionie i Harry'emu udało się też wykraść trochę czasu na wspólne wędrówki po korytarzach Hogwartu i rozmowę. Ginewra jest bardzo absorbującą osobą i anektuje dla siebie Pottera tak bardzo, jak to tylko możliwe ;) zatem dobrze się stało, że tym razem chciał trochę pobyć z przyjaciółką.
Dzięki za kolejną część i pozdrawiam.
Margot
Cieszę się, że jakoś to zniosłaś. Na szczęście najbliższe rozdziały nie będą się skupiały na Ronie, więc zapewne dasz radę czytać tą historię :)
UsuńJa też lubię ich rozmowy. Lubię tą historię, bo momentami jest taka słodka, że aż sam uśmiech ciśnie się na usta.
Harry'emu bardzo zależy na Hermionie i chciałby żeby była szczęśliwa. A spędzanie wspólnie popołudnia to taki przyjacielski gest ;)
Pozdrawiam
Boziu kocham to opowiadanie to chyba twoje najlepsze tłumaczenie. Chociaż może to dla tego że uwielbiam opowiadania w których zawarte są traumatyczne wspomnienia bohaterów. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuję fajnie, że się podoba :) Mnie w tym opowiadaniu zaintrygowały emocje, które ogarniają Hermionę <3
UsuńPozdrawiam
Rozdział jak zwykle fajny :) Ta Lavender to taka sama jak i ten Ron. Zrobiło mi się szkoda Hermiony, jednak wiadomo, że ma swojego oddanego przyjaciela, Harry'ego, na którego może zawsze liczyć...o ile Ginny nie będzie się wtrącać. Coraz bardziej lubię też relację jaka się tworzy między Hermioną a Draco, ale mam małą obawę. Rozdziałów jest 40, a to dopiero 9 i obawiam się, że jeszcze sporo się pomiesza...jednak wiem, że na Ciebie zawsze można liczyć, jeśli chodzi o fajne i wciągające opowiadania, dlatego informuj mnie na bieżąco ! :) Pozdrawiam i czekam na nexta ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję miło, że się podobało :) Ron jest tyle samo wart co Lavender — całe zero. Harry jest prawdziwym przyjacielem i Hermiona zawsze będzie mogła na niego liczyć. Cóż, rozdziałów będzie sporo, a ich relacja stopniowo będzie się zacieśniać :)
UsuńPozdrawiam