Blaise
Zabini i trud istnienia
Tytuł
oryginału i link:
Blaise Zabini and the Difficulty of Existing
Autor
oryginału: starkidsftw
Autor
tłumaczenia:
Arcanum Felis
Zgoda na
tłumaczenie:
jest
Bety: Patronuska, FinDuMonde, JullietK
Fandom: Harry Potter
Para: Dramione
Status: Miniaturka
Gatunek: romance,
humor
Klasyfikacja: T
Opis: Draco Malfoy
jest zakochany w Hermionie Granger. On tego nie wie. Ona tego nie wie. Ale
Blaise Zabini zawsze o tym wiedział.
N/A&T: To miniaturka
rozgrywająca się w trakcie siódmego roku nauki w Hogwarcie, pisana z
perspektywy Blaise’a Zabiniego. Autorkę zainspirował tekst opublikowany na
Tumblr opisujący rozmowy Blaise’a z Draco o Hermionie.
Oczywiście
świat Harry’ego Pottera nie należy do autorki.
Tłumaczka
informuje, że w miniaturce występują przekleństwa i momentami podtekst
erotyczny, więc czytacie na własną odpowiedzialność. Z góry za to przeprasza.
Bycie Blaise’em Zabinim było bardzo
ciężkie.
Ślizgon z siódmego roku siedział na
jednej z zielonych kanap w pokoju wspólnym i wpatrywał się intensywnie w ogień,
myśląc o trudach swojego życia. A było ich wiele. Po pierwsze, musiał zmierzyć
się z obowiązkami, które wiązały się z byciem czystokrwistym arystokratą.
Zasady, ograniczenia… nie to, żeby tak bardzo ich przestrzegał. Jedynie o nich
rozmyślał.
Po drugie, był arystokratą Ślizgonem.
Zyskał swoją pozycję dzięki ciężkiej pracy i dobrym genom. Bycie częścią
Srebrnego Trio bardzo pomagało, tak jak jego zadziwiająco nienaganny wygląd. Jego
estetyka i postura wysyłała chłopcom i dziewczętom jasny sygnał: „Jestem
Bogiem, a wy wszyscy jesteście ode mnie gorsi”. Musiał poświęcić na to wiele
czasu, ale udało się. Tak bardzo mu na tym zależało.
Jednak bycie Blaise’em Zabinim nie
było trudne z powodu czystości krwi lub ślizgońskiej arystokracji. Głównym tego
powodem był nie kto inny, jak pewien zasmarkany i zauroczony sobą blondyn,
który raczył siebie nazywać najlepszym przyjacielem chłopaka.
Niemal za sprawą samego Boga, wejście
do pokoju wspólnego otworzyło się i książę Slytherinu, Draco Malfoy, pojawił
się we własnej osobie.
— Blaise — omal nie krzyknął, idąc w
stronę kanap, gdzie znajdował się jego kumpel.
Brunet westchnął z irytacją.
— Tak, Draco?
Blondyn opadł obok niego i skrzyżował
ramiona.
— Nigdy nie uwierzysz, co się stało.
Blaise nie miał inklinacji do
wróżbiarstwa, bo tak naprawdę uważał, że ta gałąź magii to stek bzdur, ale
domyślił się, że pytanie ma głębszy sens, zanim zdążył powiedzieć chociaż jedno
słowo.
— Co się stało?
— Ta drętwa kujonka…
Zabini potarł czubek swojego nosa.
— Przepraszam, kogo masz na myśli?
Draco niemal wypluł odpowiedź.
— Hermiona Granger.
O tak. Co za nieoczekiwany zwrot
akcji.
To był główny powód, dla którego bycie
Blaise’em Zabinim było tak cholernie upierdliwe. Otóż najlepszy przyjaciel
Blaise’a, Draco, był zakochany w kujonce z Gryffindoru, Hermionie Granger.
Draco nie wiedział, że jest w niej
zakochany.
Granger nie wiedziała, że jest w niej
zakochany.
Ale Blaise, och Merlinie, Blaise
wiedział.
— Co tym razem zrobiła? — zapytał
swojego przyjaciela, odchylając się do tyłu, by móc bez skrupułów przyglądać
się, jak Draco chociaż przez chwilę okazuje więcej emocji niż zazwyczaj.
— Cóż, nigdy nie uwierzysz, co miała
czelność zrobić…
— Mów — przerwał mu szybko, mając
nadzieję, że w tej udawanej złości, arystokrata nie dostrzeże sarkazmu.
— Już. Opracowała harmonogram
patrolowania, tak że ingeruje w nasze treningi quidditcha. Uwierzyłbyś w to?
Ona celowo mnie prowokuje.
— Dobrze, że to nie działa.
— Robi to od lat — kontynuował Draco,
ledwo zauważając wtrącenie Blaise’a. — Próbuje mnie przegonić. Znasz ją, chce
żeby ktoś ją zauważył i jest cholernie denerwująca. Zawsze jest wyżej ode mnie.
Ja zostałem kapitanem drużyny quidditcha, a ona Prefekt Naczelną…
— Wcale nie dlatego, że jesteś
cyniczny.
— … i panoszy się po zamku, jakby była
jego cholerną właścicielką. — Nagle Draco wyprostował się i Blaise zobaczył
dziwny błysk w jego oczach. — Ktoś musi pokazać tej dziewczynie, gdzie jej miejsce
Czarnoskórego chłopaka od razu
rozbolała głowa.
— Kto byłby taki odważny i waleczny,
aby podjąć się tego zadania? — zapytał ironicznie.
Draco zaczął kiwać głową.
— To jest to. Sprowadzić ją tam, gdzie
jej miejsce. Doprowadzić do jej upadku.
Blaise odwrócił wzrok w stronę
kominka.
— Ty to zrobisz.
— Ona po prostu cholernie zalazła mi
za skórę — powiedział blondyn. — Wiesz, o czym mówię?
— Domyślam się.
— Chryste — mruknął Draco, zanim oparł
się wygodnie o kanapę. Odwrócił wzrok, żeby spojrzeć na Blaise’a. — Jak ci
minął dzień?
Chłopak milczał przez dziesięć sekund.
— Całkiem dobrze, myślę, że robię
coraz większe wrażenie na tej Krukonce…
— Och! I jeszcze jedno! — Draco
wybuchnął ponownie. — Jej cholerna postawa…
Ach tak. Bardzo trudno było być
Blaise’em Zabinim.
~*~*~*~*~*~
— BLAISE!
Ślizgon zamrugał kilka razy. Leżał na
łóżku, wpatrując się w kipiącą gniewem twarz Dracona Malfoya.
— Stary, chcę się zdrzemnąć —
powiedział, ziewając.
— Nie, słuchaj, muszę ci powiedzieć
coś o tej cholernej Granger.
Blaise zagryzł wargę, powstrzymując
się od jęknięcia.
— Co się stało? — zapytał z
rezygnacją.
Draco usiadł na końcu łóżka, trzęsąc
się z nerwów.
— Cóż, ta jebana suka. Wiesz co
zrobiła?
— Pewnie zaraz mi powiesz..
— Kurwa, ona zasugerowała, że mogę się
z nią spotkać w bibliotece, żeby ustalić daty patroli tak, żeby nie kolidowały
z treningami quidditcha, zanim ułoży harmonogram na przyszły miesiąc.
Blaise zamrugał.
— Więc, w czym problem?
Blondyn westchnął, patrząc z
przerażeniem.
— Ona, kurwa, zasugerowała, że mógłbym
wykorzystać swój wolny czas, aby się z nią spotkać, z Hermioną Granger!
Jezu, kurwa, Chryste.
— To brzmi sensownie. W końcu będziesz
miał szansę to pogodzić.
— Ale… ale Blaise! Ja nigdy nie
chciałbym spędzać czasu z tym pieprzonym molem książkowym. Dlaczego miałbym
kiedykolwiek tego chcieć?
— Czy ktoś mówił, że tego chcesz? —
zagaił Zabini, uśmiechając się szeroko.
Szok na twarzy blondyna był punktem
kulminacyjnym tego tygodnia.
— Ja… ja po prostu… odwal się, Blaise
— warknął Malfoy.
Ślizgon wzruszył ramionami.
— Po prostu idź się z nią spotkać i
ustalcie ten harmonogram i po kłopocie, będziesz wolny na zawsze. Chyba tego
chcesz, prawda?
— Oczywiście,
Blaise…
— Dobrze — odpowiedział, odwracając
się na drugi bok. — Teraz idź, bądź miły dla swojej żony i daj mi spać.
— Co ty KURWA powiedziałeś?!
Nikt tak jak Blaise, nie zrozumie
definicji słowa „trudność”.
~*~*~*~*~*~
— Draco — zagadnęła Pansy na obiedzie
tydzień później. Starała się zwrócić uwagę blondyna, który patrzył tępo przed
siebie, blednąc coraz bardziej i trzęsąc się ze złości. — O co chodzi?
— O nic — warknął w odpowiedzi.
Pansy wzdrygnęła się i rzuciła w
kierunku Blaise’a zmartwione spojrzenie. Chłopak westchnął, spojrzał w górę i
popatrzył w to samo miejsce co arystokrata. Oczywiście, tak jakby to było
zapisane w gwiazdach, jego najlepszy przyjaciel obserwował Hermionę Granger,
która żywo dyskutowała z Deanem Thomasem.
— Wszystko w porządku, Draco? —
zapytał, patrząc na ręce Ślizgona, które właśnie zgniatały sztućce.
— To obrzydliwe — mruknął i po raz
pierwszy od dłuższego czasu odwrócił wzrok od stołu Gryffindoru. — Oni nie
widzą świata poza sobą. A ja próbuję jeść.
Blaise znowu spojrzał na
rozmawiających, ale nie odczytał w ich konwersacji nic zbereźnego. Jednak ta
sytuacja bardzo go bawiła, dlatego postanowił podjudzać swojego przyjaciela.
— Wyglądają tak, jakby chcieli się na
siebie rzucić, prawda? — zapytał ironicznie.
— Dlaczego w ogóle cię to obchodzi? —
zapytała Pansy, spoglądając za siebie, aby zrozumieć co ich tak zainteresowało.
— To tylko Granger.
Blaise nie mógł się powstrzymać i
jęknął.
— Słucham? — wymamrotał Draco, patrząc
na przyjaciółkę. — To… to nie tylko Granger.
— Dlaczego nie? — dopytywała
dziewczyna, wkładając marchewkę do ust i przeżuwając.
— Ponieważ — zatrzymał się na chwilę,
szukając w głowie argumentów i otwierając szeroko oczy. — Ona… ona to robi,
żeby mnie sprowokować.
Wreszcie coś się wyjaśniło.
— Dlaczego miałaby rozmawiać z
Thomasem, żeby ciebie sprowokować?
— Dlatego, Blaise — odpowiedział Draco
takim tonem, jakby jego przyjaciel był idiotą. — Wczoraj powiedziałem Granger,
że nikt nie mógłby kiedykolwiek pokochać jej dużej głowy i bujnej fryzury. Ona
chce udowodnić, że jestem w błędzie.
Merlinie.
— Dlaczego to zrobiłeś?
— Ponieważ — zaczął, pochylając się do
przodu, jakby szykował się do tyrady. — To cholernie prawdziwe. Jak nisko
trzeba upaść, żeby zakochać się w Hermionie Granger? Tylko dlatego, że jest
mądra i nawet da się na nią patrzeć? Kto by kiedykolwiek tego chciał? To
obrzydliwe.
Oczy Blaise’a spojrzały na Pansy,
która po raz pierwszy w życiu, wyglądała tak, jakby coś zrozumiała. Rozbawienie
rozpromieniło jej ponurą twarz i była to bardzo przyjemna odmiana.
Uśmiechnęła się.
— Tak. Jak nisko trzeba by upaść? Cóż,
może właśnie dlatego w ten weekend Granger idzie do Hogsmeade z Łasicem.
Na chwilę zapadła cisza.
— Ona… ona co robi?
— Tak — odpowiedziała dziewczyna. —
Słyszałam to od Dafne, która jest jego partnerką na zaklęciach. Najwyraźniej to
ich pierwsza randka.
Kiedy wypowiedziała słowo „randka”,
twarz Draco zrobiła się fioletowa.
— Okay — powiedział Blaise, wstając. —
Draco, może wrócimy do pokoju wspólnego?
Jednak jego przyjaciel nie
odpowiedział na pytanie, tylko wstał i szybko wybiegł z Wielkiej Sali.
Pansy zerknęła na Blaise’a.
— Myślisz, że on już wie?
— Nie — odpowiedział. — Dajmy mu
jeszcze dwa miesiące i słuchajmy jak krzyczy ze złości.
~*~*~*~*~*~
— Blaise Zabini! — ktoś krzyknął za
nim na korytarzu.
Ślizgon jęknął w odpowiedzi, czekając
na Draco, który ponownie rozpocznie tyradę o Granger. Jednak zatrzymał się i
odwrócił, zdając sobie sprawę z tego, że to nie był głos jego kumpla.
To był damski głos.
Na środku korytarza na trzecim piętrze
stała Hermiona Granger z rękami założonymi na piersi. Patrzyła na niego ze
złością wyglądając jak wściekły kot.
Blaise szybko pojawił się obok niej.
— W czym mam ci pomóc, panno Prefekt
Naczelna?
Zmrużyła oczy.
— Jesteś najlepszym przyjacielem
Malfoya, prawda?
Mój Boże.
— Cóż, nie zaplatamy sobie nawzajem
włosów, jednak zapewne nie o to ci chodzi, ale tak jestem. Dlaczego pytasz? Co
ten drań ci zrobił?
Hermiona omal nie warknęła.
— Ten… ten arogancki sukinsyn czekał
rano na Rona przed naszym pokojem wspólnym i pogratulował mu bycia kochankiem
szlamy i obniżenia jego, niepokojąco już, niskiego statusu czystej krwi.
Blaise pozwolił sobie na cichy jęk.
— Słuchaj, Granger, Draco dowiedział
się, że ty i Łasic się spotykacie, jak to mówią…
— Ale to nieprawda! — zawołała. — Ron
i ja jesteśmy jak rodzeństwo. My nigdy nie moglibyśmy… to obrzydliwe.
Chłopak westchnął. Och Pansy, ty
podstępna diablico.
— Hogwart jest jak młyn, tutaj plotki
powstają bardzo szybko.
Hermiona przewróciła oczami.
— Niezależnie od tego, czy to prawda,
Malfoy nie miał prawa mówić takich rzeczy.
— W zasadzie Draco nie miał prawa
powiedzieć dziewięćdziesięciu procent swojej przemowy. Ale nic by go przed tym
nie powstrzymało.
— Dlaczego w ogóle go to obchodzi? —
wybuchła. — Przecież to nie jego sprawa.
— Ale, panno Granger, musisz
zrozumieć, że w świecie Draco wszystko dotyczy jego osoby.
— Po prostu powiedz mu, żeby się
odwalił — warknęła.
— Możesz powiedzieć mu to sama, jeśli
tak bardzo ci na tym zależy — powiedział Blaise, odwracając się na pięcie i
odchodząc.
— Nie zależy mi! — krzyknęła za nim.
— Teraz dopiero się zacznie —
wymamrotał sam do siebie.
~*~*~*~*~*~
— Nigdy nie zgadniecie, na kogo
dzisiaj wpadłem — powiedział Blaise do grupy uczniów siedzących przy kominku.
— Kogo? — zapytała Pansy, spoglądając
znad Proroka Codziennego.
— Hermionę Granger.
Zabini domyślał się, że gdyby Draco
był w innym pokoju, zapewne rozbiłby ścianę, żeby dołączyć do tej rozmowy.
Tymczasem blondyn spojrzał w górę tak szybko, że o mało nie złamał sobie karku.
— Mól książkowy? Czego chciała?
— Chciała pomówić o tobie — odpowiedział
chłopak, siadając na kanapie i czekając na reakcję swojego kumpla.
Szczęka Draco opadła, jego szare oczy
rozszerzyły się lekko i Blaise mógł przysiąc, że widział niebezpiecznie
pulsującą żyłę na szyi arystokraty.
— Co o mnie?
Nonszalancja w głosie Dracona brzmiała
naprawdę żałośnie.
Zabini spojrzał na swoje paznokcie,
zanim udzielił odpowiedzi.
— Coś o tym, że jest zła, bo
krzyczałeś na jej chłopaka.
Czyżby na twarzy Malfoya pojawiło się…
rozczarowanie?
— Ale, kurwa, należało mu się! —
oznajmił podniesionym głosem.
Blaise uśmiechnął się lekko.
— Stary, gdybyś ją widział. Była
bardzo zła. Rzucała mordercze spojrzenia, krzyczała i trochę się zaczerwieniła.
Draco strzelił uszami.
— Naprawdę?
Zabini skinął głową, robiąc poważną
minę.
— Wyglądała jak naprawdę zły kot.
Wszystko przez ciebie. Gościu, ona po prostu pragnie ciebie dopaść.
Malfoy szybko zamrugał, a jego oddech
przyspieszył.
— Aby rozerwać cię na strzępy —
wyjaśnił Ślizgon.
— Najpierw musiałaby mnie złapać —
mruknął arystokrata, zanim wstał i wyszedł z pokoju wspólnego.
Pansy zerknęła na Blaise’a.
— To było trochę brutalne.
Wzruszył ramionami w odpowiedzi.
— Ja po prostu staram się przyspieszyć
nieuniknione.
— To znaczy? — spytała, przerzucając
stronę magazynu.
Odetchnął głęboko.
— Wpadną na siebie na pustym
korytarzu, będą źli, zaczną wrzeszczeć i skończą uprawiając namiętny seks przy
ścianie. Takie życie.
Dziewczyna zamrugała kilka razy.
— Cóż, myślę że to mało prawdopodobne.
Blaise odchylił się do tyłu na
kanapie.
— To tylko kwestia czasu.
~*~*~*~*~*~
Kilka tygodni później Blaise siedział
w pokoju wspólnym, próbując dokończyć esej z transmutacji. Miał napisane dwa
cale, kiedy Draco stanął tuż przed nim.
Spojrzał w górę, nie ukrywając szoku.
Jego przyjaciel dyszał, miał szaty w nieładzie i w ogóle cholernie źle
wyglądał.
To oznaczało tylko jedno.
— Która była szczęśliwą wybranką? —
zapytał Blaise, kończąc pisać zdanie.
Zapadła cisza. Znowu spojrzał w górę i
zauważył, że Draco kręci głową.
— Aż tak źle było? Co zrobiła, ugryzła
cię w penisa?
— To była Granger — prychnął blondyn,
mrugając nerwowo okiem podczas wypowiedzi.
Blaise upuścił pióro.
— Słucham?
Malfoy podszedł do stołu i usiadł
naprzeciwko kumpla.
— Pieprzyłem się z Granger.
Zabini omal nie krzyknął z radości.
— Jak do tego doszło? — dopytywał.
Książę Slytherinu prawie warknął.
— Nie uwierzysz… ta jebana dziwka…
kłóciliśmy się…
— Czekaj — przerwał mu Blaise. —
Byliście w pustym korytarzu?
Draco zamrugał.
— Tak.
— Mów dalej — poprosił, uśmiechając
się.
— W każdym razie — blondyn
kontynuował, trzęsąc się z nerwów. — Ona kurwa… ona po prostu podeszła do mnie.
A ja… co miałem zrobić?
— Może nie przelecieć jej? —
zasugerował, cicho śmiejąc się z zawirowań kumpla.
— Ona… ona była na mnie… ja nie
mogłem…
Dobra, Blaise, pociesz biednego
faceta.
— Cóż, oczywiście, że nie mogłeś —
odpowiedział.
Na chwilę zapadła cisza.
— Jak było? — zapytał Zabini, nie
mogąc się powstrzymać.
Draco spojrzał na niego z
niedowierzaniem.
— To… to Granger, ta cholerna
świętoszka… jak myślisz, że było?
— Prawdopodobnie niesamowicie —
oświadczył Ślizgon, wzruszając ramionami. — Jak to bywa z cichymi myszkami.
Malfoy nic nie odpowiedział. Brawo, Granger.
— Czy masz zamiar znowu ją przelecieć?
— zapytał Blaise, starając się nie roześmiać na widok zmieszanej twarzy
Malfoya.
— Stary, jak możesz nawet o to pytać?
Wzruszył ramionami.
— Nigdy nie wiadomo.
Draco pokręcił głową tak energicznie,
że to naprawdę cud, że nie złamał sobie karku.
— Muszę wziąć zimny prysznic. Nadal
czuję jej ręce, Blaise.
— Więc idź wziąć prysznic — mruknął
Zabini z kamienną twarzą. — Albo znowu ją przeleć.
— Och, spierdalaj — odpowiedział
Draco, zanim skierował się do dormitorium.
Blaise nie mógł się powstrzymać od
śmiechu, kiedy uzmysłowił sobie, jak bardzo przewidywalny jest jego przyjaciel.
Jednak jego dobry humor zniknął, kiedy spojrzał w dół i zorientował się, że gdy
upuścił pióro, rozlał atrament na swój esej.
Tak ciężko było być Blaise’em Zabinim.
~*~*~*~*~*~
Było już po północy. Blaise po
imprezie dla drużyn quidditcha przebywał w swoim dormitorium i całował szyję
pięknej Krukonki z szóstego roku, o którą długo zabiegał.
— Blaise — zamruczała, wyginając szyję
ku niemu.
— Tak, kochanie? — wyszeptał, a jego
ręce zaczęły pieścić jej nogi i podwijać sukienkę ku górze.
Wtedy rozległo się pukanie.
— Zignoruj to — szepnął, przyciskając
ją do ściany.
— Blaise! — zawołał głos z korytarza,
uderzając pięścią w drzwi. — Wiem, że tam, kurwa, jesteś.
— Przysięgam na Założycieli… —
wymamrotał Zabini, zanim krzyknął: — Draco, to nie jest dobry moment!
— Otwórz te drzwi, sukinsynu!
Blaise podświadomie uderzył się w
twarz, zanim odsunął się od dziewczyny i jęknął.
— Daj mi sekundę — mruknął,
przesuwając się do drzwi. Gdy je uchylił, zauważył bladą twarz Dracona Malfoya.
— Stary — wymamrotał. — Jestem trochę
zajęty.
Arystokrata nawet nie pozwolił mu
skończyć wypowiedzi i bez pardonu wszedł do pomieszczenia. Krukonka jęknęła z
przerażenia i spojrzała na Blaise’a.
— Może powinnam już iść.
— Nie! — zawołał, ale jej już nie
było.
Wkurzony, odwrócił się do Draco.
— Mógłbym cię teraz wykastrować.
— Znowu przeleciałem Granger — mruknął
blondyn, całkowicie ignorując komentarz kumpla.
— Dlaczego, kurwa, myślisz, że mnie to
interesuje? — zagaił Zabini. — Przeleciałeś ją ponownie. Wielka sprawa.
— To jest wielka sprawa! — krzyknął
blondyn. — To Granger! Z jej włosami, jej pięknymi oczami i jej głupim śmiechem
i…
— Jesteś najbardziej tępą osobą jaką
kiedykolwiek spotkałem — mruknął Blaise po prostu. — Czy kiedykolwiek w swoim
życiu czułeś jakieś emocje?
— Teraz je czuję — odpowiedział. — Coś
dziwnego się dzieje w moim żołądku, kiedy ją widzę. To… ciepło? Tak myślę.
— Ty palancie — prychnął Blaise. —
Jesteś w niej zakochany. To jest to. Wielka tajemnica.
Nigdy nie widział tak szybko
opadającej szczęki.
— Ja… ja nie jestem w niej zakochany!
To… to bluźnierstwo!
— Draco, nie ma dnia żebyś o niej nie
wspomniał. Gdybym dostawał galeona za każdym razem, kiedy powiesz jej imię,
byłbym bogatszy od mojej matki.
— To nie jest miłość, to nienawiść!
— Cienka linia — powiedział Blaise. —
A teraz, ponieważ jesteś draniem i zrujnowałeś mój wieczór, wynoś się stąd i
poradź sobie sam ze swoimi uczuciami.
Boże, Blaise nienawidził swojego
życia.
~*~*~*~*~*~
— Ten stół stanie w płomieniach, jeśli
będziesz tak intensywnie się na niego gapił — miesiąc później powiedziała Pansy
do Draco na kolacji.
Blaise nawet nie musiał patrzeć, żeby
wiedzieć, o co jej chodzi. Mimo że Draco nie powiedział mu nic więcej, bardzo
dobrze wiedział, że Książę Slytherinu i Księżniczka Gryffindoru nadal się
bzykają. Znikanie w środku nocy, gorsze oceny i lekki rumieniec, który pojawiał
się na twarzy Granger za każdym razem, gdy patrzyła na Draco, wiele mówiły.
— Czy pogodziłeś się już ze
swoimi uczuciami? — zapytał Zabini cierpliwie, jakby zwracał się do dziecka.
— Ja nic do niej nie czuję — mruknął
blondyn, patrząc w dół.
— Wiesz, zaczynam mieć tego dość —
oświadczył jego kumpel, odgryzając kawałek mięsa.
— Czego?
— Ciebie — odpowiedział, wskazując na
Dracona widelcem. — Przez wiele lat nie byłeś w stanie skupić się na niczym
innym, tylko na tej dziewczynie, zakochałeś się w niej, a teraz kiedy się z nią
bzykasz, nie potrafisz uzmysłowić sobie, że może, oczywiście teoretycznie, jest
między wami coś więcej.
— Nigdy nie mógłbym czuć do niej
czegoś więcej — warknął Malfoy. — Nie ma znaczenia to, że jest inteligentna i
zabawna, i ładna. To znaczy, to że ona tak na mnie patrzy… Ja nie mogę… Nie
zależy mi na Hermionie Granger.
W tym momencie miarka się przebrała.
Przez wiele lat, LAT, cierpliwie
wysłuchiwał narzekań swojego najlepszego przyjaciela na tą dziewczynę. Nie
negował ich. Po prostu słuchał. A w zamian za to, został kompletnie
zignorowany. Krzyczał. Rozlał atrament na swój esej. Nie mógł przespać się z
piękną Krukonką.
To było cholernie trudne.
Wszystko z powodu Draco Malfoya, który
nie potrafił zrozumieć, że jego serce nie zostało wykonane z żelaza.
Blaise wstał, myśląc jedynie o swoim
celu, przełożył nogi przez ławkę i pomaszerował w stronę stołu Gryffindoru.
— O nie — usłyszał za sobą szept
Pansy, ale nie zatrzymał się.
Po prostu szedł przed siebie,
zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów obecnych w Wielkiej Sali. Jednak
nie przejmował się tym. Przed oczami miał tylko jedną osobę.
Hermionę Granger.
Skierował się ku niej. Kiedy mijał
Gryfonów, zapadła cisza.
Nagle zrozumiała, że coś się dzieje i
zerknęła w górę. Spojrzała mu prosto w oczy i uniosła brew.
— Blaise, co ty ro…
Nie pozwolił jej dokończyć.
— Robię to dla twojego dobra.
Potem schylił się, objął ją w pasie,
podniósł do pozycji stojącej i pocałował. Ledwo zdążył nacieszyć się chwilą i
poczuć jakąkolwiek reakcję z jej strony, kiedy ktoś szarpnął go do tyłu,
obrócił i uderzył w twarz.
— Ty skurwysynie! — wrzasnął Blaise,
dotykając swój zakrwawiony nos.
— Nie dotykaj jej, draniu! — krzyknął
Draco, trzymając uniesione pięści.
W Wielkiej Sali zrobiło się bardzo
cicho.
Zabini zrobił kilka kroków do przodu.
— Dlaczego cię to obchodzi? Myślałem,
że to kompletne przeciwieństwo tego, co robisz.
Blondyn zamrugał kilka razy. To było
bolesne dla Blaise’a patrzeć jak do jego przyjaciela dociera sens jego słów.
Pięści chłopaka obniżyły się bardzo powoli, przeszedł kilka kroków do tyłu i
niemal wybiegł z Wielkiej Sali.
Zabini wziął kilka głębokich oddechów,
zanim wyjął różdżkę i wskazał nią swój nos.
— Episkey
— mruknął, czując ulgę.
Potem zwrócił się do Granger.
Biedna dziewczyna patrzyła przed
siebie z przerażeniem. Jej twarz była biała, cała się trzęsła i mógł przysiąc,
że zauważył łzy w jej oczach.
— Kochasz go? — zapytał prawie
bezgłośnie.
— Ja… ja nie wiem — odparła szybko,
mrugając przy tym.
— No nie, teraz ty! — jęknął.
Podszedł bliżej i wziął ją za ręce.
Potem uklęknął na jednym kolanie. Strach w oczach Hermiony zamienił się w
przerażenie.
— Blaise, co ty robisz…
— Hermiono Granger — zaczął, ignorując
spojrzenia i szepty wokół nich. — Nie znam ciebie zbyt dobrze. Wydajesz się
miła. Bardzo chciałbym poznać cię lepiej. Może nawet pokochać? W jakiś sposób
ty i Draco trafiliście na siebie i zakochaliście się w sobie. Tak, to prawda.
Wiem, że Draco cię kocha, bo mówi o tobie przez cały cholerny czas. Wiem, że ty
także go kochasz, bo jestem dobry w odczytywaniu ludzkich emocji, tak samo jak
ty jesteś dobra w czytaniu książek. Teraz także odczytuję twoje emocje. Kochasz
tego drania, chociaż nie mogę zrozumieć dlaczego.
Zamrugała kilka razy.
— Ja… ja się boję.
— Ale to nieważne — odpowiedział
szybko. — Ponieważ ten chłopak jest dla ciebie wszystkim. Ciesz się, że nie
musiałaś ciągle wysłuchiwać jego tyrad o tobie, które wygłaszał przez wiele
lat, próbując zrozumieć swoje uczucia do ciebie.
Wziął głęboki oddech.
— Więc Hermiono, dlatego że Draco
Malfoy jest ciotą, będziesz musiała być tą, która powie mu prawdę. I szczerze
mówiąc, mam gdzieś to, w jaki sposób poradzi sobie z tą wiadomością. Hermiono Granger,
błagam cię, uwolnij mnie od niego. Bądź moją wybawicielką. Proszę cię.
Przez chwilę nic nie mówiła, tylko na
niego patrzyła. Potem powoli skinęła głową.
— Porozmawiam z nim.
Blaise wstał z klęczek, zanim
skończyła zdanie. Puścił jej ręce, uniósł pięści nad głowę w geście zwycięstwa
i wydał okrzyk radości.
Tyle cholernych lat na to czekał.
Wolność. Dzięki Merlinowi i Założycielom, wreszcie był wolny.
~*~*~*~*~*~
— Blaise, myślisz, że Hermionie
spodoba się ten smoking?
— Draco, to twój ślubny smoking. Wątpię,
że cię rzuci przez twój strój.
— Ale, chodzi mi o to, czy jej się
spodoba? Czy naprawdę jej się spodoba? Ja po prostu chcę, żeby jej się
spodobał…
— Draco, PRZYSIĘGAM NA BOGA…
Naprawdę ciężko było nim być.
____________________
Witajcie :) W to niedzielne popołudnie publikuję miniaturkę, którą tłumaczyłam przez kilka dni. Jest trochę inna od tych, które sama tworzę, ale ma w sobie coś fajnego. Kiedy przeczytałam oryginał, stwierdziłam, że to dobra odskocznia od codzienności. Możliwe, że potrzebowałam weny do pisania LML, ale na razie rozdziału nie dokończę, bo mam w planach publikację dwóch zimowych miniaturek (to też tłumaczenia), które zapewne przypadną Wam do gustu :)
Piszcie co myślicie o miniaturce. Każdy komentarz mnie ucieszy :)
Przy okazji dziękuję za ponad 100 tys wyświetleń ❤❤
Przy okazji dziękuję za ponad 100 tys wyświetleń ❤❤
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Siedzę na zajęciach, walcząc ze snem i próbuję się skupić, gdy dostaję wiadomość - miniaturka opublikowana.
OdpowiedzUsuńPrzybiegłam więc przeczytać!
Trudno było mi ukryć śmiech - jest lekka, zabawna i co najważniejsze humor jest nie wymuszony!
Lubię Zabiniego i Parkinson w ich rolach tutaj. Biedny Blaise - bycie przyjacielem Draco musi być męczące! Zwłaszcza, że i jego myśli zaprzątnięte były uroczą Krukonką (Luną, prawda?).
Uciekam dalej na zajęcia!
Pozdrawiam ciepło!
PS. Więcej takich tłumaczeń i takich miniaturek z takim humorem! <3
Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w zajęciach :D
UsuńFajnie, że się podobało. Ja najbardziej lubię w tej miniaturce Blaise'a, a szczególnie jego docinki :D
To dopiero początek. Mam w planach kilka miniaturek :)
Pozdrawiam
Bardzo przyjemna i miło się ją czytało. Przede wszystkim lekko. Zawsze lubiłam Blaisea. Taki płomyczek dobra :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam
KH
Miło, że się podobało. Ta miniaturka właśnie taka miała być: przyjemna i lekka :)
UsuńPozdrawiam
Kochana! Miniaturka ciekawa, zabawna, ale jak dla mnie czasami za bardzo brutalna :) Blaise Zabini nie ma łatwo.. Często się tak zdarza, że z nienawiści do zakochania tylko jeden krok :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję :) o tak czasem jest zbyt... dosadna, ale nadrabia ogólnym humorem :D
UsuńPozdrawiam
No to było cudowne *.*
OdpowiedzUsuńale przerażająco trudno być Blaisem xd
Dziękuję super, że się podobało :)
UsuńOj tak, Blaise ma ciężki żywot :D
To mój pierwszy tekst Dramione od...ponad pół roku. Jak się cieszę, że w końcu mogłam przeczytać coś, co przypomni mi o tej chorej miłości do fanfiction.
OdpowiedzUsuńMimo, że naprawdę uwielbiam otwartość twórcy, niektóre wulgaryzmy mi przeszkadzały, ale tak poza tym, miniaturka była świetna! Lekka i zabawna, stęskniłam się za tym innym światem, widzianym naszymi oczami.
Chyba czas powrócić, nadrobić wszystko. Mój entuzjazm po przeczytaniu tego jest nie do opanowania.
Pozdrawiam serdecznie!
Letothers.blogspot.com
omg jaki zaszczyt :)
UsuńJa nie lubię wulgaryzmów w tekście, ale niestety tutaj nie dało się ich uniknąć :/ Cieszę się, że Ci się podobała :)
Pozdrawiam
Genialna miniaturka. To okrutne, ale niezwykle skomplikowane życia Blaise'a co chwilę sprawiało, że wybuchałami śmiechem. Dziękuje za umilenie mi ostatnich minut dzisiejszego dnia. Serdecznie pozdrawiam W.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)
UsuńPozdrawiam
Haha, no piękna! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała, ja nie wiem, skąd wszyscy biorą tak świetne teksty, ja mam tego pecha, że zwykle trafiał na coś słabego... :/ Chociaż ostatnio przeczytałam świetną miniaturkę Harrmione. Wzruszająca, subtelna i w ogóle cud, miód!
Wracając jednak do tłumaczenia: jak zwykle świetnie. Tekst spójny, ładny i doskonale oddałaś humor!
Oczywiście jestem mega szczęśliwa, że była w nim szczęśliwa końcówka <3!
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny na pisanie, chęci na tłumaczenie oraz czasu na to wszystko!
Charlotte
Ja podobno mam do tego dar, nie wiem ile w tym prawdy :) O Harmione, chętnie bym przeczytała ;)
UsuńFajnie, że się podobało ;)
Pozdrawiam
Miniaturka jest bajeczna (no w końcu beta też udana XD). Jest śmieszna, lekka i naprawdę... urocza? Nie wiem, ale mniejsza o to. Wiesz, że ja kocham wszystko, co napiszesz, ale to miniaturka to mój faworyt. Nawet od MM! Ostatni scena: Draco i Blaise i smoking. Powinien postać taki parring. Ale bym czytała, hihih.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie więcej takich miniaturek i życzę powodzenia :D
FinDuMonde
Dziękuję beto :D fajnie, że się podobała, bo właśnie taka miała być.
UsuńOstatnia scena zapewne doprowadziła Blaise'a do rozstroju nerwowego :D
Pozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńZawitałam i ja, bo tak fajnej miniaturki nie mogłam przegapić. Jest genialna! Prosta, lekka i przezabawna! I to tradycyjne zdanie wypowiadane przez Zabiniego, gdy ubolewa nad tym, jak ciężko być nim :D
Uśmiałam się 😂 i chcę więcej!
Jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę!
I jeszcze genialna końcówka, która wymogła na mnie jeszcze większego uśmiechu :D
Więcej takich poproszę :D
Podsumowując: Padłam, leżę i nie wstaję.
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Fajnie, że wpadłaś :D Miło, że się podobało, właśnie o to chodziło :)
UsuńJestem w trakcie tłumaczenia kolejnej miniaturki, trochę w innym stylu, ale może też się spodoba ;)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Ech, naprawdę nie jest łatwe bycie Blaisem Zabinim, kiedy ma się za przyjaciela męską wersję królowej dramatu. Najlepszego przyjaciela, dodajmy, a to do czegoś zobowiązuje, niestety.
OdpowiedzUsuńTrzeba przynajmniej udawać, przekonująco, empatię, uwagę i zrozumienie. O ile to wszystko nie jest wcale takie łatwe, o tyle sama przyjaźń i pomocna dłoń (choćby po to, aby nie oszaleć) już nie jest w żaden sposób udawana.
Patos i emfaza Draco, kiedy wygłasza swoje wszystkie tyrady dotyczące Granger, są przezabawne dla nas, czytelników, ale z pewnością mogą doprowadzić do przedwczesnej siwizny i desperacji jego przyjaciela ;)
Na szczęście Blaise jest wytrwały, odporny psychicznie i szalenie wręcz cierpliwy, do czasu jednak, gdyż jest tylko człowiekiem (i czarodziejem, ale wciąż jedynie człowiekiem). Co prowadzi nas do najlepszej i najbardziej zabawnej sceny tej miniaturki, czyli interwencji Blaise'a u źródła, czytaj: Hermiony Granger vel osoby, przez którą czy też dzięki której Draco Malfoy stał się królową dramatu xD
Zabawne, lekkie, wnoszące odrobinę świeżości z uwagi na nieco inne podejście do tematu dramione. Idealne do kawy i rogalików z konfiturą z róży. Pozdrawiam :)
Margot
To prawda, Blaise nie ma łatwego życia, a Draco jest rzeczywiście typową drama queen :D No ale samozaparcie i wszech obecna ironia pozwalają mu przetrwać te tyrady blondasa na temat Hermiony.
UsuńKońcowa scena to taka wisienka na torcie :D
Dziękuję, miło, że się podobało
Pozdrawiam