sobota, 6 lipca 2019

Piękna i bestia: Rozdział 8


Chociaż Hermiona cieszyła się, że leży we własnym łóżku, nie mogła zasnąć. Jasne, udało jej się przysnąć na kilka godzin, ale śniła głównie o wilkach, pościgu i krwi. Poddając się zupełnie, Hermiona zrzuciła z siebie kołdrę i wstała z łóżka o piątej rano.
Ponieważ miała jeszcze siedem godzin do wizyty w rezydencji Malfoyów, postanowiła coś ugotować.
Najpierw przygotowała śniadanie składające się z jajecznicy z bekonem, kiełbasą i ziemniakami okraszonymi cebulką oraz tostów i świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego. Ale nawet gdy już zjadła i posprzątała, miała jeszcze jakieś sześć godzin wolnego.
Warcząc, zdecydowała się upiec kilka ciastek. Przypomniała sobie, że w Hogwarcie Draco często dostawał paczki od rodziców i był strasznym łasuchem. Może przyniesienie zrobionych przez nią czekoladowych łakoci poprawi jego nastrój.
Upiekła pięć tuzinów, odkładając na bok dwa dla Draco, jeden dla Harry’ego, jeden dla Rona i ostatni dla siebie.
Pozostało jeszcze trochę czasu, więc zdecydowała się także na szarlotkę.
Myślała, gdy ciasto się piekło. Głównie o klątwie i o tym, co mogłoby ją przerwać. Malfoy wspomniał, że czarownica, która ją rzuciła, powiedziała, że zachował się jak bestia, więc przemieniła go w jedną z nich. Może wystarczy bycie miłym? Nie, to byłoby zbyt proste i nawet ktoś taki jak Draco Malfoy mógłby udawać dobroć, gdyby chciał. Chociaż musiałoby to być autentyczne. Będzie musiała przyjrzeć się klątwom, które skupiają się na zmianie osobowości.
Zaciekawiło ją także to, w jaki sposób Draco zdołał przebić się przez barierę przy drzwiach. Czy nadal będzie mógł to robić? A może została rzucona ponownie? Sprawdzi to dzisiaj, gdy go odwiedzi.
Kiedy jej różdżka zabrzęczała, informując, że ciasto było już gotowe, wyciągnęła je z piekarnika, by ostygło, po czym zaczęła się przygotowywać do wyjścia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Draco chodził po holu, czekając, aż pojawi się Hermiona. Wiedział, co może jej „dać”, dlatego nie mógł się doczekać, aby ją zobaczyć.
Usłyszał głośne pyknięcie, będące znakiem aportacji i czekał aż otworzą się drzwi.
— Mam coś dla ciebie — powiedzieli jednocześnie.
Hermiona zachichotała niezręcznie.
— Mogę pierwsza? Nie chcę, żeby zaschły, nawet jeśli rzuciłam na nie zaklęcie świeżości.
Draco z ciekawością przechylił głowę, po czym przytaknął. Hermiona wyciągnęła dwa pojemniki ze swojej torebki na łańcuszku, a potem je powiększyła. Podniosła pokrywkę i zapach czekolady wypełnił jego zmysły.
— Miałam rano trochę czasu, więc postanowiłam coś upiec. Dwa tuziny czekoladowych ciasteczek i szarlotkę — powiedziała. — W podziękowaniu… za wczorajszą kolację.
Podała pojemniki Draco, który wziął je w swoje gigantyczne łapy.
— Dziękuję — odpowiedział, unikając jej wzroku.
Wózek natychmiast zatrzymał się obok niego, a pani Malfoy powiedziała:
— Daj mi je, zajmiemy się tym później, a teraz może pokażesz pannie Granger jej niespodziankę?
— Och, tak. Jej niespodzianka — zaczął, ostrożnie kładąc pojemniki obok delikatnego czajnika. Kiedy wózek odjechał do kuchni, Draco skinął głową. — To… Zapraszam za mną.
Hermiona podążyła za nim, dopóki nie zmęczyło ją gapienie się na jego plecy, więc zrobiła kilka szybkich kroków, by go dogonić.
— Nie wydaje mi się, żebym wcześniej była po tej stronie dworu — powiedziała, rozglądając się po obrazach, posągach i innych rzeczach ukrytych w skrzyniach.
— To skrzydło… Cóż, należało do mojego ojca — stwierdził Draco. — Nie schodzimy tu często, chyba że czegoś potrzebujemy.
Hermiona skinęła głową, zatrzymując się przed bardzo wysokim oknem, by spojrzeć na ogród Malfoyów. Zarósł chwastami i winoroślami, ale kilka szybkich zaklęć mogłoby to naprawić.
— Granger — zawołał Draco, stając przed parą podwójnych drzwi.
Podeszła do niego z ciekawością wyrytą na twarzy. Chciała sięgnąć za klamkę, ale Draco powstrzymał ją, kładąc łapę na jej ramieniu. Uniosła brew.
— Eee… zamknij oczy. W końcu to niespodzianka — powiedział.
Hermiona prychnęła, ale gdy zamknęła powieki, na jej ustach pojawił się uśmiech.
Draco pomachał ręką przed jej twarzą, aby się upewnić, że naprawdę są zamknięte. Gdy był pewien, otworzył drzwi, które jęknęły i zaskrzypiały.
— Jeszcze nie otwieraj — nakazał, widząc, że miała zamiar spojrzeć i zapytać. Chwycił ją za ręce, by wciągnąć do środka, po czym cofnął się, stając za nią i prowadząc na środek pomieszczenia. — Jedna sekunda.
Hermiona zachichotała, kładąc ręce na biodrach.
— Lepiej, żeby było warto.
Nawet mając zamknięte oczy, mogła stwierdzić, że pokój, w którym się znajdowali, był ciemny… to znaczy dopóki Draco nie odsłonił zasłon i nie poczuła słońca na swej skórze.
— Już? — zapytała.
— No dobrze… teraz — powiedział Draco, patrząc na nią, by zobaczyć jej reakcję.
Hermiona otworzyła oczy i jęknęła. Przy ścianach wysokich na trzy piętra stały regały pełne książek. Półki rozciągały się na ponad siedem stóp i wszystkie były wypełnione po brzegi.
— To… to twoja biblioteka? — prawie pisnęła.
Draco skinął głową.
— Tak.
— Przeczytałeś stąd wszystko? — spytała zaciekawiona, podchodząc do najbliższej półki z książkami, przeglądając tytuły.
Wzruszył ramionami i odpowiedział:
— Nie wszystko, ale większość. Nie miałem zbyt wiele zabawek, więc spędzałem sporo czasu na czytaniu.
Szedł za nią, gdy rozglądała się po półkach.
— Zakładam, że są podzielone na różne działy? — zapytała.
W odpowiedzi Draco wskazał ścianę po prawej stronie.
— Tu znajduje się czarodziejska literatura, a tam — wskazał kolejną — mugolska.
Oczy Hermiony rozszerzyły się.
— Masz mugolskie książki?
Draco wzruszył ramionami.
— Książka to książka. Mugolskich nie bierzemy zbyt dosłownie, po prostu cieszymy się z tego, jakie są. Mamy też tomy w różnych językach, takich jak łacina, niemiecki, hiszpański, grecki.
— A co z książkami o magii? Czarach, klątwach i tym podobnych? — spytała.
Draco zabrał ją na tył pomieszczenia. Od razu poczuła zmianę energii.
— Tutaj przechowujemy nasze magiczne księgi… moje ze szkoły lub zawierające czarną magię. A te w szklanej gablocie — powiedział, wskazując na zamkniętą półkę — są niebezpieczne. Aby się do nich dostać, trzeba trochę powalczyć — poinformował.
Hermiona klęknęła przed regałem, próbując przeczytać tytuły, ale większość była w języku, którego nie znała. Położyła dłoń na szkle, czując siłę magii. Zerknęła na Draco, zanim wstała.
— Dlaczego mi to pokazujesz? Czy to oznacza, że mogę wreszcie zacząć poszukiwania w twojej bibliotece? — zapytała, starając się nie wyglądać na podekscytowaną tą perspektywą.
Draco skinął głową.
— Tak. Właściwie daję ci pełny dostęp do wszystkiego, co się tutaj znajduje. Jeśli chciałabyś przejrzeć książki z zamkniętego regału, powiedz tylko słowo, a powiem ci, jak się tam dostać. Ale jest haczyk.
Uniosła brew.
— Och? Jaki?
— Będziesz jeść ze mną kolacje, za każdym razem, gdy będziesz przychodzić do biblioteki — powiedział. Gdy otworzyła szeroko oczy, dodał: — To pomysł matki.
Była tym zaskoczona.
— Och… dobrze, zgadzam się.
Draco przytaknął, gdy Hermiona wróciła do przeglądania regałów.
W bibliotece znajdowały się miękkie krzesła i Draco siedział na jednym, obserwując, jak Hermiona wyciągała książki z półek i układała na pobliskim stole, dopóki się nie znudził i nie wyciągnął losowej książki, by zacząć czytać. Kiedy stos Hermiony urósł na niemal trzy stopy, spojrzała na niego z zakłopotaniem.
— Wydaje mi się, że na razie tyle wystarczy.
Draco zamknął książkę, którą czytał i parsknął śmiechem.
— Czy potrzebujesz pomocy w poszukiwaniach?
— Tak, ale najpierw chciałam sprawdzić pewną teorię — powiedziała.
Teraz to on uniósł brew.
— Och. Jaką teorię?
Hermiona usiadła obok niego na sąsiednim krześle.
— Wczoraj udało ci się przebić przez osłony i opuścić dwór, by mnie uratować. Czy od tamtej pory próbowałeś wyjść poza dwór, aby sprawdzić, czy znowu wróciły na swoje miejsce?
Draco potrząsnął swoją owłosioną głową.
— Nie. Przyzwyczaiłem się do tego, że po prostu nie wychodzę z dworu i nawet nie przyszło mi do głowy, że mógłby wyjść. Chociaż — zaśmiał się z goryczą — nie chodzi o to, że nie chciałbym pójść gdziekolwiek, nawet gdybym mógł. Ale gdyby ktoś mnie zobaczył w takim stanie, doszłoby do masowej histerii.
— Zawsze możesz spróbować wyjść do ogrodu — zasugerowała Hermiona. — Aby pooddychać świeżym powietrzem i spojrzeć na coś innego niż te cztery ściany.
— W dworze jest więcej niż cztery ściany, Granger — powiedział nonszalancko.
Hermiona przewróciła oczami.
— Wiesz, co mam na myśli. — Wstała i zaczęła iść w kierunku drzwi. Spojrzała za siebie i zobaczyła, że Draco wciąż siedział na krześle, patrząc na nią z dezorientacją. — No, chodź — nakazała.
— Gdzie idziemy? — zapytał, wstając i podchodząc do niej.
— Sprawdzić, czy możesz opuścić dwór — oświadczyła zirytowana. — Szczerze mówiąc, Draco, właśnie o tym mówiłam.
Wyjaśniała swoją teorię, gdy Draco zwolnił tempo i szedł za nią, uśmiechając się do siebie lekko, podobało mu się to, w jaki sposób brzmiało jego imię w jej ustach.
__________

Witajcie :) mamy weekend, więc pojawia się kolejny rozdział tej historii. Nie wiem, czy zadowala Was taka relacja Draco i Hermiony, ale mnie w jakiś sposób ujmuje i jest po prostu cudowna. Ta swoboda wypowiedzi, sarkastyczne uwagi... to lubię! Piszcie w komentarzach, co o tym myślicie.
U mnie straszna bieganina, ale na szczęście został tylko tydzień do urlopu, więc nie mogę się doczekać przyszłej soboty, kiedy wyruszam do domu na prawie trzy tygodnie. Oby tylko pogoda dopisała... W mojej głowie tli się pomysł powrotu LML, ale czy ktoś czeka? Po takim czasie pewnie wszyscy zapomnieli... A może jednak nie?
Wybaczcie te moje przemyślenia, po prostu biję się z myślami.
Następny rozdział zapewne za tydzień. Więc czekajcie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

2 komentarze:

  1. Cześć :)
    Czytałam ten rozdział wczoraj w nocy, ale nie miałam siły żeby sensownie go skomentować :(
    Niby widzę przełamanie lodów między dramione, ale jako fanką cukru i lukru dalej czuję niedosyt :(
    Mam nadzieję, że autorka przewidziała kilka obrzydliwie cukierkowych rozdziałów. No dobra... urocze mi
    wystarczą :D
    Przeczytałam wszystkie rozdziały od nowa i zrobiło mi się lepiej. Mam jakiś potężny nawrót astmy i alergii ( po raz pierwszy od lat) więc obecnie umieram. Jeśli pod kolejnym rozdziałem nie będzie mnie, to wiedz, że zwyczajnie umarłam;)
    Pozdrawiam ciepło i do... napisania/przeczytania ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ten wątek jest tu rozwlekany, ale mnie ujmuje ta subtelność. Oczywiście nie każdy jest tego fanem.
      Mam nadzieję, że wrócisz do zdrowia. Trzymaj się i do następnego! :)

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy