Od
odnowienia kontaktu z Hermioną Granger, Draco znalazł się w wielu sytuacjach, w
których czuł się jak niezdarny nastolatek. Ale nigdy nie było to bardziej
prawdziwe niż teraz. Miał nadzieję, że wygląda bardziej cool niż się czuje,
ponieważ siedzenie obok niej sprawiało, że jego ciało praktycznie jęczało z
pożądania i był zmuszony się ogarnąć, ponieważ był otoczony przez dorosłych — profesorów
Hogwartu — i to go przytłaczało. Nie potrafił zdecydować, która emocja przeważa…
podniecenie czy frustracja.
Decyzję
podjął za niego los, gdy ciepły wiatr przeleciał przez trybuny, niosąc ze sobą
perfumy Hermiony, wywołując natychmiastową reakcję w jego spodniach. Przygryzł
wargę tak mocno, że był pewien, iż krwawił.
—
TERAZ CZAS NA DRUŻYNĘ GRYFFINDORU Z NOWĄ SZUKAJĄCĄ, ROSE WEASLEY! TO Z
PEWNOŚCIĄ OBIECUJĄCY NOWY TALENT W DRUŻYNIE. TA DZIEWCZYNA MA QUIDDITCHA WE
KRWI, PANIE I PANOWIE!
Draco
zauważył serdeczny uśmiech na twarzy Hermiony na wzmiankę o jej chrześnicy. Nie
mógł się powstrzymać od uśmiechu na ten widok.
Nachylając
się ku nie, zażartował:
—
Zaryzykowałbym przypuszczenie, że jest jedną z twoich ulubionych.
Lekko
szturchnął ją w żebra, co wywołało niski, gardłowy chichot czarownicy.
—
Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Kocham wszystkie moje chrześniaki tak samo.
Poza Rose i Lily, które uwielbiam odrobinę bardziej.
Draco
parsknął śmiechem.
—
Cóż, nikt nie mógłby cię oskarżyć o hipokryzję. Jak to jest uczyć swoje
chrześniaki?
Hermiona
się uśmiechnęła.
—
Lily i Rose są wzorowymi uczennicami. Lily jest słodka i odrobinę nieśmiała, i
czasem ciężko uwierzyć, że to córka Harry’ego i Ginny. Rose jest… ona… prawie
przypomina mi…
Draco
szturchnął ją.
—
Może siebie?
To
było absolutnie urocze, jak bardzo
była dumna z Rose.
Hermiona
się zarumieniła.
—
Może trochę.
Draco
się uśmiechnął.
—
I oczywiście wszyscy wiemy, że Albus
jest wyjątkową osobą.
Hermiona
parsknęła śmiechem.
—
„Wyjątkową” to dość rozsądnie powiedziane. Chociaż tak naprawdę nie jest złym
uczniem. Jest dość inteligentny pod wieloma względami. A James… cóż, tak
naprawdę wydaje mi się, że przypomina osobę, którą mógłbyś się stać, gdybyś trafił do Gryffindoru.
Draco
jęknął.
—
Zakładam, że to nic dobrego.
Hermiona
się roześmiała.
—
Chodzi po zamku, jakby był jego właścicielem. Kilka razy nawet dałam mu szlaban
za nękanie Ślizgonów.
Draco
otworzył usta ze zdumienia.
—
Merlinie, role się odwróciły.
Hermiona
odwróciła się do niego, uśmiechając się i unosząc brew.
—
Zdecydowanie tak.
Wyglądała
tak dobrze z uśmieszkiem. Jej pełne usta uniosły się drażniąco, a miodowe oczy
zabłysły. Nagle poczuł chęć, żeby zobaczyć ją ubraną tylko w ten uśmieszek.
Odwzajemnił
minę i lekko się pochylił.
—
Mówiąc o odwróceniu ról, wiesz, o czym myślałem dziś rano, zanim tu
przyszedłem?
Twarz
Hermiony rozpromieniła się z ciekawości.
—
O czym?
—
O tym, że gdyby nastoletni ja mógł mnie teraz zobaczyć… nie uwierzyłby…
Hermiona
wstrzymała oddech.
—
W co?
Draco
pochylił się bliżej. Tak bardzo chciał wciągnąć ją na kolana i pocałować, ale
na boisku były dzieci… a jego gdzieś w pobliżu. Uspokoił się, szybko
rozglądając się po trybunach, aby upewnić się, że nikt nie patrzy, zanim
schował kilka zbłąkanych włosów za jej ucho, pozwalając, by jego palce przesunęły
się po jej szyi w dół.
Rozkoszował
się tym wspaniałym rumieńcem na jej twarzy, gdy pochylił się, by szepnąć jej
chrapliwie do ucha:
—
Jak bardzo nie mogłem się doczekać,
żeby cię dzisiaj zobaczyć.
Hermiona
nie mogła się powstrzymać od zamknięcia oczu, a skóra mrowiła ją od wibracji
jego głosu. Cholera, chyba właśnie
zaszłam w ciążę.
Jej
głos był szorstki i drżący.
—
Naprawdę?
Skinął
głową, przybliżając się, jego oddech musnął jej policzek.
—
O tak. Nawet po tym, jak spędziłem bardzo nieprzyjemny
poranek, błagając moje skrzaty
domowe, żeby wzięły ode mnie pieniądze. Biedne, małe diabły.
Hermiona
zachichotała i nieśmiało odwróciła się do niego.
—
Zrobiłeś to dla mnie?
Uśmiechnął
się szeroko.
—
Zaskoczona?
Przygryzła
wargę.
—
Być może spędziłam poranek, czytając
o Quidditchu, żeby ci zaimponować.
Twarz
Draco rozciągnęła się w samouwielbionym uśmiechu, gdy rzucił żart, którym
rozpaczliwie chciał rzucić podczas ich pierwszego spotkania kilka tygodni temu
(z kilkoma sugestywnymi modyfikacjami).
—
Proszę, proszę, profesor Granger. Bardzo
mnie cieszy fakt, że nadal jesteś tą wszystkowiedzącą kujonką.
Jego
oczy śledziły każdy jej ruch, gdy językiem musnęła swoje usta. Był tym tak
zafascynowany, że ledwo usłyszał, kiedy wywołano drużynę Slytherinu.
—
WYGLĄDA NA TO, ŻE DRUŻYNA SLYTHERINU JEST GOTOWA DO WALKI, Z NOWYM SZUKAJĄCYM,
AIDENEM THRASHEREM!
Draco
niechętnie odsunął się od Hermiony i dołączył do oklasków. Chociaż uwielbiał
oglądać mecze, zdecydowanie bardziej wolał flirtować z czarownicą o kręconych
włosach siedzącą obok niego.
—
WEASLEY MA KAFLA. O NIE! BACA ZE SLYTHERINU WŁAŚNIE GO PRZECHWYCIŁ. PODAJE DO
FLAVINA, TEN WYGLĄDA NA ZDECYDOWANEGO, BY ZDOBYĆ GOLA… DZIESIĘĆ DO ZERA DLA SLYTHERINU!
Draco
pochylił się.
—
Z czystej ciekawości, czego się dowiedziałaś?
Dało
się zauważyć konsternację na twarzy Hermiony.
—
Powiedziałaś, że czytałaś o Quidditchu, żeby mi zaimponować. Cóż teraz masz
szansę, pani profesor. Zamieniam się w słuch.
Uśmiechnął
się zarozumiale, wyglądając jak Książę Slytherinu.
Hermiona
przygryzła wargę, żeby powstrzymać chichot.
—
Wyczytałam, że Quidditch to symbol przyjaźni i pracy zespołowej, nigdy nie
należy grać ostro i że Tom i Sara uważają, że to najlepsza dyscyplina na
świecie.
Teraz
nadeszła kolej Draco na bycie zdezorientowanym. Nie było możliwe granie w
Quidditcha, nie będąc ostrym. I kim, do cholery, byli Tom i Sara?
Hermiona
się roześmiała.
—
Pani Pince była bezczelną suką, gdy poprosiłam o podręcznik o Quidditchu dla początkujących
i dała mi kolorowankę dla dzieci.
Draco
nie mógł powstrzymać śmiechu, który wstrząsnął jego ciałem.
—
To najwspanialsze, co usłyszałem w
swoim życiu!
—
Miło…
—
Na równi z narodzinami mojego syna!
Hermiona
przewróciła oczami, uśmiechając się wbrew sobie.
—
Cieszę się niezmiernie, że moje
upokorzenie cię bawi.
Draco
pokręcił głową, uśmiechając się figlarnie.
—
Chciałaś mi zaimponować? Cóż, jestem pod wrażeniem. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem, profesor
Granger. Dziesięć punktów dla Gryffindoru.
Był
raczej dumny z siebie, że udało mu się żartować i bawić się z nią po tych
wszystkich upokorzeniach, z którymi się zmagał, żeby dojść do tego momentu.
Zastanawiał się, dlaczego kiedykolwiek wcześniej czuł się nieśmiały w jej
obecności.
Hermiona
zmrużyła oczy, patrząc na niego żartobliwie.
—
To moja praca, panie Malfoy.
Uśmiech
Draco rozpłynął się niemal w jęk, gdy jego kutas drgnął w spodniach. O tak. Dlatego.
—
PAŁKARZ SLYTHERINU, FITCH, WYDAJE SIĘ ZDEZORIENTOWANY. EJ, FITCH, CHŁOPAKI W ZIELONYM SĄ W TWOJEJ DRUŻYNIE! NIE ZRZUCAJ ICH Z MIOTŁ!
Hermiona,
Longbottom i Slughorn natychmiast zaczęli chichotać pod nosem. Draco nagle
poczuł, że nie rozumie wewnętrznego żartu.
—
Co w tym takiego śmiesznego? — zapytał.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Jakkolwiek nieprofesjonalnym byłoby przyznanie tego, Fitch jest… cóż… on jest…
Neville
wtrącił się.
—
To najgłupszy dzieciak w całym,
cholernym zamku. Przysięgam, że jest po części trollem.
Hermiona
lekko uderzyła go w ramię.
—
Neville, to nie było miłe. — Zamrugała przez chwilę. — Ale tak.
Slughorn
zaśmiał się.
—
Wiesz, że nigdy nie przeszedł pierwszego roku eliksirów? Teraz jest na szóstym,
więc po prostu zgodziliśmy się, żeby wykreślili te zajęcia z jego planu, ale
mimo to wątpię, żeby przez te pięć lat chłopak dostrzegł różnicę między liśćmi
mandragory a włosami jednorożca.
Neville
dodał:
—
Nie pamięta mojego nazwiska, więc nazywa mnie profesorem Lickbottomem… w sumie
teraz, jak o tym pomyślę, to podchodzi pod molestowanie seksualne.
Twarz
Hermiony wyglądała na lekko zbolałą.
—
Podniósł rękę na zajęciach pewnego dnia i zapytał mnie, jak się pisze „pomarańczowy”.
—
FITCH! OBUDŹ SIĘ, TY DURNIU! JAK TY W OGÓLE…? — westchnął spiker. — NIE MOGĘ.
JA PO PROSTU… OCH NA LITOŚĆ BOSKĄ,
FITCH! TY CHOLERNY PÓŁTROLLU, OBUDŹ SIĘ!
Pałkarz
Slytherinu obudził się gwałtownie, entuzjastycznie wirując miotłą i odrzucając
tłuczek za siebie.
—
O, bogowie, nie…. KRYĆ SIĘ!
Odruchy
aurorskie Hermiony wzrosły, gdy uciekający tłuczek śmignął w stronę trybuny
kadry nauczycielskiej i darczyńców.
—
REDUCTO!
Tłuczek
eksplodował, gdy niemal uderzył w głowę Draco.
Wszystko,
co Draco mógł usłyszeć, to wysoki dźwięk dzwonienia w uszach, gdy osunął się na
ziemię. Tuż przed zamknięciem oczu zobaczył Hermionę unoszącą się nad nim, z
szeroko otwartymi oczami pełnymi troski, a słońce świecące za jej plecami
sprawiało, że wyglądała jak Walkiria.
Być
może był jedyną osobą, która kiedykolwiek zemdlała z uśmiechem na twarzy.
_______________
Nie wiem jak Wy, ale ja czasem nie mogę wytrzymać ze śmiechu, czytając to opowiadanie. A z pewnością właśnie dziś było mi to potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)