środa, 21 maja 2025

[T] Hot for Teacher: Reducto

 

Od odnowienia kontaktu z Hermioną Granger, Draco znalazł się w wielu sytuacjach, w których czuł się jak niezdarny nastolatek. Ale nigdy nie było to bardziej prawdziwe niż teraz. Miał nadzieję, że wygląda bardziej cool niż się czuje, ponieważ siedzenie obok niej sprawiało, że jego ciało praktycznie jęczało z pożądania i był zmuszony się ogarnąć, ponieważ był otoczony przez dorosłych — profesorów Hogwartu — i to go przytłaczało. Nie potrafił zdecydować, która emocja przeważa… podniecenie czy frustracja.

Decyzję podjął za niego los, gdy ciepły wiatr przeleciał przez trybuny, niosąc ze sobą perfumy Hermiony, wywołując natychmiastową reakcję w jego spodniach. Przygryzł wargę tak mocno, że był pewien, iż krwawił.

— TERAZ CZAS NA DRUŻYNĘ GRYFFINDORU Z NOWĄ SZUKAJĄCĄ, ROSE WEASLEY! TO Z PEWNOŚCIĄ OBIECUJĄCY NOWY TALENT W DRUŻYNIE. TA DZIEWCZYNA MA QUIDDITCHA WE KRWI, PANIE I PANOWIE!

Draco zauważył serdeczny uśmiech na twarzy Hermiony na wzmiankę o jej chrześnicy. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu na ten widok.

Nachylając się ku nie, zażartował:

— Zaryzykowałbym przypuszczenie, że jest jedną z twoich ulubionych.

Lekko szturchnął ją w żebra, co wywołało niski, gardłowy chichot czarownicy.

— Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Kocham wszystkie moje chrześniaki tak samo. Poza Rose i Lily, które uwielbiam odrobinę bardziej.

Draco parsknął śmiechem.

— Cóż, nikt nie mógłby cię oskarżyć o hipokryzję. Jak to jest uczyć swoje chrześniaki?

Hermiona się uśmiechnęła.

— Lily i Rose są wzorowymi uczennicami. Lily jest słodka i odrobinę nieśmiała, i czasem ciężko uwierzyć, że to córka Harry’ego i Ginny. Rose jest… ona… prawie przypomina mi…

Draco szturchnął ją.

— Może siebie?

To było absolutnie urocze, jak bardzo była dumna z Rose.

Hermiona się zarumieniła.

— Może trochę.

Draco się uśmiechnął.

— I oczywiście wszyscy wiemy, że Albus jest wyjątkową osobą.

Hermiona parsknęła śmiechem.

— „Wyjątkową” to dość rozsądnie powiedziane. Chociaż tak naprawdę nie jest złym uczniem. Jest dość inteligentny pod wieloma względami. A James… cóż, tak naprawdę wydaje mi się, że przypomina osobę, którą mógłbyś się stać, gdybyś trafił do Gryffindoru.

Draco jęknął.

— Zakładam, że to nic dobrego.

Hermiona się roześmiała.

— Chodzi po zamku, jakby był jego właścicielem. Kilka razy nawet dałam mu szlaban za nękanie Ślizgonów.

Draco otworzył usta ze zdumienia.

Merlinie, role się odwróciły.

Hermiona odwróciła się do niego, uśmiechając się i unosząc brew.

— Zdecydowanie tak.

Wyglądała tak dobrze z uśmieszkiem. Jej pełne usta uniosły się drażniąco, a miodowe oczy zabłysły. Nagle poczuł chęć, żeby zobaczyć ją ubraną tylko w ten uśmieszek.

Odwzajemnił minę i lekko się pochylił.

— Mówiąc o odwróceniu ról, wiesz, o czym myślałem dziś rano, zanim tu przyszedłem?

Twarz Hermiony rozpromieniła się z ciekawości.

— O czym?

— O tym, że gdyby nastoletni ja mógł mnie teraz zobaczyć… nie uwierzyłby…

Hermiona wstrzymała oddech.

— W co?

Draco pochylił się bliżej. Tak bardzo chciał wciągnąć ją na kolana i pocałować, ale na boisku były dzieci… a jego gdzieś w pobliżu. Uspokoił się, szybko rozglądając się po trybunach, aby upewnić się, że nikt nie patrzy, zanim schował kilka zbłąkanych włosów za jej ucho, pozwalając, by jego palce przesunęły się po jej szyi w dół.

Rozkoszował się tym wspaniałym rumieńcem na jej twarzy, gdy pochylił się, by szepnąć jej chrapliwie do ucha:

— Jak bardzo nie mogłem się doczekać, żeby cię dzisiaj zobaczyć.

Hermiona nie mogła się powstrzymać od zamknięcia oczu, a skóra mrowiła ją od wibracji jego głosu. Cholera, chyba właśnie zaszłam w ciążę.

Jej głos był szorstki i drżący.

— Naprawdę?

Skinął głową, przybliżając się, jego oddech musnął jej policzek.

— O tak. Nawet po tym, jak spędziłem bardzo nieprzyjemny poranek, błagając moje skrzaty domowe, żeby wzięły ode mnie pieniądze. Biedne, małe diabły.

Hermiona zachichotała i nieśmiało odwróciła się do niego.

— Zrobiłeś to dla mnie?

Uśmiechnął się szeroko.

— Zaskoczona?

Przygryzła wargę.

Być może spędziłam poranek, czytając o Quidditchu, żeby ci zaimponować.

Twarz Draco rozciągnęła się w samouwielbionym uśmiechu, gdy rzucił żart, którym rozpaczliwie chciał rzucić podczas ich pierwszego spotkania kilka tygodni temu (z kilkoma sugestywnymi modyfikacjami).

— Proszę, proszę, profesor Granger. Bardzo mnie cieszy fakt, że nadal jesteś tą wszystkowiedzącą kujonką.

Jego oczy śledziły każdy jej ruch, gdy językiem musnęła swoje usta. Był tym tak zafascynowany, że ledwo usłyszał, kiedy wywołano drużynę Slytherinu.

— WYGLĄDA NA TO, ŻE DRUŻYNA SLYTHERINU JEST GOTOWA DO WALKI, Z NOWYM SZUKAJĄCYM, AIDENEM THRASHEREM!

Draco niechętnie odsunął się od Hermiony i dołączył do oklasków. Chociaż uwielbiał oglądać mecze, zdecydowanie bardziej wolał flirtować z czarownicą o kręconych włosach siedzącą obok niego.

— WEASLEY MA KAFLA. O NIE! BACA ZE SLYTHERINU WŁAŚNIE GO PRZECHWYCIŁ. PODAJE DO FLAVINA, TEN WYGLĄDA NA ZDECYDOWANEGO, BY ZDOBYĆ GOLA… DZIESIĘĆ DO ZERA DLA SLYTHERINU!

Draco pochylił się.

— Z czystej ciekawości, czego się dowiedziałaś?

Dało się zauważyć konsternację na twarzy Hermiony.

— Powiedziałaś, że czytałaś o Quidditchu, żeby mi zaimponować. Cóż teraz masz szansę, pani profesor. Zamieniam się w słuch.

Uśmiechnął się zarozumiale, wyglądając jak Książę Slytherinu.

Hermiona przygryzła wargę, żeby powstrzymać chichot.

— Wyczytałam, że Quidditch to symbol przyjaźni i pracy zespołowej, nigdy nie należy grać ostro i że Tom i Sara uważają, że to najlepsza dyscyplina na świecie.

Teraz nadeszła kolej Draco na bycie zdezorientowanym. Nie było możliwe granie w Quidditcha, nie będąc ostrym. I kim, do cholery, byli Tom i Sara?

Hermiona się roześmiała.

— Pani Pince była bezczelną suką, gdy poprosiłam o podręcznik o Quidditchu dla początkujących i dała mi kolorowankę dla dzieci.

Draco nie mógł powstrzymać śmiechu, który wstrząsnął jego ciałem.

To najwspanialsze, co usłyszałem w swoim życiu!

— Miło…

— Na równi z narodzinami mojego syna!

Hermiona przewróciła oczami, uśmiechając się wbrew sobie.

— Cieszę się niezmiernie, że moje upokorzenie cię bawi.

Draco pokręcił głową, uśmiechając się figlarnie.

— Chciałaś mi zaimponować? Cóż, jestem pod wrażeniem. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem, profesor Granger. Dziesięć punktów dla Gryffindoru.

Był raczej dumny z siebie, że udało mu się żartować i bawić się z nią po tych wszystkich upokorzeniach, z którymi się zmagał, żeby dojść do tego momentu. Zastanawiał się, dlaczego kiedykolwiek wcześniej czuł się nieśmiały w jej obecności.

Hermiona zmrużyła oczy, patrząc na niego żartobliwie.

— To moja praca, panie Malfoy.

Uśmiech Draco rozpłynął się niemal w jęk, gdy jego kutas drgnął w spodniach. O tak. Dlatego.

— PAŁKARZ SLYTHERINU, FITCH, WYDAJE SIĘ ZDEZORIENTOWANY. EJ, FITCH, CHŁOPAKI W ZIELONYM SĄ W TWOJEJ DRUŻYNIE! NIE ZRZUCAJ ICH Z MIOTŁ!

Hermiona, Longbottom i Slughorn natychmiast zaczęli chichotać pod nosem. Draco nagle poczuł, że nie rozumie wewnętrznego żartu.

— Co w tym takiego śmiesznego? — zapytał.

Hermiona przewróciła oczami.

— Jakkolwiek nieprofesjonalnym byłoby przyznanie tego, Fitch jest… cóż… on jest…

Neville wtrącił się.

— To najgłupszy dzieciak w całym, cholernym zamku. Przysięgam, że jest po części trollem.

Hermiona lekko uderzyła go w ramię.

— Neville, to nie było miłe. — Zamrugała przez chwilę. — Ale tak.

Slughorn zaśmiał się.

— Wiesz, że nigdy nie przeszedł pierwszego roku eliksirów? Teraz jest na szóstym, więc po prostu zgodziliśmy się, żeby wykreślili te zajęcia z jego planu, ale mimo to wątpię, żeby przez te pięć lat chłopak dostrzegł różnicę między liśćmi mandragory a włosami jednorożca.

Neville dodał:

— Nie pamięta mojego nazwiska, więc nazywa mnie profesorem Lickbottomem… w sumie teraz, jak o tym pomyślę, to podchodzi pod molestowanie seksualne.

Twarz Hermiony wyglądała na lekko zbolałą.

— Podniósł rękę na zajęciach pewnego dnia i zapytał mnie, jak się pisze „pomarańczowy”.

— FITCH! OBUDŹ SIĘ, TY DURNIU! JAK TY W OGÓLE…? — westchnął spiker. — NIE MOGĘ. JA PO PROSTU… OCH NA LITOŚĆ BOSKĄ, FITCH! TY CHOLERNY PÓŁTROLLU, OBUDŹ SIĘ!

Pałkarz Slytherinu obudził się gwałtownie, entuzjastycznie wirując miotłą i odrzucając tłuczek za siebie.

— O, bogowie, nie…. KRYĆ SIĘ!

Odruchy aurorskie Hermiony wzrosły, gdy uciekający tłuczek śmignął w stronę trybuny kadry nauczycielskiej i darczyńców.

REDUCTO!

Tłuczek eksplodował, gdy niemal uderzył w głowę Draco.

Wszystko, co Draco mógł usłyszeć, to wysoki dźwięk dzwonienia w uszach, gdy osunął się na ziemię. Tuż przed zamknięciem oczu zobaczył Hermionę unoszącą się nad nim, z szeroko otwartymi oczami pełnymi troski, a słońce świecące za jej plecami sprawiało, że wyglądała jak Walkiria.

Być może był jedyną osobą, która kiedykolwiek zemdlała z uśmiechem na twarzy.

_______________

Nie wiem jak Wy, ale ja czasem nie mogę wytrzymać ze śmiechu, czytając to opowiadanie. A z pewnością właśnie dziś było mi to potrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy