niedziela, 21 września 2025

[T] Rzeczy, których nie nauczysz się z książek: Rozdział 6

— Chcesz, żeby ktoś zrobił ci dobrze?

— Możesz to zrobić?

Korzenne nuty jego perfum unosiły się wokół niej, zaburzając jej osąd i sprawiając, że chciała się do niego przytulić. Powinna była mu powiedzieć, żeby się odwalił — uprzedzić o tym, jaki to mógłby być podły dowcip.

— Oczywiście by spłacić dług.

Uśmiech znikł z jego twarzy, zastąpiony nieprzeniknionym spojrzeniem.

— Upewnię się, że dobrze rozumiem. W zamian za to, że uchroniłaś mnie przed więzieniem, chcesz, żebym sprawił, że dojdziesz?

Hermiona się zarumieniła.

— Eee, może na początek pocałujesz? Ale eee, właściwie o to mi chodziło, tak.

Zaśmiał się, a właściwie roześmiał się jej w twarz. Czuła rumieniec spływający po piersi. Żołądek zacisnął jej się ze wstydu i zażenowania.

Otarł łzę z oczy i w końcu na nią spojrzał, widząc jej emocje.

— O cholera. Loczku, ja nie… Źle mnie zrozumiałaś. Nie śmieję się z ciebie, przysięgam.

Nie przekonało jej to. Chciała, żeby podłoga się otworzyła i pochłonęła ją w całości, zamiast teraz słuchać jego głupich i wymuszonych przeprosin.

Przeczesał włosy dłonią z sygnetem.

— No weź, nie patrz tak na mnie. Musisz dostrzegać komizm tej sytuacji. W stylu Mam pocałować seksowną laskę, co za okropna spłata. Wiem, że Ron podkopał twoje poczucie własnej wartości, ale musisz wiedzieć, że możesz zapytać o to każdego chłopaka w szkole i bez wahania by się zgodzili.

Hermiona prychnęła, nienawidząc tego, jak bardzo podobało jej się to, że nazwał ją seksowną.

— Po pierwsze, to nie tylko Ron zniszczył moje poczucie własnej wartości — spojrzała na niego znacząco. — Ale co ważniejsze, to musisz być ty.

Uniósł jedną blond brew.

— Och, serio, dlaczego?

Przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, ile powinna mu powiedzieć.

— Cóż, żaden z innych chłopaków nie wisi mi tak, jak ty. Więc mogę zmusić cię do przeprowadzenia ze mną tego małego eksperymentu, podczas gdy ja będę panować nad sytuacją. I… — wzięła głęboki oddech — no cóż, wolę to zrobić z tobą. Od wczorajszego poranka mam wrażenie, że żaden z facetów nie będzie kiedykolwiek lepszy od ciebie.

Skinął głową, a ona widziała, jak przetwarza jej słowa — zastanawia się, jak zareagować na to wyznanie. Czasami myślała, że przesadza tak, jak ona. To sprawiło, że czuła się przy nim swobodniej. Miała wrażenie, że rozumie obsesyjną potrzebę patrzenia na rzeczy z każdej strony — przewidywania różnych możliwych rezultatów.

— Jeśli naprawdę tego ode mnie chcesz, to tak, mogę to dla ciebie zrobić.

Z jego twarzy zniknęło rozbawienie. Brak śmiechu, brak chytrości. Hermiona doceniała powagę, z jaką podchodził do umowy, i jednocześnie tęskniła za jego flirtem. A przynajmniej była prawie pewna, że flirtował.

Hermiona skinęła głową.

— Dobrze. No… to chyba wymyślę jakiś plan i możemy…

— Nie, Loczku. Jeśli to zrobimy, jak wszystko zaplanuję. Poprosiłaś mnie, żebym to zrobił dla ciebie, więc powiem ci, jak to przebiegnie. Rozumiesz?

Hermiona prychnęła. Czyżby przegapił moment, w którym powiedziała, że chce mieć kontrolę? Ani trochę nie podobał jej się pomysł, żeby to on dowodził.

Westchnął.

— Słuchaj, omówimy wszystko, zanim to zrobimy, i nie zrobię nic bez twojej wyraźnej zgody. Gdy przychodzisz do mnie po pomoc, pozwól, że pomogę.

— Chyba ma to sens. A twoje zapewnienia rzeczywiście sprawiają, że oddanie ci kontroli jest bardziej znośne.

Jej wzrok był wbity w podłogę. Mówienie o tym strasznie ją zawstydzało.

Pochylił się, zbliżając usta do jej ucha. Mężczyzna ciągle naruszał jej przestrzeń osobistą.

— Myślę, że mogę sprawić, by to było dla ciebie bardzo, bardzo znośne, Granger.

Jęknęła cicho i poczuła pulsowanie między udami.

Zaśmiał się cicho, a dźwięk łaskotał ją w ucho bliskością skóry.

— Mogę cię pocałować?

Hermiona skinęła głową — przygotowując się na nieostrożne uczucie warg sunących po jej ustach. Tylko że on nie poruszył twarzą. Pozostał tam, jego usta przesuwały się minimalnie bliżej, delikatnie wciskając się w jej szyję. Zadrżała. Wysunął język, liżąc miękki, wrażliwy punkt tuz pod jej uchem. A potem zaczął ssać, zębami drapiąc jej puls; poczuła lekkie uczucie bólu, co sprawiło, że jej cipka zadrżała, a majtki zrobiły się nieprzyjemnie wilgotne.

Pocałował ją w szczękę, delikatnie zanurzając się w jej skórze i odsuwając się zbyt wcześnie. Kiedy dotarł do kącika jej ust, rozpaczliwie pragnęła, żeby porządnie ją pocałował. Uniósł jej brodę palcem wskazującym, patrząc na nią. Jego usta były opuchnięte i zaróżowione od ssania jej szyi. Miał rozszerzone źrenice i przyciemnione oczy. Dyszał, wyglądając na równie podnieconego, jak Hermiona.

— Znośnie?

Uśmiechnął się krzywo.

Parsknęła śmiechem.

— Tak. Znośnie.

Kiedy odsunął się, nie całując jej w usta, poczuła się rozczarowana i jęknęła z niedosytem.

— No dalej, Granger, mamy książki do przejrzenia. Nie bądź taką leniwą czarownicą. Jutro możemy przejść do drugiej lekcji.

Najdziwniejsze w tym, że Draco Malfoy prawie ją pocałował, było to, że wcale nie wydawało się to dziwne. W jednej chwili ssał jej skórę, a w następnej znów z niej kpił, jakby to, co zrobili, nie zrobiło na nim wrażenia. Jakby wciąż postrzegał ją tak jak zawsze — jako irytującą kujonkę, ale też kogoś, kogo teraz o mało nie pocałował. W towarzystwie Rona, Viktora i Cormaca czuła się dość niezręcznie. Miała wrażenie, że w każdej chwili, gdy byli z nią, szukali kolejnej okazji, by jej dotknąć, by spróbować pójść o krok dalej. Czuła się bezpieczniej w ramach ich umowy.

Pracowała obok niego i rozmawiali beztrosko. O zadaniach domowych i zbliżającym się weekendzie w Hogsmeade. W końcu rozmowa wróciła do Harry’ego i Rona. Nie umknęło uwadze Hermiony, że Draco nie wspomniał o żadnych swoich znajomych.

— Więc dzisiejsza kłótnia z Potterem — zaczął Draco — ta, którą nie dotyczyła mnie.

Hermiona roześmiała się i skinęła głową.

— Tak. Pamiętam.

— Wydaje się być wobec ciebie dość opiekuńczy.

Gdy to mówił, jego wzrok był skupiony na książce przed nim, ale czuła, że i tak skupia się na niej.

— Wiele razem przeszliśmy. To zbliżyło do siebie, ale czasami sprawia, że można przekroczyć granice.

— Zauważyłem, że on i Ginny nie są już tak blisko, jak kiedyś.

Hermiona zmarszczyła brwi. Nie rozumiała, jak te oba tematy mogły się wiązać.

— Tak. Cóż, nie była zachwycona, że zostawiliśmy ją w szkole w zeszłym roku.

— Mhm, domyśliłem się. A potem byłaś sama w namiocie z jej chłopakiem.

Nie podniósł głowy, ale jego ręce zwolniły.

Zaśmiała się.

— Sugerujesz, że jest coś między mną a Harrym? Na Boga, nie.

Draco w końcu na nią spojrzał, wzruszając silnym ramieniem.

— Wydaje się, że trochę się martwi naszą wspólną pracą. I zastanawiałem się, czy nie chciałabyś zdobyć więcej doświadczenia z facetami, żeby zwiększyć swoje szanse u niego.

— Nie żeby to była twoja sprawa, ale nie mam nikogo konkretnego, kim bym się interesowała. Chodzi mi bardziej o moją własną świadomość.

— Więc nie szukasz sposobu na uwiedzenie Harry’ego. Chcesz zdobyć doświadczenie tylko dla siebie? Powiedziałbym, że to o wiele przyjemniejsze niż twoje profilowanie mnie.

Uśmiechnęła się.

— Nie. Nic nas nie łączy. I kocham Ginny. Nigdy bym jej tego nie zrobiła. Ale to, że analizuję własne reakcje na pocałunek z tobą, nie oznacza, że przestałam robić notatki na twój temat. To świetny sposób, żeby dowiedzieć się więcej o zagadce, jaką jest Draco Malfoy.

Otworzył usta ze zdumienia.

— Naprawdę jesteś przebiegła, prawda?

Zaśmiała się.

— Lubię skuteczność. Jeśli mogę dwie pieczenie na jednym ogniu, to po prostu logika.

Po skończonej zmianie wrócili razem, krążąc i najwyraźniej nie spiesząc się z powrotem do zamku.

— Więc co we mnie tak na ciebie działa, Granger? — zapytał, mijając Trzy Miotły.

Wiedziała, że się z niej nabija, ale i tak postanowiła szczerze odpowiedzieć.

— Chyba lubię świadomość, że między nami nie ma nic prawdziwego. Na przykład, że nigdy nie będziemy się spotykać, więc nie muszę się martwić, co oznacza każda interakcja. Albo czy zrobię coś głupiego i się skompromituję. To ułatwia relaks i dobre samopoczucie. A przynajmniej mam taką nadzieję. Tak naprawdę jeszcze nic nie zrobiliśmy.

— Wygląda na to, że ktoś bardzo chce mnie pocałować — odparł.

Nie mylił się. Wzruszyła ramionami.

— Nie mogę się doczekać drugiej lekcji. Będzie jutro, prawda?

Przeszła przez żelazną bramę, gdy ją otworzył. Szedł tuż za nią, przyciskając się do niej ciałem.

— Tak, Loczku, możemy wrócić do momentu, w którym skończyliśmy dziś wieczorem, jutro w pracy. Będziemy mieli mnóstwo czasu.

— Ach, racja, nasza pierwsza weekendowa zmiana — powiedziała, naprawdę zapominając.

Skinął głową.

— Będziemy uwięzieni razem przez cały dzień.

Dlaczego te słowa wywołały u niej uśmiech?

— Dobranoc, Loczku.

— Dobranoc, Malfoy.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona wstała wcześnie i odrobiła lekcje przy biurku w swoim dormitorium. Słyszała, jak Ginny smacznie śpi, schowana w swoim łóżku z baldachimem i zasłoniętymi zasłonami. Hermiona martwiła się, że nie będzie miała tyle wolnego czasu w weekend, co zwykle, na naukę. Ale z drugiej strony z utęsknieniem czekała na ten dzień. Próbowała sobie wmówić, że to kwestia pieniędzy na wydatki albo czasu spędzonego w ulubionej księgarni, ale wiedziała, na czym tak naprawdę jej zależy. Z tego samego powodu poświęciła kilka dodatkowych chwil na nałożenie kosmetyku na loki, aby były gładkie i lśniące. A kiedy wybierała strój na swoją zmianę w księgarni, włożyła najciaśniejsze dżinsy, te, które opinały jej pośladki i krągłość bioder, wcinając się w talię. Wybrała koszulę z długim rękawem i dekoltem w serek, który odsłaniał ledwie odrobinę jej piersi. Chciała czuć się pożądana. Nie dla niego, upierała się w myślach. Ale dla siebie. Przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze, gdy Ginny się poruszyła, wystawiając głowę zza zasłon otaczających łóżko.

— No proszę, Hermiono! Gorąca, poranna randka? — zapytała Ginny, wodząc wzrokiem po ciele przyjaciółki.

Hermiona poczuła ucisk w piersi.

— Nie przesadziłam? Właśnie idę do pracy, ale pomyślałam, że spróbuję dziś wyglądać ładnie.

Ginny rozciągnęła koszulkę, podwijając ją i odsłaniając mięśnie brzucha, które wyrobiła godzinami ćwiczeń i treningu.

— Ani trochę. Jest w sam raz. Super ładnie — zapewniła ją Ginny. — Idź poflirtować z jakimiś słodkimi klientami.

Hermiona się roześmiała.

— Nie jestem dobra we flirtowaniu.

— Tym lepiej, że się uczysz i doskonalisz! Masz czas, żeby na mnie poczekać? Możemy zjeść śniadanie w Wielkiej Sali.

Hermiona sprawdziła godzinę i pokręciła głową.

— Nie, za długo się uczyłam. Wezmę coś na drogę i pójdę. Przepraszam, Gin. Przełożymy to na później?

Ginny się uśmiechnęła.

— Jasne, nie pracuj za dużo, dobrze?

Hermiona niczego nie obiecała, wychodząc za drzwi i kierując się do Wielkiej Sali.

Wpadła do środka, biorąc pomarańczę i muffinkę, kiedy zobaczyła całujących się Lavender i Rona. Chciała odwrócić wzrok. To było obrzydliwe i bolało, ale po prostu patrzyła.

— Hej, Loczku, gotowa? — usłyszała głośne pytanie.

Hermiona podskoczyła i zatoczyła się do przodu. Złapał ją za biodro, podtrzymując. Jego dłoń objęła prawie całą jej talię, a palce delikatnie ją ścisnęły.

— Nie dotykaj jej — warknął Ron. — Cholerny gnoju.

Hermiona sapnęła. Słysząc, jak chłopak wylewa taką nienawiść prosto w twarz Malfoya, zrobiło jej się niedobrze. Spojrzała w górę, sprawdzając Draco, mając nadzieję, że nie jest zbyt ranny. Ale zobaczyła pogodną twarz wpatrującą się w nią. Wyglądał na zupełnie niewzruszonego.

— Och, Łasicu, Co za cios. Nikt nie zranił mnie tak bardzo, jak ty teraz — powiedział beznamiętnie. — Jak się z tego wyleczę?

Hermiona musiała kaszlnąć, żeby stłumić śmiech.

— Jestem gotowa, chodźmy.

Chciała wyjść jak najszybciej. Nie było mowy, żeby to zmierzało do czegokolwiek dobrego. Draco skinął głową, ale Hermiona zdała sobie sprawę, że jego dłoń wciąż spoczywała na jej biodrze — ciepła, kojąca, opiekuńcza. Poczuła falę gorąca w całym ciele.

Odwrócili się i wyszli razem, ale Draco się zatrzymał i spojrzał za siebie w ostatniej chwili.

— Weasley, skoro się upierasz przy takim okazywaniu uczuć, naucz się całować bez ślinienia się. Ludzie próbują jeść.

Hermiona pacnęła go w ramię za ten żart, ale nie mogła powstrzymać śmiechu.

— Draco! — zbeształa go przez chichot.

— Och, lubię, gdy wypowiadasz moje imię. — Pochylił się niżej, przysuwając usta do jej ucha. — Powiedz to jeszcze raz.

Zarumieniła się. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to zrobiła. Kiedy w jej głowie Malfoy zmienił się w Draco? Może tak się dzieje, gdy prawie pocałujesz mężczyznę.

Przygryzła wargę, ale nie zrobiła tego, o co prosił. Wyprostował się i wzruszył ramionami.

— Zmuszę cię, żebyś to zrobiła jeszcze raz.

Szła dalej, ale pomyślała, że prawdopodobnie ma rację. Nie trzeba było go długo przekonywać. Zastanawiała się, czy dojdzie do tego dzisiaj. Poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Jej ciało reagowało na niego o wiele silniej, nawet w zaciszu umysłu. To było fascynujące.

Dotarli do sklepu i okazało się, że jest większy ruch nią na jakiejkolwiek poprzedniej zmianie. Alejki były pełne klientów, a Stokes wyglądał na zapracowanego, próbując nadążyć za pytaniami i rejestrowaniem płatności za towary.

— Hermiono, tak się cieszę, że tu jesteś. Zajmij się kasą, a ja stolikiem z pytaniami.

— Tak, proszę pana.

Miała ochotę śmiać się sama z siebie. Po tym całym narzekaniu na chęć pracy na sklepie, teraz chciała tylko pójść na zaplecze i pozwolić Malfoyowi się pocałować… oczywiście dla nauki.

Pomachał jej lekko, kierując się na zaplecze, a Stokes nawet nie zwrócił na niego uwagi.

Hermiona wzięła się do pracy, a kolejka szybko się zmniejszyła, ponieważ ona i Stokes podzielili się pracą. Kiedy znalazła chwilę wolnego, zwróciła się do niego.

— Czemu dziś jest tak dużo pracy? Czy to przez to, że jest weekend?

Stokes pokręcił głową.

— Nie, nie. Zawsze mamy więcej pracy w weekendy, ale to coś więcej. Kilku pisarzy wydało dziś nowe książki. Szał, jaki może wywołać nowa część serii, jest niesamowity. Ludzie pytali, czy mogą zostać do premiery o północy!

Hermiona doskonale rozumiała ich zapał, bo sama wielokrotnie pomijała sen dla jednej ze swoich ulubionych książek. Po chwili wszystko wróciło do normy. Zjadła śniadanie, a w końcu i lunch, małymi, szybkimi kęsami między obsługą klientów. Nie miała chwili wytchnienia. Zaczęła zwracać większą uwagę na kupowane książki i rzeczywiście zauważyła, że były to głównie nowe tomy popularnych serii. Według czytelników, jeśli ktoś miał ochotę na trochę pikanterii, to właśnie w tych książkach mógł ją znaleźć. Hermiona postanowiła kupić pierwsze tomy z każdej serii… również ze względów naukowych.

Około drugiej ruch zmniejszył się na tyle, że Stokes wysłał ją na zaplecze. Zastanawiała się, czy Malfoy przewidział tę decyzję tak samo jak ona przez cały dzień. Wślizgnęła się do pomieszczenia i zastała go takiego, jakim zawsze był — robił kopię książki, odwrócony do niej silnymi plecami. Dostrzegła mięśnie napinające się pod jego prostą, szarą koszulą. Ponieważ nie był to dzień szkolny, miał na sobie nieco luźniejsze ubranie i Hermiona musiała przyznać, że całkiem jej się podobało to, jak wyglądał w mugolskiej koszuli z długim rękawem.

— Czy twoim przyjaciele czystej krwi wiedzą, że nosisz mugolskie ubrania? — zapytała, co sprawiło, że odwrócił się z zaskoczeniem.

— Wróciłaś.

Wyglądał na szczęśliwego. Podobało jej się to.

Zaśmiała się cicho.

— Nigdzie nie poszłam, ale tak, ruch się zmniejszył i Stokes ma teraz wszystko pod kontrolą.

— Jasne. Tak. Super — odpowiedział.

Spojrzał na stosy książek przed nim.

— Chyba lepiej ci z tym pomogę, jeśli nie chcesz tu spędzić reszty swojego życia.

Przytaknął. Nie wyglądał tak, jakby rozumiał którekolwiek z jej słów.

— Hmm. Jasne. — Podszedł bliżej. — Dużo do zrobienia. Więc, żebym dobrze zrozumiał, chcesz wiedzieć, jak to jest całować kogoś, komu się podobasz, prawda? I kogoś, kto tobie się podoba.

Zmienił temat. Chwilę jej zajęło, zanim zrozumiała sens jego wypowiedzi.

— Eee, tak. Chyba o to chodzi.

Skinął głową, podchodząc bliżej. Ona też zrobiła krok ku niemu, starając się zachować między nimi dystans. Jej plecy uderzyły o stół.

— Więc przyznajesz, że ci się podobam?

Przygryzła wargę, ale przytaknęła.

— Masz w sobie pewien urok. Poza tym przyznajesz, że ja też ci się podobam.

Uśmiechnął się ironicznie.

— Tak, przyznaję. To niezbyt odkrywcze, prawda? Wczoraj wieczorem sam to powiedziałem.

— Właściwie nadal jest. Trudno zmienić swoje rozumienie tego, jak mnie postrzegasz po tylu latach, po tych wszystkich drwinach… — urwała.

Wsunął dłoń w jej loki, trzymając dłoń przy skórze głowy.

— Byłem głupim chłopcem, który wygadywał bzdury. Twoje loki, twój uśmiech. Tak. Pociągasz mnie… fizycznie.

Dodane ostatnie słowo trochę ją zabolało. Wiedziała, że mężczyźni myślą, że ma ubogą osobowość. Logiczne, że on też. Ale przypuszczała, że to nie ma aż takiego znaczenia, skoro to on. Pociągała ją tylko fizycznie. To były czyste hormony i dobrze jej to wychodziło. Idealnie, żeby nauczyć się, jak reaguje jej ciało, gdy jest z mężczyzną, który naprawdę jej pragnie. Chciała nauczyć się, jak podniecić mężczyznę i jak sprawić, by oszaleli na jej punkcie — tak jak Ron za Lavender.

— Nauczysz mnie całować? Jak robić to dobrze. Proszę — błagała.

Jego oczy błysnęły i pomyślała, że chyba jest już na dobrej drodze.

Pochylił się, przysuwając usta do jej, tak jak poprzedniego dnia.

— Kiedy się pochylę, daj mi znać, że tego chcesz. Daj mi znak. Oblizuj usta, a jeszcze lepiej, pokonaj ten dystans; pocałuj mnie pierwsza.

Jego miętowy oddech musnął jej usta, a ona bez namysłu się pochyliła, by wykonać jego polecenie. Musnęła jego usta swoimi; były miękkie i natychmiast zapragnęła więcej. To nie miało nic wspólnego z niezdarnymi, mokrymi pocałunkami z Ronem ani niezręcznym, twardym muśnięciem ust Viktora.

Odsunął się, zmuszając ją do pogoni. Podążyła za nim, szukając czegoś więcej. Pozwolił jej się złapać, a potem przejął kontrolę.

Wolną ręką ścisnął jej biodro, a dłoń wplątana w jej włosy delikatnie pociągnęła, przyprawiając ją o dreszcz. Hermiona nie wiedziała, co zrobić. Całowała się już wcześniej, ale nigdy w taki sposób. Pozwoliła mu robić, co chciał, stojąc ulegle i poddając się mu. Ale on się odsunął, przerywając pocałunek

— Zrobiłam coś nie tak? — zapytała, czując, jak żołądek podchodzi jej do gardła.

Wzruszył ramionami.

— Nie, wszystko dobrze, ale możemy zrobić to lepiej.

Hermiona doceniła to rozróżnienie. Bycie w błędzie było nie do zniesienia. Ale miejsce na rozwój? To był język, który rozumiała. Skinęła głową.

— Naucz mnie.

Ścisnął jej biodro, zwracając jej uwagę na swoją dużą, żylastą dłoń, co zaparło dech w piersiach.

— Powinnaś całować się czymś więcej niż tylko ustami. Używaj dłoni, bioder, całego ciała.

— Gdzie mam położyć dłonie? — zapytała, czując się głupio, opryskliwie.

Dziewczyny takie jak Lavender po prostu wiedziały takie rzeczy. Nie potrzebowały mężczyzny, który by je uczył. Ale Draco się nie roześmiał.

— Gdzie chciałabyś je położyć? — spytał ochrypłym głosem.

To pytanie zrobiło coś z jej ciałem.

— Eee, może na twoje ramiona?

— Śmiało.

Pochylił się, obejmując jej usta kolejnym, rozkosznym pocałunkiem. Przyłożyła dłonie do jego bicepsów, lekko wciskając opuszki palców w silne mięśnie. Były bardzo elastyczne, a myśli Hermiony błądziły, myśląc o tym, jak ją podnosi, trzyma w górze, całuje przyciśniętą do ściany. Jęknęła. Dźwięk był upokarzający.

— Właśnie o to chodzi, Loczku — wyszeptał, oddalając usta na oddech od jej ust. — Działaj. Oddaj pocałunek, ssij moją wargę, poruszaj dłońmi, gdziekolwiek zechcesz.

Pochyliła się i mocno go pocałowała. W głowie miała długa listę miejsc, w których chciałaby spróbować ułożyć dłonie, ale na razie odważyła się tylko przesunąć jedną dłoń na jego szyję, kreśląc kciukiem delikatne kręgi wzdłuż pulsującego miejsca. Uwielbiała czuć puls pod palcami — dowód, że jest nakręcona na niego tak samo, jak on na nią. Przycisnął swoją klatkę piersiową do jej, wyginając jej plecy nad stołem za nią. Przeniosła dłoń wyżej, ciągnąć za krótkie włoski u podstawy jego szyi. Jego biodra drgnęły, a ona poczuła dreszcz, gdy zarejestrowała, co czuje przy swoim biodrze. Był twardy — i tym razem wiedziała, że to przez nią, a nie tylko dla efektów fazy REM na jej ciało.

— Jesteś twardy — wyszeptała.

Ścisnęła uda i przycisnęła ciało do jego ciała. Miała mokre majtki. Nigdy wcześniej nie czuła się tak podniecona. Ale on się odsunął.

________________

Witajcie :) w niedzielne popołudnie zapraszam na dwa nowe rozdziały tłumaczenia. Ta historia ma swój urok i bardzo lubię jej klimat. Wiem, że mało osób ją czyta, ale mimo wszystko cieszę się, że śledzicie moją twórczość.

Od razu zapraszam na kolejny rozdział. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy