—
Chcesz, żeby ktoś zrobił ci dobrze?
—
Możesz to zrobić?
Korzenne
nuty jego perfum unosiły się wokół niej, zaburzając jej osąd i sprawiając, że
chciała się do niego przytulić. Powinna była mu powiedzieć, żeby się odwalił —
uprzedzić o tym, jaki to mógłby być podły dowcip.
—
Oczywiście by spłacić dług.
Uśmiech
znikł z jego twarzy, zastąpiony nieprzeniknionym spojrzeniem.
—
Upewnię się, że dobrze rozumiem. W zamian za to, że uchroniłaś mnie przed
więzieniem, chcesz, żebym sprawił, że dojdziesz?
Hermiona
się zarumieniła.
—
Eee, może na początek pocałujesz? Ale eee, właściwie o to mi chodziło, tak.
Zaśmiał
się, a właściwie roześmiał się jej w twarz. Czuła rumieniec spływający po
piersi. Żołądek zacisnął jej się ze wstydu i zażenowania.
Otarł
łzę z oczy i w końcu na nią spojrzał, widząc jej emocje.
—
O cholera. Loczku, ja nie… Źle mnie zrozumiałaś. Nie śmieję się z ciebie,
przysięgam.
Nie
przekonało jej to. Chciała, żeby podłoga się otworzyła i pochłonęła ją w
całości, zamiast teraz słuchać jego głupich i wymuszonych przeprosin.
Przeczesał
włosy dłonią z sygnetem.
—
No weź, nie patrz tak na mnie. Musisz dostrzegać komizm tej sytuacji. W stylu Mam pocałować seksowną laskę, co za okropna
spłata. Wiem, że Ron podkopał twoje poczucie własnej wartości, ale musisz
wiedzieć, że możesz zapytać o to każdego chłopaka w szkole i bez wahania by się
zgodzili.
Hermiona
prychnęła, nienawidząc tego, jak bardzo podobało jej się to, że nazwał ją
seksowną.
—
Po pierwsze, to nie tylko Ron zniszczył moje poczucie własnej wartości —
spojrzała na niego znacząco. — Ale co ważniejsze, to musisz być ty.
Uniósł
jedną blond brew.
—
Och, serio, dlaczego?
Przygryzła
dolną wargę, zastanawiając się, ile powinna mu powiedzieć.
—
Cóż, żaden z innych chłopaków nie wisi mi tak, jak ty. Więc mogę zmusić cię do
przeprowadzenia ze mną tego małego eksperymentu, podczas gdy ja będę panować
nad sytuacją. I… — wzięła głęboki oddech — no cóż, wolę to zrobić z tobą. Od
wczorajszego poranka mam wrażenie, że żaden z facetów nie będzie kiedykolwiek
lepszy od ciebie.
Skinął
głową, a ona widziała, jak przetwarza jej słowa — zastanawia się, jak
zareagować na to wyznanie. Czasami myślała, że przesadza tak, jak ona. To
sprawiło, że czuła się przy nim swobodniej. Miała wrażenie, że rozumie
obsesyjną potrzebę patrzenia na rzeczy z każdej strony — przewidywania różnych
możliwych rezultatów.
—
Jeśli naprawdę tego ode mnie chcesz, to tak, mogę to dla ciebie zrobić.
Z
jego twarzy zniknęło rozbawienie. Brak śmiechu, brak chytrości. Hermiona doceniała
powagę, z jaką podchodził do umowy, i jednocześnie tęskniła za jego flirtem. A
przynajmniej była prawie pewna, że flirtował.
Hermiona
skinęła głową.
—
Dobrze. No… to chyba wymyślę jakiś plan i możemy…
—
Nie, Loczku. Jeśli to zrobimy, jak wszystko zaplanuję. Poprosiłaś mnie, żebym
to zrobił dla ciebie, więc powiem ci, jak to przebiegnie. Rozumiesz?
Hermiona
prychnęła. Czyżby przegapił moment, w którym powiedziała, że chce mieć
kontrolę? Ani trochę nie podobał jej się pomysł, żeby to on dowodził.
Westchnął.
—
Słuchaj, omówimy wszystko, zanim to zrobimy, i nie zrobię nic bez twojej
wyraźnej zgody. Gdy przychodzisz do mnie po pomoc, pozwól, że pomogę.
—
Chyba ma to sens. A twoje zapewnienia rzeczywiście sprawiają, że oddanie ci
kontroli jest bardziej znośne.
Jej
wzrok był wbity w podłogę. Mówienie o tym strasznie ją zawstydzało.
Pochylił
się, zbliżając usta do jej ucha. Mężczyzna ciągle naruszał jej przestrzeń
osobistą.
—
Myślę, że mogę sprawić, by to było dla ciebie bardzo, bardzo znośne, Granger.
Jęknęła
cicho i poczuła pulsowanie między udami.
Zaśmiał
się cicho, a dźwięk łaskotał ją w ucho bliskością skóry.
—
Mogę cię pocałować?
Hermiona
skinęła głową — przygotowując się na nieostrożne uczucie warg sunących po jej
ustach. Tylko że on nie poruszył twarzą. Pozostał tam, jego usta przesuwały się
minimalnie bliżej, delikatnie wciskając się w jej szyję. Zadrżała. Wysunął
język, liżąc miękki, wrażliwy punkt tuz pod jej uchem. A potem zaczął ssać,
zębami drapiąc jej puls; poczuła lekkie uczucie bólu, co sprawiło, że jej cipka
zadrżała, a majtki zrobiły się nieprzyjemnie wilgotne.
Pocałował
ją w szczękę, delikatnie zanurzając się w jej skórze i odsuwając się zbyt
wcześnie. Kiedy dotarł do kącika jej ust, rozpaczliwie pragnęła, żeby porządnie
ją pocałował. Uniósł jej brodę palcem wskazującym, patrząc na nią. Jego usta
były opuchnięte i zaróżowione od ssania jej szyi. Miał rozszerzone źrenice i
przyciemnione oczy. Dyszał, wyglądając na równie podnieconego, jak Hermiona.
—
Znośnie?
Uśmiechnął
się krzywo.
Parsknęła
śmiechem.
—
Tak. Znośnie.
Kiedy
odsunął się, nie całując jej w usta, poczuła się rozczarowana i jęknęła z
niedosytem.
—
No dalej, Granger, mamy książki do przejrzenia. Nie bądź taką leniwą
czarownicą. Jutro możemy przejść do drugiej lekcji.
Najdziwniejsze
w tym, że Draco Malfoy prawie ją pocałował, było to, że wcale nie wydawało się
to dziwne. W jednej chwili ssał jej skórę, a w następnej znów z niej kpił,
jakby to, co zrobili, nie zrobiło na nim wrażenia. Jakby wciąż postrzegał ją
tak jak zawsze — jako irytującą kujonkę, ale też kogoś, kogo teraz o mało nie
pocałował. W towarzystwie Rona, Viktora i Cormaca czuła się dość niezręcznie.
Miała wrażenie, że w każdej chwili, gdy byli z nią, szukali kolejnej okazji, by
jej dotknąć, by spróbować pójść o krok dalej. Czuła się bezpieczniej w ramach
ich umowy.
Pracowała
obok niego i rozmawiali beztrosko. O zadaniach domowych i zbliżającym się
weekendzie w Hogsmeade. W końcu rozmowa wróciła do Harry’ego i Rona. Nie
umknęło uwadze Hermiony, że Draco nie wspomniał o żadnych swoich znajomych.
—
Więc dzisiejsza kłótnia z Potterem — zaczął Draco — ta, którą nie dotyczyła
mnie.
Hermiona
roześmiała się i skinęła głową.
—
Tak. Pamiętam.
—
Wydaje się być wobec ciebie dość opiekuńczy.
Gdy
to mówił, jego wzrok był skupiony na książce przed nim, ale czuła, że i tak
skupia się na niej.
—
Wiele razem przeszliśmy. To zbliżyło do siebie, ale czasami sprawia, że można
przekroczyć granice.
—
Zauważyłem, że on i Ginny nie są już tak blisko, jak kiedyś.
Hermiona
zmarszczyła brwi. Nie rozumiała, jak te oba tematy mogły się wiązać.
—
Tak. Cóż, nie była zachwycona, że zostawiliśmy ją w szkole w zeszłym roku.
—
Mhm, domyśliłem się. A potem byłaś sama w namiocie z jej chłopakiem.
Nie
podniósł głowy, ale jego ręce zwolniły.
Zaśmiała
się.
—
Sugerujesz, że jest coś między mną a Harrym? Na Boga, nie.
Draco
w końcu na nią spojrzał, wzruszając silnym ramieniem.
—
Wydaje się, że trochę się martwi naszą wspólną pracą. I zastanawiałem się, czy
nie chciałabyś zdobyć więcej doświadczenia z facetami, żeby zwiększyć swoje
szanse u niego.
—
Nie żeby to była twoja sprawa, ale nie mam nikogo konkretnego, kim bym się
interesowała. Chodzi mi bardziej o moją własną świadomość.
—
Więc nie szukasz sposobu na uwiedzenie Harry’ego. Chcesz zdobyć doświadczenie
tylko dla siebie? Powiedziałbym, że to o wiele przyjemniejsze niż twoje
profilowanie mnie.
Uśmiechnęła
się.
—
Nie. Nic nas nie łączy. I kocham Ginny. Nigdy bym jej tego nie zrobiła. Ale to,
że analizuję własne reakcje na pocałunek z tobą, nie oznacza, że przestałam
robić notatki na twój temat. To świetny sposób, żeby dowiedzieć się więcej o
zagadce, jaką jest Draco Malfoy.
Otworzył
usta ze zdumienia.
—
Naprawdę jesteś przebiegła, prawda?
Zaśmiała
się.
—
Lubię skuteczność. Jeśli mogę dwie pieczenie na jednym ogniu, to po prostu
logika.
Po
skończonej zmianie wrócili razem, krążąc i najwyraźniej nie spiesząc się z
powrotem do zamku.
—
Więc co we mnie tak na ciebie działa, Granger? — zapytał, mijając Trzy Miotły.
Wiedziała,
że się z niej nabija, ale i tak postanowiła szczerze odpowiedzieć.
—
Chyba lubię świadomość, że między nami nie ma nic prawdziwego. Na przykład, że
nigdy nie będziemy się spotykać, więc nie muszę się martwić, co oznacza każda
interakcja. Albo czy zrobię coś głupiego i się skompromituję. To ułatwia relaks
i dobre samopoczucie. A przynajmniej mam taką nadzieję. Tak naprawdę jeszcze
nic nie zrobiliśmy.
—
Wygląda na to, że ktoś bardzo chce mnie pocałować — odparł.
Nie
mylił się. Wzruszyła ramionami.
—
Nie mogę się doczekać drugiej lekcji. Będzie jutro, prawda?
Przeszła
przez żelazną bramę, gdy ją otworzył. Szedł tuż za nią, przyciskając się do niej
ciałem.
—
Tak, Loczku, możemy wrócić do momentu, w którym skończyliśmy dziś wieczorem,
jutro w pracy. Będziemy mieli mnóstwo czasu.
—
Ach, racja, nasza pierwsza weekendowa zmiana — powiedziała, naprawdę
zapominając.
Skinął
głową.
—
Będziemy uwięzieni razem przez cały dzień.
Dlaczego te słowa wywołały u niej
uśmiech?
—
Dobranoc, Loczku.
—
Dobranoc, Malfoy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona
wstała wcześnie i odrobiła lekcje przy biurku w swoim dormitorium. Słyszała,
jak Ginny smacznie śpi, schowana w swoim łóżku z baldachimem i zasłoniętymi
zasłonami. Hermiona martwiła się, że nie będzie miała tyle wolnego czasu w
weekend, co zwykle, na naukę. Ale z drugiej strony z utęsknieniem czekała na
ten dzień. Próbowała sobie wmówić, że to kwestia pieniędzy na wydatki albo
czasu spędzonego w ulubionej księgarni, ale wiedziała, na czym tak naprawdę jej
zależy. Z tego samego powodu poświęciła kilka dodatkowych chwil na nałożenie
kosmetyku na loki, aby były gładkie i lśniące. A kiedy wybierała strój na swoją
zmianę w księgarni, włożyła najciaśniejsze dżinsy, te, które opinały jej
pośladki i krągłość bioder, wcinając się w talię. Wybrała koszulę z długim
rękawem i dekoltem w serek, który odsłaniał ledwie odrobinę jej piersi. Chciała
czuć się pożądana. Nie dla niego,
upierała się w myślach. Ale dla siebie.
Przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze, gdy Ginny się poruszyła, wystawiając
głowę zza zasłon otaczających łóżko.
—
No proszę, Hermiono! Gorąca, poranna randka? — zapytała Ginny, wodząc wzrokiem
po ciele przyjaciółki.
Hermiona
poczuła ucisk w piersi.
—
Nie przesadziłam? Właśnie idę do pracy, ale pomyślałam, że spróbuję dziś
wyglądać ładnie.
Ginny
rozciągnęła koszulkę, podwijając ją i odsłaniając mięśnie brzucha, które
wyrobiła godzinami ćwiczeń i treningu.
—
Ani trochę. Jest w sam raz. Super ładnie — zapewniła ją Ginny. — Idź
poflirtować z jakimiś słodkimi klientami.
Hermiona
się roześmiała.
—
Nie jestem dobra we flirtowaniu.
—
Tym lepiej, że się uczysz i doskonalisz! Masz czas, żeby na mnie poczekać?
Możemy zjeść śniadanie w Wielkiej Sali.
Hermiona
sprawdziła godzinę i pokręciła głową.
—
Nie, za długo się uczyłam. Wezmę coś na drogę i pójdę. Przepraszam, Gin.
Przełożymy to na później?
Ginny
się uśmiechnęła.
—
Jasne, nie pracuj za dużo, dobrze?
Hermiona
niczego nie obiecała, wychodząc za drzwi i kierując się do Wielkiej Sali.
Wpadła
do środka, biorąc pomarańczę i muffinkę, kiedy zobaczyła całujących się
Lavender i Rona. Chciała odwrócić wzrok. To było obrzydliwe i bolało, ale po
prostu patrzyła.
—
Hej, Loczku, gotowa? — usłyszała głośne pytanie.
Hermiona
podskoczyła i zatoczyła się do przodu. Złapał ją za biodro, podtrzymując. Jego
dłoń objęła prawie całą jej talię, a palce delikatnie ją ścisnęły.
—
Nie dotykaj jej — warknął Ron. — Cholerny gnoju.
Hermiona
sapnęła. Słysząc, jak chłopak wylewa taką nienawiść prosto w twarz Malfoya,
zrobiło jej się niedobrze. Spojrzała w górę, sprawdzając Draco, mając nadzieję,
że nie jest zbyt ranny. Ale zobaczyła pogodną twarz wpatrującą się w nią.
Wyglądał na zupełnie niewzruszonego.
—
Och, Łasicu, Co za cios. Nikt nie zranił mnie tak bardzo, jak ty teraz —
powiedział beznamiętnie. — Jak się z tego wyleczę?
Hermiona
musiała kaszlnąć, żeby stłumić śmiech.
—
Jestem gotowa, chodźmy.
Chciała
wyjść jak najszybciej. Nie było mowy, żeby to zmierzało do czegokolwiek
dobrego. Draco skinął głową, ale Hermiona zdała sobie sprawę, że jego dłoń
wciąż spoczywała na jej biodrze — ciepła, kojąca, opiekuńcza. Poczuła falę
gorąca w całym ciele.
Odwrócili
się i wyszli razem, ale Draco się zatrzymał i spojrzał za siebie w ostatniej
chwili.
—
Weasley, skoro się upierasz przy takim okazywaniu uczuć, naucz się całować bez
ślinienia się. Ludzie próbują jeść.
Hermiona
pacnęła go w ramię za ten żart, ale nie mogła powstrzymać śmiechu.
—
Draco! — zbeształa go przez chichot.
—
Och, lubię, gdy wypowiadasz moje imię. — Pochylił się niżej, przysuwając usta
do jej ucha. — Powiedz to jeszcze raz.
Zarumieniła
się. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to zrobiła. Kiedy w jej głowie Malfoy zmienił się w Draco? Może tak się dzieje, gdy
prawie pocałujesz mężczyznę.
Przygryzła
wargę, ale nie zrobiła tego, o co prosił. Wyprostował się i wzruszył ramionami.
—
Zmuszę cię, żebyś to zrobiła jeszcze raz.
Szła
dalej, ale pomyślała, że prawdopodobnie ma rację. Nie trzeba było go długo
przekonywać. Zastanawiała się, czy dojdzie do tego dzisiaj. Poczuła, jak
żołądek podchodzi jej do gardła. Jej ciało reagowało na niego o wiele silniej,
nawet w zaciszu umysłu. To było fascynujące.
Dotarli
do sklepu i okazało się, że jest większy ruch nią na jakiejkolwiek poprzedniej
zmianie. Alejki były pełne klientów, a Stokes wyglądał na zapracowanego,
próbując nadążyć za pytaniami i rejestrowaniem płatności za towary.
—
Hermiono, tak się cieszę, że tu jesteś. Zajmij się kasą, a ja stolikiem z
pytaniami.
—
Tak, proszę pana.
Miała
ochotę śmiać się sama z siebie. Po tym całym narzekaniu na chęć pracy na
sklepie, teraz chciała tylko pójść na zaplecze i pozwolić Malfoyowi się
pocałować… oczywiście dla nauki.
Pomachał
jej lekko, kierując się na zaplecze, a Stokes nawet nie zwrócił na niego uwagi.
Hermiona
wzięła się do pracy, a kolejka szybko się zmniejszyła, ponieważ ona i Stokes
podzielili się pracą. Kiedy znalazła chwilę wolnego, zwróciła się do niego.
—
Czemu dziś jest tak dużo pracy? Czy to przez to, że jest weekend?
Stokes
pokręcił głową.
—
Nie, nie. Zawsze mamy więcej pracy w weekendy, ale to coś więcej. Kilku pisarzy
wydało dziś nowe książki. Szał, jaki może wywołać nowa część serii, jest
niesamowity. Ludzie pytali, czy mogą zostać do premiery o północy!
Hermiona
doskonale rozumiała ich zapał, bo sama wielokrotnie pomijała sen dla jednej ze
swoich ulubionych książek. Po chwili wszystko wróciło do normy. Zjadła
śniadanie, a w końcu i lunch, małymi, szybkimi kęsami między obsługą klientów.
Nie miała chwili wytchnienia. Zaczęła zwracać większą uwagę na kupowane książki
i rzeczywiście zauważyła, że były to głównie nowe tomy popularnych serii.
Według czytelników, jeśli ktoś miał ochotę na trochę pikanterii, to właśnie w
tych książkach mógł ją znaleźć. Hermiona postanowiła kupić pierwsze tomy z
każdej serii… również ze względów naukowych.
Około
drugiej ruch zmniejszył się na tyle, że Stokes wysłał ją na zaplecze.
Zastanawiała się, czy Malfoy przewidział tę decyzję tak samo jak ona przez cały
dzień. Wślizgnęła się do pomieszczenia i zastała go takiego, jakim zawsze był —
robił kopię książki, odwrócony do niej silnymi plecami. Dostrzegła mięśnie
napinające się pod jego prostą, szarą koszulą. Ponieważ nie był to dzień
szkolny, miał na sobie nieco luźniejsze ubranie i Hermiona musiała przyznać, że
całkiem jej się podobało to, jak wyglądał w mugolskiej koszuli z długim
rękawem.
—
Czy twoim przyjaciele czystej krwi wiedzą, że nosisz mugolskie ubrania? —
zapytała, co sprawiło, że odwrócił się z zaskoczeniem.
—
Wróciłaś.
Wyglądał
na szczęśliwego. Podobało jej się to.
Zaśmiała
się cicho.
—
Nigdzie nie poszłam, ale tak, ruch się zmniejszył i Stokes ma teraz wszystko
pod kontrolą.
—
Jasne. Tak. Super — odpowiedział.
Spojrzał
na stosy książek przed nim.
—
Chyba lepiej ci z tym pomogę, jeśli nie chcesz tu spędzić reszty swojego życia.
Przytaknął.
Nie wyglądał tak, jakby rozumiał którekolwiek z jej słów.
—
Hmm. Jasne. — Podszedł bliżej. — Dużo do zrobienia. Więc, żebym dobrze
zrozumiał, chcesz wiedzieć, jak to jest całować kogoś, komu się podobasz,
prawda? I kogoś, kto tobie się podoba.
Zmienił
temat. Chwilę jej zajęło, zanim zrozumiała sens jego wypowiedzi.
—
Eee, tak. Chyba o to chodzi.
Skinął
głową, podchodząc bliżej. Ona też zrobiła krok ku niemu, starając się zachować
między nimi dystans. Jej plecy uderzyły o stół.
—
Więc przyznajesz, że ci się podobam?
Przygryzła
wargę, ale przytaknęła.
—
Masz w sobie pewien urok. Poza tym przyznajesz, że ja też ci się podobam.
Uśmiechnął
się ironicznie.
—
Tak, przyznaję. To niezbyt odkrywcze, prawda? Wczoraj wieczorem sam to
powiedziałem.
—
Właściwie nadal jest. Trudno zmienić swoje rozumienie tego, jak mnie
postrzegasz po tylu latach, po tych wszystkich drwinach… — urwała.
Wsunął
dłoń w jej loki, trzymając dłoń przy skórze głowy.
—
Byłem głupim chłopcem, który wygadywał bzdury. Twoje loki, twój uśmiech. Tak.
Pociągasz mnie… fizycznie.
Dodane
ostatnie słowo trochę ją zabolało. Wiedziała, że mężczyźni myślą, że ma ubogą
osobowość. Logiczne, że on też. Ale przypuszczała, że to nie ma aż takiego
znaczenia, skoro to on. Pociągała ją tylko fizycznie. To były czyste hormony i
dobrze jej to wychodziło. Idealnie, żeby nauczyć się, jak reaguje jej ciało,
gdy jest z mężczyzną, który naprawdę jej pragnie. Chciała nauczyć się, jak
podniecić mężczyznę i jak sprawić, by oszaleli na jej punkcie — tak jak Ron za
Lavender.
—
Nauczysz mnie całować? Jak robić to dobrze. Proszę — błagała.
Jego
oczy błysnęły i pomyślała, że chyba jest już na dobrej drodze.
Pochylił
się, przysuwając usta do jej, tak jak poprzedniego dnia.
—
Kiedy się pochylę, daj mi znać, że tego chcesz. Daj mi znak. Oblizuj usta, a
jeszcze lepiej, pokonaj ten dystans; pocałuj mnie pierwsza.
Jego
miętowy oddech musnął jej usta, a ona bez namysłu się pochyliła, by wykonać
jego polecenie. Musnęła jego usta swoimi; były miękkie i natychmiast zapragnęła
więcej. To nie miało nic wspólnego z niezdarnymi, mokrymi pocałunkami z Ronem
ani niezręcznym, twardym muśnięciem ust Viktora.
Odsunął
się, zmuszając ją do pogoni. Podążyła za nim, szukając czegoś więcej. Pozwolił
jej się złapać, a potem przejął kontrolę.
Wolną
ręką ścisnął jej biodro, a dłoń wplątana w jej włosy delikatnie pociągnęła,
przyprawiając ją o dreszcz. Hermiona nie wiedziała, co zrobić. Całowała się już
wcześniej, ale nigdy w taki sposób. Pozwoliła mu robić, co chciał, stojąc
ulegle i poddając się mu. Ale on się odsunął, przerywając pocałunek
—
Zrobiłam coś nie tak? — zapytała, czując, jak żołądek podchodzi jej do gardła.
Wzruszył
ramionami.
—
Nie, wszystko dobrze, ale możemy zrobić to lepiej.
Hermiona
doceniła to rozróżnienie. Bycie w błędzie było nie do zniesienia. Ale miejsce
na rozwój? To był język, który rozumiała. Skinęła głową.
—
Naucz mnie.
Ścisnął
jej biodro, zwracając jej uwagę na swoją dużą, żylastą dłoń, co zaparło dech w
piersiach.
—
Powinnaś całować się czymś więcej niż tylko ustami. Używaj dłoni, bioder,
całego ciała.
—
Gdzie mam położyć dłonie? — zapytała, czując się głupio, opryskliwie.
Dziewczyny
takie jak Lavender po prostu wiedziały takie rzeczy. Nie potrzebowały
mężczyzny, który by je uczył. Ale Draco się nie roześmiał.
—
Gdzie chciałabyś je położyć? — spytał ochrypłym głosem.
To
pytanie zrobiło coś z jej ciałem.
—
Eee, może na twoje ramiona?
—
Śmiało.
Pochylił
się, obejmując jej usta kolejnym, rozkosznym pocałunkiem. Przyłożyła dłonie do
jego bicepsów, lekko wciskając opuszki palców w silne mięśnie. Były bardzo
elastyczne, a myśli Hermiony błądziły, myśląc o tym, jak ją podnosi, trzyma w
górze, całuje przyciśniętą do ściany. Jęknęła. Dźwięk był upokarzający.
—
Właśnie o to chodzi, Loczku — wyszeptał, oddalając usta na oddech od jej ust. —
Działaj. Oddaj pocałunek, ssij moją wargę, poruszaj dłońmi, gdziekolwiek
zechcesz.
Pochyliła
się i mocno go pocałowała. W głowie miała długa listę miejsc, w których
chciałaby spróbować ułożyć dłonie, ale na razie odważyła się tylko przesunąć
jedną dłoń na jego szyję, kreśląc kciukiem delikatne kręgi wzdłuż pulsującego
miejsca. Uwielbiała czuć puls pod palcami — dowód, że jest nakręcona na niego
tak samo, jak on na nią. Przycisnął swoją klatkę piersiową do jej, wyginając
jej plecy nad stołem za nią. Przeniosła dłoń wyżej, ciągnąć za krótkie włoski u
podstawy jego szyi. Jego biodra drgnęły, a ona poczuła dreszcz, gdy
zarejestrowała, co czuje przy swoim biodrze. Był twardy — i tym razem
wiedziała, że to przez nią, a nie tylko dla efektów fazy REM na jej ciało.
—
Jesteś twardy — wyszeptała.
Ścisnęła
uda i przycisnęła ciało do jego ciała. Miała mokre majtki. Nigdy wcześniej nie
czuła się tak podniecona. Ale on się odsunął.
________________
Witajcie :) w niedzielne popołudnie zapraszam na dwa nowe rozdziały tłumaczenia. Ta historia ma swój urok i bardzo lubię jej klimat. Wiem, że mało osób ją czyta, ale mimo wszystko cieszę się, że śledzicie moją twórczość.
Od razu zapraszam na kolejny rozdział. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)