niedziela, 21 września 2025

[T] Rzeczy, których nie nauczysz się z książek: Rozdział 7

— Jesteś twardy — wyszeptała.

— Przepraszam, Granger, po prostu tak się dzieje, kiedy facet całuje dziewczynę.

Odwrócił się i wrócił do swojego stolika, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.

— Nie, znaczy… Nie mam nic przeciwko — bełkotała.

Nie chciała, żeby przestał. Była zaszczycona. A raczej podniecona.

Draco pokręcił głową i machnął ręką.

— Daj spokój.

Przełknęła ślinę. Poczuła, jak łzy napływają do jej oczu — słowa ugrzęzły w gardle. Odtrącenie ją zabolało. Udało jej się powstrzymać od płaczu. Dyskretnie otarła oczy i usiadła przy stoliku, zajmując się swoimi książkami.

Przez resztę zmiany pracowali w ciszy i szybko, a kiedy nadszedł czas powrotu do szkoły, żadne z nich nie wspomniało o pocałunku, ani o jego wpływie na Draco. W głowie Hermiony wirowało zmieszanie. Umierała z ciekawości, żeby zapytać go, czy zrobiła coś złego. Czy popełniła błąd, wypominając to? Czy powinna była zaproponować pomoc? Z pewnością nie wydawał się tym zainteresowany, biorąc pod uwagę sposób, w jaki ją zbył. Ale Hermiony też to nie interesowało, prawda? Pokręciła głową, próbując zrozumieć, co dokładnie się stało. Kiedy dotarli do bramy, jak zawsze ją dla niej otworzył, ale nadal nie odezwali się ani słowem. A gdy rozdzielili się przed schodami, nawet nie spojrzał w jej stronę.

Hermiona przeszła przez Pokój Wspólny. Skończyli dziś wcześniej niż zwykle, ponieważ ich weekendowe godziny pracy różniły się od tych w tygodniu. Pokój Wspólny był pełen uczniów. Rozgrywano partie Eksplodującego Durnia i czarodziejskich szachów, kilka osób wylegiwało się na fotelach i kanapach, rozmawiając i śmiejąc się.

Hermiona przeszukała pomieszczenie i znalazła Ginny siedzącą w kącie na kolanach Harry’ego. Nie całowali się, tylko przytulali, ale Hermiona i tak czuła się winna, że im przerywa. Prawie odeszła, ale Ginny ją dostrzegła, wstała i podeszła.

— Hermiono, wróciłaś! — Ginny objęła ją ramieniem i ruszyła wraz z nią ku Harry’emu. — Jak było w pracy? Mam nadzieję, że nie utknęłaś w ciemnym pokoju z przystojnymi chłopakami?

Hermiona odwróciła wzrok, nie mogąc spojrzeć przyjaciółce w oczy.

Ginny zamarła.

— O mój Boże. Zrobiłaś to? Powiedz mi wszystko!

— Nie, nie do końca o to chodzi. Możemy porozmawiać gdzie indziej? — zapytała Hermiona, zerkając na tłum obserwujących ich ludzi.

— Dobra. Tak. Czekaj.

Ginny podbiegła z powrotem do Harry’ego i pocałowała go przelotnie w usta — to była taka swobodna wymiana zdań, jakiej Hermionie nigdy nie udało się osiągnąć z żadnym mężczyzną. Rudowłosa podbiegła do Hermiony i praktycznie wciągnęła ją po schodach do ich dormitorium. Ginny rzuciła się na łóżko i poklepała kołdrę.

— Usiądź tu i gadaj. Niczego nie pomiń.

Przyznanie się Ginny, że Malfoy ją pociąga — fizycznie oczywiście — było oczyszczające. Opowiedziała jej o tym, jak obudzili się rano po tym, jak zostali uwięzieni w sklepie, i o swojej prośbie do Malfoya, żeby pomógł jej czuć się bardziej swobodnie przy chłopakach. Na koniec krótko opowiedziała o fatalnej sesji całowania z dzisiejszego dnia.

Ginny słuchała z zapartym tchem, przerywając co jakiś czas trafnymi, ale natarczywymi pytaniami, takimi jak: Czy jego dłonie były przyjemne na twoich cyckach?, Były duże? i Czekaj, chciał sprawić, że dojdziesz, a ty odmówiłaś?.

Hermiona się roześmiała.

— Tak, Gin. Nie próbuję umawiać się z nim na randki, po prostu chcę zbudować pewność siebie poprzez fizyczny kontakt i wiesz, może się trochę przy tym zabawić. Chciałabym, żeby pierwszy raz, gdy dojdę, był z kimś, kto jest dla mnie ważny.

— Rozumiem. Myślisz, że Malfoy o tym wie? — zapytała Ginny, zakładając kosmyk długich, rudych włosów za ucho.

— Ależ tak, jestem tego pewna. Powiedziałam mu, że będziemy się tylko całować. Kilka lekcji flirtowania, jak… sama nie wiem, czuć się dobrze w towarzystwie mężczyzn.

— No cóż — mruknęła Ginny — myślę, że wiadome jest, dlaczego tak nagle przerwał.

Hermiona zmrużyła oczy, nic nie rozumiejąc.

Ginny się roześmiała.

— Kochanie, powiedziałaś mu tylko o całowaniu, a potem wytknęłaś mu, że ma erekcję. Próbował uszanować twoje granice. Cóż, brawo dla niego. Kto by pomyślał?

— Gin! — prychnęła Hermiona. — On naprawdę żałuje tego, co zrobił w przeszłości, nie żartuj sobie z niego w ten sposób.

Ginny wzruszyła ramionami.

— Cóż, znasz go lepiej niż ja.

— Znam — rzekła Hermiona, czując się opiekuńcza wobec mężczyzny. — Słuchaj, Ginny, powiedziałam ci o tym wszystkim w tajemnicy. Proszę, nie wygadaj się nikomu. Zwłaszcza Harry’emu i Ronowi.

— Rozumiem. Nie powiem. Ale musisz mi zdradzić, na kim planujesz wykorzystać te nowe umiejętności? Cieszę się, że tak naprawdę nie czujesz nic do Malfoya. Nie możesz się z nim umawiać, mimo że jest słodki.

— Nie mam nikogo konkretnego na myśli. Draco też się nad tym zastanawiał. Nawet twierdził, że upatrzyłam sobie Harry’ego, co jest obrzydliwe, bez urazy dla ciebie — wyjaśniła Hermiona.

— Och, mówisz do niego Draco? — zapytała Ginny, unosząc brwi.

Hermiona wzruszyła ramionami.

— Rozmawiam z nim codziennie. Dziwnie jest nadal zwracać się do niego wyłącznie po nazwisku.

— Jasne. — Ginny skinęła głową. — Ale serio, nie masz na myśli żadnego faceta, z którym chciałabyś wypróbować swoje nowe umiejętności? Mogłoby być fajnie.

Hermiona się zastanowiła.

— Wciąż się uczę. Zdecydowanie nie czuję się pewna siebie po tym, jak Draco mnie dzisiaj odtrącił. Czy nie powinnam poczekać, aż lepiej zrozumiem koncepcje, zanim spróbuję sama?

— Po co się uczyć, skoro się tego nie wykorzystuje? — odparowała Ginny. — Myślę, że Seamus od jakiegoś czasu próbuje zwrócić twoją uwagę. Może powinnaś go pocałować?

Hermiona się roześmiała.

— Seamus? Naprawdę? Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Myślisz?

— O, ciekawe. Myślisz, że jest słodki!

Ginny zachichotała.

Hermiona wzruszyła ramionami.

— W sumie ma ładne oczy i seksowny akcent.

Ginny się uśmiechnęła.

— Cóż, kochanie, myślę, że to idealny obiekt badań. Mówię ci, że z chęcią by cię pocałował.

— Nie jestem tego taka pewna, ale rozważę to, dobrze? — Hermiona wstała z łóżka. — I dzięki za rozmowę. Bardzo mi to pomogło.

— Nie ma sprawy. Cieszę się, że mi się zwierzyłaś. — Ginny też wstała. — Chłopcy nigdy by tego nie zrozumieli, ale ja tak. Chodźmy na kolację.

Hermiona zmarszczyła brwi. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, jaki chaos zapanuje, gdy Harry i Ron dowiedzą się o jej pocałunku z Malfoyem. Stracą nad sobą panowanie. Zadrżała. Nie. Lepiej, żeby się nie dowiedzieli.

Zeszła z Ginny do Pokoju Wspólnego.

— Och, słyszałaś o dzisiejszej imprezie? — zapytała Ginny, chwytając Hermionę za ramię.

— Byłam dość zajęta pracą i szkołą. Nic nie słyszałam — przyznała Hermiona.

Dotarły na dół i stwierdziły, że jest pusto.

— Kolacja zaczęła się pięć minut temu — mruknęła Hermiona, czując głód.

Ginny skinęła głową.

— W porządku. Chodźmy coś zjeść. Potem będziemy miały trochę czasu, żeby się wyszykować. Impreza ma się odbyć w Pokoju Wspólnym Slytherinu i organizuje ją Millicenta. To ma być coś w rodzaju „demonstracji dobrej woli”, ale większość z nas po prostu się cieszy na pierwszą okazję zobaczenia ich upiornych dormitoriów i napicia się ich alkoholu.

Hermiona się roześmiała.

— Brzmi całkiem nieźle.

Zastanawiała się, czy Malfoy wiedział o imprezie — czy tam będzie. Jedząc zerkała na niego kilka razy. Ani razu na nią nie spojrzał. Jadł sam, siedząc trochę z dala od reszty uczniów ze swojego domu. Hermiona zastanawiała się, czy rozmawiał z kimś poza nią.

— Pozwól, że cię ubiorę.

Hermiona zdała sobie sprawę, że się w niego wpatrywała. Oderwała wzrok.

— Hmm?

Ginny patrzyła na nią błagalnym wzrokiem.

— Pozwól, że cię ubiorę na dzisiejszą imprezę. Uroczo się ubierasz, ale chcę ci trochę pomóc w twoim małym zadaniu. Żebyś wyglądała seksownie.

— Cicho. Nie mów tak głośno. Nie chcę, żeby mężczyźni z Hogwartu myśleli, że jestem w jakimś seksualnym szale.

Ginny parsknęła śmiechem.

— Och, to byłaby świetna nazwa zespołu. Zapisz to gdzieś.

— Żadna z nas nie umie grać na instrumentach ani śpiewać. Po co miałabym to zapisywać?

Hermiona pokręciła głową, ale już wyciągnęła swój notes, żeby to zapisać, zgodnie z prośbą.

— Nigdy nic nie wiadomo! Mogę cię teraz ubrać? Proszę, Hermiono!

Ron, Lavender i Harry spoglądali na nich, chcąc wiedzieć, o czym rozmawiają. Hermiona poczuła się odsłonięta. Nie musieli się wtrącać w jej sprawy, a ona akurat nie rozmawiała z chłopakami.

— Dobra, ale tylko jeśli teraz się zamkniesz.

Ginny posłuchała, ogryzając jeszcze kilka kęsów ziemniaków i pieczonego kurczaka, po czym wstała i pociągnęła Hermionę za sobą.

— Do zobaczenia na imprezie!

Hermiona była szczęśliwa, że Lavender i Parvati dzielą pokój z siódmoklasistką, dzięki czemu Ginny i Hermiona mogły mieszkać same. Mieszkanie z Lavender byłoby nie do zniesienia, na dodatek do wszystkiego innego.

Ginny tak szybko sprowadziła je z powrotem do pokoju, że Hermiona wciąż dyszała po schodach, podczas gdy w jej stronę rzucano sukienki i spódnice.

Giny przysunęła małą, czarną sukienkę do ciała Hermiony i skinęła głową.

— To chyba ta.

Była bardzo mała.

Hermiona nie miała krągłości. Przeciętnej wielkości piesi i ładny kształt bioder. Ale Ginny miała zupełnie inną budowę ciała. Była wysportowana. Postawna. Bez tłuszczu na ciele. Sukienka nie wyglądałaby na nich tak samo. Hermiona otworzyła usta, żeby to powiedzieć, ale Ginny pokręciła głową.

— Nie pyskuj mi tu. Po prostu przymierz. Jeśli ci się nie spodoba, poszukamy czegoś innego.

To było rozsądne. Hermiona przebrała się tam, gdzie stała. Nie potrzebowały prywatności w swoim towarzystwie.

— Idealnie! — krzyknęła Ginny, krążąc wokół niej, żeby przyjrzeć się z każdej strony. — Patrz na swój tyłek!

Hermiona się zarumieniła.

— Martwię się, że za dużo widać.

— Jeśli czujesz się niekomfortowo, możesz się przebrać, ale jeśli ci się podoba, powinnaś w niej pójść. Masz dziewiętnaście lat, kochanie. Nie będziemy mieć wiecznie takich ciał. Teraz jest czas, żeby je pokazać.

Hermiona spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała dobrze. Miała opalone nogi, a pośladki rzeczywiście wyglądały całkiem nieźle, jędrnie. Właśnie do tego prowadzi chodzenie po tym całym cholernym kraju. Zapracowała na ten tyłek.

— Dobra. Niech będzie.

Ginny klasnęła z radością.

— Tak! Idealnie. Tylko się przebiorę, poprawię makijaż i możemy iść.

Hermiona odświeżyła zaklęcia na swoich włosach i swój makijaż, i wkrótce szły do Pokoju Wspólnego. Tam zebrał się już tłum ludzi, którzy byli gotowi do wyjścia.

— Więc wszyscy naprawdę idą na imprezę organizowaną przez Ślizgonów, tak?

Hermiona wciąż była sceptyczna.

— Tak. Myślę, że połowa z nich jest skora do bójki, ale to może być krok w dobrą stronę. — Ginny rozejrzała się po pomieszczeniu. — Będziemy tu tak stać, czy idziemy?

— Jeśli pójdziemy tam wcześniej, będziemy miały więcej czasu na oglądanie ich upiornych lochów — odpowiedziała Hermiona, żałując, że nie wpadła na pomysł, żeby wziąć swój notes.

Mogłaby zrobić tyle notatek!

Ginny skinęła głową z roztargnieniem.

— Jest Harry! Wezmę go i możemy iść.

Za Harrym przyszedł Ron z Lavender. Gdy grupa została skutecznie otoczona, przeszli przez kilka pięter poruszających się schodów i dotarli do lochów. Stanęli przez portretem zaklinacza węży, który pilnował wejścia do Pokoju Wspólnego. Przyklejono na nim kawałek pergaminu z napisem: Vipera berus napisanym grubym, czarnym atramentem.

— Jak wejdziemy? — zapytała Lavender, nie zwracając się do nikogo konkretnego.

Zaklinacz węży przewrócił oczami.

— Poproszę hasło.

Vipera berus — powiedziała Hermiona.

— Możecie wejść — odparł, otwierając szeroko drzwi.

— Skąd wiedziałaś? — zapytała Lavender.

Hermiona naprawdę nie była pewna, czy udaje głupią, czy naprawdę nie rozumie, co się właśnie stało.

— Szczęśliwy traf — podpowiedziała Ginny, kręcąc głową.

Hermiona nie przepadała za piciem, ale pięć minut w obecności tej dziewczyny i była gotowa wypić kieliszek.

W Pokoju Wspólnym Slytherinu była jedna duża ściana wykonana w całości ze szkła, imitującego gigantyczne akwarium. Hermiona jednak, skoro byli ograniczeni ścianami, przypuszczała, że to ludzie pływali w akwarium. Ta myśl przyprawiała ją o dreszcz. Pomieszczenie przerosło jej oczekiwania.

Podeszła do szyby, żałując, że nie może zobaczyć więcej w mętnych wodach Czarnego Jeziora. W migoczącym blasku łusek dostrzegła kilka pływających ryb.

Jakiś ruch obok niej sprawił, że podskoczyła. Złapała się za pierś. W małym kąciku, którego wcześniej nie dostrzegła, siedział Draco, chichocząc z jej zaskoczenia.

— Wybacz, Loczku, ale podeszłaś do mojej kryjówki.

Zrobiła krok ku niewielkiemu, ukrytemu miejscu tuż przy szklanej ścianie. Było to piękne, ustronne miejsce. Hermiona rozumiała, dlaczego Draco je sobie zajął.

— Co ty tu robisz?

— To mój Pokój Wspólny, pytanie brzmi, co ty tu robisz?

Rozsiadł się wygodnie na pikowanej, brązowej, skórzanej kanapie, ze skrzyżowanymi w kostkach stopami i książką na kolanach.

— No tak, po prostu nie sądziłam, że przyjdziesz na imprezę.

Niejasno wskazała na rosnący tłum za sobą.

Skinął głową.

— Ach, tak. Słuszna uwaga. Ostatnio nie jestem w nastroju na imprezy, ale widzisz, moi współlokatorzy nie lubią się ze mną zadawać. Niektórzy boją się tego cholernego znaku na moim ramieniu.

Spojrzał na nią, a ona nie mogła powstrzymać parsknięcia śmiechem.

— Podtrzymuję moje wcześniejsze słowa. Nie ma w tobie nic strasznego.

Wstał powoli, spokojnie. Podszedł do niej, wciąż niemal ukryty w kącie pomieszczenia.

— Ktoś musi zaszczepić w tobie instynkt samozachowawczy, Granger.

Musiała unieść głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

— Możesz spróbować.

— Kurwa — zaklął. Objął ją w talii, przyciskając do siebie. Wolną ręką objął jej szyję, tak jak wtedy w księgarni. Kciukiem musnął puls. — Gdybym nie znał cię dobrze, powiedziałbym, że jesteś uosobieniem grzechu. Ale tak naprawdę, aż się prosisz, żeby cię zepsuć.

Hermiona pomyślała, że zepsucie przez niego nie brzmi aż tak źle. Była raczej rozczarowana, kiedy się odsunął podczas lekcji. Może powinna rozważyć dłuższe przebywanie w jego towarzystwie…

— Hermiono! — To była Ginny. Biegła do niej. Hermiona odskoczyła, odrywając się od niego, gdy rudowłosa wyszła zza rogu i ją znalazła. — Tu jesteś. W jednej chwili patrzyłaś na akwarium, a w drugiej zniknęłaś mi z oczu. Seamus jest tutaj. Czas pokazać tyłek. I resztę też.

Draco uniósł brew. Choć wiedziała, że nie powinna, poczuła poczucie winy w żołądku. Z pewnością miał to gdzieś.

— Draco — powitała go chłodno Ginny.

— Łasica — odpowiedział tym samym tonem.

— Chodź, Hermiono.

Ginny wyciągnęła ją z wnęki. Hermiona spojrzała przez ramię i patrzyła, jak Draco rozsiada się z książką na kanapie. Wyglądał dobrze. Pewnie bez powodu się martwiła.

Millicenta stała na środku pomieszczenia, wyganiając kilkoro młodszych uczniów cmokając i kręcąc głową.

— Skoro to załatwione — machnęła różdżką, a na stole z boku pojawił się ukryty zapas alkoholu — napijmy się!

Od razu uczniowie ruszyli w tamtym kierunku, gotowi odpocząć i cieszyć się weekendem. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę traumę, przez którą wszyscy przeszli, miało to sens. Wszyscy zasługiwali na to, by być głupimi nastolatkami przez ten krótki czas, jaki im pozostał.

Harry podszedł, trzymając w obu rękach plastikowe kubki.

— Przyniosłem ci rum, ale szczerze mówiąc, nie jestem pewien, co do niego dodali. — Powąchał kubek, zanim podał go Ginny. — Było niezłe zamieszanie.

— Nie przeszkadza mi to. — Wzięła długi łyk. — Mmm, mus dyniowy, super. O, jest Seamus. Seamus, tutaj! — zawołała.

Hermiona czuła, jak jej policzki się rumienią. Czemu Ginny musiała robić to tak ostentacyjnie?

— Hej! — przywitał się uprzejmie.

Był niższy niż… no cóż, raczej niziutki. Miał gęste, brązowe włosy i jasnoniebieskie oczy. Przeżył ciężki rok z Carrowami, ale doszedł do siebie, przypakował i siniaki się zagoiły.

— Cześć, Seamus, może chcesz spędzić trochę czasu z Hermioną?

Ginny popchnęła Hermionę w jego stronę, a on złapał ją, gdy rzuciła się do przodu.

Hermiona spiorunowała Ginny wzrokiem, po czym odwróciła się do chłopaka.

— Przepraszam za to.

Pokręcił głową.

— Nie, nie. Cieszę się, że możemy porozmawiać. Jak się miewasz? Wyglądasz dobrze. Naprawdę dobrze. Ta sukienka…

Hermiona spojrzała na siebie.

— Tak? Dzięki.

Jego dłonie wciąż spoczywały na jej biodrach, odkąd ją podtrzymał. Miał grube i ciepłe dłonie.

Hermiona szukała w głowie czegoś, co mogłaby powiedzieć.

— Słyszałam, że w tym roku jesteś przewodniczącym Klubu Pojedynków.

Skinął głową, podchodząc bliżej.

— Jestem. Fajna zabawa. Powinnaś przyjść na spotkanie. Nauczysz nas czegoś nowego.

— Harry jest mistrzem pojedynków. Staram się, jak mogę, ale…

— Nie bądź taka skromna. Masz prawdziwy talent. Uczniowie mieliby szczęście, gdyby mogli się od ciebie uczyć.

Jej brązowe oczy spotkały się z jego błękitnymi. I w tym miejscu, nisko w brzuchu, poczuła… kompletną pustkę. Zupełnie inna reakcja niż z Draco. Westchnęła.

— Och. Albo i nie. — Cofnął się, opuszczając ręce. — Nie czuj się zobowiązana. To był tylko pomysł.

— Och, przepraszam. Chętnie przyjdę.

Ożywił się.

— Świetnie. Mogę ci wysłać plan zajęć i daj mi znać, który dzień ci pasuje. Może pójdziemy potem na spacer po terenach wokół szkoły?

Było za wcześnie, by go skreślać. Może coś poczuje, jeśli da mu trochę czasu.

— Jasne, brzmi kusząco.

Uśmiechnął się.

— Pozwól, że przyniosę ci drinka. Zaraz wracam.

Seamus zniknął tylko na chwilę, zanim podszedł Ron.

— Wolę to niż twoje spędzanie czasu z Malfoyem. Ale serio, Hermiono? On? Czy on nie wysadził szkoły w powietrze, jakieś parę razy?

Hermiona miała dość.

— Ron, skąd u ciebie, kurwa, przekonanie, że twoja opinia ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie?

Uniósł ręce.

— Ej, Miona, nie histeryzuj.

Ginny uderzyła brata w tył głowy.

— Zamknij się, Ron.

Harry otworzył usta, ale Ginny pierwsza zwróciła się do niego.

— Nie. Nie masz nic do powiedzenia, kochanie. Siedź cicho, chyba, że następne słowa, które wyjdą z twoich ust, to Hermiona może robić to, co chce.

Harry nie odezwał się ani słowem.

Seamus wrócił z drinkiem dla Hermiony, lecz nie miała już ochoty na imprezowanie. Dopiła Ognistą Whisky z colą i przeprosiła, kierując się do wyjścia. Zastanawiała się, czy Draco nadal siedzi w swoim kącie.

_____________

Witajcie :) Jak wrażenia po imprezie i pomyśle, że Hermiona powinna się spotkać z Seamusem? Jak dla mnie to dość poroniony pomysł, bo przecież jest Draco 😁 Dajcie znać, co o tym myślicie i ogólnie o rozdziale.

Kolejne rozdziały pewnie pojawią się w weekend i oczywiście kolejny rozdział „To, co jest między nami” zatem warto czekać. :)

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy