Następna lekcja starożytnych runów
była tuż przed obiadem. Hermiona niechętnie zajęła miejsce przy stoliku
Malfoya, upewniając się, że siedzi jak najdalej. Kopnęła kolanem w nogę ławki,
ale czuła, że zajmując miejsce tak daleko, najlepiej wyrazi swoją nienawiść do
blondyna.
— Przyniosłaś pracę domową? —
zapytał przez tę głupio szeroką szczelinę między nimi.
— Oczywiście — odpowiedziała,
kładąc pergamin pośrodku ławki. Mimochodem podniósł go i przeczytał
tłumaczenie, które zrobiła.
— Uczniowie — powiedziała
nauczycielka — dziś najpierw przejrzymy waszą pracę domową, a potem będziecie
tłumaczyć w parach.
Po sprawdzeniu zadań (Hermiona i
Malfoy mieli odrobione bardzo dobrze, tak jak należało) i wskazała kolejne
strony do tłumaczenia w parach. Poprosiła o złożenie dzisiejszych i ostatnich fragmentów
na koniec zajęć na jej biurko.
Hermiona rozejrzała się po sali. Każdy
rozmawiał z ożywieniem ze swoim partnerem. Gdyby siedzieli w ciszy, wyglądaliby
podejrzanie. Wzdychając, przysunęła swoje krzesło do niego i ułożyła tekst
przed sobą.
Siedzieli kilka chwil w kompletnej
ciszy, nie odzywali się do siebie, jakby nie mieli o czym rozmawiać. Wreszcie
Malfoy wskazał znak runiczny.
— Czy to znaczy mieszkanie czy dom?
— Dom. Zdanie oznacza Dom był chłodny i ciemny po upalnych dniach.
— odpowiedziała Hermiona.
Zapisał to starannie, zaokrąglając
litery. Przyglądając się temu, Hermiona przypomniała sobie, jak charakter pisma
wskazuje osobowość. Osobiście, uważała za stek bzdur wszystko, co kojarzyło się
z profesor Trelawney. Jej pokój z kryształowymi kulami, fusami i ciągłymi
omenami śmierci. Jednak było coś w sposobie, w jaki kreślił litery. Ostrożnie,
z dokładną kontrolą. Kaligrafował tak schludnie, że miała ochotę wylać butelkę
atramentu na jego notatki. Zachowywał się tak samo — ostrożny, kontrolujący.
Nigdy nie okazywał swoich prawdziwych uczuć. Przynajmniej ja nigdy tego nie zauważyłam
— pomyślała Gryfonka.
Lekcja szybko się skończyła i
nieszczęśliwa klasa dostała dużo pracy domowej. Po krótkiej i wrogiej rozmowie,
Gryfonka i Ślizgon zgodzili się spotkać w bibliotece o tej samej porze, co
poprzednio.
Dziewczyna wybiegła z klasy za resztą
uczniów, gdy tylko zadzwonił dzwonek. Nie kłopotała się, aby przytrzymać drzwi swojemu
partnerowi. Uśmiechnęła się mściwie, kiedy usłyszała, jak uderzył w nie głową.
Był jedyną osobą, która doprowadzała ją do szału wyłącznie dlatego, że istniała.
Krótko szła do pokoju wspólnego, gdzie
podała hasło Grubej Damie, rzuciła uśmiech Harry’emu i Ronowi, po czym
szybko pobiegła do swojego dormitorium, aby odłożyć książki do szafki. Jęknęła,
ponieważ jej kopia Laekalii była
bardzo ciężka. Przypuszczała, że noszenie tego woluminu w torbie przez cały
dzień doprowadziłoby do trwałego urazu kręgosłupa.
Uczesała włosy szczotką, kontrolując efekt
w lustrze Lavender, po czym zeszła na dół.
— Jak tam runy? — jako pierwszy
zapytał Ron.
— Domyślam się, że pytasz o to,
jak mi poszło z Malfoyem? — powiedziała Gryfonka. — Zazwyczaj nie pytasz mnie o
moje lekcje, a wczoraj wieczorem groziłeś, że zamienisz jego wnętrzności w
nietypowe dekoracje.
— Jak bardzo zła była ta fretka?
Czy zrobił coś, co daje podstawy do wypatroszenia?
— Wielkie słowa jak na tak mały
rozumek — powiedział Harry filozoficznie, po czym Ron uderzył go dobrze
wypchaną poduszką po głowie. — Oczekujesz, że co powiem, skoro mówisz do mnie
tak, że nie rozumiem?
— Wypatroszenie oznacza usuwanie
wnętrzności, Harry — powiedziała Hermiona automatycznie, chwytając poduszkę i
opadła na kanapę obok nich. — Nie sądzę, żeby Malfoy zrobił coś złego. Ledwie
ze mną rozmawiał.
— Dobrze — powiedział Ron,
uśmiechając się i przechylając do tyłu. — Mnie wystarczy złe spojrzenie.
— Tsa, raczej nie chciałbyś
wypatroszyć Malfoya — powiedział Harry.
— A dlaczego u licha nie?
— Ponieważ Filch prawdopodobnie
miałby sprzątnąć ten bałagan. — Harry zrobił skwaszoną minę — Wyobraź sobie
sprzątać jelita Malfoya.
I tak cała trójka udała się na
kolację, kłócąc się o wady i zalety niechlujnego zamordowania Malfoya.
♥ ♥ ♥ ♥
— Wiesz, dlaczego jestem od ciebie
lepszy, szlamo?
Słowa Malfoya przerwały lodowatą
ciszę, która była między nimi od dziesięciu minut. Hermiona nic nie
odpowiedziała, po prostu pisała na swoim kawałku pergaminu. Te spotkania w
bibliotece stawały się nudniejsze od historii magii. Tłumaczenie, skrobanie
piórem, gniewne spojrzenia. W kółko to samo.
Malfoy uważał, że ich wspólna praca,
może być powodem do zabawy.
— Faktem jest, że ja jestem
Ślizgonem, a ty Gryfonką — zadrwił. — Widzisz. Gryfoni udają odważnych, ale tak
naprawdę są zbyt głupi, aby zmierzyć się z niebezpieczeństwem. A potem rzucają
się w niebezpieczeństwo i umierają, a reszta świata mówi, że są heroiczni.
Więcej niż idiotyzm.
Przerwał na moment, aby zobaczyć
reakcję dziewczyny. Kontrolowała się, jednak zauważył wściekłość w jej oczach.
Sukces.
— Tymczasem my, Ślizgoni jesteśmy
bardziej inteligentnymi, przebiegłymi i zaradnymi intelektualistami. Oczywiście
lepszymi.
Świadomie mówił o mądrości. Musiał
niechętnie przyznać, że dziewczyna była bardzo bystra. Wiedział, że jest z tego
dumna. Szydzenie z tego mogło zadać jej ból.
Panna Granger bardzo mocno naciskała
piórem na pergamin, próbując zagłuszyć głos Malfoya drapaniem, które
powodowało.
— Poza tym, oczywisty jest fakt,
że ja jestem czarodziejem czystej krwi, a ty jesteś jak... — Spojrzał na nią,
jakby zbierało mu się na wymioty — brudna szlama.
Złość, która wzbierała się w niej od
dłuższego czasu, w końcu eksplodowała. Jej oczy płonęły gniewem. Zabawne — pomyślał Malfoy — ale zbyt proste.
— Zamknij się, Malfoy, ty
egoistyczna świnio!
— Co za słaby komentarz. — Westchnął. —
Naprawdę, szlamo, myślałem, że jesteś inteligenta. Egoistyczna świnia, cóż za
riposta — wyśmiewał.
Uderzyła piórem w stół. Wściekłość
biła od niej jak ogień.
— Malfoy, zamknij się! Nie chcę z tobą
robić tego projektu, wolałabym wypić ropę z czyrakobulwy, ale naprawdę chcę
mieć dobry stopień na SUMach, więc zamknij się wreszcie albo cię zamorduję,
podrę twoje ciało na kawałki i nakarmię nimi mojego kota!
Uniósł brwi.
— Nie wiedziałem, że masz kota?
Spiorunowała go wzrokiem, brązowe
tęczówki spojrzały na lodowato szare, ale tylko na chwilę. Usiadła wygodnie,
złość momentalnie z niej wyparowała, jakby zdała sobie sprawę z tego, że
krzyczy w bibliotece. Wzięła pióro i kontynuowała pisanie. Miała zamyślony
wyraz twarzy. Po kilku sekundach przemówiła.
— Jeżeli naprawdę jesteś o wiele
lepszy ode mnie — zaczęła, a jej ton głosu brzmiał szczerze, chociaż wyczuwało
się nutę sarkazmu — to zadam ci pytanie. Masz coś przeciw oświeceniu mej
skromnej osoby mugolskiego pochodzenia twoją nieskończoną mądrością?
— Oczywiście. Pytaj.
— Wyjaśnij mi, dlaczego
czarodzieje czystej krwi są lepsi od mugolaków?
Jej pytanie było dosadne i porządne.
Według Malfoya brzmiało jak jedno z tych, które można znaleźć na egzaminach, z
liczbą punktów na marginesie i pięcioma lub sześcioma linijkami poniżej na
odpowiedź.
On
jej nie znał.
To niemożliwe. Szalone. On, Draco
Malfoy, prefekt Slytherinu, syn jednego z najbardziej wpływowych zwolenników
Czarnego Pana, nie wiedział dlaczego czysta krew jest najlepsza.
Hermiona po prostu siedziała, zajęta
tłumaczeniem. Na jej twarzy błąkał się uśmiech. To była bitwa. Wojna na słowa —
jedno mogło przechytrzyć drugiego.
On nie mógł pozwolić jej wygrać.
Musiało być jakieś uzasadnienie —
pomyślał szaleńczo. Myśl, Draco. Bądź metodyczny. Czy to inteligencja? Nie,
ponieważ szlama Granger jest co najmniej tak mądra jak on. Crabbe i Goyle mają
czystą krew, ale są głupi jak but z lewej nogi. Podobnie było z umiejętnościami
magicznymi. Wiele mugolaków o wiele lepiej radziło sobie z magią niż czystokrwiści
czarodzieje. Między nimi nie ma żadnych fizycznych różnic.
Więc
dlaczego jesteśmy lepsi?
Cholerna szlama! — pomyślał, złoszcząc
się jeszcze bardziej. Na zewnątrz był spokojny i łagodny, niemal jak góra
lodowa przed zrobieniem dziury w boku Titanica. Powinien to wiedzieć, powinien
mieć odpowiedź. Powinien mieć odpowiedź na wszystko. Dlaczego nigdy nie zdał
sobie sprawy z tego, że nie wie? Obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby
odpowiedzieć na to pytanie. Musi być chociaż jedna. On i jego ojciec są zbyt
inteligentni, żeby żyć według uprzedzeń. Nienawidził swojego ojca z mroźnym
wstrętem, ale przecież Draco Malfoy nigdy się nie myli.
Hermiona wciąż czekała na jego ruch.
Nie mógł skłamać, ponieważ wyczytałaby to z jego twarzy. Cholera z nią!
— Po prostu jesteśmy. Nie muszę
uzasadniać naszej przewagi na szlamami, takimi jak ty — w jego głosie było tyle
złośliwości i pogardy, ile tylko się dało.
Spojrzała na niego z ukosa, w jej
oczach było doskonale widać irytację.
— Malfoy, proszę, powiedz mi.
Chciałabym się dowiedzieć tego od kogoś bardziej inteligentnego ode mnie. — powiedziała
sarkastycznie, po czym uśmiechnęła się złośliwie i odwróciła głowę do
pergaminu.
— Przestań się do mnie uśmiechać,
Granger. Wyglądasz, jakbyś miała zaparcia.
— Cokolwiek, Malfoy.
Nie mógł powiedzieć niczego, co
mogłoby odwrócić sytuację. Karty były po jej stronie. Pobiła go w jego
własnej grze. Wiedziała o tym. I nienawidził jej za to.
Siedziała zadowolona w milczeniu,
pisząc tłumaczenie, podczas gdy on patrzył, zachowując pozory spokoju. Ale w
duchu gotował się ze złości. Jak śmiała go przechytrzyć? Była szlamą. W jaki
sposób stała się lepsza od niego? Musiał coś wymyślić, aby wyrównać wynik.
Kilka minut później skończyła, tryumfalnie
pisząc ostatnie słowo na pergaminie. Uśmiech nie opuszczał jej twarzy. Zwinęła pracę
domową, schowała rzeczy do torby i odwróciła się do wyjścia.
— Poczekaj, Granger.
Odwróciła się i spojrzała na niego
pytająco. I zarozumiale. Co spowodowało, że chciał ją udusić.
Słowa ugrzęzły mu w gardle. Wstał z
krzesła i stanął naprzeciwko niej.
Uświadomił sobie, że nie ma absolutnie
nic co mógłby powiedzieć, aby wygrać. Uśmiechnęła się, czekając.
— Co chcesz powiedzieć, Malfoy?
Spiorunował ją wzrokiem.
— Nie pozwolę ci wyjść stąd z tym
zwycięstwem, szlamo. Być może wygrałaś bitwę, ale to ja wygram wojnę.
— Naprawdę? Nie byłam nawet świadoma
tego, że walczyliśmy — powiedziała niewinnie i ruszyła do wyjścia. Oczywiście wiedziała,
że rywalizowali. Wiedziała i wygrała. A on nie mógł jej odpuścić. Nie mógł.
Chwycił ją za przedramię, ciągnąc
mocno w swoją stronę i zmroził ją wzrokiem z siłą mroźnej śnieżycy bezpośrednio
w jej oczy.
— Nie okłamuj mnie, szlamo —
wysyczał.
Nagle skrzywiła się i odsunęła.
Spojrzał na jej ramię i zobaczył wgniecenia w kształcie półksiężycy w jej
skórze po jego paznokciach. Czy chciał to zrobić? Pojawiła się kropla
jaskrawoczerwonej, błyszczącej krwi. Ledwie zadrapanie, ale jednak… Dlaczego to
zrobił? Chciał to zrobić? Czy to był przypadek?
Patrzyła na niego oczami pełnymi
wstrętu. Odwróciła się i wyszła. Tym razem jej nie zatrzymał. Czuł, że coś
poszło nie tak jak powinno.
__________
Hej :) drugi rozdział za nami jak wrażenia?
Ten rozdział po prostu cudo! Jejku jak dobrze,że jest kanon :-) Nie zauważyłam błędów, życzę powodzenia z dalszym tłumaczeniem
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) akcja się dopiero rozkręca ale będzie lepiej ;)
UsuńLubię takiego Dracona: wredny, arogancki i wyrafinowany. Mam nadzieję, że na długo taki pozostanie. Czekam na next ;))
OdpowiedzUsuńJa też go takiego lubię :-) następny rozdział w tym tygodniu
Usuń" Czul że cos poszlo nie tak, jak powinno " - uwielbiam ten moment w blogach o Dramione, kiedy Draco albo Hermiona dochodzą do wniosku, że cos jest nie tak. Zwykle oznacza to początek przygody :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, lepszy od tego pierwszego, bo akcja rozwija się spokojniej i jest ciekawiej. :*
jedno trafne pytanie Hermiony i Malfoy nie wie co powiedzieć hahaha :) brawo fajny, smieszny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNa to pytanie odpowiedź jest bardzo trudna ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Jak nie przepadam za Draco i Hermioną tak zaczyna mi się to nawet podobać (ale i tak będę wierna Severusowi, a co :P). Ciekawie przedstawiona jest nienawiść tych dwojga, dobry początek do rozwinięcia ich pozytywnych relacji :)
OdpowiedzUsuńMoże w jakimś stopniu przekonam Cie do tej dwójki :D
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Uwielbiam dramione! To również. Hermiona go zmiotła i pięknie.:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.
Fajnie, że Ci się podoba :)
UsuńFajnie, że mu dogadała! Ciekawe co teraz zrobi:3
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam J.W.
http://fremionenazwszerazem.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńNaprawdę fajne :D podoba mi się Draco w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńNo i to, jak Hermiona zbiła go z tropu - cudo!
To będzie naprawdę dobre Dramione.
Gorąco pozdrawiam i życzę weny ;) Johanna Malfoy
Super że się podoba :) dialogi naszej parki są genialne :D Dziękuję za komentarz ;)
UsuńNie ma to, jak wygrać bitwę. Chociaż czuję, że wojna dopiero się zaczęła ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą tekst z egoistyczną świnią, udany :D Padłam :D
Pozdrawiam :)!
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńWidać, że są jeszcze bardzo młodzi. Teksty są właśnie na poziomie piątego, szóstego roku i myślę, że tak powinno być. Jeszcze są dziećmi, jeszcze nic nie wiedzą... A Malfoyowi świat trzęsie się od jednego pytania, na którym oparte było całe jego życie.
OdpowiedzUsuńSzybko się czytało. Sprawnie to przetłumaczyłaś. :)
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTo jedno pytanie... nieźle Hermiona załatwiła Malfoya. Ze spokojem... tak się wygrywa ;-) Chyba tylko brakowało mi przecika tutaj:
OdpowiedzUsuń,,Poczekaj(,) Granger"
Ale oprócz tego nic nie zauważyłam. Lecę czytać dalej!!!
Brawa dla niej :) Dziękuję za uwagę, już poprawiłam ;)
UsuńJestem zachwycona! Świetnie tłumaczysz, nie ma żadnych błędów, a wszystko jest ze sobą spójne. Wyczuwam nieprzespaną noc, będę czytać! Hermiona dobrze wie, co powiedzieć i w jaki czuły punkt Malfoya trafić :D
OdpowiedzUsuńDziękuję starałam się :D
UsuńTak, to prawda Hermiona zawsze wie co powiedzieć; )
Świetnie przetłumaczony rozdział. Bardzo wciąga to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało 😉
UsuńCudowne opowiadanie, cudowne tłumaczenie! Zastanawia mnie tylko jedno wyrażenie: "– Cokolwiek, Malfoy." Nie czytałam oryginału, aczkolwiek na moją intuicję to prawdopodobnie było "- Whatever, Malfoy.", co dosłownie tłumaczone jest jako "cokolwiek", jednak w tym kontekście tłumaczy się je jako "nieważne", co sprawiałoby więcej sensu. Mogę się mylić oczywiście, bo tłumaczem nie jestem (ale laureatem z polskiego i ang tak, i zawsze, wszędzie znajdę jakiś błąd, heh) ;) Innych błędów się nie doszukałam (a jestem na nie uczulona, bo sama piszę), całościowo - mega, jak wszystkie twoje prace zresztą ;)
OdpowiedzUsuńMalfoy byłby super, gdyby nie zachowywał się jak idiota.
OdpowiedzUsuń