Hermiona w starożytnych runach lubiła
to, że lekcje te, tak jak w przypadku numerologii, odbywały się przez cztery
dni w tygodniu. Tak spora liczba godzin obu przedmiotów wynikała z trudnych
tematów zawartych w programie nauczania. Właśnie dlatego tylko jednego dnia nie
odbywały się zajęcia z tego przedmiotu. Hermiona nie wiedziała, jak udało się
ułożyć plany zajęć, ale podejrzewała, że użyto w tym celu magii. Zazwyczaj
dziewczyna lubiła te lekcje, ale odkąd pracowała z Draco, zaczynały ją
przerażać.
Tego dnia runy rozpoczynały się
bezpośrednio po obiedzie, dlatego piętnaście minut później Gryfonka siedziała
w klasie obok Ślizgona o blond włosach. Nauczycielka szybko wskazała
strony do tłumaczenia w parach i wszyscy wzięli się do pracy. Hermiona i
Draco milczeli, jakby wpadli w czarną dziurę otoczoną konstelacją rozmów.
Hermiona siedziała w ciszy. Zajęła się
tłumaczeniem, ale jej myśli odpłynęły daleko. Myślała głównie o Draco i
jego porannych przeprosinach. Co się stało? Dlaczego to zrobił?
Jednak zrozumienie toku myślenia jej
obecnego partnera graniczyło z cudem, dlatego po kilku nieudanych próbach
i szalonych pomysłach, po prostu machnęła ręką. To nie miało sensu. Było
nielogiczne.
Podejrzewała, że równie dobrze może zapytać.
— Więc dlaczego przeprosiłeś? — wypaliła.
Jeżeli Draco był zaskoczony jej pytaniem, nie pokazał tego.
— Dobre maniery — odparł, nie patrząc
na nią.
— Nie wiedziałam, że wiesz, czym są
maniery — spojrzała na niego z ukosa.
— Oczywiście, że wiem, czym są
maniery. Zostałem dobrze wychowany —powiedział z odrobiną irytacji.
— Naprawdę? Nigdy nie widziałam, żebyś
ich używał.
— Nie zostałem nauczony, aby używać ich
wobec szlam.
Hermiona spiorunowała go wzrokiem,
poprawiając kilka włosów, które wpadły jej do oczu. Spojrzał na nią, szare tęczówki
napotkały brązowe, ale tylko na chwilę. Zaprezentował swój popisowy uśmiech.
Stwierdziła, że riposta doprowadziłaby
jedynie do kłótni, więc ponownie zadała pytanie.
— Więc dlaczego przeprosiłeś dzisiaj
rano?
Draco kompletnie ją zignorował i
zapisał kolejne zdanie swoim nienagannym charakterem pisma.
— Odpowiesz mi?
— Może po twojej śmierci?
Gryfonka przewróciła oczami i wróciła
do tłumaczenia.
— Problem z tobą — zaczął po minutowej
przerwie — jest taki, że jesteś absolutnie totalnym molem książkowym. Zawsze na
czas na lekcjach, kochasz wszystkie przedmioty… to takie obrzydliwie dobre.
Mimo że mówił normalnie, coś w
manierach Dracona powodowało, że dziewczyna chciała się kłócić. To ją
irytowało. Nie chciała dać się sprowokować, ale on dokładnie wiedział, jak
denerwuje ją spieranie się o szczegóły.
— Nie kocham wszystkich przedmiotów.
Nie mogę znieść wróżbiarstwa — zaznaczyła.
— Wróżbiarstwa? — zapytał, rzucając
zaintrygowane spojrzenie z ukosa, które sprawiło, że natychmiast pomyślała o
kocie.
— I eliksirów, oczywiście — dodała z
urazą — ale to może przez Snape’a, który jest uprzedzony…
Draco przerwał jej, przechylając głowę
i patrząc na nią:
— Tak, domyśliłem się tego. Ale co
z wróżbiarstwem?
— Jest głupie, bardzo nieprecyzyjne i
pełne domysłów.
Wyglądał na urażonego.
— Nie wszystko jest domysłami.
— Owszem, jest. Wszystko co tam
robiłam zmierzało do widzenia omenów śmierci w fusach z herbaty i
kryształowych kulach, i…
Znowu jej przerwał:
— Przerwałaś to?
Dziewczyna skinęła głową.
— Odeszłam w połowie roku. Profesor
Trelawney powiedziała, że nie mam dobrej
aury.
Nie wiedział, że
Panna-Doskonała-Hermiona potrafi obrażać nauczycieli. Draco mógł przysiąc, że
usłyszał, że mruczała coś o głupim starym nietoperzu.
— No cóż, niektórzy ludzie nie mają
dobrej aury. Co poradzić — powiedział protekcjonalnie.
— Domyślam się, że ty masz dobrą aurę?
— Tak, oczywiście. Moja babcia była
wróżką. To geny.
Hermiona przewróciła oczami i
dwukrotnie sprawdziła zdania spisane przez Dracona. Irytująco dobrze. Chciała
znaleźć jakiś błąd w jego tłumaczeniu, ale nie mogła się do niczego przyczepić.
Lekcja upływała bardzo wolno, wydawało
się, że nigdy się nie skończy. Tłumaczyli ciekawe strony opowieści, było
słychać podekscytowane szepty uczniów, omawiających losy bohaterów. Hermiona
przejrzała akapit, który właśnie skończyli i przeczytała go na głos.
— Nagle,
ktoś chwycił Azurę za ramię. Nie mogła zaczerpnąć oddechu, gdy zaciśnięto jej
usta, co tłumiło krzyki. Napastnik zaciągnął ją w boczną uliczkę i wtedy
spojrzała w srebrno-szare oczy oprawcy, w których przebłyskiwała zieleń. Był
jednym z plemienia Tenebrae… — Hermiona z trudem łapała powietrze. — Ale
ona zginie!
— Dlaczego tak myślisz? — zapytał
Draco z rozbawieniem.
— Cóż, to jeden z Tenebrae —
odpowiedziała, wpatrując się w chłopaka. Przecież to oczywiste! — Wiemy, że są
źli, mam na myśli to, że atakują wszystkie wsie… zabili rodziców Chandry…
— To podstawowa fabuła większości
książek — powiedział Draco, przeciągając samogłoski, brzmiąc jakby był
znudzony. — Osoba X jest po dobrej stronie, biegnie do osoby Z, która podobno
jest po złej stronie, po czym między nimi jest namiętny romans, dzięki czemu
ratują świat.
— To nie jest podstawowa fabuła
większości książek. Czytałam setki książek i nic takiego w nich nie było.
Draco odpowiedział barwą głosu
zarezerwowaną dla bardzo wolnych małych dzieci.
— Jakby mugolskie tak nie wyglądały
ostatnimi czasy…
— Więc myślisz, że Azura będzie mieć
romans z tym… Tenebrae? — zapytała Hermiona, wskazując na pergamin. Denerwowało
ją to, że Draco był w tym lepszy od niej. — Nie ma mowy!
— Będą. I ocalą świat.
— Nic z tego. On jest zły. Chandra
prawdopodobnie go zabije i uciekną.
Draco uśmiechnął się jak psychopata
przed robieniem bardzo makabrycznych rzeczy ze swoją ofiarą.
— Chcesz się założyć? — zapytał.
— Pięć galeonów, że nie będą razem.
— Zgoda.
Pracowali dalej, Hermionę irytowało
to, że Tenebrae nie został zabity i nie wydawało się, aby chciał kogoś zabić.
Wyczuła zadowolenie promieniujące od Malfoya i miała ochotę wyrwać mu migdałki.
— Lubisz jakieś inne słynne historie? —
zapytała, próbując zachować pozory grzecznej rozmowy.
— Tysiące.
— Opowiedz mi o jednej.
Draco patrzył na swoje pióro i myślał.
— Na przykład Wojna Trojańska. Ta część o koniu z drewna.
— Tak myślałam, że to będzie twój typ.
To wszystko: „Jestem Ślizgonem, jestem przebiegły i zły, oszukam cię i
doprowadzę do twojej porażki” dokładnie opisuje ciebie — droczyła się.
Draco szybko zripostował:
— Jak ty, „Jestem Gryfonką, jestem
odważna, będę działać lekkomyślnie i samobójczo w niebezpieczeństwie, i
zostanę rozerwana na strzępy przez siły ciemności”. Zgadza się?
Brzmiał tak samo sarkastycznie jak
Hermiona. Spiorunowała go wzrokiem.
— Nie mam żadnego problemu z tym całym
pomysłem konia trojańskiego — kontynuował. — To Trojanie mnie denerwują. „O
spójrz, greckie wojsko odeszło i zostawili nam konia. Jest wystarczająco duży,
aby pomieścić w środku kilkuset żołnierzy uzbrojonych po zęby, a mimo to jest
jeszcze miejsce na urządzenia sanitarne! Jaki cudowny prezent! Wjedźmy do
miasta!” Można być głupszym? Głupszym, niż wy, Gryfoni, to niezwykle trudne.
— Ok, wystarczy tej rywalizacji między
domami.
— Dobra, przestane.
Nie mówił nic wystarczająco długo, aby
zobaczyć jej zdziwione spojrzenie.
— Ale to oznacza, że przejdę do
rywalizacji krwi.
Hermiona posłała mu gniewne
spojrzenie. Momentalnie rozmowa stopniała jak śnieg, zastąpiona przez kamienną
ciszę.
Po kilku minutach wymamrotała:
— Przypuszczam, że masz rację z tą
wojną trojańską.
— Tak — odpowiedział i do końca lekcji
nie odzywali się do siebie.
♥ ♥ ♥ ♥
Pokój wspólny Slytherinu nie był
zimny, wbrew powszechnej opinii. Pomimo umiejscowienia go w lochach,
mieszanka ognia i zaklęć ogrzewała pokoje dzień i noc. Nie można powiedzieć, że
panowała tutaj ciemność, ponieważ wysokie okna wystawały nad ziemię, dając
dzienne światło.
Ale Dracona nie obchodziło, czy jest
ciepło, czy zimno. On odczuwał wieczny chłód przez klątwę Glacios. Niewielu
Ślizgonów o niej wiedziało. Nikogo to nie obchodziło. Pomimo ciepła w pokojach,
wyczuwało się chłód. Źli Ślizgoni byli w mniejszości, ale nawet ci, nie będący
zwolennikami Czarnego Pana, byli oddaleni i nieprzyjaźni. Takie zachowanie świadczyło
o tym, kim są. Ślizgoni byli przebiegli, ambitni i często głodni władzy. Sukces
w tej dziedzinie oznaczał utrzymywanie dystansu, niepozwalanie sobie na
przywiązywanie się do ludzi, aby nikt nie mógł użyć tego przeciw tobie. Wyszukiwali
słabości innych, mając z tego korzyść. Dlatego, gdy Ślizgoni mieli przyjaciół,
większość z nich traktowali jak sojuszników. Ich pokój wspólny był miejscem bez
zaufania. Ufając, osłabiasz siebie.
Draco Malfoy siedział na swoim
miejscu, blisko tylnej części sali, z daleka od ognia. Hierarchia Ślizgonów cechowała
się subtelnością. Większość ludzi, którzy mieli siłę przebicia, siedziała z
przodu, na najlepszych miejscach w pobliżu ognia. Draco nie musiał tam
siedzieć. Urodził się w jednej z najstarszych rodzin czarodziejów, zwolenników
ciemnej strony od wielu tysięcy lat. Z tego powodu był szanowany przez
starszych i młodszych uczniów.
Dlatego siedział w tylnej części
pokoju. Wolał ciche, puste miejsca z dala od większości ludzi. Crabbe
i Goyle siedzieli po jego prawej stronie i grali w szachy. Grali źle.
Draco myślał. Głównie przeklinał Hermionę
każdym przekleństwem, jakie znał. To jej wina. Jego ojciec nauczył go
nienawidzić szlam. Całe jego życie koncentrowało się na tej jednej prawdzie. A
teraz? Hermiona — nie Granger — zniszczyła to wszystko jednym pytaniem.
Bardziej irytowało go fakt, że zaczął ją za to szanować. Chciał to zignorować.
Zapomnieć o tym, wrócić do swoich starych przekonań. Próbował na lekcji runów,
próbował obrażać ją i szlamy… ale to niemożliwe. Na pytanie, dlaczego czysta
krew jest lepsza, nie znalazł odpowiedzi. Był stworzeniem myślącym, ale kiedy
coś było nielogiczne, nie mógł w to wierzyć.
Oczywiście nikt nie powinien się
dowiedzieć. Musiał zachowywać się normalnie. Ale czy powinien? Czy wiedząc, że
nie ma powodu dla wyższości czystej krwi, powinien nadal całym sercem obrażać i
walczyć, aż wstąpi w szeregi śmierciożerców?
Nie mógł. I nienawidził siebie za to.
_____________
Hej :) dziękuję za wcześniejsze komentarze cieszę się, że moje tłumaczenie się Wam podoba.
Czwarty rozdział nie wnosi wiele nowego, no ale takie też muszą być.
Zapraszam do komentowania :)
Mega rozdział! Te przemyślenia Draco o czystej krwi i tym, że nie jest lepsza boskie, życzę pomyślnego tłumaczenia :-*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz miło że się podoba :-)
UsuńHejooo, boskie :3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny
Hasan.
Dziękuje :)
UsuńCiekawi mnie ta klątwa Draco. Czy Hermiona ja z niego zdejmie, jakoś złamie? Intryguje mnie to.
OdpowiedzUsuńBawia mnie rozmowy między nimi. Są dokuczliwe, ale do zniesienia. Urocze :)
Dowiesz się tego w kolejnych rozdziałach ;) powiem tylko, że będziesz zaskoczona :D
Usuńpiszesz bardzo dobrze, szczególnie jesli chodzi o przemyślenia Draco :) serio fajnie sie to czyta :) więc pisz, pisz, pisz :P
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek mojego pisania będzie więcej :D
UsuńCieszę się, że zbliżają się do siebie :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że książkowy Draco prędzej połknąłby swój własny język niż przeprosił, ale tutaj jest to prawdopodobne. Lecę dalej :D
Przeprosił i jest coraz rozsądniejszy. I tak ma być! Pięknie. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.
Draco to kulturalny arystokrata ;)
UsuńNaprawdę fajne Dramione :) Rozmowy pomiędzy Draco a Hermioną są po prostu genialne.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak Malfoy rozwiąże problem pytania o wyższość czystej krwi ;)
Pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Dziękuję super, że Ci się podoba :)
UsuńPozdrawiam
Podoba mi się skupianie sytuacji, w okół Hermiony i Draco. Pokazywanie zarówno jej perspektywy jak i jego.
OdpowiedzUsuńI widzę, że u Draco coś się zaczyna dziać. Myśli o Herm, niekoniecznie dobrze, ale fakt, że to myślenie zajmuje mu baaardzo długo czasu, coś znaczy!
Podoba mi się :D
Super, że Ci się podoba bardzo mnie to cieszy :)
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Podobała mi się ta dyskusja o książkach i jednak zgadzam się Malfoyem. Większość książek dla młodzieży ma właśnie taki schemat fabularny. Potem ten fragment o wojnie trojańskiej... Kurczę, Malfoy, moja bratnia duszo! ;D
OdpowiedzUsuńTak, masz rację, rozdział przejściowy, ale nadal znalazło się w nim coś ciekawego. :)
PS. Lubię u Ciebie komentować, bo wiem, że to czytasz i zawsze odpiszesz. To bardzo miłe. :)
UsuńPrzynajmniej mają temat do rozmowy :)
UsuńLubię odpowiadać na komentarze szczególnie te szczere ;)
Klątwa zostanie zdjęta tylko dzięki prawdziwej miłości? Haha, to by było dopiero love story :D Ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że masz rację i będzie love story :D
UsuńOj ten Malfoy coś za dużo myśli o Hermionie ;D
OdpowiedzUsuń