Hermiona patrzyła na Draco, jakby
oszalał. Z jej punktu widzenia, tak to wyglądało.
– Malfoy – zaczęła – porwałeś mnie,
zamknąłeś w swoich lochach i naprawdę oczekujesz, że uwierzę w tą wymyśloną
historyjkę, że zakochaliśmy się w sobie? To gorzej niż żałosne.
Nie zareagował tylko patrzył jasnymi
oczami z obojętnym wyrazem twarzy. Pomijając oczy. Zawsze było coś w jego
oczach, co ukrywał przed wszystkimi, a ją osobiście denerwowało.
– Wiedziałem, że mi nie uwierzysz –
powiedział cicho.
Z jakiegoś powodu, to proste zdanie
zdenerwowało ją. Zachowywał się bardzo dziwnie… Próbowała to sobie wyjaśnić
tym, że dobry z niego aktor, ale coś było nie tak.
Patrzyła na niego, marszcząc brwi,
zanim obróciła się do ściany, aby zasnąć. Przeklinała samą siebie, za to, że
się zdenerwowała. Wiedziała, że on udaje, nie powinna mu wierzyć.
Prawda?
♥ ♥ ♥ ♥
Teraz to Draco nie mógł spać. Leżał na
jawie, wpatrując się w nicość długo po tym jak Hermiona zapadła w łagodny sen.
Miał nadzieję, że był tak spokojny, jak wyglądał.
Powinien po prostu spróbować o niej
zapomnieć. Czy kiedykolwiek ją odzyska? Kiedy
świnie zaczną latać jak to mówią mugole. Żył doskonale bez niej piętnaście
z szesnastu lat. Czy mógłby teraz żyć bez niej?
Problem polegał na tym, że
przyzwyczaił się do jej obecności. Nigdy wcześniej nie miał nikogo z kim mógłby
porozmawiać, kogoś komu mógł się zwierzać, kto słuchał i się nim przejmował.
Był dla niej kimś ważnym. Został wychowany tak, żeby wierzyć, że uczucia i lęki
sprawiają, że jesteś słaby. Ale kiedy zwierzał się Hermionie, czuł się silniejszy.
Nie mówił jej wszystkiego — w rzeczywistości nie powiedział jej wiele. Ale
wiedział, że mógłby…
Teraz nie może.
Powinien był ją zawrócić, kiedy miał
szansę. Nie chciał, żeby z nim szła, wiedział, że to dla niej zbyt
niebezpieczne… ale ona chciała iść. Gryfońska odwaga — nie, to nie tylko
gryfońska odwaga. To odwaga Hermiony.
(Początek
wspomnienia)
Księżyc świecił w pełni, co miało
swoje dobre i złe strony. Dobre, bo oświecał plac przed wejściem do Hogwartu —
widać było każdy kamień, wyryty w kontraście czerni i bieli. Złe, bo sprawiał,
że Zakazany Las wyglądał jeszcze bardziej strasznie.
Draco bał się wchodzić do Zakazanego
Lasu od wydarzenia na pierwszym roku, kiedy to koło niego… coś piło krew
jednorożca. Później dowiedział się, że to był Voldemort. Jego ojciec powiedział
mu, że Czarny Pan był rozczarowany
brakiem nerwów chłopaka i ostrzegł, że za to może zostać ukarany później.
Było dziwnie spokojnie, pomimo
czekającego go spotkania. Wiatr czesał trawę, z dala widział ocean. Drzewa
straciły liście, które ganiały się na wietrze. Suche powietrze i adrenalina
wyostrzyły jego zmysły.
Bramy Hogwartu były strzeżone przez
nowe oddziały, które zostały tu umieszczone po Turnieju Trójmagicznym. Z każdym
krokiem zbliżał się do niech coraz bardziej. Krok, krok, krok. Wsłuchał się
regularny dźwięk, kiedy jego stopy dotykały ziemi, dostosowany do rytmu bicia
jego serca. Człowiek orkiestra –
pomyślał ironicznie.
Krok, krok, krok. Uderzenie,
uderzenie, uderzenie. Stały rytm, czasami zaburzony przez stosy liści, które
mijał. Bramy były coraz bliżej.
Krok, krok, krok. Chrupnięcie, kiedy
znowu przeszedł przez liście. Przerwał na chwilę, popatrzył na bramę,
zastanawiając się, dlaczego nie może wrócić do szkoły. Dla Hermiony…
Chrupnięcie…
Draco natychmiast odwrócił się. – Kto
tam? – Słyszał coś, był pewien, że… zobaczył kawałek stopy, która nie chciała
iść przez liście. Zdziwił się, tym co zauważył. Malfoyowie nie słyszą rzeczy,
których nie ma…
Nie wiedział kto go śledzi. To
oznaczało, że osoba użyła zaklęcia niewidzialności albo ma na sobie pelerynę
niewidkę. Tylko jedna osoba w szkole miała pelerynę, ale Draco nie wierzył, że
to Harry za nim idzie. Albo Ron. Ponieważ zaklęcie niewidzialności jest trudne
i niewiele osób potrafi je rzucić, no i ta osoba musi być przyjacielem
Harry’ego…
– Hermiono, pokaż się.
Zdjęła pelerynę z głowy, marszcząc
brwi. Światło księżyca oświecało jej twarz, tworząc symfonię światła i cienia,
która była bardziej urodziwa niż najbardziej chwalonego artysty. – Skąd
wiedziałeś, że to ja?
– To było oczywiste, moja droga
Hermiono – zażartował, nie mogąc się oprzeć, mimo grożącego niebezpieczeństwa.
– Dlaczego tu jesteś?
Spojrzała w dół, przypominała Draco
niewłaściwie zachowujące się dziecko wyznające swoje winy nauczycielowi. –
Kiedy oddawałeś swój esej na eliksiry, list wypadł na biurko i przeczytałam go…
– Nie powinnaś go czytać – założył
ręce defensywnie. – To mój osobisty list, mógł być całkowicie niewinny…
– O tak, bo listy od Lucjusza są pełne
przyjaźni i ojcowskiego ciepła, prawda?
Zapadła cisza. Hermiona owinęła się
peleryną niewidką, bo było bardzo zimno, kiedy zerwał się wiatr. Liście
wirowały wokół niej jak planety krążące wokół najbliższej gwiazdy.
– Idę z tobą – dodała.
– Nie idziesz.
– Tak. – Wyglądała na zdeterminowaną,
jej twarz była niezmienna jak skała.
– Czy przeczytałaś tą część listu, w
której mój ojciec powiedział, że cię zabije? – zapytał Draco. Bał się o
Hermionę, a strach powodował u niego złość. – On może i to zrobi, uwierz mi.
Nie pozwolę, żeby mój ojciec był kiedykolwiek w pobliżu ciebie. Jeśli postawisz
nogę obok niego, zginiesz. Nie idziesz.
– Nie pozwolę ci iść samemu –
stwierdziła. – Nie dbam o twojego ojca. Pójdę bez względu na to co powiesz.
Jakaś część umysłu Draco była niemal
wzruszona faktem, że dziewczyna chce ryzykować własne życie, aby z nim iść.
Jednak ciężko było odepchnąć na bok resztę umysłu, który krzyczał, że Gryfonka
jest idiotycznie lekkomyślna i idzie na pewną śmierć.
– Nie idziesz – stwierdził nagle, po
czym odwrócił się i pobiegł w stronę bramy. Jeśli uda mu się przebiec przez
nie, zanim Hermiona go dogoni, mógł uruchomić świstoklik i przenieść się do
domu ojca. Nie mógł pozwolić, aby się narażała, bez względu na to, jak bardzo
tego chciała. Biegł, aby ocalić jej życie.
Jej kroki odbijały się tuż zanim, ale
wiele treningów Quidditcha dawało mu większą szybkość. Wiatr smagał mu włosy,
miał jasny cel — brama. Sięgnął po list do kieszeni, trzymał go mocno. Z każdą
sekundą, był coraz bliżej bramy, aż przestał słyszeć odgłos stóp Hermiony.
Nagle usłyszał cichy krzyk za sobą.
Zatrzymał się — w ręce trzymał list, jeden krok dzielił go od teleportacji.
Hermiona poślizgnęła się na mokrych liściach i leciała wprost na niego jak
tłuczek. Zanim zdążył się ruszyć, wpadła na niego, przewracając go… poza bramę.
Poczuł szarpnięcie w brzuchu, ramię Hermiony trzymało się jego bioder, gdzie
przytrzymała się zatrzymując upadek. Przeklinał ją w myślach każdym słowem
jakie znał. Jeśli umrze dziś wieczorem, to będzie całkowicie i tylko jego wina…
(Koniec
wspomnienia)
Trudno było w to uwierzyć, że kilka
godzin temu zaryzykowała, aby go chronić w tak idiotyczny, lekkomyślny,
nieodpowiedzialny, bezsensowny, głupi, odważny, miły i opiekuńczy sposób. Jak
to się stało, że stracił tyle w ciągu kilku godzin? Życie nie zmienia się tak
szybko, nie obraca się do góry nogami w ciągu tak krótkiego czasu.
Godzinami patrzył w nicość, na próżno
starając się myśleć o czymś innym. Ale jego myśli wracały do chwil powodujących
ból wewnątrz niego i lukę, która miała być wypełniona miłością Hermiony. Ale
luka była pusta, przepływał przez nią niekończący się strumień bólu i straty.
Czuł się dziwnie, jakby było dwóch
Draconów. Jeden został złapany przez falę straty i rzucony na okropne wody.
Drugi siedział gdzieś w jego umyśle bez uczuć i empatii, analizujący i
próbujący zrozumieć wszystko co się stało.
Nie wiedział ile czasu minęło. Może
kilka minut albo pół dnia. Promienie słońca odbijały się na suficie, dzieląc go
na kawałki.
Nagle usłyszał ostry zgrzyt otwartych
drzwi, który obudził Hermionę. Draco otworzył jedno oko i zobaczył skrzata. Jak
on się nazywał? Śpiewka?
– Śpiewka przyniosła posiłek –
pisnęła. Niosła dwie miski z podejrzanie zabarwioną zupą. Hermiona usiadła,
uśmiechając się.
– Dziękuję – powiedziała, biorąc
miskę. Draco poznał wzór: to były drogie miski jego matki, które dostała od
starego przyjaciela, ale wyrzuciła je, bo nie mogła znieść nadruku z róż.
Wspomniany przyjaciel nigdy później nie pojawił się w Malfoy Manor. Narcyza
była dość kapryśna, jeśli chodzi o prezenty.
Draco wziął miskę z ukłonem. –
Dziękuję – powiedział, obserwując Hermionę kątem oka. Zatrzymała się, w połowie
łyku i spojrzała na niego znad krawędzi miski, zanim zorientowała się co zrobił
i wróciła do jedzenia.
Śpiewka była bardzo uradowana
podziękowaniami, szczególnie od Malfoya i wyglądała, jakby Boże Narodzenie
przyszło wcześniej. – Nie ma za co – powiedziała z szerokim uśmiechem, który
większość ludzi uznałoby za słodki, ale Draco stwierdził, że jest przerażający.
Mieszając łyżką, wziął ostrożnie łyk
zupy, i stwierdził, że nie jest taka zła — zapach niczego sobie, smakowała
dobrze. Zjadł szybko i postawił miskę na podłodze.
Zapadła cisza, z wyjątkiem cichych
odgłosów siorbania wydawanych przez dziewczynę. Nienawidziła jeść w pośpiechu.
Widział tysiące razy w Wielkiej Sali, obserwując ją z drugiej części Sali, że
jadła powoli i schludnie. Spieszyła się jedynie wtedy, gdy chciała szybko iść
do biblioteki, zacząć odrabiać lekcje albo miała się z kimś spotkać po posiłku…
– Więc, Śpiewko – zaczęła – jak się
masz? Czy jedzenie się spaliło?
Śpiewka skinęła głową. – Tak, panienko
Hermiono. Mistrz Lucjusz był bardzo zły na Śpiewkę… – Podniosła swoje ubranie i
pokazała wielkie stopy pokryte pęcherzami i oparzeniami. Draco, który wiedział,
jaki jest jego ojciec, gdy się zdenerwuje, poczuł nić sympatii do stworzenia.
– Och, biedactwo! – krzyknęła
Hermiona. – Czy to boli? Gdybym tylko miała różdżkę! Mogłabym je wyleczyć… Jak
Lucjusz mógł zrobić coś takiego! Och, to… to…
– Nie bolą za bardzo, panienko… –
zaczęła skrzatka, próbując ją uspokoić i ewentualnie uciąć kilka bardzo
brutalnych przekleństw. – Mistrz Lucjusz jest bardzo okrutnym człowiekiem… –
Śpiewka spojrzała szeroko otwartymi oczami w stronę Draco, który oparł się o
ścianę, patrząc niezwykle groźnie.
Hermiona westchnęła. – Zawsze jesteś
taka tajemnicza, kiedy zaczynasz mówić o Malfoyu. Dlaczego nie chcesz mi
powiedzieć?
Mówiła o nim, jakby nie było go w
pokoju, ale on nadal nie mógł przestać jej kochać. Zastanawiał się, czy
kiedykolwiek będzie w stanie żyć lub wędrować po świecie w tym szalonym
oszołomieniu.
– To sprawa Mistrza Draco… – chłopak
zauważył, że skrzatka była zmieszana. Może to z powodu szerokości oczu –
wydawało ci się, że patrzą na ciebie i odkrywają tym jednym spojrzeniem
wszystkie swoje tajemnice, przy okazji odnotowując wszelkie zagniecenia i plamy
na odzieży…
– Jeśli chodzi o sprawę Lucjusza i
zaklęcie usuwające pamięć, to już jej o tym powiedziałem, ale mi nie uwierzyła.
– stwierdził Draco. Jego charakterystyczny sarkazm wdarł się do jego głosu, co
było pewnym znakiem tego, że przestał wierzyć w cud.
– Panienka Hermiona… nie wierzy? – zapytała
Śpiewka.
– Och, na litość boską! – krzyknęła
Hermiona. – Skończ z tymi bzdurami! Wiesz, że nie jestem głupia.
– Ale na pewno panienka Hermiona wie,
że coś jest nie tak? – zapytała Śpiewka. – Śpiewka podsłuchała Mistrza
Lucjusza jak mówił…. że ma luki w pamięci, z ważnych wydarzeń…
– Nie mam żadnych luk w mojej pamięci!
– Kto uratował cię kiedy Mistrz
Lucjusz pierwszy raz cię porwał? Kto stanął na drodze zaklęcia uśmiercającego,
kiedy Mistrz Lucjusz próbował cię zabić?
Hermiona otwierała i zamykała usta z
zaskoczenia. – Ron i Harry mnie uratowali…
– Ale ktoś był tam z nimi! – Śpiewka
była w całkowitej ekstazie.
– Nie możesz serio myśleć, że w to
uwierzę? W obu chwilach byłam torturowana, byłam pod wpływem stresu, nie możesz
się spodziewać, że wszystko pamiętam… jest logiczne wytłumaczenie tej sytuacji,
a ty próbujesz mnie zmylić.
Draco poczuł, że dziewczyna zachowuje
się jak ktoś kto zaczyna wątpić w swoje własne argumenty i przeszedł przez
niego dziki dreszcz nadziei. Hermiona postanowiła zmienić taktykę. – Czy Lucjusz
kazał ci kłamać? – spytała ze współczuciem. – wiem, że potrafisz go zignorować,
masz pełną władzę nad sobą… a on nie ma władzy nad tobą!
– Śpiewka nie kłamie panienko Hermiono.
Śpiewka mówi prawdę! I… – ciągnęła wyraźnie ożywiona – Mistrz Lucjusz ma wiele
władzy nade mną, a mówienie kilku rzeczy przeciwko niemu, to moje małe
zwycięstwo…
Draco przez chwilę próbował odczytać
wyraz twarzy Hermiony: była sympatyczna i współczuła stworzeniu. Uderzyło go
to, że Hermiona jest jedyną osobą, której emocje potrafił odczytać z twarzy.
Koncepcja ojca przekazującego swoje emocje na twarzy była śmieszna, podobnie
było z matką i resztą Ślizgonów.
Hermiona była inna. Wszystkie swoje
emocje przelewała na twarz. Można było z niej czytać jak z otwartej książki.
To było coś niepowtarzalnego i Draco wiedział, że znalazł drogę, która
doprowadziła go do innego szczęśliwego świata.
Ale teraz, patrzenie na jej
współczującą twarz, było prawie bolesne. Czuł, że stracił drogę do jej świata.
Zdał sobie sprawę, że nie miał tam wstępu.
– Nienawidzę Lucjusza – powiedziała
Hermiona cicho. Wyraz jej twarzy znów się zmienił na smutny i zamyślony.
Pochyliła głowę i wpatrywała się w jeden punkt. – Nienawidzę go, bo jest
okrutny dla każdego. Nienawidzę jego lochu, nienawidzę jego domu i nienawidzę
jego całej rodziny i nienawidzę uprzedzeń. – Mówiła spokojnym tonem. Śpiewka
pokręciła głową ze smutkiem.
– Nie nienawidzisz całej rodziny. Nie
nienawidzisz Mistrza Draco. – powiedziała skrzatka ze smutkiem. Draco przez
chwilę zastanawiał się, dlaczego to powiedziała — przecież nie jest już częścią
rodziny Lucjusza.
– Ależ tak – stwierdziła beznamiętnie
Hermiona. Myślała, tylko połowicznie włączała się do rozmowy. Draco widział ją
w takim stanie, kiedy pracowali razem i nagle zdał sobie sprawę, że nie
zwracała uwagi na to co mówił, bo całkowicie była zagubiona w pracy.
Zmarszczyła brwi. – Dlaczego mówisz na niego Mistrz?
– Mistrz Lucjusz nakazał mi traktować
Mistrza Draco jakby był moim panem – powiedziała Śpiewka. – To było dawno temu,
zanim upadł… zanim Mistrz Lucjusz wściekł się na niego.
Hermiona skinęła głową, zagubiona w
myślach. Draco zawsze zastanawiał się, co myśli, kiedy tak się zachowuje.
Wyglądała na zrelaksowaną, nie całkowicie, jej zmysły podążały za myślami…
I nagle ujrzał olśnienie na jej
twarzy. Chwila ciszy wystarczyła na doskonały pomysł. Jej oczy lśniły.
– Jeżeli musisz traktować go jako
swojego pana – powiedziała, a Draco poczuł, że ukuło go serce – czy to nie
znaczy, że jeśli teoretycznie da ci ubranie, będziesz wolna?
Śpiewka wpatrywała się w nią szeroko
otwartymi oczami. – Może…
Dwie pary oczu spojrzały na Draco. –
Malfoy, zdejmij skarpetkę. – Głos Hermiony był nieczuły jak stal. Chłopak
poczuł jego ostrze. Jak mogła go tak traktować? To nie była ta Hermiona, którą
znał. To była ta, która nie umiała go kochać.
Działając tak, jakby go to nie
obchodziło, starannie schylił się w stronę buta i ściągnął jedną śmierdzącą
skarpetkę, po czym podał ją Śpiewce. Skrzat patrzył na skarpetkę z szeroko
otwartymi oczami i drżącymi rękami. Trzymała ją kurczowo przy piersi, po czym
pisnęła. – Jestem wolna! Jestem wolna!
Wskazała na drzwi i otworzyła je
szeroko.
______
Witajcie :) Nasza kochana Śpiewka okazała się wybawicielką Draco i Hermiony :D Kto by się tego spodziewał? Ta skrzatka wiele namiesza w ich życiu. Ale tego dowiecie się z kolejnych rozdziałów ;) Jak wrażenia po rozdziale? Mam nadzieję, że się podoba. Tak wiele z Was miało rację, że Hermiona nie uwierzy Draco, to byłoby zbyt proste.
Tradycyjnie dziękuję za dużo miłych komentarzy. W wolnej chwili nadrabiam zaległości na blogach, bo wreszcie mam na to czas. Ten tydzień był zwariowany, ale na szczęście powoli się kończy.
Dodałam dzisiaj nastrojową muzykę z Harry'ego Pottera :) ot tak, dla urozmaicenia :D
Dodałam dzisiaj nastrojową muzykę z Harry'ego Pottera :) ot tak, dla urozmaicenia :D
Kolejny rozdział pojawi się na blogu w przyszłym tygodniu. Przewiduję, że koło środy, ale oczywiście może być wcześniej. Wszystko jak zwykle zależy od Was!
Nie będę przedłużać. Oczywiście komentarze mile widziane. Enjoy!
Śpiewka jest coraz bardziej urocza! Nie przepadam za skrzatami, jednak taka śpiewka jest niczego sobie.
OdpowiedzUsuńOczywiście zawsze szkoda mi Dracona, zimne serce,które niedawno zaczęło kochać znów zamarza.
Cudowny rozdział!
Pozdrawiam
Letothers.blogspot.com
Ja ją od razu polubiłam ;)
UsuńDraco oczywiście załamany, no ale jego serce na pewno nie zamarznie!
Dziękuję za komentarz
Również pozdrawiam :)
Och, ta Śpiewka... Uwielbiam tego skrzata!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że mu nie uwierzy! Ale Draco nie może się poddać i pewnie tego nie zrobi... Ja to wiem.
Zastanawia mnie jedna rzecz – skoro Śpiewka należała do Draco, to dlaczego nie kazał jej uwolnić siebie i Hermiony? To mnie intryguje...
Rozdział bardzo mi się podobał, jak każdy ❤ Kolejny jak najszybciej proszę! :D
Oczywiście życzę dużo czasu!
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Możliwe, że Śpiewka bała się gniewu Lucjusza, a Draco nie ma takiej władzy nad skrzatami jak jego ojciec. Albo po prostu Draco o tym nie pomyślał :)
UsuńDziękuję uwielbiam takie miłe komentarze :D
Również pozdrawiam :)
No i jest moja kochana Śpiewka ! Ona jest jak Zgredek i bardzo ja pokochałam! Oby to nie był jej koniec w tym opowiadaniu. Ale skoro Hermiona i Draco uciekną to czy to oznacza że będą się ukrywać ?! Bo chyba nie wrócą do szkoły co ? Zobaczy się :D dziękuję Ci za twój komentarz i do następnego ;*
OdpowiedzUsuńŚpiewka będzie z nimi do końca tej historii :) Mogę tylko zdradzić, że wrócą do szkoły ;)
UsuńNie ma za co :) To ja dziękuję, że komentujesz :)
Śpiewka ♥ Taka kochana!
OdpowiedzUsuńCóż, można było się spodziewać, że Hermiona nie uwierzy. Wszystkie swoje nadzieje opieram na Śpiewce. Jestem bardzo ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy ♥
Pozdrawiam ^^
Druella
No tak za szybko by się skończyło :) ta mała skrzatka jeszcze nie raz Was zaskoczy :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
Śpiewka rządzi :D
UsuńWiedziałam, że zostanie wykorzystana i jest :D nie myliłam się:D teraz tylko walka przeciwko ojcu, przeciwko Lordzikowi i przeciwko... Dziurawym wspomnieniom. Ciach pach i z głowy :D
Pozdrawiam !:)
Śpiewka będzie ważną postacią tej części ;)
UsuńDziękuję za komentarz
Również pozdrawiam :)
Kurde! Nie wiem czemu dodało jako odpowiedź:D
OdpowiedzUsuńTo nic ;) ważne, że jest komentarz :D
UsuńPrzeczytane, na razie wszystko! Nigdy nie piszę pod starymi rozdziałami komentarzy, tak po prostu, twój blog, jest mega cudowny! Miałaś pomysł na napisanie go, nie jest naciągany czy coś. Ogółem fabuła jest mniami, Śpiewka rządzi! Mam nadzieję, że uwolnią ich z tego lochu jak najszybciej! A teraz co mogę zrobić? Życzyć weny i czekać na nexta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Juna
Dziękuję za to, że komentujesz :) To nie jest mój pomysł ja to opowiadanie tylko tłumaczę ;) Ale miło mi, że Ci się spodobało.
UsuńJeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)
Zdziwiło mnie, że Draconowi wpadł w ogóle do głowy pomysł, żeby o niej zapomnieć. Jednak dobrze, że oddał skrzatce skarpetkę. Niby nic wielkiego, ale jakikolwiek przejaw buntu, nie ucieszy Lucjusza. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
dramione1997-1998.blogspot.com
Widocznie zaczyna tracić nadzieję, że do siebie wrócą. Czego się nie zrobi dla miłości? :)
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Kochana Śpiewka, choć połowicznie wytłumaczyła coś Hermionie.
OdpowiedzUsuńMam cichutką nadzieję, że Hermiona coś sobie przypomni.
Życzę weny :)
Pozdrawiam
Będą robić wszystko żeby sobie przypomniała :)
UsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam :)
Jak zwykle świetnie!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, można się było spodziewać, że Hermiona nie uwierzy, jednak widać, że waha się, gdy mówi o swoich przekonaniach. Musi czuć, że coś jest nie tak...
Śpiewka znów cudowna. Jestem ciekawa, jakie będą jej działania ;)
Pozdrawiam i życzę duużo weny! Johanna Malfoy
Hermiona wie, że coś jest nie tak, ale nie dopuszcza do siebie tych myśli. Śiewka nie raz Was zadziwi :D
UsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam ;)
O nie, nie, nie! Wiedziałam, że Hermiona nie uwierzy, ale kurczę blade... miałam nadzieję. Jedno wiem, że Draco się nie podda. Jestem ciekawa co zrobią dalej. Śpiewka, jak już dużo osób wcześniej wspominało, bardzo ujmująca. Czekam na więcej oczywiście! Moje ukochane opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie na nowy rozdział ---> http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com/2016/02/rozdzia-xv.html
Pozdrawiam, Twoja wierna i wielka fanka!
Nilkrokusy :)
Draco oczywiście się nie podda jak to Malfoy ;) Za szybko by się skończyło gdyby mu uwierzyła.
UsuńKolejny rozdział niedługo :)
Dzisiaj do Ciebie wpadnę ;)
Również pozdrawiam :)
Rozdział super. Hermiona mimo,że wie, że coś jest nie tak nie dowierza.Miałam nadzieję, że coś jej się przypomni.Ale Draco się nie podda!A i Śpiewka ekstra,fajnie,że jest wolna.Mam nadzieję, że Hermi w końcu odzyska pamięć, a Draco nie będzie cierpieć. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mila
Dziękuję za komentarz fajnie, że rozdział Ci się podoba :)
UsuńŚliczny rozdział :) :*
OdpowiedzUsuńVarii
imaginacja-dramione.blogspot.com
Dziękuję za komentarz :)
UsuńRozdział bardzo ciekawy , cała historia wciąga :) Czekam na dalsze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńNie wiem jak inni, ale ja nadal jak głupia wierze że Hermiona lada moment Sb wszystko przypomni... Tak bardzo bym tego chciała :P Draco wydaje się wyzbyty z wszelkich nadziei... Jak mógł wgl pomyśleć o tym by o niej zapomnieć :/ Z drugiej strony wiem jednak, że jest mu po prostu ciężko ehhh aż chciałoby się go pocieszyć (If U know what I mean :P) Coś mi się wydaje, że niedługo opuszczą lochy i wrócą do Hogwartu... Pytanie tylko, jak Sb tam poradzą, po tym co się stało. Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
OdpowiedzUsuńZa szybko by się skończyło, gdyby od razu wszystko sobie przypomniała :) nie ma co mu się dziwić jest załamany... Dobrze Ci się wydaje :D
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Uwielbiam Śpiewkę! Mam pewne obawy jednak jeśli chodzi o Draco, gdyż nie chcę by stał się taki... pusty. Opowiadanie trzyma w napięciu i ma fabułę, a nie jak większość ff w blogsferze. Te zdania są boskie "Gryfońska odwaga, nie to nie tylko gryfońska odwaga. To odwaga Hermiony."
OdpowiedzUsuńSpokojnie Draco nie stracił nadziei i zrobi wszystko żeby go pamiętała :) mnie też ten cytat się podoba ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Boże
OdpowiedzUsuńwyczekuję notki, w której Hermiona odzyska wspomnienia, jejku szybciej plz ;;;
Biję pokłony, że tłumaczysz to opowiadanie <3
U mnie pojawił się dziś drugi rozdział, także zapraszam wszystkich chętnych B|
http://dramione-my-heart.blogspot.com/
Jeszcze trochę na ten rozdział poczekasz za szybko by się skończyło ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Oczywiście wpadnę do Ciebie :)
Piękne . Kocham Śpiewkę <3 . Jak już mówiłam mało czasu ale komentarz się należy . :)
OdpowiedzUsuńDziękuję miło, że się podoba :)
UsuńJeju, niektóre skrzaty są takie słodkie. Całkowicie rozumiem Hermionę, że się za nimi wstawiła.
OdpowiedzUsuńChcę, żeby Hermionka szybko odzyskała pamięć i chcę szybko następny rozdział :)
Śpiewka ma w sobie coś takiego, że chyba każdy chciałby jej pomóc ;) Tak szybko pamięci nie odzyska, a następny rozdział będzie jutro albo w środę :)
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Draco i jego skarpetka <3
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Śpiewka sobie poszła. Na pewno wróci :)
Draco dla Hermiony nawet skarpetkę poświęci :D
UsuńŚpiewka sobie nie poszła jedynie otworzyła drzwi do celi :)
Draco taki dobry, jeju, super rozdział, jak zwykle :D. Ta część wciągnęła mnie o wiele bardziej, nie mogę się oderwać, ekstra, ekstra, ekstra! Czytam to sobie jeszcze raz, a co!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.
Draco bardzo się zmienił :) fajnie, że Ci się podoba :D
UsuńŚpiewka jest cudowna! Oby przemówiła Hermionie do rozsądku :D
OdpowiedzUsuńŚpiewka to fajna skrzatka ;) wszystko się okaże w swoim czasie :)
UsuńNiech ta Hermiona się opamięta! Dlaczego nie wierzy ani Draco ani Śpiewce? :( Lecę czytać dalej, bo nie mogę się doczekać, aż Hermiona sobie przypomni wszystko :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Malfoy'owa
Hermiona ma już taki dziwny charakter... no ale kiedyś uwierzy :D
UsuńPozdrawiam