— Nawet nie próbujesz — oskarża
Malfoy. Powoli podnoszę się z podłogi, ale to wymaga ode mnie więcej wysiłku
niż zakładałam.
— Cóż, gdybyś mi powiedział więcej niż
oczyść swój umysł i nie wpuszczaj mnie do
środka prawdopodobnie byłoby mi o wiele łatwiej i szybciej odnosiłabym
sukcesy w tej dziedzinie — odpowiadam ze znużeniem.
— Jesteś zmęczona i podchodzisz do
tego zbyt emocjonalnie — kontynuuje swoją krytykę. — To powoduje twoje
problemy. Zamiast próbować nie wpuszczać mnie do swojego umysłu, ty zapraszasz
mnie do środka, żebym zobaczył to, co chcesz ukryć. Za bardzo się na tym
skupiasz zamiast mnie nie wpuszczać. Musisz się skupić.
— Skupić? Wow twoja rada jest bardzo
opisowa — mówię sarkastycznie. — Jestem skupiona, ale ciągłe powtarzanie nie wpuszczać mnie w ogóle mi nie
pomaga. Jak ja mam to zrobić?
— Ty i twoje głupie teorie — mruczy
pod nosem i odwraca się.
Marszczę czoło.
— Co to było?
Przekręca się w moją stronę i mruży
oczy.
— Nie nauczysz się tego zanim nie zrozumiesz
magicznej teorii oklumencji — prycha.
Wzdycham przeciągle i zakładam ręce
pod boki.
— Cóż, przepraszam, że chciałabym
zrozumieć co mam robić.
— Idź, wypożycz książkę. Powinna być
chociaż jedna w bibliotece, a jak nie to możesz zamówić. Przeczytaj ją.
Spotkamy się w najbliższą sobotę. O ile się nie mylę, to chyba najlepsza pora,
bo ci dwaj idioci mają wtedy trening Quidditcha i będą zajęci. — Przytakuję. —
I Granger… — Patrzę na niego. — Przyda ci się trochę cholernego snu. Wyglądasz
potwornie i to też wchodzi nam w drogę.
Mówiąc to, wychodzi, znikając z Pokoju
Życzeń.
Moje nogi nie wytrzymują i osuwam się
po ścianie na podłogę. W moim umyśle tworzy się wiele myśli dotyczących tego
szkolnego łobuza, który nie zrobił nic, żeby polepszyć mój nastrój. Jeszcze
bardziej go pogorszył, bo dzięki niemu wróciły wspomnienia i koszmary. Jedno z
nich jest bardzo blisko.
~*~*~*~*~*~
Harry,
Ron i ja siedzieliśmy w namiocie w Forest of Dean. To był rok poszukiwań.
Medalion powodował, że wszyscy byliśmy przygnębieni i nie panowaliśmy nad
emocjami, ale najgorzej działał na Rona. Uderzył dłonią w stół.
—
Cholera, Hermiono! — krzyknął nagle. — Wiem, że zawsze wolałaś Harry’ego, ale
jeśli masz zamiar poić mnie eliksirem Słodkiego Snu i puszczać się z nim za
moimi plecami, nie zostanę tu ani chwili dłużej! — Rzucił medalion na stół i
wyszedł na zewnątrz.
—
Ron! — krzyknęłam za nim, czując łzy napływające do moich oczu. Jego oskarżenia
spowodowały, że poczułam się bardzo samotna. Harry potrząsnął głową, założył
medalion na szyję i poszedł spać. Płakałam w samotności. Nie wiem, co Ron sobie
ubzdurał i skąd mu przyszedł do głowy ten szalony pomysł, ale bolało mnie to,
że nas opuścił. Że opuścił mnie. Następnego dnia już nie płakałam i
postanowiłam nigdy nie płakać z tego powodu.
~*~*~*~*~*~
Nie płakałam… aż do dziś. Kochałam
Rona. Nadal go kocham. Byliśmy razem przez większość tamtego roku, ale
staraliśmy się ukrywać to przed Harrym. Wróciliśmy do siebie, gdy spotkaliśmy
się ponownie kilka miesięcy później i przeprosił mnie za tamte słowa, ale od
razu wiedziałam, że nie żałuje tego co powiedział. Jednak zostawiliśmy to za
sobą. Chociaż nawet teraz jego wypowiedź, jest dla mnie szokiem.
Pozwalam sobie jeszcze na chwilę
słabości, zanim wstaję i kieruję się w stronę drzwi. Czas udać się do
biblioteki i zobaczyć, czy znajdę tam odpowiednią książkę.
~*~*~*~*~*~
Pochylam się, trzymając trzy dość
grube tomy i przechodzę przez dziurę pod portretem do pokoju wspólnego. Mało
brakowało żeby wszystkie runęły na podłogę, ale na szczęście utrzymuję równowagę.
Kieruję się w stronę stołu i nagle zauważam Rona.
— Ej, gdzie byłaś? — pyta.
— W bibliotece — odpowiadam, próbując
wyrównać książki. Kładę je na stół za kanapą i widzę zmrużone oczy Rona.
— Naprawdę? Kiedy?
— Ron — mówi Harry ostrzegawczym tonem.
Spogląda na mnie. — Poszliśmy do biblioteki żeby cię poszukać, ale nie
widzieliśmy cię tam. Prawdopodobnie byłaś w innym rzędzie i się minęliśmy —
tłumaczy, ale Ron wciąż patrzy na mnie podejrzliwie.
— Byłam tam bardzo wcześnie. Po
śniadaniu poszłam się przejść, a potem spędziłam trochę czasu w bibliotece. Czy
czegoś ode mnie potrzebujecie? — pytam, patrząc Harry’emu prosto w oczy.
Chłopak rumieni się lekko.
— Tylko pomocy z pracą domową.
Wzruszam ramionami.
— Cóż, teraz jestem wolna, więc w czym
macie problem? — pytam.
Harry od razu sięga po pergamin,
leżący obok niego. Wygląda na to, że czekali na mnie od dłuższego czasu i mają
wszystko naszykowane.
— To esej z transmutacji — jęczy.
Śmieję się i rozkładam pergamin przed sobą.
— Czy w ogóle to czytałeś? — pytam,
gdy czytam jego pracę.
Zerkam na niego. Opuszczona głowa,
zaciskanie rąk i odwracanie wzroku mówią same za siebie. Czekam na
potwierdzenie mojej teorii.
— Hermiono — jęczy. Zwijam esej w
rulon i lekko uderzam go w ramię.
— Wy obaj jesteście inteligentni i bez
problemu moglibyście napisać ten esej, gdybyście nie byli tacy leniwi —mówię,
kręcąc głową z politowaniem.
Harry posyła mi spojrzenie pełne
skruchy, a Ron mruczy coś pod nosem i odchodzi. Spoglądam na Harry’ego, nic nie
rozumiejąc.
— O co mu chodzi? — pytam.
— Znasz Rona — odpowiada. — Czasem jak
coś sobie ubzdura to nie ma siły, żeby dał się przekonać, że to nieprawda.
Pamiętasz jak się zachował, gdy Czara Ognia wybrała mnie do turnieju?
— Tak, pamiętam — szepcę. Pamiętam
także moment, gdy nas zostawił w namiocie, ale odpycham tą myśl i skupiam się
na eseju.
~*~*~*~*~*~
— Nie, nie, nie, proszę — płaczę w
poduszkę. Potrzeba kilku chwil zanim odzyskuję świadomość. Jestem strasznie
zmęczona. To już drugi koszmar tej nocy i nie chcę po raz kolejny tego
przechodzić, dlatego siadam i zaczynam czytać o oklumencji. W końcu jutro mam
się spotkać z Malfoyem.
Jakiś czas później razem z Ronem
siedzę w Wielkiej Sali i jemy śniadanie.
— Zrobienie tego wszystkiego jest
cholernie niemożliwe — narzeka z ustami pełnymi jedzenia.
— To nie jest niemożliwe — twierdzę. —
Oni po prostu chcą jak najlepiej przygotować nas do OWTMów. Te egzaminy są
bardzo wymagające i dlatego musimy tak dużo się uczyć.
— Oczywiście ty to widzisz w taki
sposób — bełkocze. Wzdycham w podświadomości.
— Ron, uważam, że najlepiej będzie
jeśli postaramy się teraz nauczyć jak najwięcej. Zwłaszcza, że Sam-Wiesz-Kto
powrócił — dodaję szeptem, tak żeby tylko on mógł to usłyszeć. Ron przewraca
oczami.
— W jaki sposób eliksiry mogą nam w
tym pomóc?
— Być może będzie trzeba warzyć
eliksir, który pomoże wyleczyć ludzi z określonych klątw, albo coś w tym stylu.
— Jestem pewny, że bez problemu
potrafiłabyś je przygotować. — Śmieje się. Cóż, ma rację, bo podczas wojny
warzyłam takie eliksiry. Harry radził sobie całkiem nieźle, ale Ronowi za nic w
świecie nie powierzyłabym kociołka, w którym warzyłaby się tak ważna mikstura.
Chichoczę, uświadamiając sobie, że Ron zawsze będzie Ronem.
— A tak w ogóle to gdzie jest Harry? —
pytam. To był wyjątkowy dzień, bo Ron obudził się przed Harrym. Chłopak
uśmiecha się pod nosem.
— Wrócił późno i jeszcze śpi.
— Był bardzo zajęty.
— Tak, te zajęcia z Dumbledore’em
zajmują więcej czasu niż zakładał — komentuje z roztargnieniem.
— To prawda. — Patrzę w górę i widzę
Harry’ego, stojącego koło stołu. Lekko się nam kłania i siada przy stole. Parę
minut później idziemy na zajęcia z transmutacji.
~*~*~*~*~*~
— Kocham was… tak bardzo was kocham —
mówię przez łzy, które płyną po mojej twarzy. Mama sięga ręką do mojego
policzka i ociera samotną łzę.
— Skarbie, o co chodzi? Czy wszystko w
porządku? — pyta. Twarze rodziców są pełne troski.
— Kocham was… Chciałam, żebyście o tym
wiedzieli — kontynuuję.
— Co się dzieje, Hermiono? — pyta
tata.
Biorę głęboki wdech.
— Wy… wy musicie odejść na trochę. To
jedyny sposób, żebyście byli bezpieczni. Wiem, że mnie za to znienawidzicie,
ale… — Mój głos się łamie.
— Nigdy nie moglibyśmy cię
znienawidzić — mówi mama stanowczo. Przyciąga mnie do siebie i przytula mocno.
Rozkoszuję się tą chwilą.
— Kocham cię — płaczę na jej ramieniu.
— Ja ciebie też kocham. — Uwalnia mnie
ze swoich ramion i przytulam tatę.
— Kocham cię, tato.
— Ja ciebie też kocham, kochanie. —
Robię krok do tyłu. Przez chwilę patrzę na nich, a potem podnoszę różdżkę.
Dyskretnie rzucam na nich zaklęcie. Patrzą na mnie zdezorientowani.
— Do widzenia — szepcę zanim usuwam z
ich pamięci wszelki ślad mnie. Nadal patrzą na mnie dziwnym wzrokiem, a ja nie
mogę się powstrzymać i zaczynam szlochać. — Przepraszam.
Szybko kieruję się w stronę drzwi i w
taki sposób całkowicie znikam z ich życia. Z każdym krokiem moje serce łamie
się na tysiące kawałków. Wiem, że większość mojej duszy pozostanie w tym domu
razem z nimi. Merlinie, daj mi siłę. Ostatni raz patrzę na dom, po czym znikam.
Wspomnienia przelatują przed moimi
oczami i znowu znajduję się w domu. Bellatrix śmieje się jak wariatka, kiedy
tata dusi mamę, a po chwili otacza ramionami jej martwe ciało. Krzyczy, gdy
Lestrage tnie jego ciało na kawałki.
— Przepraszam — szepcę, gdy tata po
raz ostatni patrzy w moją stronę. Ich okaleczone ciała leżą na podłodze. — Tak
bardzo przepraszam — szlocham, po czym ląduję na podłodze w Pokoju Życzeń.
Malfoy stoi naprzeciwko mnie. Milczy i
czeka aż się uspokoję.
— Dwie rzeczywistości? — pyta, gdy
wreszcie stoję na nogach. Przytakuję.
— Tak, oni wtedy żyli — odpowiadam,
chociaż nie jestem pewna dlaczego.
— Nie nazwałbym tego życiem.
Moje oczy napotykają jego szare
tęczówki.
— Co?
— Kiedy usunęłaś im pamięć wyjechali w
nieznane miejsce, ale prawdopodobnie woleli by dostać szansę od losu i wspierać
cię na wojnie.
Moja krew wrze.
— Oni żyli! A teraz dzięki twojej
demonicznej ciotce są martwi!
— Nie musimy dyskutować o
poczytalności tej czarownicy. Ale oni nie umarli przez nią, tylko dlatego, że
rzuciłaś zaklęcie. Mimo wszystko woleliby umierać ze świadomością, że mają
córkę niż umierać nie pamiętając jej i nie mogąc zrozumieć dlaczego mają
wrażenie, że kogoś im brakuje.
— Byli szczęśliwi…
— Więc odwiedziłaś ich? — Zimne
spojrzenie jest moją jedyną odpowiedzią. — Cóż, nie wiesz czy byli szczęśliwi.
Nie wiesz nawet czy żyją. I naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego wybrałaś taką
alternatywę. Wiesz, że zaklęcia związane z pamięcią są trudne i zazwyczaj
nieodwracalne. Nawet gdybyś wygrała tą cholerną wojnę, co wtedy? Nie mogłabyś
oddać im córki.
— Przynajmniej byliby żywi. To był
jedyny sposób żeby utrzymać ich przy życiu. Nie mogli zostać w Anglii i nigdy
nie wyjechaliby beze mnie. Nie wspominając o tym, że mogliby być wykorzystywani
przeciwko nam lub torturowani do nieprzytomności. Założę się, że poplecznicy
Voldemorta szybko zorientowaliby się kim oni są i moi rodzice nigdy nie byliby
bezpieczni. Co powinnam była zrobić?
Cisza utrzymuje się w powietrzu.
— Może wtedy nie było innego wyboru,
ale mogę sobie wyobrazić, że śmierć byłaby dla nich lepsza niż życie bez kogoś,
kto był dla nich bardzo ważny.
Malfoy siada na jednym z krzeseł,
stojących przy ścianie i zakłada ręce pod boki.
— Nie widzę żadnej poprawy — mówi,
patrząc na mnie. Wzdycham i siadam na krześle obok niego.
— Czytałam książki o oklumencji —
mówię.
— Cóż, dobrze dla ciebie.
Przewracam oczami.
— Tylko że opanowanie tego trwa
zazwyczaj rok.
— Dlatego ty przechodzisz
przyspieszony kurs, bo jak sama wiesz — nie mamy czasu — odpowiada.
— Tak — mówię, w moim głosie pojawia
się rozdrażnienie. — Ale nawet taki krótki kurs przynosi efekty dopiero po
dwóch miesiącach. Chodzi oto, że wielokrotne penetrowanie umysłu powoduje, że
łatwiej jest przejmować kontrolę i budować bariery w umyśle. Wiadomo, że to
bardzo emocjonalny i bolesny proces, bo ludzie chcą ukrywać albo unikać
niechcianych wspomnień.
— A robisz jakieś postępy? — pyta
Malfoy z westchnieniem.
— Pracuję bardzo ciężko, ale minęły
dopiero trzy tygodnie. Nie musisz mi tak dogryzać z tego powodu.
— O tej samej porze w następnym
tygodniu? — pyta, odmawiając tym samym komentarza.
— Tak — odpowiadam.
Bez słowa wychodzi z Pokoju Życzeń.
— Co ja mam z tobą zrobić? — mruczę sama do siebie, zanim wychodzę na korytarz.
Bez słowa wychodzi z Pokoju Życzeń.
— Co ja mam z tobą zrobić? — mruczę sama do siebie, zanim wychodzę na korytarz.
_________________
Witajcie :) W to czwartkowe popołudnie (przed emocjonującym piłkarskim wieczorem) publikuję 6 rozdział opowiadania. Jak wrażenia? Czy Wam też się wydaje, że Draco staje się bardziej ludzki? Mnie osobiście bardzo podobała się jego wypowiedź odnośnie rodziców Hermiony ;) Jestem ciekawa waszych opinii.
Przy okazji chciałabym podziękować kilku osobom, które pomogły mi w tłumaczeniu niektórych zwrotów. Dziękuję dziewczyny ❤
Przy okazji chciałabym podziękować kilku osobom, które pomogły mi w tłumaczeniu niektórych zwrotów. Dziękuję dziewczyny ❤
Teraz informacja, z której zapewne nie będziecie zadowoleni, no ale nic na to nie poradzę. Robię sobie kilkudniową przerwę od tłumaczeń, ponieważ chcę napisać 7 rozdział Muzycznej misji, a potem zacząć coś nowego. Coś co zapewne ujrzy światło dzienne przed wakacjami ;) Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
U mnie wreszcie wszystko zaczyna wracać do normy. Może dlatego, że zbliżają się wakacje i zaczynam odliczać dni do urlopu? Wprawdzie jest ich bardzo dużo, ale z każdym tygodniem zbliżam się do mojej ukochanej plaży i szumu fal ❤ ❤
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu :) Enjoy!
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu :) Enjoy!
Tak, rzeczywiście Malfoy jest w tym rozdziale bardziej ludzki. Ale nie wydaje mi się, by szybko przekonał się w tym opowiadaniu do Hermiony. Coś czuję, że trzeba będzie trochę poczekać na ten wątek Dramione ;) ale tym lepiej.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, czy informowałaś o tym, ale ile rozdziałów ma to ff? Bo właśnie robię swój roboczy plan przewidywań na to opowiadanie :D
Ron jest tutaj tak uroczo ciapowaty jak w książce. Jestem ciekawa, co stanie się z nim dalej.
Czyźbyś decydowała się na swoje kolejne Dramione? Jak tak, to już nie mogę się doczekać!
Życzę duuużo weny (na wszystko - bo sporo tego masz ;P) i czasu oraz pozdrawiam! Johanna Malfoy :*
Typowego wątku dramione jak na razie się nie doczekacie, ale będzie między nimi coś w rodzaju przyjaźni ;)
UsuńInformowałam w zapowiedzi, ale oczywiście napiszę jeszcze raz. Ta historia ma 40 rozdziałów, także jeszcze wiele się zdarzy :)
Ron jest taki jaki zawsze powinien być i nawet mi się podoba w takiej wersji :D
Tak mam zamiar pisać wakacyjne dramione. To będzie coś lekkiego i zabawnego :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Malfoy ukazuje ludzkie uczucia? Co tu się dzieje? Może jego też ogarnął piłkarski optymizm? Draco ma racje, co do rodziców Hermiony. Wydają mi się oni takimi rodzicami, którzy byliby w stanie umrzeć (i cierpieć) za dziecko, więc wymazanie córki z ich pamięci było okropne... Pewnie żyli przez jakiś czas normalnie po wymazaniu wspomnień, ale coś im brakowało, jakiegoś małego, ale istotnego puzzla w układance.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się zachowanie Harry'ego! :D Bardzo dobry przyjaciel!
Czekam na kolejny. Weny dużo. Aby wakacyjne szaleństwo już przyszło.
Pozdrawiam!
Hehe cud :D Możliwe, że jego euro też wciągnęło ;) Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam zwolenniczką tego co Hermiona zrobiła rodzicom, więc zdecydowanie popieram słowa Dracona.
UsuńHarry chyba nigdy się nie zmieni, ale to dobrze :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
To tak wręcz nieco zabawnie wygląda, kiedy Hermiona Granger nie potrafi czegoś zrobić i nawet nie robi postępów.
OdpowiedzUsuńOczywiście, sytuacja nie jest w żaden sposób wesoła, a nieudolność Hermiony ma swoje źródło w psychice, ale i tak problemy z nauką oklumencji wydają się czystą abstrakcją.
Przyznam, że trochę mi się pomieszało z tymi wspomnieniami Hermiony dotyczącymi rodziców i pogubiłam się, jaką rzeczywistość ona przywołuje wspomnieniem. O dziwo, Draco naprawdę zareagował dojrzale i jego słowa mogły dać do myślenia...
Tak czy inaczej, raczej przygnębiający rozdział, kolejny, bo Hermionie naprawdę jest trudno skupić się na tu i teraz, mając w świadomości wszystko, co zdarzyło się w przeszłości.
Dziękuję za kolejny rozdział, pozdrawiam. :)
Margot
Cóż, Hermiona jest człowiekiem i nie jest idealna :) Takie wpadki jak problemy z oklumencją mogą się zdarzyć nawet jej. Zapewne powoduje to fakt, że wiele przeszła.
UsuńWspomnienie dotyczyło jej teraźniejszości czyli wydarzeń opisanych w książce :) Faktycznie ciężko jest się w tym połapać, ale myślę, że niedługo wszystko się wyklaruje. Szczególnie, że kolejny rozdział będzie kolejnym zaskoczeniem ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Witaj!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Draco robi się bardziej znośny. Czytając mam wrażenie, że stara się w jakimś stopniu pomóc Hermionie. Chociażby jego wypowiedź odnośnie jej rodziców. Starał się ją przekonać do tego, że mogła postąpić inaczej. Nie skazując ich na życie w zapomnieniu.
Taki Malfoy przekonuje mnie bardziej, niż cyniczny i wszystkowiedzący gbur. Mam nadzieję, że autorka poprowadzi tak jego postać ;)
Mam nadzieję, że szybko wrócisz do tłumaczenia. Życzę weny i pozdrawiam.
Arabella
Ps. Zdaje się, że ominęłam sporo rozdziałów Muzycznej Misji. Na pewno tam zajrzę ;)
Ps.2. Zapraszam również do siebie na kolejne rozdziały kilku odcinkowego opowiadania wojenne-dramione.blogspot.com
Draco zapewne robi to nieświadomie, ale chyba jego rady i słowa bardziej do niej trafiają niż pocieszenia ze strony przyjaciół. Draco już niedługo wszystkich zaskoczy :)
UsuńGdy uporam się z Muzyczną misją i napiszę chociaż jeden rozdział mojego nowego opowiadania oczywiście tu wrócę :)
Oczywiście zajrzę w wolnej chwili
Pozdrawiam :)
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńJeśli to jest ludzkie oblicze naszego blondaska to, mimo i trochę nieporadne i nadal zimne, wydaje się być krokiem milowym w stosunku do Hermiony. Zapewne fakt, że dowiedział się o tylu krzywdach jakie doznała dziewczyna czyni z niego mniejszego dupka niż normalnie? :P Ah te moje rozkminy, zawsze mnie dopadną po przeczytaniu rozdziału.
Pamiętaj jednak, że uwielbiam takiego Malfoya! Niedostępnego, chłodnego, z dystansem. Czytanie o budującej się między nimi relacji staje się przez to mega przeżyciem! :D
No i ofc serce się kroi gdy czytam o każdym wspomnieniu z rodzicami Herm :/
Pozdrawiam i czekam na next,
Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
W tym opowiadaniu poznamy nowe oblicze Draco ;) Zapewne wspomnienia Hermiony bardzo na niego wpływają.
UsuńTak wiem, że go uwielbiasz zresztą nie tylko Ty :D Ta więź będzie bardzo specyficzna
Dziękuję i pozdrawiam :)
Jak zwykle zapomniałam skomentować od razu po przeczytaniu :) Rozdział oczywiście super, tylko trochę krótki :) ale to przecież nie Twoja wina :) Coś mi się wydaje, że Draco w środku jest inny niż na zewnątrz...Cieszę się, że postanowił pomóc Hermionie, chociaż mógłby sobie odpuścić sobie dokuczanie jej... Czekam na nexta ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNo tak ja także ubolewam, że jest taki krótki :/ Draco powoli pokazuje swoje prawdziwe oblicze ;)
UsuńPozdrawiam
Ojej, ale mi się narobiło zaległości... Ale to w sumie i fajnie, tyle czytania Twoich tworów przede mną! <3
OdpowiedzUsuńZabieram się za te zaległości, a Ciebie zapraszam do mnie na nowy rozdział :)