Siedzimy w ciszy. Wzdycham ciężko i
chowam twarz w dłoniach. Merlinie, to się nie dzieje naprawdę. Słyszę
chrząknięcie i spoglądam przez palce. Malfoy siedzi wygodnie na fotelu z rękami
pod bokami i patrzy na mnie z politowaniem. Prostuję się i siadam w podobnej
pozycji. Przez chwilę mierzymy się wzrokiem.
— Jeśli skończyłaś lamentować odnośnie
swoich ubrań, możemy wreszcie przejść do ważnych spraw — mówi Malfoy, patrząc
mi prosto w oczy.
Posyłam mu najbardziej mordercze
spojrzenie na jakie mnie stać.
— Oh, przepraszam, że nie cieszę się z
tego, że we wszystkich moich ubraniach będę wyglądać jak dziwka! — krzyczę,
wskazując rękami mój obecny strój.
— Jak dziwka? — Unosi brew z
uśmieszkiem.
— Tak, jak dziwka.
Kręci głową z politowaniem.
— Cóż, jakoś nie robiłaś problemów,
gdy na balu pokazałaś swoją figurę — syczy przez zęby.
— Wtedy miałam na sobie sukienkę. Nie
chodziłam praktycznie naga!
Chłopak przewraca oczami.
— I ty mnie nazywasz królem dramatu.
Nie jesteś naga, Granger.
— Doprawdy? To dlaczego niektórzy
ludzie patrzą na mnie w taki sposób, że czuję się naga? — dopytuję, coraz
bardziej zirytowana.
Wzrusza ramionami.
— To przeklnij ich, albo kup nowe
ubrania.
— Za złoto?
Prycha.
— Jesteś cholerną Hermioną Granger.
Kiedy stałaś się taka marudna? Wymyśl coś — mówi, błyskając oczami z irytacją.
Szczypię się w grzbiet nosa i zamykam
oczy. Malfoy ma rację w pewnych sprawach. Jestem Hermioną Granger i coś takiego
jak ubrania nie spowoduje, że przestanę działać. Przecież ja zawsze znajduję
rozwiązanie. Merlinie, pewnie jestem zmęczona. W sumie dzisiaj miałam o wiele
więcej na głowie nic wszyscy uczniowie Hogwartu. Wzdycham głęboko i patrzę na
Draco.
— Powiedziałeś, że musimy omówić coś
ważnego — mówię spokojnym głosem.
Przytakuje.
— Tak, musimy stworzyć plan, dzięki
któremu będziesz tak dobrze oszukiwać jak Ślizgonki na pierwszym roku.
— Pierwszym roku? — Unoszę brwi ze
zdziwieniem.
— Tak, to powinno wystarczyć żeby
oszukać tych dwóch przygłupów, czyli twoich przyjaciół. — Przewracam oczami, bo
przecież nie mogę zignorować jego ataku na moich przyjaciół. Jednak nie zwraca
na to uwagi. — Czy wiesz coś o Oklumencji?
Przytakuję.
— Wiem, o co chodzi.
Drapie się po brodzie.
— W pociągu widziałem wspomnienie z
przyszłości, ale zapewne Czarny Pan tego nie widział? Czy w ogóle wchodził do
twojej głowy?
— Zanim użyłam Zmieniacza Czasu,
Dumbledore powiedział mi, że wspomnienia będą się pojawiały z miesięcznym
opóźnieniem — odpowiadam szczerze.
— To ma sens. Więc od tego zaczniemy.
To pomoże ci w okłamaniu twoich piesków, ale chciałbym także, żeby Czarny Pan
nie dowiedział się, że ja o tym wiedziałem.
— W porządku — mruczę pod nosem.
— Byłoby o wiele łatwiej, gdybyśmy
mieli więcej czasu, ale niestety jest go coraz mniej. Przygotuj się na to, że
będzie ciężko. Nawet bardzo ciężko. Oczyść swój umysł i postaraj się nie
wpuścić mnie do środka. Kiedy nie będziemy ćwiczyć, powinnaś w wolnym czasie
oczyszczać umysł ze zbędnych myśli i próbować budować bariery. Jesteś gotowa? —
pyta, wstając z fotela. Obserwuję każdy jego ruch.
— Więc, po prostu mam oczyścić swój
umysł? — pytam.
— Tak — Przełykam ślinę i przytakuję.
— Na trzy. Raz, dwa, trzy.
Czuję wtargnięcie, ale jestem tak
bezradna, że nie potrafię go zatrzymać. Przed moimi oczami pojawia się Harry,
Ron i ja, siedzący w chatce Hagrida na drugim roku. Ron wymiotuje ślimakami do
wiadra.
— On powiedział takie słowo… — Harry
próbuje wyjaśnić. — Ale nie wiem, co to znaczy.
— Nazwał mnie szlamą — mówi
pomniejszona wersja mnie.
— Nie! — krzyczy Hagrid.
Harry patrzy na nas oboje
zdezorientowanym wzrokiem.
— Co to znaczy? — pyta.
— Szlama to obraźliwa nazwa
czarodzieja mugolskiego pochodzenia. Kogoś takiego jak ja. Kogoś kto ma brudną
krew — szepcę. Czuję ból głęboko w mojej piersi.
Scena rozmywa się i zostaje zastąpiona
sytuacją na czwartym roku, kiedy to siedziałam na schodach w pięknej balowej
sukience. Łzy spływają po moich policzkach, a samotność paraliżuje moje ciało.
Po chwili wszystko niknie.
Zauważam Malfoya, stojącego przede
mną. Jego twarz jest pozbawiona wszelakich emocji. Sięgam ręką do twarzy i
ocieram łzy.
— Jeszcze raz — mówi, ale jego słowa
nie brzmią szorstko. Przytakuję. — Opróżnij swój umysł, Granger. Wyobraź sobie,
że pływasz na jeziorze i wszystkie zbędne myśli odpływają daleko stąd. Jesteś
tylko ty. Na trzy. Raz, dwa…
Jesteśmy w Hogwarcie na ostatniej
bitwie. Walczę ze śmierciożercą, ale kątem oka obserwuję walkę Harry’ego z
Voldemortem. Zaklęcie rozcinające przechodzi przez jego tarczę i rani go w
ramię. Jego ręka słabnie i wypuszcza różdżkę z dłoni. Voldemort umacnia swoją
przewagę. Rzuca kilka zaklęć rozcinających i Harry leży w kałuży krwi.
— Żegnaj, Harry Potterze. — Słyszę
głos Voldemorta sekundę przed zielonym światłem zaklęcia uśmiercającego.
— Nie! — krzyczę. Śmierciożerca, z
którym walczyłam, leży nieprzytomny na ziemi. Spoglądam na pole bitwy. Kilka
osób walczy, ale jesteśmy na straconej pozycji. Większość osób z jasnej strony
nie żyje. Śmierciożercy robią wszystko żebyśmy wszyscy zginęli. Nadzieja, która
tliła się gdzieś głęboko mnie, zanika. Staje się to, czego się obawiałam.
Przegraliśmy.
Stoję w Pokoju Życzeń i znowu widzę
Malfoya. Siadam na podłodze przy ścianie i obejmuję kolana rękami. Płacz tnie
moje ciało na kawałki. Nie dbam oto, że Malfoy na mnie patrzy.
— Nie chcę tego znowu przeżywać — biadolę
— Nie mogę patrzeć na ich śmierć. Nie możemy przegrać. Nie możemy.
— Granger… — Spoglądam w górę i po raz
pierwszy wydaje mi się ludzki. — Myślę, że na dziś wystarczy — mówi. — Wyślę ci
list, w którym poinformuję cię o następnym spotkaniu.
Potem odchodzi, nie czekając na moją
odpowiedź. Zostaję sama. Kolejny szloch wstrząsa moim ciałem.
Parę minut później przechodzę przez
dziurę pod portretem grubej Damy. Na szczęście zdążam przed godziną policyjną.
Dwie minuty, cóż mam szczęście. Za pomocą różdżki usunęłam wszystkie ślady po
płaczu, ale nadal jestem nieszczęśliwa. Marzę o moim łóżku. Kieruję się w
stronę schodów, ale niestety drogę zagradza mi Ron.
— Gdzie byłaś? — krzyczy.
— W bibliotece. — Nie mam ochoty z nim
rozmawiać.
— Mijały godziny i nikt cię nie
widział — mówi oskarżycielsko.
Marszczę czoło i mrużę oczy.
— Nie wiedziałam, że jesteś moim
opiekunem — warczę, po czym obracam się i idę po schodach do mojego
dormitorium. Nie reaguję, gdy krzyczy moje imię.
Zasuwam zasłony przy baldachimie
mojego łóżka i rzucam zaklęcie wyciszające. Nie mogę się powstrzymać i wybucham
płaczem.
~*~*~*~*~*~
Harry
stoi przede mną, cały umazany krwią. Duże rozcięcia pokrywają jego ciało.
—
Okłamałaś mnie — mówi przerażająco spokojnym głosem.
—
To był jedyny sposób w jaki mogłam cię ochronić — wyjaśniam, płaczliwym tonem.
Prycha.
—
Chronić mnie? Nie potrzebuję cię — pluje. — Myślisz, że obchodzi mnie to, że
wygraliśmy wojnę? To, że twoi rodzicie umarli? Moja najlepsza przyjaciółka mnie
okłamała. Już nigdy ci nie zaufam.
Odwraca
się.
—
Harry! — krzyczę za nim.
—
Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj — mówi, nie patrząc na mnie. Chcę za nim
pobiec, ale nie mogę, bo moje ręce i nogi są przywiązane łańcuchami do
kamiennej ściany.
—
Harry — płaczę, ale nie słyszę odpowiedzi.
Nagle wstrząsa mną szloch i wracam do
teraźniejszości. Śniłam. To był tylko sen. Patrzę na zegarek. Jeszcze dwie
godziny zanim ktokolwiek wstanie. Wiem, że już nie zasnę. Nie po takim śnie.
Chwila spokojnego oddychania wystarczy żebym przestała płakać. Rzucam
przeciwzaklęcie do zaklęcia wyciszającego i powoli szykuję się na nowy dzień.
Postanawiam skończyć pracę domową, którą zaczęłam wczoraj wieczorem.
Zwijam ostatnią rolkę pergaminu, gdy
Harry schodzi po schodach i staje obok mnie.
— Śniadanie? — pyta. Przytakuję i
wyruszamy do Wielkiej Sali.
Kolejne dni mijały jeden za drugim.
Codziennie robiliśmy to samo. Lekcje, posiłki, praca domowa i książki. Każdej
nocy mam koszmary i budzę się z płaczem. Mogłabym wziąć eliksir Słodkiego Snu,
ale wolę rzucać zaklęcie wyciszające na moje łóżko. Przynajmniej mam pewność,
że nikt nie usłyszy mojego płaczu. Malfoy nie rozmawiał ze mną od poniedziałku
i nie wysłał żadnej wiadomości. Cóż, muszę przyznać, że miał rację. W ciągu
tych kilku dni nikt nie zwracał uwagi na mój strój. Nawet Ron zaczął traktować
mnie z szacunkiem, chociaż dwa czy trzy razy zauważyłam, że spogląda na mój
dekolt.
Bardzo niewiele osób je śniadanie w
Wielkiej Sali w sobotni poranek. Większość uczniów śpi dłużej w weekendy. Gdy
ma się koszmary niestety nie ma takiej możliwości. Ja jestem rannym ptaszkiem,
cóż może dlatego, że zawsze biorę wiele na swoje barki, ale tak czy inaczej
zawsze jestem wcześnie.
Nagle duża sowa leci w dół i ląduje na
stole koło mnie. Spoglądam na nią. Jest brązowa i bardzo napuszona. Wyciąga
nogę w moim kierunku. Odwiązuję pergamin. Zanim się orientuję, sowa kradnie mi
kawałek boczku i odlatuje. Chichoczę i rozwijam list.
To
samo miejsce. Przyjdź, gdy skończysz śniadanie.
-M
Pochłaniam jedzenie w zastraszająco
szybkim tempie. Obawiam się, że nawet pokonałam Rona. Żegnam się z Harrym i
szybko pędzę na siódme piętro. Jednak nigdzie nie widzę Malfoya. Chodzę od
ściany do ściany i próbuję odtworzyć myślami tamten mały pokój. Dotykam ściany.
Tyle wspomnień wiąże się z tym miejscem. Niektóre z nich jeszcze się nie
wydarzyły i zapewne nigdy nie będą miały miejsca.
— Granger — Słyszę głos Malfoya tuż za
sobą i z krzykiem odskakuje od ściany. Idzie w moim kierunku z drugiego końca
korytarza. Gdy na ścianie pojawiają się drzwi, w ciszy wchodzimy do środka.
Dopiero w pomieszczeniu spogląda na mnie.
— Merlinie, Granger, wyglądasz
okropnie — mówi.
— Cóż, dziękuję, Malfoy — odpowiadam
sarkastycznym tonem.
Chwilę mi się przygląda, ale nagle
odsuwa się na kilka kroków z przerażoną miną.
— Jesteś chora? — pyta.
Przewracam oczami.
— Nie, jestem zdrowa. Możemy zaczynać?
Wzdycha.
— Jasne, gotowa? Na trzy. Raz, dwa…
Mama stoi w salonie, uśmiecha się, ale
nagle zanika blask w jej oczach i skóra blednie.
— Dlaczego? Proszę, powiedz mi, co ci
zrobiliśmy, że pozwoliłaś nas zabić? Dlaczego stałaś i patrzyłaś? — pyta
spokojnym tonem.
— Przepraszam, mamo — moja postać ze
snów płacze.
— Czy ty naprawdę nas nie kochałaś?
Zrobiliśmy dla ciebie wszystko. Dbaliśmy o ciebie. Ukrywaliśmy twoje magiczne
zdolności tak jak prosiłaś. Kochaliśmy cię całym sercem. Kto teraz będzie cię
kochał? Będziesz umierać samotnie.
— Mamo — płaczę. — Mamo…
Płacząc, powracam do Pokoju Życzeń.
Przez łzy nic nie widzę, ale domyślam się, że leżę na podłodze. To ostatnio
częsty widok. Staram się nie patrzeć na Malfoya, który stoi sześć stóp dalej.
— Nadal masz koszmary — mówi. To nie
pytanie, ale przytakuję. — Merlinie, Granger. Czy to dlatego wyglądasz jak
gówno? Nie możesz spać?
— Śpię wystarczająco długo —
odpowiadam, nie podnosząc wzroku. Mój oddech powoli się uspokaja i po paru
minutach płacz ustaje. Wycieram ostatnie łzy.
— Wiesz, że pani Pomfrey może ci dać
eliksir, dzięki któremu się ich pozbędziesz? — pyta.
— Nie chcę eliksirów — prycham, gdy
wstaję. Malfoy otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale jestem szybsza. — Jeszcze
raz.
Kiwa głową.
— Opróżnij umysł, postaraj się usunąć
wszystkie zbędne myśli. Na trzy. Raz, dwa…
Malfoy i ja przenosimy się do dziecinnego
pokoju. Spoglądam w bok i widzę dziewięcioletnią Hermionę Granger, siedzącą
przy biurku. Przede mną leży duża książka. Po mojej prawej stronie siedzą
cztery dziewczynki, a po lewej dwie. Dziewczynka z długimi, prostymi blond
włosami gestykuluje rękami.
— To będzie najlepsza impreza w
historii — mówi do dziewczynek. — I zapraszam tylko wybranych. — Mruga. — Britney
— mówi, wyciągając zaproszenie. Dziewczynka przechodzi z drugiej strony biurka,
bierze zaproszenie i przytula blondynkę. — Lisa i Jessica. — Pozostałe dwie
dziewczynki otrzymują zaproszenie. Dziewięcioletnia ja wyglądam na bardzo
zawiedzioną, bo teraz powinna przyjść kolej na mnie.
— Hermiona — blondynka wymawia słodkim
głosem moje imię. Odwracam się i patrzę na nią oczami pełnymi nadziei. — Moje
przyjęcie urodzinowe jest za dwa tygodnie. To ostatnie zaproszenie. — Macha nim
przed moimi oczami. — Zastanawiałam się, czy mogłabyś wyświadczyć mi pewną
przysługę — Kładzie zaproszenie na biurku przede mną. — Czy mogłabyś je dać
Dylanowi? Masz z nim następne zajęcia, prawda?
Twarz dziewięcioletniej Hermiony
wykrzywia się w smutku. Kiwam głową i szepcę. — Oczywiście. — Blondynka odwraca
się do swoich przyjaciółek.
— Czy ja wyglądam na kogoś, kto
zaprosiłby kogoś z zębami bobra na swoje przyjęcie? — śmieje się z
dziewczynkami. Dziewięcioletnia Hermiona szybko otwiera książkę i ustawia ją
przed sobą, tak żeby nikt nie zauważył jej łez.
Robię dwa kroki w tył i znowu jestem w
Pokoju Życzeń.
— Naprawdę nie mogę zrozumieć,
dlaczego jesteś tak przywiązana do mugoli — mówi Malfoy sarkastycznie.
— Oh, zamknij się, Malfoy — prycham.
Wspomnienia powodują, że denerwuję się coraz bardziej. — Nadal uważasz, że
czarodzieje i czarodziejki są od nich lepsi.
— Jesteśmy lepsi pod każdym względem —
szydzi.
— Mam ci przypomnieć w jaki sposób
mnie traktowałeś? Powiedziałabym, że zachowywałeś się gorzej niż te mugolskie
dziewczynki.
— Kiedy znajdziesz się tak gdzie
powinnaś być od dawna, przekonasz się jaki magiczny świat jest okrutny. Jest
taki, ponieważ tacy jak ty nieustannie próbują się włamać do górnych warstw
społecznych i znajdują tam tylko problemy.
— Naprawdę w to wierzysz? — pytam,
otwierając lekko usta.
— Tak — odpowiada bez zastanowienia. —
Jeżeli pozwolisz zaszeregować się do odpowiedniej warstwy społeczeństwa i nie
będziesz reagować na złośliwe komentarze, nie powinnaś wpaść w kłopoty. A
kłopoty zazwyczaj wynikają z tego, że chcecie udowadniać swoją wyższość.
— Wow, a już myślałam, że jesteś
inteligentnym człowiekiem. Ale jeśli wierzysz w te bzdury…
Malfoy wzdycha z irytacją i mruży
oczy.
— Granger, taka jest prawda.
Czarodziejskie społeczeństwo nie jest barbarzyństwem. Te wszystkie wojny i
zgrzyty wynikają z tego, że mugolaki nieustannie próbują zaburzyć harmonię w
naszym świecie i przez to powodują, że czysto krwiści stają się trochę mniej
taktowni.
— Wiesz, to wszystko brzmi bardzo
ładnie, z wyjątkiem tego, że ten pomysł jest barbarzyństwem. Ale nawet wtedy,
gdyby to było realne, to byłoby bardziej słodkie niż rzeczywistość. Wydaje mi
się, że kłamstwa zawsze są łagodniejsze. Chcesz jeden, tylko jeden przykład,
który udowodni, że twoja teoria jest błędna? — Nie odpowiada tylko patrzy. — Voldemort
— mówię.
Wzdryga się, słysząc jego imię.
— Ten drań szerzy propagandę dotyczącą
o jednoczeniu społeczeństwa. Ten sadystyczny mężczyzna jest czarodziejem
półkrwi pragnie tylko jednego. Pragnie przy użyciu siły i uprzedzeń zniszczyć
nasz, tak, Malfoy, on chce zniszczyć nasz świat.
— Półkrwi? — dopytuje. Tak jak
myślałam, tylko to wychwycił z mojej wypowiedzi.
— Tak, półkrwi — uśmiecham się.
— Cóż, teraz rozumiem dlaczego praktycznie
w ogóle nie szanuje czysto krwistych czarodziei — mówi mimochodem. — Ale to
niczego nie zmienia. On ma moc, wielką moc. Samobójstwem byłoby się mu
sprzeciwić, nawet jeśli jest czarodziejem półkrwi.
Złośliwe warknięcie wydobywa się z
moich ust.
____________
Witajcie :) w ten poniedziałkowy wieczór publikuję 5 rozdział opowiadania, na który mam nadzieję czekaliście. Dawno mnie tu nie było, ale trochę spraw się na siebie nałożyło i tak po prostu wyszło, że nie miałam czasu na tłumaczenia. Brak weny, pisanie rozdziału Muzycznej misji, choroba i konkurs na miniaturkę to wszystko pochłonęło całkowicie mój wolny czas. Mam nadzieję, że wybaczycie i będziecie śledzić historię dalej, bo dopiero teraz wszystko zaczyna się rozkręcać :)
Co sądzicie o rozdziale, a szczególnie o zachowaniu Draco względem Hermiony? Według mnie wreszcie zaczyna zachowywać się jak człowiek ;) Jestem ciekawa Waszych reakcji na wspomnienia i cały rozdział.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!
Zaczyna się robić coraz bardziej intrygująco :) ciekawi mnie postać Dracona, jest taki... pełen sprzeczności. Nie mogę się doczekać, co z niego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńNiektóre wspomnienia Hermiony były naprawdę smutne... na przykład to z urodzinami - sama miałam często taką sytuację, więc wiem, jak to boli. Naprawdę współczułam w tym momencie Hermionie.
Tak samo z koszmarami - w tym opowiadaniu Granger ma chyba jakiegoś pecha. Koszmary są równie straszne, jak takie doświadczenia z dzieciństwa.
Coś czuję, że Draco będzie miał kogo pocieszać ;P
Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Cieszę się, że Ci się podoba :) Tak masz rację Draco jest taki hmm zaskakujący: z jednej strony mroczny i tajemniczy, a z drugiej czasem pokazuje ludzką twarz.
UsuńJa wielokrotnie miałam podobną sytuację jeśli chodzi o zapraszanie na urodziny także wiem jakie to okrutne... Istnieje szansa, że wspomni też miłe chwile z przeszłości :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Witaj ;) Bardzo dobrze cię rozumiem, gdy piszesz, że nie masz wystarczająco dużo czasu na pisanie. Mam tak samo.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... bardzo mi się spodobał.
Spotkania Hermiony z Draco są pełne emocji. Kolejne wspomnienia sprawiają ból dziewczynie, no i mam cichą nadzieję, że to sprawi, że Draco zechce jej pomóc, choćby przytulić.
Czekam na kolejny rozdział.
I chciałabym cię zaprosić na pierwszy rozdział kilku odcinkowego opowiadania http://wojenne-dramione.blogspot.com/2016/06/rozdzia-1.html
Pozdrawiam, Arabella
Ostatnio wiele się wydarzyło, no ale na szczęście już powoli sytuacja się klaruje :)
UsuńTo dopiero początek ich tajnych spotkań i mogę zdradzić, że momentami będzie bardzo emocjonalnie. Hermiona niestety nie ma łatwego życia. Niedługo zobaczymy inne oblicze Dracona ;)
Oczywiście wpadnę. Miałam to zrobić wcześniej, ale wiesz brak wolnego czasu i w ogóle -.-
Pozdrawiam :)
Rozdział ciekawy i dłuższy :) Szkoda mi Hermiony...jest w złym stanie psychicznym...dobrze, że chociaż Malfoy ciut odpuścił...Jedyne moje zastrzeżenie jest takie, że rozdział był wstawiony po dłuższym czasie i musiałam sobie przypomnieć, co było w poprzednim :) Mam nadzieję, że od teraz znajdziesz troszkę więcej czasu na tłumaczenia :) Oczywiście czekam na nexta i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMiło, że rozdział się podobał ;) Ja też jej współczuję, wszystko w co wierzyła przepadło i nie ma lekko. Cóż, tak czasem bywa, jak się ma wiele na głowie :) kolejny rozdział zapewne pojawi się szybciej.
UsuńPozdrawiam :)
Może jestem jakaś dziwna, ale bardzo zwracam uwagę na czcionkę i wygląd bloga. U Ciebie podobają mi się obie rzeczy. Nie wiedziałam, że zaczęłaś na tym blogu kolejne opowiadanie, więc chyba mam trochę zaległości
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Ja też zwracam uwagę na wygląd bloga także wiem co masz na myśli ;) Zapraszam do lektury to tylko 5 rozdziałów :)
UsuńPozdrawiam
Cześć!
OdpowiedzUsuńKurde, Draco jest jak kobieta — nie wie, czego chce. Twierdzi, że wszyscy, oprócz czystokrwistych, są fuj i o ścianę rozbić, ale gdy okazuje się, że Voldek nie jest do końca czystokrwisty, nagle gada o władzy i mocy xD Ale wydaje mi się, że Malfoy zaczyna okazywać ludzkie uczucia!
Bardzo mi szkoda Hermiony. Naprawdę, może wydaje się, że dzieciństwo miała lekkie, ale wiadomo, że dzieci źle reagują, gdy są odrzucane przez rówieśników... Bardzo mi przykro. Ona tak się obwinia o to, że kłamie... To straszne, że aż ma koszmary o to! Naprawdę, bardzo mi szkoda Hermiony.
Czekam na kolejne rozdziały tutaj i na Muzycznej Misji.
Pozdrawiam! Życzę dużo czasu, mało chorowania, weny i udanej miniaturki! :D
Cóż Draco jest zmienny jak pogoda :D właśnie też zauważyłam, że ma w sobie coś z człowieka ;)
UsuńNiestety Hermiona nie ma łatwego życia. A te wspomnienia jeszcze bardziej ją dołują...
Dziękuję i pozdrawiam :)
W końcu Hermiona jest bliższa oryginałowi. W sumie o mojej podobnie piszę: obwinianie się za wszystko i ciągłe wyrzuty sumienia :P. Draco jest jak chorągiewka na wietrze, wybiera te argumenty, które mu pasują :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na najnowszy rozdział ^^
Pozdrawiam i weny życzę!
Cóż Hermiona już tak ma :P Draco w końcu wybierze odpowiedni kierunek ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Hejo hejoooo :D
OdpowiedzUsuńJakim cudem komentuję dopiero teraz? Nie mam noc na swoje usprawiedliwienie :/ Na obronę dodam jednak że przeczytałam rozdział już dawno, ale z racji tego, że był wtedy środek nocy to nie chciałam powalić Cię swoją nocną elokwencją. I tak leciało...
Rozdział świetny! Już sam tytuł mnie powalił! To bez wątpienia moja ulubiona historia, którą tłumaczysz. Wspominałam już o tym kiedyś, prawda?
Dobrze, że nasz Dracze widzi wszystkie wspomnienia Hermiony. To jak przeżywała pierwszą szlamę było naprawdę wymowne. Mam wrażenie, że brak jakiegokolwiek kąśliwego komentarza z jego strony jest próbą okazania bardziej ludzkiego oblicza. Uwielbiam to! Mimo iż blondas robi to na swój własny, pokręcony sposób :D
Pozdrawiam i czekam na next <3
Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Oczywiście nie mam Ci za złe tego, że teraz komentujesz. Cieszę się, że jesteś :)
UsuńMnie też zaczyna się podobać to opowiadanie. Jest w nim tyle grozy i tajemniczości, że aż chce się je czytać i tłumaczyć. Wreszcie miałam czas żeby przysiąść i je przeczytać w całości i to takie wielkie woooow *.* Fabuła, postacie to wszystko jest idealne ;) Tak, tak mówiłaś o tym kiedyś :D
Draco zaczyna pokazywać ludzką twarz sami zobaczycie co z tego wyniknie ;)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
Obiecałam, że kiedy tłumaczenie obejmie pięć rozdziałów, przeczytam i skomentuję, staram się to zatem zrobić.:)
OdpowiedzUsuńNie jest mi łatwo, bo to tekst niespecjalnie w moim guście. Mocno angstowy, przynajmniej w początkowych rozdziałach, do tego chwilami naprawdę brutalny. Chodzi mi rzecz jasna o opis śmierci rodziców Hermiony, także o zachowanie Draco kopiącego ją w brzuch. To ostatnie zwłaszcza mnie mocno zdegustowało, bo sposób wyładowania frustracji przez Malfoya wydał mi się naprawdę okrutny i wręcz do niego niepodobny. Nie uważałam go za osobę, która potrafi kopać dziewczynę, nawet znienawidzoną szlamę.
Nie przepadam za taką porcją dramatu w tekstach; nie podobają mi się sny Hermiony, w których zarówno jej ojciec, jak i później Harry, obwiniają ją za śmierć, za kłamstwo. To wszystko powoduje kolejną porcję wyrzutów sumienia, rozpaczy, a już i tak Hermiona jest kłębkiem nerwów i zatraciła swą zdolność racjonalnej oceny sytuacji i planowania. Nie ma się czemu dziwić oczywiście, bo sytuacja jest niesamowicie trudna, ale może Draco, po pierwotnym okropnym wrażeniu, jakie wywarł swoim okrucieństwem, okaże się jej najbliższym sojusznikiem i wsparciem.
Niesamowite, panna Granger kompletnie nie radzi sobie z oklumencją, aż dziwnie się to czyta. Sądzę jednak, że to głównie dlatego, iż jej psychika jest tak mocno zryta przez ostatnie wydarzenia, że w ogóle nie jest w stanie oczyścić umysłu. Kółko zatem, jak na razie, się zamyka. Bez oklumencji naraża siebie i innych, bez uporania się z koszmarami i wiedzą o tym, co się stało, nie ma szans nauczyć się oklumencji. Sytuacja patowa i zapowiada się, że cały tekst będzie raczej dramatem.
Tak czy inaczej, osoba Tłumaczki gwarantuje określony poziom zarówno pod względem wyboru opowiadania, jak i jakości samego tłumaczenia, dlatego z pewnością będę brnąć dalej w tę historię i liczyć na nieco łagodniejsze momenty.
Pozdrawiam ciepło.
Margot
Początkowe rozdziały są trudne do zrozumienia i czytania. Wiem o tym bardzo dobrze, ale jestem przekonana, że dalsza część Was zainteresuje, bo jest bardzo interesująca :) Przeczytałam całość i jestem oczarowana, więc mam nadzieję, że Wy też będziecie :)
UsuńJuż niedługo Hermiona odzyska równowagę. Przyczyni się do tego pewien blond arystokrata ;)
Pozdrawiam :)