Harry bez uprzedzenia siada koło mnie
przy stole Gryffindoru. Zaczyna nakładać sobie obiad na talerz, ale spogląda na
mnie kątem oka.
— Czy Dumbledore z tobą rozmawiał? —
pyta, rzucając mi przelotne spojrzenie.
— Tak — odpowiadam.
Kiwa głową w odpowiedzi, próbując
zachować pozory, że rozmawiamy o błahych sprawach.
— Chcesz o tym powiedzieć Ronowi?
Patrzę na niego ze zdziwieniem, ale on
nie przerywa jedzenia.
— A ty chcesz? — dopytuję.
Wzrusza ramionami.
— Odkąd zerwałem z Ginny jest większym
palantem niż zazwyczaj. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że był
wściekły kiedy zacząłem się z nią spotykać, a teraz jest zły, bo z nią
zerwałem. Podejrzewam, że to dlatego, bo przyłapał swoją siostrę, kiedy
obściskiwała się z Deanem w pokoju wspólnym. W każdym razie, wydaje mi się, że
nawet gdyby któreś z nas powiedziało mu o tych lekcjach, nic by to między nami
nie zmieniło, więc nie wiem, czy warto go w to wtajemniczać.
— Będzie wściekły jeśli dowie się o
tym od kogoś innego — mówię, wkładając sałatkę na swój talerz.
Harry wzdycha z rezygnacją.
— Jego zawsze coś denerwuje.
— Na razie zachowajmy to dla siebie.
Nie będziemy robić zamieszania — szeptam, a on przytakuje. — Kiedy chcesz się
spotkać?
— Dumbledore powiedział, że na razie
przerwiemy nasze spotkania i mam się skupić na Oklumencji.
— Okay.
— Mam nadzieję, że jesteś lepszą
nauczycielką niż Snape — dodaje Harry, po czym odwraca się i mruga do mnie.
Uśmiecham się.
— Cóż, czas pokaże, prawda?
W dobrych nastrojach wychodzimy z
Wielkiej Sali.
~*~*~*~*~*~
Ostrożnie wchodzę do Pokoju Życzeń.
Długo myślałam nad tym, co powiem blondynowi siedzącemu na krześle przy stole.
Harry jest zaledwie dziesięć minut za mną. Nie mam czasu na dyskusje.
— Przestań gryź wargę i po prostu to
powiedz — mówi Draco, nie podnosząc wzroku znad książki.
Moja dolna warga wyskakuje spomiędzy
zębów. Przez chwilę szukam właściwych słów w głowie, na przemian otwierając i
zamykając usta.
— Granger?
Patrzy na mnie zniecierpliwiony.
— Uczę Harry’ego Oklumencji —
odpowiadam, czując wielką ulgę.
Na jego twarzy pojawia się coś w
rodzaju szoku, ale sekundę później przybiera maskę obojętności.
— Okay i co w związku z tym?
Rozglądam się po pomieszczeniu,
unikając jego wzroku.
— Chciałam… — mamroczę pod nosem.
— Wyrzucasz mnie? — pyta, pakując
swoje rzeczy.
— Przepraszam. Ja po prostu nie wiem,
gdzie indziej mogłabym przeprowadzać te lekcje. Poza tym będę mogła zmienić
wystrój i nie Harry nie potłucze się za bardzo, jeśli upadnie. I…
— Granger, w porządku rozumiem.
Przytakuję, a on przechodzi w stronę
drzwi.
— W jakie dni będziesz potrzebowała
tego pokoju?
— W poniedziałek, środę i czwartek. I
każde niedzielne popołudnie.
— Dobrze, w takim razie do zobaczenia
we wtorek, piątek i sobotę — mówi, trzymając rękę na klamce.
— Draco?
Patrzę na niego, a on unosi brew z
zainteresowaniem.
— Dziękuję. Za… za wszystko.
Wzrusza ramionami i znika za drzwiami.
Daję mu chwilę na ulotnienie się i wychodzę na korytarz. Kilka minut później
dołącza do mnie Harry. Chodzę w tą i z powrotem, po czym otwieram masywne
drzwi. Na podłodze leży puszysty szmaragdowy dywan, a na nim bogato zdobiony
stolik do kawy między dwoma czerwono-srebrnymi krzesłami. Harry rozgląda się z
ciekawością.
— Ciekawy wybór wystroju — komentuje.
Rumienię się lekko, ale mam nadzieję,
że tego nie widzi. Pokój jest bardzo podobny do tego, w którym Draco uczył mnie
Oklumencji. To nic nie znaczy, ja po prostu… polubiłam ten kolor i dodałam coś
od siebie.
— Czyżbyś zainteresowała się jakimś
Ślizgonem? — pyta.
Otwieram szeroko oczy.
— Harry!
— Nic nie insynuuję, ale bądź ostrożna
— mówi, a moje policzki płoną. — Może zaczniemy? — dopytuje, ratując mnie tym
samym z opresji.
— Tak — mamroczę, siadając na dywanie.
Gestem głowy proszę go, żeby zrobił to samo. — Cóż, metoda, dzięki której
nauczyłam się Oklumencji jest bardzo efektywna. Ja potrzebowałam nieco ponad
dwóch miesięcy, żeby się jej nauczyć. Wydaje mi się, że nie powinieneś mieć
większych problemów. Jest podobna do tej, którą stosował Snape, ale bardziej
efektywna. Mamy tylko cztery i pół miesiąca do końca roku szkolnego, a im
szybciej opanujesz Oklumencję, tym szybciej będziesz mógł blokować Voldemorta
przed wejściem do twojego umysłu. Dlatego opracowałam nową metodę nauczania.
Harry uśmiecha się pod nosem.
— Dlaczego mnie to nie dziwi? — pyta
żartobliwym tonem.
Przewracam oczami, ale po chwili
szeroko się uśmiecham. Harry bardzo dobrze mnie zna i wie, że potrafię wymyślać
wiele ułatwień, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę. Ale Oklumencja to poważna
sprawa i nie ma czasu na żarty.
Wzdycham przeciągle.
— To nie będzie łatwe, Harry. Będzie…
będzie bolało. W tej metodzie chodzi o to, że wejdę do twojego umysłu. A ty
powinieneś utworzyć barierę w swoim umyśle, dzięki której nie zobaczę twoich
najgorszych wspomnień.
Chłopak kiwa głową.
— Ufam ci, Hermiono — mówi.
— Okay. Najpierw wejdę do twojego
umysłu i zobaczymy jakie masz wspomnienia. Po tym, pokażę ci w jaki sposób
tworzyć barierę w umyśle. Będziemy to powtarzać na każdym spotkaniu. Kiedy
będziesz szedł spać, albo będziesz po prostu siedział i myślał, próbuj tworzyć
barierę w swoim umyśle. Dobrze?
Przytakuje.
— Gotowy?
— Tak.
— Na trzy — mówię, brzmiąc podobnie
jak mój nauczyciel. — Raz, dwa, trzy…
Pomieszczenie rozmazuje się i nurkuję
w umyśle Harry’ego. Mały chłopiec z niesfornie stojącymi czarnymi włosami i w
okularach stoi na stołku przed kuchenką. Wygląda na małego, ale domyślam się,
że ma około sześciu lat. Patrzy uważnie na patelnię i co chwila przerzuca jej
zawartość drewnianą łyżką. Zapach bekonu, który trochę za długo się smażył,
uderza w moje nozdrza. Nagle do kuchni wchodzi wysoka chuda kobieta o twarzy
konia. Podchodzi do chłopca i popycha go.
— Co to jest? — wrzeszczy, chwytając
patelnie i kierując ją do twarzy dziecka.
— Boczek — odpowiada cicho.
— Połowa jest spalona, a druga połowa
surowa. Czy ty nic nie umiesz zrobić dobrze?
— Przepraszam — mamrocze chłopczyk pod
nosem.
— Przepraszam? Tylko tyle masz mi do
powiedzenia? — kontynuuje kobieta, wskazując ręką patelnię.
Boczek ślizga się po niej niepewnie, a
część oleju spływa stróżką na ramię dziecka, które syczy z bólu.
— I co zrobiłeś?
Rzuca patelnię do pieca, a potem
chwyta go za bolące ramię. Nagle kobieta zaczyna krzyczeć, bo na jej dłoniach
pojawiają się małe bąble. Ciągnie chłopca za koszulę w kierunku komórki pod
schodami. Praktycznie wrzuca go do środka.
— Dziwak — mówi na odchodne i
zatrzaskuje drzwi do komórki.
Chłopiec zwija się w kłębek na swoim
małym łóżeczku, trzymając bolącą rękę na klatce piersiowej. Jego ramię świeci
się lekko, gdy zamyka oczy.
Kiedy wspomnienie się kończy, znowu
jesteśmy w Pokoju Życzeń. Oczy Harry’ego skanują moją twarz.
— Harry — zaczynam.
Jednak przerywa mi gestem ręki.
— Jest dobrze, Hermiono — mówi,
machając ręką i pokazując, że nie jest spalona.
— Harry, przykro mi, ja nie
wiedziałam, że…
Znowu mi przerywa.
— Nie osiągniemy zamierzonych efektów,
jeśli będziesz mi współczuć po każdym złym wspomnieniu, bo możesz wierzyć lub
nie, ale jest ich więcej. Ja już się z tym pogodziłem, więc przejdźmy dalej.
Nadal czuję się okropnie z tym, że
widziałam tego małego biednego chłopca zamkniętego w komórce pod schodami. Jak
to możliwe, że mimo tego co przeszedł, jest takim wspaniałym człowiekiem i
potrafił pogodzić się ze swoim losem? Może to dlatego, że w życiu nie zaznał
miłości, o której tak marzył? Przytakuję.
— Jeszcze raz? Na trzy — mówię. — Raz,
dwa…
~*~*~*~*~*~
Dwa wspomnienia później jestem
wyczerpana. Sposób, w jaki wujostwo traktowało tego małego chłopca jest
karygodny. Czuję się okropnie i z trudem tłumię łzy cisnące się do oczu.
— Myślę, że nadszedł czas, żeby
przejść do drugiego etapu lekcji — mówię.
Harry idzie za mną i znowu siadamy po
turecku na szmaragdowym dywanie naprzeciwko siebie. Biorę do za ręce.
— Teraz wejdę do twojego umysłu, ale w
inne miejsce niż to, gdzie przechowywane są wspomnienia. Ten punkt jest w
twojej świadomości i to tam zaczniemy budować tarczę.
— Okay.
— Na trzy. Raz, dwa…
Zanurzam się w jego umyśle, nadal
czując buzujące we mnie jego wspomnienia. Gdy otwieram połączenie, pojawia się
odrębna przestrzeń. Wygląda to tak, jakbyśmy stali na boisku Quidditcha.
Rozglądam się wokół siebie i napotykam zaskoczone oczy Harry’ego.
— Co to za miejsce? — pyta.
— To twój umysł — wyjaśniam. — A
raczej jego część. To ta część z przodu mózgu, gdzie tworzą się myśli i
wszystko co dzieje się w danym momencie. Tutaj także tworzone są bariery
ochronne. Widzisz to? — Wskazuję parę gigantycznych zielonych oczu z lewej
strony murawy. — To jest miejsce, do którego dopływają informacje ze świata
zewnętrznego i to właśnie tutaj zbudujesz swoją pierwszą barierę.
— W jaki sposób?
Natychmiast pojawia się duży kamień na
środku boiska. Uśmiecham się.
— To jest twoja tarcza. Pierwsza w
twoim życiu. Większość barier istnieje w twoim umyśle i to już od ciebie
zależy, których użyjesz. Żeby stworzyć barierę musisz po prostu przenieść
kamień na docelowe miejsce, ale nie jest to takie łatwe jak się wydaje.
— Oczywiście, że tak — prycha Harry. —
Więc jak mam przenieść tą gigantyczną skałę?
Marszczę czoło.
— Nie ma jednej metody, bo to sprawa
indywidualna. Ja musiałam rozwiązać matematyczne zadanie, żeby przesunąć skałę.
Niektórzy potrafią po prostu je przenieść. Inni używają magicznych przedmiotów,
albo czegoś w tym rodzaju. To musi być coś, co jest twoją dobrą stroną.
— Cudownie — mruczy pod nosem.
Przesuwa się do przodu i próbuje
podnieść kamień i przenieść go na miejsce. Niestety to nic nie daje, dlatego
wyciąga różdżkę. Po kilku nieudanych próbach jego irytacja rośnie z każdą
sekundą i obawiam się, że niczego dziś nie wskóra.
— Harry — mówię. — Spróbujemy
następnym razem.
Wychodzę z jego umysłu i jeszcze raz
patrzymy na siebie.
— Więc, w taki sposób tworzy się
barierę?
— Tak, ale jeszcze wiele pracy przed
nami. Znalezienie takiego miejsca poprzez medytację trwa co najmniej sześć
miesięcy. Nie mamy tyle czasu, więc pomyślałam, że lepszym rozwiązaniem było
wejście do twojego umysłu i poszukanie tarczy przez warstwy. Będzie szybciej i
unikniemy oglądania twoich wspomnień.
Harry przytakuje.
— Dziękuję, Hermiono.
Wstaje i podaje mi rękę.
— Za co?
— Za bycie lepszą nauczycielką niż
Snape — odpowiada, śmiejąc się.
~*~*~*~*~*~
Upadam bez sił na swoje łóżko. Moja głowa jest taka
ciężka i pulsuje niemiłosiernie. Nie mam siły wstać, dlatego za pomocą różdżki
zasłaniam zasłony wokół łóżka. Kto by pomyślał, że nauczanie może być takie
wyczerpujące?
Przez całą noc przewracam się z boku na bok, na nowo
przeżywając wspomnienia Harry’ego. Mamroczę coś pod nosem, chcąc pomóc temu
małemu chłopcu.
— Harry! — krzyczę na całe gardło, kiedy pierwsze
promienie słońca świecą na mnie przez okno.
— Zamknij się! — gani mnie Lavender, zakrywając głowę
poduszką.
Wzdycham głęboko, po czym wstaję i zaczynam nowy
dzień.
~*~*~*~*~*~
Wieczorem wchodzę do Pokoju Życzeń i od razu zauważam
znajome blond włosy.
— Draco — mówię, zwracając na siebie jego uwagę.
Szybkim krokiem podchodzę do niego, a on skanuje mnie
wzrokiem, unosząc brwi.
— Promienna jak zawsze — mamrocze pod nosem.
Rumienię się lekko. Dobrze wiem, o co mu chodzi. Nie
wyglądam dzisiaj zbyt korzystnie. Włosy związałam w niechlujnego koka i kilka
pasm odstaje na boki. Cienie pod oczami i cera bledsza niż zazwyczaj także nie
działają na moją korzyść.
— Kiedy mnie uczyłeś — zaczynam, ale urywam, szukając
właściwych słów. — Czy kiedykolwiek… Chodzi mi o to, czy to było dla ciebie
ciężkie, albo… Chcę cię zapytać o…
— Masz koszmary? — pyta.
Przytakuję.
— A ty miałeś?
Wzrusza ramionami.
— Tak, kilka razy.
— Widziałeś sceny z moich wspomnień zmieszane w jedno?
Przytakuje.
— Tak, jest gorzej, jeśli za bardzo angażujesz się w
te lekcje i na jednej poznajesz wiele wspomnień. Zapewne ty tak robisz. W sumie
zdziwiłbym się, gdyby tak nie było. — Uśmiecha się, kiedy odwracam wzrok. —
Musisz zachować trochę energii na medytację i oczyszczanie umysłu przed
pójściem spać. Być może nadal będziesz mieć koszmary, ale nie powinny być tak emocjonalne.
— To brzmi sensownie. Dziękuję.
Wzrusza ramionami.
— Eliksiry? — pyta, wyciągając swoje rzeczy.
Przytakuję i robię to samo co on.
~*~*~*~*~*~
— Myślę, że już wiem, o co w tym chodzi — mówi Harry,
kiedy zamykamy drzwi do Pokoju Życzeń.
— Dobrze, obejrzymy jedno wspomnienie, a potem
zajmiemy się budowaniem tarczy — odpowiadam. — Raz, dwa…
Voldemort odradza się na nowo w kociołku. Szczur
cieszy się ze srebrnej ręki, którą właśnie podarował mu jego pan. Zaklęcie
Imperiusa, które Voldemort rzuca na Harry’ego nie działa i chichoczę, przypominając
sobie lekcje, na których Moody bezskutecznie próbował tresować mojego przyjaciela.
Jednak mój umysł szybko wraca do scen rozgrywających się na cmentarzu.
Patrzę ze zdumieniem na połączone różdżki i
wszystkich, którzy rozmawiają z Harrym i oferują pomoc. Tłumię szloch, kiedy
słyszę Cedrika, który prosi, żeby Harry zabrał jego ciało. Chłopak bez wahania
spełnia jego prośbę i biegnie w stronę pucharu. Gdy znikają, wspomnienie się
kończy, a ja ląduję w Pokoju Życzeń.
Harry siedzi naprzeciwko mnie i podaje mi ręce. Łapię
go i próbuję się skupić. Porządkuję własne myśli i nagle pojawiamy się na
boisku Quidditcha. Po środku leży wielki kamień. Wokół niego tworzą się
nieznane mi kręgi. Harry podchodzi do przodu i staje na granicy kręgów. Zamyka
oczy, opuszczając luźno ręce. Mamrocze coś pod nosem, ale nie słyszę z tej
odległości. Powtarza to jeszcze raz i jeszcze raz, z każdym razem coraz
głośniej.
— Nie jestem sam — krzyczy i nagle na utworzonych
kręgach pojawiają się postacie.
Widzę jego rodziców, Cedrika, Syriusza, Lupina,
Dumbledore’a, Hagrida, Weasleyów, członków GD i mnie, stojących wokół kamienia.
Harry wskazuje różdżką na kamień, a pozostali idealnie go kopiują. Wspólnie
podnoszą kamień i przenoszą go przed parę zielonych oczu. Pierwsza tarcza
znalazła swoje miejsce.
Harry odwraca się do mnie, uśmiechając się szeroko.
— I jak? — pyta.
Uśmiecham się i wychodzę z jego umysłu. Kiedy lądujemy
na miękkim dywanie, rzucam mu się w ramiona.
— To było genialne.
Oboje postanawiamy zakończyć dzisiejszą lekcję,
ponieważ udało się zrobić to, co planowaliśmy. W dobrych nastrojach wychodzimy
na korytarz i kierujemy się do pokoju wspólnego. Pół godziny przed snem
medytuję i oczyszczam swój umysł. O dziwo przynosi to zamierzony efekt. Draco
jak zwykle miał rację.
________
Witajcie :) W to zimne jesienne popołudnie publikuję kolejny rozdział opowiadania, który sam w sobie jest dość oryginalny. Chyba nie czytałam opowiadań, w których Hermiona miałaby uczyć Wybrańca Oklumencji. Jak widać taka sytuacja może wystąpić :) Jak Wam się podobała ta lekcja? Czy Wy też jesteście pod wrażeniem sprytu pana Pottera? Piszcie, co sądzicie. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna.
Mam nadzieję, że historia zyskuje nowych czytelników. Przynajmniej jest to widoczne w ilości wyświetleń, za co bardzo dziękuję :) Jednak przydałoby się troszkę więcej komentarzy, ale oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Ja tylko mówię.
Nadszedł listopad — miesiąc, w którym wiele zmieniło się w moim życiu. Będę miała teraz wiele wolnego czasu, ponieważ moje zawodowe plany uległy zmianie. Dlatego planuję wiele nowości. Być może podczas tych 30 dni powstaną rozdziały Muzycznej misji i Last Minute Love. Mam także dwie niespodzianki, ale na razie nie będę zdradzać szczegółów, bo nie chcę Wam psuć zabawy. Trzymajcie kciuki, żeby się udało! :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Ja się biorę za Muzyczną misję, a Wam życzę udanego końca tygodnia. Enjoy!
Kochana ! Rozdział jak zwykle fajny :) Cieszę się, że Hermiona uczy Harry'ego oklumencji :)i super, że Draco odstąpił im pokoju :) Relacja Draco i Heriona jest poprawna i to lubię :) Cieszę się, że ten rozdział jest pozytywny :) Czekam na nexta i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;) Ja też się cieszę, że Hermiona uczy Harry'ego. Draco w sumie nie miał wyboru, bo podejrzewam, że Hermiona by nie ustąpiła :D
UsuńPozdrawiam
Znalazłam literówkę gdzieś na początku w słowie Oklumencja :))
UsuńJestem, jak zwykle zresztą, zadowolona z rozdziału. Jednakże był on krótki :( Nie wiedzieć czemu, strasznie mnie to irytuje. Może opowiadanie jest tak ciekawe? Nie wiem, nie wiem. Nie myślałaś o zbitkach rozdziału? Robieniu jednego z dwóch. Czy raczej chcesz pozostawić oryginalny wygląd?
Cieszę się Twoim szczęściem:)) Teraz pozostaje tylko szukanie weny, czy ową masz?
W moim życiu także, nareszcie!, wszystko się poukładało. Świetne oceny, treningi 5razy w tygodniu, troszkę czasu wolnego, udaje mi się nawet porozmawiać z rodzicami w międzyczasie czy zjeść normalny obiad. Zdarza mi się wyjść do ludzi, do kina. Chyba jestem dumna, że odczepiłam od tego. Mówię ci, fanfiction uzależniają😂
Pozdrawiam serdecznie i czekam
KH
Dziękuję, już poprawiłam ;)
UsuńCóż, nie mam wpływu na długość rozdziałów. Raczej nie przejdzie pomysł z łączeniem rozdziałów, bo każdy dotyczy czegoś innego. Poza tym autorka zapewne by się na to nie zgodziła. Cieszmy się tym co jest.
Nie wiem czy można to nazwać szczęściem. Widocznie moje obecne miejsce pracy nie jest tym wymarzonym. Niecierpliwie czekam do stycznia, bo możliwe, że wtedy spełni się moje marzenie o pracy w wyuczonym zawodzie.
Cieszę się, że u Ciebie wszystko dobrze :) Ja mam tyle opowiadań do nadrobienia, że nawet przestałam liczyć.
Pozdrawiam
Nie od razu, ale jestem! :D
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się, że Hermiona będzie dobrą nauczycielką, ale i tak jestem z niej zadowolona. Autorka fajnie dopasowała metody tworzenia barier, matematyczne zadanie stanowczo pasuje do Hermiony, a "pomoc" bliskich idealnie do Pottera :D. Nie dziwię się jej, że tak bardzo uczuciowo reaguje na wspomnienia Harry'ego... no, ale Draco jej podpowiedział ;). Szkoda, że w tym rozdziale tak niewiele się działo, ale kolejny pewnie będzie lepszy.
Super, że nareszcie u Ciebie lepiej...
Pozdrawiam!
PS Zapraszam na nowy rozdział Hogwartu skutego lodem: Klik
Hermiona pokazała, że potrafi uczyć :D Tak, to prawda, autorka idealnie dopasowała metody do osób. Już niedługo będzie się działo ;)
UsuńPozdrawiam
Jak to się dzieje, że zawsze wynajdujesz takie fajne opowiadania do tłumaczenia? :D
OdpowiedzUsuńPomysł z tym, żeby Hermiona uczyła Harry'ego oklumencji jest świetny! Autorka wymyśliła świetną metodę tworzenia barier w umyśle ;)
Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będzie więcej Draco, mimo że jego wyznanie z tej notki mnie zaintrygowało. Czy on też bardzo angażował się w naukę Hermiony, że miał koszmary?
Mam nadzieję, że przez listopad zdążysz napisać wszystko, co sobie zaplanowałaś ;) Już nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Nie wiem, może to jakiś dar? :D
UsuńAutorka pokazała, że lubi oryginalne pomysły ;) Wszystko okaże się niedługo.
Ja też mam taką nadzieję. Jak na razie zapowiada się dobrze :)
Pozdrawiam
Cześć ;) W końcu udało mi się nadrobić zaległe rozdziały na blogu ;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się, że Hermiona będzie uczyć Harry'ego oklumencji. Co prawda wiadomo, że posiada sporą wiedzę, ale myślałam, że będzie odwrotnie. Ciekawy bieg wydarzeń.
W tym rozdziale ujęły mnie wspomnienia Harry'ego. Zostały opisane tak realistycznie, że miałam łzy w oczach. Zrobiło mi się szkoda małego, rozczochranego chłopca. I chociaż to tylko fikcja, mam nadzieję, że nigdy nie dotknie żadnego żywego człowieka.
Musisz wiedzieć, że jeśli nawet nie komentuje to i tak czytam. Po prostu cierpię na chroniczny brak czasu :D
Pozdrawiam Equmiri
Ps. Zapraszam na nowy rozdział ;)
ti-amo-per-sempre.blogspot.com
Hej, fajnie, że jesteś :)
UsuńWszystkich to zaskakuje :D Przecież Hermiona jest taka inteligentna. Podejrzewałam, że autorka to wykorzysta.
Mnie też było go szkoda :(
Oczywiście rozumiem. Ja ostatnio nie mam nawet czasu na czytanie. Nadrobię to za jakiś czas
Pozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńJestem i ja, bo jakżeby mogło mnie zabraknąć :P
Cudowny rozdział, który udowodnił, że Hermiona oprócz Malfoya ma również przyjaciół. No i Harry, poczciwy i uczynny, taki do rany przyłóż. O to w nim lubię najbardziej. Serce się kroi na myśl ile przeszedł. Dobrze, że nie jest w tym wszystkim sam :D
Draco - ehh wisienka na torcie ;)Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie o nim więcej.
No i oczywiście czekam na zacieśnienie relacji między nim a panną Granger. Wtedy dopiero będzie się działo :D
Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Harry i Hermiona to prawdziwi przyjaciele. Dobrze, że zawsze mogą na siebie liczyć ;)
UsuńDraco zawsze musi zabłysnąć jakąś ważną radą :D
Pozdrawiam