Nadszedł mroźny sobotni poranek, a
Hogwart wypełnił się ciszą, kiedy to jego mieszkańcy żwawo udali się do wsi,
aby zapchać swoje brzuchy mnóstwem słodyczy i wypić gorące piwo kremowe.
Jednak niektórzy z nich wybrali
samotność w zamku. Większość z nich to uczniowie siódmego roku lub ci zbyt
zajęci pracami domowymi czy po prostu leniwi.
Nasi ulubieni Ślizgoni wybrali inną
formę spędzania wolnego czasu. Draco Malfoy czytał, siedząc blisko kominka, a
na kanapie tuż za nim usadowił się jego zwariowany i najlepszy przyjaciel
Blaise Zabini. Nie odzywali się ani słowem, gdy spędzali czas w cieple ognia,
zagubieni we własnym świecie.
Chłopak na kanapie poruszył się
nieznacznie i zwrócił się do swojego czytającego przyjaciela.
— Przyjacielu, lubisz Hermionę,
prawda?
Zaskoczony pytaniem Draco, zastanowił
się minutę nad odpowiedzią.
— Jasne, że ją lubię… no wiesz, jak przyjaciółkę.
Blaise przewrócił oczami.
— Idiota wciąż żegluje po rzece w
Egipcie, a potem… no właśnie. — Draco rzucił w jego stronę ostre spojrzenie,
ale Blaise to zignorował. — Myślisz, że Hermiona cię kocha? No wiesz… jak przyjaciela
— zapytał, robiąc cudzysłów w powietrzu, wypowiadając ostatnie słowo.
Draco wzruszył ramionami.
— Troszczy się o mnie, spędza ze mną
czas i w ogóle, dużo się uśmiecha, kiedy jestem w pobliżu…
Blaise prychnął i usiadł, kręcąc głową
z niedowierzaniem.
— Cóż, bardziej troszczy się o mnie, spędza ze mną więcej czasu i częściej
uśmiecha się w moim towarzystwie. No i jestem bardziej atrakcyjny. Przepraszam, kolego, ale nie chcę być rozdarty
między waszą dwójką. Jednak wydaje mi się, że Hermiona bardziej lubi mnie.
Arystokrata popatrzył na niego, kiedy
ten nadal nieudolnie próbował go pocieszyć.
— Twój obłęd nigdy nie przestanie mnie
zadziwiać.
Blaise przewrócił na te słowa oczami.
— Tak, ale to nie zmienia faktu, że
bardziej kocha mnie.
Draco patrzył na niego wściekłym
wzrokiem, jednak ten nie przestawał go drażnić.
— Prawdę mówiąc, ona wybrała mnie na swojego partnera do nauki i to
dowodzi, że właśnie mnie woli bardziej
— powiedział blondyn, czując napływające zwycięstwo.
Zabini zaśmiał się.
— Jestem przystojny, niczym Bóg, i to rozprasza tę piękną
kobietę podczas nauki. Jej ostatnią deską ratunku było znalezienie faceta,
którego twarz jest tak potworna, jak wszelkie zło na tej ziemi, dzięki czemu
mógłby towarzyszyć jej w zdobywaniu najwyższych ocen… I dlatego wybrała ciebie.
Wiem, nigdy ci tego nie powiedziała — oświadczył, poklepując w udawanym
współczuciu dłoń Draco.
Mam
trzy opcje:
A.
Wysłać go do Świętego Munga;
B.
Nakarmić nim Wielką Kałamarnicę, uratować go i potem wysłać do Munga;
C.
Walnąć go w głowę. Bardzo mocno.
— Cholera, auć!
Tak,
podoba mi się opcja C.
Draco przewrócił oczami.
— Ona kocha mnie bardziej, okej?
— Nie.
— O tak.
— Nie.
— O tak.
— Okej, możemy to sprawdzić. Kto w
ciągu dnia więcej razy ją przytuli, tego ona kocha bardziej.
Blaise wyciągnął rękę do Draco, ale
ten tylko dalej na niego patrzył.
— To głupi pomysł. Hermiona prędzej
zetnie nam głowy. I niby w jaki sposób przytulanie ma udowodnić to, którego z
nas bardziej kocha?
Blaise wzruszył ramionami.
— Chodzi o to, że pozwoli częściej się
przytulać tej osobie. Nie martw się,
nie dostanie szału. W końcu kocha nas obu.
— Okej, zasady? — westchnął Draco.
Zabini uśmiechnął się i wstał.
— Musimy być niewidocz…
— Dzisiejszy dzień spędza z Wiewiórą.
— Okej, oprócz niej, nikt nie może nas zobaczyć. Jeśli ktoś nas przyłapie
podczas tulenia, dostajemy ciastem w twarz. Taki mało śmieszny biznes, okej? To
przyjacielskie uściski, więc kontroluj swoje seksualne pragnienia, kolego.
Blaise uśmiechnął się do swojego
przyjaciela, którego twarz była tak czerwona jak włosy Weasleya. A potem
wszystko potoczyło się bardzo szybko: książka Dracona trafiła w twarz Blaise’a,
przez co ten wylądował na podłodze.
Gdy zakończyli przepychanki, Blaise
usiadł, próbując dalej się odegrać.
— A i jeszcze jedno. Pięć sekund
przytulania to dwa punkty. Igrzyska kończą się o trzeciej. Udanych
przytulaśnych igrzysk!
I tak to się zaczęło.
Cóż, wygląda na to, że Draco i Blaise
nie byli jedynymi, którzy zostali w zamku.
— Hermiono.
— Hermiono…
— Hermiono
Jean Granger! — krzyknęła zniecierpliwiona Ginny.
Hermiona usiadła zaskoczona.
— Emm, przepraszam, Gin — powiedziała
ze skruchą.
Ta w odpowiedzi przewróciła oczami i
się uśmiechnęła.
— Chciałaś, żebym przyszła, więc
jestem i właśnie byłam świadkiem tego, co robisz, gdy nikogo nie ma w pobliżu…
obcałowujesz poduszkę? — Z wielkim rozbawieniem patrzyła na szkarłatną twarz
Hermiony, która otworzyła usta i wyjąkała:
— Ja... ja nic… nie… robiłam… ja… po
prostu…
— Taa, jasne, ale nieważne — mruknęła
Ginny, machając dłonią. — Co chciałaś mi powiedzieć? I lepiej, żeby to było coś
ważnego, bo odwołałam randkę z Harrym, ale pewnie i tak byśmy nigdzie nie
poszli, bo jest zajęty, więc w sumie…
— Ginny! — krzyknęła Hermiona.
Gryfonka zaczerwieniła się i usiadła
obok niej.
— Więc co cię trapi?
Hermiona znowu się zarumieniła.
— Emm, jest taki chłopak… — Ginny pisnęła i przysunęła się bliżej, powodując, że
Hermiona przewróciła oczami. — Gin, to tylko kolejny chłopak. Dziewczyny
rozmawiają o nich cały czas.
Ginny wzruszyła ramionami.
— Cóż, ten jest inny, bo to twój facet. — Puściła oczko, a Hermiona
zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
Gdybyś
tylko wiedziała, kim on jest.
Sprawa wygląda tak, że panna Granger
zapomniała powiedzieć pannie Ginevrie o swoich nowych przyjaciołach. Tak, będzie miała duże kłopoty.
— Więc — popędzała ją Ginny — czy go
znam?
— Tak.
— I jest to…?
Okej,
Hermiono, po prostu powiedz jej to teraz i będzie po sprawie. Czekaj — co
powinnam jej powiedzieć? „Och, Ginny, to nikt ważny. No wiesz, Draco
Malfoy. Osoba, którą przysięgłam nienawidzić do końca swoich dni”.
Cudownie.
Umieram.
Hermiona wzięła głęboki oddech i
spojrzała na Ginny, która cierpliwie czekała na odpowiedź.
— To… DRACO?!
Draco Malfoy wszedł do dormitorium,
dysząc nieznacznie.
— Hermiona!
— Malfoy?
— Łasica?
— Draco!
— Draco?
— Ginny…
— Hermiono.
— Hermiono?
— Ginny, uspokój się — westchnęła
Hermiona, pocierając skronie.
Draco podszedł do niej, chwycił i owinął
swoje silne ramiona wokół talii dziewczyny.
W dormitorium zapadła cisza.
Hermiona zamarła, tak jak Ginny. Draco
poczuł się nieswojo.
— Emm, Blaise i ja się założyliśmy.
Wyjaśnił jej wszystko, cały czas
przytulając drobne ciało. Po chwili odsunął się i skrzywił, widząc jej
mordercze spojrzenie.
— Przez najbliższy tydzień nie pomogę żadnemu z was w nauce
— oświadczyła, odwracając wzrok. — Tulisz mnie od dwóch minut, więc masz już
dwadzieścia cztery punkty.
Draco uśmiechnął się i przytulił ją
jeszcze raz, zanim wybiegł z pomieszczenia.
— Dwadzieścia pięć — wymamrotała,
przewracając oczami. Potem odwróciła się i zobaczyła oniemiałą przyjaciółkę.
— Co
to do cholery było?!?
Hermiona jęknęła i opowiedziała jej
wszystko, co powinna wiedzieć.
— … I teraz jesteśmy przyjaciółmi.
— Zabini i Malfoy. Ten Blaise Zabini i ten Draco Malfoy?
— Tak i masz być dla nich miła.
Ginny jęknęła i przewróciła oczami.
— Dobra, wydaje mi się, że oni są w porządku. — Hermiona westchnęła z
ulgą. — Oczywiście Ron i Harry o tym wiedzą, prawda? — Zachichotała, kiedy odczytała odpowiedź z pobladłej
twarzy Hermiony. — Och, Merlinie, błogosław ich dusze. Ron i Harry oberwą ich
ze skóry. — Odchrząknęła. — Więc, wracając do naszej niedokończonej rozmowy na
temat twojego faceta…
— Ciiiiiiiii! — Hermiona zasłoniła
ręką usta Ginny i ostrożnie się rozejrzała. Usłyszała szuranie i przewróciła
oczami. — Blaise…
I rzeczywiście to był on, ale
aktualnie chował się za regałami. Wyszedł, rozłożył ramiona i ścisnął Hermionę
w niedźwiedzim uścisku.
— Hej, Łasiczko. — Mrugnął do Ginny, a
ta w zamian się uśmiechnęła. Potem odwrócił się do czarownicy, którą trzymał w
ramionach. — Pasuje ci to?
Wzruszyła ramionami.
— Moja kara mi to wynagrodzi.
Blaise się skrzywił.
— Przegram.
Dziewczyny zachichotały i wymamrotał:
— Dwie i pół minuty… trzydzieści
sekund?
Obie przytaknęły, a on wyszedł,
wypatrując swojego przyjaciela. Hermiona złapała Ginny i razem poszły do
sowiarni.
— Tutaj śmierdzi, Hermiono — jęknęła,
zakrywając twarz.
— Lepiej tutaj niż w pokoju wspólnym.
Nie mogę ryzykować, że ktoś podsłucha. — Ginny przytaknęła. — Okej, Gin, to…
— Dwadzieścia sześć! — zawołał Draco,
przytulając ją od tyłu, po czym uciekł.
Dziewczyna prychnęła i zaciągnęła
przyjaciółkę w inne miejsce.
Nad
jeziorem…
— Trzydzieści dwa!
Na
boisku quidditcha…
— Czterdzieści!
W
lochach…
— Czterdzieści sześć!
W
Wielkiej Sali…
— Czterdzieści osiem! Prowadzę,
prawda?
Wszędzie. Byli wszędzie i pojawiali
się znikąd, przytulając ją na śmierć. Na zewnątrz, wewnątrz, w klasach, a nawet
w lochach. Chodzili za nią wszędzie, gdziekolwiek by nie poszła.
15:00
— Słuchajcie! Już trzecia. Koniec gry!
Proszę, czy możecie wreszcie odejść?
— Hermiona krzyknęła z irytacją.
Ginny zachichotała, widząc jej
zmęczoną twarz, ale przerwała nagle, gdy zauważyła spojrzenie dziewczyny.
Panna Granger westchnęła z ulgą, kiedy
sobie poszli. Potem zaciągnęła koleżankę do łazienki Jęczącej Marty.
— Ginny, jeśli chodzi o tego faceta…
Zaczęłam coś do niego czuć. Tak jak ty, kiedy po raz pierwszy zobaczyłaś
Harry’ego w Hogwart Express, podczas jego pierwszego roku w Hogwarcie. Wiesz te
motyle i takie tam — wypaliła Hermiona.
Ginny od razu poczerwieniała.
— Nie wierzę, że powiedziałaś to na
głos!
— Okej, Gin, chcę ci to wreszcie
powiedzieć, ale proszę, postaraj się zwalczyć chęć utopienia mnie w toalecie
Marty albo wysłania do Świętego Munga.
Weasley przytaknęła, a jej brwi
uniosły się nieznacznie. Hermiona wzięła głęboki oddech, po czym odezwała się,
a jej głos odbił się echem w zaciszu łazienki.
— Lubię
Dracona Malfoya.
Ginny milczała, jej oczy otworzyły się
szeroko. Potem znikąd, głos z pewnością należący do panny Weasley krzyknął:
— Lubisz kogo?!
— Osiemdziesiąt cztery przytulasy.
Wygrałem! — Draco uśmiechnął się arogancko.
Blaise posłał mu złośliwy uśmieszek, a
potem wzruszył ramionami.
— Czy teraz wyznasz jej miłość? Lubisz
ją przytulać, huh? — zadrwił, poruszając sugestywnie brwiami.
Na uśmiechniętej twarzy chłopaka
wylądowała poduszka.
— Nie, Blaise. Ja nie lubię Hermiony — odpowiedział Draco, opadając na kanapę i
sięgając po książkę.
— Draco, przyjacielu.
Podniósł wzrok znad książki wyraźnie
zaskoczony poważnym tonem wypowiedzi swojego kolegi. Przecież dopiero co sobie
żartował. Zerknął na leżącego na kanapie Ślizgona wpatrującego się w sufit.
Jego twarz była pozbawiona emocji.
— Tak, Blaise? — zawołał.
— Zakochałem się w Hermionie Granger.
Czytaj dalej →
___________
Witajcie :) W to sobotnie popołudnie publikuję nowy rozdział tłumaczenia. Wiem, że musieliście trochę na niego czekać, ale jestem pewna, że jego treść zrekompensowała Wam ten czas oczekiwania :) Końcówka zapewne sprawia, że chcecie dalszy ciąg, dlatego postaram się przetłumaczyć go jak najszybciej ;) Jednocześnie prosiłabym o pisanie komentarzy dotyczących treści, a nie zapytania odnośnie publikacji nowej części. Tłumaczenie zajmuje trochę czasu i warto to docenić poprzez nawet skromny komentarz. Za wszystkie oczywiście dziękuję ;)
Cóż, tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia!
Podczas czytania tych kilku rozdziałów, uśmiechałam się jak głupia. Dawno mi się tak dobrze nie czytało opowiadania internetowego, a już w ogóle, tłumaczenia. Miałam wrażenie, że przekładanie tego na nasz język, w ogóle nie sprawiało Ci problemu. Uwielbiam Dracona, jakiego stworzyła autorka. Uwielbiam czytać Twoje tłumaczenia, z pewnością jeszcze do nich wrócę. Oby tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Snovi.
Dziękuję bardzo za komentarz :) Bardzo mi miło, że ta historia tak Ci się spodobała. To opowiadanie jest napisane w dość komiczny sposób, a ja uwielbiam komedie, więc to była sama przyjemność :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Bony cały rozdział uśmiechałam się jak nienormalna :D Uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że bedziesz miała dużo czasu na tłumaczenie, bo świetne oowiadania wybierasz :)
Pozdrawiam Asia :)
Fajnie, że rozdział poprawił Ci humor :) To było jego głównym zadaniem :D
UsuńPowoli wracam do rzeczywistości, a tłumaczę w wolnych chwilach, a teraz jest ich coraz więcej ;)
Pozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńSuper, że znowu powróciłaś z Fretką. Już dawno zaczęłam się zastanawiać jak poradzi sobie nasz blondas z uczuciem do Granger (no dobra JEJ blondas)
I wielkie brawa dla Diabła, bo jak widać jego perfidny plan odnosi zamierzone skutki - mam nadzieję, że ostatnie zdanie jest właśnie takową puentą tegoż misternie uknutego planu. Noc tak nie mobilizuje do działania jak zazdrość.
Pozdrawiam, Iva Nerda
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuje na komciaka, ale miałam tyle na głowie, że po prostu zapomniałam :(
UsuńBlaise to niezły intrygant, czy jego słowa okazały się prawdą, dowiecie się z nowego rozdziału, który właśnie się ukazał!
Pozdrawiam
O mój Merlinie! Miałam sporą przerwę w czytaniu i komentowaniu, ale nadrabiam :)
OdpowiedzUsuńPrzytulaśne Igrzyska uważam za genialny pomysł! Jestem pełna podziwu zarówno dlatego, że Twoje tłumaczenia czyta się gładko ale i dlatego, że Ci się chce :) Oby tak dalej!
Pozdrawiam cieplutko (nareszcie wiosna dotarła...
A.C
Dziękuję, że tu jesteś i przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Nawał obowiązków mnie pokonał.
UsuńO tak to był mistrzowski pomysł. Ta historia ma w sobie coś takiego, że z radością siadam do tłumaczenia :)
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział!
Och, to było zdecydowanie słodkie :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze były właśnie te momenty dotyczące przytulania Hermiony. Zdecydowanie sama słodycz :)
Ach, no i końcówka jak najbardziej interesująca ;)
Charlotte
Słodkość to znak firmowy fretki :) Ten rozdział wywołał wiele pozytywnych emocji :D
UsuńPozdrawiam