Poprzednio:
—
Zakochałem się w Hermionie Granger.
Wszędzie była krew: na murach,
kamiennej podłodze i na jego rękach. Na jego bladych, drżących, morderczych
dłoniach.
Nie chciał tego zrobić. To nie była
jego wina. To przez nią. Przez Hermionę Granger.
Zabił go. Zabił swojego najlepszego
przyjaciela. Draco Malfoy zabił Blaise’a Zabiniego.
…
…
…
…
…
…
…
…
Nie, tylko cię wkręcam.
— Zakochałem się w Hermionie Granger —
zadeklarował głośno i wyraźnie Blaise.
Słowa zawisły w ciszy. Draco popadł w
otępienie. Jego najlepszy przyjaciel był w niej zakochany. Dłonie mu zamarzły,
tak samo jak całe ciało! Poczuł suchość w ustach, kręciło mu się w głowie.
Książka z trzaskiem upadła na podłogę.
Cisza.
Nagle rozległ się hałas i głośny
śmiech.
— Twoja twarz. Dobry Boże, to było
bezcenne! Powinieneś to zobaczyć! — wykrztusił Blaise, trzymając się za brzuch
i wskazując swojego osłupiałego współdomownika.
Draco drgnął nerwowo i zastanowił się,
ile dostałby lat w Azkabanie, jeśli zamordowałby tego idiotę stojącego
naprzeciwko niego, który w tym właśnie momencie bezczelnie śmiał się z jego
cierpienia.
— Dziesięć sekund, Blaisie Zabini.
Zacznij się modlić i uciekaj, jeśli ci życie miłe.
Zabini głośno przełknął ślinę i
poderwał się, aby szybko wybiec z pomieszczenia.
— Dziesięć, dziewięć, osiem, pięć…
— DRACO! — wrzasnął, wybiegając przez
otwór pod portretem, chcąc uniknąć śmierci.
Draco opadł na fotel, ciesząc się, że
został sam. W jego głowie było wiele pytań. Dlaczego tak zareagował? Nie
powinien go martwić fakt, że Blaise lubi Hermionę, nawet jeśli to żart.
Dlaczego więc?
Potrząsnął głową i pobiegł na górę do
sypialni. Zdjął buty, po czym rzucił się na łóżko z baldachimem.
Dlaczego, och dlaczego? Co się z nim
dzieje? A raczej, dlaczego Hermiona mu to robi?
Potem rozmyślał. Hermiona.
Jej
zaraźliwy śmiech, sposób, w jaki uderza palcami o blat, kiedy jest znudzona i
kiedy obgryza paznokcie w obliczu zdenerwowania lub zakłopotania. Gdy coś
mówię, to słucha mnie tak uważnie, że sam jestem zaskoczony, jak chłonie każde
słowo, bez względu na to, jak bardzo są głupie. I jej uśmiech zapierający dech
w piersiach. Tęsknię za jej wielkimi zębami, zawsze myślałem, że wyglądają
uroczo. I oczywiście wisienka na torcie, wspaniałe, hipnotyzujące, piwne oczy,
które zapierają dech w piersiach. Taka jest Hermiona Granger.
A potem wszystko do niego dotarło.
Kopnął się mentalnie, że nie zauważył najbardziej oczywistej rzeczy na świecie.
Wreszcie zacumował na tamtym lądzie i wrócił do domu z tamtej rzeki w Egipcie.
— Kocham ją — wyszeptał z
niedowierzaniem. — Kocham Hermionę Granger.
Pokręcił głową i usiadł.
— Potrzebuję powietrza.
Wstał, chwycił płaszcz i wybiegł na
korytarz, a potem skierował się do swojego ulubionego miejsca nad jeziorem.
Usiadł w milczeniu i obserwował
latające po niebie ptaki i Wielką Kałamarnicę, robiącą ogromne zmarszczki na
wodzie. Silny podmuch pozwolił opaść liściom na taflę jeziora, tworząc piękne
kompozycje.
Westchnął z zadowoleniem. Delektował
się ciszą, gdy nagle…
Kwa.
Kwa.
Usiadł prosto i popatrzył na kaczki
płynące w jego stronę. Uśmiechnął się z wyższością, widząc tę dwójkę. Jedna z
kaczek miała ogniste pomarańczowe pióra, a druga czarne.
Brzmi znajomo, prawda?
— Witajcie, Ronaldzie i Potterze.
Spokojnie czytelniku, one nie są nimi.
Miesiąc po rozpoczęciu semestru Draco
i Blaise nauczyli się ciekawego, utrwalającego kolor na stałe zaklęcia z
książki, którą wzięli z biblioteki. Więc wypróbowali je na tych dwóch kaczkach.
I skutek był taki, że wyglądały tak jak teraz, więc nadali im imiona po
Chłopcu-Który-Przeżył i jego pomagierze.
W każdym razie pomyślał o czymś. Było
to absurdalne, ale z drugiej strony takie jest jego całe życie. Zwrócił się do
kaczek i usiadł bliżej nich.
— Emm, czy nie macie nic przeciwko
temu, żebym z wami porozmawiał? Muszę to z siebie wyrzucić.
— Pewnie, kolego.
Draco podskoczył z zaskoczenia.
Wpatrywał się w kaczki. Nie, one nie umieją mówić. Na pewno sobie to wyobraził.
Tak, tak właśnie było.
Odprężył się i kontynuował:
— Więc… jest taka dziewczyna, którą
lubię.
Opowiedział im wszystko o tej
wyjątkowej osobie, patrząc na ptaki, które nagle otworzyły dzioby i
zaćwierkotały.
— Kim jest ta szczęściara? — Jakiś
znajomy głos odbijał się echem.
Może
to one, a Merlin postanowił przemawiać przez nie. Tak właśnie musiało być.
I
tak, jestem najlepszym przyjacielem chorego człowieka, od którego zapewne
złapałem tę chorobę.
— Cóż, to Hermiona Granger —
wyszeptał.
— Cooo? — Głosy zaskrzeczały.
Wow,
brzmiały zupełnie jak Weasley i Potter. Imponujące.
— W każdym razie, co mam robić? —
Spojrzał na kaczkę z czarnym upierzeniem.
— Cóż, powinieneś jej powiedzieć.
Kaczka Ronald zakwaczała do drugiej:
— Nie, oczywiście, że nie!
— Emm, dlaczego? — zapytał Draco, patrząc
na kaczkę Ronalda, która właśnie próbowała złapać rybę.
— Słuchaj, kolego. Ty nigdy nie mówisz
dziewczynie, że ją lubisz. To sprawia, że wyglądasz jak idiota.
Kaczka Potter pomachała skrzydłami.
— Nieprawda, po prostu jej to wyznaj,
okej? Wszystko będzie dobrze.
Kaczka Ronald wyglądała na
niezadowoloną.
— Taaa, nieważne, biegnij i zdobądź tę
dziewczynę.
Draco wstał i przytaknął.
— Dzięki, bardzo mi pomogliście.
Chociaż wydaje mi się, że to nie wy ze mną rozmawialiście, ale kimkolwiek
byliście, dziękuję.
Potem odwrócił się i pobiegł do zamku.
****
Tymczasem w
miejscu obok tego, gdzie przebywał Draco, w którym możesz się bardzo dobrze
ukryć i jeśli mówisz dość głośno, twój głos niesie się przez cały las…
— Ej, chłopaki dzięki za wysłuchanie i
radę. — Neville uśmiechnął się nieśmiało do Rona i Harry’ego, którzy wyglądali
na szczęśliwych.
— Nie ma sprawy, chociaż powinieneś
pomyśleć o tym, co powiedziałem, wiesz, o niemówieniu dziewczynie, że ci się
podoba, bo to spowoduje, że będziesz wyglądał jak idiota…
— Ron! — wtrącił Harry, gdy jego
przyjaciel kontynuował swój wywód. — Zignoruj go, Neville. Po prostu powiedz
Hannie, że ci się podoba. To zadziałało u mnie i Ginny.
Neville zaśmiał się nerwowo.
— Taa, jeszcze raz dziękuję. Mam
nadzieję, że tego nie schrzanię. — Uśmiechnął się i powiedział: — Cześć, do
zobaczenia potem.
Chłopcy pomachali na pożegnanie i
udali się w stronę jeziora, żeby szybko zanurzyć się w wodzie. Kiedy tam
dotarli, zdziwili się, gdy zobaczyli dwie kaczki wpatrujące się w nich.
— Cześć, ziomki. Czy mogę zapytać, jak
się nazywacie?
Kwa.
****
Ja,
Blaise Zabini, pełnosprawny fizycznie i psychicznie, spisuję na tym kawałku
pergaminu kłamstwa i prawdę dotyczącą uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w
Hogwarcie. Cóż, tak naprawdę, to opowiem wam historię miłosną Dracona Malfoya i
Hermiony Granger. Po pierwsze, mogę szczerze powiedzieć, że Draco Malfoy kocha
Hermionę Granger, a ona czuje to samo.
(Wspomnienie)
—
Lubię Dracona Malfoya.
—
Lubisz kogo?! — krzyknąłem.
Dziewczyny
wpatrywały się we mnie z przerażeniem. Zwłaszcza Hermiona patrzyła na mnie tak
jakbym był Śmiercią lub czymś w tym rodzaju. Ginny potrząsnęła głową i bąknęła:
—
Zabini! Skąd się tu wziąłeś?
Zarumieniłem
się ze zdenerwowania.
—
Emm, czekam na kogoś — mruknąłem zgodnie z prawdą.
Wreszcie
odezwała się Hermiona.
—
Kim jest ten, na kogo czekałeś?
Widzę,
że rozpaczliwie stara się, abym zapomniał to, co usłyszałem. Ha, lubi Draco.
Teraz muszę się postarać, żeby on też się do tego przyznał.
Zapomniałem,
że nadal tam stoją, kiedy z moich ust wybrzmiało to się pytanie.
—
Nikim. Więc, lubisz go, hę?
—
Przysięgam na Merlina, Blaisie Zabini, jeśli kiedykolwiek szepniesz chociaż
słowo o tym Draconowi, wykastruję cię, zetnę ci głowę i spreparuję jak żabę.
Nigdy mu nie powiesz, zrozumiano?
Nawet
gdyby mi tego nie powiedziała, już obiecałem, że nic nie powiem. Merlin wie,
jak bolesne jest preparowanie żaby przez Granger.
Ale…
Ha! Ha! Ona go lubi . A on lubi ją, ale nigdy się do tego nie przyzna, nawet
przed sobą. Może pewien żart sprawi, że przejrzy na oczy.
(Koniec
wspomnienia)
Tak,
zaplanowałem to. Musi przyznać się do tego, że kocha tę dziewczynę.
Prawdopodobnie zgadłeś, że duma nad tym obok jeziora, prowadząc dyskusję z
kaczkami, których głosy naprawdę pochodzą od Pottera i Weasleya pomagających
Longbottomowi w jego problemach z Abbot. Hej, ale są szanse na powodzenie,
prawda? A osoba to czytająca musi wiedzieć, że obecnie ukrywam się przed moim
przerażająco zakochanym kumplem w łazience dziewczyn. Gwoli ścisłości, w
łazience Jęczącej Marty. I właśnie teraz skończę moją opowieść zdaniem, które
na zawsze zachowasz w swym sercu i umyśle. Blaise Zabini jest niesamowity.
— Cześć — zawołał dźwięczny głos.
Blaise uśmiechnął się.
Luna Lovegood, błyszcząca i pełna
energii, podeszła do okna i zaczęła obserwować pająka, który skręcał swoją
sieć.
— Witaj, Lauro. Widzę, że robisz nową
sieć. Ktoś znowu ci ją zepsuł, huh? Tak czy inaczej, miałam dzisiaj wspaniały
dzień. Cudowne zajęcia i ktoś wysłał mi kwiatka. To bardzo miłe, prawda?
****
Co
teraz, Hermiono? Co zrobisz?
Słowa Ginny odbijały się echem w
umyśle Hermiony. Co teraz? Przecież nie może mu powiedzieć. Stworzyli tę
wspaniałą przyjaźń i zdecydowała się upewnić, czy nie zostanie zniszczona. Nie
mogła sobie pozwolić na utratę Draco. Musi chronić ich przyjaźń, nawet jeśli to
będzie oznaczało zignorowanie jej uczuć wobec niego.
Co
powinnam zrobić? Nic. Udam, że nigdy nie uważałam go za kogoś więcej niż
przyjaciela.
To
zajmie trochę czasu.
Muszę
go ignorować. Trzymać się z dala, aby zapomnieć. Tak, właśnie to zrobię.
****
— Blaise!
— zawołał Draco, widząc przyjaciela idącego korytarzem.
— Jestem
zbyt piękny, żeby umrzeć! — krzyknął, ukrywając się za zbroją.
Draco przewrócił oczami.
— Zamknij się, Blaise. Widziałeś
Hermionę?
— Oooch. Powiesz jej, że ją kochasz? —
zapytał, wychodząc z kryjówki.
— Tak.
— Co?!
Draco podskoczył z zaskoczenia.
— Nie,
mam na myśli... Czekaj. Taa. Powiem, że ją kocham.
— Och.
— …
— …
— Hermiono!
— krzyknęli obaj, szukając jej.
— Hermiono!
Herm... och, ona jest tam z … Salazarze!
Draco! — wrzasnął Blaise, wskazując dziewczynę, którą otaczała grupa uczniów.
To była Hermiona, otoczona przez
Ślizgonów. Obaj pobiegli w tamtym kierunku, gdy usłyszeli: „Proszę, proszę, czy
to nasza mała brudna szlama”?
________
Witajcie :) W ten piątkowy wieczór publikuję kolejny rozdział tłumaczenia. Mam nadzieję, że nie przeraziliście się początkiem? Autorka chciała Was zachęcić do przeczytania tej części i mam nadzieję, że się udało :) Piszcie w komentarzach, co sądzicie o rozdziale.
Korzystając z okazji, chciałabym powiadomić wszystkich czytelników Fretki, że kolejne rozdziały będą dodawane z większych odstępach czasu. Dlaczego? Autorka przygotowała dla Was więcej treści, a co za tym idzie ja mam więcej tłumaczenia, a moje bety sprawdzania. Chcemy być pewne, że tekst będzie idealnie przygotowany przed publikacją. Dlatego kolejnego rozdziału spodziewajcie się w okolicy świąt lub po świętach. Wszystko zależy od ilości wolnego czasu, a jak wiadomo w tym świątecznym okresie każdy z nas ma wiele na głowie. Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję. Jestem pewna, że nie pożałujecie.
Tradycyjnie proszę o komentarze dotyczące treści rozdziału, a nie zapytania odnośnie publikacji kolejnego rozdziału. Wystarczy zerknąć do wcześniejszego akapitu.
To tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, komentuję jako pierwsza :D
Rozdział bardzo mi się podoba. Dracze robi postępy :D Intryga Diabła była genialna, jak na ślizgona przystało. Początek mnie zaskoczył, ale był dobrym chwytem :). Rozumiem Twoją decyzję i jestem w stanie ją zaakceptować, jeśli rozdział będzie naprawdę długi ;)
Pozdrawiam i życzę udanych świąt! ♥
Anna Czuczejko
Dziękuję za komentarz :) Już myślałam, że rozdział się nie opublikował, bo nie było reakcji ;)
UsuńDraco wreszcie zrozumiał, co czuje, a Blaise okazał się niezłym manipulantem. Fajnie, że rozumiesz, to naprawdę dużo dla mnie znaczy :)
Być może uda się go opublikować przed świętami, ale nic nie obiecuję
Pozdrawiam i również życzę wesołych świąt!
Hejo hejooo ;D
OdpowiedzUsuńDotarłam w końcu i ja, po trudach i znojach, ale chyba tak to teraz będzie, że jedynie w weekendy nadrobię wszystkie zaleglości.
Najlepsze, co jest w tym rozdziale to wielki postęp, czyli fakt, że Draco robi maleńkie kroczki, by spiknąć się z Hermioną. Już sam fakt, że w końcu zaakceptował to, że ją kocha, zasługuje na uznanie, bo jak powszechnie wiadomo, Draco prędzej przyznałby się, że jest tleniony, niż to, że kocha akurat JĄ.
Akcja z kaczkami- bezcenna! Choć moim zdaniem na największe uznanie zasługuje Zabinii, bo to co ten chłopak robi, czyli dwoi się i troi, by tych dwoje w końcu się zeszło, sprawia, że mam ochotę przynajmniej wirtualnie schylić przed nim czoło.
Czekam na next!
Pozdrawiam, Iva Nerda
Cieszę się, że jesteś :) Ja ostatnio mam tyle zajęć, że nawet nie daję rady nadrabiać, ale niedługo się to zmieni ;)
UsuńTo prawda, Draco wreszcie zrozumiał, co się dzieje. To mądry chłopak, w końcu i tak by się kapnął :D
Blaise się postarał, ale jak widać poskutkowało :)
Pozdrawiam
Ooo, słodkie! Mimo że były święta i zacukrzyłam się porządnie to mi to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńOczywiście cieszy mnie fakt, że Draco w końcu, W KOŃCU, zrozumiał swoje uczucia i postanowił coś z tym zrobić. Niestety, końcówka nie daje nadziei na to, że coś z tego wyjdzie...
Charlotte
Draco wreszcie wie co czuje. Nawet tytułowe kaczki wiele mu pomogły :) Końcówka to zapowiedź czegoś niemiłego...
UsuńPozdrawiam