Kolejne półtora tygodnia przeminęło bez incydentów.
Pani Malfoy była widywana rzadziej po konfrontacji z Draco. Ron spędzał więcej
czasu z Harrym, rozmawiając o quidditchu lub grając w szachy czarodziejów z
Harrym, Luną bądź panem Lovegood, którego oczy przepełniał coraz większy
smutek.
Coraz częściej spotykałam Harry’ego w towarzystwie
Luny, gdy rozmawiali przyciszonym tonem lub rzucali ukradkiem tajemnicze
spojrzenia. Byłam szczęśliwa, że chociaż między nimi tworzyło się coś dobrego.
Jednak nadal byłam wkurzona. Już sześć razy pytałam Lunę, kiedy możemy zacząć
działać, ale ciągle zbywała mnie krótkim „poczekaj jeszcze trochę”.
Draco i ja spędzaliśmy czas tak jak w Hogwarcie,
prowadząc pasjonujące dyskusje lub czytając w ciszy, dołączając do tego
pocałunki.
~*~*~*~*~*~
Rzadko o poranku w bibliotece jestem tylko ja i Harry,
ale wykorzystuję to, aby wypytać go trochę o Lunę, jednak nie jest zbyt
rozmowny. Nagle w drzwiach pojawia się Draco, nerwowo przeczesując włosy ręką.
— Musimy porozmawiać — sapie, podchodząc do nas.
Harry spogląda za siebie z zaskoczeniem, zanim wstaje
i rusza do wyjścia.
— Możesz zostać — mówi Draco, nawet nie odwracając
wzroku.
— Co się stało? — pytam, chwytając go za rękę i
ciągnąc na kanapę. Wyraźnie jest czymś przejęty, a jego dłonie są niemal
lodowate.
— Czy ty… — zaczynam.
— Tracy — Draco przerywa mi. — Tracy skontaktowała się
ze mną.
— Okej — jęczę, chociaż nic nie rozumiem.
— Ona… em… potrzebuje miejsca do nocowania — wyjaśnia.
— Jej rodzina… oni nie żyją. — Twarz chłopaka robi się jaśniejsza.
— Och, Draco. — Obejmuję go ramieniem.
— Ona ukrywa się, ale nie wiem, jak długo zdoła… —
łamie mu się głos, a dziki wzrok dosięga Harry’ego, który wygląda tak, jakby
nie wiedział, dlaczego tu jest. — Proszę, pozwól jej tutaj się zatrzymać —
błaga.
— Eee… — Harry zwraca się do mnie, szukając pomocy.
— Po której była stronie podczas wojny? — pytam Draco,
który szybko przenosi na mnie swój wzrok, momentalnie się uspokajając.
— Jej rodzina była neutralna — mówi. — Myśleli, że w
ten sposób przeżyją, ponieważ tak było za pierwszym razem, ale kiedy wojna się
przeciągnęła i minął rok, neutralni nie mieli szans na przeżycie, a jej rodzice
nie chcieli zmienić swoich przekonań. Jej matka jest mugolką, znaczy… była.
Zabili rodziców Tracy, a potem dali możliwość wyboru. Była taka… zła. Próbowała
walczyć, ale została schwytana. W takiej sytuacji śmierć byłaby najlepszą
opcją, ale Czarny Pan chciał pokazać, co się stanie, gdy mu się odmówi i
torturował ją. Cieszę się, że tego nie pamięta. — Przez jego ciało przebiega
dreszcz na wspomnienie tamtych wydarzeń.
— Gdzie ona teraz jest? — szeptam.
— Nie jestem pewien, po prostu wiem, że nie ma dokąd
pójść i niedługo…
Patrzę na Harry’ego, którego brwi znajdują się na
linii oczu, a wargi ruszają się nieznacznie z obrzydzenia. Przez chwilę
spogląda na mnie i kiwa głową.
— Wyślij jej wiadomość, że może się tutaj zatrzymać.
Spotkam się z nią i tutaj przyprowadzę — mówię do Draco, który przytula mnie
mocno, zanim wstaje. Potem odchodzi, uprzednio przytakując w stronę Harry’ego.
— Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że widziałem
głębię zła — szepta Harry, przysuwając się do mnie — dowiaduję się, że jest coś
gorszego od tego, co zrobił Voldemort.
Uśmiecham się do niego smutno.
— To podsumowuje ostatnią wojnę — odpowiadam, patrząc
mu prosto w oczy.
— Jak przetrwałaś?
— Miałam ciebie — wyjaśniam. — Ale tym razem będzie
lepiej. Teraz będziemy w stanie ochronić więcej osób i przestać, zanim to
nastąpi.
Harry kiwa głową, opierając się o zagłówek kanapy i
zamykając oczy.
~*~*~*~*~*~
— Luna powiedziała, że nic nie powinno ci się stać,
jeśli wyjdziesz przed 10:30 — mówi nerwowo Harry.
— To nie powinno stanowić problemu — oświadczam. —
Wydaje mi się, że cała misja nie zajmie więcej niż dziesięć minut.
— Powinienem tam iść — sugeruje po raz pięćdziesiąty w
ciągu dwudziestu czterech godzin.
— Już to przerabialiśmy — mówię, zakładając lekką
kurtkę na T-shirt i jeansy. — Byłoby zbyt niebezpiecznie, gdybyś tam się
pojawił. Dam sobie radę. — Zwijam włosy w kok i chowam pod czarnym kapeluszem.
Trzęsę lekko ramionami.
— Wystarczająco mugolska? — pytam, a Harry przytakuje
uroczyście.
— Nie podoba mi się, że idziesz tam sama.
— Harry, wystarczy. Nic się nie stanie.
— W porządku.
— Muszę już iść.
Harry przytula mnie mocno, a potem pozwala odejść.
Draco robi krok do przodu.
— Znasz pytania? — pyta, powodując, że przewracam
oczami.
— Przestańcie obaj. Jestem przygotowana i wszystko będzie
dobrze — oświadczam. — Zaraz wrócę z Tracy.
Całuję Draco i cofam się, machając różdżką.
— Bądź ostrożna — ostrzega chłopak, a ja przytakuję i
znikam.
Teleportuję się do ciemnego zaułka w Londynie. Rzucam
szybko kilka zaklęć, by usunąć resztkę magii, a następnie chowam różdżkę.
Trzymając ręce w kieszeniach, wychodzę z alejki. Przechodzę osiem przecznic,
odwracając się kilka razy, aby upewnić się, że nikt mnie nie śledzi, a potem
wchodzę do małej kawiarni. Płacę za kawę i siadam w kącie.
Kawiarnia jest pełna ludzi, tak jak zazwyczaj o 9:50.
Moje oczy przesuwają się po ludziach, szukając małych szczegółów, które do nich
nie pasują lub wyróżniają ze społeczeństwa. Niestety nawet niektórzy podejrzani
są zdecydowanymi mugolami.
Drzwi otwierają się, co sygnalizuje dzwonek. Przez
próg wchodzi dziewczyna z długimi, brązowymi włosami, związanymi w brudny
koński ogon, ubrana w brudne jeansy. Jedną dłoń, zaciśniętą w pięść, trzyma
blisko boku, a drugą ma w za dużej kieszeni. Mocno kuli ramiona, rozglądając
się po pomieszczeniu. Gdy zauważa mnie, oddycha z ulgą i niepewnie zmierza w
moim kierunku.
— Tracy. — Wstaję i wskazuję krzesło naprzeciwko mnie.
Odsuwa je, jeszcze raz rozglądając się dookoła, zanim
siada.
— Więc, umm… powiedział, że zabierzesz mnie w…
bezpieczne miejsce? — zaczyna.
— Tak — odpowiadam. — Po prostu muszę zadać ci kilka
pytań, a potem tam pójdziemy.
— W porządku.
— Jakich zwierząt najbardziej się boisz?
Tracy wzdryga się, słysząc to pytanie.
— Węży — odpowiada cicho, a ja przytakuję.
— Kto był twoim ulubionym profesorem w Hogwarcie?
— Flitwick.
— Dobrze, musieliśmy mieć pewność — wyjaśniam.
— A co z tobą? — pyta. — Skąd mogę wiedzieć, że jesteś
tym, za kogo się podajesz?
— Pytaj, o co chcesz.
— Eee… kto leżał z tobą w skrzydle szpitalnym, gdy
byłaś spetryfikowana?
Unoszę brwi.
— Penny Clerwater — mówię, a ona kiwa głową.
— Możemy już iść? — Znowu rozgląda się po
pomieszczeniu, gdy wyciągam kawałek pergaminu i cicho wypowiadam zaklęcie.
— Przeczytaj to.
Jej oczy spoglądają na arkusz, a potem na mnie. Kilka
sekund później odbieram go od niej i wyczyszczam. Wstaję, dając znak, żeby szła
ze mną. Na zegarze jest 10:05.
Wychodzimy z kawiarni, kierując się w uliczkę między
nią a budynkiem mieszkalnym. Gdy chowamy się za śmietnikiem, łapię ją za rękę i
znikamy. Stojąc przed drzwiami Grimmauld Place 12, pukam trzy razy. Drzwi
otwiera Draco.
— Po kim nadano ci imię? — pyta mnie.
— Po mojej babci Jean — odpowiadam, a on wpuszcza nas do środka. Tracy wpada w
jego ramiona, zaczynając szlochać. Zmierzam do kuchni, a Draco za mną, ciągnąc
zdenerwowaną czarownicę.
Zaparzam herbatę, a Draco szepta pocieszające słowa
Tracy.
— Dzięki.
Chłopak patrzy na mnie, gdy stawiam na stole dwie
filiżanki i coś do jedzenia. Przytakuję i odchodzę, pozwalając byłym Ślizgonom
na odrobinę prywatności i spokojną rozmowę.
~*~*~*~*~*~
Dwie godziny później Draco znajduje mnie w bibliotece.
— Co z nią? — pytam, spoglądając na niego. Wzdycha i
siada obok.
— Śpi.
— Nie sądzę, żeby robiła to odkąd… to się stało —
mówię ostrożnie.
— Nie, była zbyt przerażona, że ją znajdą — wyjaśnia.
— Dałem jej koszulę do spania, ale będziemy musieli coś zrobić z jej ubraniami.
Ma swoją różdżkę, płaszcz ojca i naszyjnik, który podarowali jej rodzice, ale
nie miała czasu się spakować.
— Zajmiemy się tym.
Draco kiwa głową.
— Wcześniej nie znałem szczegółów. — Wzdycha. — O… —
Łapię go za rękę, co sprawia, że potrząsa głową i przyciąga mnie bliżej.
— Wszystko będzie dobrze — próbuję go pocieszyć.
— Nie — odpowiada — nigdy nie będzie dobrze, ale
sprawimy, że zapłacą za wszystko, czego nie będziemy w stanie odzyskać.
Pewność w jego głosie napełnia mnie przekonaniem, że
być może jesteśmy w stanie to zrobić. Z drugiej strony, przy okazji możemy mieć
szczęście wygrać wojnę. Sprawiedliwość to sprawa drugorzędna.
~*~*~*~*~*~
Luna uśmiecha się, gdy Tracy siada naprzeciwko niej
przy stole. Dziewczyna kiwa głową, przysuwając się do Draco, siedzącego obok. Z
tego co mi powiedział, ich przyjaźń jest podobna do mojej i Harry’ego. Draco
nie spotykał się z nią, ale traktował jak młodszą siostrę i pomagał radzić
sobie ze ślizgońskimi zasadami, do których nie była przygotowana, będąc
czarodziejką półkrwi, a także chronił ją w razie potrzeby.
Tracy zawsze była mu wdzięczna za to, w jaki sposób
pomógł jej się pozbierać i stanąć na własnych nogach, co jest istotną sprawą,
by być bezpiecznym pośród Ślizgonów. Obrońca nie zawsze mógł przy niej być.
Przeżywała piekło, wiedząc, że Draco nie jest w stanie obronić jej przed losem,
dlatego jego wczorajsza panika miała sens.
— Co to do diabła ma znaczyć? — krzyczy Ron, wchodząc
do kuchni.
— Co powiedziałeś, Łasico? — odgryza się Draco.
— Ten dom stał się cholernym schronieniem dla potomków
śmierciożerców czy coś w tym stylu? — wrzeszczy rudzielec, wskazując na Draco i
Tracy.
— Ronaldzie — przerywam. Jasne, zapomnieliśmy mu
powiedzieć o naszej nowej współlokatorce, ale to nie powód, żeby osądzał ją,
nie znając szczegółów.
— Lepiej potomków śmierciożerców niż takie robactwo
jak ty, Łasico — odszczekuje Tracy, stając z nim twarzą w twarz. — Czy twoja
mama nie wyrzuciła cię z domu, ponieważ nie mogła pozwolić, aby w jej domu
mieszkało takie ścierwo pozbawione manier?
— Odwal się od mojej rodziny — mówi Ron.
— Dlaczego? Oskarżasz mnie bez powodu, podczas gdy
inny mówi ci prawdę? Dla twojej wiadomości, nigdy nie byłam śmierciożercą i
nigdy nie będę. Niestety ty nigdy nie będziesz na tyle utalentowany, aby
odróżnić jeden koniec różdżki od drugiego. Twój brak inteligencji sprawia, że
mam ochotę zapytać, czy przypadkiem w dzieciństwie twoja głowa nie spotkała się
z ziemią, bo nawiasem mówiąc, śmiem twierdzić, że tam pozostała. — Tracy kończy
wywód, patrząc obojętnie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu pełnego satysfakcji.
Ron prycha pod nosem, ciskając błyskawice w stronę
brunetki. Jego dłoń lekko drga, gdy sięga po różdżkę, ale na szczęście w porę
pojawia się Harry i wyprowadza przyjaciela z kuchni, mówiąc, że powinien
ochłonąć. Gdy rudzielec niknie z pola widzenia, Tracy wzrusza ramionami i
siada. Uśmiechnięta rozgląda się dookoła.
— Co? — pyta niewinnie, a Draco wybucha śmiechem.
— Dobrze, że tu jesteś, Trace — mówi. — Naprawdę
ożywisz to miejsce. — Mruga, a dziewczyna odpowiada szczerym uśmiechem.
— Więc… kolacja? — pyta.
Wszyscy zebrani śmieją się wesoło, a Stworek ustawia
na stole naczynia pełne jedzenia, radośnie podśpiewując.
— Więc, Tracy — zaczynam. — Czy znasz jakieś
zawstydzające historie na temat Draco? — Uśmiecham się złośliwie do dziewczyny,
która od razu się ożywia.
— Ja? O tak — odpowiada.
— Uważaj, Davis — wtrąca Draco. — Jeśli miałbym być
szczery, mam więcej na ciebie.
Tracy przewraca oczami i mówi bezgłośnie „potem”,
patrząc na mnie. Draco zaczyna jeść, prychając złośliwie, co powoduje, że znowu
wybucham śmiechem.
__________
Witajcie :) w to sobotnie popołudnie publikuję kolejny rozdział opowiadania. Dołączyła do nas nowa bohaterka, która troszkę namiesza w życiu naszych bohaterów, a szczególnie jednego, ale nie zdradzę, o kogo chodzi. Tego dowiecie się w odpowiednim momencie. Piszcie, co sądzicie o rozdziale!
Jak spędzacie długi weekend? Ja właśnie jestem w domu i próbuję się zregenerować. Jak na razie idzie mi to bardzo dobrze, chociaż jutro frajda się kończy i wracamy do szarej rzeczywistości. Ale widocznie tak musi być.
Kolejny rozdział pojawi się niedługo, więc bądźcie czujni! Na pozostałe opowiadania także musicie trochę poczekać. Mam nadzieję, że macie jeszcze odrobinę cierpliwości?
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Przyjemny rozdział. Wywołal na mojej twarzy duzy usmiech :) Nie moge sie doczekac nastepnego.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział Ci się spodobał. Tracy jeszcze nie raz poprawi nam humor :)
UsuńPozdrawiam
Rozdział wyszedł super 👌🏼
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem bardzo zabawny 😁
Pozdrawiam 😘
Dziękuję! Przy okazji zapraszam na nowy :)
UsuńPozdrawiam