niedziela, 30 września 2018

Rozdział 33: Ciężary do zniesienia


— Więc kiedy do nas dołączyłeś, blond alfonsie? — pyta Fred przy śniadaniu.
— I nazwała nas pasażerami na gapę — dodaje George.
Draco przewraca oczami.
— I nie myśl, że nie zauważyliśmy tego, kto spędził noc w twoim pokoju — mówi Fred.
— Ostatnią noc? Raczej wszystkie. — Ron mruga do mnie.
Wzdycham.
— Czy możemy o tym nie dyskutować przy jego matce? — prosi pani Malfoy z lekkim uśmiechem.
Draco rumieni się lekko, a ja zakrywam twarz rękami, potrząsając głową.
— Mam już dość opowiadania o tym — mówię w swoje dłonie. — Harry, ty im to wyjaśnij.
Harry połyka jedzenie, zanim zwraca się do oczekujących bliźniaków.
— Hermiona opiera się blond alfonsowi, czasem się z nim migdali, ale to tylko po to, żeby nam pomógł w pewnych sprawach, a poza tym mieszka tu ze swoją mamą i resztą nas — zapewnia chłopak z kamienną twarzą.
Luna i Tracy wybuchają śmiechem, nawet pani Malfoy lekko się uśmiecha. Bliźniacy wzruszają ramionami, wracając do jedzenia. Śmiech jest tym, czego obecnie potrzebujemy, aby poczuć, że świat nas nie zniszczy, a nawet jeśli przeżyjemy, nie wszystko zostało utracone.

~*~*~*~*~*~

Draco podaje mi książkę i siada na kanapie w bibliotece. Nie zdążam nawet przeczytać strony, gdy pojawia się Harry.
— Zamierzam porozmawiać z Luną na temat wizyty u Deana i jego rodziny — mówi. — Chcesz iść?
Przytakuję ze smutkiem, a Draco wzdycha obok mnie.
— Nie sądzę, że to konieczne — oświadcza, wpatrując się w ścianę.
— Dlaczego? — pytam.
Blondyn wzdycha i mierzwi włosy dłonią.
— Oni… nie dali rady — mówi cicho.
— Co? — pyta Harry. — Jak? Kiedy?
— Ostatniej nocy — prycha Draco, opuszczając bezwładnie ramiona. — Miał miejsce atak.
Oczy Harry’ego lekko zwężają się na blondyna.
— Skąd o tym wiesz?
Ręka Draco znowu przeczesuje blond pukle.
— Luna — mówi po prostu.
— Ale ona nic nie powiedziała — odpowiada Potter, a Draco zerka na niego.
— Po tym jak się teleportowaliście, zaczęła płakać, opowiadając o tym, jak skazała ich na śmierć — wyjaśnia Draco, uważnie obserwując Harry’ego, który opiera się o ścianę i patrzy na podłogę, jakby oglądał wspomnienia. — W końcu kazałem jej opowiedzieć o innym ataku, tym na rodzinę Thomasa. Powiedziała, że nie można nic zrobić, aby ich uratować, ale nadal… — Draco kręci głową.
— Muszę z nią porozmawiać — mówi Harry, odwracając się do drzwi.
Draco momentalnie pojawia się obok niego i łapie za ramię.
— Nie zamierzasz być kretynem i powiedzieć jej, że powinna ci wyjawić prawdę, albo rzucać mięsem w jej stronę, prawda? — pyta Draco, zaciekle.
Harry przewraca oczami i rzuca blondynowi ostre spojrzenie. Ten kiwa głową i pozwala mu odejść. Potem Draco wraca na kanapę.
— Czy z Luną będzie wszystko w porządku? — pytam, a Draco kręci głową, patrząc w puste drzwi.
— Nie wiem — odpowiada. — Wczoraj była bardzo zdenerwowana. Płakała niemal bez przerwy, dopóki nie powiedziała, że wracacie, a potem posprzątała i wróciła do swojego pokoju. Nie wydaje mi się, że to był pierwszy raz.
Pozwalam małej łzie spłynąć po moim policzku na wspomnienie naszej najmłodszej współlokatorki i najsilniejszej osoby z nas wszystkich.
— Magia zawsze coś zabiera — szepczę. — Ceną za jej dar jest poznanie losu wszystkich osób, których nie może uratować i nikt nie może znieść tego ciężaru.
— To jest o wiele gorsze — mówi Draco. — W swoich wizjach widzi naszą śmierć albo coraz gorsze scenariusze, które powtarzają się na okrągło. I może tylko patrzeć. Nie może być tam z nami, aby pomóc lub ostrzec, ale jedynie patrzeć i mieć nadzieję, że wszystko skończy się po naszej myśli.
Zatapiam się w ramionach Draco. To za dużo dla każdego.

~*~*~*~*~*~

Draco i ja pierwsi zasiadamy do kolacji. Widzę, jak Luna wchodzi do kuchni otoczona ramieniem Harry’ego. Chłopak całuje czubek jej głowy, zanim opadają na swoje krzesła. Dziewczyna uśmiecha się do mnie i odwdzięczam się tym samym, ale nadal widzę cienie wokół jej oczu.

~*~*~*~*~*~

— Napiłabym się herbaty — mówię, gdy już jesteśmy w łóżku.
— Żartujesz sobie ze mnie — jęczy.
— Naprawdę nie chcę, żebyś wstawał — mówię — ale co mogę zrobić? Mój uzdrowiciel powiedział, że nie powinnam się nadwyrężać. — Draco wzdycha. — Mam na myśli to, że może powinnam dostać kule?
Chłopak przewraca oczami, mamrocząc coś pod nosem i nagle para kul pojawia się obok mnie. Całuję go lekko.
— Dziękuję — mówię i idę do kuchni.
Kiedy przechodzę przez drzwi, widzę panią Malfoy stojącą przy kontuarze z filiżanką w dłoni.
— Och — wzdycham.
— Panno Granger, proszę siadaj — zaprasza. — Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Nawet w koszuli nocnej i szlafroku wygląda królewsko.
— Chciałam tylko napić się herbaty, ale nie musi pani…
— Nonsens — mówi, machając dłonią i zaczynając robić herbatę.
Kilka chwil później stawia przede mną filiżankę i zajmuje miejsce przy kuchennym stole. Popijamy w ciszy.
— Miałaś duży wpływ na mojego syna, panno Granger — mówi.
Do czego to zmierza, myślę rozpaczliwie.
— Czuję, że on także w pewnym stopniu wpłynął na mnie — odpowiadam, a ona przytakuje.
— Jestem pewna, że wojna zmieniła was oboje. — Wzruszam ramionami. — W tym roku stał się zupełnie innym chłopcem, albo kimś, kto został mężczyzną. Zmienia się z dnia na dzień.
— Wojna była ciężka dla wszystkich — pocieszam.
— Czy wiesz, co wtedy stało się z moją rodziną? Przez co przeszedł? — pyta pani Malfoy.
— Trochę, ale niewiele. Było tylko kilka sytuacji, gdy się ze sobą mierzyliśmy. Większości z tego co wiem, dowiedziałam się od niego — odpowiadam.
— Opowiesz mi o tym?
— Dlaczego? — pytam. — Nie chodzi mi o brak szacunku, ale dlaczego to ma tak wielkie znaczenie? Czy jest sens teraz się tym przejmować?
— Mój mąż nie żyje. Wcześniej Draco uwielbiał swojego ojca, ale teraz go odrzucił. Lucjusz nie był mężczyzną, za którego wyszłam wiele, wiele lat temu. Jestem wyjątkowo dumna z tego, jakim mężczyzną stał się Draco, ale nie rozumiem tego. Jego poglądy, metody, a nawet lojalność są zupełnie inne od tych, które znam. Widzę, że wciąż jest moim synem, ale zastanawiam się, z czym musiał się zmierzyć, przez te wszystkie lata, których nie pamiętam — wyjaśnia pani Malfoy.
— Po tym jak pan Malfoy został uwięziony, Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać zlecił Draco zabicie dyrektora Dumbledore’a — zaczynam, a pani Malfoy blednie na te słowa. — Jeśli Draco by zawiódł, zabiłby go. Oznajmił także, że nie uwolni pana Malfoya z Azkabanu, dopóki chłopak nie wykona jego rozkazu. Obie kary spowodowane były utratą proroctwa przez pana Malfoya.
— Draco robił, co mógł, ale nie był mordercą. Koniec końców pojawił się Snape, który jak poprosiłaś, ochronił twojego syna. Dumbledore również poprosił Snape’a o przysługę. Od tamtej pory wszystko zaczęło się sypać. Draco musiał brać udział w napaściach, torturach i morderstwach, a jeśli by tego nie zrobił to Sama-Wiesz-Kto by cię zabił. Trzymał Draco w garści.
— Nie wiem zbyt wiele o tym, co działo się w tamtych czasach, poza tym, że było źle. Pan Malfoy nieustannie próbował odzyskać zaufanie Sama-Wiesz-Kogo. Bezskutecznie. Twoja rodzina była więźniami waszej rezydencji, tak jak więźniowie w lochach. Myśleliście tylko o tym, żeby przeżyć wojnę.
— Kiedy granice zostały zamknięte, zapanował chaos. Pan Malfoy stał się oschły dla swojej rodziny, ponieważ wspinanie się po szczeblach hierarchii śmierciożerców stało się jego główną ambicją i między innymi dlatego umarł. Draco nie był lepszy, ale oburzał go fakt, że jego ojciec nie troszczy się o ciebie i oboje jesteście na łasce szaleńca.
— Od tamtej pory było jeszcze gorzej. Draco niewiele mówił o tamtych czasach, dając niejasne odpowiedzi. Ale z tego co wywnioskowałam, byłaś bardzo nieszczęśliwa i traktowana jak skrzat we własnym domu. To było najgorsze dla Draco. Nienawidził zabijania i tortur. Gardził bestiami, których musiał nazywać swoimi towarzyszami, ale patrzenie na to, jak tobą pomiatano, było jeszcze gorsze.
— Kiedy wróciliśmy do przeszłości jego jedynym celem było uchronienie cię od tego i zrobienie wszystkiego, abyś nie musiała usługiwać temu sadystycznemu draniowi. Nie mógł uwierzyć w to, że jego najskrytsze pragnienie się spełniło.
Popijam herbatę, kończąc opowieść. Dłoń pani Malfoy opada na moją, przenosząc moją uwagę na kobietę.
— Panno Granger, mam złamane serce na myśl o tym, co ty i Draco musieliście przeżyć w tamtych strasznych czasach. Nigdy nie zdołam ci podziękować za to, że dzięki tobie mój syn i ja mamy szansę żyć na nowo.
Uśmiecham się do niej, a ona odpowiada tym samym. Potem wstaje, kiwa głową i wraca do swojego pokoju.
Wypijam resztę herbaty, powracając myślami do mojej teraźniejszości. Modlę się, żebyśmy mieli szansę uniknąć większości z tego, co się wydarzyło i przede wszystkim odwrócić końcowy rezultat.


_____________

Witajcie :) w niedzielne popołudnie publikuję kolejny rozdział tłumaczenia. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię tę rozmowę Narcyzy z Hermioną. Wiele się dzięki niej dowiedzieliśmy i to będzie początek dobrych relacji obu pań. Piszcie, co myślicie o rozdziale.
U mnie wreszcie wszystko zaczyna się układać. Trzy tygodnie w nowej pracy minęły w zawrotnym tempie i generalnie przyzwyczaiłam się do zmianowego trybu pracy, więc teraz może być tylko lepiej. W najbliższym tygodniu czeka mnie pierwsza zmiana, dlatego postaram się trochę przyspieszyć tłumaczenie. Więc oczekujcie na nowe rozdziały! :)
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

2 komentarze:

  1. Z góry przepraszam, iż dopiero teraz komentuję. Cóż obowiązki....
    Rozdział bardzo przypadł mi do gustu. Początek wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy :) Również uważam, że rozmowa przy herbatce wiele nam dała. Z chęcią dowiedziałabym się czegoś nowego o Narcyzie. Zawsze uważałam ją za interesującą postać.
    Nie mogę się doczekać, co nowego przyniesie nam kolejny rozdział. Pozdrawiam i również życzę miłego tygodnia C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy