Draco był zdezorientowany. Nienawidził być zdezorientowany. A
Hermiona Granger wprawiała go w zakłopotanie. Najpierw odrzuca jego pierwotne
zaproszenie na randkę i wspólne wypicie kawy, i zamiast tego atakuje go… Potem,
kilka tygodni później, wysyła mu sowę, prosząc o zrobienie tego samego, o co
wpierw on prosił? Prawie powiedział nie, powinien
był powiedzieć nie, ale, jeśli miałby być szczery ze samym sobą, chciał ją
zobaczyć, co samo w sobie było mylące i denerwujące. Więc zgodził się z nią
spotkać, żeby usłyszeć, co ma do powiedzenia i może, jeśli tym razem mu
pozwoli, będzie mógł przeprosić. Zjadł śniadanie, czytając Proroka Codziennego, starając się nie patrzeć na zegar. Próbował
znaleźć sobie zajęcie na cały ranek, najpierw pracując w swoim laboratorium,
ale stwierdził, że nie może się skoncentrować. Usiłował znaleźć coś do
obejrzenia w telewizji, ale miał problem ze skupieniem się. W końcu zrezygnował
z czekania i po prostu wcześniej poszedł do sklepu z kanapkami… o dwie godziny
za wcześnie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona kończyła pisanie notatki w
swoim gabinecie, kiedy rozległo się pukanie do jej drzwi, po którym wszedł
Harry.
— Hej, Harry. Mogę ci w czymś pomóc? —
zapytała, zerkając na niego szybko, zanim wróciła do pisania.
— Zastanawiałem się, czy chciałabyś
zjeść razem lunch? — spytał, siadając na krześle przed jej biurkiem.
— Och, nie dzisiaj, przepraszam.
Umówiłam się już na lunch, na, hm, w pewnym sensie randkę — wyjaśniła, nie
podnosząc wzroku.
— Och? Z kim? Znowu z tym Benem? —
dopytywał konwersacyjnie.
— Nie, nie z Benem. Nie sądzę, że to
wypali — powiedziała.
— Więc z kimś innym z bankietu? —
zapytał z ciekawością.
— Tak jakby… to… cóż, z Malfoyem —
wymamrotała z wahaniem.
Harry zmarszczył brwi.
— Malfoyem? Draco Malfoyem? Dlaczego
idziesz z nim na randkę?
— Tak naprawdę to nie jest randka.
Odwiedził mnie tu kilka tygodni temu…
— Taa, Ginny mi o tym opowiadała — przerwał jej, wciąż zirytowany
posiadaniem tej wiedzy.
— Cóż, zaprosił mnie na kawę, by po
prostu porozmawiać, jak sądzę, ale odmówiłam. Wtedy myślałam, że zaproponował to
tylko dla rozgłosu. Ale podczas rozmowy z Ginny zastanawiałyśmy się, czy nie
chciał się spotkać, żeby przeprosić czy coś w tym stylu. Przemyślałam to i
stwierdziłam, że nie zaszkodzi sprawdzić, co ma do powiedzenia.
— Hermiono, mówimy o Malfoyu, on… cóż,
nie jest niebezpieczny. Ale ja mu nie ufam — powiedział.
— Ufałeś mu na tyle, by zeznawać na
jego korzyść podczas procesu — oświadczyła spokojnie.
— To co innego — rzucił lekceważąco.
Przewróciła oczami.
— W każdym razie spotykamy się w
miejscu publicznym, w sklepie z kanapkami tuż przy ulicy, więc powinno być
dobrze.
— Chcesz, żebym z tobą poszedł? —
zaproponował.
Uśmiechnęła się do niego i pokręciła
głową.
— Nie. Nic mi nie będzie. Potrafię o
siebie zadbać.
— No cóż, skoro tak uważasz… —
powiedział, wstając. — Przyjdziesz do mnie, gdy wrócisz?
— Przyjdę — oświadczyła, kiwając
głową.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Trzydzieści minut później Hermiona
podeszła do sklepu i znalazła Draco siedzącego przy jednym ze stolików na
zewnątrz, czytającego książkę i pijącego lemoniadę. Ponieważ jeszcze jej nie
zauważył, postanowiła przyjrzeć mu się z daleka. Zauważyła, że miał na sobie
mugolskie ubranie; prostą, szarą koszulę z dekoltem w szpic i granatowe dżinsy.
Naprawdę ładnie wygląda, pomyślała.
Tego dnia wiała lekka, letnia bryza i jego jasnoblond kosmyki przypadkowo
wpadały mu do oczu, co powodowało, że przeczesywał włosy palcami, by je
odgarnąć. Obok niego pojawiła się jedna z kelnerek ze sklepu i obdarzył ją
prawdziwym, szczerym uśmiechem; zero uśmieszku czy szyderstwa, które Hermiona
przyzwyczaiła się widzieć na jego twarzy. Kelnerka zapisała coś w swoim
notatniku i wróciła do środka. Draco spojrzał w górę i jego wzrok odnalazł oczy
Hermiony, co ponownie spowodowało, że jej żołądek podskoczył. Odłożył książkę,
gdy podeszła do małego stolika.
— Dzień dobry, Granger — powiedział od
niechcenia.
— Dzień dobry, Malfoy — odparła,
siadając na krześle naprzeciwko niego.
— Nie byłem pewny, na co będziesz
miała ochotę, ale zaryzykowałem i zamówiłem lemoniadę. Mam nadzieję, że nie
masz nic przeciwko?
— Och, tak, mi pasuje. Dziękuję —
powiedziała, starając się nie patrzeć bezpośrednio na niego. Spojrzała na
książkę na stole i wskazała na nią. — Co czytasz?
Zerknął w tym samym kierunku.
— To tylko książka o alchemii —
wyjaśnił bez ogródek.
— Och, rozumiem — mruknęła, niepewna,
co jeszcze powiedzieć.
Ta sama kelnerka, którą Hermiona
widziała wcześniej, ponownie podeszła do stolika i postawiła przed nią szklankę
lemoniady.
— Co mogę ci podać do jedzenia,
kochaniutka? — zapytała, zwracając się do Hermiony.
— Poproszę kanapkę z indykiem i serem
na rogaliku. A, i trochę frytek — zamówiła.
— Już się robi — rzuciła kobieta,
zapisując zamówienie i odchodząc.
— Nie zamierzasz nic jeść? — zapytała
Hermiona Draco.
— Już jadłem — odpowiedział,
obserwując ją.
— Długo czekałeś? — dopytywała,
zerkając na zegarek, upewniając się, że się nie spóźniła; nic z tych rzeczy.
— Jestem tu od jakiegoś czasu. Na
dworze jest ładna pogoda, wiec postanowiłem przyjść wcześniej i poczytać —
powiedział, wzruszając ramionami.
— Och, rozumiem — powtórzyła.
Przez kilka chwil siedzieli w
milczeniu; Hermiona wyglądała na trochę spiętą i niepewną, podczas gdy Draco
czuł się swobodnie, po prostu ją obserwując. Zauważył, że trochę się uspokoiła,
kiedy kelnerka wróciła z jedzeniem, a potem znów się spięła, kiedy odeszła.
— Jak się miewa Rose? — zapytał
konwersacyjnie.
Zaskoczona, uśmiechnęła się na myśl o
córce.
— W porządku — odpowiedziała Hermiona,
odgryzając kanapkę.
— Nadal nosi ze sobą ten Tygodnik Czarownica? — dopytywał, lekko
się uśmiechając.
Hermiona zachichotała i skinęła głową.
— O, tak. Już wygląda na bardzo zużyty
i pewnego dnia miała ogromne załamanie nerwowe, kiedy się rozerwał. Musiałam go
naprawić, żeby się uspokoiła.
Draco uśmiechnął się na tę historię i
zauważył, że Granger nie była zbyt zdenerwowana ani spięta, kiedy mówiła o
córce.
— Czy ona zawsze przywiązuje się do
takich rzeczy? — pytał, sięgając po frytki na jej talerzu.
Pokręciła głową.
— Niezupełnie. Ma swojego pluszowego
królika…
— Kic-kica — dokończył, kiwając głową.
Zaskoczona, a nawet trochę poruszona
tym, że pamięta, skinęła głową.
— Tak. Ma królika, którego wszędzie
nosi. A teraz ten magazyn. Na szczęście paraduje z nim tylko po domu i zostawia
go tam, gdy gdziekolwiek wychodzimy.
— Czy kiedykolwiek przeczytałaś? Mam
na myśli wywiad ze mną — zapytał z zaciekawieniem.
Skinęła głową, biorąc łyk napoju.
— Tak, tak.
— I? — dopytywał. — Co myślisz? O tym,
co powiedziałem?
— Pomyślałam… cóż, pomyślałam, że to
bardzo dojrzałe, a może nawet odważne z twojej strony, że nie podążasz już za
poglądami swojej rodziny na temat statusu krwi — powiedziała szczerze.
Skinął głową i posłał jej niewielki
uśmiech.
— Dzięki — wymamrotał, po czym nerwowo
odchrząknął i kontynuował: — Posłuchaj, Granger… powodem, dla którego wcześniej
zaprosiłem cię na kawę, było to, że… cóż, chciałem przeprosić za to, w jaki
sposób cię traktowałem, gdy byliśmy w szkole.
Odłożyła kanapkę i oparła się o
krzesło, słuchając.
— Dobrze.
— Byłem palantem, teraz to wiem.
Dorastałem, myśląc, że każdy, kto nie miał czystej krwi, jest gorszy ode mnie i
mogę go tak traktować. Tak zostałem wychowany. Dużo czasu zajęło mi
uświadomienie sobie, że status krwi nie ma tak naprawdę znaczenia, jeśli chodzi
o bycie czarownicą czy czarodziejem — wyjaśnił.
Hermiona skinęła głową, pozwalając mu
kontynuować.
— Więc chyba chodzi mi o to, że…
przepraszam. Przepraszam za sposób, w jaki cię traktowałem w szkole. I również
przepraszam za nazywanie cię tym… słowem.
Hermiona pomyślała o tym, co
powiedział, i spojrzała na niego.
— Dziękuję za przeprosiny.
— Więc… wybaczysz mi? — zapytał z
nadzieją.
— Ja… ja naprawdę nie wiem —
wymamrotała, przygryzając wargę.
Spojrzał na nią zmieszany.
— Przeprosiłem. Wybaczysz mi lub nie.
— To nie takie proste — powiedziała
cicho.
— Dlaczego nie? — zapytał zirytowany.
Zmarszczyła brwi, słysząc jego ton.
— Nie wiesz, jak to jest być
prześladowanym. Właśnie dowiedziałam się, że jestem czarownicą, próbowałam
przed wszystkimi udowodnić swoją wartość, a potem pojawiłeś się ty i twoi
przyjaciele, wyzywając mnie i traktując okropnie. Wszystko z powodu czegoś, nad
czym nie miałam kontroli. Musiałam harować w szkole tylko po to, żeby
udowodnić, że jestem tak dobra, jak wszyscy inni. Zbyt wiele nocy przepłakałam
przed snem z powodu twoich słów i czynów. — Nie miała zamiaru pozwolić, by
ostatnią częścią jej wypowiedzi zawładnęły emocje i Draco przeklął swoje
młodsze ja za to, że sprawił jej tyle bólu.
Hermiona wzięła głęboki oddech,
próbując się uspokoić.
— Przeprosiłeś, za co jestem
wdzięczna. I chociaż powiem, że przyjmuję twoje przeprosiny, po prostu nie
jestem pewna, czy mogę ci wybaczyć. Jeszcze nie.
Wstała i położyła na stole mugolskie
pieniądze za kanapkę i napój.
— Dziękuję za spotkanie. Muszę wracać
do pracy — powiedziała cicho.
— Poczekaj — rzucił, chwytając ją za
rękę. — Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczyła? — dopytywał.
Spojrzała na jego dłoń, która złapała
jej, i szybko puścił, dotrzymując obietnicy, że będzie trzymał ręce przy sobie,
bez względu na to, jak bardzo chciał ją trzymać.
Zerknęła na niego z zaciekawieniem.
— Dlaczego tak bardzo pragniesz mojego
przebaczenia?
Zawahał się. Naprawdę nie był pewien
dlaczego. Pomyślał o tym, zanim powiedział:
— Po prostu… muszę wiedzieć, czy to
możliwe. Czy można wybaczyć komuś, kogo tak długo nienawidziłaś.
Hermiona westchnęła i usiadła, co go
zaskoczyło.
— Jestem pewna, że to możliwe. To po
prostu wymaga czasu.
Powoli skinął głową, rozumiejąc.
— Jestem ciekawy czy… nadal mnie nienawidzisz?
Hermiona spojrzała na mężczyznę przed
sobą, patrzącego na nią niemal błagalnie. Potrząsnęła głową.
— Nie. Nie nienawidzę cię.
Posłał jej niewielki uśmiech.
— Co innego mówiłaś tamtego dnia.
Wzruszyła ramionami.
— Cóż, wkurzyłeś mnie. I może w tamtym
momencie nadal cię nienawidziłam, ale… sprawy się zmieniają.
Znowu wstała i tym razem Draco stanął
obok niej. Posłała mu uśmiech i powiedziała:
— Czasami możesz mnie wkurzać i
wprawiać w zakłopotanie, ale widzę, że się zmieniłeś. I przepraszam, że nie
zauważyłam tego wcześniej.
Skinął głową, niepewny, co powiedzieć,
chociaż cieszył się, że była przez niego tak samo zakłopotana, jak on przez
nią. Musiał o tym pomyśleć.
Wyciągnęła dłoń, a on ją ujął,
delikatnie potrząsając.
— Na razie, Malfoy.
— Na razie, Granger — powiedział,
kiedy odwróciła się i odeszła. Obserwował ją przez chwilę, zanim zawołał: —
Hej, Granger? Jestem tylko ciekaw… co się stało z tym facetem, z którym wyszłaś
z bankietu?
Odwróciła się, rzucając mu
zaciekawione spojrzenie, po czym powiedziała:
— Nie wyszło. — Uśmiechnęła się do
niego i pomachała. — Do zobaczenia, Malfoy.
Odmachał i wymamrotał:
— Do zobaczenia, Hermiono…
Przeszedł niewielką odległość do
swojego mieszkania, gdzie rozmyślał o rozmowie, którą z nią odbył, wciąż
zdezorientowany jak zawsze, ale czuł się trochę lepiej z tym wszystkim. Teraz musiał
tylko wymyślić, co zrobić, by znowu ją zobaczyć.
____________
Witajcie :) w niedzielne popołudnie pora na kolejną część tłumaczenia. Z powodów zdrowotnych musiałam przesunąć publikację, ale zapewne i tak jesteście zadowoleni. Draco w tym opowiadaniu jest po prostu cudowny. Uwielbiam taką jego kreację. A Wy co sądzicie? Dajcie znać.
Kolejny rozdział jest chyba najdłuższy ze wszystkich, ale myślę, że powinien pojawić się we wtorek. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie. Będzie sporo Rosie i Draco, więc będziecie zadowoleni. :)
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)