niedziela, 20 listopada 2022

[T][Z] Mine: Epilog: Dziewiętnaście miesięcy później

 

Hermiona siedziała na środku gigantycznego łóżka, spoglądając sennie na Draco, który trzymał swoje pierworodne dziecko. Jej serce rosło, bo raz za razem zakochiwała się w swoim mężu.

Magomedyczka, która asystowała przy porodzie, pakowała swoje rzeczy, szykując się do wyjścia. Delikatnie położyła dłoń na ramieniu Hermiony, by zwrócić jej uwagę i uśmiechnęła się uprzejmie, gdy Hermiona odwróciła się do niej.

— Wrócę za kilka dni, by sprawdzić, jak się macie. Urodziłaś bardzo zdrowego chłopca. Jeszcze raz gratuluję.

— Dziękuję — powiedziała Hermiona z uśmiechem.

Chłopiec. Nie mogła w to uwierzyć. Teraz miała parkę.

Kiedy magomedyczka wyszła, odwróciła się do Draco, który wciąż patrzył na swojego nowonarodzonego syna z miłością i podziwem. Poczuł, że go obserwuje i w końcu oderwał wzrok od dziecka, by na nią spojrzeć. Uśmiechnął się i podszedł do łóżka, by usiąść obok niej, upewniając się, że nie robi krzywdy dziecku.

— Świetnie się spisałaś, kochanie — powiedział Draco, całując delikatnie Hermionę.

— Ty też byłeś niesamowity. Nie zemdlałeś ani razu — drażniła się.

— Malfoyowie nie mdleją — powiedział ostro, po czym znów się rozpromienił.

Siedzieli, wpatrując się w dziecko przez kilka chwil.

— Wiesz, wciąż potrzebuje imienia — mruknęła Hermiona.

— Też o tym myślałem… może Scorpius? — zaproponował Draco.

— Nie jestem pewna… — powiedziała z wahaniem.

— A jakie chciałaś? — zapytał.

— Podoba mi się imię Hugo.

Draco zmarszczył nos.

— Zdecydowanie nie.

— A dlaczego chcesz Scorpiusa? — zapytała.

— Cóż, jak dobrze wiesz, cała nasza rodzina ma imiona po gwiazdozbiorach. I zawsze podobało mi się to imię — wyjaśnił, wzruszając ramionami, po czym zapytał: — Dlaczego chcesz Hugo?

— Przeczytałam je w jakiejś książce dawno temu jako dziecko i bardzo mi się podobało, jak brzmiało — powiedziała Hermiona.

— Wygląda na to, że jesteśmy w impasie — zadrwił Draco. — Może sam zdecyduje?

Hermiona zmarszczyła brwi i spojrzała na Draco.

— Jak noworodek może wybrać własne imię?

— Łatwo. Każde z nas wypowie imię, jakie chcemy, a jeśli zareaguje na któreś z nich, to będzie jego imię.

— A jeśli nie zareaguje na żadne?

— Będziemy je wymawiać, dopóki tego nie zrobi, pasuje?

Hermiona uśmiechnęła się i przewróciła oczami.

Draco trzymał wciąż mocno śpiące dziecko między nimi.

Hermiona odezwała się pierwsza:

— Hugo. Hej, skarbie. Podoba ci się imię Hugo, prawda?

Dziecko dalej spało.

— Moja kolej — powiedział Draco. — Scorpiusie, nie podoba ci się to głupie imię, które wybrała twoja mama, prawda? Zdecydowanie wolisz bardziej męsko brzmiące imię, prawda?

Usta dziecka wykrzywiły się w szybkim uśmieszku, po czym wróciły do pierwotnej pozycji.

— Uśmiechnął się! — powiedział radośnie Draco.

— Prawdopodobnie to tylko tik — mruknęła lekceważąco Hermiona.

— Mimo wszystko, umowa to umowa — odparł z uśmiechem.

— W porządku. Możemy go nazwać Scorpius. Ale następnym razem ja wybieram — powiedziała.

— Następnym razem? — mruknął z przekąsem Draco.

Spojrzała na niego.

— Nie nakręcaj się, Malfoy. Prawdopodobnie nie nastąpi to przez jakiś czas.

Draco zachichotał.

— Może wybierzesz mu drugie imię? — zaproponował. — Ale jeśli zasugerujesz Harry, to może być podstawą do rozwodu.

Hermiona skrzywiła się, rozśmieszając Draco.

— Nie zamierzałam powiedzieć Harry. Myślałam o Josephie. Po moim ojcu. Co myślisz? — zapytała.

— Hmm… Scorpius Joseph Malfoy. Podoba mi się — powiedział, patrząc na śpiące dziecko.

Pochyliła się i pocałowała go.

— Więc ustalone?

Draco skinął głową, ponownie całując żonę.

Rozległo się delikatne pukanie do drzwi i pani Weasley wsunęła głowę.

— Przepraszam, że przerywam, ale jest tu pewna mała dziewczynka, która bardzo niecierpliwie czeka na spotkanie ze swoim młodszym bratem — powiedziała z uśmiechem.

Hermiona odwzajemniła uśmiech.

— Może wejść.

Słysząc głos matki, Rose zajrzała zza framugi.

— Mamusia? — zapytała.

— Hej, skarbie — powiedziała Hermiona, gdy Draco podał jej dziecko.

Wstał z łóżka i podszedł do Rose, podnosząc ją.

— Jesteś gotowa na spotkanie ze swoim młodszym bratem? — zapytał.

— Tak, tatusiu! — zawołała podekscytowana.

Zaniósł ją do łóżka i usadził obok Hermiony, a potem usiadł przy niej, więc siedziała między nimi.

— Rose, chcę, żebyś poznała Scorpiusa — powiedziała Hermiona, trzymając dziecko blisko córki.

— Jest taki malutki! — powiedziała. Spojrzała na Hermionę, a potem na Draco. — Mogę go potrzymać? — zapytała słodko.

— Oczywiście, kochanie.

Draco usadził Rose tak, by miała na kolanach poduszkę, na której spoczywały ramiona. Wyjął dziecko z rąk Hermiony i umieścił je w ramionach Rose.

— Ma mały nos — skomentowała Rose, sprawiając, że Draco i Hermiona się uśmiechnęli. — Ma włosy jak tatuś.

— Tak, ma — powiedziała Hermiona, patrząc na Draco z miłością.

— Mogę go zabrać do swojego pokoju i pobawić się z nim? — spytała Rose.

— Przepraszam, kochanie, jest jeszcze za mały, żeby się z tobą bawić — powiedział Draco, całując ją w czubek głowy.

— Och — westchnęła smutno Rose.

— Daj mu jakieś sześć miesięcy, a wtedy będzie mógł usiąść i pobawić się z tobą, dobrze? — powiedziała Hermiona.

— To długo? — zapytała Rose z ciekawością.

— Niezbyt. A tymczasem możesz mi pomóc, przynosząc pieluchy, trzymając go i pokazując mu niektóre z twoich ulubionych książek, dobrze?

— Dobra… Och! Mogę mu teraz dać prezent? — spytała Rose.

— Jaki prezent, kochanie?

— Babcia Cyzia pomogła mi go wybrać — powiedziała. — Mogę pójść po niego?

Hermiona skinęła głową, gdy Draco zabrał dziecko od Rose. Ta szybko zeszła z łóżka i wybiegła z pokoju.

— Wiedziałeś o tym? — zapytała Hermiona Draco.

— Pierwszy raz o tym słyszę — odpowiedział.

Rose przybiegła z powrotem do pokoju i wskoczyła na łóżko. W jej rękach był wypchany królik. Wyglądał podobnie do jej pluszaka, ale był nowszy i jasnozielony.

— Teraz Scopius może mieć swojego Kic-kica! — zawołała radośnie, kładąc wypchanego zwierzaka na owiniętym dziecku.

— Och, Rosie, to wspaniały prezent. Jestem pewna, że mu się spodoba — powiedziała Hermiona, przyciągając córkę do uścisku.

— Teddy, James i Tori też chcą zobaczyć dzidzię. Mogą wejść? — spytała Rose.

Hermiona zachichotała.

— Śmiało  powiedz wszystkim, że mogą już wejść.

— Dobla! — zawołała Rose, wybiegając z pokoju.

— Tylko niech najpierw umyją ręce! — Draco zawołał za nią.

Hermiona była zadowolona, że Draco przekonał ją do przeprowadzki do większego domu po ślubie; w inny sposób nie byliby w stanie pomieścić całej rodziny i przyjaciół w swoim domu.

Ten był znacznie większy niż poprzedni, ale także znacznie mniejszy od posiadłości, w której Draco mieszkał prawie przez całe życie. Mieli pięć sypialni, z główną sypialnią wielkości jej starego salonu. Draco wyczarował kanapę w ich pokoju, gdzie siedzieli goście; każdy na zmianę trzymał nowonarodzonego Malfoya.

— Jest uroczy — powiedział Harry, przejmując dziecko. — Wiecie, jak na Malfoya — dodał żartobliwie, rozśmieszając Draco.

Ginny siedziała obok niego, mały James spał na jej kolanach, a w jej brzuchu rosło drugie dziecko.

— Ma włosy i oczy Draco… jesteś pewna, że jest twój, Hermiono? — droczyła się.

— Trochę kręcą mu się włosy, więc przynajmniej je dostał po mnie — powiedziała Hermiona z uśmiechem.

— Ma też twój nos — mruknął Draco, całując nos Hermiony i siadając obok niej na łóżku.

Rose i jej kuzyni, którzy zdali sobie sprawę, że nowe dziecko jest raczej nudne, ponieważ wszystko, co robi, to śpi, uciekli i byli w pokoju zabaw, podczas gdy dorośli rozmawiali.

— Wiesz, nadal jestem zły, że nie nazwałeś go po mnie — powiedział Blaise, gestem prosząc Harry’ego, by podał mu dziecko.

Draco przewrócił oczami i zachichotał.

— Może następnym razem.

— Co to w ogóle za imię? Scorpius? — wymamrotał Blaise.

— Piękne. Mogę potrzymać wnuka? — zapytała Narcyza. Uśmiechnęła się, gdy Blaise podał jej dziecko.

Hermiona była wdzięczna za posiadanie Narcyzy w ich życiu. Po tym, jak Lucjusz wylądował w Azkabanie, ona wreszcie mogła wyjść z ukrycia. Jak się okazało, mieszkała u swojej siostry Andromedy. Na początku było ciężko i niezręcznie, ale w końcu naprawiły swoją relację i teraz obie wychowują Teddy’ego w rezydencji. Narcyza chciała sprzedać dwór, ponieważ mieszkali tam tylko we troje. Draco przypomniał jej, że kiedy dorastał, także mieszkali tam tylko w trójkę, ale odprawiła go, mówiąc, że to był pomysł Lucjusza, by tam zamieszkać. Hermiona martwiła się, że Narcyza jej nie zaakceptuje, ale była bardzo zaskoczona, kiedy obdarzyła ją miłym uśmiechem, kiedy Draco przedstawiał ją jako swoją narzeczoną. Była równie zaskoczona i szczęśliwa, kiedy przyjęła Rose jako swoją wnuczkę, jeszcze zanim się pobrali.

Draco i Hermiona pobrali się sześć miesięcy po tym, jak prawidłowo się oświadczył, czyli zaledwie kilka dni po odzyskaniu Rose. Wręczył jej pierścionek, który był w jego rodzinie od ponad stu lat. Był srebrny, ze szmaragdem zamiast diamentu, który miał reprezentować Slytherin, ponieważ prawie wszyscy w jego rodzinie zostali przydzieleni do tego domu. Dodał czerwone rubiny po bokach, aby reprezentowały jej Gryffindor. Ze względu na kolory, jedynym słusznym terminem na ślub było Boże Narodzenie.

Według Draco ceremonia była prosta, ale dla Hermiony okazała się idealna. Zrobili ją na podwórku nowego domu, pod namiotem, który został zaczarowany zaklęciami ogrzewającymi, podczas gdy śnieg delikatnie spadał z nieba wokół nich. Rose szła do ołtarza przed matką, rozrzucając biało-czerwone płatki róż. Ginny i Pansy były jej druhnami, a Blaise i Harry drużbami. Pamiętała, jak czule spoglądała na swoją matkę, która trzymała za rękę Narcyzę, ocierając łzy, gdy jej ojciec patrzył na nią z dumą.

— Gdzie odpłynęłaś, kochanie? — zapytał cicho Draco, pochylając się nad nią tak, że tylko ona mogła słyszeć.

Położyła głowę na jego ramieniu i powiedziała:

— Po prostu myślę o dniu naszego ślubu. To był jeden z trzech najlepszych dni w moim życiu.

— Jakie były pozostałe dwa? — zapytał, sięgając po jej dłoń i splatając ich palce.

— Dzień, w którym urodziła się Rose i ten dzisiejszy — powiedziała.

— Chcesz powiedzieć, że moich oświadczyn nie ma na liście? — dokuczał.

— Bez obaw, są w pierwszej piątce — odrzekła.

Patrzyli, jak ich przyjaciele nadal chodzą wokół dziecka, robiąc śmieszne miny i mówiąc wysokimi głosami.

— Chcesz wiedzieć jaki jest jeden z moich ulubionych dni? — zapytał miękko.

— Jaki?

— Dzień, kiedy Rose podbiegła do mnie w zoo i powiedziała: „Mój”.

Hermiona uśmiechnęła się do niego.

— Musiała wiedzieć coś, czego my wtedy nie wiedzieliśmy.

Pochylił się, żeby ją delikatnie pocałować, po czym powiedział:

— A teraz obie jesteście moje, a ja wasz. Na zawsze.

_____________

Witajcie :) tak oto kończy się ta piękna historia. Wzruszające zakończenia zawsze tworzą specyficzny klimat, a nawiązanie do tytułu w ostatnim zdaniu to totalna wisienka na torcie. Fajnie, że Narcyza włączyła się do życia Draco i Hermiony. Rose przyda się babcia z zasadami, nie sądzicie? Dajcie znać jak wrażenia.

Tradycyjnie na końcu historii pora na podziękowania. Dziękuję wszystkim za wsparcie, komentarze, gwiazdki i miłe słowa. Dziękuję mojej kochanej becie za wspólne rozszyfrowywanie dziecięcych powiedzonek i ogólnie za to, że zawsze jest. Twoja pomoc jest nieoceniona! A czytelnikom dziękuję za to, że trwacie ze mną w tych tłumaczeniach na dobre i na złe.

Teraz tygodniowa przerwa na oczyszczenie głowy i rozprawienie się z codziennymi problemami. Ale nie martwcie się pod koniec listopada wrócę z tłumaczeniem "Hot for Teacher" i "Apartamentu 9 i 3/4". Chcę obie historie skończyć jeszcze w tym roku. Tylko w taki sposób to będzie realne. Także Wasze wsparcie bardzo się przyda. Możecie mnie nawet poganiać na Discordzie, śmiało, to nawet wskazane. :)

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy