Hermiona siedziała przy wyspie
kuchennej z Ginny, Harrym i Luną, jedząc śniadanie, kiedy drzwi się otworzyły i
szybko wszedł Ron.
— Dobra, Sprout właśnie dostał
odpowiedź ze szkoły. Istnieje ryzyko, że wpadnie w depresję lub dostanie zawału
serca, więc zachowajmy spokój — powiedział szybko.
Wszyscy się zaśmiali i ponownie
zabrali za jedzenie. Właśnie wtedy usłyszeli pospieszne walenie w sufit i po
dziesięciu sekundach Neville wbiegł przez drzwi. Trzymał w rękach list i skakał
z nogi na nogę.
— I? — zapytała Ginny z wahaniem.
— UDAŁO SIĘ! KURWA, MAM TO! BĘDĘ
PROFESOREM HOGWARTU! — wrzasnął, rzucając list w powietrze.
Wszyscy zaczęli skakać z radości i świętować.
— Dobra robota, stary! — krzyknął
Harry.
— Merlinie! To się dzieje. Będę miał
naprawdę dorosłą pracę. Dziękuję, Ron, że mnie do tego namówiłeś, jesteś
niesamowity. Mógłbym cię pocałować! Ale tego nie zrobię, bo to… fuj. Ale i tak
jest zajebiście! — bełkotał Neville, rozśmieszając wszystkich.
— Kiedy zaczynasz? — zapytała Luna.
— Nie wiem, przeczytałem tylko, że
proponują mi pracę i przybiegłem tutaj — wymamrotał Neville, czytając treść
jeszcze raz. — We wrześniu… Tak, wolne wakacje… Będę nauczał wszystkie roczniki…
Przeprowadzka do… Hogwartu. Zostać w… Hogwarcie — urwał i spojrzał na
wszystkich. — Muszę się przeprowadzić.
— Przeprowadzić się? Do Hogwartu? —
zapytał cicho Ron.
— Nie, Ron, do Niemiec — powiedział
Harry sarkastycznie.
— Cóż, tak. Będę musiał tam zostać podczas
roku szkolnego — mruknął Neville.
— Och… Cóż, to świetnie! Będziesz,
hmm, cóż, to twoja wymarzona praca, prawda? Gratulacje, stary — wymamrotał Ron,
próbując brzmieć na zadowolonego.
— Stary, ja… — Neville urwał.
—
Co? To wielka okazja dla ciebie. Znów będziesz blisko Hanny, dała ci swój
numer, prawda? No i proszę, twoje życie nabiera tempa. — Ron posłał mu smutny
uśmiech.
—
Cóż, racja. Chyba tak… pójdę wysłać sowę McGonagall. Dam jej znać, że przyjmuję
tę pracę.
Neville
wstał i wrócił na górę. Ron westchnął i położył brodę na blacie.
—
Przykro mi, Ron — powiedziała Hermiona i poklepała go po plecach.
—
Oczywiście cieszę się jego szczęściem, ale mieszkaliśmy razem przez ostatnie
dwa lata. To już nie będzie to samo — mruknął.
—
Ale będzie tu przyjeżdżał. Będziemy się z nim widywać podczas wakacji i
będziemy mogli odwiedzać go w Hogsmeade — zapewniła brata Ginny.
—
Wiem, wiem — mruknął Ron.
W
tym momencie drzwi się otworzyły i weszli Draco z Blaise’em.
—
Rany, kto umarł? — Draco uśmiechnął się.
—
Neville dostał pracę — powiedziała Luna.
—
A to źle, bo? — zapytał Blaise.
—
Przeprowadza się do Hogwartu — jęknął Ron.
—
To świetnie. Zawsze marzył o tej pracy i przecież będziemy go widywać —
powiedział Draco.
—
Tak, ale wy to co innego. Nie przyjaźnicie się z nim tak długo jak my, a przez
ostatnie siedem lat byliśmy praktycznie nierozłączni — wyjaśniła Ginny.
—
No dobra, ale gdyby pewnego dnia Pansy zgłupiała i powiedziała, że przeprowadza
się do Nowego Jorku, wszyscy bylibyśmy zdruzgotani, ale przecież byśmy ją
widywali. Pojechalibyśmy do niej, albo ona odwiedziłaby nas — jesteśmy
czarodziejami, mamy transmutację i Fiuu — powiedział Blaise.
—
Chyba… po prostu będzie dziwnie — byliśmy razem w dormitorium w Hogwarcie,
wprowadziłem się do Harry’ego, gdy tylko skończyliśmy, ale on był niedaleko, a
przez ostatnie dwa lata mieszkaliśmy razem — wymamrotał Ron.
—
Wszystko będzie dobrze, nadal mamy siebie — oświadczyła Luna.
Po
dłuższej rozmowie wszyscy poszli do pracy.
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona
wróciła do domu z pracy późnym wieczorem — o dwudziestej pierwszej. Nie było
nowych informacji o śmierciożercach, ale to nie powstrzymywało napływania
papierkowej roboty i niezakończonych spraw. Otworzyła drzwi i stwierdziła, że
mieszkanie jest puste — Luna musiała być u Teo. Położyła torbę na blacie i
włożyła tosty do tostera. Gdy smarowała kromkę masłem, stała tyłem do drzwi,
więc nie zauważyła wchodzącego Draco, dopóki nie owinął swoich ramion wokół jej
talii.
—
Dobry wieczór — powiedziała.
—
Bardzo dobry — mruknął.
Odgarnął
jej kręcone włosy z szyi i delikatnie ją pocałował. Hermiona wzięła głęboki
oddech i odwróciła głowę w bok, gdy dotarł do jej obojczyka. Odwróciła się i
pocałowała go namiętnie, opierając plecy o blat. Draco podniósł ją i usiadła na
blacie, przez co talerz z tostami spadł na podłogę. Rozdzielili się i
roześmiali, zanim Hermiona chwyciła go za kołnierz koszuli i ponownie
pocałowała. Całowali się dalej, aż usłyszeli, jak ktoś chrząka. Odwrócili się i
zobaczyli Lunę i Teo stojących w drzwiach.
—
No cóż, było fajnie, pójdę już — powiedział Draco i skierował się do wyjścia.
—
Czekaj, czekaj, nie pozwól nam zepsuć wam zabawy. — Luna roześmiała się. —
Będziemy tam.
Oboje
śmiejąc się, poszli do pokoju blondynki. Draco owinął ramiona wokół talii
Hermiony i ponownie ją pocałował. Właśnie wtedy rozległo się bzyczenie.
—
Co to było? — zapytała Hermiona.
—
Ech, akurat teraz — jęknął Draco i wyciągnął z kieszeni sygnalizator dźwiękowy.
—
Czy to pager? To nie ma ze sto lat? — Hermiona uśmiechnęła się.
—
Tak, ale ponieważ nie jestem w stanie dotrzeć do pracy na czas, mój szef dał mi
jeden. Ułatwia to też życie w nagłych sytuacjach, czyli właśnie teraz.
Przepraszam, Miona, do zobaczenia jutro.
Pocałował
ją w policzek, zanim wybiegł przez drzwi. Hermiona westchnęła i zeskoczyła z
kontuaru. Posprzątała bałagan z podłogi i przygotowała tosty na nowo zanim
poszła spać.
~*~*~*~*~*~*~*~
Następnego
dnia Hermiona od razu po wejściu do kuchni stwierdziła, że jej mieszkanie jest
pełne ludzi. Westchnęła i nikt jej nie zauważył. Dopiero gdy uderzyła w Harry’ego
i ten wylał mleko na kafelki, została zauważona.
—
Przepraszam, Miona — powiedział Harry.
Przewróciła
oczami i szybko posprzątała machnięciem różdżki, zanim otworzyła szafkę.
—
Gdzie są Cheeriosy? — zapytała.
—
Nie jestem pewien, ale ja nie jadłem — mruknął Teo, chwytając swoją miskę.
Hermiona
jęknęła i otworzyła drugą szafkę, aby wziąć tosty. Niemal od razu wylała się na
nią zawartość butelki soku dyniowego.
—
Kto ostatni pił sok? — warknęła.
Ron
zaczął wylewać napój do zlewu. Hermiona zatrzasnęła szafkę i wytarła włosy.
Usiadła na stołku, ale poczuła pod sobą coś dziwnego. Wyciągnęła starą
skarpetkę.
—
Czyje to?
—
Dzięki. — Teo uśmiechnął się i włożył ją do kieszeni.
—
Dosyć, nie mogę tak dalej żyć! — Hermiona krzyknęła, zrywając się na nogi i
uderzając pięścią w blat. — Przychodzicie tu, jakby to było wasze mieszkanie i
wyjadacie całe nasze jedzenie! Mam tego dość, siedzicie tu dwadzieścia cztery
godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, oglądając telewizję i napadając na
naszą lodówkę i to jest mega denerwujące!
Chwyciła
leżącą z boku kurtkę, paczkę ciastek i wybiegła z mieszkania. Poszła drogą do
parku, usiadła na ławce ze skrzyżowanymi nogami i zjadła kilka ciastek. Nie
było to najzdrowsze śniadanie, ale nie mogła dłużej tam wytrzymać. Kochała
swoich przyjaciół, ale nie potrzebowała ich w mieszkaniu, jedzących jej
jedzenie i pojawiających się w każdej minucie dnia. Było jej przykro, że na
nich nakrzyczała, ale po prostu straciła cierpliwość. Po kilku minutach ktoś
usiadł obok niej.
—
Zabawny poranek, co nie? — powiedział Harry.
—
Przepraszam — wymamrotała. — Nie powinna byłam krzyczeć.
—
W porządku, Miona, wiem, że wszyscy jesteśmy wrzodami na tyłku. — Uśmiechnął
się.
—
Mam po prostu dość tego, że Ginny codziennie ogląda Glee, Teo zjada lody, które kupuję dla siebie i Luny, Pansy korzysta z prysznica za każdym razem,
gdy kończy jej się woda. — Hermiona westchnęła.
Oboje
pokręcili głowami i roześmiali się.
—
Porozmawiam z nimi. Po prostu od czasu do czasu każ nam się odwalić. Możesz też
rzucić w nas urokami, jak kiedyś w Draco — doradził Harry.
—
I to niby pomoże?
—
Kto wie. — Harry wstał i wziął ją za rękę. — No dalej, chodźmy i powiedzmy im,
żeby się odwalili.
Przyjaciele
przeszli przez park i wrócili do mieszkania.
______________
Witajcie jeszcze raz :) kolejny rozdział za nami, mieszanka emocji i śmiechu. To opowiadanie może i jest parodią, ale mimo wszystko poprawia mi humor. A co Wy sądzicie? Tęskniliście? :D
Kolejne rozdziały chcę opublikować w najstępnym tygodniu, a w weekend wleci Dziesięć na dziesięć. Także wracamy na pełnej 😎
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)