sobota, 8 czerwca 2024

[T] Apartament 9 i 3/4: Rozdział 17

 

Hermiona siedziała przy wyspie kuchennej z Ginny, Harrym i Luną, jedząc śniadanie, kiedy drzwi się otworzyły i szybko wszedł Ron.

— Dobra, Sprout właśnie dostał odpowiedź ze szkoły. Istnieje ryzyko, że wpadnie w depresję lub dostanie zawału serca, więc zachowajmy spokój — powiedział szybko.

Wszyscy się zaśmiali i ponownie zabrali za jedzenie. Właśnie wtedy usłyszeli pospieszne walenie w sufit i po dziesięciu sekundach Neville wbiegł przez drzwi. Trzymał w rękach list i skakał z nogi na nogę.

— I? — zapytała Ginny z wahaniem.

— UDAŁO SIĘ! KURWA, MAM TO! BĘDĘ PROFESOREM HOGWARTU! — wrzasnął, rzucając list w powietrze.

Wszyscy zaczęli skakać z radości i świętować.

— Dobra robota, stary! — krzyknął Harry.

— Merlinie! To się dzieje. Będę miał naprawdę dorosłą pracę. Dziękuję, Ron, że mnie do tego namówiłeś, jesteś niesamowity. Mógłbym cię pocałować! Ale tego nie zrobię, bo to… fuj. Ale i tak jest zajebiście! — bełkotał Neville, rozśmieszając wszystkich.

— Kiedy zaczynasz? — zapytała Luna.

— Nie wiem, przeczytałem tylko, że proponują mi pracę i przybiegłem tutaj — wymamrotał Neville, czytając treść jeszcze raz. — We wrześniu… Tak, wolne wakacje… Będę nauczał wszystkie roczniki… Przeprowadzka do… Hogwartu. Zostać w… Hogwarcie — urwał i spojrzał na wszystkich. — Muszę się przeprowadzić.

— Przeprowadzić się? Do Hogwartu? — zapytał cicho Ron.

— Nie, Ron, do Niemiec — powiedział Harry sarkastycznie.

— Cóż, tak. Będę musiał tam zostać podczas roku szkolnego — mruknął Neville.

— Och… Cóż, to świetnie! Będziesz, hmm, cóż, to twoja wymarzona praca, prawda? Gratulacje, stary — wymamrotał Ron, próbując brzmieć na zadowolonego.

— Stary, ja… — Neville urwał.

— Co? To wielka okazja dla ciebie. Znów będziesz blisko Hanny, dała ci swój numer, prawda? No i proszę, twoje życie nabiera tempa. — Ron posłał mu smutny uśmiech.

— Cóż, racja. Chyba tak… pójdę wysłać sowę McGonagall. Dam jej znać, że przyjmuję tę pracę.

Neville wstał i wrócił na górę. Ron westchnął i położył brodę na blacie.

— Przykro mi, Ron — powiedziała Hermiona i poklepała go po plecach.

— Oczywiście cieszę się jego szczęściem, ale mieszkaliśmy razem przez ostatnie dwa lata. To już nie będzie to samo — mruknął.

— Ale będzie tu przyjeżdżał. Będziemy się z nim widywać podczas wakacji i będziemy mogli odwiedzać go w Hogsmeade — zapewniła brata Ginny.

— Wiem, wiem — mruknął Ron.

W tym momencie drzwi się otworzyły i weszli Draco z Blaise’em.

— Rany, kto umarł? — Draco uśmiechnął się.

— Neville dostał pracę — powiedziała Luna.

— A to źle, bo? — zapytał Blaise.

— Przeprowadza się do Hogwartu — jęknął Ron.

— To świetnie. Zawsze marzył o tej pracy i przecież będziemy go widywać — powiedział Draco.

— Tak, ale wy to co innego. Nie przyjaźnicie się z nim tak długo jak my, a przez ostatnie siedem lat byliśmy praktycznie nierozłączni — wyjaśniła Ginny.

— No dobra, ale gdyby pewnego dnia Pansy zgłupiała i powiedziała, że przeprowadza się do Nowego Jorku, wszyscy bylibyśmy zdruzgotani, ale przecież byśmy ją widywali. Pojechalibyśmy do niej, albo ona odwiedziłaby nas — jesteśmy czarodziejami, mamy transmutację i Fiuu — powiedział Blaise.

— Chyba… po prostu będzie dziwnie — byliśmy razem w dormitorium w Hogwarcie, wprowadziłem się do Harry’ego, gdy tylko skończyliśmy, ale on był niedaleko, a przez ostatnie dwa lata mieszkaliśmy razem — wymamrotał Ron.

— Wszystko będzie dobrze, nadal mamy siebie — oświadczyła Luna.

Po dłuższej rozmowie wszyscy poszli do pracy.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona wróciła do domu z pracy późnym wieczorem — o dwudziestej pierwszej. Nie było nowych informacji o śmierciożercach, ale to nie powstrzymywało napływania papierkowej roboty i niezakończonych spraw. Otworzyła drzwi i stwierdziła, że mieszkanie jest puste — Luna musiała być u Teo. Położyła torbę na blacie i włożyła tosty do tostera. Gdy smarowała kromkę masłem, stała tyłem do drzwi, więc nie zauważyła wchodzącego Draco, dopóki nie owinął swoich ramion wokół jej talii.

— Dobry wieczór — powiedziała.

— Bardzo dobry — mruknął.

Odgarnął jej kręcone włosy z szyi i delikatnie ją pocałował. Hermiona wzięła głęboki oddech i odwróciła głowę w bok, gdy dotarł do jej obojczyka. Odwróciła się i pocałowała go namiętnie, opierając plecy o blat. Draco podniósł ją i usiadła na blacie, przez co talerz z tostami spadł na podłogę. Rozdzielili się i roześmiali, zanim Hermiona chwyciła go za kołnierz koszuli i ponownie pocałowała. Całowali się dalej, aż usłyszeli, jak ktoś chrząka. Odwrócili się i zobaczyli Lunę i Teo stojących w drzwiach.

— No cóż, było fajnie, pójdę już — powiedział Draco i skierował się do wyjścia.

— Czekaj, czekaj, nie pozwól nam zepsuć wam zabawy. — Luna roześmiała się. — Będziemy tam.

Oboje śmiejąc się, poszli do pokoju blondynki. Draco owinął ramiona wokół talii Hermiony i ponownie ją pocałował. Właśnie wtedy rozległo się bzyczenie.

— Co to było? — zapytała Hermiona.

— Ech, akurat teraz — jęknął Draco i wyciągnął z kieszeni sygnalizator dźwiękowy.

— Czy to pager? To nie ma ze sto lat? — Hermiona uśmiechnęła się.

— Tak, ale ponieważ nie jestem w stanie dotrzeć do pracy na czas, mój szef dał mi jeden. Ułatwia to też życie w nagłych sytuacjach, czyli właśnie teraz. Przepraszam, Miona, do zobaczenia jutro.

Pocałował ją w policzek, zanim wybiegł przez drzwi. Hermiona westchnęła i zeskoczyła z kontuaru. Posprzątała bałagan z podłogi i przygotowała tosty na nowo zanim poszła spać.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Następnego dnia Hermiona od razu po wejściu do kuchni stwierdziła, że jej mieszkanie jest pełne ludzi. Westchnęła i nikt jej nie zauważył. Dopiero gdy uderzyła w Harry’ego i ten wylał mleko na kafelki, została zauważona.

— Przepraszam, Miona — powiedział Harry.

Przewróciła oczami i szybko posprzątała machnięciem różdżki, zanim otworzyła szafkę.

— Gdzie są Cheeriosy? — zapytała.

— Nie jestem pewien, ale ja nie jadłem — mruknął Teo, chwytając swoją miskę.

Hermiona jęknęła i otworzyła drugą szafkę, aby wziąć tosty. Niemal od razu wylała się na nią zawartość butelki soku dyniowego.

— Kto ostatni pił sok? — warknęła.

Ron zaczął wylewać napój do zlewu. Hermiona zatrzasnęła szafkę i wytarła włosy. Usiadła na stołku, ale poczuła pod sobą coś dziwnego. Wyciągnęła starą skarpetkę.

— Czyje to?

— Dzięki. — Teo uśmiechnął się i włożył ją do kieszeni.

— Dosyć, nie mogę tak dalej żyć! — Hermiona krzyknęła, zrywając się na nogi i uderzając pięścią w blat. — Przychodzicie tu, jakby to było wasze mieszkanie i wyjadacie całe nasze jedzenie! Mam tego dość, siedzicie tu dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, oglądając telewizję i napadając na naszą lodówkę i to jest mega denerwujące!

Chwyciła leżącą z boku kurtkę, paczkę ciastek i wybiegła z mieszkania. Poszła drogą do parku, usiadła na ławce ze skrzyżowanymi nogami i zjadła kilka ciastek. Nie było to najzdrowsze śniadanie, ale nie mogła dłużej tam wytrzymać. Kochała swoich przyjaciół, ale nie potrzebowała ich w mieszkaniu, jedzących jej jedzenie i pojawiających się w każdej minucie dnia. Było jej przykro, że na nich nakrzyczała, ale po prostu straciła cierpliwość. Po kilku minutach ktoś usiadł obok niej.

— Zabawny poranek, co nie? — powiedział Harry.

— Przepraszam — wymamrotała. — Nie powinna byłam krzyczeć.

— W porządku, Miona, wiem, że wszyscy jesteśmy wrzodami na tyłku. — Uśmiechnął się.

— Mam po prostu dość tego, że Ginny codziennie ogląda Glee, Teo zjada lody, które kupuję dla siebie i Luny,  Pansy korzysta z prysznica za każdym razem, gdy kończy jej się woda. — Hermiona westchnęła.

Oboje pokręcili głowami i roześmiali się.

— Porozmawiam z nimi. Po prostu od czasu do czasu każ nam się odwalić. Możesz też rzucić w nas urokami, jak kiedyś w Draco — doradził Harry.

— I to niby pomoże?

— Kto wie. — Harry wstał i wziął ją za rękę. — No dalej, chodźmy i powiedzmy im, żeby się odwalili.

Przyjaciele przeszli przez park i wrócili do mieszkania.

______________

Witajcie jeszcze raz :) kolejny rozdział za nami, mieszanka emocji i śmiechu. To opowiadanie może i jest parodią, ale mimo wszystko poprawia mi humor. A co Wy sądzicie? Tęskniliście? :D

Kolejne rozdziały chcę opublikować w najstępnym tygodniu, a w weekend wleci Dziesięć na dziesięć. Także wracamy na pełnej 😎

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy