czwartek, 25 lipca 2024

[T] Dziesięć na dziesięć: Dzień szósty


Szóstego dnia Hermionę z pokoju wyciągnął dziwny dźwięk. Cóż, niekoniecznie dziwny — była świadoma, co to było — ale zaskakujące było to, że jego źródłem był Malfoy.

Drzwi do jego pokoju były zamknięte, ale te na końcu korytarza, prowadzące do dawnego pokoju jej rodziców, już nie. Dowody świadczące o tym, że przeszukał wszystko, nie zrobiły na niej wrażenia tak jak pierwszego dnia; najwyraźniej miał zamiar poznać całą zawartość domu.

Kiedy jednak skręciła za róg i dotarła do przyległej łazienki, zaniepokoiło ją to, co zobaczyła. Draco Malfoy używał suszarki do włosów… by wysuszyć twarz?

Miał na sobie swój zwykły strój składający się z białej koszuli i czarnych spodni, a jego włosy były suche. Jednak głowę odchylił do tyłu, a oczy zamknął w pozornym zachwycie, gdy skierował powietrze na twarz. To był tak dziwny i w jakiś sposób intymny pokaz, że Hermiona nie mogła oderwać wzroku. Gdy obserwowała, skierował nawiew wzdłuż ramion, na klatkę piersiową i brzuch. Wydawał się tak zadowolony z tego doznania, że nawet nie wyglądał na rozzłoszczonego, gdy spostrzegł ją w lustrze. 

— Patrz na to! — zawołał, przekrzykując wentylator. — To jak połączenie suszącego i rozgrzewającego zaklęcia! Ale długotrwałe!

Hermiona skinęła głową, czując gromadzące się w klatce piersiowej dziwne uczucie. Następnie Malfoy kierował w jej stronę suszarkę, a ona zmrużyła oczy, czując nagły podmuch gorącego powietrza prosto na twarz. Dopiero gdy chichot wydobył się z jej ust, rozpoznała to uczucie jako śmiech.

Przerażona wyciągnęła rękę na oślep, szukając wyłącznika. Dźwięk natychmiast ucichł, a ona szybko opuściła rękę, owiniętą wokół dłoni Malfoya. Posłał jej spojrzenie sugerujące, że ta reakcja jest niezgodna z liczbą na tablicy w kuchni, ale miała to gdzieś.

— Skąd wiedziałeś, jak tego użyć? — zapytała z czystej ciekawości.

Sięgnął do ściany i wyjął wtyczkę z gniazdka.

— Te rzeczy są przyczepione do wielu przedmiotów w domu. — Dotknął metalowych zaczepów. — Światło gaśnie w lampach, gdy odczepisz je od ściany.

Hermiona była pod wrażeniem.

— Wszystko, co posiada takie wtyczki, jest zasilane energią elektryczną — wyjaśniła. — To trochę jak magia, tyle że przenika przez ściany domu. Dlatego wyłączniki światła znajdują się także na ścianach.

Malfoy skinął głową, oceniając wzrokiem gniazdko elektryczne.

— Sprytnie.

Hermiona spojrzała na różne przedmioty, które wyjął z szafki w łazience: lokówkę, tacę z różnymi lakierami do paznokci, około pięćdziesiąt szczoteczek do zębów i pudełko tamponów.

— Dlaczego to robisz? — zapytała, wskazując na blat.

Wzruszył ramionami.

— Żeby poznać lepiej mugoli.

— Ale dlaczego?

Kiedy napotkała jego spojrzenie w lustrze, uśmiechnął się.

— Choćby dlatego, że moją żonę wychowali mugole.

Przewróciła oczami.

— Poza tym obecnie mieszkam w mugolskim domu i chciałbym czuć się tutaj komfortowo.

Ponownie na niego spojrzała, a on poruszył się nerwowo.

— Tak bardzo, jak to możliwe.

Nagle zaczęła się zastanawiać, czy Malfoy tęskni za dworem, a potem dlaczego, do cholery, ona o tym myśli.

— W takim razie zostawię cię z tym — powiedziała, szybko wycofując się z nagrzanego pomieszczenia.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Pomimo faktu, że Hermiona miała starać się zaaklimatyzować w towarzystwie Malfoya, nadal spędzała większość dnia zamknięta w swoim pokoju, prowadząc poszukiwania. Skonsumowanie małżeństwa było nadal planem B i nie zamierzała rezygnować z wydostania się z tego całego układu, dopóki nie stanie się to absolutną koniecznością.

Przeglądała powoli opasłą księgę, a przez otwarte okno docierał do niej dźwięk i zapach świeżo koszonej trawy, kiedy usłyszała świergotliwe pohukiwanie.

Gdy podniosła głowę, zauważyła pierzastą plamę, a chwilę później na jej głowę spadła koperta.

— Cześć, Świnko — powiedziała czule, wyciągając rękę do małej sówki. Ptaszek, lekki jak piankowy puszek, od razu przyfrunął na jej dłoń i pozwolił podrapać się palcem pod dziobem. Po jednej spokojnej sekundzie spędzonej z zamkniętymi z radości oczami, Świstoświnka zaczęła pohukiwać, a następnie sfrunęła na narzutę, by skakać z niecierpliwości.

— Dobrze, dobrze — powiedziała uspokajająco Hermiona, podnosząc list.

Od razu rozpoznała pismo Rona i szybko przebiegła wzrokiem po pergaminie.

 

Hej, mam nadzieję, że wszystko w porządku. Nie jestem pewien, czy to dobra, czy zła wiadomość, dlatego od razu przejdę do rzeczy. Wszyscy, których Harry, Gin i ja znaleźliśmy w pierwszej turze, pasują do politycznego wzorca.

- Denis Creevey (M) jest w najnowszej klasie trenujących Aurorów i wczoraj poślubił Astorię Greengrass (28).

- Harry spotkał Hannę Abbott (28) w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, pracującą nad sprawą, która ma jutro poślubić Justina Finch-Fletchleya (M).

- Hanna powiedziała, że Susan Bones została sparowana z Leonardem Smithem (starszym bratem tego kretyna Zachariasza) i oboje są półkrwi.

- Ginny pracuje z Terrence’em Higgsem (półkrwi) w Departamencie Gier i Sportów, który został dopasowany z Cho Chang (półkrwi).

- Jedyną potencjalnie niepasującą osobą jest Dean. Od kilku dni chorował, a przynajmniej tak nam się wydawało. Okazało się, że sparowano go z Millicentą Bulstrode (28) i nie chciał o tym nikomu mówić. Jak dobrze wiesz nie jest on pewny swojego statusu krwi, więc jest szansa, że nie pasuje do wzorca. Albo to dziwny sposób potwierdzenia, że jest mugolakiem. Czy to nie szalone?

W każdym razie będziemy nadal pytać. A Ty znalazłaś coś? Myślę, że zafiukałabyś, gdybyś coś odkryła…

Daj znać, jeśli czegoś potrzebujesz.

Ron

 

Hermiona westchnęła, przecierając oczy dłonią. Trudno było powiedzieć, czy to dobra wiadomość, czy zła. Dopasowania pomiędzy czarodziejami półkrwi nie obaliły teorii spiskowej, ale też jej nie potwierdziły. Czarodzieje półkrwi stanowili zdecydowaną większość populacji czarodziejów, więc statystycznie rzecz biorąc, większą część dopasowań stanowili oni. Jednak te trzy pary pomiędzy kimś ze Świętej Dwudziestki Ósemki a mugolakami w pierwszej serii dopasowań były zdecydowanie podejrzane.

Napisała o tym Ronowi w odpowiedzi, po czym podziękowała mu i poprosiła, aby przekazał słowa wdzięczności także innym. Świstoświnka zniknęła za sąsiednim dachem, kiedy Hermiona usłyszała dźwięk aportującej się do i z kuchni Nilly.

Zignorowała to, bo o dziwo, naprawdę nie była w nastroju do kłótni, a kilka minut później jej zdradziecki żołądek zaczął burczeć z ciekawości, jakie przysmaki mogła przynieść skrzatka na kolację dla Malfoya.

Była głęboko zawstydzona faktem, że zakradła się na dół w środku nocy, żeby zajadać się dwoma eklerkami z kremem, ale trzymanie się za ręce z Malfoyem było stresujące!

Po za tym nie chciała, żeby praca Nilly poszła na marne.

Przygotowując się na obrzydliwie zadowoloną minę, jaką Malfoy niewątpliwie będzie mieć na jej widok, Hermiona zeszła po schodach. Po prostu chciała sprawdzić, co było w menu; nie ma w tym nic złego.

Wsunęła głowę do kuchni i o niebiosa, to był kurczak piccata.

Malfoy właśnie kroił coś, co wyglądało na niemożliwie delikatny kotlet z kurczaka, a kuszący aromat świeżego i słonego sosu cytrynowego unosił się w powietrzu jak perfumy.

Spojrzał w górę, gdy weszła i całe przygotowania zdały się na nic, kiedy radość rozpromieniła jego twarz.

— Och, przepraszam, że zacząłem bez ciebie, kochanie. — Ostrożnie odłożył sztućce na brzeg talerza. — Nie spodziewałem się ciebie.

— Proszę, nie nazywaj mnie tak — odpowiedziała Hermiona z nieszczerym uśmiechem.

Wślizgnęła się na miejsce, które jej wskazał z gracją osoby, która w zasadzie miała gdzieś zasady. Wszystko dla kilku nędznych kaparów.

— Wina? — zaproponował, trzymając butelkę nad jej kieliszkiem. Zacisnęła usta, a on posłał jej pobłażliwy uśmiech. — To nie jest dzieło elfów.

— Myślę, że kłamiesz — odpowiedziała.

Wydał z siebie pomruk pełen współczucia.

— Tak, wydaje mi się, że mógłbym to zrobić, prawda?

Westchnęła, gdy skierowała wzrok na jego własny kieliszek. Wino tym razem było białe, doskonale schłodzone po lekkiej kondensacji i najwyraźniej musujące; ze środka kielicha unosił się stale cienki strumień bąbelków. Hermiona nigdy nie widziała czegoś tak kuszącego.

— Zawsze możesz zawołać Nilly i ją zapytać — zasugerował.

Hermiona potrząsnęła głową.

— Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś zwykłym kutasem?

Malfoy uśmiechnął się.

— Tak.

— Bardzo dobrze — westchnęła, gestem nakazując mu nalanie trunku.

Gdy tylko odsunął butelkę, Hermiona chwyciła kieliszek i opróżniła go trzema dużymi łykami.

Jego brwi uniosły się gwałtownie, ale ona machnęła ręką, by napełnił ponownie.

— Mam niską tolerancję na przebywanie z dupkami.

Wydał z siebie zdławiony dźwięk, a policzki Hermiony zarumieniły się.

— N-nie to miałam na myśli.

— Naturalnie.

Uparcie wpatrywała się w kieliszek, gdy go napełniał i z największym opanowaniem powstrzymywała się od natychmiastowego opróżnienia go ponownie. Żadne z nich się nie odezwało, przez co widmo konieczności uporania się pewnego dnia z tym kutasem zawisło nad stołem.

Nie spojrzała mu ponownie w oczy, dopóki nie nałożyła sobie porcji kurczaka i makaronu linguini.

Na Kirke, to było obłędne. Nienawidziła siebie za każdy zjedzony kęs, ale próbowała skupić się na tym, jak zadowolona byłaby Nilly, gdyby wiedziała, jak bardzo jej panu — a raczej jej pani — smakowało. 

Hermiona nawet nie udawała, że ma siłę, by zaprotestować, kiedy Malfoy przywołał dwa małe talerze z panna cottą, które Nilly najwyraźniej zostawiła na blacie. Deser polano odrobiną konfitury cytrynowej i już od pierwszego kęsa jej kubki smakowe eksplodowały. Zupełnie nie udało jej się stłumić jęku zachwytu.

— Chciałabyś się czymś podzielić z klasą, Hermiono? — Malfoy nie posiadał się z radości, widząc jej upadek.

— Dlaczego to musi być takie dobre? — Wydęła wargi, wkładając kolejny kęs do ust.

— Ponieważ Nilly oczywiście chce wszystkiego, co najlepsze dla swojej pani.

— Nie… — Hermiona jęknęła. — Czuję się strasznie.

— Naprawdę? — zapytał ironicznie, gdy delektowała się kolejnym kęsem. — Według mnie wyglądasz jak ktoś, kto dobrze się bawi.

— Całkiem dobrze udaję.

Malfoy ponownie zakrztusił się i Hermiona upuściła łyżkę.

— Nie to miałam na myśli!

— Dobrze — powiedział, próbując ukryć uśmieszek serwetką. — Ponieważ w tym momencie to nie pomoże nikomu.

Oparła łokieć na stole i zakryła oczy jedną ręką. Cholerne maniery.

— Ja pierdolę — mruknęła do kieliszka z winem.

— Tak — zgodził się.

Zerknęła na niego przez palce i zdała sobie sprawę, że skończył jeść. Kiedy przełknęła ostatni łyk z kieliszka, też skończyła.

Spojrzał na nią w nieokreślony sposób i położył jedną rękę na stole.

— Dobrze. Czy powinniśmy…?

Policzki Hermiony momentalnie spłonęły rumieńcem, ale domyśliła się, że to głównie z powodu wina. Potrząsnęła głową.

— Mam lepszy pomysł.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona powstrzymywała śmiech, gdy Malfoy analizował telewizor. Przechadzał się tam i z powrotem przed czarnym ekranem, wpatrując się w swoje odbicie, po czym wsunął za niego głowę, aby spojrzeć na kable.

— To musi mieć jakiś cel — pomyślał, przeczesując dłonią włosy. — Ma… wtyczkę.

Spojrzał przez ramię na miejsce, gdzie siedziała na sofie Hermiona, a ona skinęła głową na potwierdzenie.

Stuknął palcem wskazującym w usta.

— Ale po co to jest?

Nacisnęła przycisk zasilania na pilocie, który trzymała w dłoni, a Malfoy przewrócił się na stolik do kawy, gdy pokój wypełniły dźwięki i kolory z ekranu. Zatrzymał się na sofie, nogi wciąż miał zgięte nad drewnianą powierzchnią.

Hermiona parsknęła śmiechem, ale Malfoy był zbyt zajęty patrzeniem z szeroko otwartymi oczami na ruchome obrazy, żeby to dostrzec.

— Co to jest? — odetchnął, przetaczając się, aż wpełzł na sofę obok niej.

— To telewizja.

Powoli skinął głową, po czym zerknął na nią.

— Jak ty… nie widziałem twojej różdżki?

— Ma swoją własną — powiedziała, pokazując mu pilot.

Wziął go ostrożnie, a ona wskazała mu przycisk zmiany kanału.

— Świetnie — mruknął, machając dramatycznie pilotem, podczas gdy obraz na ekranie zmieniał się przy każdym naciśnięciu.

Hermiona zastanawiała się, czy nie powiedzieć mu, że musi jedynie skierować pilot na telewizor, ale wyglądał tak cholernie idiotycznie, machając nim, że poczuła się szczęśliwsza niż kiedykolwiek od tygodni.

Dostrzegła, że Malfoy jest leworęczny, gdy trzymał pilot, ponieważ jego prawa dłoń leżała niewinnie na jego nodze, kilka centymetrów od jej. Hermiona czekała na swój czas, a kiedy wydawało się, że zdecydował się oglądać program przyrodniczy o rodzinie lisów, od niechcenia wsunęła swoją dłoń pod jego rękę.

Zauważył jej dotyk, ale Hermiona nie spuszczała wzroku z ekranu. Nawet gdy poczuła, jak jego wzrok przesuwa się na jej twarz, ze zdecydowaniem patrzyła przed siebie.

Po chwili ponownie przeniósł swoją uwagę na program, a ona odetchnęła płytko, kiedy poprawił palce i rozluźnił się w jej uścisku.

Dobra.

Więc trzymali się za ręce. Ponownie. Hermiona doszła do wniosku, że było to nieco bardziej intymne, ponieważ wierzch jej dłoni spoczywał na jego udzie, a nie na stole, ale jednocześnie mniej intymne, ponieważ patrzyli na telewizor, a nie na siebie. Nie żeby koniecznie musieli na siebie patrzeć, uprawiając seks — na Merlina — nie o to chodziło. Robili tylko to, co poprzedniego dnia i chociaż tym razem Hermiona czuła się z tym nieco lepiej, miała wrażenie, że muszą szybciej robić postępy, bo pozostał tylko trochę ponad tydzień.

Podejmując decyzję, przesunęła się lekko, podwijając jedną nogę pod siebie i wykorzystując ten ruch, by oprzeć się o Malfoya. Nie zareagował, a przynajmniej tego nie dostrzegła, więc nie poruszyła się, mając ramię schowane pod jego ręką i przyciśnięte do jego boku.

To nie było niewygodne. Był dobrze zbudowany i znacznie cieplejszy, niż się spodziewała. Nie żeby naprawdę myślała o tym, jaki mógłby być — a gdyby tak było, pamiętałaby, że mężczyźni są zawsze o kilka stopni cieplejsi niż kobiety — ale naprawdę był bardzo ciepły.

Po kilku minutach mogła jedynie stwierdzić, że długotrwała styczność z jego szczególnym rodzajem ciepła podsuwała jej do głowy najróżniejsze pomysły. Miał duże dłonie. To nie był pomysł sam w sobie, tylko coś, czego wcześniej nie zauważyła. Nawet gdy wczoraj wieczorem trzymali się za ręce, nie była tego świadoma. Ale teraz jedyne, o czym mogła myśleć, to fakt, że jego dłoń była o wiele większa od jej i była tak samo ciepła jak cała reszta jego ciała… i jakie to byłoby uczucie, gdy ta duża, ciepła dłoń znalazła się na jej udzie.

Uznając, że to równie dobry następny krok, jak każdy inny, Hermiona powoli wyciągnęła swoje palce z ich splecionych rąk i skierowała jego dłoń, aż ta zsunęła się na wierzch jej odzianej w dżinsy nogi. Malfoy ponownie spojrzał w dół na tę zmianę, a ona nie mogła powstrzymać się od zerknięcia na niego. Jego palce spoczywały na wewnętrznej stronie jej uda, a gdy na niego patrzyła, rozprostował kciuk tak szeroko, że jego dłoń objęła całą szerokość jej nogi.

A potem ją ścisnął.

Wciągnęła gwałtownie powietrze, a kiedy podniosła wzrok, dostrzegła błąkający się na ustach Malfoya ironiczny uśmieszek.

— Wszystko w porządku, Hermiono?

— T-tak, w porządku — wyjąkała, szybko spoglądając z powrotem na telewizor. — To po prostu… łaskotało.

Zanucił.

— Z pewnością.

Jego dłoń powędrowała wyżej, a ona zerwała się na równe nogi.

— Myślę, że wystarczy jak na jeden dzień — wypaliła, wycofując się powoli z pokoju. — To chyba dwa, nie sądzisz? Na pewno więcej niż jeden. Możemy jutro spróbować trójki?

— Co tylko chcesz, Granger.

Zjeżyła się, słysząc słabo skrywany śmiech w jego głosie.

— To nie jest coś, czego chcę

Uniósł brwi, a ona nagle porzuciła zamiar kontynuowania tej rozmowy, która zmierzała w niebezpiecznym kierunku.

— W każdym razie myślę, że to działa, więc… dziękuję. I dobranoc.

Wpadła na framugę drzwi, po czym pospiesznie odwróciła się, by pobiec na górę. Mając nadzieję, że sam wymyśli, jak wyłączyć telewizor.

_______________

Witajcie :) po dłuższej przerwie wracam z nowym rozdziałem tłumaczenia. Mam nadzieję, że nie zawodzi. Powoli ich relacja się rozwija i nabiera tempa, a to lubimy najbardziej, głównie za te uszczypliwości. :) Dajcie znać jak wrażenia.

U mnie ostatnio wiele się dzieje. Niedawno wróciłam z urlopu nad morzem, który kompletnie mnie zresetował i dodał energii do życia i działania. W weekend planuję przetłumaczyć następny rozdział, abyście mogli do niebawem przeczytać. Jest najdłuższy ze wszystkich, więc będzie się działo!

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu! Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy