czwartek, 13 marca 2025

[T] Dziesięć na dziesięć: Dzień trzynasty

 

Kiedy Hermiona weszła do salonu rankiem trzynastego dnia, Malfoy siedział w fotelu przy oknie.

— Czy ty… czytasz książkę telefoniczną?

Nie podniósł wzroku, tylko od niechcenia przewrócił stronę.

Przeglądam książkę telefoniczną. To coś zupełnie innego.

Hermiona powstrzymała śmiech. Rozmawiali o działaniu telefonu wczoraj przy kolacji i nawet wykonali próbne połączenie do Gemmy. Stali w oknie z głowami przyciśniętymi do siebie, aby Malfoy mógł słyszeć przez słuchawkę. Wydawał się całkowicie zdezorientowany widokiem ust małej dziewczynki poruszających się w rytm słów, które słyszał przez dziwne urządzenie. Hermiona nie potrafiła sobie wyobrazić, z kim mógłby próbować się skontaktować.

— Potrzebujesz pomocy w znalezieniu czegoś? — zapytała.

— Jeśli będę potrzebował twojej pomocy, poproszę o nią — odparł wyniośle.

— Jak chcesz.

Hermiona zostawiła go i poszła do kuchni.

— Nilly — zawołała.

Skrzatka pojawiła się natychmiast, ubrana w jasnozieloną poszewkę na poduszkę. Mąka na jej rękach sięgała łokci.

— Och! — jęknęła Hermiona na ten widok. — Jeśli to zły moment… znaczy, proszę, nie myśl, że musisz się od razu pojawiać, gdy zawołam. Jestem pewna, że to nigdy nie będzie nagła sprawa.

Nilly uśmiechnęła się promiennie.

— Dziękuję, panienko, ale Nilly zawsze chętnie się zjawia, kiedy panienka prosi.

Hermiona spojrzała z powątpiewaniem na małego skrzata.

— Ale najwyraźniej byłaś w trakcie czegoś… Może jeśli to byłoby bardzo ważne, żebym się z tobą natychmiast zobaczyła, będę wołać dwa razy?

— Bardzo dobrze!

Hermiona miała przeczucie, że ją rozpieszczają, ale nie mogła wiele na to poradzić.

— Cóż, jeśli nie jesteś zajęta, myślałam o zrobieniu śniadania.

— Och! — jęknęła Nilly. — Na co panienka ma ochotę? Nilly natychmiast to przyniesie!

— Chciałabym pomóc — powiedziała stanowczo Hermiona. — Albo jeśli możesz mnie nauczyć, jak zrobić te małe babeczki z ciasta francuskiego, to mogłabyś...

Hermiona urwała, słysząc za sobą odchrząknięcie. Odwróciła się, by zobaczyć stojącego w drzwiach Malfoya, który szybko pokręcił głową.

Kiedy zwróciła się do skrzata, w oczach Nilly pojawiły się łzy.

— Panienka nie chce już pomocy Nilly?

Hermiona skrzywiła się.

— Nie o to chodzi. Chciałam tylko zaproponować…

— Panienka sama zmywa naczynia i ścieli łóżko każdego dnia. — Skrzatka lekko czknęła. — Ścielenie łóżka to ulubione zajęcie Nilly.

— Ja nie…

— A teraz panienka chce sama gotować? — Jej oczy zaszły łzami. — Nilly zawsze będzie miło wspominać czasy, kiedy była potrzebna.

— Rety — jęknęła Hermiona, chwytając ściereczkę i klękając przez skrzatką. — Proszę, nie płacz, Nilly. Nie chciałam cię zdenerwować.

Podała jej szmatkę i patrzyła, jak Nilly ociera łzy.

— Obiecuję, że to nie ma nic wspólnego z tobą — kontynuowała Hermiona. — Po prostu… mieszkałam sama w tym domu od dłuższego czasu i przyzwyczaiłam się do samodzielnego wykonywania obowiązków domowych. — Przełknęła ślinę, gdy skrzatka mrugnęła do niej. — Nie jestem zbyt dobra w proszeniu innych, żeby coś za mnie zrobili — przyznała.

Nilly wysunęła się do przodu i chwyciła Hermionę za ramiona swoimi małymi rączkami.

— Ale właśnie to Nilly mówiła Panu — powiedziała szczerze. — Panienka czasami potrzebuje kogoś, kto się nią zaopiekuje.

Malfoy znów odchrząknął, ale tym razem najwyraźniej chciał dać znak skrzatce. Nilly zmarszczyła brwi, mówiąc przez ramię Hermiony do Malfoya:

— Pan mógłby lepiej dbać o panienkę, ale nie słucha Nilly, kiedy…

— No dobra — przerwał jej Malfoy, robiąc krok naprzód. — To ewidentnie temat na osobną dyskusję.

Nilly zmrużyła oczy, gdy przerwała, przerzucając ściereczkę przez ramię, po czym skrzyżowała ręce na piersi.

— To, co próbuje zrobić twoja pani — kontynuował Malfoy, niewzruszony spojrzeniem, jakie mu rzucono — to poprosić cię, żebyś przygotowała jej na śniadanie twoje miniaturowe tarty.

— Potrafię mówić sama za siebie — powiedziała Hermiona, podnosząc się.

— Najwyraźniej nie bez robienia scen — odparł Malfoy.

Nilly spojrzała na Hermionę, a wyraz jej twarzy natychmiast złagodniał.

— Nilly z wielką przyjemnością zrobi miniaturowe tarty dla panienki.

Hermiona westchnęła.

— Jeśli uważasz, że to nie kłopot…

Skrzatka obdarzyła ją szerokim uśmiechem, po czym zniknęła z trzaskiem.

— Wiem, że trudno ci to zaakceptować — powiedział łagodnie Malfoy, wyciągając rękę, by usunąć odciski dłoni z ramion Hermiony — ale ona naprawdę lubi robić takie rzeczy. Zwłaszcza dla ciebie.

Hermiona niechętnie skinęła głową.

— Naprawdę nie chciałam jej zdenerwować.

— Myślę, że nadal jest trochę wrażliwa — rzucił, wyglądając na lekko zakłopotanego. — Nie jest pewna, czy ją chcesz.

— Po prostu chciałabym, żeby była szczęśliwa.

— Wydaje ci się nieszczęśliwa?

Hermiona uśmiechnęła się krzywo.

— Wyglądała na obrażoną na ciebie, skoro o tym wspomniałeś.

Policzki Malfoya lekko się zarumieniły.

— Cóż, prawdopodobnie zrozumiesz, dlaczego uważam, że nie jest szczególnie wykwalifikowana do udzielania porad dotyczących związku.

Hermiona zamrugała ze zdziwienia.

— Związku?

Malfoy zamrugał w odpowiedzi.

— No a nie?

Hermiona otworzyła usta, by przemówić, ale przerwał jej nagły powrót Nilly.

— Proszę bardzo, panienko! — oznajmiła, wymachując tacą z kruchymi tartami wypełnionymi puszystymi jajkami.

Hermiona podziękowała jej i we trójkę zabrali się za przygotowywanie stołu na śniadanie. Hermiona z zadowoleniem zauważyła, że Nilly nie wydawała się zaniepokojona, gdy ona i Malfoy pomagali w nakryciu stołu lub wyjmowali potrzebne rzeczy z lodówki. Hermiona przypuszczała, że powinna spróbować dać skrzatce trochę więcej swobody; nie było tak, że musiałaby jej nadskakiwać.

Hermiona zamknęła oczy z jękiem przyjemności, gdy wzięła pierwszy kęs. Naprawdę nie można było narzekać na gotującą Nilly, skoro dostarczała takie pyszności, a sposób, w jaki jej oczy błyszczały, gdy patrzyła, jak zajadają się posiłkiem, z pewnością wydawał się autentyczną radością. Hermiona postanowiła dowiedzieć się, co jeszcze przynosi szczęście skrzatom i zadowolić je najlepiej, jak potrafiła.

Gdy Nilly wróciła do Dworu, Hermiona poczuła na sobie wzrok Malfoya więcej niż raz podczas śniadania. Nie była pewna, jak odnieść się do tego dziwnego momentu, który miał miejsce między nimi. Zaskoczyło ją, że nazwał ich sytuację związkiem. Oczywiście małżeństwo to rodzaj związku i byli małżeństwem, ale… nie było to coś, co którekolwiek z nich wybrało. Żadne z nich nie było świadomym uczestnikiem.

Jej wzrok powędrował ku tablicy nad jego ramieniem. Nadal widniała tam liczba 8, co oznaczało, że wczoraj był pierwszy dzień, w którym nie zrobili żadnego postępu, odkąd zaczęli od nowa. Wiedziała, że Malfoy traktuje ją w określony sposób, aby przyspieszyć intymność między nimi, i była wdzięczna za jego współpracę w tym zakresie. Ale nie mogła przestać się zastanawiać, jak będzie wyglądało ich późniejsze życie. Nadal będą musieli mieszkać razem, a ona musi zajść w ciążę, ale żadna z tych rzeczy nie wymagała prawdziwego związku ani nawet poziomu bliskości, który już demonstrowali.

Byłoby nieco niezręcznie cofnąć się do fazy pseudo-współlokatora, co wcześniej praktykowali. Poza tym Hermionie podobało się to, co osiągnęli. I niemała jej część była bardzo ciekawa tego, co jeszcze mogliby robić.

Ale jeśli Malfoy nie był tym zainteresowany — jeśli po prostu robił to, czego potrzebowała, aby utrzymać ją przy życiu, tak jak obiecał — nie była pewna, czy da sobie z tym radę.

Podnosząc wzrok znad talerza, dostrzegła, że ją obserwował. Nie wydawał się jednak skłonny do zadawania pytań, a Hermiona była pod wrażeniem szacunku, jaki okazywał jej prośbie o przestrzeń. Po tym, jak wczoraj mu powiedziała, że musi zostać sama, po prostu zjedli razem kolację i udali się do swoich pokoi. Nie próbował wymuszać żadnych postępów, a ona była wdzięczna za to, jak dobrze zdawał się ją czytać.

Kiedy posprzątali naczynia i prawdopodobnie zmierzali do ponownego rozstania, Hermiona wyczuła w powietrzu wyraźną nutę oczekiwania. Pomimo zapewnień Malfoya, że wciąż mają czas, czuła się uwięziona. Nie wydarzyło się nic nowego, co mogłoby ją przygotować na bycie bezbronną. Na pozwolenie mu zobaczyć jej…

Gwałtownie podniosła wzrok i zobaczyła, że Malfoy znów się jej przygląda. Przesunęła się na nogach, przeżuwając wargę i myśląc o tym, co chciała powiedzieć.

— Zamierzasz poprosić kogoś, żeby coś dla ciebie zrobił, Hermiono?

Złapała oddech na jego drażniący ton, ale skinęła głową.

Uniósł rękę do piersi.

— Jestem taki dumny.

Zignorowała myśl, że bardzo by chciała, by naprawdę miał to na myśli.

— Wiem, czego teraz potrzebuję.

Machnął ręką, zapraszając ją, by kontynuowała, a ona spuściła wzrok na podłogę.

— Najpierw muszę cię zobaczyć.

— Zobaczyć mnie? — powtórzył.

Wzięła głęboki oddech, zanim uniosła brodę, by spojrzeć mu w oczy.

— Muszę zobaczyć, jak dochodzisz.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Jeśli Malfoy był zaskoczony prośbą, nie dał tego po sobie poznać. Jego usta wygięły się w uśmieszek, a biodro oparło o blat.

— Prosisz o specjalny pokaz, czy może chcesz uczestniczyć w zaplanowanym spektaklu jutro rano?

Ponownie odwróciła wzrok, czując jak jej policzki zaczynają piec na tę informację.

— Cóż, oczywiście, kiedy będziesz się czuł z tym komfortowo, ale jutro jest nasz ostatni dzień…

— Więc specjalny pokaz.

Hermiona przełknęła ślinę, gdy zrobił krok do przodu i wziął ją za rękę.

— Teraz?

— Teraz.

Wyciągnął ją z pokoju i pomógł wejść po schodach. Zawahała się na piętrze, ale on natarczywie prowadził ją do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi, gdy weszli.

— Rozgość się — powiedział, wskazując na łóżko.

Hermiona niepewnie usiadła na krawędzi, a Malfoy odwrócił się od niej. Jej palce skręciły się na kolanach, gdy przeskanowała go wzrokiem. Wspomnienie tego, jak czuł się pod nią, pod jej dłońmi, gdy siedziała na jego kolanach w tym samym miejscu poprzedniego dnia, było wyjątkowo wyraźne w jej umyśle. Solidnie zarysowane ramiona, kojący ich ciężar i wszechobecne ciepło jego ciała.

Malfoy musiał widzieć, że na niego patrzy, ponieważ uśmiechnął się krzywo, gdy sięgnął za głowę, by chwycić kołnierz swojej koszulki i ściągnąć ją do góry, a potem zdjąć. Gest ten był tak agresywnie atrakcyjny, że wyglądał, jak atak na nią.

Hermiona przełknęła ciężko ślinę, gdy z trzaskiem przeciągnął pasek przez szlufki.

— Powinnam…?

Szarpnęła swój podkoszulek.

— Nie musisz, ale na pewno nie będę narzekał.

Wydawało się, że uczciwie byłoby, gdyby zapewniła jakiś bodziec wizualny, więc ściągnęła ubranie przez głowę. Malfoy gapił się na nią, gdy rozpinał spodnie, a jej serce waliło w gardle, gdy się z nich oswobodził.

Miał na sobie parę czarnych bokserek, takich samych jak te, które pożyczyła, i już było widać znaczną wypukłość, gdy opuścił na nie rękę i ścisnął.

Przyglądała się, jak mięśnie jego ud poruszają się, gdy się do niej zbliża, a Hermiona wsunęła kciuki pod elastyczny pas szortów i wysunęła się z nich.

Oczy Malfoya rozszerzyły się z uznaniem na widok jej zwykłych, bawełnianych majtek, a ona wierciła się na łóżku, gdy zdejmował resztę ubrań.

Nie była znawczynią, ale gdy jego kutas pojawił się w zasięgu wzroku i zaczął ponowi pompować go pięścią, w jej umyśle pojawiło się tylko jedno słowo.

Spektakularny.

Wciągnęła drżący oddech, gdy stanął tuż przed nią.

— Co powinnam robić? — zapytała, a jej głos był zbyt cichy.

Pokręcił głową, gdy jego wzrok przesuwał się po jej ciele.

— Nie musisz nic robić.

— Ale… — Przesunęła się. — Czy to nie będzie…

Wyciągnął rękę i mocno chwycił ją za kark, zmuszając jej usta do stłumionego jęku z zaskoczenia, gdy pochylił się i przykrył jej usta swoimi. Pocałunek był karzący, pozostawiający jej usta posiniaczone, gdy się odsunął.

— Ty mi wystarczasz — powiedział seksownym głosem, podkreślając ostatnie słowo mocnym uściskiem na jej karku. Jego druga ręka utrzymywała rytm na kutasie. — Wystarczysz, bym miał wzwód. Wystarczysz, bym doszedł.

Ponownie ją brutalnie pocałował, mocno liżąc jej usta i sprawiając, że jęknęła.

— Pragnę cię — powiedział w jej usta. — Chcę na ciebie patrzeć. Chcę cię pieprzyć. Chcę sprawić, żebyś doszła.

Klatka piersiowa Hermiony uniosła się, ale wątpliwości wciąż krążyły wokół jej serca.

— Ale ty mnie nie wybrałeś — niemal wyszeptała.

Odsunął się do swojej pełnej wysokości, dotykając swoje kutasa prawie na wysokości jej twarzy.

— Ty też mnie nie wybrałaś. Ale i tak mnie pragniesz. — Jego oczy prześwietlały ją. — Prawda?

Technicznie rzecz biorąc, to było pytanie, ale ton jego głosu i wygięcie ust podpowiedziały jej, że już znał odpowiedź.

— Tak — przyznała i coś w jej piersi się rozluźniło.

Draco Malfoy był potencjalnie ostatnią osobą, którą by wybrała, ale jeśli pragnął jej chociaż w połowie tak samo, jak ona jego, to i tak chciał jej dziesięć razy bardziej, niż ktokolwiek kiedykolwiek jej pragnął.

— No właśnie — zanucił, szybciej poruszając ręką. — Chcesz, żebym cię przeleciał. Nie dlatego, że musimy, ale dlatego, że chcesz wiedzieć, jak dobrze dzięki mnie możesz się poczuć.

Palce jego wolnej ręki uniosły się, by obrysować jej usta, ściskając dolną wargę między kciukiem a palcem wskazującym. Jego paznokieć przesunął się po przedniej części jej zębów, gdy zaczął ciężej oddychać.

— Tak — jęknęła.

To była prawda.

— Kurwa, będzie tak dobrze — kontynuował, zerkając na jej majtki. — Obiecuję. Ta pieprzona, mokra cipka…

Rozłożyła nogi i przetoczyła biodrami po materacu, gdy podniecenie paliło w środku.

— Nigdy wcześniej nie byłam tak mokra.

Jego palce zsunęły się w dół po jej gardle, ściskając szczyt piersi.

— Zrobimy to jeszcze raz. Będę cię drażnił godzinami, jeśli będę musiał. Aż będziesz kurwa… cieknąć.

Jęknął, a kiedy Hermiona spojrzała na jego kutasa, jej usta rozchyliły się w szoku, gdy zobaczyła, że jest pokryty czymś śliskim i błyszczącym.

— Pierwszy czar bezróżdżkowy, którego uczy się każdy czarodziej — powiedział pożądliwym głosem. — Podobny do Chłoszczyć, ale między nimi jest kilka mokrych tygodni różnicy.

— To obrzydliwe — poskarżyła się, wpatrując się w sposób, w jaki jego ręka przesuwała się po jego długości.

Był zaskoczony jej zdegustowaniem.

— O co chodzi? Nie podoba ci się pomysł, żebym zniszczył pościel na moim łóżku przez ciebie?

Głowa Hermiony gwałtownie podskoczyła.

— A zrobiłeś to?

— Och, skarbie. Chyba nie myślisz, że tamtej nocy po raz pierwszy podniecałem się, myśląc o tobie?

— Nie nazywaj mnie tak — wyszeptała, patrząc mu w oczy. — O czym myślałeś?

Zaśmiał się ponuro, zanurzając palce w miseczce jej stanika.

— O wszystkiego rodzaju okropnych rzeczach, których mąż nigdy nie powinien robić swojej żonie.

— Może mi się to spodobać — powiedziała.

Podobało jej się wszystko, co do tej pory robił.

— Założę się, że tak, ty niegrzeczna dziewczyno.

— Powiedz mi — poprosiła, jęcząc, gdy jego kciuk krążył wokół jej sutka.

— Na początek, spuszczanie mojego czystokrwistego nasienia na te cholerne cycki. — Jego palce przesunęły się w dół po jej bliźnie. — Nawet nie wiedziałem, co tracę.

Sięgnęła za plecy i rozpięła stanik, szybko ściągając materiał z piersi.

— Kurwa — jęknął. — Taka grzeczna dziewczynka.

Jej powieki zatrzepotały, a ona znów przekręciła biodrami, przeciągając środek ciężkości nad łóżkiem.

— Chcesz tego? — zapytał, przyspieszając kroku, gdy napinał jej sutki. — Chcesz, żebym dodał coś do twojego dzieła? Pomalował te ładne cycki moją spermą?

— Tak — jęknęła. — Proszę, chcę zobaczyć.

— Och, zobaczysz — powiedział, naciskając na jej klatkę piersiową, aż położyła się płasko na plecach. Podniósł jego kolano na materac, pochylając się nad nią.

— Kurwa, sprawisz, że dojdę — wycedził.

Jej oczy przesunęły się po różowych plamach rozkwitających na jego piersi i po mięśniach na szyi.

Gwałtownie chwycił ją za brodę, przywracając jej uwagę na jego twarz.

— Słyszysz mnie? Nikt inny. Tylko ty. — Jego ruchy stały się nieregularne i zobaczyła, że otwiera usta. — Ty mi wystarczysz… kurwa… dokładnie taka.

Jej plecy wygięły się, gdy pierwszy puls uderzył w jej klatkę piersiową, i zobaczyła, jak wylewa na nią resztę z długim, głębokim jękiem. Napięcie odpłynęło z jego ciała i z twarzy i zobaczyła, że jego oczy zaszły mgłą.

I to było to: Malfoy bez żadnych barier i pozorów, całkowicie nieuważny, gdy czerpał z tego przyjemność. Tak po prostu. Z taką łatwością.

Powoli mrugnął do niej, przeciągając palcem przez bałagan, który narobił.

— Kurwa — westchnął, opadając na plecy obok niej. — Tego potrzebowałaś? — zapytał, gdy jego oddech nieco zwolnił.

— Tak — powiedziała cicho.

— Podnieciło cię to?

Wiła się na pościeli, czując ból z pragnienia między nogami.

— Tak.

— Chcesz dojść?

Spojrzała w jego stronę i zobaczyła, że znów ją obserwuje. Skinęła głową.

Oblizał wargi, zanim przesunął się wyżej w górę łóżka.

— Chodź do mnie — powiedział, chwytając ją pod ramiona i podciągając tak, żeby jej plecy były przyciśnięte do jego piersi.

Położył się, przesuwając ją na siebie, aż jej głowa spoczęła obok jego, a mięknący kutas znajdował się tuż pod jej tyłkiem. Przesuwał palcami w górę po jej brzuchu.

— Pokaż mi.

Jej skóra napięła się pod wpływem jego dotyku, a potrzeba przyjemności i orgazmu, brzęczała w jej żyłach. Mogła to zrobić w taki sposób jak zwykle. I nie zobaczyłby jej twarzy.

Zaczęła powoli, przeciągając koniuszki palców przez spermę na piersi i przesuwając śliskie palce po sutkach.

— Lubisz bawić się swoimi cyckami? — zapytał przy jej uchu.

Kiwnęła głową.

— Przez materiał mojej bluzki. Wtedy mam wrażenie, że to czyjeś ręce.

Kurwa. — Jego palce musnęły jej skórę, uderzając o jej własne, gdy zaczął ją pocierać. — W taki sposób?

— Tak. — Westchnęła.

Zamknął usta na jej szyi, całując i ssąc, podczas gdy ona oddychała w jego dotyku.

— Co dalej?

Wsunęła rękę w dół do majtek.

— Tu?

— Zostajesz w nich?

Pokręciła głową.

— Zwykle nie.

Nie odpowiedział, ale kontynuował te same drażniące ruchy na jej piersi, a po chwili wahania wsunęła kciuki pod pasek i ściągnęła majtki. Kiedy oparła się o jego pierś, jej ręka przesunęła się wzdłuż uda, w górę między nogi.

— Jakie to uczucie? — zapytał ją.

Jej oddech przyspieszył, gdy przesunęła palcami po wargach.

— Jestem m-morka, ale… podobało mi się, jak dotykałeś mnie obślinionymi palcami.

Jęknął w jej szyję, od razu podnosząc dłoń do ust.

— Możesz mieć tego tyle, ile tylko chcesz.

Zadrżała, gdy chłodne pasmo spłynęło po jej brzuchu, kiedy sięgnął dół. Jego palce przycisnęły się do jej łechtaczki, rozprowadzając po niej swoją ślinę i wyszeptał:

— Gdy tylko mi pozwolisz, wyliżę twoją cipkę i będziesz mogła ją mieć prosto ze źródła.

Jej biodra podskoczyły z przyjemności, gdy jego dwa pierwsze palce przesunęły się po niej, podążając za metodą, którą mu pokazała.

— Kurwa, tak mi dobrze — szepnęła.

— Miałem doskonałą instruktorkę.

Szeroko się uśmiechnęła, ciesząc się, że on tego nie widzi.

— Czy kiedykolwiek o tym myślałeś? — zapytała. — O twoich ustach na mnie?

Zamruczał.

— O złapaniu cię na końcu biblioteki. Włożeniu głowy pod twoją spódnicę i ssaniu twojej łechtaczki, aż byś błagała, żebym przestał. — Jęknęła, obracając biodrami pod jego dłonią. — A w ostatniej chwili zdjął bym twoje zaklęcie wyciszające, żeby wszyscy mogli usłyszeć, jak krzyczysz.

Wciągnęła powietrze, gdy jej cipka się zacisnęła.

— Taka niegrzeczna — zachwycał się, poszerzając ruchy.

Jej nogi się trzęsły, gdy zanurzał palce głębiej przy każdym ruchu.

— Poczułabym się upokorzona — mruknęła.

— Nie bardziej niż gdybym pieprzył się z tobą na środku boiska do quidditcha z twoim tyłkiem w górze na oczach całej szkoły.

— Bogowie, to jest… ach… okropne.

— Mówiłem.

Przechyliła biodra, a jego palce zatopiły się w niej, przesuwając dłoń po jej łechtaczce. Jęknęła z przyjemności.

— Tak? — powiedział jej do ucha.

Kiwnęła głową żarliwie.

— Tak.

Pracował dłonią, ściskając jej łechtaczkę i naciskając w środku, kręcąc dłonią w leniwym ruchu.

— Kurwa, kurwa.

Złapała go za ramię.

— Tam?

— Tak, Boże… o czym jeszcze myślałeś?

Wessał płatek jej ucha między zęby.

— Och, nie wiem, o tym jak przywiązałbym cię, rozpostartą na wszystkie strony do mojego łóżka z baldachimem i zostawił tam na cały dzień, żebym mógł się tobą bawić między zajęciami.

— O mój… — Jej oczy zacisnęły się, gdy poczuła żar, który ją przeszył. — Co byś zrobił?

Jego biodra teraz poruszały się pod nią, dopasowując do tempa jego dłoni w pantomimie pieprzenia.

— Zostawiłby cię tam nagą i bezradną z otwartymi zasłonami, modląc się, żeby żaden inny chłopak nie wszedł.

Hermiona wydała z siebie oburzone westchnienie, a on parsknął śmiechem.

— Wtedy nie byłaś moją żoną. Tylko zdesperowaną, małą dziwką czekającą i gotową na każdego, kto się nawinie.

— Nie byłam — jęknęła, zaciskając się wokół jego palców.

— Byłabyś dla mnie — powiedział. — Czekającą cały dzień, aż zanurzę w tobie palce. Albo pobawię się twoimi cyckami. Albo podrażnię cię moim kutasem, chociaż przez kilka minut.

— Proszę…

Wygięła się w jego stronę, gdy ściskał jej sutek wolną ręką.

— Kurwa, czuję, jak się zaciskasz — jęknął. — Dojdziesz dla mnie, prawda?

— Tak. — Westchnęła. — Tak, tak, proszę, nie przestawaj.

Jego tempo nie zachwiało się. Palce muskały jej wnętrze przy każdym przesunięciu po łechtaczce.

— Kurwa, Granger, czujesz się tak dobrze.

Napięcie narastało w zwolnionym tempie, pozostawiając ją w stanie zawieszenia.

— Więcej, proszę — błagała. — Trochę mocniej.

Jego palce znalazły jej punkt G i krzyknęła.

— Tam?

— Tak… bogowie… tak.

Jego kciuk znów przetoczył się po jej sutku, okrążając go, zanim go ścisnął. Wbiła paznokcie w jego ramiona, wijąc się mocniej, szukając szczytu.

— Jestem… jestem bardzo blisko.

— Tak jest — powiedział. — Tak po prostu, nie przestawaj. To jest idealne, kontynuuj.

Pozwoliła, by jego zachęta ją ogarnęła, a każde słowo popychało ją wyżej i wyżej, aż do…

— O, kurwa, czuję, że dochodzisz.

I tak było. Nie mogła w to uwierzyć. Jej usta otworzyły się z krzykiem, gdy zalała ją przyjemność, pulsując w jej cipce potężnymi falami. Odwróciła głowę i przycisnęła twarz do jego szyi, gdy jej ciało zadrżało na nim.

— Grzeczna dziewczynka — wyszeptał, zwalniając ruch ręki, ale pozostawiając palce w środku, by mogła je ścisnąć. — To było takie dobre.

Nuciła przy jego gardle, rozkoszując się ciepłem jego skóry. Złożyła niedbały pocałunek na spodniej części jego szczęki i poczuła smak soli.

Kiedy w końcu cofnął palce, ślizg po jej wnętrzu wywołał zaciskający się wstrząs wtórny, a ona z jękiem stoczyła się z niego na brzuch, ocierając się przodem o łóżko, jak to zwykle robiła.

— A co to? — zapytał, sięgając w dół, by chwycić ją za tyłek, który zacisnął się pod wpływem ruchu.

Wzruszyła ramionami, zbyt zamglona i zadowolona, by się tego wstydzić.

— Zawsze to robiłam. Zanim naprawdę wiedziałam, jak… no wiesz — machnęła ręką w niejasnym geście na to, co właśnie zrobili — po prostu ocierałam się o rzeczy.

— Cóż, to jest cholernie seksowne — powiedział, przewracając się na bok, by przycisnąć wilgotne czoło do jej ramienia. — Po prostu ocierasz się o łóżko?

— Zazwyczaj o poduszkę.

Kurwa mać.

Nagle sięgnął za nią, chwytając poduszkę z góry łóżka. Wydała stłumiony protest, gdy uniósł jej biodro i wsunął ją pod nią.

— Taka właśnie powinna być ta fantazja — wymamrotał, klękając między jej udami i wsuwając rękę z powrotem między jej nogi. — Byłabyś przywiązana do mojego łóżka z baldachimem twarzą do dołu, mając tylko poduszkę, na której mogłabyś się drażnić przez cały dzień.

Jęknęła, instynktownie się ocierając, gdy wsunął dwa palce z powrotem do jej środka.

— Właśnie doszłam — przypomniała mu.

Poczuła, jak jego twardy kutas wbija się w jej skórę.

— Dojdziesz jeszcze raz.

Włożył palce do jej środka, trzymając dłoń przy tyłku, a jej brzuch zacisnął się, gdy przesunęła się po poduszce, szukając tarcia dla swojej łechtaczki.

Kurwa.

Słowo padło wraz z nierównym oddechem i zdała sobie sprawę, że w drugiej ręce bawił się swoim kutasem. Podniecenie mrowiło jej skórę na myśl o tym, że znów doprowadzi go do orgazmu.

Rozłożyła nogi szerzej, a on przycisnął do niej dłoń. Jęknęła, gdy jego palce wbiły się głęboko w jej cipkę.

— Chciałbyś mnie widzieć w takiej sytuacji? — zapytała, wyobrażając sobie siebie ze związanymi kończynami, całkowicie zdaną na jego łaskę.

— Nie masz pojęcia — mruknął. — Myślałem o ruchaniu ciebie na wszystkie złe sposoby: szybciej, gdy mówiłabyś wolniej; mocniej, gdy mówiłabyś nie; przestawałbym, gdybyś błagała o więcej.

Serce podeszło jej do gardła, gdy słuchała, ale jej sutki naprężyły się, przez co przesunęła klatkę piersiową, by otrzeć je o kołdrę.

— Nienawidziłeś mnie — powiedziała.

Pochylił się nad jej plecami, by szepnąć jej do ucha:

— Dokładnie.

Zacisnęła oczy, gdy gęsia skórka pokryła jej ramię.

— Myślałem o zrobieniu tego wszystkiego… i nadal sprawieniu, że dojdziesz — kontynuował. — Wyrwaniu tego z twojego ciała, tylko dlatego, że mogłem.

— Możesz — dyszała.

Wilgoć znów sączyła się wokół jego palców, gorąco kręciło się u podstawy jej kręgosłupa. Wiedziała, że nie może jej skrzywdzić i wierzyła, że tego nie zrobi, ale świadomość, że te nikczemne pragnienia tam były — może nadal by były, gdyby wszystko potoczyło się inaczej — rozprzestrzeniała w niej coś mrocznego i rozkosznego.

Zaczął szybciej wpychać w nią palce, mocno, raz po raz.

— Wróciłbym pod koniec dnia i zobaczył, że czekasz na mnie: ze spuchniętą, różową cipką, ociekającą na małą poduszkę i łaknącą mojego kutasa.

Wydała gardłowy jęk, kolana wcisnęły się w materac, gdy kołysała się na materiale między nogami.

— A potem zamiast tego wyruchałbym cię w tyłek.

— C-co? — jęknęła, zaciskając się na jego palcach.

— Podoba ci się, prawda? — zadrwił, pochylając się nad nią ponownie. Przestał głaskać swojego kutasa, by rozchylić jej pośladki. — Zamierzam na ciebie napluć — ostrzegł ją.

— Och, kurwa

— Wiem, że to lubisz.

Złożył pocałunek na podstawie jej kręgosłupa.

Jęknęła, podwinęła palce u stóp pod kocem, a ciepły strumień śliny powoli kapnął na jej otwór. Myślała, że oszaleje od drażniącego łaskotania. A potem jego kciuk przesunął się po niej, łapiąc ją i rozprowadzając śliskość, i to z pewnością ją do tego doprowadziło.

— Taka niegrzeczna dziewczyna — zbeształ ją, delikatnie głaszcząc brzegi opuszkiem palca.

Miała wrażenie, że całe jej ciało skurczyło się pod wpływem wstrząsu, który ją przeszedł. Te słowa; on dotykający ją tam — wyciągający z niej coś, czego nikt inny nie odważył się szukać, a już na pewno nie ona sama. Jej dusza rozciągnęła się, by pomieścić rozmiar tego uczucia.

Dźwięki, które wydobywały się z jej ust, nie były nawet bliskie słowom, ale wszelki pozostały wstyd wyparował, gdy wbiła się z powrotem w jego palce, chcąc dojść szybciej, mocniej, bardziej.

— Tak jest — namawiał niskim i szorstkim głosem. — Nie musisz przede mną udawać. — Jego kciuk był nieustępliwy, naciskał i ślizgał się po tej wrażliwej skórze, aż mogła poczuć to każdym calem swojego ciała. — Wiem, że zawsze byłaś zarozumiałą pindą, ale… — Jęknęła, gdy napierał jeszcze mocniej na jej otwór — możemy coś na to podziałać.

— Pieprz się — warknęła na dźwięk jego uśmieszku, mimo że sama prawie się roześmiała.

— O to chodzi, kochanie.

— Nie…

Urwała, gdy pochylił się, by znów na nią napluć.

— Co się stało, kochanie?

— Kurwa — szlochała. Poślizg jego palca był jak płynna magia wsiąkająca w jej rdzeń. — Nie… — Spróbowała ponownie, ale przesunął się do przodu, wślizgując się do środka.

— O, bogowie, nie…

Nie nazywaj mnie tak.

— Nie przestawaj. Proszę, nie przestawaj.

Nie przestawał, a przyjemność boleśnie się wyostrzyła. Wiła się pod nią, ocierając się o poduszkę i wciągając i wysuwając jego palce z niej przy każdym pchnięciu. Była tak pochłonięta, że prawie ją zaskoczył, gdy powiedział:

— Zamierzam dojść na twój tyłek, Granger. Nagle zdała sobie sprawę, że czuje rytmiczne muśnięcia jego knykci, uderzających o jej pośladek, gdy pracował drugą ręką.

— Tak — jęknęła, natychmiast to sobie wyobrażając. — Zrób to.

— Tak?

Nierówność jego oddechu doprowadziła ją na skraj.

— Tak, tak, ja…. Kurwa…

— Tam?

Krzyknęła, gdy zastąpił kciuk swoim penisem, przyciskając miękką skórę główni do jej zaciśniętego otworu.

Och

Nacisk migotał, gdy szarpnął się w jej kierunku, wślizgując się po niej z lepką wydzieliną. Przekręcił palce w jej cipce, przyciskając się do jej przedniej ściany, a napięcie w jej wnętrzu pękło.

— Och, kurwa, kochanie. To jest cholernie seksowne. — Jego głos brzmiał na zdławiony, gdy przeszyły ją skurcze. — Sprawiłaś… że znowu doszedłem.

Jęk wyrwał się z jej piersi, gdy jęknął, jego pięść odbijała się od jej tyłka, a pierwszy impuls ciepła ją oblał. Nie pomalował jej tak jak ostatnio, ale trzymał główkę swojego kutasa przyciśniętą do jej otworu, wyrzucając na nie nasienie.

Jej biodra potoczyły się po poduszce pod wpływem wstrząsów wtórnych, zmuszając ją do długich jęków i poczuła teraz już znajome ukłucie bolesnej przyjemności nisko w brzuchu, gdy jego nasienie kapało ja jej cipkę. Jutro będzie ją naprawdę ruchał. I skończy w niej.

Być może właśnie więź wywołała u niego tę myśl, ponieważ gdy wyciągnął palce z niej, przeciągnął główkę kutasa w dół, drażniąc jej wejście. Zadrżała.

Kurwa — mruknął, zanim znów opadł na łóżko obok niej.

To mniej więcej opisywało stan Hermiony. Czuła się całkowicie wymęczona, tak nadmiernie pobudzona, że każde doznanie rozmyło się w ogólnym oparze euforycznego wyczerpania.

Zebrała wszystkie siły, jakie jej pozostały, żeby utrzymać oczy otwarte, obserwując, jak klatka piersiowa Malfoya unosi się i opada, a jego urywany oddech był jedynym dźwiękiem w cichym pokoju.

Po chwili przekręcił głowę w bok, żeby na nią zerknąć. Przygryzł dolną wargę, zanim się uśmiechnął.

Odwzajemniła to, patrząc ponad ramieniem, bo wciąż leżała pochylona nad poduszką, a on powoli pokręcił głową.

— Merlinie, Granger.

Mogłaby się zarumienić, gdyby udało jej się wysilić chociaż odrobinę, żeby się przejąć, ale mimo że prawdopodobnie powinna była czuć się zawstydzona tym, co właśnie zrobili, tak naprawdę się nie wstydziła. Jeśli ktoś miałby, to on; to on dochodził przy każdej okazji. Ale kiedy spojrzała na jego zadowoloną i zaspokojoną minę, zrozumiała, że wstyd był najwyraźniej ostatnią rzeczą, o której myślał.

Więc Hermiona też przestała. Wszystko, co zrobiła, było odpowiedzią na jego prowokacje. I bogowie, jeszcze jak odpowiadała.

Przewrócił się na bok, wyciągając rękę, by pogłaskać jej plecy.

— Kto by pomyślał, że to ja w końcu sprawię, że największa kujonka się… rozluźni.

Podkreślił aluzję szybkim wsunięciem palca z powrotem w szczelinę jej odbytu, co sprawiło, że pisnęła.

— Zamknij się! — powiedziała, życząc sobie, by mieć siłę, by uderzyć go w ramię.

Zamiast tego po prostu leżała tam, trzęsąc się ze słabo tłumionego śmiechu.

Poruszył brwiami.

— Zawsze wiedziałem, że jesteś fanką perwersji.

— Cóż, przynajmniej jedno z nas — zachichotała, chowając twarz w ramieniu.

Jego ręka wróciła do góry, by pogłaskać ją po włosach, a po chwili wsunął w nie palce, delikatnie obracając jej głowę. Kiedy znów na niego spojrzała, jego kciuk przesunął się wzdłuż krawędzi jej skroni.

— Następnym razem zobaczę twoją twarz.

Jej serce zabiło mocniej na myśl o jego nagłej intensywności i odkryciu, że to pozycje nie były przypadkowe.

Skinęła pewnie głową. Teraz nie będzie miała z tym problemu.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Chciałabyś czynić honory?

Malfoy podał jej kredę, a Hermiona wzięła ją, podeszła, by wymazać 8 i narysować 9.

Skinął głową z aprobatą, ale ona szybko się uśmiechnęła, zanim dodała obok dwie kolejne liczby.

 

9 ¾

 

Parsknął śmiechem.

— Słodkie.

— Jestem urocza — powiedziała bezczelnie, odkładając kredę na tackę.

— O tak, jesteś — zgodził się.

Podszedł bliżej i pozwolił, by jego palce przesunęły się w górę jej uda do rąbka jego koszulki, którą miała na sobie.

Złapała go za rękę, zanim przekroczyła niebezpieczne terytorium i stanowczo położyła ją na swoim biodrze.

— Biorąc pod uwagę nasz niezwykle produktywny poranek — powiedziała, oplatając ramionami jego szyję. — Co chciałbyś teraz robić?

Jego oczy natychmiast powędrowały ku telewizorowi, a Hermiona się roześmiała.

— Chyba nie ma nic złego w oddawaniu się prostym przyjemnościom.

Uśmiechnął się z wyższością.

— Powiedzmy, że próbuję cieszyć się małymi rzeczami.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kiedy Hermiona weszła do salonu, Malfoy siedział już na sofie, przełączając kanały pilotem.

Podkradła się cicho za niego, wyciągając różdżkę i kierując ją na telewizor.

Zatrzymał się na kilka sekund na powtórce meczu piłkarskiego, a potem kliknął. Hermiona machnęła różdżką, zmieniając na poprzedni kanał.

Malfoy spojrzał na pilota, jakby sprawdzał, czy jego kciuk jest na właściwym przycisku, a potem powtórzył czynność.

Tym razem pozwoliła mu przełączyć dwa kanały, zanim wrócił na mecz.

— Co? — mruknął pod nosem, unosząc pilota przed twarzą i uderzając go bokiem o dłoń.

Hermiona zacisnęła usta, powstrzymując śmiech.

Uparcie próbował, raz po raz, przełączyć na inny kanał, ale bez względu na to, jak daleko zaszedł, Hermiona wracała do zawodników biegających po boisku.

— Głupi, bezużyteczny….

Uderzył pilotem o poduszkę sofy, zanim wznowił dramatyczne machanie, które wykonywał, gdy po raz pierwszy pokazała mu urządzenie.

Oczy Hermiony łzawiły. Nie wiedziała, jak długo będzie próbował, ale…

— Granger!

Podskoczyła ze zdziwienia, gdy nagle ryknął.

— Twój cholerny telewizor nie przestaje pokazywać mi quidditcha naziemnego, a ja nie jestem…

Urwał, odwracając głowę i w końcu dostrzegł ją za sobą.

— Ty! — syknął, rzucając się na nią.

Nie sięgnął po różdżkę, ale zamiast tego objął ją w talii, ciągnąc całym swym ciałem przez oparcie kanapy i na poduszki.

Krzyknęła z zaskoczenia, które szybko przerodziło się w bezdechowe piski, gdy jego ucisk łaskotał ją w bok.

— Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że jesteś cholernym utrapieniem? — zapytał, wbijając palce w jej żebra.

— Tak.

Uśmiechnęła się, wijąc się i próbując złapać jego ręce, ale tylko pokręcił głową.

— Co ja mam z tobą zrobić?

Pytanie było retoryczne, ale teraz, gdy Hermiona znów była pod nim, a jego ręce na jej ciele unosiły się, nagle sobie uświadomiła, że mimo wszystkiego, co zrobili wcześniej, prawie się nie całowali.

Oblizała usta, trzepocząc rzęsami.

— Mam pewien pomysł.

Pochylił się nad nią, muskając jej nos swoim, gdy mówił do jej ust.

— Co takiego, kochanie?

Odetchnęła dramatycznie.

— Nie nazywaj mnie tak.

Na jego twarzy pojawił się drapieżny uśmieszek.

— Trochę opóźniona reakcja, hm?

Zająknęła się, gdy zaczął składać drobne, niewinne pocałunki na jej ustach, zbyt szybko, by mogła zareagować.

— J-ja byłam zdekoncentrowana.

— Myślę, że ci się podoba — wyszeptał.

Jej powieki zatrzepotały, gdy zakrył jej usta swoimi, otwierając je swoimi wargami. Część niej była zadowolona, że nie dał jej więcej czasu na zaprzeczenie.

________________________

Witajcie :) za nami przedostatni rozdział, który jest przedsmakiem tego, co będzie się działo w ostatnim. Także szykujcie się na mocne sceny. Mam nadzieję, że tłumaczenie brzmi okej, przeglądałam je kilka razy, ale gdybyście zauważyli jakiś błąd, dajcie znać. Jestem jeszcze świeżakiem w takich scenach, także każda rada jest na wagę złota.

Ostatni rozdział planuję opublikować w weekend, prawdopodobnie w niedzielę. Także czekajcie, bo będzie się działo.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia! Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy