Ktoś krzyknął, przerywając napięcie
grozy, które ogarnęło nauczycieli i uczniów. Te dzieci, które były najbliżej
drzwi, skierowały się w ich kierunku, ale zaklęcie jednego z zamaskowanych Śmierciożerców odcięło im drogę ucieczki.
Zapanował chaos. Wielka Sala była
pełna krzyków i błysków światła. Hermiona wstała szybko, ale ławka, w której siedziała
przewróciła się nagle i runęła na kolana. Co się działo? Jak…? Otworzyła oczy,
aby zobaczyć swój tornister i różdżkę wypadającą z kieszeni. Chwyciła ją mocno
i wstała.
- Harry? Ron? - krzyknęła, ale zgubili
się w chaosie. Ogarnął ją strach. Co jeśli są ranni? Leżą gdzieś ranni?
Umierający? Co jeśli nie żyją? Co jeśli…?
Ale nie było czasu na strach. Po jej
prawej stronie stał Śmierciożerca, który swoją różdżką wskazywał Puchonkę z
pierwszego roku.
- Petrificus
Totalus! - krzyknęła i mężczyzna runął na podłogę. - Biegnij! - nakazała
przerażonej dziewczynie i ruszyła do walki ze sługami Voldemorta. Mieszanina
nienawiści i adrenaliny pulsowała w jej żyłach. Za nią, druga zamaskowana
postać budziła nieprzytomnego partnera przeciwzaklęciem.
Hermiona zauważyła, że wbrew
wszystkiemu co dzieje się wokół, Hogwart wygrywał. Śmierciożercy znali wiele
zaklęć, ale nie mieli przewagi liczebnej. Nie docenili Hogwartu. Nie
przypuszczali, że uczniowie będą walczyć. Na jej twarzy pojawił się ponury
uśmiech i ruszyła w wir walki.
Wokół niej latały zaklęcia i
przeciwzaklęcia. Rzuciła Stupefy! w Śmierciożercę, uwalniając jego ofiarę od klątwy Cruciatus. Rozejrzała się za
przyjaciółmi. - Harry? Ron? - krzyknęła - Draco? Lavender? Parvati? Najbardziej
martwiła się o Harry’ego - jego w szczególności Voldemort chciał zabić. Ale
teraz zdała sobie sprawę, że Draco także może być w wielkim niebezpieczeństwie.
Czy jego ojciec nie będzie próbował go zabić? - Harry? Draco? - krzyknęła
znowu. Ale nie widziała żadnego z nich. Ze złością rzuciła zaklęciem w Śmierciożercę i pobiegła dalej.
Minutę później zobaczyła Draco. Był
oparty o ścianę, na altanie, tak że nie było go widać, chyba że patrzyło się
pod kątem prostym. Patrzyła, jak niemal leniwie machnął różdżką
i Śmierciożerca spadł na podłogę. Wyglądał, jakby dobrze się bawił. Typowy
Draco. Uśmiechnęła się do siebie i przyśpieszyła. Jego oczy zaświeciły się,
kiedy ją rozpoznał.
- Hermiona - powiedział. - W porządku?
Przesunął się w bok, aby mogła się ukryć. Odwrócił się do niej, światło za nim
świeciło przez jego posrebrzane włosy i cieniowaną twarz.
- Czuję się dobrze - zapewniła. - A
ty? Wiesz jak Śmierciożercy się tu dostali? Widziałeś Harry’ego lub Rona? Czy z
nimi w porządku?
Altana była
większa niż się wydawało, mogłaby służyć za mały pokój, gdyby dodano drzwi.
Nagle przypomniała sobie Historię
Hogwartu, gdzie pisało, że takie altany są z każdej strony Wielkiej Sali.
Powszechnie służyły do ukrywania tajemnych przejść w zamku. Jedno było pewne -
to było świetne miejsce do ukrycia się i atakowania przeciwników.
Draco spojrzał
lekko zirytowany. - Widziałem ich minutę temu, wyglądali dobrze, więc nie
panikuj. Jeśli chodzi o Śmierciożerców, to nie wiem. Musieli złamać zaklęcia
powstrzymujące teleportację.
Stali razem
kilka minut, ukryci we wnęce i rzucali zaklęcia na każdego, kto znalazł się
wystarczająco blisko. Wielu Śmierciożerców zostało oszołomionych ich
zaklęciami. Niestety słudzy Czarnego Pana znali zaklęcie Enervate, które szybko budziło nieprzytomnych towarzyszy i
atakowali z coraz większą zawziętością.
- Żałuję, że
nie wziąłem… - zaczął Draco, ale nagle się zatrzymał.
- Czego nie
wziąłeś?
- Och, nic
takiego - powiedział. Hermiona wiedziała, że to zdecydowanie coś ważnego, ale
on nie chciał jej powiedzieć. - Tylko… coś, co może cię ochronić, ale tylko
wtedy, gdy trzymasz to w ręce - wyjaśnił.
Hermiona
postanowiła przyjąć to za odpowiedź, wiedząc, że było bardzo mało
prawdopodobne, że Draco powie jej dokładniej o co chodzi.
Ale wtedy
usłyszała inny głos, podobny do Dracona, ale mroczniejszy i straszniejszy.
Draco odwrócił się gwałtownie. Tuż przy drzwiach ich altany stał Lucjusz
Malfoy.
Podniósł
różdżkę, tak samo leniwie jak Draco, gdy atakował Śmierciożerców parę minut
temu. Zanim zdążyła zareagować, rozbroił ją. Patrzyła smutno za swoją różdżką w
rękach Lucjusza. Mogła jedynie polegać na Draco…
- Synu -
powiedział mężczyzna, głosem, w którym nie było pogardy i obrzydzenia, a
jedynie proste potwierdzenie rzeczywistości.
- Ojcze -
oznajmił Draco ostrożnie. Zauważyła, że mocniej zacisnął różdżkę, jego palce
były niemal białe.
Lucjusz
zaśmiał się, robiąc krok do altany. Draco cofnął się, jak najdalej od niego. -
Muszę przyznać, że moja pierwsza reakcja na temat twojej małej… przygody… była
taka, że zbuntowałeś się przeciwko naszej stronie. - Jego głos był zimny i
okrutny. - Ale potem zrozumiałem twój ukryty motyw. - Hermiona zmarszczyła
brwi. Ukryty motyw? - Muszę pogratulować ci przebiegłości Draco. Czarny Pan
będzie miłosierny. Teraz chodź ze mną i walcz po naszej stronie. Zwycięskiej stronie.
Wyciągnął rękę
w kierunku swego syna. Hermiona przypomniała sobie moment z pierwszego roku
kiedy Draco dokładnie w taki sam sposób próbował przeciągnąć Harry’ego na złą
stronę. Chłopcy byli tak różni, brunet i blondyn, miły i okrutny.
Ale wszystko się
zmieniło. Dwóch mężczyzn naprzeciwko niej wyglądało niemal identycznie. Obaj
bladzi z identycznym kolorem włosów i oczu. Ale była między nimi różnica. Oczy
Lucjusza były takie same jak Dracona, takie jak kilka tygodni temu, gdy
spojrzała w oczy chłopaka - zimne jak lód. Jednak oczy Draco zmieniły się od
tamtego czasu. Mimo, że ich nie widziała, wiedziała jak wyglądają. Było w nich
więcej ciepła i chłopak był łagodniejszy. Opuszczona dłoń Draco drgała przy
jego boku. Nie rób tego - pomyślała.
- Nie podawaj mu jej…
Cofnął się. -
Myślę, że będę walczył po stronie szkoły, ale dzięki. - Podniósł różdżkę, ale
Lucjusz był szybszy. Różdżka Draco znalazła się w ręce Lucjusza. Hermionie
zrobiło się niedobrze ze strachu. Co teraz?
- To było
głupie - powiedział Lucjusz szeptem. Machnął różdżką i Draco przeleciał w
powietrzu, po czym upadł boleśnie na ścianę i zsunął się na podłogę. Hermiona
westchnęła, chciała pomóc chłopakowi, ale bała się poruszyć. Jej jęk
przyciągnął uwagę Lucjusza.
- Oczywiście.
Szlama. - Zmrużył oczy, podniósł różdżkę i zanim dziewczyna zdążyła zareagować,
poczuła ból wywołany klątwą Cruciatus. Słabo pamiętała to uczucie z porwania,
jednak wspomnienia a rzeczywistość to dwie różne rzeczy. Poczuła ból,
jakby płonących noży przecinających jej ciało. To bolało, bardzo bolało.
Chciała, żeby przestał.
Usłyszała
niski, spokojny głos. - Zostaw ją w spokoju.
Ból zniknął.
Otworzyła oczy i zobaczyła Draco, który leżał na podłodze tam gdzie spadł,
próbując się podnieść. Oczy Lucjusza zwęziły się, kiedy spojrzał na syna.
- Troska
sprawia, że jesteś słaby. - Syknął i rzucił nim o kolejną ścianę. Ledwie spadł
na podłogę, a znów został wyrzucony w powietrze, tym razem przeleciał
blisko Hermiony. Upadł prawie na dziewczynę i ta odruchowo go złapała.
Lucjusz rzucił
im mordercze spojrzenie. - Więc mój syn zadaje się ze szlamami i wielbicielami
mugoli. - Splunął. - Crucio! -
Hermiona skrzywiła się, spodziewając się, że kolejna klątwa jest skierowana na
nią, ale była dla Draco, którego twarz wykrzywiła się z bólu. Nie krzyczał.
Zacisnęła rękę
wokół chłopaka. Jego twarz wykrzywiała się z tak silnego bólu, że nie umiał
tego ukryć. Bolał ją ten widok. Wyglądał tak niewinnie, tak młodo jak cierpiał.
Ale musiała na to patrzeć, bo gdyby nie to, musiałaby spojrzeć w oczy jego ojca,
przepełnione nienawiścią. Chciała to zapamiętać. Co potrafił robić własnemu
synowi… jak go torturował. Chciała zapamiętać dokładnie wyraz twarzy Draco, tak
dokładnie, jak pamiętała zło Śmierciożerców. I patrzyła, grawerując jego twarz
w swoim umyśle, mimo, że rozdzierało to jej serce.
Minuty mijały
i złość została zastąpiona zmartwieniami. Długie użycie klątwy Cruciatus może
spowodować szaleństwo, a nawet śmierć. Ile jeszcze Draco jej w stanie znieść?
- Zabijesz go
- powiedziała, patrząc po raz pierwszy w kierunku Lucjusza. Jej głos,
zaskakujący nawet dla jego właścicielki był pełen bólu i nienawiści, przerwał
subtelną ciszę, która zapanowała w altanie. Milczenie łączyło się z
płaczem i krzykami z zewnątrz, a także westchnieniami bólu, których Draco nie
był w stanie stłumić.
- Wiem, kiedy
przestać - powiedział Lucjusz spokojnie. - Jednakże, twoja troska jest…
wzruszająca. - Splunął, z wyrazem w oczach, który mówił jej, że wcale tak nie
myśli. Skuliła się z dala od niego, odwracając głowę do Draco. No dalej, Draco. Dasz radę. Nie poddawaj
się. Była zaskoczona, gdy poczuła łzę spływającą po jej policzku. Otarła ją
szybko, zanim Lucjusz mógłby ją zobaczyć.
Wydawało się,
że w altanie zapanowała ciemność. Draco pół leżąc w jej ramionach, cierpiał
atakowany Cruciatusem. A potem wieczność się skończyła i chłopak został
uwolniony z bólu. Jego oddech był szybki i płytki. Zamrugał oczami i otworzył
je. Dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą. Jej oczy były pełne troski, a on powoli
wracał do siebie. Wydawało się, że mówi Już
w porządku. Dam radę.
Lucjusz stał,
obserwując ich zmrużonymi oczami. Draco spojrzał w jego kierunku, marszcząc
brwi i spróbował usiąść. Oparł się o kamienną ścianę.
- Chciałbym
zaprosić twoją szlamowatą przyjaciółkę na kolejne sesje tortur do Malfoy Manor
- zaczął uśmiechając się złośliwie - ale obawiam się, że nie mamy na to czasu.
Pożegnaj się Draco. - Uniósł różdżkę, jego oczy błyszczały złem. - Avada…
To co stało
się w tym momencie, nigdy nie było jasne dla Hermiony. Ale kiedy otworzyła
oczy, zauważyła Draco na pół klęczącego między nią a swoim ojcem, na linii zaklęcia
uśmiercającego. Dyszała z szoku, a kiedy zrozumiała, że żyje, obejrzała
się przez ramię.
Lucjusz leżał
nieprzytomny na podłodze, a w drzwiach stała znajoma ruda postać.
- Ron! - powiedział
jej głos, dziwnie wysoki i niestabilny. - Uratowałeś nas!
Wbiegł do
środka i uklęknął obok niej. - W porządku?
- Ja… ja czuję
się dobrze. - Utkwiła wzrok w Draco, który spojrzał na nią dziwnie zdrętwiałymi
oczami. Wyglądał tak, jakby nie rozumiał co się dzieje. Był bardzo blady.
- Draco? -
zapytała.
- Ja… -
zaczął, ale nagle zachwiał się w miejscu. Wyciągnął rękę, żeby nie stracić
równowagi. - Ja… - Prawie z wdziękiem, upadł na podłogę. Hermiona zdążyła
złapać go za głowę, zanim uderzył w kamień.
Ron spojrzał
na nią pytająco. - Cruciatus. - powiedziała niskim głosem. Ron skinął głową,
a Hermiona delikatnie wciągnęła głowę Draco na kolana. - Co teraz? -
zapytała cicho.
- Uczniowie
pierwszego i drugiego roku pilnują nieprzytomnych Śmierciożerców. Wezmę go tam
- powiedział Ron, rzucając spojrzenie pełne nienawiści w stronę Lucjusza.
- Dobrze. Ale wyjmij
nasze różdżki z jego kieszeni. Zostanę tu z Draco i będę atakować każdego, kto
będzie stał zbyt blisko. - Posłała mu smutny uśmiech.
- Jesteś
pewna? - powiedział Ron niepewnie. Był zmartwiony. - Byłoby lepiej, gdybyś
wyszła i walczyła na zewnątrz…
- Nie mogę go
zostawić samego. Nie martw się, dam sobie radę.
Ron lewitował nieprzytomnego ojca Draco i podał Hermionie różdżki. Wyszedł, ledwo
dając jej czas na - Dziękuję!
Dziewczyna
przesunęła się bliżej wejścia, ostrożnie, tak aby nie zranić Draco. Mimo
nieprzytomności, wyglądał na zmartwionego. Jego srebrne włosy spadały na twarz.
Delikatnie je odsunęła. Jego skóra była miękka, a włosy lekkie jak piórko. Na jego
włosach były krople krwi.
Westchnęła i
wyjrzała na zewnątrz. Wyglądało na to, że szkoła wygrywa. Nie widziała, żadnych
cierpiących uczniów na podłodze. To były ciężkie chwile dla Śmierciożerców,
którzy mieli problemy z zachowaniem przytomności i z prawidłowym rzucaniem
zaklęciami. Kiedy tak patrzyła, zdała sobie sprawę, że szkoła wygrywa, bo
wszyscy współpracują. Ślizgoni mieli bardzo sprytne pomysły na łapanie Śmierciożerców. Hermiona założyła, że to oni wymyślili, żeby uczniowie
pierwszego i drugiego roku pilnowali nieprzytomnych Śmierciożerców. Krukoni
wykorzystywali swoją inteligencję w planowaniu, zwłaszcza w momentach gdy coś
szło nie tak jak powinno. Zawsze mieli w zanadrzu jakieś mądre zaklęcie.
Puchoni i Gryfoni lojalnie i dzielnie walczyli dla szkoły, zawsze gotowi do
podejmowania ryzyka, realizowali wymyślone plany. A kiedy coś nie wychodziło,
byli tymi, którzy stali na linii ognia i atakowali zawzięcie. Nauczyciele
biegali, pomagając gdy coś szło nie tak i walczyli tak mocno, jak tylko mogli.
I to działało. Razem, byli znacznie groźniejszym przeciwnikiem niż gdyby każdy
dom walczył osobno.
Walka trwała
jeszcze około dziesięciu minut, Hermiona oszołomiła przyzwoitą liczbę Śmierciożerców, zanim Draco się obudził.
- Dobrze się
czujesz? - zapytała.
- Tak myślę -
odpowiedział. Próbował wstać, ale jego ręka zdrętwiała i opadł na kolana. -
Najwyraźniej nie. - Musiała wyglądać na zmartwioną, bo dodał - Ale nie martw
się, będzie dobrze. Muszę trochę odpocząć. A z tobą w porządku?
- Czuję się
dobrze - powiedziała z uśmiechem.
Minuty mijały,
a obserwowali szaloną walkę. Hermiona co jakiś czas rzucała zaklęcia
w Śmierciożerców.
- Gdzie jest
moja różdżka? - zapytał Draco. Dała mu ją, obserwując, jak jego ręka robi się
sztywna.
Usiadł
elegancko, mimo siniaków i skaleczeń od ścian oraz tępego bólu w kościach,
będącego pozostałością po Cruciatusie. Hermiona uśmiechnęła się do siebie,
ciesząc się, że Draco pozostał taki sam jak wcześniej. Usiedli koło siebie,
robiąc co tylko się dało, aby Hogwart wygrał walkę. Kiedy rozmawiali, mówili
spokojnymi głosami.
- Wiesz… to z
twoim ojcem? Kiedy próbował mnie zabić, a ty…
- Tak?
- To było
bardzo odważne.
- Odważne? To
był bardziej… odruch.
- Nadal
uważam, że to było odważne.
Bitwa trwała,
kolorowe zaklęcia latały w powietrzu. Śmierciożercy powoli się poddawali.
Zostało czternastu… trzynastu… jedenastu. Stało się oczywiste, że słudzy
Voldemorta nie wygrają, a ta świadomość sprawiała, że uczniowie walczyli z
większą determinacją. A potem, tak nagle jak przybyli, każdy ze Śmierciożerców
zniknął.
Wygrali.
Wielka Sala
milczała, dopóki wszyscy nie zdali sobie sprawy, co się stało. A potem wszyscy
zaczęli krzyczeć na raz. Uśmiechy, krzyki i radosny śmiech było słychać
wszędzie.
Hermiona i
Draco wyszli razem z altany, torując sobie drogę przez tłum, który teraz był
jeszcze bardziej chaotyczny niż podczas walki. Na szczęście Harry i Ron ich
zobaczyli i podbiegli do nich.
- Hermiona,
jesteś cała!
- Mówiłem ci,
że z nią dobrze…
- Martwiłem
się po tym jak Ron powiedział mi co się stało!
Nie mieli
szansy na rozmowy, ponieważ Dumbledore stanął na jednej z ławek i uciszył tłum
jednym gestem.
- Po pierwsze
muszę zapytać, czy ktoś został poważnie ranny albo martwy? - zapytał, patrząc
poważnie. Hermiona spojrzała na Draco, zastanawiając się, czy chce iść do
skrzydła szpitalnego, ale delikatnie dał jej do zrozumienia, że nie chce.
Nikt się nie
odezwał i Dumbledore uśmiechnął się szeroko. - Dobrze. Dzisiejszy dzień, jak
wszyscy wiemy, jest nie tylko sprawdzianem naszej magii i inteligencji, ale także
naszej jedności i współpracy. Nie udałoby nam się wygrać, gdyby nie to, że
potrafiliście odłożyć na bok różnice w trosce o Hogwart i walczyć ramię w
ramię z tymi, którzy kiedyś byli naszymi wrogami. - Hermiona mogłaby przysiąc,
że w tym momencie dyrektor spojrzał na nią.
- Przypominam
wam wszystkim, Gryfoni i Ślizgoni, Puchoni i Krukoni, że jesteście przede
wszystkim uczniami Hogwartu, a ci którzy sobie wzajemnie nie pomagali,
prawdopodobnie nie przetrwali. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Jestem pewien,
że teraz wszyscy chcecie się zrelaksować. Dlatego dzisiejszy dzień jest wolny
od zajęć. Wracajcie do swoich pokoi wspólnych. Pani Pomfrey, jeśli byłabyś taka
miła i odwiedziła każdy z pokoi wspólnych, aby upewnić się, czy rzeczywiście
nie ma żadnych urazów?
Uczniowie
śmiali się od ucha do ucha, a potem wylewali się przez drzwi Wielkiej Sali
niczym powódź. Dumbledore wraz z nauczycielami rozmawiali o powolnym procesie
przywrócenia szkoły do porządku. Wielka Sala była w tragicznym stanie, a
oddziały teleportacyjne trzeba przebudować.
- Myślisz, że
dasz radę samodzielnie wrócić do pokoju wspólnego Ślizgonów? - zapytała
Hermiona Draco, wiedząc, że pewnie martwi się niepotrzebnie.
- Poradzę
sobie - zapewnił.
Ktoś, kto
brzmiał podejrzanie jak Fred Weasley krzyknął - Impreza w pokoju wspólnym
Gryfonów!
Draco
uśmiechnął się do niej. - Idź się bawić. Dam sobie radę.
Hermiona
spojrzała wątpliwie, ale odwróciła się i wyszła razem z Ronem i Harrym. Czuła
wewnętrzny smutek. Kiedy dotarła do drzwi, odwróciła się i posłała mu promienny
uśmiech.
On także się
uśmiechnął i powoli ruszył do swojego pokoju wspólnego.
__________
Witajcie :) Tak jak obiecałam, 13 rozdział pojawił się na blogu jeszcze przed weekendem. To wszystko dzięki Wam. Dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenia. Jak wrażenia po rozdziale? To chyba najbardziej emocjonująca część z tych które opublikowałam. Mam nadzieję, że się podoba ;) Oczywiście zachęcam do komentowania. W przyszłym tygodniu obiecana niespodzianka :D No nic, nie będę przedłużać. Enjoy!
Boskie ^^ Gdyby nie Ron, pocięłabym się mydłem xd Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ron bohaterem kto by się tego spodziewał :D
UsuńDziękuję za pierwszy komentarz ;)
Rozdział świetny *-*
OdpowiedzUsuńLucjusz mnie wkurzył - Draco to jego syn. Bardziej bym się spodziewała, że to Hermionę poczęstował Cruciatusem... Ale na szczęście nikt nie ucierpiał. :D
Fajnie, że notka długa (takie lubię *-*) i emocjonująca :D
Jestem przeogromnie ciekawa, kiedy Draco powie Hermionie, że ją kocha... Bo kiedyś plan Rona i Harry'ego musi w końcu zawieść! :P
Oczywiście czekam na kolejną notkę :)
Dużo czasu Ci życzę!:)
Pozdrawiam,
Feltson
Dziękuję kochana ;)
UsuńMożna śmiało powiedzieć, że Lucjusz nie ma serca. Na szczęście Ron był w pobliżu ;)
Wiedziałam, że Ci się spodoba :D
Wszystko wyjaśni się niebawem, ale mogę zdradzić, że wszyscy będziecie zaskoczeni ;)
Dziękuję za komentarz :)
Hogwart wygrał! Będzie impreza! :D
OdpowiedzUsuńTeraz czekam tylko na wyznanie Draco (chłopie, mam duże nadzieje co do tego, nie zwal tego) :)
Jak świętują zawsze jest impreza :D
UsuńDraco jakiś taki nieskory do zwierzeń ;)
Cudowny !
OdpowiedzUsuńTyle emocji w jednym rozdziale, na szczęście nic się nikomu nie stało :)
Wprost nie mogę się doczekać kiedy Draco wyzna Hermionie swoją miłość ;)
Gorąco pozdrawiam ~Basiabella
Fajnie, że się podoba ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Nie umiem się rozpisywać więc napisze tylko 2 słowa. Kocham to *0*
OdpowiedzUsuńDwa słowa a tak mi się miło zrobiło ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Wciągające jak niewiem co.
OdpowiedzUsuńMało by brakowało, a by mnie złapali w pracy przy czytaniu dramione, zamiast zarabianiu pieniędzy.
Masz talent. Mam nadzieję, że Lucjusz zgnije w Azkabanie za Crucistusa. :)
Ojoj mam nadzieję, że nie oberwałaś :D
UsuńDziękuję za miłe słowa ;)
Rozdział wspaniały i dłuuugi.Dobrze,że Ron był w pobliżu.Nie mogę się doczekać, aż Draco wyzna Herm co do niej czuje.Czekam z niecierpliwością na niespodziankę, no i następny rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny,
Mila
Fajnie, że Ci się podoba ;) Ron jest bohaterem tego rozdziału. Co do wyznania miłości to będziecie bardzo zaskoczeni :D
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Mi się zawsze podoba :)Ron- pierwszorzędny bohater.Jestem bardzo ciekawa tego zaskoczenia Xd :D
UsuńMila
Jak ja lubię takich czytelników :D Aż uśmiech sam się pojawia na twarzy :) Już niedługo wszystkiego się dowiecie ;)
UsuńOciepliłaś mi ten zimowy dzień :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie ;)
UsuńOgólnie nie przepadam za Dramione, ale tutaj chyba zostanę na dłużej. Spodobało mi się ;) Muszę nadrobić wszystkie rozdziały, bo trochę nie wiem co się dzieje :P
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie - sevfiction.blogspot.com ;)
Fajnie, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu ;)
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Umarłam jak to czytałam. Bałam się ze to Draco się poświęci i ją ocali ale może w następnych rozdziałach. Cieszę się że Draco przeszedł na jasną stronę choć ja wole jak ciemna wygrywa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MadzikM♥
Draco w tym rozdziale pokazał, że Hermiona jest dla niego ważna ;) Dziękuję za komentarz :)
UsuńPo raz pierwszy w życiu nwm co napiać więc napisze że ten rozdział był pod taką niewiadomą i to w nim było super . Mam dylemat a to mi się naprawde mało kiedy zdarza :-) mam taką cichą nadzieje że Draco powie że ją kocha w najmniej odpowiednim momencie.
OdpowiedzUsuńJednak potrafię zaskakiwać :D w kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Ajajajaj. Cudowny. Tylko Dumbledore jakoś za mało się przejął. Wiem, że ty tylko i aż tlumaczysz, wiec nie mam ci tego za złe ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Dumbledore już ma taką osobowość, że wierzy w swoich podopiecznych ;) No tak na treść nie mam wpływu, ale mam nadzieję, że nie zawiodłam.
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Od kilku dni, czytam Twoje opowiadanie w wolnym czasie. Nie lubię wypowiadać się na temat jednego rozdziału.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie na początku nie zachęciło mnie ze względu na różowy kolor, którego nie znoszę.
Ale...
No właśnie te Ale jest ważne. Nie można kogoś oceniać na podstawie kolorów i wyglądu bloga (mój jest w kolorze niebieskim). Przeczytałam pierwszy rozdział, potem drugi i trzeci itd. i bardzo mi się spodobało.
Opowiadanie jest ciekawe i inne. Główną atrakcją jest tłumaczenie książki. Ta opowieść jest najważniejszą częścią opowiadania, wokół której zbudowałaś je. To się ceni.
Zdziwiłam się porwaniem i szybkim uratowaniem, ale to fajnie, że nie sprawiłaś że uratowanie trwało kilka odcinków.
Opowiadanie bardzo pozytywne, dużo humoru (Ron i Harry)
Czekam na następny rozdział
pozdrawiam
dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com
Witam nową czytelniczkę ;)
UsuńSzczerze mówiąc ja też nie przepadam za różem, no ale kolor szablonu nie jest moim pomysłem tylko szabloniarki. Taki kolor robi swego rodzaju klimat szczególnie w połączeniu z czernią. Wiem, że to dość odważne zestawienie, no ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana (czy jakoś tak to było).
Miło, że się nie zniechęciłaś tylko czytałaś kolejne rozdziały. Każde wyświetlenie sprawia mi ogromną radość ;)
Muszę Cię poprawić. To nie jest tłumaczenie książki tylko angielskiego opowiadania :) autorka oryginału jest utalentowaną pisarką młodego pokolenia, ale nie jest znana w mediach ;)
"Ogień i Lód" ma dość szybką akcję. Ma to swoje plusy, bo przynajmniej czytelnicy się nie nudzą ;)
Cieszę się, że Ci się spodobało.
W wolnej chwili do Ciebie wpadnę ;)
Jestem tu od dziś.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko.
Jestem niezmiernie zadowolona.
I czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam, TensjaFeliaTycja/Expecto
Witam nową czytelniczkę ;) fajnie, że Ci się podoba :)
Usuńhej haj hello :) Po tym jak zobaczyłam ten piękny, dłuuuugi komentarz na moim blogu, rzuciłam wszystko i musiałam odwiedzić Twojego bloga :) Co można robić w sobotę wieczorem? Chyba tylko czytać dobre opowiadania, a w Twoim dzieje się tak dużo, że ochłonęłam dopiero jak dobrnęłam do ostatniego zdania :) Jako, że Draco to zdecydowanie mój ulubiony bohater, pozwolę sobie skupić sie na nim. Tak więc, był genialny !!! Przeciwstawił się własnemu ojcu, żeby tylko chronić Hermionę...ehhhh wzdycham do niego jeszcze bardziej :) I już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wyzna jej miłość :) Pozdrawiam cieplutko, Iva Nerda, http://kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWczoraj to przeszłam samą siebie ta długo komentarza to mój rekord :D ja też jestem wielką fanką Draco ;) A jeśli chodzi o wyznanie miłości to wszyscy się zdziwicie ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Cudowna lektura na wieczór :)! Ostatnio dramione działa na mnie rozczulająco, ale tym razem wcale nie jest mi głupio, że się wzruszyłam. Miałam do tego pełne prawo, pewnie nie ja jedna teraz ronię kilka łez. Pięknie :'). Przeczytałam komentarz, że zdziwimy się z wyznaniem miłości i oznajmiam : nie mogę się doczekać! Uwielbiam miłego Draco, a ten tutaj mnie nie zawodzi. Zadowolona nie będę mogła zasnąć zastanawiając się co będzie dalej ;). Dziękuję za to co zostawiłaś po sobie na moim blogu a błędy już poprawiam, mogłabyś być betą, kolejny talent poza tłumaczeniem :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.
http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/
Ten rozdział jest bardzo emocjonujący więc nie ma co się dziwić wzruszeniem ;) fajnie, że czekasz na dalszą część nie zawiedziesz się :)
UsuńNie ma za co lubię komentować. Może kiedyś będę betą :D
Nigdy nie lubiłam Lucjusza. Zawsze wydawał mi się wyjątkowo perfidny i dwulicowy. Świetny rozdział, kochana! Zgadzam się z tobą, że to był wyjątkowo emocjonujący rozdział, nawet nie wiem w jaki sposób go skomentować, ale podsumowując - rozpływam się, bo tam było wszystko co lubię w lekturze ;) No i ta końcowa wymiana uśmiechów, taka prosta a i za razem wymowna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widzę, że mamy podobne zdanie jeśli chodzi o Lucjusza ;) Dziękuję za miłe słowa. Fajnie, że się podobało :) końcówka jest taką wisienką na torcie :D
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Mój (nie za bardzo)biedny Lucjusz :( Fajny rozdział!
OdpowiedzUsuń...Już wspominałam, że jestem z lekka słaba w pisaniu komentarzy, ale cóż... :)
http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com
Nawet krótki komentarz mnie cieszy :) Dziękuję ;)
UsuńNo, przeczytałam. Może zacznę od tego, dlaczego nie lubię Dramione i dlaczego ta tutaj mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNo więc, w większości Dramione to Hermiona przechodzi na ciemną stronę. Pasuje to do niej mniej więcej tak samo, jak kapusta do czekolady. Czyli nie pasuje xd
Jeśli chodzi o Ogień i Lód to podoba mi się to, że to Draco przechodzi na dobrą stronę. Ta postać nigdy nie była zła do głębi, zresztą Rowling pokazała tu przy końcówce sagi. To, co się dzieje w tym opowiadaniu do doskonałe ukazanie dobrej natury Dracona, mądrze umotywowanej przemiany. Uwielbiam też fakt, że widzimy tu jak bardzo ideologia Draco jest zdaniem wpajanym bezsensownie do jego głowy od najmłodszych lat, zawsze na to zwracałam uwagę, jeszcze czytając Harry'ego. Myślałam sobie, że on w zasadzie wcale może nie być zły, po prostu idzie śladami rodziny, bo nie wie, że można inaczej. Także tak, wreszcie znalazłam dobre Dramione :D
Ogólnie fabuła jest ciekawa, oryginalna, no i z tłumaczeniem idzie Ci coraz lepiej ;) w tych nowszych rozdziałach nie ma już żadnych błędów. Jedyne, co szalenie mnie kuje w oczy, to "pisze"... "Co tam pisze? Co pisze w tej książce?" - ja wiem, że ta forma została dopuszczona do użytku jako poprawna, ale litości... Dbajmy o nasz piękny polski język... "tutaj jest napisane", tak samo, jak "jest namalowane", a nie "tu maluje" ;)
Podobał mi się pomysł z porwaniem Hermiony, Draco uświadomił sobie wtedy wiele rzeczy. No i Harry z Ronem się do niego jakby przekonują ;)
Trochę zdziwił mnie fakt, że uczniowie zamiast się martwić, że Hogwart z nieznanych powodów atakują Śmierciożercy, to postanowili rozkręcić melanż XD ale kwestie fabuły to inna sprawa, Ciebie trzeba chwalić za to, że robisz kawał świetnej roboty z tłumaczeniem, naprawdę wielki szacun za to, mi by pewnie wiecznie brakowało słów ;) a dobre tłumaczenie to też sztuka, trzeba uważać, żeby bohaterów nie pozbawić pewnych cech, a wydarzeń emocji ;)
Dziękuję za komentarz u mnie :)
Pozdrawiam i niecierpiwie czekam na następny rozdział :*
[sevfiction]
Dziękuję za wnikliwą analizę ;) Tak wiem momentami moje tłumaczenie kuleje, no ale staram się, aby wszystko brzmiało coraz lepiej. Wiadomo człowiek uczy się na swoich błędach ;)
UsuńCieszę się, że moje Dramione Ci się spodobało. Kiedy czytałam oryginał od razu polubiłam Draco. Lubię takie spektakularne przemiany :)
Uczniowie po bitwie świętowali zwycięstwo. Zresztą Fred Weasley jest z tego znany, że zawsze świętuje :D
Nie ma za co Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i czekam na więcej ;)
Pozdrawiam
No nie! Biedny Draco :( Kto jest w stanie tak potraktować swoje dziecko?! Mam tylko nadzieję, że ta kula nie będzie miała jakiś skutków ubocznych, bo mi się coś podejrzana wydaje :P Kiedy następny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i pozdrawiam! :*
P.S. Zapraszam również do mnie, bo właśnie pojawił się nowy rozdział ^^
fremioneturniejmagow.blogspot.com/2016/01/rozdzia-4.html
J.W.
Ojciec Draco nie ma serca nie lubię go...
UsuńNastępny rozdział dzisiaj po południu ;)
Zaraz do Ciebie wpadnę :)
Pięknie, po prostu pięknie!
OdpowiedzUsuńW kocu Draco zrozumiał, że nie jest sam i że warto się dla kogoś poświęcić!
Draco zachował się bardzo bohatersko ;)
UsuńTo, jak walczyli z Lucjuszem, a potem Hermiona opiekowała się Draco było takie słodkie! Mam nadzieję, że nie będzie jeszcze zbyt dużo takich "rewelacji", przy których mogą zostać poszkodowani nasi bohaterowie. Chociaż muszę przyznać, że takie zawsze skłaniają do sponanicznych gestów i wyznań ;)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
W pełni się z Tobą zgadzam :) teraz już będzie spokojnie także nie ma co się martwić ;)
UsuńNadrabiam! Po tym jak przerwałaś ostatni rodział to nie mogłam usiedzieć w miejscu xd Mimo, że lubię jak w opowiadaniu zginie jakaś postać (wiesz ta dramaturgia :-D ) to cieszę się, że wszyscy są cali. Lucjusz taki chłodny, pełen nienawiści ach wpasuje się tu jak ulał! Draco nasz bohater, dużo odwagi trzeba przyznać. Lecę do nexta :-)
OdpowiedzUsuńWitam ponownie :) tak wiem dramaturgia ważna rzecz, ale w tym opowiadaniu nie zabijamy ludzi bez potrzeby (jakkolwiek to brzmi) Draco to prawdziwy bohater ;)
UsuńHejcia, naklejcia! :D
OdpowiedzUsuńPrzez ten rozdział przesiedziałam prawie każdą przerwę z nosem w telefonie *grozi palcem* oby jeszcze więcej takich rozdziałów. Nie bardzo lubię, gdy z Lucka robi się okrutnika, ale tutaj jakoś mi pasuje... cóż, wcześniej nie lubiłam fanfiction o Dramione, ale się przekonałam. Nieco zdziwiło mnie to, że najmłodsi uczniowie pilnowali nieprzytomnych Śmierciożerców, bo nie znali oni (uczniowie, oczywiście) dobrych zaklęć... ale to raczej da się przeoczyć. Dumbledore jak zwykle świątynia radości i spokoju xd. Szkoda mi Draco, ale wydaje mi się nawet zbyt idealny, może to tylko moje przeczucie. Cała historia świetna, za niedługo skończę tę część i zacznę kolejną!
Pozdrawiam.
Fakt ten rozdział jest dość długi i emocjonujący. Lucjusz jest okrutnym człowiekiem wg mnie zawsze taki był :) wszyscy uczniowie chcieli się zaangażować, chodziło oto, że znają podstawowe zaklęcia a nie te do walki. Dumbledore jest pi prostu wiecznym optymistą :D Draco jest zakochany i to dlatego ;)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)
Świetny rozdział, zdenerwował mnie Lucjusz, a moje serce zaczęło szybciej bić kiedy prawie zabił Draco i Hermionę... Chwała Ronowi!
OdpowiedzUsuńDziękuję fajnie, że się podobało :)
UsuńLucjusz to okrutny człowiek, a Draco niczym książę z bajki ratuje swoją księżniczkę :D
A już miałam nadzieję ;(
OdpowiedzUsuń