Draco oparł się o ścianę na korytarzu,
czując kamienie wbijające się w plecy. Starał się ignorować bezustanną
paplaninę wokół niego. Kiedyś zainteresowałby się plotkami, ale teraz wydawały
się… nie mieć znaczenia.
Martwiło go to, bo jako Ślizgon miał
słuchać plotek i ploteczek. Zawsze była szansa, że część z nich była prawdą i
mógł mieć z nich jakąś korzyść. Ale serio, jakie to miało znaczenie? Nie było
nic co chciał zdobyć… z wyjątkiem Hermiony. Mało prawdopodobne, że banalne
rozmowy z kolegami przywrócą jej wspomnienia.
Z przyzwyczajenia, spojrzał w kierunku
Gryfonów stojących po drugiej stronie korytarza, skupiając się na miejscu,
gdzie zwykle stali Ron i Harry, bezpośrednio przy wejściu do sali. Nie mógł
przegapić czerwonej latarni włosów Rona i zauważył Harry’ego bezpośrednio obok
niego. Ale, z nagłym skrętem żołądka, zdał sobie sprawę, że Hermiony nigdzie
nie widać.
Spojrzał na zegarek. Lekcja powinna
rozpocząć się w każdej chwili, a jej wciąż nie było? To do niej nie podobne.
Wolałaby mieć ściągnięte wszystkie paznokcie, niż nie być na lekcji…
Marszcząc brwi, zrobił krok w kierunku
Gryfonów. Ale zanim zdążył ich zapytać, gdzie ona jest, Snape przeszedł przez
korytarz, spoglądając na chłopców, kiedy koło nich przechodził.
Draco wbił się w tłum, który tłoczył
się przy drzwiach, mając nadzieję na miejsca z tyłu sali. Ku jego irytacji, nie
mógł porozmawiać z Harry i Ronem, bo tłum go poniósł. Udało mu się zdobyć
ostatnią wolną ławkę z tyłu sali.
Wyjął pergamin i pióro, nie mogąc
powstrzymać się przed zerkaniem w stronę drzwi, z nadzieją, że Hermiona się
pojawi. Próbując pohamować nerwy, zaczął wygładzać pergamin. Jeśli Hermiona
byłaby w niebezpieczeństwie, Harry i Ron nie zostawiliby jej samej. A co z tym
Periciusem? Nie powinien wiedzieć, kiedy ona jest w niebezpieczeństwie?
Niezbyt uspokojony tą logiką,
powstrzymywał się od spoglądania na drzwi. Wydaje się, że nie tylko on zauważył
jej nieobecność. Snape przyglądał się klasie ze złym spojrzeniem.
– Czy panna Granger dziś do nas
dołączy? – zapytał Harry’ego i Rona z sarkazmem.
– Poszła po swoją pracę domową –
wymamrotał Harry. – Będzie za minutę.
– Minutę? Myślę, że w związku z tym,
powinienem pozbawić Gryffindor punktów za jej opieszałość. Jeden punkt za
minutę spóźnienia.
Odwrócił się do tablicy. – Dzisiaj,
będziemy się uczyć niezwykle trudnego eliksiru. Wątpię, że większość z was
będzie w stanie wykonać go prawidłowo, bo kilkoro z was pozbawione jest
całkowicie talentu…
Draco nie słuchał tego co mówił Snape.
Instrukcje dotyczące tworzenia eliksiru były szczegółowo opisane w podręczniku.
Większości i tak by nie czytał, zawsze polega na swoich umiejętnościach. Tekst
w podręczniku jest bardzo wyczerpujący i gwarantował powodzenie.
Leniwie zaczął bazgrać na dole
pergaminu. Skupił swój wzrok na rogu kartki, ale był pozbawiony emocji. Tak jak
kiedyś. Czy rzeczywiście bardzo się zmienił? Zmarszczył brwi.
Bez żadnego ostrzeżenia, nagle poczuł
ból w ramieniu, mrowienie i pieczenie. Zdziwiony spojrzał na ramię, ale nie
wyglądało na uszkodzone. Nie było. Ale co było przyczyną tego bólu?
Zerknął na puste miejsce obok
Harry’ego i Rona. Nie. To nie może być… Hermiona.
Podniósł rękę do góry, krzywiąc się z
bólu. Cholera… ona jest ranna i musi tam iść… cholerny Snape, dlaczego nie
widzi jego ręki? Nie było czasu…
Snape przerwał swój wykład,
spoglądając na Draco. – Tak, Malfoy?
– Profesorze – zaczął Draco, kładąc
rękę na brzuchu. – Źle się czuję. Mogę się zwolnić?
– Chory? – zapytał Snape z ostrym
spojrzeniem.
– Myślę, że to może być zatrucie
pokarmowe – Draco starał się brzmieć przekonująco.
Snape spojrzał podejrzliwie. – Nie
wyczułem nic podejrzanego w jedzeniu na śniadaniu.
Draco udawał, że zwija się z bólu. To
nie było trudne: ból rozprzestrzeniał się po całym jego ciele i szalał z
niepokoju o Hermionę. – Byłem wcześniej w kuchni i skrzaty dały mi kawałek boczku.
Myślę, że był nieświeży – dodał, krzywiąc się. – Czy mogę wyjść, profesorze?
Myślę, że mogę być chory.
– Idź, idź – Snape spojrzał
zirytowany. Draco musiał powstrzymać się przed zerwaniem się z fotela. Zamiast
tego wstał spokojnie i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy wyszedł na korytarz,
popędził jak szalony.
♥ ♥ ♥ ♥
Cholera, cholera, cholera. Dlaczego
jest tak wiele korytarzy?
Draco biegł na oślep korytarzami,
starając się utrzymać na drodze, która prowadzi do wieży Gryffindoru, w
nadziei, że spotka po drodze Hermionę. Ale schody zmieniały się, drzwi ruszały, a obrazy obserwowały go podejrzliwie.
To nie miało sensu. Zatrzymał się na
środku jednego długiego przejścia: nie różnił się od innych korytarzy w
Hogwarcie. Obrazy wokół niego szeptały, plotkując złośliwie na temat jego
poszukiwań.
Jeden z nich, przedstawiający grubego
mężczyznę z czerwonymi policzkami, siedzącego na białym koniu, zapytał z oburzeniem.
– Co tu robisz chłopcze? Powinieneś być na lekcji.
- Szukam kogoś – syknął Draco. Czy
Dumbledore nie powiedział, że powinien czuć, gdzie Hermiona się znajduje?
Wszystko co czuł to echo bólu, który wzrastał z każdą chwilą. To tyle jeśli
chodzi o tą teorię.
– Czy widziałeś dziewczynę? Nazywa się
Hermiona, ma brązowe włosy…
Mężczyzna spojrzał na Draco i wywyższając
się jak paw powiedział – Ja nie zwracam uwagi na głupich uczniów tej szkoły.
Dzisiejsza młodzież nie umie szanować starszych.
Draco nie mógł się powstrzymać i
wymruczał „Super”, po czym odwrócił się od obrazu. Nagle poczuł echo bólu w
nodze. Cholera, gdzie ona była…?
– Powiedziałeś, że szukasz Hermiony? –
zapytał dziecięcy głos po lewej stronie. Odwrócił się i zobaczył obraz w
srebrnej ramie, na którym była mała dziewczynka patrząca na niego dużymi
zielonymi oczami, które przypomniały mu o skrzatach. Jej oczy były otoczone
plątaniną brudnych włosów, które pewnie nie były szczotkowane przez jakiś czas.
– Tak – odpowiedział Draco z nadzieją.
– Czy wiesz, gdzie ona jest?
Dziewczynka nie spuszczając z niego
wzroku, skinęła głową. – Widziałam, jak biegła z pokoju wspólnego Gryffindoru
pięć minut temu. Bardzo się śpieszyła.
– Możesz mi pokazać gdzie to było? –
zapytał szybko.
Dziewczynka skinęła głową, uśmiechając
się nagle. – Chodź za mną! – krzyknęła, łapiąc w ręce białą suknię i pobiegła
między paniami ubranymi elegancko. Draco nie miał wyboru i naśladując ją biegł
korytarzem, aby nadążyć za dziewczynką, która przemykała przez obrazy,
potykając się z podniecenia. Czasem znikała z portretów, aby pojawić się kilka
obrazów dalej.
W końcu zatrzymała się na środku
obrazu przedstawiającego wazon z lawendą. Coś było w nim nie tak z perspektywą,
bo dziecko musiało przesunąć wazon, żeby z nim porozmawiać.
– Tu ją widziałam – poinformowała go,
jej twarz była zaczerwieniona od biegu. Podnosząc rękę, wskazała koniec
korytarza. – Biegła w tamtą stronę.
– Dziękuję – powiedział Draco.
Odwrócił się i ruszył korytarzem, instynktownie wyciągając różdżkę z wewnętrznej
kieszeni płaszcza i chwytając ją mocno. Słyszał jak krew w nim buzuje, słyszał
bicie serca w swojej czaszce. Jedynym innym hałasem, był odgłos jego kroków w
pustym korytarzu.
A potem usłyszał odległy płacz, między
krzykiem i błaganiem o pomoc, wysyłany przez echo bólu w jego ramieniu…
Nie myśląc o tym, zaczął biec,
ścigając się po korytarzach. Jego krew zamarzła, kiedy usłyszał płacz, ledwo
płynęła w jego żyłach.
Gdzie ona jest? Kierował nim słaby
płacz i pobiegł na oślep w tamtym kierunku, mając nadzieję, że los doprowadzi
go do celu. Każdy kąt mógł być tym, w którym leży Hermiona, rozglądał się
nerwowo. Czy biegnie w dobrym kierunku? Gdzie ona jest?
Nagle usłyszał kolejny krzyk, tym
razem bliżej, z prawej strony. Wpadł w poślizg, zatrzymując się, oczy rozpaczliwie
szukały drogi. Był tylko jeden zakręt w prawo. Pobiegł przez niego, skręcając
kilka razy…
I stanął na widok Hermiony, rannej na
podłodze, ale wciąż walczącej dzielnie. Nad nią postać śmiała się złośliwie,
unosząc różdżkę do kolejnego ataku… Draco był szybszy. – Testaevitri! – krzyknął, wysyłając odłamki szkła w stronę
napastnika, który zakrył twarz dłońmi, aby się obronić. Kawałek szkła przebił
się przez materiał i strużka krwi kapała z rany na ramieniu.
Zacieniona twarz zwróciła się w jego
stronę, unosząc rękę do ataku. Draco uniósł różdżkę, przygotowując się do
wypowiedzenia przeciwzaklęcie, ale Hermiona już tam była.
– Cruor!
– krzyknęła, a rana napastnika otworzyła się szerzej i głębiej, powodując, że
ciężko oddychał z bólu.
Draco, widząc ten moment, podniósł
różdżkę, chcąc zakneblować napastnika i odkryć, kim jest. Ale postać cofnęła
się, wyczuwając jego intencje.
– Jeszcze nie wygrałaś – syknął
kobiecym, chociaż obcym głosem. Potem odwrócił się i uciekł. Draco próbował
zatrzymać go zaklęciem, ale postać zrobiła unik i zniknęła za zakrętem.
Dał sobie spokój. Przecież Hermiona
jest ranna. Nie może jej zostawić. Odwracając się, zobaczył jej bladą twarz
pełną bólu. Pochylił się i uklęknął obok niej, szukając w głowie właściwego
pytania. „Dobrze się czujesz” nie miało sensu, bo przecież tak nie było.
Hermiona przemówiła pierwsza. – To już
cztery.
– Cztery co? – zapytał Draco,
zaskoczony.
– Cztery razy uratowałeś mi życie -
powiedziała Hermiona, blednąc jeszcze bardziej. Draco potrząsnął głową. – Ktokolwiek
to był, nie ryzykował by zabicia ciebie w Hogwarcie. Chcesz iść do pani
Pomfrey?
– Nie, już przegapiłam piętnaście
minut eliksirów. Snape będzie wściekły. Nawet nie będę pytać, jak udało ci się
tu dostać – powiedziała, próbując wstać.
– Nie próbuj wstawać – powiedział
Draco i o dziwo posłuchała. – Nie możesz tak po prostu wejść na lekcję Snape’a,
krwawiąc. Pozwól mi pomóc…
Wskazał na nią różdżką, starając się
celować w ranę. – Sanare – powiedział
i rany zaczęły się goić. Hermiona spojrzała z zaskoczeniem.
– Czary lecznicze to bardzo
zaawansowana magia! – powiedziała. – Kiedy u licha się ich nauczyłeś?
– Przydały się kiedy byłem młodszy –
odrzekł Draco bez emocji. Hermiona nie wiedziała o konkretnej sytuacji, ale
patrząc na twarz Draco, domyśliła się o co chodziło.
Hermiona spróbowała stanąć, ale jej
nogi odmówiły posłuszeństwa i upadła ponownie. – Przeklęta klątwa – mruknęła,
wskazując różdżką na swoje oczy. – Finite
Incantatem – powiedziała i zamrugała.
– Zaatakowała twoje oczy? – zapytał.
– Jakimś zaklęciem związanym z
lustrem. – odpowiedziała. Wspięła się na nogi i podeszła wziąć swoją torbę,
która leżała w kącie. – Hej, spójrz na to! – krzyknęła, zwracając się do Draco
i trzymając pojedyncze pióro, pełne dziwnych wzorów, że chłopak zastanawiał się,
czy jest realne. Stalówka była niezwykła, wykonana ze srebra i pokryta
skomplikowanym wzorem. Na środku były dwie pojedyncze litery:
– M.B.
- czytał Draco. – Kto to?
Hermiona spojrzała zamyślona. – Nie
wiem, ale wiem, jak możemy się tego dowiedzieć… – spojrzała na zegarek,
zdenerwowana. – Przegapiliśmy już prawie dwadzieścia minut eliksirów! –
krzyknęła z przerażenia.
Draco nie mógł się powstrzymać i
uśmiechnął się, widząc jej dość przewidywalną reakcję.
Trochę
łaciny:
Testaevitri
– pochodzi od łacińskich słów testae – odłamek i vitri – szkło
Cruor
– rozlana krew
Sanare
– leczyć
_______
Witajcie :) Tak jak obiecywałam, publikuję dzisiaj kolejny rozdział. Pewnie jesteście zadowoleni z faktu, że Draco uratował Hermionę. Mnie osobiście to bardzo cieszy ;) Pióro pozostawione przez napastnika będzie odgrywało ważną rolę w odgadnięciu zagadki :) Teraz będzie dużo dramione, co pewnie ucieszy większość osób :D
Kolejny rozdział najprawdopodobniej pojawi się we wtorek lub w środę. Piszę drugi rozdział Muzycznej misji i muszę się nad nim skupić, żeby wstawić go najpóźniej w poniedziałek, bo wiem że czekacie :)
Prawdopodobnie od kwietnia zmieni się czas publikacji rozdziałów. Zaczynam pracę i będę dostępna przy komputerze jedynie wieczorami, więc rozdziały Ciemności i Światła i Simply Irresisitible będą publikowane raz na tydzień. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Oczywiście czas wolny będę wykorzystywać na pisanie opowiadań do projektu i Muzycznej misji. Także czekają nas niemałe zmiany, ale wreszcie jakieś zajęcie związane z moim kierunkiem studiów, więc warto się poświęcić :D
To chyba tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!
M.B… Jedyne co mi się z tym kojarzy to Milicenta Bulstrode, ale wątpię by to była ona. A jeśli tak, to z jakich pobudek działała?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to tłumaczenie, cieszę się, że pozwalasz osobom beznadziejnym z angielskiego poznawać fajne historie :)
Pozdrawiam :)
http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/
Nasza parka też obstawia Milicentę, ale to byłoby zbyt oczywiste :)
UsuńCieszę się, że historia Ci się podoba :)
Również pozdrawiam ;)
Ojej... jak fajnie, że ją uratował ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o inicjały M.B. to zgadzam się z poprzednim komentarzem, jedynie z kim mi się kojarzy to z Bulstrode, ale wątpię by to była ona. Opstawiam postać wymyślona przez autorkę, albo postać naprawdę mało znaną.
Czekam na więcej ♡
www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam #Hedwiga
Tak Draco znowu okazał się jej rycerzem :D
UsuńTo by było za proste, gdyby to była Ślizgonka ;) Wszystko okaże się niedługo :)
Również pozdrawiam ;)
Tak bardzo cieszę się, że Draco uratował Hermionę! Również zastanawiam się, kim jest owa M.B., jednak ja stawiałabym raczej na kogoś z rodu Blacków... doskonale wykonane pióro to coś, na co osoba z arystokratycznego rodu może sobie pozwolić.
OdpowiedzUsuńOczywiście, rozumiem, że zaczynasz pracę i nie będziesz mogła tak częsro dodawać ;) sama ostatnio mam natłok roboty, mimo że jestem dopiero w gimnazjum...
Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Faktycznie pióro może świadczyć o pochodzeniu napastnika. Niedługo wszystko się wyjaśni :)
UsuńFajnie, że rozumiesz moja sytuację. Chciałam Was uprzedzić, bo są osoby, które chciałyby aby rozdziały pojawiały się tak jak do tej pory, no ale nie rozdwoję się niestety. Powodzenia w szkole :)
Również pozdrawiam :)
I oto cała Hermiona, mimo zadrapań i bólu musi iść na lekcję, bo eliksiry jej przepadną :D Zaciekawiło mnie kim jest ta tajemnicza osoba, ze względu na pióro myślę, że pochodzi z wyższych kręgów. No cóż niedługo się okaże :)
OdpowiedzUsuńMiło, że mimo pracy znajdujesz czas na tłumaczenie i pisanie własnej historii. Wiem jakie to trudne i ile czasu pochłania ;]
Życzę dużo weny i czekam na wszystkie kolejne rozdziały :)
Pozdrawiam
Arabella
Hermiona już tak ma, że nauka jest na pierwszym miejscu :D Tak wszystko się okaże już niedługo ;)
UsuńCóż, czego się nie robi dla czytelników? Mam nadzieję, że znajdę chociaż chwilę dla siebie :D
Dziękuję i również pozdrawiam :)
Dracze niczym rycerz w lśniącej zbroi ratuje damę swojego serca!!! Ehhhh jestem zdecydowanie na tak!!! :P
OdpowiedzUsuńOby częściej takich sytuacji!
No i oczywiście moment w którym Herm zamiast o swoim ataku myślała o spóźnieniu na lekcje bezcenny! :D
Ja także uważam że za atakiem stoi Milicenta, no ale zobaczymy czy mam rację...
Mam nadzieje że mimo mniejszej ilości wolnego czasu, nie zabraknie Cie w świecie Dramione!
Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Draco naszym bohaterem :D Obiecuję że jeszcze pokaże na co go stać ;)
UsuńHermiona zawsze stawia naukę na pierwszym miejscu :) Większość tak myśli, ale wszystko okaże się niedługo
Oczywiście nie zniknę tylko rzadziej będę publikować
Również pozdrawiam :)
wiedziałam, że ją uratuje!! Byłam tego pewna. Ciekawe tylko kto to jest? Rozdział wspaniały.Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Luna
Dziękuję fajnie, że się podobało :)
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Rozdział jak zwykle super :) Liczyłam na to, że to Draco ją uratuję i tak się stało :) Standardowo Hermiona stawia naukę na pierwszym miejscu :) Ha ha :) Fajnie, że znalazłaś pracę związaną z kierunkiem swoich studiów :) Życzę Ci powodzenia i oczywiście czekam na naxty w trzech Twoich blogach ! Dobrego weekendu ! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że rozdział się podoba :) Hermiona już tak ma, że nauka najważniejsza :D
UsuńDziękuję też się cieszę, że wreszcie udało mi się coś znaleźć :)
Pozdrawiam :)
Wiedziałam, że Draco ją uratuje! Wiedziałam! :D
OdpowiedzUsuńWyżej wspomniałaś, że to nie Milicenta Buldstrode... Przyznam, że od razu wiedziałam, że to nie ona - Draco przecież rozpoznałby jej głos, a w tekście było, że głos był nieznajomy... Obstawiam, że to jakaś mało znacząca postać w HP, lub OC. Innej opcji nie widzę :)
Oczywiście, w pełni to rozumiem :) Poczekamy, nie martw się :D A przynajmniej ja, za innych ręczyć nie mogę :)
Czekam na kolejny rozdział, bo muszę wiedzieć kto to jest!
Pozdrawiam serdecznie,
Feltson
Draco jak rycerz :D innej opcji nie było :)
UsuńFaktycznie Draco poznałby Milicentę. To będzie ktoś kogo nikt nie podejrzewa :) Niedługo się wszystko wyjaśni ;)
Miło słyszeć, że ktoś poczeka :D
Również pozdrawiam ;)
Znowu daaawno mnie było, ale mam mało czasu. Ach ten Draco i jego syndrom bohatera. Zawsze zjawia się w odpowiednim momencie :D ale to dobrze! Świetny rozdział, świetne tłumaczenie ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dora
morderous-family.blogspot.com
Heheh zawsze wiesz kiedy się zjawić :D Spokojnie rozumiem, ja sama mam niewiele czasu -.-
UsuńDraco ma w sobie coś z bohatera, nic na to nie poradzi ;) Dziękuję, fajnie że się podoba :)
Również pozdrawiam ;)
Dracon taki bohaterski, wow. Pióro wniosło dużo tajemniczości :). To współodczuwanie zaklęć i kłopotów, świetne! Bardzo mi się podoba rozdział, idealnie odpowiedzialny chłopak, który dba o swoją kobietę *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.:)
http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/
Draco to taki rycerz na białym koniu :) Pióro będzie bardzo pomocne w zidentyfikowaniu napastnika :)
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Tak, rycerz na białym koniu świetnie pasuje do Draco. Zawsze w odpowiednim miejscu i czasie.
OdpowiedzUsuńI jak zawsze ta nutka tajemniczości...piórko do kogo należysz?
Ogółem dawno mnie nie było, miałam przerwę ale wszystko nadrobiłam. Cudowny rozdział!
I oczywiście piękny szablon!
Pozdrawiam Letothers.blogspot.com
Draco zawsze jest rycerzem ;) Wiesz, że uwielbiam Was zaskakiwać :) Fajnie, że jesteś :D
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
Niby inicjały wskazują na Milicentę, ale stalówka do niej nie pasuje ponieważ ona chyba za bardzo nie potrafi pisać i czytać xP. Taka żeńska wersja Crabbe'a i Goyle'a :D
OdpowiedzUsuńHehe fajnie to wymyślułaś :D na to bym nie wpadła ;)
UsuńNaprawdę super rozdział! Jestem z Tobą od początku, tak nawiasem mówiąc. Siedzę i zwijam się ze śmiechu, bo M.B. to inicjały mojej najlepszej przyjaciółki ;) XD Świetnie piszesz, podziwiam cię, serio!
OdpowiedzUsuńWeny,
Która jest gorsza niż przypływy i odpływy morza,
I która jest gorsza niż najbardziej kapryśna księżniczka Slytherinu,
Niech będzie Twoją wierną towarzyszką!
Lojalna
Wierna
Podziwiająca
Zazdroszcząca
Urzeczona
Fanka.
Garielka <3
Dziękuję za komentarz ;) Fajnie, że rozdziały się podobają tylko muszę zaznaczyć, że ja tą historię tłumaczę :)
UsuńPozdrawiam