piątek, 18 marca 2016

Rozdział 12: Ratunek

Draco oparł się o ścianę na korytarzu, czując kamienie wbijające się w plecy. Starał się ignorować bezustanną paplaninę wokół niego. Kiedyś zainteresowałby się plotkami, ale teraz wydawały się… nie mieć znaczenia.
Martwiło go to, bo jako Ślizgon miał słuchać plotek i ploteczek. Zawsze była szansa, że część z nich była prawdą i mógł mieć z nich jakąś korzyść. Ale serio, jakie to miało znaczenie? Nie było nic co chciał zdobyć… z wyjątkiem Hermiony. Mało prawdopodobne, że banalne rozmowy z kolegami przywrócą jej wspomnienia.
Z przyzwyczajenia, spojrzał w kierunku Gryfonów stojących po drugiej stronie korytarza, skupiając się na miejscu, gdzie zwykle stali Ron i Harry, bezpośrednio przy wejściu do sali. Nie mógł przegapić czerwonej latarni włosów Rona i zauważył Harry’ego bezpośrednio obok niego. Ale, z nagłym skrętem żołądka, zdał sobie sprawę, że Hermiony nigdzie nie widać.
Spojrzał na zegarek. Lekcja powinna rozpocząć się w każdej chwili, a jej wciąż nie było? To do niej nie podobne. Wolałaby mieć ściągnięte wszystkie paznokcie, niż nie być na lekcji…
Marszcząc brwi, zrobił krok w kierunku Gryfonów. Ale zanim zdążył ich zapytać, gdzie ona jest, Snape przeszedł przez korytarz, spoglądając na chłopców, kiedy koło nich przechodził.
Draco wbił się w tłum, który tłoczył się przy drzwiach, mając nadzieję na miejsca z tyłu sali. Ku jego irytacji, nie mógł porozmawiać z Harry i Ronem, bo tłum go poniósł. Udało mu się zdobyć ostatnią wolną ławkę z tyłu sali.
Wyjął pergamin i pióro, nie mogąc powstrzymać się przed zerkaniem w stronę drzwi, z nadzieją, że Hermiona się pojawi. Próbując pohamować nerwy, zaczął wygładzać pergamin. Jeśli Hermiona byłaby w niebezpieczeństwie, Harry i Ron nie zostawiliby jej samej. A co z tym Periciusem? Nie powinien wiedzieć, kiedy ona jest w niebezpieczeństwie?
Niezbyt uspokojony tą logiką, powstrzymywał się od spoglądania na drzwi. Wydaje się, że nie tylko on zauważył jej nieobecność. Snape przyglądał się klasie ze złym spojrzeniem.
– Czy panna Granger dziś do nas dołączy? – zapytał Harry’ego i Rona z sarkazmem.
– Poszła po swoją pracę domową – wymamrotał Harry. – Będzie za minutę.
– Minutę? Myślę, że w związku z tym, powinienem pozbawić Gryffindor punktów za jej opieszałość. Jeden punkt za minutę spóźnienia.
Odwrócił się do tablicy. – Dzisiaj, będziemy się uczyć niezwykle trudnego eliksiru. Wątpię, że większość z was będzie w stanie wykonać go prawidłowo, bo kilkoro z was pozbawione jest całkowicie talentu…
Draco nie słuchał tego co mówił Snape. Instrukcje dotyczące tworzenia eliksiru były szczegółowo opisane w podręczniku. Większości i tak by nie czytał, zawsze polega na swoich umiejętnościach. Tekst w podręczniku jest bardzo wyczerpujący i gwarantował powodzenie.
Leniwie zaczął bazgrać na dole pergaminu. Skupił swój wzrok na rogu kartki, ale był pozbawiony emocji. Tak jak kiedyś. Czy rzeczywiście bardzo się zmienił? Zmarszczył brwi.
Bez żadnego ostrzeżenia, nagle poczuł ból w ramieniu, mrowienie i pieczenie. Zdziwiony spojrzał na ramię, ale nie wyglądało na uszkodzone. Nie było. Ale co było przyczyną tego bólu?
Zerknął na puste miejsce obok Harry’ego i Rona. Nie. To nie może być… Hermiona.
Podniósł rękę do góry, krzywiąc się z bólu. Cholera… ona jest ranna i musi tam iść… cholerny Snape, dlaczego nie widzi jego ręki? Nie było czasu…
Snape przerwał swój wykład, spoglądając na Draco. – Tak, Malfoy?
– Profesorze – zaczął Draco, kładąc rękę na brzuchu. – Źle się czuję. Mogę się zwolnić?
– Chory? – zapytał Snape z ostrym spojrzeniem.
– Myślę, że to może być zatrucie pokarmowe – Draco starał się brzmieć przekonująco.
Snape spojrzał podejrzliwie. – Nie wyczułem nic podejrzanego w jedzeniu na śniadaniu.
Draco udawał, że zwija się z bólu. To nie było trudne: ból rozprzestrzeniał się po całym jego ciele i szalał z niepokoju o Hermionę. – Byłem wcześniej w kuchni i skrzaty dały mi kawałek boczku. Myślę, że był nieświeży – dodał, krzywiąc się. – Czy mogę wyjść, profesorze? Myślę, że mogę być chory.
– Idź, idź – Snape spojrzał zirytowany. Draco musiał powstrzymać się przed zerwaniem się z fotela. Zamiast tego wstał spokojnie i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy wyszedł na korytarz, popędził jak szalony.

♥ ♥ ♥ ♥

Cholera, cholera, cholera. Dlaczego jest tak wiele korytarzy?
Draco biegł na oślep korytarzami, starając się utrzymać na drodze, która prowadzi do wieży Gryffindoru, w nadziei, że spotka po drodze Hermionę. Ale schody zmieniały się, drzwi ruszały, a obrazy obserwowały go podejrzliwie.
To nie miało sensu. Zatrzymał się na środku jednego długiego przejścia: nie różnił się od innych korytarzy w Hogwarcie. Obrazy wokół niego szeptały, plotkując złośliwie na temat jego poszukiwań.
Jeden z nich, przedstawiający grubego mężczyznę z czerwonymi policzkami, siedzącego na białym koniu, zapytał z oburzeniem. – Co tu robisz chłopcze? Powinieneś być na lekcji.
- Szukam kogoś – syknął Draco. Czy Dumbledore nie powiedział, że powinien czuć, gdzie Hermiona się znajduje? Wszystko co czuł to echo bólu, który wzrastał z każdą chwilą. To tyle jeśli chodzi o tą teorię.
– Czy widziałeś dziewczynę? Nazywa się Hermiona, ma brązowe włosy…
Mężczyzna spojrzał na Draco i wywyższając się jak paw powiedział – Ja nie zwracam uwagi na głupich uczniów tej szkoły. Dzisiejsza młodzież nie umie szanować starszych.
Draco nie mógł się powstrzymać i wymruczał „Super”, po czym odwrócił się od obrazu. Nagle poczuł echo bólu w nodze. Cholera, gdzie ona była…?
– Powiedziałeś, że szukasz Hermiony? – zapytał dziecięcy głos po lewej stronie. Odwrócił się i zobaczył obraz w srebrnej ramie, na którym była mała dziewczynka patrząca na niego dużymi zielonymi oczami, które przypomniały mu o skrzatach. Jej oczy były otoczone plątaniną brudnych włosów, które pewnie nie były szczotkowane przez jakiś czas.
– Tak – odpowiedział Draco z nadzieją. – Czy wiesz, gdzie ona jest?
Dziewczynka nie spuszczając z niego wzroku, skinęła głową. – Widziałam, jak biegła z pokoju wspólnego Gryffindoru pięć minut temu. Bardzo się śpieszyła.
– Możesz mi pokazać gdzie to było? – zapytał szybko.
Dziewczynka skinęła głową, uśmiechając się nagle. – Chodź za mną! – krzyknęła, łapiąc w ręce białą suknię i pobiegła między paniami ubranymi elegancko. Draco nie miał wyboru i naśladując ją biegł korytarzem, aby nadążyć za dziewczynką, która przemykała przez obrazy, potykając się z podniecenia. Czasem znikała z portretów, aby pojawić się kilka obrazów dalej.
W końcu zatrzymała się na środku obrazu przedstawiającego wazon z lawendą. Coś było w nim nie tak z perspektywą, bo dziecko musiało przesunąć wazon, żeby z nim porozmawiać.
– Tu ją widziałam – poinformowała go, jej twarz była zaczerwieniona od biegu. Podnosząc rękę, wskazała koniec korytarza. – Biegła w tamtą stronę.
– Dziękuję – powiedział Draco. Odwrócił się i ruszył korytarzem, instynktownie wyciągając różdżkę z wewnętrznej kieszeni płaszcza i chwytając ją mocno. Słyszał jak krew w nim buzuje, słyszał bicie serca w swojej czaszce. Jedynym innym hałasem, był odgłos jego kroków w pustym korytarzu.
A potem usłyszał odległy płacz, między krzykiem i błaganiem o pomoc, wysyłany przez echo bólu w jego ramieniu…
Nie myśląc o tym, zaczął biec, ścigając się po korytarzach. Jego krew zamarzła, kiedy usłyszał płacz, ledwo płynęła w jego żyłach.
Gdzie ona jest? Kierował nim słaby płacz i pobiegł na oślep w tamtym kierunku, mając nadzieję, że los doprowadzi go do celu. Każdy kąt mógł być tym, w którym leży Hermiona, rozglądał się nerwowo. Czy biegnie w dobrym kierunku? Gdzie ona jest?
Nagle usłyszał kolejny krzyk, tym razem bliżej, z prawej strony. Wpadł w poślizg, zatrzymując się, oczy rozpaczliwie szukały drogi. Był tylko jeden zakręt w prawo. Pobiegł przez niego, skręcając kilka razy…
I stanął na widok Hermiony, rannej na podłodze, ale wciąż walczącej dzielnie. Nad nią postać śmiała się złośliwie, unosząc różdżkę do kolejnego ataku… Draco był szybszy. – Testaevitri! – krzyknął, wysyłając odłamki szkła w stronę napastnika, który zakrył twarz dłońmi, aby się obronić. Kawałek szkła przebił się przez materiał i strużka krwi kapała z rany na ramieniu.
Zacieniona twarz zwróciła się w jego stronę, unosząc rękę do ataku. Draco uniósł różdżkę, przygotowując się do wypowiedzenia przeciwzaklęcie, ale Hermiona już tam była.
Cruor! – krzyknęła, a rana napastnika otworzyła się szerzej i głębiej, powodując, że ciężko oddychał z bólu.
Draco, widząc ten moment, podniósł różdżkę, chcąc zakneblować napastnika i odkryć, kim jest. Ale postać cofnęła się, wyczuwając jego intencje.
– Jeszcze nie wygrałaś – syknął kobiecym, chociaż obcym głosem. Potem odwrócił się i uciekł. Draco próbował zatrzymać go zaklęciem, ale postać zrobiła unik i zniknęła za zakrętem.
Dał sobie spokój. Przecież Hermiona jest ranna. Nie może jej zostawić. Odwracając się, zobaczył jej bladą twarz pełną bólu. Pochylił się i uklęknął obok niej, szukając w głowie właściwego pytania. „Dobrze się czujesz” nie miało sensu, bo przecież tak nie było.
Hermiona przemówiła pierwsza. – To już cztery.
– Cztery co? – zapytał Draco, zaskoczony.
– Cztery razy uratowałeś mi życie - powiedziała Hermiona, blednąc jeszcze bardziej. Draco potrząsnął głową. – Ktokolwiek to był, nie ryzykował by zabicia ciebie w Hogwarcie. Chcesz iść do pani Pomfrey?
– Nie, już przegapiłam piętnaście minut eliksirów. Snape będzie wściekły. Nawet nie będę pytać, jak udało ci się tu dostać – powiedziała, próbując wstać.
– Nie próbuj wstawać – powiedział Draco i o dziwo posłuchała. – Nie możesz tak po prostu wejść na lekcję Snape’a, krwawiąc. Pozwól mi pomóc…
Wskazał na nią różdżką, starając się celować w ranę. – Sanare – powiedział i rany zaczęły się goić. Hermiona spojrzała z zaskoczeniem.
– Czary lecznicze to bardzo zaawansowana magia! – powiedziała. – Kiedy u licha się ich nauczyłeś?
– Przydały się kiedy byłem młodszy – odrzekł Draco bez emocji. Hermiona nie wiedziała o konkretnej sytuacji, ale patrząc na twarz Draco, domyśliła się o co chodziło.
Hermiona spróbowała stanąć, ale jej nogi odmówiły posłuszeństwa i upadła ponownie. – Przeklęta klątwa – mruknęła, wskazując różdżką na swoje oczy. – Finite Incantatem – powiedziała i zamrugała.
– Zaatakowała twoje oczy? – zapytał.
– Jakimś zaklęciem związanym z lustrem. – odpowiedziała. Wspięła się na nogi i podeszła wziąć swoją torbę, która leżała w kącie. – Hej, spójrz na to! – krzyknęła, zwracając się do Draco i trzymając pojedyncze pióro, pełne dziwnych wzorów, że chłopak zastanawiał się, czy jest realne. Stalówka była niezwykła, wykonana ze srebra i pokryta skomplikowanym wzorem. Na środku były dwie pojedyncze litery:
M.B. - czytał Draco. – Kto to?
Hermiona spojrzała zamyślona. – Nie wiem, ale wiem, jak możemy się tego dowiedzieć… – spojrzała na zegarek, zdenerwowana. – Przegapiliśmy już prawie dwadzieścia minut eliksirów! – krzyknęła z przerażenia.
Draco nie mógł się powstrzymać i uśmiechnął się, widząc jej dość przewidywalną reakcję.

Trochę łaciny:
Testaevitri – pochodzi od łacińskich słów testae – odłamek i vitri – szkło
Cruor – rozlana krew
Sanare – leczyć
_______

Witajcie :) Tak jak obiecywałam, publikuję dzisiaj kolejny rozdział. Pewnie jesteście zadowoleni z faktu, że Draco uratował Hermionę. Mnie osobiście to bardzo cieszy ;) Pióro pozostawione przez napastnika będzie odgrywało ważną rolę w odgadnięciu zagadki :) Teraz będzie dużo dramione, co pewnie ucieszy większość osób :D
Kolejny rozdział najprawdopodobniej pojawi się we wtorek lub w środę. Piszę drugi rozdział Muzycznej misji i muszę się nad nim skupić, żeby wstawić go najpóźniej w poniedziałek, bo wiem że czekacie :)
Prawdopodobnie od kwietnia zmieni się czas publikacji rozdziałów. Zaczynam pracę i będę dostępna przy komputerze jedynie wieczorami, więc rozdziały Ciemności i Światła i Simply Irresisitible będą publikowane raz na tydzień. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Oczywiście czas wolny będę wykorzystywać na pisanie opowiadań do projektu i Muzycznej misji. Także czekają nas niemałe zmiany, ale wreszcie jakieś zajęcie związane z moim kierunkiem studiów, więc warto się poświęcić :D
To chyba tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!


26 komentarzy:

  1. M.B… Jedyne co mi się z tym kojarzy to Milicenta Bulstrode, ale wątpię by to była ona. A jeśli tak, to z jakich pobudek działała?
    Bardzo podoba mi się to tłumaczenie, cieszę się, że pozwalasz osobom beznadziejnym z angielskiego poznawać fajne historie :)
    Pozdrawiam :)
    http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza parka też obstawia Milicentę, ale to byłoby zbyt oczywiste :)
      Cieszę się, że historia Ci się podoba :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Ojej... jak fajnie, że ją uratował ;)
    Jeżeli chodzi o inicjały M.B. to zgadzam się z poprzednim komentarzem, jedynie z kim mi się kojarzy to z Bulstrode, ale wątpię by to była ona. Opstawiam postać wymyślona przez autorkę, albo postać naprawdę mało znaną.
    Czekam na więcej ♡
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Draco znowu okazał się jej rycerzem :D
      To by było za proste, gdyby to była Ślizgonka ;) Wszystko okaże się niedługo :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Tak bardzo cieszę się, że Draco uratował Hermionę! Również zastanawiam się, kim jest owa M.B., jednak ja stawiałabym raczej na kogoś z rodu Blacków... doskonale wykonane pióro to coś, na co osoba z arystokratycznego rodu może sobie pozwolić.
    Oczywiście, rozumiem, że zaczynasz pracę i nie będziesz mogła tak częsro dodawać ;) sama ostatnio mam natłok roboty, mimo że jestem dopiero w gimnazjum...
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie pióro może świadczyć o pochodzeniu napastnika. Niedługo wszystko się wyjaśni :)
      Fajnie, że rozumiesz moja sytuację. Chciałam Was uprzedzić, bo są osoby, które chciałyby aby rozdziały pojawiały się tak jak do tej pory, no ale nie rozdwoję się niestety. Powodzenia w szkole :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. I oto cała Hermiona, mimo zadrapań i bólu musi iść na lekcję, bo eliksiry jej przepadną :D Zaciekawiło mnie kim jest ta tajemnicza osoba, ze względu na pióro myślę, że pochodzi z wyższych kręgów. No cóż niedługo się okaże :)
    Miło, że mimo pracy znajdujesz czas na tłumaczenie i pisanie własnej historii. Wiem jakie to trudne i ile czasu pochłania ;]
    Życzę dużo weny i czekam na wszystkie kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona już tak ma, że nauka jest na pierwszym miejscu :D Tak wszystko się okaże już niedługo ;)
      Cóż, czego się nie robi dla czytelników? Mam nadzieję, że znajdę chociaż chwilę dla siebie :D
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Dracze niczym rycerz w lśniącej zbroi ratuje damę swojego serca!!! Ehhhh jestem zdecydowanie na tak!!! :P
    Oby częściej takich sytuacji!
    No i oczywiście moment w którym Herm zamiast o swoim ataku myślała o spóźnieniu na lekcje bezcenny! :D
    Ja także uważam że za atakiem stoi Milicenta, no ale zobaczymy czy mam rację...
    Mam nadzieje że mimo mniejszej ilości wolnego czasu, nie zabraknie Cie w świecie Dramione!
    Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco naszym bohaterem :D Obiecuję że jeszcze pokaże na co go stać ;)
      Hermiona zawsze stawia naukę na pierwszym miejscu :) Większość tak myśli, ale wszystko okaże się niedługo
      Oczywiście nie zniknę tylko rzadziej będę publikować
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. wiedziałam, że ją uratuje!! Byłam tego pewna. Ciekawe tylko kto to jest? Rozdział wspaniały.Miłego weekendu.
    pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję fajnie, że się podobało :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Rozdział jak zwykle super :) Liczyłam na to, że to Draco ją uratuję i tak się stało :) Standardowo Hermiona stawia naukę na pierwszym miejscu :) Ha ha :) Fajnie, że znalazłaś pracę związaną z kierunkiem swoich studiów :) Życzę Ci powodzenia i oczywiście czekam na naxty w trzech Twoich blogach ! Dobrego weekendu ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że rozdział się podoba :) Hermiona już tak ma, że nauka najważniejsza :D
      Dziękuję też się cieszę, że wreszcie udało mi się coś znaleźć :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Wiedziałam, że Draco ją uratuje! Wiedziałam! :D
    Wyżej wspomniałaś, że to nie Milicenta Buldstrode... Przyznam, że od razu wiedziałam, że to nie ona - Draco przecież rozpoznałby jej głos, a w tekście było, że głos był nieznajomy... Obstawiam, że to jakaś mało znacząca postać w HP, lub OC. Innej opcji nie widzę :)
    Oczywiście, w pełni to rozumiem :) Poczekamy, nie martw się :D A przynajmniej ja, za innych ręczyć nie mogę :)
    Czekam na kolejny rozdział, bo muszę wiedzieć kto to jest!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Feltson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco jak rycerz :D innej opcji nie było :)
      Faktycznie Draco poznałby Milicentę. To będzie ktoś kogo nikt nie podejrzewa :) Niedługo się wszystko wyjaśni ;)
      Miło słyszeć, że ktoś poczeka :D
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Znowu daaawno mnie było, ale mam mało czasu. Ach ten Draco i jego syndrom bohatera. Zawsze zjawia się w odpowiednim momencie :D ale to dobrze! Świetny rozdział, świetne tłumaczenie ;*
    Pozdrawiam, Dora
    morderous-family.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheh zawsze wiesz kiedy się zjawić :D Spokojnie rozumiem, ja sama mam niewiele czasu -.-
      Draco ma w sobie coś z bohatera, nic na to nie poradzi ;) Dziękuję, fajnie że się podoba :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  10. Dracon taki bohaterski, wow. Pióro wniosło dużo tajemniczości :). To współodczuwanie zaklęć i kłopotów, świetne! Bardzo mi się podoba rozdział, idealnie odpowiedzialny chłopak, który dba o swoją kobietę *.*
    Pozdrawiam, Eleonora.:)
    http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco to taki rycerz na białym koniu :) Pióro będzie bardzo pomocne w zidentyfikowaniu napastnika :)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  11. Tak, rycerz na białym koniu świetnie pasuje do Draco. Zawsze w odpowiednim miejscu i czasie.
    I jak zawsze ta nutka tajemniczości...piórko do kogo należysz?
    Ogółem dawno mnie nie było, miałam przerwę ale wszystko nadrobiłam. Cudowny rozdział!
    I oczywiście piękny szablon!
    Pozdrawiam Letothers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco zawsze jest rycerzem ;) Wiesz, że uwielbiam Was zaskakiwać :) Fajnie, że jesteś :D
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Niby inicjały wskazują na Milicentę, ale stalówka do niej nie pasuje ponieważ ona chyba za bardzo nie potrafi pisać i czytać xP. Taka żeńska wersja Crabbe'a i Goyle'a :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe fajnie to wymyślułaś :D na to bym nie wpadła ;)

      Usuń
  13. Naprawdę super rozdział! Jestem z Tobą od początku, tak nawiasem mówiąc. Siedzę i zwijam się ze śmiechu, bo M.B. to inicjały mojej najlepszej przyjaciółki ;) XD Świetnie piszesz, podziwiam cię, serio!
    Weny,
    Która jest gorsza niż przypływy i odpływy morza,
    I która jest gorsza niż najbardziej kapryśna księżniczka Slytherinu,
    Niech będzie Twoją wierną towarzyszką!
    Lojalna
    Wierna
    Podziwiająca
    Zazdroszcząca
    Urzeczona
    Fanka.
    Garielka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;) Fajnie, że rozdziały się podobają tylko muszę zaznaczyć, że ja tą historię tłumaczę :)
      Pozdrawiam

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy