Przez chwilę patrzymy na siebie, nic
nie mówiąc. Malfoy znowu prześwietla mnie wzrokiem. Odwracam wzrok i obserwuję
otoczenie za oknem. Postanowiłam unikać jego wzroku. Nie pozwolę żeby wchodził
mi do głowy i oglądał moje wspomnienia. O nie, po moim trupie, fretko. Słyszę
chrząknięcie. Ignoruję je. Stukanie w blat stolika. Szybko patrzę w tamtą
stronę. Malfoy chcąc zwrócić moją uwagę, stuka palcami w stolik. Jego palce
rytmicznie uderzają w blat. Czuję, że jest coraz bardziej poirytowany. Dobrze
mu tak, niech się irytuje. To on chciał ze mną rozmawiać. Ja tylko chciałam
odzyskać moją różdżkę. Zapewne nie odda mi jej tak łatwo. W końcu to Malfoy.
Chyba muszę z nim porozmawiać. W końcu ma mi pomagać w tym szalonym planie.
Tylko co w nim jest najtrudniejsze?
Chyba najtrudniej będzie mi ukryć to wszystko przed moimi przyjaciółmi. Widzę, że twoi ukochani Gryfoni naprawdę nie
przejęli się twoim zniknięciem. Słowa Malfoya ranią mnie jak igły, wbijane
prosto w serce. Ale… on ma rację. Chłopcy w ogóle nie przejęli się moim
zniknięciem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Zawiedli mnie, ale to moi
przyjaciele. Może wyjawić im prawdę?
Nie, nie mogę. Gdyby dowiedzieli się o
planie, a w szczególności o tym, że Dumbledore zginie przeze mnie, wyrzekliby
się mnie i straciłabym ich na zawsze. Nie mogą się o tym dowiedzieć, tylko jak
to zrobić? Znam tylko jedną osobę, która zna odpowiedź na to pytanie. Siedzi
przede mną i bezczelnie się uśmiecha.
Wzdycham i niechętnie odwracam głowę w
jego stronę. Na jego twarzy błąka się triumfalny uśmiech. Wkładam ręce pod boki
i czekam aż się odezwie. Przynajmniej liczę na to, że się odezwie.
Unosi jedną brew z zainteresowaniem.
Gestem ręki zachęca mnie do rozmowy. Teoretycznie mogłabym to zignorować, ale
nagle kątem oka zauważam moją różdżkę. Leży obok niego. Co za perfidny
człowiek! Wie, że chcę ją odzyskać i specjalnie mnie podpuszcza. Im szybciej
skończymy rozmawiać, tym szybciej ją odzyskam. Miejmy to już za sobą.
– Dobrze, Malfoy. Mam pytanie odnośnie
planu.
– Jakie? – pyta, poprawiając przy tym
garnitur.
– Ukryłeś to przed znajomymi? – Patrzy
na mnie z zainteresowaniem, a jego szare oczy wydają się ciemniejsze. Nie
słysząc odpowiedzi, dodaję: – Chodzi mi o zadanie, w którym miałeś zabić
Dumbledore’a.
– Tak – mówi głosem pozbawionym
jakichkolwiek emocji.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się
takiej odpowiedzi. No ale to daje mi jakąś nadzieję, że można ukryć coś tak
potwornego.
– Cóż, skoro tobie się udało, to ja
nie powinnam mieć z tym większego problemu.
Słyszę radosny chichot. Patrzę na
niego, nic nie rozumiejąc. Kręci głową z dezaprobatą.
– Proszę cię, Granger. Oni już wiedzą,
że coś jest nie tak.
Otwieram szeroko oczy i stać mnie
jedynie na krótkie: – Co?
– Nie potrafisz ukrywać swoich emocji.
Widzieli jak płaczesz. Jak właściwie im to wyjaśniłaś? – pyta, pochylając się w
moją stronę.
Chwilę patrzę na niego, po czym
odwracam wzrok. Szlag. Znowu ma rację. Chłopaki widzieli, że płaczę i pewnie
zaczną mnie wypytywać, kiedy dojedziemy do Hogwartu. Wzdycham przeciągle i
spoglądam na moje ręce, unikając wzroku Malfoya. Słyszę westchnięcie.
– No właśnie – kontynuuje swoją
wypowiedź – A taka umiejętność jest bardzo przydatna. To zadanie będzie ci
coraz bardziej ciążyć każdego dnia.
– Tak jak tobie – mówię, patrząc mu
prosto w oczy.
– Tak, ale będziesz mieć gorzej, bo
jesteś pozytywnym bohaterem. – Słowa wypływają powoli z jego ust, filtrując mój
umysł.
Znowu ma rację. Nie mogę się do tego
przyzwyczaić. Znając go, zapewne ma dla mnie jakąś genialną radę. Cóż,
przekonajmy się.
– Więc, co powinnam zrobić? Jakieś
sugestie? – pytam. Modlę się żeby miał dla mnie jakąś dobrą radę, ale po nim
mogę się spodziewać wszystkiego. Chyba nie zrobi ze mnie idiotki? Najmądrzejsza
czarownica w Hogwarcie nie jest i nie będzie idiotką.
Malfoy uśmiecha się pod nosem i opiera
ręce na kolanie.
– Na początek trzeba nauczyć cię
ukrywać emocje i lepiej kłamać.
Przewracam oczami.
– Wow, jaki szczegółowy opis. Masz
jeszcze jakieś informacje? – pytam, cytując jego wcześniejszą wypowiedź.
Uśmiecha się. – Zawsze jesteś gotowa
do nauki – rozmyśla. – Tak, Granger, mam więcej informacji. Nie mamy zbyt wiele
czasu. Im kłamstwo jest bliższe prawdy, tym łatwiej jest je sprzedać. I
przestań się obwiniać.
– Co? – pytam zdziwiona.
– Oh, daj spokój. Masz to wypisane na
twarzy, a jeszcze ich nie okłamałaś. Cholerne gryfońskie miękkie serce. To dla
ich dobra i oczywiście dzięki temu ochronisz swoje życie. Więc przestań
zachowywać się jak Gryfonka. Kto wie, może ci się spodoba. – Unosi sugestywnie
brwi i uśmiecha się szeroko.
Patrzę na niego z politowaniem i
pytam: – A poza tym?
– Cóż, musisz nauczyć się dobrze
kłamać i ukrywać poczucie winy. Twoje emocje są za bardzo wyeksponowane na
zewnątrz. Nawet ja mógłbym cię tego nauczyć, bo taka zmiana wyjdzie ci na
dobre. Więc skup się na tym, co cię rozprasza. Masz tendencję do zapamiętywania
wielu faktów i bezużytecznych informacji, dlatego musisz zmienić swoje
przyzwyczajenia, żeby poradzić sobie z tym zadaniem. W przeszłości chowałaś się
w książkach, więc po prostu rób to dalej.
– Nie chowałam się w książkach –
zaprzeczam, zakładając ręce pod boki.
– Jasne, Granger. Wiem, że jesteś
Gryfonką i w ogóle, ale trochę pewności siebie by ci nie zaszkodziło – cedzi.
Przewracam oczami.
– Coś jeszcze?
– Właściwie…
Przerywa, słysząc huk otwieranych
drzwi do przedziału. Malfoy z szoku wstaje z siedzenia z różdżką w gotowości.
Oboje patrzymy w tamtym kierunku. W drzwiach stoi ten, którego nikt tu się nie
spodziewał — Harry. Na jego twarzy jest
coś pomiędzy zdziwieniem a zdezorientowaniem. Spogląda na mnie, a potem na
Malfoya i tak w kółko. Po chwili otrząsa się z szoku.
– Co ty robisz, Malfoy? – pyta
zaciskając pięści.
– Co boisz się o swoją gryfońską
księżniczkę? A może po prostu boisz się, że ona ma w sobie więcej finezji niż
ty i twój rudy kumpel?
Harry wygląda tak jakby chciał go
uderzyć. Muszę go powstrzymać.
– Malfoy – syczę przez zęby.
– Oh, spokojnie Potter. Właśnie
mówiłem Granger o jej roli w świecie – szydzi, spoglądając na Gryfona. – Jest twoja.
To znaczy, oczywiście wszyscy wiemy do czego jest ci potrzebna. – Mruga i
wychodzi, zostawiając mnie w totalnym szoku. Harry śledzi go wzrokiem i po
chwili odwraca się w moją stronę. Jego policzki są zaróżowione.
– Co to było? – pyta.
Kręcę głową.
– Merlinie, żebym to ja wiedziała –
odpowiadam.
Harry przygląda mi się z
zainteresowaniem. Na jego twarzy jest coś w rodzaju troski. Widzę, że chce o
coś zapytać, dlatego gestem ręki zachęcam go do mówienia.
– O czym rozmawialiście?
– Oh, znasz Malfoya. Stwierdził, że
Gryfoni mają miękkie serca i zero pewności siebie – mówię i aż sama sobie się
dziwię, ale to prawda. Harry przytakuje.
– Wracajmy – mówi. – Zostawiłem Rona
samego w przedziale z wielką górą słodkości, które kupiłem z wózka.
Rzucam mu rozbawione spojrzenie. No
tak, Ron i słodkości to niezbyt udane połączenie. Przewiduję, że połowy
smakołyków już nie ma, bo rudzielec je zjadł, nie przejmując się nami. Harry
podchodzi do drzwi przedziału i odsuwa je nieznacznie. Przechodząc obok niego,
uśmiecham się radośnie i oboje wychodzimy na korytarz. Idziemy blisko siebie i
co chwila spoglądamy jedno na drugie. Uśmiecham się pod nosem. Harry to Harry,
zawsze będzie się przejmował tymi, na których mu zależy. Przez chwilę w to
wątpiłam, ale teraz jestem tego pewna w stu procentach. W połowie drogi
powrotnej do naszego przedziału Malfoy ślizga się i wpada na mnie, uderzając w
moje prawe ramię.
– Merlinie, Granger! Patrz jak
chodzisz – krzyczy, zanim przesuwa mnie ze swojej drogi. Spoglądam na swoją
rękę, w której znajduje się moja różdżka, kawałek pergaminu i szklana fiolka, w
której zapewne znajdują się wspomnienia Draco. Co za przebiegła fretka.
Harry patrzy osłupiały na odchodzącego
blondyna. Potem spogląda na mnie i kręci głową z dezaprobatą. – On musi dojść
do siebie – mówi cichym głosem, po czym zwraca się do mnie: – Wszystko w
porządku?
Odwraca się w moją stronę, kiedy
pakuję różdżkę, pergamin i fiolkę.
– Tak, w porządku. Wracajmy. Jestem
pewna, że nic dla nas nie zostanie, jeśli się nie pospieszymy.
Kilka minut później siedzimy w naszym
przedziale i jemy smakołyki, których Ron nie zdążył pożreć. Wyciągam wielką
księgę i kładę ją na kolanach. Rozglądam się dookoła. Harry i Ron rozmawiają o
Quidditchu, więc nie zwracają na mnie uwagi. Ukradkiem sięgam do kieszeni i
wyciągam pergamin, który dał mi Malfoy. Rozkładam go na jednej ze stron w
książce i czytam:
Musimy
porozmawiać. Wyślę Ci wiadomość gdzie i kiedy. Do tego czasu, spróbuj
zachowywać się jak Ślizgonka.
PS. To eliksir
na siniec. Cholerny skrzat.
Byłam przekonana, że zleci ukaranie
skrzata, za to, że nie wypełniła polecenia. Przyglądam się fiolce. Eliksir
kolorem przypomina dwa eliksiry lecznicze, które znam. Może także być podobny
do jednej ze strasznych trucizn. Chyba nie byłby taki perfidny, żeby podawać mi
truciznę?
Odkorkowuję fiolkę i wącham. Nie wyczuwam
nic szkodliwego i szybko wypijam zawartość. Natychmiast czuję ciepło emanujące
z mojego żołądka. To uczucie jest czymś w rodzaju ukojenia. Kiedy ciepło
zanika, uświadamiam sobie, że nie czuję bólu, jakby go nigdy nie było. Patrzę
na chłopców. Rozmawiają, żywo przy tym gestykulując. Uśmiecham się pod nosem i
wzdycham. Siadam wygodnie na siedzeniu i zaczynam wreszcie czytać. Mimo
wszystko nadal jestem Hermioną Granger.
~*~*~*~*~*~
Siedzimy przy stole Gryffindoru i
obserwujemy Ceremonię Przydziału. Dziwnie jest widzieć uczniów, którzy cztery
lata temu zaczynali naukę w Hogwarcie. Są tak samo przerażeni jak wtedy.
Uśmiecham się pod nosem i spoglądam na moich przyjaciół. Harry patrzy w
kierunku stołu nauczycieli, a Ron szepce coś pod nosem. Zapewne jest głodny.
Cóż, u niego to normalne. Wzdycham i kręcę głową z dezaprobatą. Ron rzuca mi
gniewne spojrzenie, jednak zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, na stole przed
nami pojawiają się przeróżne smakołyki. Rudzielec uśmiecha się szeroko i sięga
po talerz, na który nakłada wszystko, co ma w zasięgu wzroku. Ja w
przeciwieństwie do niego wybieram tylko niektóre potrawy i jem powoli. Czuję,
że ktoś mi się przygląda. Spoglądam w bok i widzę Harry’ego. Patrzy na mnie z
troską. Próbuję zrobić wszystko, żeby go zignorować, ale w końcu kapituluję i
odwracam się w jego kierunku.
– Harry, czy jest coś, co chciałbyś
powiedzieć? – pytam.
– Po prostu wydajesz się jakaś inna.
Smutna albo coś w tym stylu. Czy coś się stało z twoimi rodzicami? Musiałaś
walczyć? – pyta.
Merlinie, co mam mu powiedzieć? Nawet
gdybym zaczęła opowiadać, to nie dam rady wyjaśnić jak wydostałam się z tego
piekła bez złamania Wieczystej Przysięgi.
– Nie, przepraszam. Po prostu myślałam
o… niedługo zaczynają się przygotowania do OWTM-ów i to bardzo ważne… – mówię
niemal bezgłośnie.
Spoglądam w górę i widzę jak chłopcy
wymieniają spojrzenia. Harry uśmiecha się z rozbawieniem i mówi: – Hermiono,
nie masz się czego obawiać. Jesteś cholernie inteligentna.
Uśmiecham się do niego, próbując
zignorować ucisk w dole brzucha. Resztę czasu spędzam na przesuwaniu jedzenia
po moim talerzu. Poczucie winy spowodowało, że straciłam apetyt. Jestem
wyczerpana, kiedy kierujemy się do naszych dormitoriów. W połowie drogi do
pokoju wspólnego marzę jedynie o moim miękkim łóżku. Kilka sekund później,
uświadamiam sobie, że jakaś ręka odciąga mnie z dala od grupy. Patrzę w górę.
– Profesor McGonagall? – pytam, nic
nie rozumiejąc.
– Dyrektor chciałby z tobą porozmawiać
– mówi. Przytakuję i w ciszy maszerujemy do gabinetu dyrektora. Gdy docieramy
do pomnika chimery, mój żołądek zaczyna wariować, a oddech staje się płytki.
– Cytrynowe dropsy – mówi profesor
McGonagall, patrząc wprost na gargulca. Kamień przesuwa się, a moje wspomnienia
wracają. Patrzę na schody i przełykam ślinę. Boję się tej rozmowy, ale wiem, że
jej nie uniknę. Jak przez mgłę słyszę głos nauczycielki: – Dyrektor jest na
górze.
Przytakuję i bez słowa wspinam się po
kamiennych schodach. Otwieram drzwi i wchodzę do pomieszczenia. Gabinet
dyrektora wygląda inaczej. Z każdej strony pomieszczenia stoją dopasowane
kolorystycznie szafki, wypełnione po brzegi książkami i fiolkami o nieznanej mi
zawartości. Przypuszczam, że to wspomnienia dyrektora. Z boku, przy oknie jest
myślodsiewnia. Nad nią unosi się jasna poświata. Widocznie dyrektor niedawno z
niej korzystał. Nagle słyszę chrząknięcie. Patrzę w tamtym kierunku i widzę
dyrektora, siedzącego przy biurku. Podpiera się laską, stojącą obok krzesła i
patrzy wprost na mnie. Uśmiecha się serdecznie i mówi: – Panno Granger, proszę
usiąść. Cytrynowego dropsa?
– Nie, dziękuję – odpowiadam, siadając
naprzeciwko niego.
– Cieszę się, że pojawiłaś się na
uczcie. Mam nadzieję, że chociaż ty sprawisz się lepiej.
Otwieram szeroko usta, nie wierząc
własnym uszom.
– Pan… pan wie? – dukam.
Uśmiecha się smutno. – Tak, wiem gdzie
byłaś i że Voldemort zmusił cię do złożenia Wieczystej Przysięgi, w której
zobowiązałaś się, że umrę przed końcem tego roku szkolnego. – Spoglądam na moje
palce, leżące na kolanach. Wstydzę się spojrzeć mu w oczy. Dyrektor chwilę
milczy, po czym kontynuuje: – Myślałem, że to sprzeczne z twoim charakterem,
żeby złożyć takie ślubowanie, szczególnie bez poinformowania o tym kogokolwiek.
A właśnie, widziałaś może Zmieniacz Czasu, który znajdował się w gablocie za
biurkiem?
Podnoszę wzrok i widzę migoczące
tęczówki, wpatrzone wprost we mnie. Jest w nich tyle zaufania i zrozumienia.
Dopiero teraz dociera do mnie, co zrobiłam. Na co się zgodziłam. Nie, nie mogę
tego zrobić. To jest sprzeczne z moimi przekonaniami! Merlinie, co ja zrobiłam?
Czuję łzy napływające do moich oczu.
– Dyrektorze… ja… – szloch wydobywa
się z moich ust. Nie wiem co mogę powiedzieć w takiej sytuacji. Mężczyzna kiwa
mądrze głową.
– Rozumiem – mówi cicho. – Tak mi
przykro, panno Granger. Szkoda, że nie było innego sposobu. Nie spodziewałem
się, że tak szybko zapłacisz za to tak wielką cenę.
– Zabili moich rodziców – mamroczę,
powstrzymując łzy, które spływają po moich policzkach.
– Wiem.
– Ale jaki miałam wybór? – pytam
trochę głośniej. – Musiałam wrócić! Wszyscy odeszli… umarli i…
Mężczyzna nachyla się w moją stronę i
podsuwa miseczkę z dropsami, poruszając sugestywnie brwiami. Odruchowo sięgam
po słodkości. Uśmiecha się. Kiedy trochę się uspokajam, siada wygodnie na
fotelu.
– W porządku, nie winię cię za twój
wybór i ty także nie powinnaś się obwiniać. Co się stało, to się nie odstanie.
– Przytakuję. – Jeszcze jedno, zapewne jesteś świadoma, że pan Potter i pan
Weasley nie wiedzą o twojej sytuacji. To niestety moje dzieło. To smutne, ale
musiałem przechwycić list do pana Pottera, dotyczący twojego uprowadzenia.
Zapewne domyślasz się, jakby na niego zareagował.
– Przyszedłby po mnie – mówię bez
zastanowienia. Znając Harry’ego na pewno by tak było.
– Tak – odpowiada. – Zebrałem wiele
informacji, ale nawet gdybyśmy zaatakowali Malfoy Manor, nie wierzyłem w to, że
odzyskamy cię żywą. Wiem, że pan Potter mówił ci o przepowiedni. Jednak ta
zasadzka bardzo wykraczała poza jego umiejętności. Z pewnością dzięki temu
proroctwo by się wypełniło. Ja… kiedy człowiek kończy swój żywot, wszystko
wydaje się prostsze i jaśniejsze. Teraz wiem, gdzie popełniłem błąd i bardzo
cię za to przepraszam i za ból, którego doświadczyłaś.
– Cieszę się, że Harry po mnie nie
przyszedł. Nie chciałabym patrzeć, jak umiera – mówię cicho. Kiwa głową ze
smutkiem.
– W twojej teraźniejszości zrobiłem
coś, co spowodowało, że zgodziłaś się na ten układ, prawda?
– Tak… Kiedy Voldemort przyszedł do
mnie do celi i zapytał o coś co mu zabrano, rzucił na mnie zaklęcie, które
spowodowało, że przypomniałam sobie o pierścieniu. Zniszczył go pan? To on
sprawił, że jest pan chory? – Troskliwy ton mojego głosu, zaskakuje nawet mnie.
– Tak – mówi smutno. – W tym roku
zamierzam przekazać całą wiedzę panu Potterowi. Ale okazuje się, że to nie
wystarczy, bo wróciłaś do przeszłości. Niebezpieczne jest mówienie o
przyszłości w takiej sytuacji. Nawet proroctwa nie są do końca zrozumiałe.
Proponuję żebyś o tym nie mówiła i zachowywała się normalnie. W tych
okolicznościach, chciałbym żebyś opowiedziała mi o wydarzeniach, które będą
miały miejsce w przyszłości, żebyśmy mogli znaleźć sposób, aby chociaż
niektórym z nich zapobiec.
– A co z Harrym i Ronem? – pytam.
– Zbyt wiele ujawnionych informacji
może zaburzyć harmonię i zapewne na niewiele się zda. Poza tym myślę, że
panowie Potter i Weasley nawet bez tej wiedzy, będą mieli wiele na głowie w tym
roku.
– To oznacza, że nie powinnam im mówić
o moim porwaniu, a tym bardziej o…
– Zgadza się, panno Granger. Zapewne
to trochę egoistyczne, że proszę cię o coś takiego – mówi, patrząc mi prosto w
oczy.
Uśmiecham się lekko i kręcę głową.
– Nie, to nie egoizm. Ja wiem, że to
dla mojego dobra. Możliwe, że będą mnie nienawidzić przez to do końca życia,
kiedy wygramy tą wojnę – mruczę pod nosem.
Dumbledore posyła mi znaczące
spojrzenie, po czym spogląda na zegar, wiszący na ścianie.
– Przepraszam – mówi. – Myślę, że na
dziś wystarczy. Spotkamy się ponownie, żeby popracować nad naszym planem.
Przytakuję i wstaję wolno, jakby bez
życia. Wychodzę z gabinetu i schodzę po krętych schodach. Przemierzam korytarz,
więcej schodów, kolejny korytarz, jedna stopa za drugą. Myśli mnie
przytłaczają, jestem taka zmęczona. Próbuję nie zamykać oczu, ale moje powieki
bardzo mi ciążą. Widzę ciemność. Jeszcze kilka kroków i będę w moim
dormitorium, w moim łóżku. Jest coraz ciemniej.
– Granger? – słyszę cichy głos, kiedy grunt
osuwa mi się pod nogami i zanim ląduję na posadce, tracę przytomność.
____________
Witajcie :) w to niedzielne popołudnie publikuję trzeci rozdział opowiadania. Jak wrażenia? Spodziewaliście się tego, że Dumbledore dowie się o wszystkim? Szczerze mówiąc, mnie to trochę zaskoczyło, bo nie sądziłam, że tak szybko dojdzie do tej rozmowy. Jak Wam się podoba rozdział od strony hmm treści? Jest tutaj trochę moich wtrąceń, ale większość należy do Sophie ;)
Kolejny rozdział prawdopodobnie ukarze się w czwartek. Niedługo zacznę go tłumaczyć ;) A teraz informacja dla osób, które nie śledzą Simply Irresistible: postanowiłam teraz skupić się na tłumaczeniach, a kiedy przetłumaczę kilka rozdziałów na zapas, zacznę pisać rozdziały Muzycznej misji i mój fanfik o Draco i Hermionie. Także z góry przepraszam za brak nowego rozdziału MM, no ale obiecuję, że warto czekać :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie, miłego tygodnia! Maturzyści powodzenia na egzaminach! Enjoy!
Nie wiem dlaczego ale rozdział za krótki jak dla mnie. XD też się nie spodziewałam, że Drops szybko przeprowadzi z nią taką rozmowę w ogóle nie spodziewałam się tego, że on się o wszystkim dowie! Ale jak już knuć to knuć dobrze xD.
OdpowiedzUsuńMalfoy, Malfoy to mój ulubiony bohater. Spryciarz z niego! Ale, że wszystko udało mu się tak niezauważenie podać, że Harry nic nie zauważył!
Nosz... Jestem ciekawa co będzie dalej xD
Jak potoczy się ich współpraca i co najważniejsze: co się stanie z skrzatem?
Życzę czasu na tłumaczenie i pozdrawiam.
Niestety w tym opowiadaniu kolosów nie będzie wszystkie rozdziały są podobnej długości :) Knucie z dyrektorem zapewne będzie ciekawe :D
UsuńMa się te ślizgońskie zachowania ;)
Niedługo akcja ruszy do przodu :)
Dziękuję i pozdrawiam
Wiem, że z niecierpliowścią czekałaś na mój komentarz. Jest jeden problem - po prostu nie mam siły. Byłam sama na dyżurze, ale straszne tłumy. Do tego 25 stopni Celsjusza na termometrach i bezchmurne niebo. Padam na twarz, a jeszcze muszę odbrobić pracę domową ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Malfoy już taki w miarę ogarnięty. Tutaj Harry jest super. Bardziej elokwentny. Na końcu na pewno spotkała Draco, nie ma bata xD
Już niestety kończę :C Lecę odpocząć. Żubr mnie wykończył :P
Czekam i pozdrawiam,
KH
Każdy nawet najkrótszy komentarz bardzo mnie cieszy :) Aj zazdroszczę pogody, u mnie dziś jedynie do południa było ładnie, a potem nadeszły chmury i lunęło :/
UsuńCieszę się, że rozdział się podobał. Tak masz rację, Harry wreszcie zachowuje się tak jak powinien. Kto inny mówi do niej po nazwisku? :D
Dziękuję i pozdrawiam :)
Rozdział jak zwykle zachęcający do dalszego śledzenia opowiadania :) Dumbledore mnie zaskoczył tym, że wie o misji. Zastanawiam się tylko jak się dowiedział :) Draco i jego ślizgoński charakterek...:) Szkoda tylko, że nie może powiedzieć Harry'emu. Gdyby opowiedziała mu całą sytuację na pewno by zrozumiał i starał się jakoś wspierać. A tak ? Zostaje jej tylko polegać na swoim największym wrogu...Szkoda mi jej, bo sytuacja w jakiej się znalazła nie jest za wesoła...Czekam oczywiście na nexta i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję fajnie, że się podoba :) Dumbledore widocznie ma swoje wtyki :D Cóż, wieczysta przysięga ma swoje złe strony...
UsuńPozdrawiam :)
Hej haj hello :D
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Ci napisać? Że mi się podoba? To przecież wiesz. Że ta mroczna wojenna aura sprawia że chce więcej i więcej? Tego też jesteś pewna... Może że ten ciężki klimat jest wprost stworzony do kreacji Malfoya i jego układu z Hermioną, który jak mniemam w przyszłości bd czymś więcej niż tylko współpracą? Na pewno tego tez jesteś doskonale świadoma.
No wiec co mi pozostało? Bicie przed Tb pokłonów i modlitwa o szybkie publikacje kolejnej notki? Najwyraźniej :P
Uwielbiam takie historie w których połączyła ich wspólna tajemnica, jakieś zobowiązanie czy też zadanie, przy ktorym muszą liczyć tylko na siebie. Cudownie!
To że Drops wie o zadaniu Herm sporo ułatwia. Wygląda na to ze jedynym jej problemem jest wypełnienie przysięgi, ale sądzę ze wraz z Dyrektorem cos wymyśla.
Czekam na więcej! No i koncowa scena omdlenia - ehhh nie każ mi dluzej czekać :D
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Uwielbiam Twoje komentarze ;) Kiedy je czytam mam ogromnego banana na twarzy :D Ja też lubię historie, w których łączy ich jakaś tajemnica albo zadanie
UsuńKońcowa scena miała zachęcić do dalszego śledzenia historii :)
Dziękuję i pozdrawiam
Robi się coraz bardziej interesująco ;) ja też nie spodziewałam się, że Dumbledore tak szybko się o wszystkim dowie, jednak może dzięki temu prawdziwa akcja (czyt. Dramione ;P) rozpocznie się nieco szybciej.
OdpowiedzUsuńLubię Draco w takim wydaniu. Jest taki... Ślizgoński. I cudowny *.*
No i ostatnia scena! Jestem ciekawa, czyj szept słyszała Hermiona...
Gorąco pozdrawiam i życzę weny (szczególnie na tłumaczenie Simply Irresistible!) Johanna Malfoy :*
Zawsze ten element zaskoczenia :D Acja dramione już niedługo ;)
UsuńOj to nie takie trudne :D
Dziękuję i pozdrawiam :)
PS. Dziś tłumaczę SI więc jutro już będzie ;)
Akcja się rozkręca! :D
OdpowiedzUsuńDumbledore coraz bardziej mnie zaskakuje... on serio wszczepił każdemu uczniowi jakiś czip :p. Lubi tutaj Dumbledore'a — jest taki, jak być powinien! Nie wyobrażam sobie Hermiony duszącej w sobie te uczucia, nie mówiącej przyjaciołom o tym, co przeszła... jednak tutaj chodzi o jej życie i to, czy dobra strona wygra wojnę. Na pewno sobie poradzi, chociaż czeka ją wiele złego (czuję to!).
Pozdrawiam i życzę duuużo weny! :D
Oj tak akcja bardzo się rozkręciła ;) Dumbledore ma chyba gpsa w oczach :D Niestety Hermiona jest do tego zmuszona ale jakoś sobie poradzi ;)
Usuńdziękuję i pozdrawiam :)
Witaj! Zastanawiam się jakim cudem tak dobrze wybierasz blogi do tłumaczenia. Czyżby jakaś dobra wróżka ci podpowiadała? Jestem pewna, że nie :D Po prostu masz dar, hehe.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, podoba mi się współpraca między Hermioną, a Draconem, no w każdym bądź razie jej początek.
Coś mi mówiło, że dyrektor już o wszystkim będzie wiedział.
Czekam na ciąg dalszy i wybacz, proszę, że komentarz taki krótki, ale... nadrabiam wszystkie!, zaległości na blogach, a ich jest....
Pozdrawiam i życzę dużo weny, Arabella
To chyba instynkt fangirl :D nie wiem jak to się dzieje, że wybieram takie ciekawe historie ;) Może to dar :D
UsuńTo dopiero początek, wiele wydarzy się podczas całej historii :) Dyrektor ma chyba jakiś szpiegów, albo jest jasnowidzem :)
Dziękuję nie ważna długość tylko to, że jest :)
Pozdrawiam :)
Dumbledore zawsze wychodzi z inicjatywą dobrego ojca i choć jest to dość szlachetne, ja nadal nie mam do niego przekonania. Gra jego postaci jest zdecydowanie za dobra.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że opowiadanie jest z perspektywy Hermiony. Wszystkie uczucia są wtedy pięknie wyczuwalne. Mam nadzieję, że uda jej się utrzymać wszystko w sekrecie.
Pozdrawiam
Faktycznie Dumbledore zazwyczaj jest wyidealizowany, ale myślę że taka postać też jest potrzebna. Może się do niego przekonasz ;)
UsuńUff co za ulga! Dobrze, że podoba Ci się narracja w 1 osobie ;) Starałam się żeby jej emocjr odgrywały kluczową rolę i chyba się udało :)
Jakoś mi nie pasuje ten Dumbledore...Ale cóż.
OdpowiedzUsuńNie mogę przestać zachwycać się nad Draconem. Jego postać jest tak świetna, że aż boli.
Nie wiem co więcej mogłabym napisać, więc na tym zakończę.
Pozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że się do niego przekonasz :)
UsuńDraco chyba w każdym opowiadaniu ma w sobie coś zadziornego ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
W końcu nadrabiam Twoje tłumaczenie :). Powiem szczerze, że o ile dwa poprzednie rozdziały były takie sobie, to ten jest zdecydowanie lepszy :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że ten rozdział Ci się spodobał ;) oto właśnie chodziło :D
Usuń