niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 3: Większe dobro

Przez chwilę patrzymy na siebie, nic nie mówiąc. Malfoy znowu prześwietla mnie wzrokiem. Odwracam wzrok i obserwuję otoczenie za oknem. Postanowiłam unikać jego wzroku. Nie pozwolę żeby wchodził mi do głowy i oglądał moje wspomnienia. O nie, po moim trupie, fretko. Słyszę chrząknięcie. Ignoruję je. Stukanie w blat stolika. Szybko patrzę w tamtą stronę. Malfoy chcąc zwrócić moją uwagę, stuka palcami w stolik. Jego palce rytmicznie uderzają w blat. Czuję, że jest coraz bardziej poirytowany. Dobrze mu tak, niech się irytuje. To on chciał ze mną rozmawiać. Ja tylko chciałam odzyskać moją różdżkę. Zapewne nie odda mi jej tak łatwo. W końcu to Malfoy. Chyba muszę z nim porozmawiać. W końcu ma mi pomagać w tym szalonym planie.
Tylko co w nim jest najtrudniejsze? Chyba najtrudniej będzie mi ukryć to wszystko przed moimi przyjaciółmi. Widzę, że twoi ukochani Gryfoni naprawdę nie przejęli się twoim zniknięciem. Słowa Malfoya ranią mnie jak igły, wbijane prosto w serce. Ale… on ma rację. Chłopcy w ogóle nie przejęli się moim zniknięciem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Zawiedli mnie, ale to moi przyjaciele. Może wyjawić im prawdę?
Nie, nie mogę. Gdyby dowiedzieli się o planie, a w szczególności o tym, że Dumbledore zginie przeze mnie, wyrzekliby się mnie i straciłabym ich na zawsze. Nie mogą się o tym dowiedzieć, tylko jak to zrobić? Znam tylko jedną osobę, która zna odpowiedź na to pytanie. Siedzi przede mną i bezczelnie się uśmiecha.
Wzdycham i niechętnie odwracam głowę w jego stronę. Na jego twarzy błąka się triumfalny uśmiech. Wkładam ręce pod boki i czekam aż się odezwie. Przynajmniej liczę na to, że się odezwie.
Unosi jedną brew z zainteresowaniem. Gestem ręki zachęca mnie do rozmowy. Teoretycznie mogłabym to zignorować, ale nagle kątem oka zauważam moją różdżkę. Leży obok niego. Co za perfidny człowiek! Wie, że chcę ją odzyskać i specjalnie mnie podpuszcza. Im szybciej skończymy rozmawiać, tym szybciej ją odzyskam. Miejmy to już za sobą.
– Dobrze, Malfoy. Mam pytanie odnośnie planu.
– Jakie? – pyta, poprawiając przy tym garnitur.
– Ukryłeś to przed znajomymi? – Patrzy na mnie z zainteresowaniem, a jego szare oczy wydają się ciemniejsze. Nie słysząc odpowiedzi, dodaję: – Chodzi mi o zadanie, w którym miałeś zabić Dumbledore’a.
– Tak – mówi głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. No ale to daje mi jakąś nadzieję, że można ukryć coś tak potwornego.
– Cóż, skoro tobie się udało, to ja nie powinnam mieć z tym większego problemu.
Słyszę radosny chichot. Patrzę na niego, nic nie rozumiejąc. Kręci głową z dezaprobatą.
– Proszę cię, Granger. Oni już wiedzą, że coś jest nie tak.
Otwieram szeroko oczy i stać mnie jedynie na krótkie: – Co?
– Nie potrafisz ukrywać swoich emocji. Widzieli jak płaczesz. Jak właściwie im to wyjaśniłaś? – pyta, pochylając się w moją stronę.
Chwilę patrzę na niego, po czym odwracam wzrok. Szlag. Znowu ma rację. Chłopaki widzieli, że płaczę i pewnie zaczną mnie wypytywać, kiedy dojedziemy do Hogwartu. Wzdycham przeciągle i spoglądam na moje ręce, unikając wzroku Malfoya. Słyszę westchnięcie.
– No właśnie – kontynuuje swoją wypowiedź – A taka umiejętność jest bardzo przydatna. To zadanie będzie ci coraz bardziej ciążyć każdego dnia.
– Tak jak tobie – mówię, patrząc mu prosto w oczy.
– Tak, ale będziesz mieć gorzej, bo jesteś pozytywnym bohaterem. – Słowa wypływają powoli z jego ust, filtrując mój umysł.
Znowu ma rację. Nie mogę się do tego przyzwyczaić. Znając go, zapewne ma dla mnie jakąś genialną radę. Cóż, przekonajmy się.
– Więc, co powinnam zrobić? Jakieś sugestie? – pytam. Modlę się żeby miał dla mnie jakąś dobrą radę, ale po nim mogę się spodziewać wszystkiego. Chyba nie zrobi ze mnie idiotki? Najmądrzejsza czarownica w Hogwarcie nie jest i nie będzie idiotką.
Malfoy uśmiecha się pod nosem i opiera ręce na kolanie.
– Na początek trzeba nauczyć cię ukrywać emocje i lepiej kłamać.
Przewracam oczami.
– Wow, jaki szczegółowy opis. Masz jeszcze jakieś informacje? – pytam, cytując jego wcześniejszą wypowiedź.
Uśmiecha się. – Zawsze jesteś gotowa do nauki – rozmyśla. – Tak, Granger, mam więcej informacji. Nie mamy zbyt wiele czasu. Im kłamstwo jest bliższe prawdy, tym łatwiej jest je sprzedać. I przestań się obwiniać.
– Co? – pytam zdziwiona.
– Oh, daj spokój. Masz to wypisane na twarzy, a jeszcze ich nie okłamałaś. Cholerne gryfońskie miękkie serce. To dla ich dobra i oczywiście dzięki temu ochronisz swoje życie. Więc przestań zachowywać się jak Gryfonka. Kto wie, może ci się spodoba. – Unosi sugestywnie brwi i uśmiecha się szeroko.
Patrzę na niego z politowaniem i pytam: – A poza tym?
– Cóż, musisz nauczyć się dobrze kłamać i ukrywać poczucie winy. Twoje emocje są za bardzo wyeksponowane na zewnątrz. Nawet ja mógłbym cię tego nauczyć, bo taka zmiana wyjdzie ci na dobre. Więc skup się na tym, co cię rozprasza. Masz tendencję do zapamiętywania wielu faktów i bezużytecznych informacji, dlatego musisz zmienić swoje przyzwyczajenia, żeby poradzić sobie z tym zadaniem. W przeszłości chowałaś się w książkach, więc po prostu rób to dalej.
– Nie chowałam się w książkach – zaprzeczam, zakładając ręce pod boki.
– Jasne, Granger. Wiem, że jesteś Gryfonką i w ogóle, ale trochę pewności siebie by ci nie zaszkodziło – cedzi. Przewracam oczami.
– Coś jeszcze?
– Właściwie…
Przerywa, słysząc huk otwieranych drzwi do przedziału. Malfoy z szoku wstaje z siedzenia z różdżką w gotowości. Oboje patrzymy w tamtym kierunku. W drzwiach stoi ten, którego nikt tu się nie spodziewał — Harry.  Na jego twarzy jest coś pomiędzy zdziwieniem a zdezorientowaniem. Spogląda na mnie, a potem na Malfoya i tak w kółko. Po chwili otrząsa się z szoku.
– Co ty robisz, Malfoy? – pyta zaciskając pięści.
– Co boisz się o swoją gryfońską księżniczkę? A może po prostu boisz się, że ona ma w sobie więcej finezji niż ty i twój rudy kumpel?
Harry wygląda tak jakby chciał go uderzyć. Muszę go powstrzymać.
– Malfoy – syczę przez zęby.
– Oh, spokojnie Potter. Właśnie mówiłem Granger o jej roli w świecie – szydzi, spoglądając na Gryfona. – Jest twoja. To znaczy, oczywiście wszyscy wiemy do czego jest ci potrzebna. – Mruga i wychodzi, zostawiając mnie w totalnym szoku. Harry śledzi go wzrokiem i po chwili odwraca się w moją stronę. Jego policzki są zaróżowione.
– Co to było? – pyta.
Kręcę głową.
– Merlinie, żebym to ja wiedziała – odpowiadam.
Harry przygląda mi się z zainteresowaniem. Na jego twarzy jest coś w rodzaju troski. Widzę, że chce o coś zapytać, dlatego gestem ręki zachęcam go do mówienia.
– O czym rozmawialiście?
– Oh, znasz Malfoya. Stwierdził, że Gryfoni mają miękkie serca i zero pewności siebie – mówię i aż sama sobie się dziwię, ale to prawda. Harry przytakuje.
– Wracajmy – mówi. – Zostawiłem Rona samego w przedziale z wielką górą słodkości, które kupiłem z wózka.
Rzucam mu rozbawione spojrzenie. No tak, Ron i słodkości to niezbyt udane połączenie. Przewiduję, że połowy smakołyków już nie ma, bo rudzielec je zjadł, nie przejmując się nami. Harry podchodzi do drzwi przedziału i odsuwa je nieznacznie. Przechodząc obok niego, uśmiecham się radośnie i oboje wychodzimy na korytarz. Idziemy blisko siebie i co chwila spoglądamy jedno na drugie. Uśmiecham się pod nosem. Harry to Harry, zawsze będzie się przejmował tymi, na których mu zależy. Przez chwilę w to wątpiłam, ale teraz jestem tego pewna w stu procentach. W połowie drogi powrotnej do naszego przedziału Malfoy ślizga się i wpada na mnie, uderzając w moje prawe ramię.
– Merlinie, Granger! Patrz jak chodzisz – krzyczy, zanim przesuwa mnie ze swojej drogi. Spoglądam na swoją rękę, w której znajduje się moja różdżka, kawałek pergaminu i szklana fiolka, w której zapewne znajdują się wspomnienia Draco. Co za przebiegła fretka.
Harry patrzy osłupiały na odchodzącego blondyna. Potem spogląda na mnie i kręci głową z dezaprobatą. – On musi dojść do siebie – mówi cichym głosem, po czym zwraca się do mnie: – Wszystko w porządku?
Odwraca się w moją stronę, kiedy pakuję różdżkę, pergamin i fiolkę.
– Tak, w porządku. Wracajmy. Jestem pewna, że nic dla nas nie zostanie, jeśli się nie pospieszymy.
Kilka minut później siedzimy w naszym przedziale i jemy smakołyki, których Ron nie zdążył pożreć. Wyciągam wielką księgę i kładę ją na kolanach. Rozglądam się dookoła. Harry i Ron rozmawiają o Quidditchu, więc nie zwracają na mnie uwagi. Ukradkiem sięgam do kieszeni i wyciągam pergamin, który dał mi Malfoy. Rozkładam go na jednej ze stron w książce i czytam:

Musimy porozmawiać. Wyślę Ci wiadomość gdzie i kiedy. Do tego czasu, spróbuj zachowywać się jak Ślizgonka.
PS. To eliksir na siniec. Cholerny skrzat.


Byłam przekonana, że zleci ukaranie skrzata, za to, że nie wypełniła polecenia. Przyglądam się fiolce. Eliksir kolorem przypomina dwa eliksiry lecznicze, które znam. Może także być podobny do jednej ze strasznych trucizn. Chyba nie byłby taki perfidny, żeby podawać mi truciznę?
Odkorkowuję fiolkę i wącham. Nie wyczuwam nic szkodliwego i szybko wypijam zawartość. Natychmiast czuję ciepło emanujące z mojego żołądka. To uczucie jest czymś w rodzaju ukojenia. Kiedy ciepło zanika, uświadamiam sobie, że nie czuję bólu, jakby go nigdy nie było. Patrzę na chłopców. Rozmawiają, żywo przy tym gestykulując. Uśmiecham się pod nosem i wzdycham. Siadam wygodnie na siedzeniu i zaczynam wreszcie czytać. Mimo wszystko nadal jestem Hermioną Granger.

~*~*~*~*~*~

Siedzimy przy stole Gryffindoru i obserwujemy Ceremonię Przydziału. Dziwnie jest widzieć uczniów, którzy cztery lata temu zaczynali naukę w Hogwarcie. Są tak samo przerażeni jak wtedy. Uśmiecham się pod nosem i spoglądam na moich przyjaciół. Harry patrzy w kierunku stołu nauczycieli, a Ron szepce coś pod nosem. Zapewne jest głodny. Cóż, u niego to normalne. Wzdycham i kręcę głową z dezaprobatą. Ron rzuca mi gniewne spojrzenie, jednak zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, na stole przed nami pojawiają się przeróżne smakołyki. Rudzielec uśmiecha się szeroko i sięga po talerz, na który nakłada wszystko, co ma w zasięgu wzroku. Ja w przeciwieństwie do niego wybieram tylko niektóre potrawy i jem powoli. Czuję, że ktoś mi się przygląda. Spoglądam w bok i widzę Harry’ego. Patrzy na mnie z troską. Próbuję zrobić wszystko, żeby go zignorować, ale w końcu kapituluję i odwracam się w jego kierunku.
– Harry, czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć? – pytam.
– Po prostu wydajesz się jakaś inna. Smutna albo coś w tym stylu. Czy coś się stało z twoimi rodzicami? Musiałaś walczyć? – pyta.
Merlinie, co mam mu powiedzieć? Nawet gdybym zaczęła opowiadać, to nie dam rady wyjaśnić jak wydostałam się z tego piekła bez złamania Wieczystej Przysięgi.
– Nie, przepraszam. Po prostu myślałam o… niedługo zaczynają się przygotowania do OWTM-ów i to bardzo ważne… – mówię niemal bezgłośnie.
Spoglądam w górę i widzę jak chłopcy wymieniają spojrzenia. Harry uśmiecha się z rozbawieniem i mówi: – Hermiono, nie masz się czego obawiać. Jesteś cholernie inteligentna.
Uśmiecham się do niego, próbując zignorować ucisk w dole brzucha. Resztę czasu spędzam na przesuwaniu jedzenia po moim talerzu. Poczucie winy spowodowało, że straciłam apetyt. Jestem wyczerpana, kiedy kierujemy się do naszych dormitoriów. W połowie drogi do pokoju wspólnego marzę jedynie o moim miękkim łóżku. Kilka sekund później, uświadamiam sobie, że jakaś ręka odciąga mnie z dala od grupy. Patrzę w górę.
– Profesor McGonagall? – pytam, nic nie rozumiejąc.
– Dyrektor chciałby z tobą porozmawiać – mówi. Przytakuję i w ciszy maszerujemy do gabinetu dyrektora. Gdy docieramy do pomnika chimery, mój żołądek zaczyna wariować, a oddech staje się płytki.
– Cytrynowe dropsy – mówi profesor McGonagall, patrząc wprost na gargulca. Kamień przesuwa się, a moje wspomnienia wracają. Patrzę na schody i przełykam ślinę. Boję się tej rozmowy, ale wiem, że jej nie uniknę. Jak przez mgłę słyszę głos nauczycielki: – Dyrektor jest na górze.
Przytakuję i bez słowa wspinam się po kamiennych schodach. Otwieram drzwi i wchodzę do pomieszczenia. Gabinet dyrektora wygląda inaczej. Z każdej strony pomieszczenia stoją dopasowane kolorystycznie szafki, wypełnione po brzegi książkami i fiolkami o nieznanej mi zawartości. Przypuszczam, że to wspomnienia dyrektora. Z boku, przy oknie jest myślodsiewnia. Nad nią unosi się jasna poświata. Widocznie dyrektor niedawno z niej korzystał. Nagle słyszę chrząknięcie. Patrzę w tamtym kierunku i widzę dyrektora, siedzącego przy biurku. Podpiera się laską, stojącą obok krzesła i patrzy wprost na mnie. Uśmiecha się serdecznie i mówi: – Panno Granger, proszę usiąść. Cytrynowego dropsa?
– Nie, dziękuję – odpowiadam, siadając naprzeciwko niego.
– Cieszę się, że pojawiłaś się na uczcie. Mam nadzieję, że chociaż ty sprawisz się lepiej.
Otwieram szeroko usta, nie wierząc własnym uszom.
– Pan… pan wie? – dukam.
Uśmiecha się smutno. – Tak, wiem gdzie byłaś i że Voldemort zmusił cię do złożenia Wieczystej Przysięgi, w której zobowiązałaś się, że umrę przed końcem tego roku szkolnego. – Spoglądam na moje palce, leżące na kolanach. Wstydzę się spojrzeć mu w oczy. Dyrektor chwilę milczy, po czym kontynuuje: – Myślałem, że to sprzeczne z twoim charakterem, żeby złożyć takie ślubowanie, szczególnie bez poinformowania o tym kogokolwiek. A właśnie, widziałaś może Zmieniacz Czasu, który znajdował się w gablocie za biurkiem?
Podnoszę wzrok i widzę migoczące tęczówki, wpatrzone wprost we mnie. Jest w nich tyle zaufania i zrozumienia. Dopiero teraz dociera do mnie, co zrobiłam. Na co się zgodziłam. Nie, nie mogę tego zrobić. To jest sprzeczne z moimi przekonaniami! Merlinie, co ja zrobiłam? Czuję łzy napływające do moich oczu.
– Dyrektorze… ja… – szloch wydobywa się z moich ust. Nie wiem co mogę powiedzieć w takiej sytuacji. Mężczyzna kiwa mądrze głową.
– Rozumiem – mówi cicho. – Tak mi przykro, panno Granger. Szkoda, że nie było innego sposobu. Nie spodziewałem się, że tak szybko zapłacisz za to tak wielką cenę.
– Zabili moich rodziców – mamroczę, powstrzymując łzy, które spływają po moich policzkach.
– Wiem.
– Ale jaki miałam wybór? – pytam trochę głośniej. – Musiałam wrócić! Wszyscy odeszli… umarli i…
Mężczyzna nachyla się w moją stronę i podsuwa miseczkę z dropsami, poruszając sugestywnie brwiami. Odruchowo sięgam po słodkości. Uśmiecha się. Kiedy trochę się uspokajam, siada wygodnie na fotelu.
– W porządku, nie winię cię za twój wybór i ty także nie powinnaś się obwiniać. Co się stało, to się nie odstanie. – Przytakuję. – Jeszcze jedno, zapewne jesteś świadoma, że pan Potter i pan Weasley nie wiedzą o twojej sytuacji. To niestety moje dzieło. To smutne, ale musiałem przechwycić list do pana Pottera, dotyczący twojego uprowadzenia. Zapewne domyślasz się, jakby na niego zareagował.
– Przyszedłby po mnie – mówię bez zastanowienia. Znając Harry’ego na pewno by tak było.
– Tak – odpowiada. – Zebrałem wiele informacji, ale nawet gdybyśmy zaatakowali Malfoy Manor, nie wierzyłem w to, że odzyskamy cię żywą. Wiem, że pan Potter mówił ci o przepowiedni. Jednak ta zasadzka bardzo wykraczała poza jego umiejętności. Z pewnością dzięki temu proroctwo by się wypełniło. Ja… kiedy człowiek kończy swój żywot, wszystko wydaje się prostsze i jaśniejsze. Teraz wiem, gdzie popełniłem błąd i bardzo cię za to przepraszam i za ból, którego doświadczyłaś.
– Cieszę się, że Harry po mnie nie przyszedł. Nie chciałabym patrzeć, jak umiera – mówię cicho. Kiwa głową ze smutkiem.
– W twojej teraźniejszości zrobiłem coś, co spowodowało, że zgodziłaś się na ten układ, prawda?
– Tak… Kiedy Voldemort przyszedł do mnie do celi i zapytał o coś co mu zabrano, rzucił na mnie zaklęcie, które spowodowało, że przypomniałam sobie o pierścieniu. Zniszczył go pan? To on sprawił, że jest pan chory? – Troskliwy ton mojego głosu, zaskakuje nawet mnie.
– Tak – mówi smutno. – W tym roku zamierzam przekazać całą wiedzę panu Potterowi. Ale okazuje się, że to nie wystarczy, bo wróciłaś do przeszłości. Niebezpieczne jest mówienie o przyszłości w takiej sytuacji. Nawet proroctwa nie są do końca zrozumiałe. Proponuję żebyś o tym nie mówiła i zachowywała się normalnie. W tych okolicznościach, chciałbym żebyś opowiedziała mi o wydarzeniach, które będą miały miejsce w przyszłości, żebyśmy mogli znaleźć sposób, aby chociaż niektórym z nich zapobiec.
– A co z Harrym i Ronem? – pytam.
– Zbyt wiele ujawnionych informacji może zaburzyć harmonię i zapewne na niewiele się zda. Poza tym myślę, że panowie Potter i Weasley nawet bez tej wiedzy, będą mieli wiele na głowie w tym roku.
– To oznacza, że nie powinnam im mówić o moim porwaniu, a tym bardziej o…
– Zgadza się, panno Granger. Zapewne to trochę egoistyczne, że proszę cię o coś takiego – mówi, patrząc mi prosto w oczy.
Uśmiecham się lekko i kręcę głową.
– Nie, to nie egoizm. Ja wiem, że to dla mojego dobra. Możliwe, że będą mnie nienawidzić przez to do końca życia, kiedy wygramy tą wojnę – mruczę pod nosem.
Dumbledore posyła mi znaczące spojrzenie, po czym spogląda na zegar, wiszący na ścianie.
– Przepraszam – mówi. – Myślę, że na dziś wystarczy. Spotkamy się ponownie, żeby popracować nad naszym planem.
Przytakuję i wstaję wolno, jakby bez życia. Wychodzę z gabinetu i schodzę po krętych schodach. Przemierzam korytarz, więcej schodów, kolejny korytarz, jedna stopa za drugą. Myśli mnie przytłaczają, jestem taka zmęczona. Próbuję nie zamykać oczu, ale moje powieki bardzo mi ciążą. Widzę ciemność. Jeszcze kilka kroków i będę w moim dormitorium, w moim łóżku. Jest coraz ciemniej.
– Granger? – słyszę cichy głos, kiedy grunt osuwa mi się pod nogami i zanim ląduję na posadce, tracę przytomność.
____________

Witajcie :) w to niedzielne popołudnie publikuję trzeci rozdział opowiadania. Jak wrażenia? Spodziewaliście się tego, że Dumbledore dowie się o wszystkim? Szczerze mówiąc, mnie to trochę zaskoczyło, bo nie sądziłam, że tak szybko dojdzie do tej rozmowy. Jak Wam się podoba rozdział od strony hmm treści? Jest tutaj trochę moich wtrąceń, ale większość należy do Sophie ;)
Kolejny rozdział prawdopodobnie ukarze się w czwartek. Niedługo zacznę go tłumaczyć ;) A teraz informacja dla osób, które nie śledzą Simply Irresistible: postanowiłam teraz skupić się na tłumaczeniach, a kiedy przetłumaczę kilka rozdziałów na zapas, zacznę pisać rozdziały Muzycznej misji i mój fanfik o Draco i Hermionie. Także z góry przepraszam za brak nowego rozdziału MM, no ale obiecuję, że warto czekać :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie, miłego tygodnia! Maturzyści powodzenia na egzaminach! Enjoy!




20 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego ale rozdział za krótki jak dla mnie. XD też się nie spodziewałam, że Drops szybko przeprowadzi z nią taką rozmowę w ogóle nie spodziewałam się tego, że on się o wszystkim dowie! Ale jak już knuć to knuć dobrze xD.
    Malfoy, Malfoy to mój ulubiony bohater. Spryciarz z niego! Ale, że wszystko udało mu się tak niezauważenie podać, że Harry nic nie zauważył!
    Nosz... Jestem ciekawa co będzie dalej xD
    Jak potoczy się ich współpraca i co najważniejsze: co się stanie z skrzatem?
    Życzę czasu na tłumaczenie i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w tym opowiadaniu kolosów nie będzie wszystkie rozdziały są podobnej długości :) Knucie z dyrektorem zapewne będzie ciekawe :D
      Ma się te ślizgońskie zachowania ;)
      Niedługo akcja ruszy do przodu :)
      Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  2. Wiem, że z niecierpliowścią czekałaś na mój komentarz. Jest jeden problem - po prostu nie mam siły. Byłam sama na dyżurze, ale straszne tłumy. Do tego 25 stopni Celsjusza na termometrach i bezchmurne niebo. Padam na twarz, a jeszcze muszę odbrobić pracę domową ;-;
    Rozdział fajny. Malfoy już taki w miarę ogarnięty. Tutaj Harry jest super. Bardziej elokwentny. Na końcu na pewno spotkała Draco, nie ma bata xD
    Już niestety kończę :C Lecę odpocząć. Żubr mnie wykończył :P
    Czekam i pozdrawiam,
    KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy nawet najkrótszy komentarz bardzo mnie cieszy :) Aj zazdroszczę pogody, u mnie dziś jedynie do południa było ładnie, a potem nadeszły chmury i lunęło :/
      Cieszę się, że rozdział się podobał. Tak masz rację, Harry wreszcie zachowuje się tak jak powinien. Kto inny mówi do niej po nazwisku? :D
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle zachęcający do dalszego śledzenia opowiadania :) Dumbledore mnie zaskoczył tym, że wie o misji. Zastanawiam się tylko jak się dowiedział :) Draco i jego ślizgoński charakterek...:) Szkoda tylko, że nie może powiedzieć Harry'emu. Gdyby opowiedziała mu całą sytuację na pewno by zrozumiał i starał się jakoś wspierać. A tak ? Zostaje jej tylko polegać na swoim największym wrogu...Szkoda mi jej, bo sytuacja w jakiej się znalazła nie jest za wesoła...Czekam oczywiście na nexta i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję fajnie, że się podoba :) Dumbledore widocznie ma swoje wtyki :D Cóż, wieczysta przysięga ma swoje złe strony...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Hej haj hello :D
    No i co ja mam Ci napisać? Że mi się podoba? To przecież wiesz. Że ta mroczna wojenna aura sprawia że chce więcej i więcej? Tego też jesteś pewna... Może że ten ciężki klimat jest wprost stworzony do kreacji Malfoya i jego układu z Hermioną, który jak mniemam w przyszłości bd czymś więcej niż tylko współpracą? Na pewno tego tez jesteś doskonale świadoma.
    No wiec co mi pozostało? Bicie przed Tb pokłonów i modlitwa o szybkie publikacje kolejnej notki? Najwyraźniej :P
    Uwielbiam takie historie w których połączyła ich wspólna tajemnica, jakieś zobowiązanie czy też zadanie, przy ktorym muszą liczyć tylko na siebie. Cudownie!
    To że Drops wie o zadaniu Herm sporo ułatwia. Wygląda na to ze jedynym jej problemem jest wypełnienie przysięgi, ale sądzę ze wraz z Dyrektorem cos wymyśla.
    Czekam na więcej! No i koncowa scena omdlenia - ehhh nie każ mi dluzej czekać :D
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze ;) Kiedy je czytam mam ogromnego banana na twarzy :D Ja też lubię historie, w których łączy ich jakaś tajemnica albo zadanie
      Końcowa scena miała zachęcić do dalszego śledzenia historii :)
      Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  5. Robi się coraz bardziej interesująco ;) ja też nie spodziewałam się, że Dumbledore tak szybko się o wszystkim dowie, jednak może dzięki temu prawdziwa akcja (czyt. Dramione ;P) rozpocznie się nieco szybciej.
    Lubię Draco w takim wydaniu. Jest taki... Ślizgoński. I cudowny *.*
    No i ostatnia scena! Jestem ciekawa, czyj szept słyszała Hermiona...
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny (szczególnie na tłumaczenie Simply Irresistible!) Johanna Malfoy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze ten element zaskoczenia :D Acja dramione już niedługo ;)
      Oj to nie takie trudne :D
      Dziękuję i pozdrawiam :)
      PS. Dziś tłumaczę SI więc jutro już będzie ;)

      Usuń
  6. Akcja się rozkręca! :D
    Dumbledore coraz bardziej mnie zaskakuje... on serio wszczepił każdemu uczniowi jakiś czip :p. Lubi tutaj Dumbledore'a — jest taki, jak być powinien! Nie wyobrażam sobie Hermiony duszącej w sobie te uczucia, nie mówiącej przyjaciołom o tym, co przeszła... jednak tutaj chodzi o jej życie i to, czy dobra strona wygra wojnę. Na pewno sobie poradzi, chociaż czeka ją wiele złego (czuję to!).
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak akcja bardzo się rozkręciła ;) Dumbledore ma chyba gpsa w oczach :D Niestety Hermiona jest do tego zmuszona ale jakoś sobie poradzi ;)
      dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Witaj! Zastanawiam się jakim cudem tak dobrze wybierasz blogi do tłumaczenia. Czyżby jakaś dobra wróżka ci podpowiadała? Jestem pewna, że nie :D Po prostu masz dar, hehe.
    Co do rozdziału, podoba mi się współpraca między Hermioną, a Draconem, no w każdym bądź razie jej początek.
    Coś mi mówiło, że dyrektor już o wszystkim będzie wiedział.
    Czekam na ciąg dalszy i wybacz, proszę, że komentarz taki krótki, ale... nadrabiam wszystkie!, zaległości na blogach, a ich jest....
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba instynkt fangirl :D nie wiem jak to się dzieje, że wybieram takie ciekawe historie ;) Może to dar :D
      To dopiero początek, wiele wydarzy się podczas całej historii :) Dyrektor ma chyba jakiś szpiegów, albo jest jasnowidzem :)
      Dziękuję nie ważna długość tylko to, że jest :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Dumbledore zawsze wychodzi z inicjatywą dobrego ojca i choć jest to dość szlachetne, ja nadal nie mam do niego przekonania. Gra jego postaci jest zdecydowanie za dobra.
    Podoba mi się, że opowiadanie jest z perspektywy Hermiony. Wszystkie uczucia są wtedy pięknie wyczuwalne. Mam nadzieję, że uda jej się utrzymać wszystko w sekrecie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie Dumbledore zazwyczaj jest wyidealizowany, ale myślę że taka postać też jest potrzebna. Może się do niego przekonasz ;)
      Uff co za ulga! Dobrze, że podoba Ci się narracja w 1 osobie ;) Starałam się żeby jej emocjr odgrywały kluczową rolę i chyba się udało :)

      Usuń
  9. Jakoś mi nie pasuje ten Dumbledore...Ale cóż.
    Nie mogę przestać zachwycać się nad Draconem. Jego postać jest tak świetna, że aż boli.
    Nie wiem co więcej mogłabym napisać, więc na tym zakończę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się do niego przekonasz :)
      Draco chyba w każdym opowiadaniu ma w sobie coś zadziornego ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  10. W końcu nadrabiam Twoje tłumaczenie :). Powiem szczerze, że o ile dwa poprzednie rozdziały były takie sobie, to ten jest zdecydowanie lepszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ten rozdział Ci się spodobał ;) oto właśnie chodziło :D

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy