poniedziałek, 6 czerwca 2016

Rozdział 5: Oczyść swój umysł

Siedzimy w ciszy. Wzdycham ciężko i chowam twarz w dłoniach. Merlinie, to się nie dzieje naprawdę. Słyszę chrząknięcie i spoglądam przez palce. Malfoy siedzi wygodnie na fotelu z rękami pod bokami i patrzy na mnie z politowaniem. Prostuję się i siadam w podobnej pozycji. Przez chwilę mierzymy się wzrokiem.
— Jeśli skończyłaś lamentować odnośnie swoich ubrań, możemy wreszcie przejść do ważnych spraw — mówi Malfoy, patrząc mi prosto w oczy.
Posyłam mu najbardziej mordercze spojrzenie na jakie mnie stać.
— Oh, przepraszam, że nie cieszę się z tego, że we wszystkich moich ubraniach będę wyglądać jak dziwka! — krzyczę, wskazując rękami mój obecny strój.
— Jak dziwka? — Unosi brew z uśmieszkiem.
— Tak, jak dziwka.
Kręci głową z politowaniem.
— Cóż, jakoś nie robiłaś problemów, gdy na balu pokazałaś swoją figurę — syczy przez zęby.
— Wtedy miałam na sobie sukienkę. Nie chodziłam praktycznie naga!
Chłopak przewraca oczami.
— I ty mnie nazywasz królem dramatu. Nie jesteś naga, Granger.
— Doprawdy? To dlaczego niektórzy ludzie patrzą na mnie w taki sposób, że czuję się naga? — dopytuję, coraz bardziej zirytowana.
Wzrusza ramionami.
— To przeklnij ich, albo kup nowe ubrania.
— Za złoto?
Prycha.
— Jesteś cholerną Hermioną Granger. Kiedy stałaś się taka marudna? Wymyśl coś — mówi, błyskając oczami z irytacją.
Szczypię się w grzbiet nosa i zamykam oczy. Malfoy ma rację w pewnych sprawach. Jestem Hermioną Granger i coś takiego jak ubrania nie spowoduje, że przestanę działać. Przecież ja zawsze znajduję rozwiązanie. Merlinie, pewnie jestem zmęczona. W sumie dzisiaj miałam o wiele więcej na głowie nic wszyscy uczniowie Hogwartu. Wzdycham głęboko i patrzę na Draco.
— Powiedziałeś, że musimy omówić coś ważnego — mówię spokojnym głosem.
Przytakuje.
— Tak, musimy stworzyć plan, dzięki któremu będziesz tak dobrze oszukiwać jak Ślizgonki na pierwszym roku.
— Pierwszym roku? — Unoszę brwi ze zdziwieniem.
— Tak, to powinno wystarczyć żeby oszukać tych dwóch przygłupów, czyli twoich przyjaciół. — Przewracam oczami, bo przecież nie mogę zignorować jego ataku na moich przyjaciół. Jednak nie zwraca na to uwagi. — Czy wiesz coś o Oklumencji?
Przytakuję.
— Wiem, o co chodzi.
Drapie się po brodzie.
— W pociągu widziałem wspomnienie z przyszłości, ale zapewne Czarny Pan tego nie widział? Czy w ogóle wchodził do twojej głowy?
— Zanim użyłam Zmieniacza Czasu, Dumbledore powiedział mi, że wspomnienia będą się pojawiały z miesięcznym opóźnieniem — odpowiadam szczerze.
— To ma sens. Więc od tego zaczniemy. To pomoże ci w okłamaniu twoich piesków, ale chciałbym także, żeby Czarny Pan nie dowiedział się, że ja o tym wiedziałem.
— W porządku — mruczę pod nosem.
— Byłoby o wiele łatwiej, gdybyśmy mieli więcej czasu, ale niestety jest go coraz mniej. Przygotuj się na to, że będzie ciężko. Nawet bardzo ciężko. Oczyść swój umysł i postaraj się nie wpuścić mnie do środka. Kiedy nie będziemy ćwiczyć, powinnaś w wolnym czasie oczyszczać umysł ze zbędnych myśli i próbować budować bariery. Jesteś gotowa? — pyta, wstając z fotela. Obserwuję każdy jego ruch.
— Więc, po prostu mam oczyścić swój umysł? — pytam.
— Tak — Przełykam ślinę i przytakuję. — Na trzy. Raz, dwa, trzy.
Czuję wtargnięcie, ale jestem tak bezradna, że nie potrafię go zatrzymać. Przed moimi oczami pojawia się Harry, Ron i ja, siedzący w chatce Hagrida na drugim roku. Ron wymiotuje ślimakami do wiadra.
— On powiedział takie słowo… — Harry próbuje wyjaśnić. — Ale nie wiem, co to znaczy.
— Nazwał mnie szlamą — mówi pomniejszona wersja mnie.
— Nie! — krzyczy Hagrid.
Harry patrzy na nas oboje zdezorientowanym wzrokiem.
— Co to znaczy? — pyta.
— Szlama to obraźliwa nazwa czarodzieja mugolskiego pochodzenia. Kogoś takiego jak ja. Kogoś kto ma brudną krew — szepcę. Czuję ból głęboko w mojej piersi.
Scena rozmywa się i zostaje zastąpiona sytuacją na czwartym roku, kiedy to siedziałam na schodach w pięknej balowej sukience. Łzy spływają po moich policzkach, a samotność paraliżuje moje ciało. Po chwili wszystko niknie.
Zauważam Malfoya, stojącego przede mną. Jego twarz jest pozbawiona wszelakich emocji. Sięgam ręką do twarzy i ocieram łzy.
— Jeszcze raz — mówi, ale jego słowa nie brzmią szorstko. Przytakuję. — Opróżnij swój umysł, Granger. Wyobraź sobie, że pływasz na jeziorze i wszystkie zbędne myśli odpływają daleko stąd. Jesteś tylko ty. Na trzy. Raz, dwa…
Jesteśmy w Hogwarcie na ostatniej bitwie. Walczę ze śmierciożercą, ale kątem oka obserwuję walkę Harry’ego z Voldemortem. Zaklęcie rozcinające przechodzi przez jego tarczę i rani go w ramię. Jego ręka słabnie i wypuszcza różdżkę z dłoni. Voldemort umacnia swoją przewagę. Rzuca kilka zaklęć rozcinających i Harry leży w kałuży krwi.
— Żegnaj, Harry Potterze. — Słyszę głos Voldemorta sekundę przed zielonym światłem zaklęcia uśmiercającego.
— Nie! — krzyczę. Śmierciożerca, z którym walczyłam, leży nieprzytomny na ziemi. Spoglądam na pole bitwy. Kilka osób walczy, ale jesteśmy na straconej pozycji. Większość osób z jasnej strony nie żyje. Śmierciożercy robią wszystko żebyśmy wszyscy zginęli. Nadzieja, która tliła się gdzieś głęboko mnie, zanika. Staje się to, czego się obawiałam. Przegraliśmy.
Stoję w Pokoju Życzeń i znowu widzę Malfoya. Siadam na podłodze przy ścianie i obejmuję kolana rękami. Płacz tnie moje ciało na kawałki. Nie dbam oto, że Malfoy na mnie patrzy.
— Nie chcę tego znowu przeżywać — biadolę — Nie mogę patrzeć na ich śmierć. Nie możemy przegrać. Nie możemy.
— Granger… — Spoglądam w górę i po raz pierwszy wydaje mi się ludzki. — Myślę, że na dziś wystarczy — mówi. — Wyślę ci list, w którym poinformuję cię o następnym spotkaniu.
Potem odchodzi, nie czekając na moją odpowiedź. Zostaję sama. Kolejny szloch wstrząsa moim ciałem.
Parę minut później przechodzę przez dziurę pod portretem grubej Damy. Na szczęście zdążam przed godziną policyjną. Dwie minuty, cóż mam szczęście. Za pomocą różdżki usunęłam wszystkie ślady po płaczu, ale nadal jestem nieszczęśliwa. Marzę o moim łóżku. Kieruję się w stronę schodów, ale niestety drogę zagradza mi Ron.
— Gdzie byłaś? — krzyczy.
— W bibliotece. — Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
— Mijały godziny i nikt cię nie widział — mówi oskarżycielsko.
Marszczę czoło i mrużę oczy.
— Nie wiedziałam, że jesteś moim opiekunem — warczę, po czym obracam się i idę po schodach do mojego dormitorium. Nie reaguję, gdy krzyczy moje imię.
Zasuwam zasłony przy baldachimie mojego łóżka i rzucam zaklęcie wyciszające. Nie mogę się powstrzymać i wybucham płaczem.

~*~*~*~*~*~

Harry stoi przede mną, cały umazany krwią. Duże rozcięcia pokrywają jego ciało.
— Okłamałaś mnie — mówi przerażająco spokojnym głosem.
— To był jedyny sposób w jaki mogłam cię ochronić — wyjaśniam, płaczliwym tonem.
Prycha.
— Chronić mnie? Nie potrzebuję cię — pluje. — Myślisz, że obchodzi mnie to, że wygraliśmy wojnę? To, że twoi rodzicie umarli? Moja najlepsza przyjaciółka mnie okłamała. Już nigdy ci nie zaufam.
Odwraca się.
— Harry! — krzyczę za nim.
— Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj — mówi, nie patrząc na mnie. Chcę za nim pobiec, ale nie mogę, bo moje ręce i nogi są przywiązane łańcuchami do kamiennej ściany.
— Harry — płaczę, ale nie słyszę odpowiedzi.
Nagle wstrząsa mną szloch i wracam do teraźniejszości. Śniłam. To był tylko sen. Patrzę na zegarek. Jeszcze dwie godziny zanim ktokolwiek wstanie. Wiem, że już nie zasnę. Nie po takim śnie. Chwila spokojnego oddychania wystarczy żebym przestała płakać. Rzucam przeciwzaklęcie do zaklęcia wyciszającego i powoli szykuję się na nowy dzień. Postanawiam skończyć pracę domową, którą zaczęłam wczoraj wieczorem.
Zwijam ostatnią rolkę pergaminu, gdy Harry schodzi po schodach i staje obok mnie.
— Śniadanie? — pyta. Przytakuję i wyruszamy do Wielkiej Sali.
Kolejne dni mijały jeden za drugim. Codziennie robiliśmy to samo. Lekcje, posiłki, praca domowa i książki. Każdej nocy mam koszmary i budzę się z płaczem. Mogłabym wziąć eliksir Słodkiego Snu, ale wolę rzucać zaklęcie wyciszające na moje łóżko. Przynajmniej mam pewność, że nikt nie usłyszy mojego płaczu. Malfoy nie rozmawiał ze mną od poniedziałku i nie wysłał żadnej wiadomości. Cóż, muszę przyznać, że miał rację. W ciągu tych kilku dni nikt nie zwracał uwagi na mój strój. Nawet Ron zaczął traktować mnie z szacunkiem, chociaż dwa czy trzy razy zauważyłam, że spogląda na mój dekolt.
Bardzo niewiele osób je śniadanie w Wielkiej Sali w sobotni poranek. Większość uczniów śpi dłużej w weekendy. Gdy ma się koszmary niestety nie ma takiej możliwości. Ja jestem rannym ptaszkiem, cóż może dlatego, że zawsze biorę wiele na swoje barki, ale tak czy inaczej zawsze jestem wcześnie.
Nagle duża sowa leci w dół i ląduje na stole koło mnie. Spoglądam na nią. Jest brązowa i bardzo napuszona. Wyciąga nogę w moim kierunku. Odwiązuję pergamin. Zanim się orientuję, sowa kradnie mi kawałek boczku i odlatuje. Chichoczę i rozwijam list.

To samo miejsce. Przyjdź, gdy skończysz śniadanie.
-M

Pochłaniam jedzenie w zastraszająco szybkim tempie. Obawiam się, że nawet pokonałam Rona. Żegnam się z Harrym i szybko pędzę na siódme piętro. Jednak nigdzie nie widzę Malfoya. Chodzę od ściany do ściany i próbuję odtworzyć myślami tamten mały pokój. Dotykam ściany. Tyle wspomnień wiąże się z tym miejscem. Niektóre z nich jeszcze się nie wydarzyły i zapewne nigdy nie będą miały miejsca.
— Granger — Słyszę głos Malfoya tuż za sobą i z krzykiem odskakuje od ściany. Idzie w moim kierunku z drugiego końca korytarza. Gdy na ścianie pojawiają się drzwi, w ciszy wchodzimy do środka. Dopiero w pomieszczeniu spogląda na mnie.
— Merlinie, Granger, wyglądasz okropnie — mówi.
— Cóż, dziękuję, Malfoy — odpowiadam sarkastycznym tonem.
Chwilę mi się przygląda, ale nagle odsuwa się na kilka kroków z przerażoną miną.
— Jesteś chora? — pyta.
Przewracam oczami.
— Nie, jestem zdrowa. Możemy zaczynać?
Wzdycha.
— Jasne, gotowa? Na trzy. Raz, dwa…
Mama stoi w salonie, uśmiecha się, ale nagle zanika blask w jej oczach i skóra blednie.
— Dlaczego? Proszę, powiedz mi, co ci zrobiliśmy, że pozwoliłaś nas zabić? Dlaczego stałaś i patrzyłaś? — pyta spokojnym tonem.
— Przepraszam, mamo — moja postać ze snów płacze.
— Czy ty naprawdę nas nie kochałaś? Zrobiliśmy dla ciebie wszystko. Dbaliśmy o ciebie. Ukrywaliśmy twoje magiczne zdolności tak jak prosiłaś. Kochaliśmy cię całym sercem. Kto teraz będzie cię kochał? Będziesz umierać samotnie.
— Mamo — płaczę. — Mamo…
Płacząc, powracam do Pokoju Życzeń. Przez łzy nic nie widzę, ale domyślam się, że leżę na podłodze. To ostatnio częsty widok. Staram się nie patrzeć na Malfoya, który stoi sześć stóp dalej.
— Nadal masz koszmary — mówi. To nie pytanie, ale przytakuję. — Merlinie, Granger. Czy to dlatego wyglądasz jak gówno? Nie możesz spać?
— Śpię wystarczająco długo — odpowiadam, nie podnosząc wzroku. Mój oddech powoli się uspokaja i po paru minutach płacz ustaje. Wycieram ostatnie łzy.
— Wiesz, że pani Pomfrey może ci dać eliksir, dzięki któremu się ich pozbędziesz? — pyta.
— Nie chcę eliksirów — prycham, gdy wstaję. Malfoy otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale jestem szybsza. — Jeszcze raz.
Kiwa głową.
— Opróżnij umysł, postaraj się usunąć wszystkie zbędne myśli. Na trzy. Raz, dwa…
Malfoy i ja przenosimy się do dziecinnego pokoju. Spoglądam w bok i widzę dziewięcioletnią Hermionę Granger, siedzącą przy biurku. Przede mną leży duża książka. Po mojej prawej stronie siedzą cztery dziewczynki, a po lewej dwie. Dziewczynka z długimi, prostymi blond włosami gestykuluje rękami.
— To będzie najlepsza impreza w historii — mówi do dziewczynek. — I zapraszam tylko wybranych. — Mruga. — Britney — mówi, wyciągając zaproszenie. Dziewczynka przechodzi z drugiej strony biurka, bierze zaproszenie i przytula blondynkę. — Lisa i Jessica. — Pozostałe dwie dziewczynki otrzymują zaproszenie. Dziewięcioletnia ja wyglądam na bardzo zawiedzioną, bo teraz powinna przyjść kolej na mnie.
— Hermiona — blondynka wymawia słodkim głosem moje imię. Odwracam się i patrzę na nią oczami pełnymi nadziei. — Moje przyjęcie urodzinowe jest za dwa tygodnie. To ostatnie zaproszenie. — Macha nim przed moimi oczami. — Zastanawiałam się, czy mogłabyś wyświadczyć mi pewną przysługę — Kładzie zaproszenie na biurku przede mną. — Czy mogłabyś je dać Dylanowi? Masz z nim następne zajęcia, prawda?
Twarz dziewięcioletniej Hermiony wykrzywia się w smutku. Kiwam głową i szepcę. — Oczywiście. — Blondynka odwraca się do swoich przyjaciółek.
— Czy ja wyglądam na kogoś, kto zaprosiłby kogoś z zębami bobra na swoje przyjęcie? — śmieje się z dziewczynkami. Dziewięcioletnia Hermiona szybko otwiera książkę i ustawia ją przed sobą, tak żeby nikt nie zauważył jej łez.
Robię dwa kroki w tył i znowu jestem w Pokoju Życzeń.
— Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego jesteś tak przywiązana do mugoli — mówi Malfoy sarkastycznie.
— Oh, zamknij się, Malfoy — prycham. Wspomnienia powodują, że denerwuję się coraz bardziej. — Nadal uważasz, że czarodzieje i czarodziejki są od nich lepsi.
— Jesteśmy lepsi pod każdym względem — szydzi.
— Mam ci przypomnieć w jaki sposób mnie traktowałeś? Powiedziałabym, że zachowywałeś się gorzej niż te mugolskie dziewczynki.
— Kiedy znajdziesz się tak gdzie powinnaś być od dawna, przekonasz się jaki magiczny świat jest okrutny. Jest taki, ponieważ tacy jak ty nieustannie próbują się włamać do górnych warstw społecznych i znajdują tam tylko problemy.
— Naprawdę w to wierzysz? — pytam, otwierając lekko usta.
— Tak — odpowiada bez zastanowienia. — Jeżeli pozwolisz zaszeregować się do odpowiedniej warstwy społeczeństwa i nie będziesz reagować na złośliwe komentarze, nie powinnaś wpaść w kłopoty. A kłopoty zazwyczaj wynikają z tego, że chcecie udowadniać swoją wyższość.
— Wow, a już myślałam, że jesteś inteligentnym człowiekiem. Ale jeśli wierzysz w te bzdury…
Malfoy wzdycha z irytacją i mruży oczy.
— Granger, taka jest prawda. Czarodziejskie społeczeństwo nie jest barbarzyństwem. Te wszystkie wojny i zgrzyty wynikają z tego, że mugolaki nieustannie próbują zaburzyć harmonię w naszym świecie i przez to powodują, że czysto krwiści stają się trochę mniej taktowni.
— Wiesz, to wszystko brzmi bardzo ładnie, z wyjątkiem tego, że ten pomysł jest barbarzyństwem. Ale nawet wtedy, gdyby to było realne, to byłoby bardziej słodkie niż rzeczywistość. Wydaje mi się, że kłamstwa zawsze są łagodniejsze. Chcesz jeden, tylko jeden przykład, który udowodni, że twoja teoria jest błędna? — Nie odpowiada tylko patrzy. — Voldemort — mówię.
Wzdryga się, słysząc jego imię.
— Ten drań szerzy propagandę dotyczącą o jednoczeniu społeczeństwa. Ten sadystyczny mężczyzna jest czarodziejem półkrwi pragnie tylko jednego. Pragnie przy użyciu siły i uprzedzeń zniszczyć nasz, tak, Malfoy, on chce zniszczyć nasz świat.
— Półkrwi? — dopytuje. Tak jak myślałam, tylko to wychwycił z mojej wypowiedzi.
— Tak, półkrwi — uśmiecham się.
— Cóż, teraz rozumiem dlaczego praktycznie w ogóle nie szanuje czysto krwistych czarodziei — mówi mimochodem. — Ale to niczego nie zmienia. On ma moc, wielką moc. Samobójstwem byłoby się mu sprzeciwić, nawet jeśli jest czarodziejem półkrwi.
Złośliwe warknięcie wydobywa się z moich ust.
— Jeszcze raz? — pytam. — Na trzy?

____________

Witajcie :) w ten poniedziałkowy wieczór publikuję 5 rozdział opowiadania, na który mam nadzieję czekaliście. Dawno mnie tu nie było, ale trochę spraw się na siebie nałożyło i tak po prostu wyszło, że nie miałam czasu na tłumaczenia. Brak weny, pisanie rozdziału Muzycznej misji, choroba i konkurs na miniaturkę to wszystko pochłonęło całkowicie mój wolny czas. Mam nadzieję, że wybaczycie i będziecie śledzić historię dalej, bo dopiero teraz wszystko zaczyna się rozkręcać :)
Co sądzicie o rozdziale, a szczególnie o zachowaniu Draco względem Hermiony? Według mnie wreszcie zaczyna zachowywać się jak człowiek ;) Jestem ciekawa Waszych reakcji na wspomnienia i cały rozdział.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!





16 komentarzy:

  1. Zaczyna się robić coraz bardziej intrygująco :) ciekawi mnie postać Dracona, jest taki... pełen sprzeczności. Nie mogę się doczekać, co z niego wyjdzie.
    Niektóre wspomnienia Hermiony były naprawdę smutne... na przykład to z urodzinami - sama miałam często taką sytuację, więc wiem, jak to boli. Naprawdę współczułam w tym momencie Hermionie.
    Tak samo z koszmarami - w tym opowiadaniu Granger ma chyba jakiegoś pecha. Koszmary są równie straszne, jak takie doświadczenia z dzieciństwa.
    Coś czuję, że Draco będzie miał kogo pocieszać ;P
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Tak masz rację Draco jest taki hmm zaskakujący: z jednej strony mroczny i tajemniczy, a z drugiej czasem pokazuje ludzką twarz.
      Ja wielokrotnie miałam podobną sytuację jeśli chodzi o zapraszanie na urodziny także wiem jakie to okrutne... Istnieje szansa, że wspomni też miłe chwile z przeszłości :)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Witaj ;) Bardzo dobrze cię rozumiem, gdy piszesz, że nie masz wystarczająco dużo czasu na pisanie. Mam tak samo.
    Co do rozdziału... bardzo mi się spodobał.
    Spotkania Hermiony z Draco są pełne emocji. Kolejne wspomnienia sprawiają ból dziewczynie, no i mam cichą nadzieję, że to sprawi, że Draco zechce jej pomóc, choćby przytulić.
    Czekam na kolejny rozdział.
    I chciałabym cię zaprosić na pierwszy rozdział kilku odcinkowego opowiadania http://wojenne-dramione.blogspot.com/2016/06/rozdzia-1.html
    Pozdrawiam, Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio wiele się wydarzyło, no ale na szczęście już powoli sytuacja się klaruje :)
      To dopiero początek ich tajnych spotkań i mogę zdradzić, że momentami będzie bardzo emocjonalnie. Hermiona niestety nie ma łatwego życia. Niedługo zobaczymy inne oblicze Dracona ;)
      Oczywiście wpadnę. Miałam to zrobić wcześniej, ale wiesz brak wolnego czasu i w ogóle -.-
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Rozdział ciekawy i dłuższy :) Szkoda mi Hermiony...jest w złym stanie psychicznym...dobrze, że chociaż Malfoy ciut odpuścił...Jedyne moje zastrzeżenie jest takie, że rozdział był wstawiony po dłuższym czasie i musiałam sobie przypomnieć, co było w poprzednim :) Mam nadzieję, że od teraz znajdziesz troszkę więcej czasu na tłumaczenia :) Oczywiście czekam na nexta i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że rozdział się podobał ;) Ja też jej współczuję, wszystko w co wierzyła przepadło i nie ma lekko. Cóż, tak czasem bywa, jak się ma wiele na głowie :) kolejny rozdział zapewne pojawi się szybciej.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Może jestem jakaś dziwna, ale bardzo zwracam uwagę na czcionkę i wygląd bloga. U Ciebie podobają mi się obie rzeczy. Nie wiedziałam, że zaczęłaś na tym blogu kolejne opowiadanie, więc chyba mam trochę zaległości
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zwracam uwagę na wygląd bloga także wiem co masz na myśli ;) Zapraszam do lektury to tylko 5 rozdziałów :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Cześć!
    Kurde, Draco jest jak kobieta — nie wie, czego chce. Twierdzi, że wszyscy, oprócz czystokrwistych, są fuj i o ścianę rozbić, ale gdy okazuje się, że Voldek nie jest do końca czystokrwisty, nagle gada o władzy i mocy xD Ale wydaje mi się, że Malfoy zaczyna okazywać ludzkie uczucia!
    Bardzo mi szkoda Hermiony. Naprawdę, może wydaje się, że dzieciństwo miała lekkie, ale wiadomo, że dzieci źle reagują, gdy są odrzucane przez rówieśników... Bardzo mi przykro. Ona tak się obwinia o to, że kłamie... To straszne, że aż ma koszmary o to! Naprawdę, bardzo mi szkoda Hermiony.
    Czekam na kolejne rozdziały tutaj i na Muzycznej Misji.
    Pozdrawiam! Życzę dużo czasu, mało chorowania, weny i udanej miniaturki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż Draco jest zmienny jak pogoda :D właśnie też zauważyłam, że ma w sobie coś z człowieka ;)
      Niestety Hermiona nie ma łatwego życia. A te wspomnienia jeszcze bardziej ją dołują...
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  6. W końcu Hermiona jest bliższa oryginałowi. W sumie o mojej podobnie piszę: obwinianie się za wszystko i ciągłe wyrzuty sumienia :P. Draco jest jak chorągiewka na wietrze, wybiera te argumenty, które mu pasują :)
    Zapraszam do mnie na najnowszy rozdział ^^
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż Hermiona już tak ma :P Draco w końcu wybierze odpowiedni kierunek ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Hejo hejoooo :D
    Jakim cudem komentuję dopiero teraz? Nie mam noc na swoje usprawiedliwienie :/ Na obronę dodam jednak że przeczytałam rozdział już dawno, ale z racji tego, że był wtedy środek nocy to nie chciałam powalić Cię swoją nocną elokwencją. I tak leciało...
    Rozdział świetny! Już sam tytuł mnie powalił! To bez wątpienia moja ulubiona historia, którą tłumaczysz. Wspominałam już o tym kiedyś, prawda?
    Dobrze, że nasz Dracze widzi wszystkie wspomnienia Hermiony. To jak przeżywała pierwszą szlamę było naprawdę wymowne. Mam wrażenie, że brak jakiegokolwiek kąśliwego komentarza z jego strony jest próbą okazania bardziej ludzkiego oblicza. Uwielbiam to! Mimo iż blondas robi to na swój własny, pokręcony sposób :D
    Pozdrawiam i czekam na next <3
    Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie mam Ci za złe tego, że teraz komentujesz. Cieszę się, że jesteś :)
      Mnie też zaczyna się podobać to opowiadanie. Jest w nim tyle grozy i tajemniczości, że aż chce się je czytać i tłumaczyć. Wreszcie miałam czas żeby przysiąść i je przeczytać w całości i to takie wielkie woooow *.* Fabuła, postacie to wszystko jest idealne ;) Tak, tak mówiłaś o tym kiedyś :D
      Draco zaczyna pokazywać ludzką twarz sami zobaczycie co z tego wyniknie ;)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Obiecałam, że kiedy tłumaczenie obejmie pięć rozdziałów, przeczytam i skomentuję, staram się to zatem zrobić.:)

    Nie jest mi łatwo, bo to tekst niespecjalnie w moim guście. Mocno angstowy, przynajmniej w początkowych rozdziałach, do tego chwilami naprawdę brutalny. Chodzi mi rzecz jasna o opis śmierci rodziców Hermiony, także o zachowanie Draco kopiącego ją w brzuch. To ostatnie zwłaszcza mnie mocno zdegustowało, bo sposób wyładowania frustracji przez Malfoya wydał mi się naprawdę okrutny i wręcz do niego niepodobny. Nie uważałam go za osobę, która potrafi kopać dziewczynę, nawet znienawidzoną szlamę.

    Nie przepadam za taką porcją dramatu w tekstach; nie podobają mi się sny Hermiony, w których zarówno jej ojciec, jak i później Harry, obwiniają ją za śmierć, za kłamstwo. To wszystko powoduje kolejną porcję wyrzutów sumienia, rozpaczy, a już i tak Hermiona jest kłębkiem nerwów i zatraciła swą zdolność racjonalnej oceny sytuacji i planowania. Nie ma się czemu dziwić oczywiście, bo sytuacja jest niesamowicie trudna, ale może Draco, po pierwotnym okropnym wrażeniu, jakie wywarł swoim okrucieństwem, okaże się jej najbliższym sojusznikiem i wsparciem.

    Niesamowite, panna Granger kompletnie nie radzi sobie z oklumencją, aż dziwnie się to czyta. Sądzę jednak, że to głównie dlatego, iż jej psychika jest tak mocno zryta przez ostatnie wydarzenia, że w ogóle nie jest w stanie oczyścić umysłu. Kółko zatem, jak na razie, się zamyka. Bez oklumencji naraża siebie i innych, bez uporania się z koszmarami i wiedzą o tym, co się stało, nie ma szans nauczyć się oklumencji. Sytuacja patowa i zapowiada się, że cały tekst będzie raczej dramatem.

    Tak czy inaczej, osoba Tłumaczki gwarantuje określony poziom zarówno pod względem wyboru opowiadania, jak i jakości samego tłumaczenia, dlatego z pewnością będę brnąć dalej w tę historię i liczyć na nieco łagodniejsze momenty.

    Pozdrawiam ciepło.
    Margot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowe rozdziały są trudne do zrozumienia i czytania. Wiem o tym bardzo dobrze, ale jestem przekonana, że dalsza część Was zainteresuje, bo jest bardzo interesująca :) Przeczytałam całość i jestem oczarowana, więc mam nadzieję, że Wy też będziecie :)
      Już niedługo Hermiona odzyska równowagę. Przyczyni się do tego pewien blond arystokrata ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy