Rozdział
betowała: Katja
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Draco
Cóż, to dziwne.
Jest sobotni poranek, a ja siedzę na
mojej ulubionej kanapie w dormitorium Prefektów Naczelnych, czytając książkę i
próbując udawać nonszalancję, podczas gdy Weasley posyła w moim kierunku
mordercze spojrzenia.
Co zajmuje Granger tyle czasu?
Biorę łyk soku z dyni, zerkając na
rudowłose paskudztwo. Tak, nadal patrzy na mnie złowrogo. Tylko dlaczego to
robi? Czy coś mu zrobiłem? Odkładam mój sok i ustawiam książkę na takiej
wysokości, żeby móc mieć go na oku.
Myślę, że on próbuje zabić mnie
wzrokiem. Wzruszając ramionami, patrzę na niego bez jakichkolwiek emocji.
Zapada niezręczna cisza, słychać tylko trzask ognia w kominku i kroki Granger w
jej sypialni.
Mam wrażenie, że to konkurs na
gapienie się. Zerkam na niego tępo, a on patrzy na mnie ze złością. Wydawałoby
się, że czekamy z niepokojem na to, który z nas szybciej mrugnie. Widzę, że
siedzi sztywno na kanapie naprzeciwko, zapatrzony tylko na mnie.
Uśmiecham się w duchu; przegrasz,
Weasley.
Biorąc głęboki oddech, zaczynam
gwizdać.
— Bum, nie ma Łasicy.
Codziennie słyszałem, jak Granger
gwizdała ten fragment, kiedy brała prysznic, i po prostu utknął w moim umyśle.
Lepiej dobrze to wykorzystać.
Twarz Weasleya robi się czerwona.
— … BUM, NIE MA ŁASICY!
Uśmiecham się triumfalnie, kiedy
Gryfon wyciąga różdżkę.
— Och.
Obaj patrzymy na Granger, która stoi
przy schodach. Rudy chowa różdżkę do tylnej kieszeni spodni, zerkając na mnie,
a ja po prostu robię niewinną minę.
Dziewczyna podchodzi do nas ostrożnie,
jakby coś nam przerwała. W zasadzie to zrobiła. Ale mniejsza z tym.
— Widzę, że zacząłeś czytać —
mamrocze, wskazując na książkę w mojej ręce.
Przytakuję.
— Em, tak. To ciekawa lektura —
odpowiadam, ukradkiem zauważając całkowicie zaskoczoną minę Weasleya.
— Nie przypuszczałam, że fretki
interesują się zaklęciami — mówi dziewczyna dobitnie, a w jej pięknych
brązowych oczach tańczą iskierki rozbawienia.
— Cóż, Granger, wygląda na to, że nie
wiesz o nich zbyt wiele. Powinnaś spróbować lepiej je poznać — oświadczam z
uśmiechem.
W odpowiedzi przewraca oczami i chce
coś powiedzieć, ale rudzielec chrząka głośno. Granger rumieni się i patrzy na
zirytowaną twarz Weasleya.
— Idziemy czy nie, Hermiono?
— Przepraszam, Ron, em, zapomniałam,
że tu jesteś — przeprasza dziewczyna.
Chłopak łapie ją za rękę i szybko
kierują się w stronę wyjścia. Oczywiście na sam koniec rzuca w moim kierunku
spojrzenie pełne nienawiści.
Śmieję się głośno ze zirytowanego
Weasleya. To było bezcenne.
— Proszę, proszę. Widzę, że ktoś jest
w dobrym nastroju — mówi Blaise przed wejściem do dormitorium.
Znowu wybucham śmiechem i opowiadam mu
o sytuacji sprzed kilku minut. Jego także to bawi.
— Och, chciałbym to zobaczyć! — śmieje
się Zabini.
Wstaję, chwytam go za płaszcz i
wychodzimy na korytarz.
— Chodź, Blaise, nadszedł czas, żeby
zrujnować randkę Granger.
Narracja trzecioosobowa
— „Armaty z Chudley są niesamowite,
prawda Hermiono?”. „Och, tak. To prawda, Ronaldzie”. — Draco naśladował głosy
pary siedzącej kilka stolików dalej. — Gaah! To obrzydliwe! — Splunął ze
złością.
Wszyscy byli w Trzech Miotłach, bo
wydawało się, że to jedyne ciepłe miejsce w pokrytym śniegiem Hogsmeade.
Blaise Zabini rzucił w jego kierunku
dziwne, ale rozbawione spojrzenie.
— Draco, jesteś jakiś dziwny. Zawsze
tak się zachowujesz? — zapytał z rozbawieniem.
Arystokrata zmierzył go wzrokiem.
— Skończ, Zabini.
Potem odwrócił się, by popatrzeć na
Rona, który trzymał rękę Hermiony. Złość zagotowała się w nim, kiedy rudzielec
chwycił jej dłoń i splótł ze sobą ich palce. Zauważył, że dziewczyna zerknęła
na ich połączone dłonie i zarumieniła się.
Blaise’a bardzo bawiła ta sytuacja, bo
wiedział, że blondyn jest zazdrosny o Gryfona. Zachowywał się tak od ostatniego
miesiąca i chociaż ciągle twierdził, że nie lubi Granger, za każdym razem,
kiedy pojawiała się w pobliżu Dracona, na jego twarzy można było zauważyć mały
uśmiech. To utwierdziło Blaise’a w przekonaniu, że jest zupełnie inaczej.
— Draco, czy lubisz Granger? — zapytał
Zabini niespodziewanie.
Draco odwrócił się szybko w jego
stronę, aby na niego popatrzeć, i powiedział:
— Oczywiście, że nie! Jak nawet możesz
o to pytać?
Ślizgon
uśmiechnął się.
— No wiesz, wczoraj próbowałeś ją
zaprosić…
— Tak, ale to tylko dlatego, że
McGonagall chce z nami porozmawiać o balu, który odbędzie się w przyszłym
miesiącu — wyjaśnił blondyn.
Uśmiech Blaise’a poszerzył się nieco.
— Więc dlatego chciałeś ją zaprosić?
Nie mogliście pogadać o tym w bibliotece albo gdzieś indziej?
Malfoy posłał mu zirytowane
spojrzenie.
— Ja po prostu NIE, NIE LUBIĘ JEJ! —
odpowiedział tonem kończącym wszelakie dyskusje na ten temat i wrócił do
obserwowania Rona i Hermiony.
Weasley wstał i poszedł zamówić piwo
kremowe. Draco uśmiechnął się podniecony, poklepał przyjaciela po ramieniu i
objaśnił mu swój plan. Blaise przytaknął.
— To będzie dobre.
Ron wrócił i usiadł obok Hermiony.
— Zobacz, Hermiono, znalazłem takie
fajne zaklęcie, które bardzo szybko podgrzeje piwo kremowe. Jest bardzo
użyteczne, bo kto by chciał pić zimne piwo w taką pogodę? O, zobacz…
Gwałtownie machnął nadgarstkiem i
mruknął kilka słów.
A potem zapanował chaos.
— AAAAAAACCCCCHHHHH, ROOOOOOOOOOOONNN!
ZATRZYMAJ TO! — wrzasnęła Hermiona, kiedy piwo rozlewało się na nią w
niekontrolowany sposób.
Pozostali klienci Trzech Mioteł
odsunęli się, żeby nie zostać oblanymi. Ron zbladł i wziął do ręki kufel z
piwem, które cały czas oblewało dziewczynę. Trzy Miotły parę sekund później
zostały zalane złotym płynem.
Blaise machnął różdżką i wszystko
ustało. Obaj ukryli się wśród tłumu i zaśmiali się, obserwując, jak twarz
Hermiony zmienia kolor na czerwony, a potem na fioletowy.
— RONALDZIE WEASLEY!
Ślizgoni przybili piątkę i szybko
wrócili do zamku.
Draco pobiegł do dormitorium Prefektów
Naczelnych i jak gdyby nigdy nic usiadł na swojej ulubionej kanapie, wziął
książkę do ręki i zaczął ją czytać.
Kilka sekund
później
— Fuj, po prostu… Ron, porozmawiamy
potem.
Draco usłyszał najpierw głos Hermiony,
a potem Rona.
— Okay, przepraszam, Hermiono.
Blondyn uśmiechnął się i wrócił do
lektury, robiąc niewinną minę. Dziura pod portretem otworzyła się i zamknęła, a
on spojrzał w górę i zobaczył Hermionę Granger przesiąkniętą kremowym piwem od
stóp do głów.
Zagryzł wargę, żeby nie parsknąć
śmiechem.
— Co się wydarzyło w Trzech Miotłach?
— zapytał, mentalnie uderzając się w twarz.
Dziewczyna zmrużyła oczy podejrzliwie.
— Skąd wiesz, że tam byliśmy?
Szybko pozbierał myśli i wzruszył
ramionami.
— Jesteś przemoczona kremowym piwem, a
na dodatek gdzie indziej moglibyście być w taką pogodę?
Oczy Gryfonki wciąż były zwężone.
Podeszła do niego powoli i zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów.
— Miałeś coś z tym wspólnego. To była
akcja w twoim stylu — mruknęła, patrząc mu w oczy.
Wzdrygnął się, bo zawsze kiedy robiła
taką minę, nikt nie był w stanie kłamać jej prosto w twarz.
Przełknął ślinę.
— O-oczywiście, że nie, Granger. Byłem
tutaj cały dzień.
Uśmiechnęła się i zaczęła przyglądać
się jego twarzy. Zamknął oczy, bojąc się najgorszego. Po chwili uchylił powieki
i zobaczył najbardziej czarujące oczy na świecie. Twarz Hermiony była kilka
cali od niego.
— Byłeś tu cały dzień, co nie?
Pokiwał głową. Dziewczyna podniosła
palec i dotknęła nim jego nosa.
— To dlaczego masz śnieg na nosie? —
Ścisnęła jego nos i pobiegła na górę, aby się przebrać, zostawiając Draco
siedzącego nieruchomo na kanapie.
Blaise wszedł do dormitorium i
zobaczył przyjaciela w opłakanym stanie. Potrząsnął nim i zapytał, co się
stało.
— Granger — odpowiedział.
Zabini skrzywił się.
— Och, dowiedziała się?
Blondyn uśmiechnął się szeroko.
— Dotknęła mojego nosa.
Ślizgon rzucił dziwne spojrzenie.
— Że co?
___________
Witajcie :) W to słoneczne popołudnie publikuję drugi rozdział opowiadania. Być może uznacie, że ta akcja była dość dziecinna, ale musicie przyznać, że pomysłowa :D Zazdrosny Draco jest taki uroczy, a ta jego walka na spojrzenia z Ronem bardzo mnie ubawiła.
Jestem ciekawa, czy Wam się podobało? Piszcie o tym w komentarzach.
Cóż, tyle na dziś. Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Ja wreszcie biorę się za pisanie rozdziału, a Wam życzę udanego końca tygodnia!
Draco jest tutaj taki uroczy (i momentami wręcz nieporadny).
OdpowiedzUsuńRona nigdy nie lubiłam i mm nadzieję, że szybko zniknie nam z pola widzenia. ;)
Pozdrawiam, Iluvia Strom
Masz rację, Draco momentami zachowuje się dość infantylnie, ale chyba możemy mu to wybaczyć ;)
UsuńJa też nie lubię Rona, no ale niedługo zniknie :)
Pozdrawiam
Zabijesz go? ;D
UsuńNieee :D Hermiona wreszcie zrozumie, że do siebie nie pasują ;)
UsuńHejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam zakochanego Draco! I właśnie teraz postanowiłam, że poszukam jakiegoś opowiadania z takim wątkiem, a żeby umilić sobie czekanie na kolejny rozdział u Ciebie ;)
Nie byłabym sobą, gdybym nie przytoczyła fragmentu, który zdeklasował cały rozdział:
— Och, dowiedziała się?
Blondyn uśmiechnął się szeroko.
— Dotknęła mojego nosa.
Ślizgon rzucił dziwne spojrzenie.
— Że co?
— Dotknęła mojego nosa, Zabini. Dotknęła go.
U made my day!
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogapot.com
Hej :) Hah fajnie, że ten fragment Ci się spodobał. Ja też go lubię :D Oj, nie wiem czy znajdziesz coś podobnego do Fretki. Przeszukałam cały net i nie znalazłam, ale może będziesz miała więcej szczęścia :)
UsuńPozdrawiam
Plan ślizgonów udał się w pełni :) Draco zadowolony z siebie :) Szkoda tylko,że Hermiona śmierdzi od tego piwa...:) Czekam na nexta ! :)
OdpowiedzUsuńNo tak plan się udał, a ten smród to... efekt uboczny :D ale Hermiona jest mądra i sobie z tym poradzi ;)
UsuńPozdrawiam
Na poprawienie humoru :)) Nie mogę się doczekać, aż akcja się rozwinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Akcja rozwinie się już niebawem :) A ja jestem taka zakręcona, że zapomniałam odpisać na komentarze :/
UsuńPozdrawiam
No cóż. Zakochany Draco jest taki... uroczy :D
OdpowiedzUsuńTen moment, kiedy Hermiona dotknęła jego nosa mnie powalił XD. Rozdział bardzo skutecznie poprawił mi humor. Plan Malfoya i Zabiniego- standard. Przecież głupi zawsze ma szczęście :D
Pozdrawiam serdecznie ♡
A.C
Chłopaki postarali się, żeby było efektownie, a końcowy moment to taka puenta całości :D
UsuńPozdrawiam
Dotknięcie nosa Malfoya... Cóż, nie spodziewałam się, że coś takiego może wprowadzić chłopaka w stan tak nagłego szczęścia, chyba muszę to wypróbować :D!
OdpowiedzUsuńNie mogę nie wspomnieć o rudowłosym paskudztwie, ten epitet całkowicie zawładnął moim sercem! :*
Draco w tej historii jest bardzo uroczy, ale w takiej wersji podoba mi się najbardziej. Kto wie, może ta metoda działa na wszystkich? :D
UsuńHah to porównanie jest chyba najlepsze :P