Rozdział
betowały:
Sabinach_1993, Katja
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Draco
— Nigdy nie czułem się lepiej!
Jęczę i uderzam się w czoło.
— Zabini! — krzyczę na mojego
przyjaciela, który znowu próbuje mnie naśladować. — Już ci mówiłem, że masz mi
pomóc w zrozumieniu, co jest nie tak z jej oczami!
Blaise śmieje się i klepie mnie po
plecach.
— Wiem, wiem. Przepraszam, kolego, ale
to jest silniejsze ode mnie. „Dobrze się czujesz?”. „Nigdy nie czułem się
lepiej, Granger, mwah, mwah, tak bardzo cię kocham!”
Patrzę na niego ze złością, a on
szybko odskakuje przed jabłkiem, które miało go uderzyć w tę głupią głowę.
— To straszne, Zabini. Mam wrażenie,
że to jakaś super moc albo coś podobnego — mówię, skanując stół Gryffindoru i
szukając napuszonych włosów.
Blaise prycha.
— Super moce? Poważnie, Draco? Czyli
ma laser w oczach i promieniowanie X?
Patrzę na niego, nic nie rozumiejąc, a
on przewraca oczami.
— Nieważne — mruczy. — Słuchaj, nie
wydaje mi się, żeby jej oczy miały jakąś super moc.
— Ale zobacz, co się dzieje, kiedy na
nią pa…
— Okej, dobrze. Co ty na to, żebyśmy
to przeanalizowali? Będę cię obserwował za każdym razem, kiedy spojrzysz na
Granger, i pod koniec dnia będziemy mieli rozwiązanie. Możliwe, że jej oczy
mają jakąś super moc albo po prostu jesteś w niej zakochany — mówi uradowany.
Przewracam oczami i patrzę na niego
podejrzliwie.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł… —
mamroczę.
Teraz on przewraca oczami.
— Nie ufasz swojemu najlepszemu
przyjacielowi, który zawsze robi dla ciebie wszystko z dobroci serca? — pyta
teatralnym głosem.
Gapię się na niego tępo. Blaise wysuwa
dolną wargę i udaje, że płacze. Wzdycham całkowicie pokonany.
— W porządku, kolego. Możesz mnie
obserwować, zapisywać szczegóły…
Zabini uśmiecha się szeroko, po czym
wyjmuje z torby kartkę i pióro. A potem zaczyna się na mnie gapić.
Obracam się na krześle, a jego wzrok
śledzi każdy mój ruch.
— Blaise, przyjacielu.
— Tak, panie Malfoy?
— Przerażasz mnie.
Prycha i odwraca się w druga stronę.
Dzięki, Merlinie. Nagle klepie mnie po ramieniu, kiedy zaczynam pić sok z dyni.
— Jest Granger. Spróbuj nawiązać
kontakt wzrokowy — szepcze, trzymając pióro w gotowości, żeby zanotować jakieś
uwagi.
Merlinie, on jest obłąkany.
Powoli podnoszę wzrok i patrzę jej
prosto w oczy. A potem wszystko się rozmywa.
Tak, zdecydowanie jestem w świecie
Granger.
Jej oczy uśmiechają się do moich
szarych. To jest takie piękne…
SLAP!
— Draco! — krzyczy Blaise, klepiąc
mnie po twarzy.
Patrzę na niego ze złością i pytam:
— Za co to było?
Zerka pomiędzy moje nogi, a ja podążam
za jego wzrokiem i momentalnie blednę.
— Proszę, nie mów mi, że się zsikałem
— szepczę kompletnie przerażony.
W odpowiedzi śmieje się i kręci głową.
Dzięki Bogu. Ale zaraz, co się właściwie stało?
— To tylko sok dyniowy. Wylał się na
twoje spodnie, kiedy spojrzałeś jej w oczy, a twoje usta były otwarte przez
pięć minut — mówi, czytając swoje zapiski i dopisując kilka uwag.
— Na brodę Merlina — mamroczę,
uderzając głową w stół.
Blaise bazgrze szybko na kartce, a
potem znowu się na mnie gapi.
To będzie długi dzień.
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony
Co do cholery jest nie tak z tą
fretką?
Kiedy patrzę w jego stronę i spoglądam
mu w oczy, jego usta otwierają się i cały sok dyniowy wypływa na jego ubranie.
Mimowolnie dotykam swojej twarzy. Ubrudziłam się czymś?
Zerkając na niego, kiedy gapi się na
mnie jak ryba, zajmuję miejsce obok Rona, który siedzi naprzeciwko Harry’ego i
Ginny, a obok niego Lavender Brown z przyjaciółkami. Kiedy biorę kilka tostów,
moje oczy zauważają blondynkę blisko mojego chłopaka.
Śmieje się z czegoś, co powiedział Ron,
a on uśmiecha się od ucha do ucha. Krzywię się i odwracam wzrok. Rudzielec w
ogóle mnie nie zauważa. Harry widzi moją minę i dlatego kopie Rona pod stołem.
— Cholera… — Wybraniec patrzy na
niego, a potem wymownie na mnie. Rudzielec czerwieni się i odwraca się w moim
kierunku. — Dzień dobry, Hermiono. Przepraszam, em, nie zauważyłem, że
przyszłaś. Lavender i ja rozmawialiśmy o Armatach z Chudley. Ona jest ich
wielką fanką i chciałaby zobaczyć ich w akcji…
Uśmiecham się do niego, ale krzywię
się podświadomie. Tak, jasne, powiedz „cześć” swojej dziewczynie i odwróć się w
przeciwnym kierunku, żeby porozmawiać z inną. Cudownie, Ronaldzie Weasley, po
prostu cudownie.
Nie sądzę, żeby nasz związek miał
rację bytu. Muszę podjąć decyzję.
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Draco
— Blaise, nie zrobię tego ponownie —
mówię mu, kiedy idziemy na zaklęcia.
Uderza mnie w głowę i mówi:
— Musisz, idioto. Poza tym, co może
pójść źle?
Narracja
trzecioosobowa
Eliksiry
— Uważnie przeczytajcie instrukcję, a
nikomu nie stanie się krzywda — mówi profesor Slughorn do uczniów.
Draco i Blaise, którzy są partnerami
na eliksirach, dokładnie mieszają swój eliksir w kierunku przeciwnym do
wskazówek zegara.
— Okej, Draco. Teraz dodaj kilka oczu
pszczół i trochę sproszkowanego korzenia — czyta Zabini.
Draco dodaje odpowiednią ilość i
miesza. Cóż, musi być ostrożny. Slughorn uprzedził ich, że źle zrobiony eliksir
eksploduje.
Jak
bardzo opętany musi być ten człowiek, żeby pozwalać nam robić tak niebezpieczne
eliksiry? Cóż, nieważne. Po prostu muszę się skupić i nie pozwolić, żeby
cokolwiek mnie rozproszyło.
— Err, Malfoy?
O
nie, oczy Granger.
BUM!
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony
Malfoy to głupia fretka. Zapytałam go,
czy może mi pożyczyć ich nóż, a oni postanowili wysadzić pół lochu.
Dlaczego on zawsze tak się na mnie
gapi? Czy na mojej twarzy jest jakiś niewidzialny brud, który widzą tylko
fretki?
Potrząsam głową, chcąc odgonić
natrętne myśli, i skupiam się na znalezieniu Rona. Zdecydowałam, co powinnam
zrobić. Tak będzie lepiej dla nas obojga.
Wracam do dormitorium Prefektów
Naczelnych i jestem bardzo zaskoczona, widząc osobę, którą właśnie poszukuję,
przy wejściu pod portretem.
— Ron? — wołam.
Podnosi wzrok i patrzy na mnie ze
smutkiem. Czy on chce zrobić to, o czym myślę, że zrobi?
Podchodzi do mnie i spogląda mi prosto
w oczy. Bierze głęboki oddech, chwytając mnie za rękę.
— Jesteś miła, opiekuńcza i piękna.
Rozumiesz mnie i akceptujesz moje dziecinne zachowania. — Otwieram usta, żeby
coś powiedzieć, ale przerywa mi gestem. — Jesteś najmądrzejszą czarownicą
naszych czasów, prawdziwą Gryfonką, bardzo piękną kobietą i… moją najlepszą
przyjaciółką.
Wpatruję się w jego niebieskie oczy, a
moje brązowe oczy zaczynają błyszczeć od łez.
— Hermiono, kocham cię i zawsze będę.
Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu i chcę, żebyś była szczęśliwa.
Tęsknię za naszym przyjacielskim przekomarzaniem, za wieczorami, kiedy
śmialiśmy się z Harrym i brakuje mi twojego narzekania, gdy obaj nie chcemy
robić pracy domowej. — Śmieję się cicho, a łzy spływają po mojej twarzy. —
Kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, wszystko się zmieniło. Przestaliśmy robić
wiele rzeczy. Wszystko wydaje się dziwne i nie na miejscu. Przepraszam, jeśli
byłem palantem przez te ostatnie kilka dni, ale po prostu nie mogłem się
odważyć, żeby z tobą porozmawiać. Mam teraz wiele na głowie i nie chcę cię
skrzywdzić — wyjaśnia, po czym wzdycha i przytula mnie mocno.
— Nie jestem tym, z którym powinnaś
być. Ten właściwy facet wciąż gdzieś tam czeka, zapewne na odpowiedni moment.
Któregoś dnia pojawi się na twojej drodze, Hermiono, i będzie z tobą na zawsze.
Przerywa i uśmiecha się do mnie. Łzy
spływają po moich policzkach, ale nie mogę się powstrzymać od uśmiechu. Ociera
kciukiem moje łzy i po raz ostatni przygląda się mojej twarzy. Potem śmieje się
i mierzwi moje włosy.
— Żegnaj, Hermiono.
Bierze głęboki oddech, całując moją
głowę.
— Żegnaj — odpowiadam, przytulając go
po raz ostatni.
On uśmiecha się i powoli wraca do
wieży Gryffindoru.
— Ron? — wołam go, kiedy jest blisko
zakrętu.
Odwraca się i mówi:
— Tak?
— Ty i Lavender pasujecie do siebie —
oznajmiam, uśmiechając się lekko.
— Tak myślisz?
Kiwam głową, a on uśmiecha się i
odchodzi. Więcej łez spływa po mojej twarzy, dlatego wbiegam do dormitorium i
opadam na kanapę.
— Żegnaj, Ronaldzie.
Narracja
trzecioosobowa
— Już szósta, więc możecie iść —
powiedziała pani Pomfrey do dwóch pacjentów przebywających w skrzydle
szpitalnym.
Westchnęli z ulgą i wybiegli na
korytarz.
— W końcu się wydostaliśmy, co nie? —
mruknął Draco, patrząc na Blaise’a, który uśmiechnął się w odpowiedzi.
Blondyn potarł bolącą szyję.
— Granger jest niebezpieczna. Ta
kobieta nie robi nic, ale mimo to sprawia mi ból.
Blaise zaśmiał się i wyjął swoje
notatki. Chrząknął i powiedział:
— Miałeś otwarte usta przez pięć
minut, nieświadomie objąłeś profesora Flitwicka jak misia, tańczyłeś walca z
profesor McGonagall, uśmiechałeś się rozmarzony do Flicha i… wysadziłeś pół
lochu!
Prychnął, widząc przepełnioną bólem
twarz Dracona i wrócił do swoich rozważań.
— Więc uważam, że…
Zabini pokazał mu swoje notatki. To
była najbardziej przerażająca rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Napisane dużą,
pogrubioną czcionką zdanie z otaczającymi je sercami, tęczą i jednorożcami,
które brzmiało: JESTEŚ W NIEJ ZAKOCHANY.
Blondyn popatrzył na niego ze złością.
— NIE JESTEM!
Blaise uśmiechnął się radośnie.
— Czy to wszystko, Zabini? — warknął
Draco.
Ślizgon zrobił niewinną minę i
mruknął:
— ZAWSZE kiedy patrzysz jej w oczy,
dzieją się te dziwne rzeczy. Dlatego powinieneś unikać jej wzroku.
A potem odszedł, zostawiając blondyna
na środku korytarza.
Westchnął z irytacją i wszedł do
dormitorium. Od razu rozejrzał się za wszystko wiedzącą Gryfonką.
Jego wzrok padł na osobę, która
płakała na kanapie. Hermionę Granger.
Muszę
być ostrożny, patrzenie jej w oczy może mnie zabić.
Draco podszedł do niej ostrożnie,
unikając jej wzroku. Zamknął oczy i powiedział:
— Eee, Granger? Co się stało?
Usłyszał ciszę i pociąganie nosem, a
potem poczuł mocny uścisk wokół swojego brzucha. Jęknął i zesztywniał. Hermiona
Granger go przytulała. Granger przytulała Malfoya.
Ratuj
się, kto może, to apokalipsa.
Stał tam w dziwnej pozie z ramionami
Hermiony wciąż owiniętymi wokół niego. Po kilku minutach, jego ramiona, tak
jakby miały własny rozum, powoli owinęły się wokół niej.
Opadł na kanapę, obok niej, pozwalając
dziewczynie na wypłakanie się w jego koszulę. Tak naprawdę nie wiedział, jak
radzić sobie z płaczącą osobą, więc po prostu trzymał ją, nic nie mówiąc. Kilka
minut później płacz ustał. Draco poczuł, że jej uścisk się rozluźnia; chciała
na niego spojrzeć. Spanikował i szybko zamknął oczy, aby nie nawiązać z nią
kontaktu wzrokowego.
Pociągnęła nosem i zapytała:
— Dlaczego masz zamknięte oczy?
— Err, długa historia. Czy możesz to
założyć? — odpowiedział, wręczając jej opaskę na oczy.
Była zbyt wyczerpana, żeby zadawać
jakiekolwiek pytania i spełniła jego prośbę.
— Już ją założyłam — mruknęła.
Draco powoli uchylił powieki. Dobra,
założyła ją.
— Granger, lepiej się czujesz? —
zapytał, a ona skinęła głową. — Err, a dlaczego płakałaś?
W tym właśnie momencie zauważył, że
usta dziewczyny drżą, a po policzkach płyną łzy.
Popatrzył na nią z poczuciem winy i
ponownie ją przytulił.
— To Ron — zaczęła. — Właśnie…
zerwaliśmy.
Draco poczuł, że płonie ze złości.
Łasica za to zapłaci.
— Nie jestem na niego zła… jestem po
prostu, no wiesz, smutna. — Draco uspokoił się trochę. — Właściwie, myślę, że w
jakiś sposób czuję się szczęśliwa, bo odzyskałam przyjaciela — dodała.
Blondyn przewrócił oczami i
powiedział:
— Nie jesteś zła, po prostu smutna,
ale szczęśliwa? Wiesz co, Granger? Czasem jesteś dziwna.
W odpowiedzi uderzyła go w pierś.
— Powiedział Ślizgon, który przed
chwilą pozwolił szlamie się przytulić na kilka minut.
Chłopak wzdrygnął się, słysząc to
słowo. Nigdy więcej już go nie wypowie.
— Cóż, sama dobrze wiesz, Granger…
teraz jestem bardzo miły.
Dziewczyna prychnęła i spojrzał na
nią.
— Czy mogę zdjąć tę opaskę? Dlaczego
musiałam ją założyć? Jesteś nagi czy jak? — zapytała, a on uśmiechnął się.
— Więc chciałabyś zobaczyć mnie nago?
Zachichotała i powiedziała:
— W twoich snach, fretko.
Blondyn zaśmiał się i wstał, a
Hermiona zdjęła opaskę, ukazując swoje błyszczące brązowe oczy.
Ślizgon spanikował i pobiegł w
kierunku schodów.
— Malfoy? — zawołała go, a on odwrócił
się ostrożnie. — Dziękuję ci.
Uśmiechnęła się do niego z
wdzięcznością i jej oczy pojaśniały. Chłopak zamrugał i skinął głową,
szczęśliwy, że przeżył kontakt wzrokowy z dziewczyną, a potem pobiegł na górę
do sypialni.
Zmarszczył brwi podejrzliwie, kiedy
rozglądał się wokół siebie w pokoju.
Nie
jestem właścicielem pluszowego misia. Ani zdjęcia Pottera i Weasleya. I na pewno
nie mam pary różowych, puszystych kapci.
— Malfoy? — zawołała Hermiona na dole.
— Tak? — jęknął.
______________
Witajcie :) w ten niedzielny wieczór publikuję kolejny rozdział tłumaczenia, który jest takim rozweselaczem na koniec weekendu :) Czy Wy też uważacie, że Draco w tej wersji jest niesamowicie uroczy? Mnie bardzo śmieszy jego nieokrzesanie, a szczególnie ten fragment jak patrzył Hermionie w oczy (i tańce połamańce z McGonagall :D) Jestem ciekawa Waszych reakcji. Piszcie, co sądzicie :)
Kolejny rozdział zapewne będzie w przyszłym tygodniu, ale nie wiem dokładnie kiedy. Wszystko zależy od ilości wolnego czasu. Ech, znowu się powtarzam, no ale tak już mam. Wybaczcie :)
Po lewej stronie bloga znajduje się sonda na Bloga Roku. Jeśli chcesz zagłosuj na mój blog, będzie mi bardzo miło ;)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Uśmiechałam się czytając ten rozdział :) Szczerze? To ta wersja Draco również mi odpowiada :) Zakochany, miły i taki nieprzewidywalny :) Blaise w tym opowiadaniu też super :) To cud, że Draco przeżył jakoś to, że Hermiona się do niego przytuliła :) Czekam na nexta! Pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, fajnie, że się podobało :) O tak, Blaise jest po prostu genialny :D
UsuńPozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że Fretka mnie wciągnęła. Jest taka lekka, przyjemnie się czyta i zawsze na koniec jest fragment, który po prostu zwala z nóg. Tak było i tym razem.
Uwielbiam Draco w tym opowiadaniu! Zakochany jak wariat (chociaż sam jeszcze o tym nie wie), tak prawdziwy i rozkojarzony... Ehh kocham!
Dodawaj szybciutko next! Już nie mogę się doczekać :D
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Oj miło, miło :D Ten rozdział był pełen "momentów", ale oczywiście końcówka musiała być oryginalna. To zapewne dlatego, bo autorka chce, żebyście czytali dalej ;)
UsuńZakochany Draco ma swój urok, prawda?
Kolejny będzie w tym tygodniu, pewnie koło weekendu
Pozdrawiam
Non-kanon w wielkim stylu. Zabawne i pełne humoru - coś dla mnie. Czekam, aż akcja się rozwinie.
OdpowiedzUsuńKH
Dziękuję, miło, że się podoba :) już niedługo akcja przyspieszy ;)
UsuńPozdrawiam
Żałuję, że te rozdziały są takie krótkie :D! Ale zdecydowanie muszę przyznać, że doskonale wybrałaś tłumaczenie :D!
OdpowiedzUsuńRozdział niezwykły i uwielbiam końcówkę!
Lecę przeczytać jeszcze kolejny ;)
Charlotte
Późniejsze będą zdecydowanie dłuższe :) Super, fajnie, że się podobało :)
Usuń